Prawda

Piątek, 3 maja 2024 - 06:31

« Poprzedni Następny »


Rewidowanie rewizjonistycznej historii


Noru Tsalic 2015-01-06

Ilan Pappe jeden z najczęściej cytowanych przez zachodnią lewicę i prawicę historyków izraelskich.
Ilan Pappe jeden z najczęściej cytowanych przez zachodnią lewicę i prawicę historyków izraelskich.

Swoboda informacji jest jednym z najbardziej podstawowych praw człowieka. To samo dotyczy jednak prawa do życia w bezpieczeństwie – i te dwa prawa muszą być równoważone i pogodzone.  Dlatego też prawo Wielkiej Brytanii zawiera tak zwaną „regułę 30 lat”, która zmusza rząd Jej Królewskiej Mości do odtajnienia tajnych dokumentów po upływie trzydziestu lat.

Zdumiewająco (biorąc pod uwagę różnicę zagrożenia tych dwóch krajów) Izrael ma tę samą regułę. […] Dokumentacja polityki zagranicznej Izraela (włącznie z protokołami posiedzeń gabinetu, komunikacją między urzędnikami i politykami rządowymi i parlamentarnymi itd. itd.) są ujawniane i dostępne dla badaczy po upływie 30 lat. Te dokumenty uzupełniają inne, które już są dostępne, włącznie z prywatnymi dziennikami byłych polityków (takich jak pierwszy premier kraju, David Ben-Gurion). Nie trzeba dodawać, że takie niezwykłe bogactwo łatwo dostępnych informacji jest prawdziwą żyłą złota dla badaczy i historyków.

 

Wśród tych, którzy skorzystali z tego, była grupa historyków izraelskich, z czasem zbiorowo nazwanych “nowymi” lub “rewizjonistycznymi historykami”. Jest to bardzo eklektyczna grupa, w której jest zarówno oddany syjonista, Benny Morris, jak antyizraelski fanatyk, Ilan Pappe, oraz „post-syjoniści”, Avi Shlaim i Tom Segev. Mimo wszystkich różnić, kilka cech mają wspólnych.

 

Wszyscy “nowi historycy” widzą swoją misję w obalaniu tego, co uważają za „oficjalną izraelską wersję” historii – „obalenie mitów”. Proszę mnie źle nie zrozumieć: powinno się móc kwestionować wszystko i wszędzie; i jeśli „oficjalna wersja” okaże się niesłuszna, powinna zostać obalona. Dla „rewizjonistycznych historyków” jednak aż nazbyt często diagnoza „niesłuszne” wydaje się być punktem wyjścia, nie zaś wnioskiem. Raz za razem ich badania są mniej poszukiwaniem wiedzy o faktach, a bardziej wynajdywaniem faktów, które pasują do z góry założonej teorii.

 

Nie powinno to stanowić niespodzianki: “nowi historycy” podchodzą na ogół do “historii” wychodząc ze stanowiska lewego skrzydła lub skrajnego lewicowego aktywizmu politycznego (w przypadku Morrisa, wydaje się, że lewicowość wyparowała z czasem, pozostawiając coś, co, łagodnie określając, można nazwać ideologiczną dezorientacją).

 

Ilan Pappe jest pod tym względem najbardziej szczery; w wywiadzie, jakiego udzielił “Le Soir” (Bruksela, 29 listopada 1999) stwierdzał:

 

“Przyznaję, że moja ideologia wpływa na to, co piszę o historii […] Istotnie, w walce chodzi o ideologię, nie o fakty. Kto wie, jakie są fakty? Próbujemy przekonać tylu ludzi, ilu się da, że nasza interpretacja faktów jest poprawna i robimy to z przyczyn ideologicznych, nie zaś dlatego, że jesteśmy poszukiwaczami prawdy”.

 

Tych, którzy nie wiedzą, jaka jest ideologia pana Pappe, może zainteresować, że wspomniany wywiad odbył się zaledwie sześć miesięcy po jego (nieudanej) próbie dostania się do parlamentu izraelskiego z listy partii komunistycznej.

 

Avi Shlaim jest nieco bardziej subtelny, jeśli chodzi o jego motywy ideologiczne. Niemniej w przedmowie do swojej książki, The Iron Will, oświadcza:

 

“Podobnie jak brytyjski historyk E.H.Carr, uważam, że głównym zadaniem historyka nie jest zapisywanie, ale ocena”.

 

Edward Hallett Carr, który był przede wszystkim działaczem politycznym,  jest pamiętany również z tego powodu, że był żarliwym zwolennikiem appeasementu wobec Niemiec nazistowskich, a potem wyrażał entuzjastyczny podziw dla Związku Radzieckiego i Chin maoistowskich; głównym tytułem jego roszczeń do bycia „historykiem” jest to, że napisał 14-tomowe dzieło o pierwszych 12 latach istnienia Związku Radzieckiego… Nie trzeba dodawać, że był zjadliwym krytykiem Izraela.

 

Niezależnie od tego, czy motywacją jest ideologia polityczna, czy nie, postawa „rewizjonistyczna” niesłychanie dobrze posłużyła „nowym historykom”. Ilan Pappe, stosunkowo skromny wykładowca politologii na uniwersytecie w Hajfie, dzięki swojemu dorobkowi naukowemu (a może dzięki oczywistemu ferworowi antyizraelskiemu?) awansował na stanowiska profesora University of Exeter i dyrektora European Centre for Palestine Studies na tym uniwersytecie. „Rewizjonistyczna” działalność Avi Shlaima, wykładowcy politologii na University of Reading, ściągnęła na niego uwagę Oxfordu, dokąd ściągnięto go i zatrudniono jako wykładowcę  (Profesor Emeritus) stosunków międzynarodowych. A to w dodatku do innych „wyrazów uznania”. Jak mówi sam Shlaim:

 

“Największy dług mam wobec Akademii Brytyjskiej za przyznanie mi dwuletniego stypendium badawczego w latach 1995-1997 i za danie mi grantu badawczego. Stypendium uwolniło mnie od obowiązków nauczania i administracji na University of Oxford, grant zaś umożliwił mi podróżowanie, odwiedzanie archiwów i zatrudnienie asystentów. Bez hojnego wsparcia Akademii Brytyjskiej ta książka [The Iron Wall] nie mogła zostać napisana”.

 

Pappé i Shlaim są fetowanymi ulubieńcami kręgów antyizraelskich – i to nie tylko akademickich. Obaj często zapraszani są jako mówcy na debaty o problemie “Izrael-Palestyna”.

 

W tym kontekście trochę współczucia należy się Benny Morrisowi: z czysto chronologicznego i naukowego punktu widzenia jego praca może rościć sobie pierwszeństwo przed pracami Pappego i Shlaima; ale jego odmowa zaparcia się „śmiertelnego grzechu” syjonizmu powodowała, że nie spełniał warunków jako kandydat na tak wysokie stanowiska jak profesura w Exeter lub Oxfordzie, nie mówiąc już o grantach z Akademii Brytyjskiej. Dlatego musi zadowolić się zdecydowanie skromniejszą pozycją profesora historii Izraela na uniwersytecie na Negewie. W 2010 r. zaproszono profesora Morrisa na wykład do Cambridge, poczym cofnięto zaproszenie, kiedy Stowarzyszenie Islamskie na uniwersytecie zaprotestowało przeciwko zaproszeniu takiego „islamofobicznego mówcy nienawiści”. Także jako „islamofobiczny mówca nienawiści” jednak Morris jest nieudacznikiem; być może dlatego media brytyjskie okazują tak mało zainteresowania jego wkładem. Tymczasem „Independent” dał ostatnio Ilanowi Pappe dużo miejsca na potępienie Izraela, podczas gdy w „Guardianie” Shlaim zajął się wzruszającą obroną Hamasu, który, jak oznajmił, „istotnie winny jest terroryzmu, ale […] jest także legalnym aktorem politycznym”.

 

Zajmijmy się jednak tym, co robią “rewizjonistyczni historycy” – ich wkładem (lub jego brakiem) do nauki historii. Do niniejszego studium przypadku wybrałem książkę Avi Shlaima The Iron Wall, którą napisał w 1999 r. Jest ona pod wieloma względami typowa dla prac „rewizjonistycznych historyków”, chociaż nie jest najbardziej skandalicznym przykładem tych prac.

 

Słowami jej autora, książka ma na celu

 

“przedstawienie rewizjonistycznej interpretacji polityki Izraela wobec Arabów przez pięćdziesiąt lat następujących po osiągnięciu państwowości”.

 

Następnie jednak autor pisze:

 

“Powinienem zapowiedzieć z góry, że nie jest to wyczerpująca historia konfliktu arabsko-izraelskiego, ale badanie polityki Izraela wobec świata arabskiego. Zatem nacisk położony jest na Izrael – na izraelską percepcję, izraelskie postawy, izraelskie myślenie i izraelskie zachowania w konflikcie”.

 

Takie ograniczenie jest standardową polityką “rewizjonistycznych historyków”. Shlaim próbuje „sprzedać” to jako uprawnione ograniczenie: ogólny temat („konflikt arabsko-izraelski”) jest olbrzymi; tak więc rozważny badacz definiuje dający się ogarnąć zasięg dla siebie. Pozwala mu to ignorować wszystko, co wypada poza ten zasięg – bez ryzyka spotkania się z oskarżeniem o niedbalstwo lub nieuczciwość intelektualną; to jest standardowa praktyka akademicka, prawda? No cóż, oczywiście – pod warunkiem jednak, że wybrany zasięg ma sens, że pozwala na wnikliwą analizę, której celem jest lepsze zrozumienie przedmiotu. Gdyby Shlaim zdefiniował swój zasięg jako „polityka arabsko-izraelska między 1948 a 1998 r.” (lub, jeszcze lepiej „między 1948 a 1950 r.”), tak istotnie byłoby. Jak jednak można zrozumieć „politykę Izraela wobec świata arabskiego” bez spojrzenia na politykę świata arabskiego wobec Izraela?? Ma to dokładnie tyle samo sensu, co dostarczenie komentarza do meczu futbolowego przez skupienie się wyłącznie na akcjach jednej drużyny, całkowicie ignorując drugą. Czy nie jest dość oczywiste, że „izraelska percepcja, izraelskie postawy, izraelskie myślenie i izraelskie zachowania” były – przynajmniej do pewnego stopnia wywoływane, a co najmniej miała na nie wpływ arabska percepcja, arabskie postawy, arabskie myślenie i arabskie zachowania? Jak można przekonująco i wnikliwie badać jedno bez badania drugiego?? Skąd więc ta standardowa polityka „ograniczania zasięgu” tylko do Izraela?

 

Częściowo odpowiedź można znaleźć w rodzaju pseudolewicowej (a w rzeczywistości kryptorasistowskiej) ideologii, która widzi “rdzenne” populacje (czytaj: ludzi nie-białych) jako zawsze bierne ofiary “białych kolonialistów”.  W kontekście arabsko-izraelskim wielu przedstawicieli tej ideologii widzi konflikt arabsko-izraelski jako rodzaj sprzeczki między upartymi dorosłymi (Izraelczycy) i niewinnymi dziećmi (Arabowie); od tych pierwszych wymaga się odpowiedzialnego zachowania – którego nie można oczekiwać od tych drugich. Dlatego wynik sprzeczki, jak też zakończenie jej, są wyłączną odpowiedzialnością Izraela. Ta infantylizacja Arabów pozwala na ignorowanie lub usprawiedliwianie ich złego zachowania; w odróżnieniu od złego zachowania Izraelczyków, którzy jako „dorośli” muszą odpowiadać zgodnie ze znacznie bardziej wyśrubowanymi standardami.

 

Tę przyczynę ideologiczną wzmacnia jednak przyczyna praktyczna: prosto mówiąc, badanie “polityki Izraela” jest łatwe. Nie ma w tym wiele więcej, jak czytanie dokumentów dostępnych bez ograniczeń w Archiwum Państwowym i to w języku znanym badaczowi. A jeśli jest się „dobrym rewizjonistą”, takim jak Shlaim, można to nawet robić z pomocą asystentów szczodrze opłacanych z grantów Akademii Brytyjskiej. Badanie strony arabskiej jest oczywiście dużo trudniejsze. Jak wyjaśnia profesor Shlaim w przedmowie do swojej Iron Will:

 

“Rządy arabskie otwierają swoje zapisy do badań, jeśli w ogóle je otwierają, tylko  w przypadkowy i arbitralny sposób”.

 

Na ogół otwierają je także tylko dla “badaczy”, którzy robią (lub raczej piszą) to, co się im każe.

 

Nie znaczy to, że badanie “arabskiej polityki, arabskiej percepcji, arabskich postaw, arabskiego myślenia i arabskiego zachowania” jest niemożliwe; jest tylko znacznie trudniejsze. W bibliografiach książek pisanych przez innych badaczy (patrz na przykład Palestine Betrayed Efraima Karsha lub The Shaping of the Modern Middle East Bernarda Lewisa) znajdują się dziesiątki, jeśli nie setki źródeł arabskich – od korespondencji między przywódcami arabskimi do przemówień, pamiętników, oficjalnych dokumentów, zapisów transmisji radiowych itd. itd. Ale zarówno Lewis, jak Karsh potrudzili się i nauczyli się arabskiego i szukali intensywnie źródeł arabskich; być może grant Akademii Brytyjskiej dla Avi Shlaima nie pokrywał tak wytężonych wysiłków… W każdym razie źródła arabskie u Shlaima wyróżniają się tylko swoją żenującą nieobecnością. Lista ludzi, z którymi przeprowadzono wywiady, obejmuje dokładnie czterech Arabów: trzech byłych polityków egipskich i nieżyjącego króla Jordanii. Wywiady z Egipcjanami zostały przeprowadzone w 1981 i 1982 r.; z królem Shlaim spotkał się w 1996 r.

 

Przy dyskusji o źródłach warto wspomnieć jeszcze jeden fakt: biorąc pod uwagę “regułę 30 lat”, jak też to, że główne badania do tej książki zostały zakończone między 1994 a 1997 rokiem, Shlaim miał dostęp do oficjalnych dokumentów izraelskich (jego jedyne poważne, podstawowe źródło) do połowy lat 1960. Ale książka Shlaima nie kończy się w połowie lat 1960; kontynuuje „analizę” „izraelskiej polityki, izraelskiej percepcji, izraelskich postaw, izraelskiego myślenia i izraelskich zachowań” do roku 1999… Co więcej, przejście między dwiema częściami książki (przed i po połowie lat 1960) jest bezszwowe i niewidoczne dla  nie podejrzewającego niczego czytelnika. Nie ma znaku drogowego, który mówi: „Czytelniku, uwaga! Do tego punktu pisałem w oparciu o dokumenty; od tego punktu będę opierał się na… no cóż, na moich prywatnych opiniach!”

 

Co jednak, pomijając te raczej fundamentalne wady, mówi The Iron Will? „Mitem”, który chce obalić ta rewizjonistyczna książka, jest, że Izrael pragnie pokoju. Posłużmy się słowami samego Shlaima:

 

 “Dlaczego nie ma politycznego porozumienia między Izraelem a jego sąsiadami po tym, jak zamilkły karabiny [tj. po zawieszeniu broni w 1949 r.]? Dlaczego pokój okazał się tak nieuchwytny? […] Tradycyjną syjonistyczną odpowiedź na to pytanie można podsumować w dwóch słowach: arabskie nieprzejednanie”.

 

Odpowiedzią Shlaima jest jednak, że to w rzeczywistości jest nieprzejednanie Izraela – nieprzejednanie, które trwa do dnia dzisiejszego (a przynajmniej do 1999 r., kiedy skończył tę książkę). Nie trzeba mówić, że z komercyjnego punktu widzenia – nawet jeśli nie z naukowego – takie twierdzenie czyni książkę znacznie bardziej interesującą. Jak już dawno temu zrozumieli niektórzy dziennikarze, pogoń za sensacją „sprzedaje się”. A jeśli sprzedaje gazety, to dlaczego nie książki „historyczne”? Czy jest to prawda, czy nie informacja, że „człowiek ugryzł psa” jest ciekawą wiadomością.  

 

Na jakich jednak dowodach opiera się ta nowa teoria? Shlaim pisze:

 

“Dowody na tę rewizjonistyczną interpretację pochodzą głównie ze źródeł izraelskich. Na przykład teczki z izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych pękały w szwach od dowodów arabskich inicjatyw pokojowych i arabskiej gotowości prowadzenia negocjacji z Izraelem od września 1948 r. Dwiema kluczowymi kwestiami w tym sporze byli uchodźcy i granice”.

 

Powyższa wypowiedź – która właściwie streszcza “przesłanie” książki – jest historiograficznym odpowiednikiem pola minowego: dla niczego nie podejrzewającego  czytelnika każde niemal słowa zawiera zdradliwe pułapki. Wystarcza zbadać kilka “eufemizmów” Shlaima, żeby ujawnić oszustwo. 

 

Zwrot “od września 1948” jest kluczowy w tym kontekście: “tuszuje” pewne fakty, które Shlaim, dość nieuczciwie, woli ukryć przed czytelnikami.  Dlaczego “od września 1948”?  Oenzetowska Rezolucja Podziału została przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne w listopadzie 1947 r. Proponowała podział Brytyjskiego Mandatu Palestyny na dwa niezależne państwa: państwo żydowskie i państwo arabskie. W tym momencie nie było żadnych uchodźców. Gdyby państwa arabskie chciały pokoju, wystarczyłoby, żeby zaakceptowały tę Rezolucję. Jeśli były niezadowolone z proponowanych granic, mogły zaakceptować zasadę podziału pod warunkiem negocjacji kwestii proponowanych granic. Istniały wystarczające precedensy takiego stanowiska, z których dość ważna była odpowiedź Jewish Agency na propozycję podziału przedstawioną w 1937 r. przez Komisję Peela.

 

Ale państwa arabskie zrobiły coś innego. Wszyscy członkowie Ligii Arabskiej, co do jednego, w pełni odrzucili zasadę podziału; i przysięgli, że przeciwstawią się podziałowi, także siłą. Jest to tak dobrze udokumentowane, że nikt – nawet Avi Shlaim – nie próbuje temu zaprzeczać; po prostu decyduje się „nie skupiać się” na tej sprawie.

 

Co więcej, odrzucenie oenzetowskiej Rezolucji Podziału z listopada 1947 r. przez państwa arabskie nadal nie zamykało drzwi do negocjacji i pokojowego rozwiązania, gdyby państwa te pragnęły takiego rezultatu. Wspólny atak arabski na państwo żydowskie nadszedł dopiero 15 maja 1948 r. Nawet wtedy nie było za późno. Były dodatkowe próby mediacji, ale wszystkie zostały odrzucone przez państwa Ligi Arabskiej. W lipcu 1948 r. odrzuciły one także propozycję hrabiego Bernadotte, która odchodziła od koncepcji podziału na rzecz „związku” z „żydowskim członkiem” tego związku, otrzymującym ograniczoną suwerenność na mikroskopijnej części terytorium.

 

Co więc spowodowało, że stanowisko Arabów zmieniło się tak radykalnie – jeśli istotnie tak było – między lipcem a wrześniem 1948 r.? Brak analizy przyczyn tak dziwacznej zmiany frontu jest dziwnym pominięciem przez Shlaima, który wierzy, że „głównym zadaniem historyka nie jest opisywanie, ale ocenianie”! Uzupełnię więc tę lukę:

 

Frontalny szturm wojsk arabskich na Izrael zaczął się 15 maja 1948 r. Armie arabskie (z wyjątkiem Legionu Arabskiego – wyposażonej przez Wielką Brytanię i dowodzonej przez oficerów brytyjskich armii Transjordanii) były dość marnie uzbrojone, trenowane i dowodzone; były to jednak regularne armie, z artylerią, czołgami i samolotami. Z drugiej strony, przynajmniej początkowo, stała podziemna milicja (Hagana) wyposażona i doświadczona w potyczkach w wojnie domowej. W rezultacie, w pierwszej fazie inwazji (maj-czerwiec 1948 r.) armie arabskie zanotowały znaczne sukcesy. Posuwając się w dwóch kierunkach armii egipskiej udało się osiągnąć pozycje około 30 kilometrów na południe od Tel Awiwu, jak również na przedmieściach Jerozolimy. Przez dotarcie do pozycji zajmowanych przez Legion Arabski Egipcjanom udało się przeciąć na pół terytorium kontrolowane przez Żydów. Ze swej strony Legion Arabski dotarł do drogi Jerozolima-Tel Awiw, zatrzymując transport żydowski i blokując w ten sposób żydowskie dzielnice Jerozolimy. Na północy wojska syryjskie, irackie i libańskie zajmowały strategiczne pozycje, zagrażając odcięciem Wschodniej Galilei. Ale Izraelska Armia Obronna (IDF) nabierała siły: zdobywano broń, szkolono dodatkowych rekrutów i w lipcu 1948 r., kiedy armia egipska złamała zawieszenie broni, napotkała znacznie silniejszego przeciwnika. Podczas dziesięciu zaledwie dni walk w lipcu IDF udało się zatrzymać ofensywę arabską i zepchnąć z powrotem siły wroga. Po dziesięciu dniach nowe zawieszenie broni narzucone przez ONZ zatrzymało ofensywę IDF, pozostawiając siły arabskie na dużych połaciach terytorium. We wrześniu jednak ich sytuacja była znacznie słabsza. Z długimi liniami dostaw i niewielkimi rezerwami armie arabskie były nadmiernie rozciągnięte i coraz bardziej narażone na skoncentrowane ataki lepiej zaopatrzonej i ruchliwszej IDF. Siły arabskie potrzebowały czasu na skonsolidowanie swoich zdobyczy i ponowne zaopatrzenie się.

 

Czy nagłe zainteresowanie Arabów wysyłaniem “inicjatyw pokojowych” do Izraela „po wrześniu 1948 r.” było tylko podstępem, by zyskać na czasie? Z pewnością tak uważał Ben Gurion – i jego ocena wygląda na sensowną, kiedy patrzy się na kolejność wydarzeń.

 

Gdyby intencją Shlaima było szukanie prawdy zamiast rewidowanie “tradycyjnej odpowiedzi syjonistycznej”, mógłby próbować „ocenić”, jak szczere były w rzeczywistości „arabskie inicjatywy pokojowe”. Wymagałoby to jednak czegoś więcej niż czytanie „dokumentów izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych”; wymagałoby to badania „arabskiej polityki, arabskiej percepcji, arabskich postaw, arabskiego myślenia i arabskich zachowań” – a do tego, jak widzieliśmy, Shlaim ani nie był przygotowany, ani go to nie interesowało. W rzeczywistości, w całej książce Shlaim po prostu zakłada – albo bez żadnych dowodów, albo wbrew dowodom – że każdy tajny kontakt dyplomatyczny ze strony arabskiej jest autentyczną ofertą pokoju, podczas gdy publicznie wyrażane przez przywódców izraelskich propozycje pokojowe traktuje jako „dwójmowę”

 

Warto zanotować w tym miejscu, że kiedy Shlaim pisze o “arabskich inicjatywach pokojowych i arabskiej gotowości do negocjacji”, mówi o spotkaniach i/lub informacjach otoczonych ciężką zasłoną tajności. Dlaczego jednak te „arabskie inicjatywy pokojowe” były takie tajne? Dlaczego musimy dowiadywać się o nich dopiero po 30 latach z ujawnionych dokumentów izraelskich – zamiast ze współczesnych wydarzeniom gazet lub z przemówień przywódców arabskich? Po prostu dlatego, że dla arabskich polityków i dyplomatów każdy kontakt z Izraelem był anatemą – czymś, co mogło być prowadzone wyłącznie pod pokrywą najwyższej tajności. Przyznanie się do takich kontaktów byłoby ich zdaniem „legitymizowaniem” Izraela. W takim razie jednak, dlaczego Izrael miał przypisywać jakąkolwiek wiarygodność niewyraźnym aluzjom wyrażanym w sekrecie przez ludzi, którzy publicznie zaciekle odmawiali mu jakiejkolwiek prawomocności? W odróżnieniu od tego każdy przywódca izraelski, co do jednego, wyrażał gotowość negocjowania – bezpośrednio i bez żadnych warunków wstępnych – by dotrzeć do traktatów pokojowych. Niemniej Shlaim wybiera (na ogół) ignorowanie i (od czasu do czasu) zbywanie licznych propozycji Izraela, które były jednoznaczne i wypowiadane publicznie, budując równocześnie swoją „rewizjonistyczną” teorię wyłącznie na kilku „inicjatywach”, które przyszły ze strony arabskiej. Na przykład, Shlaim pisze o Goldzie Meir:

 

“Meir nieustannie powtarzała, że jest gotowa wszędzie i o każdej porze spotkać się z każdym przywódcą arabskim, który chce mówić o pokoju. Biorąc pod uwagę jej ekspansjonistyczną politykę, te wypowiedzi brzmią zdecydowanie nieszczerze”. 

 

Ekspansjonistyczna polityka?  Golda Meir została premierem w 1969 r., długo po wojnie sześciodniowej; odeszła w 1974 r. Podczas jej kadencji terytorium kontrolowane przez Izrael nie rozszerzyło się ani o jeden centymetr kwadratowy; wręcz odwrotnie, nieco się skurczyło w wyniku porozumienia o zawieszeniu broni po zakończeniu zainicjowanej przez Arabów wojny Jom Kipur.

 

Dla lepszego zrozumienia systematycznych i skandalicznych podwójnych standardów Shlaima, przeanalizujmy pierwszą tak zwaną “arabską inicjatywę pokojową”. 23 września 1948 r. niejaki Kamal Riad, twierdząc, że działa jako wysłannik króla Farouka z Egiptu, potajemnie spotkał się w Paryżu z dyplomatą izraelskim. Według Shlaima

 

“Riad sugerował uznanie przez Egipt Izraela de facto w zamian za zgodę na aneksję przez Egipt dużej części terytorium Negewu”.

 

Nawiasem mówiąc, wyjaśnijmy, że “uznanie de facto” nie oznacza pokoju: jako dokumenty prawne traktaty pokojowe stanowią rzeczywiste uznanie de jure; wyraźnie to, co oferowano, nie było traktatem pokojowym – ale jakimś rodzajem zawieszenia broni. Ceną, jaką Izrael miał zapłacić za to tymczasowe porozumienie (zakładając, że oferta była szczera) było coś, co Shlaim dość oszukańczo nazywa „zgodą na aneksję przez Egipt”. Piszę „oszukańczo”, ponieważ Negew w Rezolucji Podziału został przyznany państwu żydowskiemu; większość tego terytorium była wówczas pod kontrolą izraelską i obejmowała wsie izraelskie. Egipski monarcha nie starał się o „zgodę” Izraela – ale o ewakuowanie przez Izrael dużej części swojego prawnie posiadanego terytorium. Z jakiegoś powodu jednak Shlaim nie uważa żądania Farouka (aneksji terytorium, do którego nie ma żadnych prawnych roszczeń) za dowód „ekspansjonistycznej polityki”, która powoduje, że jego „inicjatywy pokojowe” „brzmią nieszczerze”!

 

Kolejna „arabska inicjatywa pokojowa” pokazana przez Shlaima, wyszła od prezydenta Syrii, Husniego Zaima w maju 1949 r. Według Shlaima:

 

 “Otwarcie zadeklarował on swoją ambicję zostania pierwszym przywódca arabskim, który zawrze porozumienie pokojowe z Izraelem, i wielokrotnie oferował spotkanie się z Ben Gurionem, by wspólnie działać ku temu celowi”.

 

Jest tylko jeden mały problem z tym idyllicznym opisem: szef sztabu Armii Syryjskiej, pułkownik Husni Al-Za’im (by użyć jego poprawnego imienia) został prezydentem w kwietniu 1949 r. po dokonaniu wojskowego zamachu stanu, podczas którego uwięził poprzedniego prezydenta i zawiesił konstytucję.  Co więcej, ten zamach stanu był sponsorowany przez CIA, która chciała mieć „przyjazny rząd” w Damaszku – taki, który zgodzi się na przeprowadzenie przez Syrię Trans-Arabian Pipeline dla Arabian American Oil Company. Niepewne trzymanie się przy władzy Al-Za’ima trwało całe 4 (cztery) miesiące – w sierpniu 1949 r. został obalony i stracony po wyroku przez sąd doraźny innego satrapy wojskowego. Shlaim jakoś unika poinformowania czytelników o tych dość istotnych faktach; zamiast tego udaje mu się przedstawić krótkie „panowanie” tego niekompetentnego dyktatora jako „jeszcze jedną” okazję do zawarcia pokoju, która została stracona przez piekielne nieprzejednanie Izraela.

 

Shlaim kontynuuje w ten sam sposób, wybierając fakty, które podtrzymują jego teorię – i zamiatając wszystko inne pod przysłowiowy dywan. Udaje mu się nawet implikowanie (nie po raz pierwszy), że przywódcy izraelscy „zmawiali się” w latach 1947-1949 z królem Transjordanii Abdullahem, by podzielić Mandat Palestyny. Bardzo dziwna „zmowa”, biorąc pod uwagę, że bitwy między IDF a Legionem Arabskim Abdullaha były najkrwawsze i kosztowały najwięcej istnień ludzkich po obu stronach!

 

Nie trzeba mówić, że ludzie, którzy nie znają tych faktów historycznych (i którzy już mogą mieć uprzedzenia anty-izraelskie) łatwo padają ofiarą takiej dezinformacji. W rzeczywistości, na ogół połykają taką „alternatywną historię” bez żadnych zastrzeżeń. Weźmy, na przykład, „Tło historyczne” zestawione przez Brytyjski Kościół Metodystów w 2010 r., jako część uzasadnienia bojkotu anty-izraelskiego. Miejscami ten dokument przytacza teorie Shlaima z Iron Will:

 

 “Król Abdullah I z Jordanii został zabity przez nacjonalistów palestyńskich za podejrzenia jego zmowy z Izraelem. Oferta pełnego traktatu pokojowego z Izraelem przywódcy syryjskiego, Husniego Zaima, został odrzucona…”  

 

Nigdzie dziwaczne interpretacje Shlaima nie są bardziej rażące, niż kiedy analizuje przyczyny ciężkiego położenia Arabów palestyńskich.  

 

Jak widzieliśmy, inwazja armii egipskiej w 1948 r. była motywowana ekspansjonizmem terytorialnym, jak również polityką wewnątrzkrajową i wewnątrz arabską. Nie miała wiele wspólnego z „dostarczaniem poparcia” Arabom palestyńskim. Motywacja Egiptu w żaden sposób nie była wyjątkowa; w takiej lub innej formie przejawiały ją wszystkie uczestniczące w inwazji państwa arabskie. Zdaniem wybitnego ówczesnego arabisty, Eliasa Sassona:

 

 “Oficjalna interwencja militarna państw arabskich w Palestynie […] nie wypływa z troski o los Arabów palestyńskich lub sprzeciwu wobec utworzenia państwa żydowskiego w podzielonej Palestynie, ale z obawy jednostronnej inwazji przez Transjordanię, która podbiłaby arabskie obszary kraju i poprawiła szanse na realizację planu Wielkiej Syrii [króla Abdullaha] [Karsh, Efraim (2010-08-20). Palestine Betrayed (Kindle Locations 4345-4346). Yale University Press. Kindle Edition.]

 

Jego opinie podzielał Wysoki Komisarz Mandatu, brytyjski generał Sir Alan Cunningham. Był on zarówno antysemitą, jak gardził Arabami, jednak w tym wypadku Cunningham był nadmiernie optymistyczny w sprawie szans na ugodę między Arabami. W raporcie, jaki wysłał do Westminsteru w lutym 1948 r., oceniał, że  

 

“Najbardziej prawdopodobne ustalenia wydają się być: Wschodnia Galilea do Syrii, Samaria i Hebron do Abdullaha, a południe do Egiptu i to może zakończyć aneksje według tego wzoru, centrum pozostaje niepewne”. [Ibidem (Kindle Locations 4105-4107)]

 

Także sekretarz generalny Ligi Arabskiej, generał Abdel Rahman Azzam, przyznał w rozmowie z reporterem brytyjskim, że

 

“Abdullah miał połknąć centralny region górzysty Palestyny, z dostępem do Morza Śródziemnego w Gazie. Egipcjanie dostalibyśmy Negew. Galilea przypadłaby Syrii, poza częścią nadbrzeżną aż do Akko, która zostałaby dołączona do Libanu, gdyby jej mieszkańcy optowali za tym w referendum (tj. mieszkańcy tego pasa nadbrzeżnego). Na kontrolowanych przez Żydów obszarach (włącznie z Hajfą) Żydzi mieliby pewien poziom autonomii”.  [Ibidem (Kindle Locations 4108-4109)]

 

Gdyby nie ta zewnętrzna agresja, Arabowie palestyńscy mogli założyć własne, niepodległe państwo na terenach przyznanych na “państwo arabskie” przez oenzetowską Rezolucję Podziału.

 

Niemniej Shlaimowi udaje się nie tylko zamazać te dobrze udokumentowane fakty, ale zrzucić odpowiedzialność – jak zwykle – na Izrael:  

 

“Izraelowi […] udało się wypchnąć wszystkie wojska arabskie z Palestyny za wyjątkiem Legionu Arabskiego, który pozostał na Zachodnim Brzegu. To przypieczętowało los planu ONZ niepodległego państwa palestyńskiego. Palestyńczycy zostali na lodzie. Nazwa Palestyna została wymazana z mapy. […] Był to uderzający przykład niesentymentalnej Realpolitik, która dyktowała zachowania Izraela przez całą pierwszą wojnę arabsko-izraelską”.  

 

A co właściwie było „uderzającym przykładem niesentymentalnej Realpolitik”?? Fakt, że Izrael wypchnął arabskie armie najeźdźcze? Fakt, że Izrael nie wypchnął Legionu Arabskiego z tego, co miało być państwem arabskim? A może jedno i drugie? Shlaim nie wyjaśnia; szczegóły nie są ważne, bo jedna rzecz jest pewna: winny był Izrael!

 

Nie wiem, ilu ludzi kupiło książkę Shlaima Iron Will, ale wiem, że zmarnowali pieniądze. Jeśli bowiem ktoś chce czytać sensacyjne piśmidła, nieskomplikowane skrupułami uczonego, może zrobić to za znacznie niższą cenę, kupując tabloid.

 

Jeśli zaś chodzi o “rewizjonistyczną historię” – po prostu nie ma niczego takiego: oczywiście, jest historia; i jest aktywizm polityczny. Nie mam nic przeciwko temu drugiemu – kiedy jest uczciwy i ma dobre zamiary. Ale „nowi historycy” winni są fałszywemu oznakowaniu towaru: dostarczają ideologii, kiedy na opakowaniu widnieje napis „historia”…

 

 

Revising-revisionist-history

9 listopada 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2596 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk