Prawda

Sobota, 1 czerwca 2024 - 10:11

« Poprzedni Następny »


O jakości naszych bogów.
Część III.


Lucjan Ferus 2017-03-19

Wierni (jak zawsze) znajduja się w centrum.
Wierni (jak zawsze) znajduja się w centrum.

Poprzednią część zakończyłem konkluzją, że to nie ludzie służą Bogu, lecz Bóg (a raczej jego wizerunki) służą ludziom. Bowiem nasi „bogowie” są wykreowani w taki wyrafinowany sposób, by sprostać potrzebom i wymaganiom nie tylko swych wyznawców, ale też (a może przede wszystkim) swych „pomocników na ziemi” - kapłanów. Nie powinniśmy się więc dziwić, że mamy takich bogów na jakich ZASŁUGUJEMY. Inaczej mówiąc jest tak, jak przedstawił to Ludwik Feuerbach w Uzupełnieniach do „Istoty religii”:

„Przyjmuje się, że istnieje wyższa, nadludzka istota i oddawanie jej czci jest wyrazem powszechnej potrzeby człowieka. Z pewnością; ale równie powszechnym popędem człowieka jest poddawanie wszystkiego sobie, podporządkowywanie wszystkiego swoim potrzebom. /../ W teorii bogowie są panami człowieka; ale tylko po to, aby w praktyce być jego sługami. /../ „Wierzący – mówi Luter – są książętami i panami Boga”, zaś Psalmista dodaje: „(Bóg) on czyni wszystko, czego pragną ludzie przejęci bojaźnią bożą” (Wybór pism).

Jeśli rzeczywiście tak się sprawy mają, że to kapłani wszechczasów są twórcami i stwórcami naszych bogów, musi być to widoczne w WIZERUNKU Boga, a właściwie bogów jeśliby brać pod uwagę szerszy kontekst historii religii. Dla uproszczenia wywodu ograniczę się do wizerunku biblijnego Boga przejawiającym się w jego działaniach, dzięki którym  kapłani będą mogli osiągać korzyści również – albo przede wszystkim – na tym świecie, prawda?

 

Przeanalizujmy więc pod tym kątem parę głównych „prawd” religijnych, by się przekonać, czy da się obronić tę obrazoburczą (dla niektórych) tezę. Zacznę od być może nieoczekiwanej strony, a jednak całkiem logicznej, bo od pokazania co owi nieświadomi „twórcy bogów” myślą sami o sobie i jakie wyobrażenia mają o „ważności” swojej misji i roli w dziele bożym:   

„Kapłan, to ktoś więcej niż kupiec, ponieważ handluje towarem wiecznym. Jest kimś więcej niż żołnierz, bowiem wojuje z szatanem. Jest kimś więcej niż król czy cesarz, bowiem jest namiestnikiem Króla Królów. Jest więcej niż świętym, bowiem przed nim zginają się kolana wszystkich, gdy się pojawia, w niebie i na ziemi. Wielkość stanu kapłańskiego jest niewymowna. /../ Racja, bowiem „zaprawdę, taka władza przewyższa nawet władzę książąt niebieskich, a nawet samej Królowej Niebieskiej”.  (Horst Herrmann Książęta Kościoła).

Już w III w. papieże kazali się tytułować „Ojcami Świętymi”, a w następnym doszły pocałunek w rękę i padanie do stóp (później także ich całowanie). Prawo kościelne owego czasu nazywa biskupa „odbiciem wszechmogącego Boga, królem, panem życia i śmierci”. Oto wykładnia Słowa Bożego, przeprowadzona przez papieża Innocentego III:

„Dlatego Pan nakazał w Prawie: „Nie będziesz bluźnił bogom” (Wj 22,27), przez co miał na myśli kapłanów,którzy z powodu dostojności swego stanu i godności urzędu są określani mianem bogów”,... zaś „Katechizm rzymski” z XVI w. argumentuje: „Ponieważ biskupi i kapłani są zarówno tłumaczami i ambasadorami Boga, którzy w jego imieniu nauczają prawa boskiego i reguł życia, i zastępują samą osobę Boga na ziemi, więc jest ich urząd jawnie takim, że nie można sobie wymyślić żadnego wyższego, stąd słusznie mogą oni zostać nazwani nie tylko aniołami, ale wręcz bogami” (wg powyższej pozycji).

Czego, jak czego ale PYCHY nie brak tym rzekomym „sługom bożym” i to do tego stopnia, że nawet jeden z nich skwitował tę chorobliwa skłonność u duszpasterzy w ten sposób:

„Cóż możecie głosić ludziom w kazaniach? Pokorę? Jesteście samą pychą; nadęci, pompatyczni i marnotrawni. Ubóstwo? Jesteście tak zachłanni, że nie zadowoliłyby was wszystkie bogactwa świata. Wstrzemięźliwość? Nad tym lepiej zamilczmy” (papież Klemens VI w 1351 r. do prałatów Kościoła).

A, że jest to prawdą, świadczą wyszukane tytuły papieży, czyli zastępców Boga na Ziemi: Ojciec Święty, Biskup Rzymu, Namiestnik Jezusa Chrystusa, Następca Księcia Apostołów, Najwyższy Pasterz Kościoła Powszechnego, Patriarcha Zachodu, Prymas Italii, arcybiskup i metropolita rzymskiej prowincji kościelnej, suweren państwa watykańskiego, sługa sług Bożych. Do tego dochodzi „święty beatyfikowany” i „święty kanonizowany”.



Czy w kontekście tych wzniosłych tytułów papieża i tego nadętego pychą mniemania o niewyobrażalnej wielkości i ważności kapłańskiego powołania, ten „sługa sług Bożych” nie jest ewidentnym dysonansem? Otóż nie! I to nie tylko dlatego, iż w praktyce ów tytuł całkowicie nie pokrywa się z rzeczywistością (historia papiestwa i bogactwa Watykanu temu przeczą). Ludwik Feuerbach w taki sposób scharakteryzował ten problem:

„Czy nie wiecie, że wraz z rangą pana wzrasta również ranga i poczucie własnej godności u służącego? /../ Czyż w tkanej złotem i srebrem liberii sługi nie odbija się blask ich pana? Czy uczucie, że jest się królewskim sługą, nie jest uczuciem królewskim? Czyż sługa królewski w zestawieniu z poddanym, czy w ogóle po prostu ze zwykłym człowiekiem, nie wydaje się również królem? Czy nie występuje dosłownie w imieniu króla? /../ Czyż ludzkie serce nie jest słabe? Czy nie potrzebuje wsparcia? I czy próżność nie jest jego najsilniejszą dźwignią? /../

 

Och, wy niewierzący głupcy, nie znacie ludzi, nie wiecie czego potrzebują; w swym fanatycznym zapale przeciw religii nie dostrzegacie, że to właśnie ona jest najpotężniejszą podporą ludzkiej próżności i słabości, że najwyższa istota nie jest niczym innym jak najwyższym wyobrażeniem człowieka o sobie i swojej istocie, że hołdy, które w najgłębszej pokorze składamy Najwyższemu, są tylko pośrednimi komplementami dla nas samych, a dary, które z łaski naszego Pana otrzymaliśmy w najbardziej poddańczej dewocji, są tylko ofiarami, które przynosimy naszej próżności.

 

Nie widzicie, że u podstaw tych zachowań leży potrzeba praktyczna, arystokratyczny motyw; motyw ludzkiej próżności i miłości własnej, że człowiek tylko dlatego wywodzi swoje istnienie od Boga, że im wyższa i bardziej znakomita jest istota, od której pochodzi, tym wyższy i bardziej znakomity jest on sam, że tylko dlatego przypisuje sobie nadnaturalne pochodzenie, aby domagać się i zagwarantować sobie nadnaturalną, boską, nieśmiertelną istotę i życie” (Uzupełnienie do „Istoty religii”).

Czy z powyższych fragmentów charakteryzujących najczęściej występujący „typ” owych „pomocników Boga”, nazywających się (dla niepoznaki) „sługami sług bożych”, można wywnioskować, że mamy do czynienia z pokornymi bożymi stworzeniami, u których dominującą cechą powinna być tak miła Stwórcy bogobojność? Czy raczej potwierdzenie, iż Ludwik Feuerbach miał rację, pisząc: „Religia jest pobożną, mimowolną, nieświadomą iluzją. Kapłaństwo, kler jest polityczną, świadomą, wyrafinowana iluzją, jeśli nie od samego początku, to w miarę rozwoju religii”?

 

Jeśli tacy i podobni im kapłani mieli w przeszłości decydujący wpływ na powstawanie (kreowanie) WIZERUNKÓW naszych bogów i na przypisywanie im konkretnych cech, to chyba można będzie to dostrzec w dziełach ich umysłów, przekładających się na idee religijne tak pomyślane, aby zapewnić im odgrywanie głównej roli w kontaktach i pośredniczeniu między bogami/ Bogiem, a jego stworzeniami, prawda? Owszem, jest to dość wyraźnie widoczne. Nie będę teraz przytaczał licznych świadectw z historii religii, a jedynie kilka momentów, kiedy ówcześni kapłani musieli stanąć na wysokości zadania, by sprostać wyzwaniom czasu. Pierwszy tak został przedstawiony w jednej z religioznawczych książek:

„Szybko rozmnażający się w początkach neolitu panteon bogów, sprawiać będzie kłopoty jeszcze w średniowieczu /.../ Życie czarowników – kapłanów ogromnie się skomplikowało od chwili gdy zaczęło się rozwijać rolnictwo, nie mogąc przecież istnieć bez wody. Lud czynił ich bowiem odpowiedzialnymi za niedostatki urodzaju, za suszę /.../ często kończyło się to śmiercią czarownika – kapłana, opiekuna i zaklinacza urodzajów, wody i obfitości. Nic zatem dziwnego, że ci tę nieprzyjemną osobistą odpowiedzialnością za zakłócanie cyklów natury, starali się obarczyć bogów, tworząc tym samym zaczątek pojęcia „gniewu bogów” i systemu ofiar, mających przebłagać zagniewane bóstwa” (wg Jak człowiek stworzył bogów Jerzego Cepika).

Problem polegał bowiem na tym, iż ówcześni szamani, czarownicy (czyli późniejsi kapłani) potrafili przekonać swoich pobratymców, że zaklęciami, tańcami i rytuałami potrafią nie tylko przywoływać bóstwa, rozmawiać z nimi, ale też mieć nad nimi władzę i wydawać im rozkazy. To oczywiście wzmacniało niepomiernie ich znaczenie pośród współplemieńców, lecz w przypadku klęski urodzaju pociągano ich do odpowiedzialności, że mimo posiadanych możliwości, nie zapobiegli nieurodzajowi. Musieli więc coś z tym zrobić, by zrzucić z siebie to brzemię odpowiedzialności i tak powstała idea „gniewu bogów”, oraz idea przebłagalnych OFIAR, która zrobiła „wielką karierę” chyba we wszystkich religiach. Bardzo pomysłowe!

 

Następne wydarzenie, przy którym kapłani musieli wykazać się dużą wyobraźnią, opisałem w skrócie w poprzedniej części tego cyklu i dotyczyło ono nieznanego mędrca hebrajskiego (nazywanego przez biblistów Jahwistą), który podjął się odpowiedzieć na nurtujące go pytanie: „Skąd się bierze zło i grzech?” i na podstawie swoich przemyśleń UŁOŻYŁ historię (wg niego prawdopodobną i logiczną), która powinna tłumaczyć ten teologiczny problem. Tak przynajmniej wynika z apologetycznej pozycji pt. Najtrudniejsze stronice Biblii Zenona Ziółkowskiego. Ta ułożona przez niego historia znajduje się w Biblii i jest traktowana przez wierzących jako prawda objawiona o początkach ludzkości.

 

W związku z tym, mam następujące pytanie: skąd ów hebrajski mędrzec miał pewność, że ta wymyślona przez niego historia oddaje RZECZYWISTE przyczyny istnienia zła i grzechu? Przypomnę przesłanki, które go skłoniły do tych przemyśleń: „Jeżeli grzech uciska obecnie ludzi i nikt nie może się od niego uwolnić, to „na początku” musiało zaistnieć coś, co spowodowało ten stan”. Otóż to: coś musiało zaistnieć „na początku”, co spowodowało ten stan,.. tylko nie wiadomo co. Wersja owego Jahwisty jest bowiem DOMNIEMANIEM tych wydarzeń, a nie historyczną prawdą o nich (jak się przyjęło uważać), tym bardziej, iż jest wewnętrznie sprzeczna.

 

Wynika bowiem z niej, iż biblijny Bóg, mimo tego, że jest wszechmogący, nie potrafi przewidzieć SKUTKÓW swych działań (czyli nie jest wszechwiedzący), dlatego musi – tak jak człowiek – doświadczać rzeczywistości, aby się przekonać i upewnić, czy bieg wydarzeń idzie we właściwym kierunku, czy nie. Nie może więc zapobiegać niechcianym wydarzeniom i dlatego musi KARAĆ ich sprawców, gdyż na nic innego go nie stać. I taki właśnie ma być Bóg Absolut, Stwórca całego niewyobrażalnie wielkiego Wszechświata, zawierającego niezliczone miliardy galaktyk, a w każdej setki miliardów gwiazd? Niewiarygodne!

 

Aby więc nie traktować Boga jak jego ułomne stworzenia, które nie potrafią przewidywać skutków swych czynów dopóki nie doświadczą ich swymi niedoskonałymi zmysłami – można by nawet uznać, że wymyślona przez Jahwistę historia miałaby większy sens, gdyby zmienić jej przesłanie: to nie ludzie są WINNI temu, co się wydarzyło w rajskim ogrodzie, lecz Bóg, który jako jedyny zna całą przyszłość swego dzieła od początku do końca i ma nieskończone możliwości dokonywania w nim zmian według własnej woli. Zatem odpowiedź na pytanie: „Skąd się bierze zło i grzech?”, powinna brzmieć: „Z woli Boga, który widać CHCE, by w jego dziele istniało zło i grzech”. Gdyby nie chciał, po prostu nie dopuściłby do tego.

 

Dlaczego zatem ów hebrajski mędrzec (i kapłan, jak wynika ze wstępu do Księgi Rodzaju) nie wziął pod uwagę takiej – logicznej przecież – ewentualności? Otóż dlatego (o czym dowiadujemy się z przytoczonej wyżej pozycji), iż ów Jahwista nawiązując do babilońskiego poematu Enuma elisz, chciał jednocześnie nadać swojej historii inne znaczenie. Autor tamtego tekstu uważał, iż człowiek jest zły ze swej natury i wystawiony na zło. Natomiast Jahwista uważał, iż „Zło weszło w stworzenie, kiedy ono już istniało i nie stanowi elementu jego natury, lecz powstaje wskutek jego działania niezgodnego z porządkiem ustanowionym przez Boga. Zło pochodzi z grzechu człowieka”.

 

Jest to dość infantylna obrona Boga, jako stwórcy człowieka. Nawet gdyby tak było, iż zło weszło w człowieka, kiedy on już istniał, to by znaczyło, iż nie był on doskonałym tworem Boga, skoro pozwolił sobie na to. A po drugie znaczyłoby to, iż zło istniało już wcześniej w dziele bożym, jeszcze przed UPADKIEM człowieka, który ponoć był przyczyną wszelkiego zła w dziele bożym. Znowu sprzeczność. Jakby nie patrzeć, winę za ten stan rzeczy ponosi Stwórca, który mając nieskończone możliwości i wiedząc wszystko o wykreowanej przez siebie rzeczywistości do samego jej końca, mógł z łatwością nie dopuścić do takiej sytuacji.

 

Ktoś może w tym miejscu spytać: a czy to ma aż takie znaczenie czyja jest wina w tej kwestii: Boga czy człowieka? Otóż ma znaczenie i to ogromne! (dlatego zaliczyłem ten przypadek do tych, w których twórcy mitów, musieli mocno „ruszyć głową”, by stanąć na wysokości zadania i osiągnąć zamierzony cel). Poniżej wyjaśnię co przez to rozumiem.

 

Kiedy poznaje się prehistorię religii, nie można się nadziwić jacy prymitywni i infantylni byli kiedyś nasi bogowie. Nieustannie ze sobą walczyli, kłócili się i robili sobie głupie kawały, a

człowiek był bezwolną marionetką w ich rękach. Traktowali go, albo jak zabawkę umilającą ich egzystencję, albo jak zło konieczne, które chcąc nie chcąc trzeba tolerować, skoro już istnieje. I dopiero „teolodzy” judaizmu potraktowali człowieka poważniej, włączając go w boży plan opatrznościowy i czyniąc zeń stworzenie obdarzone przez Stwórcę wolną wolą. To, że ta rzekoma „wolna wola” „wyjdzie bokiem” człowiekowi, można się było spodziewać.

 

Nasi bogowie (czytaj: kapłani, którzy kreowali ich wizerunki) nie dają swym stworzeniom czegoś wartościowego, na czym sami (czytaj: kapłani.. itd.) nie mieliby skorzystać. Zatem jest oczywiste, że i w tym przypadku nie mogło być inaczej. Człowiek mógł co prawda decydować o swoim losie, jednakże pod warunkiem, iż jego decyzje będą się mieściły w ścisłych ramach ZACHOWAŃ, jakie przewidział Bóg dla swych stworzeń w swojej dobroci. Aby mieli pewność w tym względzie dał im Dekalog wyryty na kamiennych tablicach, a do tego 613 nakazów i zakazów prawie z każdej dziedziny życia. I już teraz ludzie mogli cieszyć się w pełni (choć nie do końca) z posiadanej „wolnej woli”, dającej im złudzenie wolności.

 

No chyba, że ktoś chciałby SAM decydować co jest dla niego dobre, a co złe, to niestety musiał się liczyć z karą wiecznych mąk piekielnych, bo aż tak daleko idącej „wolnej woli” dla człowieka Bóg nie przewidział. Za to dla tych, co będą mu posłuszni Bóg przewidział życie wieczne w zaświatach, po biologicznej śmierci ciała. Dlaczego uważam, iż pomysł z „wolna wolą” bożych stworzeń – ludzi jest taki rewelacyjny? (z punktu widzenia możliwości, jakimi dzięki niemu „wzbogaciła” się religijna doktryna).

 

Okazało się bowiem, że dzięki teologicznemu wynalazkowi „wolnej woli” człowieka, można go było obciążyć WINĄ i odpowiedzialnością za zło w dziele bożym, a nie jego Stwórcę, który ze wszech miar na to zasługiwał. To dzięki niemu kapłani wspięli się na szczyt absurdu, wymyślając „grzech pierworodny człowieka”, któremu podlegali WSZYSCY LUDZIE żyjący kiedykolwiek i gdziekolwiek na świecie, mimo tego, iż nie mieli oni niczego wspólnego z „upadkiem” pierwszych ludzi w raju. Dzięki pomysłowi owego Jahwisty religie uzurpują sobie prawo do uważania, iż wszyscy ludzie błądzą, a kapłani są od tego, by im wskazywać właściwą drogę do Boga. W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy:

„Człowiek zwiedziony przez szatana, pogrzebał w swym sercu zaufanie do Boga, nadużył danej mu wolności i sprzeciwił się Bożemu przykazaniu. W tym objawił się pierwszy ludzki grzech. Odtąd prawdziwa powódź grzechu zalewa świat: Kain zabił Abla; grzech stał się zgubą ludzkości”. Zaś sobór Wat. II w Geudium et spes orzekł: „W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana”.

Maestria tego pomysłu byłaby godna podziwu, gdyby nie tragiczne jego skutki (oczywiście nie dla Boga i religii lecz dla wiernych i tzw. niewiernych, czyli inaczej myślących). Czy ktoś mógłby pomyśleć, iż ten z pozoru niewinny mit o stworzeniu przez Boga pierwszych ludzi w raju, o zakazanym owocu i wężu kuszącym niewiastę, oraz ich upadku polegającym na sprzeciwieniu się bożemu zakazowi i karze, jaka ich za to spotkała – będzie miał takie nieprzewidziane, drastyczne konsekwencje dla milionów ludzi, spośród tych, którzy od tego czasu pojawili się na Ziemi? Co w nim jest takiego groźnego?

 

W dużym skrócie, ten mit odbiera człowiekowi prawo do samostanowienia (czyli do stanowienia o swym losie) w imię WYŻSZEJ ISTOTY, która jakoby go stworzyła, i która jako jedyna ma prawo decydować o ludzkim życiu, a właściwie o wszystkich jego dziedzinach, jak i jego nieuchronnym końcu – śmierci każdego człowieka. A ponieważ tę hipotetyczną „najwyższą Istotę” reprezentują zawsze jakieś religie i jacyś kapłani, którzy „jej służą” i w jej imieniu wypowiadają się i nierzadko rządzą masami bezwolnych owieczek, to koniec końców ONI – kapłani wszechczasów – najwięcej na nim zyskali.

 

Dlatego uważam, iż w tym kontekście wypowiedź kończąca ten mit i „włożona w usta” biblijnemu Bogu: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3,22), odzwierciedla odwieczny strach kapłanów przed możliwością uniezależnienia się człowieka od ich „koniecznej pomocy” i należy ją rozumieć w ten sposób: „Oto człowiek chce stać się taki jak MY: chce sam decydować co jest dla niego dobre, a co złe. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, by odebrać nam władzę nad sobą i rządzić się bez nas przez wieki”.

 

Biorąc pod uwagę zaciekłość i determinację z jaką przez tysiąclecia walczyli kapłani różnych religii z każdym przejawem niezależnej myśli, jak i wrogimi sobie poglądami, to tłumaczenie ma sens. Jeśli przyjrzymy się historii religii, to widzimy wyraźnie, iż żaden bóg nie odchodził w niepamięć dobrowolnie i każdy bronił zaciekle swego istnienia (oczywiście robił to rękoma swych kapłanów i wyznawców). Także walczono z tymi, którzy przez swoje „diabelskie” wolnomyślicielstwo burzyli tak skrupulatnie budowane systemy doktryn, idei i dogmatów leżących u podstaw organizacji religijnych. Wszyscy, którzy stracili życie w tej walce rozumu z przesądami, to w istocie ofiary walki z WŁADZĄ. Władzą kapłanów wszechczasów.

 

Marzec 2017 r.                                   ------cdn.------    

 

 

 

 

        

 

 

   

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 911 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Fikcja uznawana za Prawdę   Ferus   2020-03-15
Uciekłaś od wojny, a oni przyjęli cię      2020-03-13
Najdłużej trwająca mistyfikacja. Podsumowanie.   Ferus   2020-03-08
Religie usprawiedliwiają zabijanie, kradzież i inne przestępstwa   Al-Tamimi   2020-03-06
Credo islamu z ust autorytetu     2020-03-02
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (IX)   Ferus   2020-03-01
Francja po cichu wprowadza z powrotem przestępstwo bluźnierstwa   Meotti   2020-02-27
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VIII)   Ferus   2020-02-23
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VI)   Ferus   2020-02-09
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (V)   Ferus   2020-02-02
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (IV)   Ferus   2020-01-26
Nie, islamofobia nie jest tym samym co antysemityzm   Bulut   2020-01-26
Niepowodzenie islamistycznej kampanii Erdogana w Turcji   Bekdil   2020-01-25
Najbardziej szalony grant Templetona jak dotąd: Ewolucja i “ofiarna miłość”   Coyne   2020-01-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości. Suplement „B”.   Ferus   2020-01-19
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości. Suplement „A”.   Ferus   2020-01-12
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (III)   Ferus   2020-01-05
Murem za czarną zarazą   Koraszewski   2019-12-30
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (II)   Ferus   2019-12-29
Jak Bóg stworzyl kiłę i dlaczego było to dobre   Kruk   2019-12-28
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości   Ferus   2019-12-22
Moje ostatnie jasełkowe refleksje   Ferus   2019-12-15
Papież Franciszek, „Pieśń o Rolandzie” i imam Al-Tayeb   Meotti   2019-12-12
Refleksje sprzed lat: Podstępna działalność Szatana i inne.   Ferus   2019-12-08
Chrześcijaństwo, Zagłada i syjonizm   Koraszewski   2019-12-02
Bajka-nie bajka o powstaniu religii   Ferus   2019-12-01
Wskrzeszenie Józefy K.   Koraszewski   2019-11-26
Refleksje sprzed lat: Wartości chrześcijańskie   Ferus   2019-11-24
Byli ateiści, obecnie wierzący   Ferus   2019-11-17
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Biskupa czerep rubaszny   Koraszewski   2019-11-08
Sen mara, Bóg wiara, nieśmiały głos podświadomości, czy bezsensowne rojenia senne?   Ferus   2019-11-03
Refleksje sprzed lat: „Proporcje krzyku i smaku”   Ferus   2019-10-27
Trudne początki mitu   Ferus   2019-10-20
Jak Bóg ogarnia swoje dzieło   Ferus   2019-10-13
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców IV   Ferus   2019-09-29
Katolicka Afryka i jej niepokoje   Igwe   2019-09-27
Turcja: ucieczka od religii?   Bulut   2019-09-25
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (III)   Ferus   2019-09-22
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (II)   Ferus   2019-09-15
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców   Ferus   2019-09-08
Zlecenie walki z szatanem   Koraszewski   2019-09-02
Mrówki i ludzie. Czyli niepokojące podobieństwo „korony stworzenia” do bezrozumnych owadów.   Ferus   2019-09-01
Jabłko, które jabłkiem nie było   Ferus   2019-08-25
Ta miłość zaczęła się od strachu   Koraszewski   2019-08-24
Problem „ukrywającego się Boga”.   Ferus   2019-08-18
Hipoteza Boga kontra nauka (IV)   Ferus   2019-08-11
Na początku był jakiś Jezus   Koraszewski   2019-08-05
Hipoteza Boga kontra nauka (III)   Ferus   2019-08-04
Hipoteza Boga kontra nauka (II)   Ferus   2019-07-28
Hipoteza Boga kontra nauka   Ferus   2019-07-21
Apostołowie Nowego Ładu (II)   Ferus   2019-07-14
Bóg bez państwa i państwo bez Boga   Koraszewski   2019-07-12
Apostołowie Nowego Ładu. Czyli ludzie pogodzeni z nieubłaganymi prawami natury.   Ferus   2019-07-07
Pamięć i odrzucona tożsamość   Koraszewski   2019-06-27
O znaczeniu świeckich usług medycznych   Igwe   2019-06-22
Bezlitosne Miłosierdzie Boże   Ferus   2019-06-16
Dziecko i jego I Komunia Święta   Ferus   2019-06-09
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Rozmyślając nad sensem życia (VIII)   Ferus   2019-05-26
Rozmyślając nad sensem życia (VII)   Ferus   2019-05-19
Rozmyślając nad sensem życia (VI)   Ferus   2019-05-12
De non existentia Dei   Koraszewski   2019-05-06
Rozmyślając nad sensem życia (V)   Ferus   2019-05-05
Nieszczęsny ateizm. List do przyjaciela   Koraszewska   2019-05-04
Ewangelia według pana Jeża   Koraszewski   2019-05-02
Biły się dwa bogi   Koraszewski   2019-04-29
Rozmyślając nad sensem życia IV.   Ferus   2019-04-28
Ani nie manifest, ani nie tak nowego ateizmu   Koraszewski   2019-04-26
Wzrastająca obecność boga   Koraszewski   2019-04-22
Rozmyślając nad sensem życia (III)   Ferus   2019-04-21
Dziękujmy Panu, korona cierniowa ocalona   Koraszewski   2019-04-19
Czary, zagrożenie bezpieczeństwa i prawo szariatu   Igwe   2019-04-16
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Dlaczego ateiści walczą o prawo wyjścia z cienia w Afryce i nie tylko w Afryce?   Igwe   2019-04-10
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Zdobywca nagrody Templetona i jego nonsensy w „Scientific American”   Coyne   2019-03-28
Mały Traktat o duszy dziecka poczętego tak lub inaczej   Koraszewski   2019-03-26
Czy religijne prawdy są zbyt trudne do zrozumienia? (II)   Ferus   2019-03-24
Zwalczanie oszukańczych kapłanów i komercjalizacji religii w Republice Południowej Afryki   Igwe   2019-03-23
Dlaczego musiałem zostać ateistą   Ferus   2019-03-17
Eks-ateistka obnaża nędzę ateizmu   Koraszewski   2019-03-07
Ego kontra Świadomość. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-03-03
Trzy dni, które nie wstrząsną Kościołem   Koraszewski   2019-02-25
Ego kontra Świadomość II. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-02-24
Kiedy największa na świecie sunnicka instytucja religijne potępi swój kolonializm?    Shoaaib   2019-02-24
Artykuł w ”New York Times”: Nauka może uczyć się od religii   Coyne   2019-02-20
Ego kontra Świadomość. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-02-17
Papież ucałował notorycznego islamistycznego antysemitę   Meotti   2019-02-12
Czy religijne prawdy są zbyt trudne do zrozumienia?   Ferus   2019-02-10
Płaska Ziemia: kwestia wiedzy czy wiary? (II)   Ferus   2019-01-27
Płaska Ziemia: czyli kwestia wiedzy czy wiary?   Ferus   2019-01-20
Zachodni apologeci ekstremizmu   Rafizadeh   2019-01-19
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Czy Afryce potrzebna jest religijna reformacja?   Igwe   2019-01-08
Eksperci od „prawdziwej” wolności i grzechu   Ferus   2019-01-06
Ośmioletnia panna młoda   Rafizadeh   2019-01-02

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk