Prawda

Sobota, 15 czerwca 2024 - 08:41

« Poprzedni Następny »


Alternatywa dla idei zbawienia


Lucjan Ferus 2020-10-04


Do powstania niniejszego tekstu przyczynił się fragment komentarza p. Leszka, który do ostatnich moich „Refleksji sprzed lat” m.in. napisał: „Moja teściowa ostatnio przyznała się /../ że nie wierzy, by coś na nią czekało po śmierci (dodam, że to bardzo dobry człowiek). Dla niej to bajki /../ Nigdy nie była głęboko wierząca, raczej umiarkowanie. Ale to co powiedziała mnie powaliło”. I wcale się nie dziwię, gdyż na ogół w tej kwestii „trend” jest odwrotny: im ludzie są starsi i bliżsi odejścia z tego świata, tym bardziej stają się religijni. Choć trzeba przyznać, iż „religijność” w katolickim wydaniu daleka jest od ewangelicznego wzorca.


Nawiasem mówiąc jest to bardzo ciekawy problem: niektórzy wielcy filozofowie (ateiści w młodości), czy też znani naukowcy – na starość stają się żarliwie wierzący i praktykujący z takim zapałem, jakby chcieli „przeprosić Boga”, że w młodości w niego wątpili. Jednakże trafiają się też i tacy osobnicy (z tego co wiem raczej rzadko), którzy u schyłku życia doznają coś w rodzaju „areligijnego przebudzenia” i przestają wierzyć w prawdziwość wpajanych im od dziecka religijnych „prawd”, jak i potrzebę odprawianych przez całe życie religijnych rytuałów i obrzędów oraz uczestnictwa w uroczystościach religijnych.

 

I to właśnie im pragnę poświęcić ten artykuł. Kiedy przeczytałem ów wpis, dotarło do mnie, że najprawdopodobniej wiele lat temu błędnie oceniłem/zrozumiałem swoją babcię (osobę wierzącą), która krótko przed śmiercią stwierdziła: „Życie jest nic nie warte”. W jednym ze swoich tekstów gdzie opisałem ten epizod, wyraźnie widać jak opacznie to pojąłem. Uznałem wtedy, że ta konstatacja musi odnosić się do oceny jakości jej życia. Dlatego bardzo dziwne wydawało mi się w tamtym czasie, że wg niej, nie doświadczyła ona w swym życiu niczego wartościowego i pięknego. Dziś myślę, że mogło jej chodzić o coś zgoła innego.

 

Nie jest bowiem wykluczone, że mogło u niej dojść do czegoś takiego, co doświadczyła nasza sąsiadka (pisałem o tym kiedyś), starsza już pani, która przez te wszystkie lata, niezależnie od pogody chodziła do odległego o ponad dwa kilometry kościoła w każdą niedzielę i święto. A jakiś czas temu stwierdziła coś, o co bym ją nigdy nie podejrzewał, mianowicie, że „nie ma się co spieszyć na tamten świat, bo kto to może być pewny, czy tam w ogóle coś jest?”. Biorąc pod uwagę powyższe i im podobne przykłady, można wyobrazić sobie takie oto rozumowe i logiczne wytłumaczenie owego problemu (choć oczywiście mogę się mylić).

 

Być może jest tak, iż niektóre (nieliczne) osoby w podeszłym wieku, z nieznanych mi przyczyn, zaczynają bardziej przeczuwać niż rozumieć, że wiele z zachowań, które dotąd uważali za wartościowe i ważne w swoim życiu, jest wyrachowanym i wyrafinowanym oszustwem, mającym na celu uspokojenie ich ego bojącego się śmierci. Ale też (a może przede wszystkim), jest podstępnym sposobem wymyślonym dawno temu przez nadzwyczaj cwanych ludzi, aby panować nad sumieniami i umysłami bliźnich i mieć nad nimi władzę.

 

Że te wszystkie „świętości” z jakimi dotąd mieli do czynienia (np. „msza święta”, „święta komunia”, „święty chrzest”, „święta spowiedź”, „święte sakramenty”, „święty Kościół” i jego 12 tys. „świętych”, „Ojciec święty”, „Święta Inkwizycja”, „Pismo Święte”, „święcenia”, „woda święcona”, „oleje święte”, „święta posługa kapłańska” itp.), to wielka fikcja mająca na celu uzasadnienie potrzeby istnienia stanu kapłańskiego, ewangelizacji jako nieustającej jego działalności i zinstytucjonalizowanego Kościoła, prowadzonego ponoć przez „Ducha Świętego”. Dlatego z definicji ma on być nieomylny i ponad ludzkim prawem (czy nie dlatego, nie sposób ukarać u nas pedofili w sutannach i biskupów, którzy ich ukrywali?!).

 

Zatem idąc tokiem tego rozumowania, także i owe „święte obietnice” pośmiertnego zbawienia ludzkich dusz na końcu dziejów ludzkości oraz zmartwychwstania wierzących zmarłych (każdy ożywiony ma mieć 30 lat), rychłe nadejście (od 2 tys. lat) królestwa Bożego na ziemi, którego sprawiedliwe rządy będą trwały przez tysiąclecia – to wszystko jest tylko „bajką złotą” jak mawiał poeta, obietnicą bez pokrycia, nie mającą żadnego odniesienia w rzeczywistości. Ale za to doskonale nadającą się do poprawiania wiernym samopoczucia, do uzależnienia ich od „litościwej opieki” religii i do panowania nad umysłami mas ludzkich.

 

I kiedy tak to wszystko przeczuwają ci starsi ludzie, zaczyna docierać do nich przerażająca prawda, iż nieopatrznie i niepotrzebnie zmarnowali sporą część życia na zbędne i niczemu nie służące czynności i zachowania (o wydanych pieniądzach nawet nie wspominając). Zapewne szkoda im tego zmarnowanego czasu, którego już w żaden sposób nie da się odzyskać. I mają do siebie żal za swoją łatwowierność, dzięki której stali się niewolnikami idei, która wmówiła im „grzeszne pochodzenie”, „grzeszną naturę, skłonną do czynienia zła”, „odpowiedzialność i winę za istnienie Zła w dziele Bożym”, jak i „litościwe zbawienie” od tego wszystkiego.

 

Mogłoby to być realne wytłumaczenie tego ciekawego fenomenu psychologicznego? Czy to tylko moja zbyt bujna wyobraźnia podpowiada mi takie rozwiązanie? No cóż, wygląda to logicznie, ale czy to możliwe by istnieli ludzie, których byłoby stać u schyłku życia (po tych wszystkich latach nieustającej indoktrynacji religijnej i licznych wypowiedziach naszych „wielkich moralnych autorytetów”), aby „przejrzeć na oczy” w tej ważnej kwestii? Chyba raczej mało prawdopodobne i nawet na cud nie można by się powołać w uzasadnieniu. Jednak uważam (niezależnie od tego, czy mam rację w powyższej kwestii, czy nie), że religie mocno skomplikowały swoje sposoby pocieszania naszego ego, świadomego własnej śmiertelności.

 

No, bo tak: człowiek jako jedyne stworzenie na Ziemi wie, iż kiedyś umrze, a posiadając silny instynkt samozachowawczy (tzw. „wolę życia”), nie może tego zaakceptować i żyć beztrosko z tą świadomością. Zatem  prędzej czy później musiało dojść do powstania idei/koncepcji, która pomogła w jego umyśle „rozwiązać w zadowalający sposób” ów problem. Tak oto już wiele tysięcy lat temu człowiek wykreował (w dużym stopniu podświadomie) niewidzialne istoty żyjące w nadprzyrodzonym świecie, o wiele potężniejsze od człowieka, które są w stanie pokonać niechcianą śmierć i dać mu upragnioną nieśmiertelność.

 

Mówiąc wprost: gdyby człowiek nie był śmiertelny – nie potrzebni byliby mu bogowie (a więc to świadomość tego powszechnego prawa przyrody zrodziła bogów). Jednakże jest śmiertelny na równi z całą ziemską przyrodą, bez wyjątku. I w taki oto sposób (mocno skrócony i uproszczony), doszło do powstania bóstw, bogiń, bogów (i w końcu Boga), którzy byli w stanie „rozwiązać” problem śmiertelności człowieka. Ta trwająca od wielu tysięcy lat idea, ewoluując przybierała bardzo różne formy, lecz jej główna koncepcja jest taka sama: w kwestii ludzkiej śmiertelności tylko bogowie/Bóg są w stanie pomóc człowiekowi.

 

Wystarczy tylko wiedzieć w jaki sposób ich skłonić do tego, by zechcieli pomóc ludziom, by mogli żyć wiecznie. I choć każda kultura i każda religia miały różne sposoby na osiągnięcie tego celu, to faktem jest, że wszystkie te sposoby były i są bardzo wymagające, angażujące cały umysł człowieka, który także musi poświęcać im znaczną część życia, od dzieciństwa aż do śmierci. Oraz są mocno skomplikowane jeśli chodzi o sferę obrzędowości i odprawianych rytuałów, mających przychylnie ustosunkować bogów do ich wyznawców. Z tego właśnie powodu powstał (a raczej wyewoluował) mocno rozbudowany system ofiar.

 

Ofiar składanych bogom przez ludzi (a jakże często też z ludzi), których zadaniem było przebłaganie/przekupienie bóstwa, by zechciało spełnić ich prośby. Ponieważ zwykły człowiek nie miał „zielonego pojęcia” o „naturalnych” potrzebach bogów i o właściwych relacjach na linii: „bóstwo/bóg – człowiek” i vice versa, z biegiem czasu wytworzyła się uprzywilejowana kasta kapłanów, którzy byli specjalnie szkoleni do tej odpowiedzialnej i zaszczytnej pracy (sorry: powołania). I to od nich zawsze zależały dobre stosunki ludzi z bogami, dzięki którym mogli żyć w dostatku i nie martwić się o swój niepewny los.

                                                          

Jeśliby przyjąć założenie, iż ta szeroko rozumiana działalność kapłanów w przedstawionej tu kwestii „religiotwórstwa i bogotwórstwa” była świadoma, to można by mniemać, iż uznawali oni „od zawsze”, że ludzie powinni być oszukiwani, co do własnej śmiertelności. Czyli to, co mówi łacińska maksyma „Mundus vult decipi, ergo decipiatur”: „Świat chce być oszukiwany, więc niech go oszukują” – która ma usprawiedliwiać to „święte” oszustwo. Myślę jednak, że bliższe prawdy będzie założenie, iż działalność ludzka związana z religiami, nigdy nie była w pełni świadoma, a im dalej w przeszłość, tym mniej w niej było świadomości.

 

Człowieka jest bowiem łatwo oszukać w tym, w czym chce być oszukiwany. Na tym właśnie polega istota łatwowierności: ludzie chętnie wierzą w „prawdy”, w które chcieliby aby były prawdziwe. Biorąc pod uwagę korzyść, jaką religie mamią wiernych (wieczne życie w niebie u boku Boga i uniknięcie piekła), to nie powinno wydawać się dziwne, że religijne idee tak chętnie są „kupowane” przez zdecydowaną większość ludzi  A jeśli do tego dodamy wczesną indoktrynację religijną małych dzieci, powodującą uzależnienie od religii do końca życia, to łatwo wytłumaczyć dlaczego religie z łatwością zawładnęły na trwale umysłami ludzkimi.

                                                           ------ // ------

A przecież można było rozwiązać ów problem w sposób o wiele prostszy: o wiele mniej wymagający i kosztowny, o wiele mniej pracochłonny i czasochłonny, a dający podobny efekt końcowy. Może wystarczyłoby zacząć od tego, aby uświadamiać ludzi od wczesnego dzieciństwa (tylko kto miałby to robić, nie czerpiąc z tego korzyści?), że nasza śmiertelność nie ma przyczyn religijnych, jak mówi Biblia, lecz przyczyny biologiczne, jakie „wymyśliła” natura, na długo przedtem nim pojawił się człowiek na Ziemi.  O czym możemy przeczytać w książce biologa Darryla Reanney’a:  Śmierć wieczności. Przyszłość ludzkiego umysłu:   

„W odległej przeszłości problem prokreacji został rozwiązany w ten sposób, że powstało nietrwałe, z góry skazane na zagładę ciało jednorazowego użytku.Wraz z ciałem pojawił się fenomen śmierci zaprogramowanej/../ śmierć jest wynalazkiem pochodzącym z wczesnej epoki rozwoju życia. Jego celem było zmniejszenie kosztów ekspansji genów. Rozwijające się organizmy zrzekły się wiecznej młodości w zamian za tanią metodę reprodukcji. Wszystkie istoty żywe są skonstruowane według tego samego schematu; wszystkie kryją nieśmiertelne geny w nietrwałym opakowaniu. Człowiek nie jest wyjątkiem od tej reguły”.

Nie jest to więc ani wina Ewy, iż „pozwoliła się skusić wężowi”, ani też „kara boska za nieposłuszeństwo człowieka w raju”. Mówiąc wprost: ani Bóg jest temu winien (będący dużo, dużo późniejszym „wynalazkiem” kulturowym), ani tym bardziej człowiek, będący jedynie cząstką ziemskiej natury. Dlatego moim zdaniem, najlepiej byłoby ludziom oswoić się z myślą o własnej śmiertelności i starać się złagodzić strach przed nieuchronnym końcem życia. Co prawda, religie już od wielu tysięcy lat „pomagają” ludzkości w tej kwestii, robią to jednak w sposób typowy dla religii, czyli zakłamany. Mówiąc wprost: każą sobie płacić dość „słoną cenę” za te „duchowe usługi” i narzucane siłą i sposobem „przewodnictwo duchowe”.

 

W tym miejscu nasuwa mi się parę pytań: Czy człowiek koniecznie musi być oszukiwany przez religię (bo o to czy chcemy nikt, nigdy nie pyta)? Czy naprawdę mamy taką słabą psychikę, iż musimy być przez całe życie mamieni iluzjami życia wiecznego, by nie wpaść w depresję? Czy jako przedstawiciele gatunku rozumnego, nie stać nas na spojrzenie prawdzie „w oczy”, dotyczącej naszej śmiertelności? Prawdzie, która według religii ma nas przecież wyzwalać od strachu, czyż nie tak? Na jakiej podstawie religie uznały, iż lepsza będzie dla człowieka fikcyjna „prawda”, niż prawda o naszej rzeczywistości?        

 

A nie lepiej byłoby w tym szczególnym przypadku przywołać zasadę (nawiasem mówiąc, religijną): „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli?”. Tym innym sposobem (i to o wiele prostszym moim zdaniem), aby pozbyć się, a przynajmniej złagodzić lęk przed śmiercią, byłaby akceptacja prawdy o rzeczywistym losie człowieka. Prawdy nie zafałszowanej religijnymi ideami, a mimo to pięknej w swej prostocie i o wiele mniej „kosztownej” jeśli chodzi o zaszczepienie jej i podtrzymywanie w umysłach ludzi. O co w niej chodzi? Głównie chodzi o to, aby bez religijnego zakłamania wytłumaczyć czym w istocie jest śmierć. Jak dotąd najlepiej i najprościej przedstawił to Epikur już 2300 lat temu:

„Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czuciem; a śmierć jest niczym innym, jak całkowitym pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite przeświadczenie, że śmierć jest niczym, sprawia, że lepiej doceniamy śmiertelny żywot, a przy tym nie dodaje bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy pragnienie nieśmiertelności. /../ A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas nie ma. Wobec tego śmierć nie ma żadnego związku ani z żywymi, ani z umarłymi; tamtych nie dotyczy, a ci już nie istnieją”.

Co wynika z powyższego rozumowania? Otóż śmierć, to nieistnienie, a ono wydaje się straszne tylko z pozycji ludzi żyjących, którzy potrafią sobie uświadomić ten problem. Jednak od razu on znika, kiedy odniesiemy go do nieistniejących osób. Czy przeraża kogoś fakt, iż nie istniał od początku świata do dnia swych urodzin? Nie! Czym będzie się różniło jego pośmiertne nieistnienie od tego przed jego narodzeniem? Niczym! Drugi powód, by nie bać się śmierci jest natury logicznej. Jaki sens jest bać się czegoś, na co nie mamy żadnego wpływu, czemu w żaden sposób nie możemy zapobiec, ani przeciwstawić się? Żaden!

 

A zatem, skoro tak się sprawy mają, nie powinniśmy bać się śmierci i traktować jej jako osobistej tragedii, lecz jako nieuchronną konsekwencję naszej egzystencji, bez której życie nie byłoby możliwe (w formie, w jakiej wyewoluowało na Ziemi). Dziś już wiemy, że śmierć jest ceną, jaką płacimy za złożoność naszych organizmów. W tym kontekście stosunek  człowieka do własnej śmiertelności można by uznać za coś w rodzaju „miary jego wartości” i świadomie (a nie intuicyjnie) pojmowanego człowieczeństwa.

 

Można więc przez całe życie poniżać się, korzyć i zabiegać u „naszych bogów” o łaskawe wejrzenie w swój marny los, byleby tylko obiecali nam życie wieczne w niebie, po śmierci na tym „padole łez”. Można też umierać w instynktownym strachu, nie umiejąc go opanować, gdyż jest on immanentny naszej ułomnej naturze. Ale można też odrzucić religijne iluzje, tak doskonale kojące nasze ego, odważnie spojrzeć rzeczywistości w „twarz” i mimo wszystko czuć się wolnym, gdyż prawdziwa wolność jest stanem umysłu. Bo jak zauważył Seneka: „Kto się boi, jest niewolnikiem”. A zdarzające się u starszych ludzi wątpliwości odnoszące się do religijnie pojmowanego życia pośmiertnego, nie muszą zaraz być przejawem ich słabości.

 

Październik 2020 r.                            ------ KONIEC------


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. Odpowiedź p.Hardingowi Lucjan Ferus 2020-10-05
3. Nie zgadzam się w drugim argumentem Harding 2020-10-05
2. Owoc poznania jako grzech, który może odkupić ? mjod 2020-10-04
1. nie komplikować spraw prostych, ot co! Leszek 2020-10-04


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 913 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Eksperci od „prawdziwej” wolności i grzechu   Ferus   2019-01-06
Ośmioletnia panna młoda   Rafizadeh   2019-01-02
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Tak, jest wojna między nauką a religią   Coyne   2018-12-29
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Pogodzenie nauki i religii?   Coyne   2018-12-21
Adwokat diabła II.Czyli religijna wersja ludzkich umiejętności „poszukiwania wyjścia”.   Ferus   2018-12-16
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Duchowni wypaczają religię i mordują kobiety   Reza   2018-12-03
Niechciany dar Boga. Czyli trudności z akceptacją nieuniknionego.   Ferus   2018-12-02
W Nigerii porzucenia religii jest ryzykownym przedsięwzięciem   Igwe   2018-11-29
Człowiek musi w coś wierzyć. Podsumowanie.   Ferus   2018-11-25
 “Islam przeżywa ostre starcie z nowoczesnością i wymaga reform”     2018-11-22
Człowiek musi w coś wierzyć. Schizma arcybiskupa Lefebvre'a   Ferus   2018-11-18
Człowiek musi w coś wierzyć. Mariawici.   Ferus   2018-11-11
Boski niebyt, nauka i patriotyzm   Koraszewski   2018-11-07
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Savonarola, Luter i inni   Ferus   2018-10-28
Allah stworzył kobiety, żeby były w domach     2018-10-25
Prawdziwy opór przeciw fanatyzmowi   Chesler   2018-10-24
Człowiek musi w coś wierzyć. Kontynuacja.   Ferus   2018-10-21
List Einsteina kwestionujący religię, biblię i ideę Boga jest znowu na sprzedaż   Coyne   2018-10-19
Jak ekstremistyczny rząd traktuje dziewczynki i kobiety   Bulut   2018-10-19
Szatan pierwszej klasy   Kruk   2018-10-15
Przemyślana odmowa przymusowej relokacji uchodźców   Ferus   2018-10-14
Kiedy rzeczywistość zaprzecza religijnej fikcji. Czyli refleksje nad listem papieża Franciszka do ludu Bożego.   Ferus   2018-10-07
Rozum uskrzydlony wiarą (III)   Ferus   2018-09-30
Rozum uskrzydlony wiarą (II)   Ferus   2018-09-23
Rozum uskrzydlony wiarą   Ferus   2018-09-16
Zbrodnie Boga czy zbrodnie ludzi w imieniu Boga?   Ferus   2018-09-09
Kiedy stworzenie czuje się lepsze od Stwórcy.   Ferus   2018-09-02
Na skrzydłach Nauki i Wiary (III)   Ferus   2018-08-26
Na skrzydłach Nauki i Wiary (II)   Ferus   2018-08-19
Na skrzydłach Nauki i Wiary   Ferus   2018-08-12
Religia i strach, historia hidżabu   Rafizadeh   2018-08-10
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary.   Ferus   2018-07-22
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Czy panie zaorzą Kościół?   Koraszewski   2018-07-09
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (V)   Ferus   2018-07-08
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (IV)   Ferus   2018-07-01
Wolna myśl, religianctwo i nasze uniwersytety   Igwe   2018-06-29
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (III)   Ferus   2018-06-24
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (II)   Ferus   2018-06-17
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby   Ferus   2018-06-10
Islam jest nie do pogodzenia z wolnością   Imani   2018-06-06
Człowiek musi w coś wierzyć. Nestorianizm.   Ferus   2018-06-03
Wielkie urojenie świętych pism   Mohamed   2018-06-01
Niech przemówią tureccy uczeni: zobaczymy czym jest islamizm   Bekdil   2018-05-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Arianizm.   Ferus   2018-05-27
Seks w Kościele Powszechnym   Koraszewski   2018-05-25
Człowiek musi w coś wierzyć. Spadkobiercy manicheizmu.   Ferus   2018-05-20
Ateizm w Nigerii Północnej   Igwe   2018-05-15
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Paradoksy cudu Słońca w Fatimie   Ferus   2018-05-06
Człowiek w labiryncie iluzji. Suplement II.   Ferus   2018-04-29
Człowiek w labiryncie iluzji. Suplement.   Ferus   2018-04-22
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Australijski arcybiskup odmawia informowania o pedofilii księży i ich ofiarach   Coyne   2018-04-12
Nocna rozmowa z biskupem o sensie życia   Koraszewski   2018-04-09
Człowiek w labiryncie iluzji (Część V)   Ferus   2018-04-08
Człowiek w labiryncie iluzji  (Część IV)   Ferus   2018-04-02
Czy Bóg kocha małpi patriotyzm?   Koraszewski   2018-03-26
Człowiek w labiryncie iluzji (III)   Ferus   2018-03-25
O przebudzenie sceptycyzmu w Mozambiku   Igwe   2018-03-21
Człowiek w labiryncie iluzji (II)   Ferus   2018-03-18
Ateizm i religijna nienawiść w Zambii   Igwe   2018-03-15
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Refleksje sprzed lat: „Czy pewność to prawda?”   Ferus   2018-03-04
Tęsknota za bezpiecznym miejscem III.     2018-02-25
Czy Pan Bóg lubi kiszone ogórki?   Koraszewski   2018-02-21
Tęsknota za bezpiecznym miejscem (II)Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-18
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Archipelag islam, czy mamy się bać?   Koraszewski   2018-02-08
#PrayForGaza #PrayForPalestina.   Koraszewski   2018-02-07
Religijna troska o wspólny dom - Ziemię   Ferus   2018-02-04
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Czas pociągnąć do odpowiedzialności “kapłanów-cudotwórców”   Igwe   2018-01-27
Nie ma konfliktu między nauką i religią, jest konflikt między religią i nauką   Koraszewski   2018-01-24
Fałszywi prorocy. Zakończenie.   Ferus   2018-01-21
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Fałszywi prorocy. Część X.   Ferus   2018-01-07
Śmierć w kościele proroka Mboro?   Igwe   2018-01-04
Fałszywi prorocy. Część IX.   Ferus   2017-12-31
Fałszywi prorocy. Cześć VIII.   Ferus   2017-12-24
Bóg się rodzi i inne troski   Koraszewski   2017-12-24
Fałszywi prorocy. Część VII.   Ferus   2017-12-17
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Senator fatalista i jego wyznania   Koraszewski   2017-12-05
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Turcja islamizuje Danię budując meczety   Bergman   2017-12-02
Meczety: piasek w trybach integracji   Frank   2017-11-30
Fałszywi prorocy. Część  IV. Suplement.   Ferus   2017-11-26
Fałszywi prorocy. Część IV   Ferus   2017-11-19
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Fałszywi prorocy, Część II.   Feus   2017-11-05
Fałszywi prorocy   Ferus   2017-10-29
Moja ambiwalentna krytyka religii III.   Ferus   2017-10-22
Chcecie zamknąć mi usta? Idźcie na koniec kolejki!   Raza   2017-10-16

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk