Prawda

Wtorek, 1 lipca 2025 - 05:21

« Poprzedni Następny »


Regulamin


Andrzej Koraszewski 2013-11-14


Czy jest możliwe stworzenie miejsca w Internecie, gdzie ludzie ze sobą normalnie rozmawiają? To pytanie intryguje nas od dłuższego czasu i chęć sprawdzenia tego była jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się podjąć tę próbę.

Preambuła:

Kiedy w Londynie mówiłem znajomym o naszej decyzji powrotu do Polski, wielu pytało co tam będę robił. Odpowiadałem, że założę małą fabrykę drewnianych młotków i będę je sprzedawał wraz z instrukcją prowadzenia zebrań, ustalania przedmiotu dyskusji oraz prowadzenia dyskusji tak, aby mogła prowadzić do wniosków.


Był to żart zbliżony do prawdy. Trawestując "Manifest komunistyczny" można powiedzieć, że widmo krąży po Polsce, widmo ptasiego radia. To ptasie radio widzimy w Sejmie, w dyskusjach członków stowarzyszeń, w przedsiębiorstwach i szkołach. Dyskusje internetowe wydają się być wyłącznie ptasim radiem, a sam Internet wielkim wybiegiem trolli.


Nie tylko trolle są zagrożeniem rozmów w Internecie. Te dyskusje nieodmiennie przypominają modlitwy kwakrów. Podczas niedzielnych spotkań kwakrów nie ma żadnych duchownych (co jest niebywale sympatyczne), zebrani wspólnie milczą, od czasu do czasu ktoś przerywa ciszę i coś mówi, czasem mu ktoś odpowiada, a czasem nie, ostatecznie jest to czysta wymiana myśli bez zamiaru dotarcia do jakichkolwiek wniosków.

Zasady:

Wszystkie komentarze muszą być przed publikacją zatwierdzone.

Publikować będziemy tylko komentarze, których autorzy będą się merytorycznie ustosunkowywali do opublikowanego tekstu. Nie będą publikowane komentarze zawierające jakiekolwiek inwektywy, wyzwiska lub złośliwości.

Wątpliwości:

Czy jest możliwe stworzenie miejsca w Internecie, gdzie ludzie ze sobą normalnie rozmawiają? To pytanie intryguje nas od dłuższego czasu i chęć sprawdzenia tego była jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się podjąć tę próbę.

Tipsa en vn Wydrukuj



Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Dawno, dawno temu był sobie w Polsce komunizm. To nie był ruski komunizm, to nie był afrykański komunizm, ani jugosłowiański komunizm. To był nasz polski komunizm. Komunistów w Polsce nie widziałem. Byli oportuniści, mnóstwo łajdaków, byli marzyciele tacy jak Jacek Kuroń, urzeczeni utopią i chcący budować utopię, byli durnie tacy jak ja, którzy dali się nabrać na pomysł rewizjonizmu, czyli rozmiękczania tego od środka. (O tej mojej przygodzie z rewizjonizmem może będzie kiedyś osobno.)

Więcej

Ciąg dalszy „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski


Dostaję pytania, co dalej z „Listami”. Nie umiem jeszcze odpowiedzieć. Chwilowo wyjmowałem ze spiżarni teksty przełożone przez Małgorzatę, ale to się skończyło. Wózek zaprojektowany na dwa konie trzeba będzie przerobić. Małgorzata poświęcała sześć godzin dziennie na przeglądy źródeł — jedne referowała ustnie, inne z adnotacją „przeczytaj koniecznie”, jeszcze inne „zobacz, czy to dla nas”.


Czy jest szansa, żeby ciągnąć te „Listy” bez obniżenia ich poziomu? Rozważam różne koncepcje: ograniczenie publikacji do pięciu dni w tygodniu albo do jednego tekstu dziennie. Nie wiem, być może będę trochę eksperymentował, sprawdzał, ile potrafię. Pewnie będzie nieco więcej moich tekstów, mniej tłumaczeń. (Czasu potrzebnego na śledzenie tego, co ważne, nie można nadmiernie redukować.)

Więcej

Dziesięć lat „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski 

Redaktor naczelna „Listów z naszego sadu” (po lewej) z biologiem ewolucyjnym Jerrym A. Coynem, w koszuli z podobizną redaktor naczelnej wyhaftowaną przez japońską artystkę.

Pierwszego stycznia 1970 roku miałem strasznego kaca. Bolała mnie głowa, z radia płynął nachalny, odrażający głos pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Sięgnąłem po szklankę wody i powiedziałem do Małgorzaty, wyjeżdżamy z tego kraju. Padały już takie słowa w naszym małżeństwie i zawsze to drugie mówiło – poczekajmy. Teraz jednak usłyszałem spokojne i zdecydowane – dobrze. Nie było to tak proste jak myśleliśmy, ale kiedy raz decyzja zapadła nie zamierzaliśmy jej zmieniać. W początkach sierpnia 1971 opuściliśmy Polskę na 27 lat.
W sierpniu 1997 roku byliśmy z wizytą w Polsce, przyjaciele, para wiejskich nauczycieli, postanowili nam pokazać ciekawe gospodarstwo. Gospodarz oprowadzając nas pokazał stojący nad jeziorem dom i powiedział, że to dom po jego rodzicach, który zamierza sprzedać. Ja miałem już powyżej dziurek w nosie pracę w BBC (nadawanie z Londynu do Polski straciło urok, walka o przetrwanie Polskiej Sekcji mnie nie bawiła, a samo BBC schodziło na psy).

Więcej

O „Listach z naszego sadu”


Dobrzyń nad Wisłą. Sielskie obrazki z rozległego sadu: drzewa owocowe z ...

Więcej

Sześć lat
„Listów z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski

Regulamin

Autorzy

Próby świadectwa
Andrzej Koraszewski

Ojhyzna
Część I

Ojhyzna
Część II

Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk