Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 22:05

« Poprzedni Następny »


Duchowa służba zdrowia. Czyli oblicze Boga zatroskanego Miłosierdziem.


Lucjan Ferus 2021-04-18

<br /><span>\

"Gdy papież niesiony jest w uroczystej procesji na sedia gestatoria, t. j. na siedzeniu z drzewa pozłacanego pokrytem czerwonym aksamitem i obramowanem złotym galobem, dwaj tajni szambelani, idąc z boków, powiewają flabellami, już to dla wyrażenia dostojności Ojca chrześcijaństwa, już aby zwrócić jego uwagę pełnemi oczów piórami pawiemi, iż rostropnym być winien i na czyny swe baczyć, gdyż niezliczona liczba oczów ludu chrześcijańskiego wciąż nań patrzy" (abp A. J. Nowowiejski, Wykład Liturgji Kościoła katolickiego t. 2, s. 468).


Ostatnio z racji panującej pandemii koronawirusa, dość często mówi się w mediach, jak i w prywatnych rozmowach o naszej „kulejącej” służbie zdrowia, borykającej się od zawsze z brakiem pieniędzy i dobrego zarządzania. Nie mam zamiaru tym tekstem przyłączać się do licznych i często uzasadnionych krytyk, tej potrzebnej chorym instytucji, mimo, że z racji wieku daleko mi do okazu zdrowia. Biorąc bowiem pod uwagę moje nietypowe zainteresowania, chciałbym przy okazji niedawnego święta, poruszyć problem zasugerowany w tytule tekstu, nazwany przeze mnie „Duchową służbą zdrowia”. Dlaczego akurat tak?

Jest to nawiązanie do „medycznej” analogii przedstawionej w Ewangeliach, oddającej pewien religijny i zakłamany stan rzeczy: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, co się źle mają. /../ Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (BT, Mt 9,12 i Mk 2,17). Dla ścisłości dodam, iż jest to odpowiedź Jezusa na pytanie faryzeuszy: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (Mt 9,11). Nie wdając się w ówczesne spory religijno-obyczajowe, chciałbym tylko rozważyć czy ta „medyczna” analogia do Boga-lekarza ma logiczne uzasadnienie, czy jest zakłamana, jak wiele innych religijnych „prawd”?

 

Po co chorzy ludzie udają się do lekarzy? Oczywiście po to, aby ich wyleczyli z choroby. I co do tego jest pełna zgoda: nie potrzebują lekarza zdrowi lecz chorzy (czyli ci, co się źle mają). Liczą więc oni na fachowość lekarza: na chęć wyleczenia nas, jego umiejętność rozpoznania choroby i właściwy dobór środków (np. lekarstw, zabiegów itp.), które pozwolą wyleczyć chorego. Jednak z dalszej części wypowiedzi Jezusa wynika, że owa domniemana „choroba”, to grzechy ludzi a jego zadaniem jest „wyleczyć” ich z tej ciężkiej przypadłości. Czy naprawdę ta „lekarska” analogia ma uzasadnienie w odniesieniu do Boga i religii?

 

A co, gdyby się miało okazać, że tę naszą „wrodzoną chorobę” (czyli grzeszną naturę ludzką) spowodował dawno temu Ojciec tego „lekarza”, by jego Syn miał kogo leczyć? Czy to nie zmienia diametralnie tego stanu rzeczy i naszego stosunku do owego „lekarza-Boga”? Otóż mówiąc wprost, ów cytat z Biblii sugeruje, że religia zaspokaja naturalne potrzeby ludzi (w tym przypadku chodzi o „leczenie z grzechów”). Ale to nieprawda, gdyż religie kreują nasze rzekome „choroby”, po to, by potem je „leczyć”. Wygląda to bowiem mniej więcej tak, jak opisał to Daniel Dennett w książce Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne:

„Wielu z nas sądzi, że najważniejszą rolą religii jest wspieranie moralności przez dostarczanie ludziom najmocniejszego powodu do tego, by czynili dobro: obietnicy wiecznej nagrody w niebie oraz (zależnie od gustu) groźby wiecznej kary w piekle, jeśli nie będą go czynić. Zgodnie z tym założeniem uważa się, że bez boskiego kija i marchewki ludzie wylegiwaliby się lub folgowali swoim prymitywnym zachciankom, łamaliby obietnice, zdradzali współmałżonków, zaniedbywali obowiązki itd.”.

Jednak powyższe założenie, należy do łagodniejszych aspektów tego kłamstwa. Bowiem

religia nie tyko wmówiła człowiekowi chorobę (grzech pierworodny), ale też zaordynowała na nią swoje „lekarstwa” (rytuały, liturgię i obrzędy, odprawianie mszy „świętych”, częste odwiedziny świątyń, spowiedź, pokutę, komunię, uroczyste nabożeństwa, oddawanie czci obrazom, figurom, rzeźbom itd. itp.). I poleciła swoich zaufanych „lekarzy” – kapłanów specjalnie szkolonych do tej „(nie)odpowiedzialnej” funkcji. Zorganizowała też własną „służbę zdrowia duchowego”, czyli zinstytucjonalizowane Kościoły, zarządzane przez sztab  wyselekcjonowanych („powołanych”) ludzi – hierarchów z „Ojcem Świętym” na czele.

 

W jakim celu zatem została wymyślona analogia, w której to Bóg jest przyrównany do lekarza? Czy może być coś bardziej różnego jeśli chodzi o ich możliwości sprawcze? Na przykład: lekarz (nawet niech będzie światowej klasy specjalistą), jest tylko człowiekiem, który nie jest nieomylny i może popełniać błędy. Jest on także zależny od aktualnych możliwości technicznych medycyny, jak i stanu wiedzy medycznej. Nie może uczynić nic, co wykraczałoby poza te ograniczenia, wynikające niejako z istniejącej rzeczywistości. Np. nie może dokonać cudu i wyleczyć chorego dotykiem rąk i słowami: „Wstań, jesteś już zdrowy!”

 

Bóg natomiast (wg religii) może absolutnie wszystko (choć wg niektórych „autorytetów teologicznych” też jest ograniczony w wielu aspektach swej „wszechmocy”). Skoro cały Wszechświat stworzył słowami: „Niechaj się stanie!”, to jakim dla niego byłoby problemem wyleczyć kogokolwiek z czegokolwiek? Mało tego; będąc wszechmocny i wszechwiedzący, nie musi on nikogo leczyć (w ludzkim rozumieniu tego słowa), skoro może spowodować, że jego stworzenia na nic nigdy nie zachorują, ani nawet źle się poczują? Lekarz zaś stawiany jest w obliczu sytuacji, która już się wydarzyła i na którą on nie miał żadnego wpływu.

 

Natomiast Bóg, znając całą przyszłość swego dzieła, wie już nieskończenie wcześniej co i kiedy się w nim wydarzy, z jakich przyczyn i jakie będą tego konsekwencje w przyszłości. Ma więc zawsze pod dostatkiem czasu (który nb. może w każdej chwili zatrzymać lub cofnąć) by zapobiec niechcianemu wydarzeniu. Jak zatem można porównywać go z lekarzem, który „nie dorasta mu do pięt”, jeśli chodzi o możliwości sprawcze!? Z powyższych argumentów wyraźnie wynika, iż celem tej biblijnej analogii o Bogu-lekarzu jest takie ukierunkowanie ludzkiej wyobraźni, by rozumiano ten problem w zakłamany sposób. Z pominięciem wielu logicznych konsekwencji, jakie do niego wnoszą Boże atrybuty (i to nawet nie wszystkie).

 

Działania lekarza-człowieka siłą rzeczy muszą ograniczać się do zastanej rzeczywistości, w której istnieje i egzystuje. Bóg zaś nie dostosowuje się do rzeczywistości lecz ją kreuje, mając nad nią absolutną władzę. Ta zakłamana analogia ma przekonać wiernych, że Bóg zachowuje się podobnie jak człowiek, będący na jego miejscu. Nie można więc go obwiniać o ten ogrom zła, cierpienia i niezawinionych krzywd, jakich doświadczają jego stworzenia w tym rzekomo „najlepszym ze światów”. Inaczej tego nie można zrozumieć, bo chyba mało prawdopodobne jest, by autor tej analogii nie był świadomy czym różnią się możliwości Boga od ludzkich. Jak zatem wygląda (wg religii) ten ogólnoludzki „stan chorobowy”, tych co się „źle mają”, do wyleczenia którego aż potrzeba lekarza-Boga?     

„Człowiek zwiedziony przez szatana, pogrzebał w swoim sercu zaufanie do Boga, nadużył danej mu wolności i sprzeciwił się bożemu przykazaniu. W tym objawił się pierwszy ludzki grzech. Odtąd prawdziwa powódź grzechu zalewa świat: Kain zabił Abla; grzech stał się zgubą ludzkości” (Katechizm Kościoła katolickiego).


„W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana” (Sobór Wat. II Geudium et spes).

Jest to (wg religii) ogólny stan „chorej duchowości” ludzkiej, którego rzekomą przyczyną był „upadek pierwszych ludzi w raju” i wynikły z tego „grzech pierworodny człowieka”, który poprzez prokreację przenosi się na wszystkie następne pokolenia ludzi. A czym jest grzech?

„Grzechem nazywamy: świadome i dobrowolne przekroczenie Bożych przykazań; odwrócenie się od Pana Boga; osłabienie lub zerwanie przyjaźni z Bogiem i bliźnimi.

Wyróżniamy dwa rodzaje grzechów: śmiertelne i powszednie. Grzech śmiertelny to całkowicie świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań w poważnej sprawie. Skutkiem takiego grzechu jest całkowite zerwanie przyjaźni z Bogiem i utrata łaski uświęcającej. Aby wrócić do kochającego Ojca, trzeba przystąpić do sakramentu pokuty. Grzech powszedni – uczyniony w mniej ważnej sprawie – osłabia naszą przyjaźń z Bogiem, ale nie powoduje utraty łaski uświęcającej” (Katechizm jw.).

Wielkim fałszem tej argumentacji (m.in.) są słowa o „całkowicie świadomym i dobrowolnym przekroczeniu przykazań”. O ile z tą naszą „świadomością” różnie bywa, to trudno mówić o „dobrowolności” w przypadku, gdy każdy człowiek rodzi się z „grzeszną naturą, skłonną do czynienia zła i nieprawości”. Wiadome jest, że „natura ciągnie wilka do lasu”, jak twierdzi znane przysłowie. Jaki więc ludzie mają wybór w tej kwestii, jeśli nie bierne poddanie się instynktownym potrzebom ich umysłów, jak i ciała? Jeśli Bóg nie chce, by ludzie grzeszyli, nie powinien wywodzić naszego gatunku z protoplastów skażonych grzeszną naturą, prawda?

 

A poza tym, gdyby ta na poły apokaliptyczna wizja roztaczana przez religie miała być prawdą, to los ludzkości byłby nie do pozazdroszczenia, a nawet pożałowania godny! Na nasze szczęście, to wszystko jest fikcją i Wielką Mistyfikacją, wykreowaną przez cwanych kapłanów wszechczasów, nazywających siebie „pomocnikami” Boga, „sługami Bożymi”, a nawet „sługami sług Bożych”, co jest szczytem hipokryzji, gdyż tak nazwali się papieże. Uznając zapewne, że nadając sobie taki tytuł, nikt się nie zorientuje, iż dzierżą oni najwyższą władzę w tej parareligijnej i stricte politycznej instytucji, jaką jest instytucja papiestwa.

 

Prawda w tej kwestii (i to bynajmniej nie religioznawcza, lecz religijna, a dokładniej mówiąc: chrześcijańska),  jest bowiem zgoła inna i może dlatego pomijana w katolickim nauczaniu. Jak bardzo owa religijna analogia przyrównująca Boga do lekarza jest niewłaściwa (a prawdę mówiąc zakłamana, skoro Biblia jest natchniona przez Ducha Świętego, to jej autorzy musieli być świadomi jej niewłaściwości, bo on by ich nie okłamał przecież!), niech świadczą słowa z NT dotyczące Jezusa Chrystusa: „On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na nas” (1P 1,20).

 

Cóż takiego ważnego one mówią? Otóż to, że zanim Bóg stworzył świat i wszystko na nim, zanim stworzył pierwszych ludzi i umieścił ich w rajskim ogrodzie, zanim ci ludzie zgrzeszyli sprzeciwiając się mu i zjadając zakazany owoc, co ponoć doprowadziło do ich upadku, który w konsekwencji Bożej kary przerodził się w tzw. grzech pierworodny człowieka – na długo przed tym wszystkim, Syn Boży już został przez Boga przewidziany na Odkupiciela i Zbawiciela ludzkości! Jak to należy rozumieć? Czy nie tak, że Bóg nie tylko wiedział, że ludzie zgrzeszą, ale sam to wszystko tak zaplanował, by ludzie musieli „zgrzeszyć”!?

 

Czego zresztą ta religia wcale się nie wypiera, przedstawiając w orędziu wielkanocnym w taki sposób: „O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”. Mówiąc wprost: ludzie musieli w raju zgrzeszyć, a Bóg „musiał” ich ukarać wygnaniem na ziemię, by tam rozmnażali się z grzeszną naturą skłonną do czynienia zła i nieprawości, aby ów grzech (nazywany potem pierworodnym), zawładnął niepodzielnie całą ludzkością. Bo jak to ujął Cesare Vanini: „Jeśli istnieje grzech, widać że Bóg tak chce!” (jest przecież wszechwiedzący i wszechmogący).

 

Zatem nie mogło być tak, jak próbują nam wmówić religie, że za istnienie zła i śmierci w dziele bożym winny jest człowiek, natomiast Bóg robi wszystko co może, by pomóc mu uporać się z tymi odwiecznymi problemami egzystencjalnymi (biorąc pod uwagę atrybuty Boga, musi być to ewidentnym kłamstwem). Jeśliby wierzyć Biblii, byłoby akurat odwrotnie: Bóg specjalnie stworzył ułomne, grzeszne i śmiertelne stworzenia – ludzi, aby potrzebny był im Zbawiciel, który mógłby ich wyzwolić od wrodzonego lęku przed śmiercią. Mówiąc wprost: stwarzając grzesznego i śmiertelnego człowieka (i wmawiając mu winę za ten stan rzeczy), Bóg – Ojciec „załatwił” swemu Synowi „posadę” Boga Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości. Czy to już wszystko w tej kwestii co mam do powiedzenia?

 

Otóż nie! Jest jeszcze pewne „uzupełnienie” owych „prawd” religijnych, orzeczenia Soboru Watykańskiego I, a oto niektóre z nich: „Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń”. „Bóg współdziała w każdym fizycznym grzechu”. „Bez dopuszczenia zła moralnego – czyli grzechu – na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot Boży, któremu na imię Miłosierdzie /../ dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego”. Konkluzja?: „Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę”.

 

Pięknie jest to wyłożone przez uczonych teologów Kościoła rzymsko-katolickiego, prawda? Jak należy to rozumieć? Otóż gdyby ludzkość nie była grzeszna ze swej natury, ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów do okazywania im swego miłosierdzia i przebaczania win, a co za tym idzie ucierpiałaby też jego chwała, która się uzewnętrznia przede wszystkim w bożym miłosierdziu przez przebaczanie,.. no i karaniu oczywiście, jakże by inaczej! Zatem człowiek musiał „upaść” i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Czy można mu się dziwić, że stworzył sobie taki rodzaj istot, które będą najbardziej odpowiadały jego potrzebom? Czy można mieć o to pretensje do Boga? A skądże!

                                                           ------ // ------

Tak się przypadkiem złożyło, iż piszę ten tekst w Niedzielę Miłosierdzia Bożego (11.04.), które to święto zostało ogłoszone w dniu kanonizacji św. Faustyny w 2000 r. W tym roku przypada 90 rocznica pierwszych objawień (jak czytam z notatki w jednej z gazet). Media telewizyjne też zamieszczały sporo wiadomości o tym szczególnym dniu dla wiernych tej religii i Kościoła. Słyszałem m.in. takie wypowiedzi, jak np. „Miłosierdzie Boże jest nadzieją na zbawienie”, była też mowa o „..prawdziwym obliczu Boga zatroskanego o szczęście i zbawienie każdego człowieka” itp. Choć prawdę mówiąc, nie wsłuchiwałem się w te wieści, bo wiem dobrze, iż należą one do wielkiej rodziny religijnych fikcji uznawanych za Prawdę.

 

Wystarczy jednak przeanalizować choćby te podstawowe „prawdy” religijne rozumem wspomaganym logiką i wyobraźnią (zamiast w nie wierzyć ślepo, bez najmniejszych wątpliwości), aby się przekonać, iż są one przepełnione sprzecznościami wzajemnie się wykluczającymi i będącymi przez to niewiarygodnymi dla osób myślących. Jak choćby to „osławione boże miłosierdzie”, które dla wszechmogącego Boga powinno być powodem do wstydu, a nie do chwały! Tak, tak! Ci wszyscy, którzy przyczynili się do nadania Bogu tego atrybutu, i którzy przed całym światem chwalą go za tę (ich zdaniem) wspaniałą cechę, „dali plamę” jako przedstawiciele gatunku homo sapiens czyli człowiek myślący.

 

Otóż miłosierdzie (polegające na umiejętności wybaczania lub przebaczaniu win bliźnim), jest cenną zaletą u ludzi, głównie z racji na naszą ułomną naturę. Jednak w przypadku Boga, który może wszystko – posiadanie tego atrybutu (i szczycenie się nim!) jest sprzeczne z jego wszechmocą! Dlaczego? Otóż dlatego, że wszechmocny Bóg ma możliwość stworzyć istoty na tyle doskonałe, że ich zachowanie zawsze będzie zgodne z jego oczekiwaniami (jeśli takie ma naprawdę!). W związku z czym, nigdy nie powinna wystąpić taka sytuacja, by musiał im okazywać swoje miłosierdzie i przebaczać im wspaniałomyślnie winy i grzechy.

 

A jeśli jednak ona istnieje, to znaczy, że albo Bóg nie jest wszechmocny, albo (co jeszcze gorsze!), że ma bardzo paskudny charakter, gdyż woli mieć podległych sobie niewolników, trzęsących się ze strachu przed śmiercią, korzących się przed nim i żebrzących o łaskę i zbawienie – zamiast doskonałych istot, samemu stanowiących o swym losie i całkowicie wolnych od jego wymuszonej podstępem „opieki”. Która wygląda tak, jakby Bóg chciał zawlec ludzi do nieba przemocą i groźbami, dając alternatywę wiecznych mąk piekielnych, a nie jako wspaniałą nagrodę za życie bezgrzeszne. Na miejscu tegoż Boga wstydziłbym się za takich bezmyślnych „przewodników duchowych” jak i nazbyt łatwowiernych wyznawców!

 

Kwiecień 2021 r.                               ------ KONIEC------            

    


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 909 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Najdłużej trwająca mistyfikacja. Podsumowanie.   Ferus   2020-03-08
Religie usprawiedliwiają zabijanie, kradzież i inne przestępstwa   Al-Tamimi   2020-03-06
Credo islamu z ust autorytetu     2020-03-02
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (IX)   Ferus   2020-03-01
Francja po cichu wprowadza z powrotem przestępstwo bluźnierstwa   Meotti   2020-02-27
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VIII)   Ferus   2020-02-23
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VI)   Ferus   2020-02-09
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (V)   Ferus   2020-02-02
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (IV)   Ferus   2020-01-26
Nie, islamofobia nie jest tym samym co antysemityzm   Bulut   2020-01-26
Niepowodzenie islamistycznej kampanii Erdogana w Turcji   Bekdil   2020-01-25
Najbardziej szalony grant Templetona jak dotąd: Ewolucja i “ofiarna miłość”   Coyne   2020-01-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości. Suplement „B”.   Ferus   2020-01-19
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości. Suplement „A”.   Ferus   2020-01-12
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (III)   Ferus   2020-01-05
Murem za czarną zarazą   Koraszewski   2019-12-30
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (II)   Ferus   2019-12-29
Jak Bóg stworzyl kiłę i dlaczego było to dobre   Kruk   2019-12-28
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości   Ferus   2019-12-22
Moje ostatnie jasełkowe refleksje   Ferus   2019-12-15
Papież Franciszek, „Pieśń o Rolandzie” i imam Al-Tayeb   Meotti   2019-12-12
Refleksje sprzed lat: Podstępna działalność Szatana i inne.   Ferus   2019-12-08
Chrześcijaństwo, Zagłada i syjonizm   Koraszewski   2019-12-02
Bajka-nie bajka o powstaniu religii   Ferus   2019-12-01
Wskrzeszenie Józefy K.   Koraszewski   2019-11-26
Refleksje sprzed lat: Wartości chrześcijańskie   Ferus   2019-11-24
Byli ateiści, obecnie wierzący   Ferus   2019-11-17
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Biskupa czerep rubaszny   Koraszewski   2019-11-08
Sen mara, Bóg wiara, nieśmiały głos podświadomości, czy bezsensowne rojenia senne?   Ferus   2019-11-03
Refleksje sprzed lat: „Proporcje krzyku i smaku”   Ferus   2019-10-27
Trudne początki mitu   Ferus   2019-10-20
Jak Bóg ogarnia swoje dzieło   Ferus   2019-10-13
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców IV   Ferus   2019-09-29
Katolicka Afryka i jej niepokoje   Igwe   2019-09-27
Turcja: ucieczka od religii?   Bulut   2019-09-25
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (III)   Ferus   2019-09-22
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (II)   Ferus   2019-09-15
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców   Ferus   2019-09-08
Zlecenie walki z szatanem   Koraszewski   2019-09-02
Mrówki i ludzie. Czyli niepokojące podobieństwo „korony stworzenia” do bezrozumnych owadów.   Ferus   2019-09-01
Jabłko, które jabłkiem nie było   Ferus   2019-08-25
Ta miłość zaczęła się od strachu   Koraszewski   2019-08-24
Problem „ukrywającego się Boga”.   Ferus   2019-08-18
Hipoteza Boga kontra nauka (IV)   Ferus   2019-08-11
Na początku był jakiś Jezus   Koraszewski   2019-08-05
Hipoteza Boga kontra nauka (III)   Ferus   2019-08-04
Hipoteza Boga kontra nauka (II)   Ferus   2019-07-28
Hipoteza Boga kontra nauka   Ferus   2019-07-21
Apostołowie Nowego Ładu (II)   Ferus   2019-07-14
Bóg bez państwa i państwo bez Boga   Koraszewski   2019-07-12
Apostołowie Nowego Ładu. Czyli ludzie pogodzeni z nieubłaganymi prawami natury.   Ferus   2019-07-07
Pamięć i odrzucona tożsamość   Koraszewski   2019-06-27
O znaczeniu świeckich usług medycznych   Igwe   2019-06-22
Bezlitosne Miłosierdzie Boże   Ferus   2019-06-16
Dziecko i jego I Komunia Święta   Ferus   2019-06-09
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Rozmyślając nad sensem życia (VIII)   Ferus   2019-05-26
Rozmyślając nad sensem życia (VII)   Ferus   2019-05-19
Rozmyślając nad sensem życia (VI)   Ferus   2019-05-12
De non existentia Dei   Koraszewski   2019-05-06
Rozmyślając nad sensem życia (V)   Ferus   2019-05-05
Nieszczęsny ateizm. List do przyjaciela   Koraszewska   2019-05-04
Ewangelia według pana Jeża   Koraszewski   2019-05-02
Biły się dwa bogi   Koraszewski   2019-04-29
Rozmyślając nad sensem życia IV.   Ferus   2019-04-28
Ani nie manifest, ani nie tak nowego ateizmu   Koraszewski   2019-04-26
Wzrastająca obecność boga   Koraszewski   2019-04-22
Rozmyślając nad sensem życia (III)   Ferus   2019-04-21
Dziękujmy Panu, korona cierniowa ocalona   Koraszewski   2019-04-19
Czary, zagrożenie bezpieczeństwa i prawo szariatu   Igwe   2019-04-16
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Dlaczego ateiści walczą o prawo wyjścia z cienia w Afryce i nie tylko w Afryce?   Igwe   2019-04-10
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Zdobywca nagrody Templetona i jego nonsensy w „Scientific American”   Coyne   2019-03-28
Mały Traktat o duszy dziecka poczętego tak lub inaczej   Koraszewski   2019-03-26
Czy religijne prawdy są zbyt trudne do zrozumienia? (II)   Ferus   2019-03-24
Zwalczanie oszukańczych kapłanów i komercjalizacji religii w Republice Południowej Afryki   Igwe   2019-03-23
Dlaczego musiałem zostać ateistą   Ferus   2019-03-17
Eks-ateistka obnaża nędzę ateizmu   Koraszewski   2019-03-07
Ego kontra Świadomość. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-03-03
Trzy dni, które nie wstrząsną Kościołem   Koraszewski   2019-02-25
Ego kontra Świadomość II. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-02-24
Kiedy największa na świecie sunnicka instytucja religijne potępi swój kolonializm?    Shoaaib   2019-02-24
Artykuł w ”New York Times”: Nauka może uczyć się od religii   Coyne   2019-02-20
Ego kontra Świadomość. Czyli lepiej żyć złudzeniami czy prawdą o rzeczywistości?   Ferus   2019-02-17
Papież ucałował notorycznego islamistycznego antysemitę   Meotti   2019-02-12
Czy religijne prawdy są zbyt trudne do zrozumienia?   Ferus   2019-02-10
Płaska Ziemia: kwestia wiedzy czy wiary? (II)   Ferus   2019-01-27
Płaska Ziemia: czyli kwestia wiedzy czy wiary?   Ferus   2019-01-20
Zachodni apologeci ekstremizmu   Rafizadeh   2019-01-19
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Czy Afryce potrzebna jest religijna reformacja?   Igwe   2019-01-08
Eksperci od „prawdziwej” wolności i grzechu   Ferus   2019-01-06
Ośmioletnia panna młoda   Rafizadeh   2019-01-02
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Tak, jest wojna między nauką a religią   Coyne   2018-12-29

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk