Prawda

Poniedziałek, 17 czerwca 2024 - 19:27

« Poprzedni Następny »


Zasada ostrożności, czyli strach przed ryzykiem


Malgorzata Koraszewska 2016-06-13

Stanowcze protesty sytych, bogatych i zdrowych przeciw możliwosci nakarmienia biednych i chorych.
Stanowcze protesty sytych, bogatych i zdrowych przeciw możliwosci nakarmienia biednych i chorych.

Histeria antyszczepionkowa wydaje się rosnąć, a nie maleć mimo braku jakichkolwiek dowodów na szkodliwe efekty uboczne, nadal utrzymuje się wściekły opór przeciw stosowaniu biotechnologii w rolnictwie, rozpętanie dzikich lęków przeciw szczelinowaniu poszło jak z płatka. Wywoływanie irracjonalnych lęków jest zawsze najłatwiejsze. Przypominamy artykuł  sprzed 10 lat o „zasadzie ostrożności”, która była wtedy i jest nadal  najpotężniejszym instrumentem blokowania innowacji.

W numerze 9/10 2005 „Krytyki politycznej" Piotr Stankiewicz pisze o ekologii, żywności modyfikowanej genetycznie i „zasadzie ostrożności", wpisanej do całego szeregu traktatów Unii Europejskiej, gorąco popieranej przez rozmaite ruchy ochrony środowiska i mniej lub bardziej obowiązującej także w polskich salonach politycznych i intelektualnych. Autor, dostrzegając, że zasada ostrożności może prowadzić do pewnych wynaturzeń (które nazywa wątpliwościami), nawołuje do dyskusji o model racjonalności jakim my i Unia Europejska mamy się kierować. Wiem, że Oświecenie ma na salonach złą prasę, zaryzykuję jednak pytanie — czy mamy kierować się modelem irracjonalności z czasów mrocznego Średniowiecza, czy też modelem racjonalności z czasów Oświecenia. Taki bowiem jest moim zdaniem (i zdaniem wielu naukowców) wybór.


Zacznijmy od kwestii ekonomicznych. Stosowanie zasady ostrożności pokazuje zdaniem jej zwolenników moralną wyższość Europy nad Stanami Zjednoczonymi. Tam, jak pisze Stankiewicz, „globalne interesy USA przedkładane są nad problemy ekologiczne". Tu mamy „ludzką twarz kapitalizmu europejskiego, dbającego o zdrowie swoich obywateli i stan środowiska". Czyli postęp naukowy i techniczny odbywa się w imię pazernego napychania własnych kies i dlatego na każdy wynalazek musimy patrzeć z najwyższą podejrzliwością i najlepiej go powstrzymać.


Czy jest to jednak postawa racjonalna? Słynna obserwacja Adama Smitha brzmi: „Nie od przychylności rzeźnika, piwowara czy piekarza oczekujemy naszego obiadu, lecz od ich dbałości o własny interes. Zwracamy się nie do ich humanitarności, lecz do ich egoizmu i nie mówimy im o naszych potrzebach, lecz o ich korzyściach. Jedynie żebrak godzi się z tym, aby zależeć głównie od łaski współobywateli". Cała historia kapitalizmu i socjalizmu jest dowodem na słuszność tej obserwacji. Jakie przełomowe wynalazki techniczne, na których skorzystała cała ludzkość, powstały w Związku Radzieckim i w państwach „demokracji ludowej", w których zasada zysku była objęta anatemą? Czy nasza państwowa Polfarma dostarczyła nam za czasów PRL nowych leków dających się porównać z tym, co wytworzyły firmy farmaceutyczne pracujące dla zysku? Czy jest wyższe moralnie pozwolenie, by ludzie umierali na dające się wyleczyć choroby, byle tylko nie dać zarobić jakiemuś kapitaliście? Zawiść jest bardzo silną siłą napędową ludzkiego działania, ale czy naprawdę lepiej jest przymierać głodem niż patrzeć jak się piekarz bogaci?


Zresztą szlachetne idee wyższej moralności i dbałości o to, by ktoś się przypadkiem nie wzbogacił, nie są wyłączną siłą napędową przeciwników rozwoju technicznego. Także w sytuacjach, kiedy wynalazek zostaje udostępniony za darmo, a wielkie firmy rezygnują z zysku, bojownicy o zachowanie status quo (Greenpeace, Friends of the Earth i im podobni) powołując się na zasadę ostrożności i szerząc kłamstwa, nie dopuszczają go do ludzi, dla których byłby wybawieniem. Znakomitym przykładem jest tu „złoty ryż". Stworzony przy pomocy inżynierii genetycznej w latach dziewięćdziesiątych przez Ingo Potrykusa ryż ten zawiera prowitaminę A (˛-karoten), której nie zawiera normalny ryż. Z powodu braku witaminy A ślepnie rocznie 500 tysięcy dzieci. Potrykus zrezygnował z wszelkich zysków z tego wynalazku i przekonał Syngentę i inne firmy, by także zrzekły się praw patentowych — możliwość uratowania wzroku tak wielkiej liczbie dzieci w Trzecim Świecie wydawała się celem tak ważnym, że ci bezwzględni kapitaliści zrezygnowali z zysku i własnych globalnych interesów.


Mamy rok 2006, a dzieci nadal tracą wzrok. Przestraszone kraje Trzeciego Świata (przestraszone zarówno kłamliwą propagandą płynącą z siedzib dobrze odżywionych przeciwników inżynierii genetycznej, ale także przestraszone perspektywą zamknięcia granic Unii Europejskiej dla importu ich produktów żywnościowych, jeśli ośmielą się wprowadzić genetycznie modyfikowane rośliny) do dziś nie dopuściły złotego ryżu do swoich rolników. Złoty ryż zapewne nie dotarłby do wszystkich, więc oceńmy konserwatywnie, że z powodu „zasady ostrożności" przez te pięć lat wzrok stracił tylko milion dzieci, a nie dwa i pół miliona.


[Złoty ryż otrzymał w między czasie wiele międzynarodowych nagród, błogosławieństwo papieża Franciszka i napisano mnóstwo artykułów naukowych o jego dobrodziejstwach. Jednak jak pisał w 2013 roku Marcin Rotkiewicz:

Ale na tym ta optymistycznie brzmiąca bajka się kończy. Złotego ryżu do dziś nie dostał żaden rolnik w Azji. Dlaczego? Bo to genetycznie zmodyfikowany organizm, czyli GMO. A GMO stało się jednym z głównych wrogów ruchów zielonych, przede wszystkim w Europie. Greenpeace - sprawna i globalna organizacja dysponująca pokaźnym budżetem - od początku wzięła złoty ryż na swój celownik. Wprawdzie w 2000 r. obiecała, że nie będzie niszczyć jego doświadczalnych upraw, ale wprawiła w ruch swoją potężną machinę propagandową.  


Zdawała sobie bowiem sprawę, że sukces złotego ryżu (trochę pogardliwie określanego przez działaczy tej organizacji "żółtym ryżem") może zmienić nastawienie opinii publicznej do GMO. Oczywiście rozumiały to doskonale także koncerny biotechnologiczne i stąd m.in. ich wsparcie dla tego projektu. Wprost o tych obawach zielonych wypowiedziała się indyjska ekofeministka, alterglobalistka i przeciwniczka GMO Vandana Shiva, która nazwała cały projekt Potrykusa i Beyera "koniem trojańskim" przemysłu biotechnologicznego. I w taki oto sposób dwaj naukowcy trafili w sam środek ideologicznej wojny rozpętanej na globalną skalę.” - M.K. 2016]

Zasada ostrożności nie jest „bezpieczną opcją". Oznacza rezygnację z wielu korzyści i akceptację tragedii, które rodzi sytuacja obecna. Postęp naukowy i techniczny często wprowadza nowe ryzyko, ale brak tego postępu utrwala zagrożenia już istniejące. Milion ślepych dzieci, rozrzuconych po świecie, nie jest jednak wystarczająco fotogeniczny, by dostać się do telewizji i na pierwsze strony gazet. Co innego ofiary postępu. Tragedia ofiar Talidomidu była ogromna i ogromnie dużo o niej pisano. Podawanie tego leku kobietom w ciąży było kryminalną lekkomyślnością. Politycy, aktywiści, luddyści zbili na tej sprawie wielki kapitał. A kto walczy o ślepnące dzieci? Gdzie są bijące na alarm artykuły i wstrząsające audycje telewizyjne? Jak nazwać oślepianie dzieci ze strachu przed nieznanym?

Porównanie danych statystycznych z przełomu XIX i XX wieku z danymi z przełomu XX i XXI wieku pokazuje jednoznacznie jakim dobrodziejstwem dla ludzkości były postępy nauki i techniki. Tylko jeden przykład: na przełomie XIX i XX wieku w Anglii na każde 1000 urodzonych dzieci 150 umierało przed ukończeniem pierwszego roku życia. Dzisiaj umiera 5 dzieci na 1000 urodzeń. Wszystkie inne dane: długość życia, spożyte kalorie, uleczalność rozmaitych chorób, czystość powietrza i wód itd. pokazują ten sam korzystny trend. Nie dotyczy to tylko Anglii czy świata wysoko uprzemysłowionego. Podobny trend występuje także w krajach „rozwijających się", choć nadal są daleko w tyle (a obecnie epidemia AIDS powoduje załamanie się korzystnych zmian).


Wszędzie tam, gdzie w imię zasady ostrożności powstrzymano postęp techniczny, powróciły stare plagi. Na przykład w Sri Lance DDT zmniejszył liczbę zachorowań na malarię w roku 1963 do 17 przypadków. Po całkowitym zakazie używania DDT liczba ta w roku 1968 skoczyła na dwa i pół miliona. DDT faktycznie powodował, że skorupki jaj ptasich stawały się cieńsze i mogło to zagrozić populacjom dzikiego ptactwa. Nigdy jednak nie było żadnych danych świadczących o tym, że DDT jest szkodliwe dla ludzi. Zamiast histerycznego strachu i całkowitego zakazu, można było pozostawić prawo do używania DDT przynajmniej w domach mieszkalnych, dokąd ptactwo nie miało dostępu. Strach był jednak tak potężny, a propaganda grup „zielonych" tak skuteczna, że zgodzono się na śmierć i choroby milionów ludzi. Rachel Carson, która swoją Milczącą wiosną rozpoczęła tę histerię, jest odpowiedzialna za niemal tyle śmierci co najgorsi dyktatorzy ostatniego stulecia. Oczywiście, nie ona jedna. Głównymi winowajcami są asekuranccy decydenci, hołdujący „zasadzie ostrożności" w imię „kapitalizmu z ludzką twarzą".


Gdyby zasada ostrożności obowiązywała w historii, mielibyśmy świat bez szczepionek, antybiotyków, rentgena, bez samolotów, rowerów czy elektryczności. Aspiryna nie zostałaby dopuszczona na rynek. Bo zasada ta brzmi przecież „Jeśli nie ma dowodów na szkodliwość, to jeszcze nie znaczy, że to nie jest szkodliwe". Taka zasada jest bardzo przydatna dla wszelkiej maści aktywistów właśnie dlatego, że nie dopuszcza do dyskusji naukowej. Bo jak naukowiec ma z czymś takim dyskutować? Skoro sprawdził i nie znalazł dowodów na szkodliwość, to niczego więcej zrobić nie może. Jak odpowiedzieć racjonalnie i logicznie na zastrzeżenie: „A może jednak szkodzi?" Zasada ostrożności opiera się na przesądzie, który odrzuca ludzką wiedzę i kontrolę na rzecz ignorancji. Przypomnijmy zresztą, że kiedy rozpoczęły się budowy kolei, przodkowie dzisiejszych asekurantów twierdzili, że organizm ludzki nie wytrzymuje szybkości 50 kilometrów na godzinę i człowiek umiera. Były także przypadki chorób po jeździe pociągiem, przypisywane „nienaturalności" przemieszczania się z taką szybkością. Rolników zaś straszono, że jeśli zgodzą się na budowę torów w pobliżu ich gospodarstw, to krowy przestaną dawać mleko. Na szczęście dla nas wszystkich duch Oświecenia był wtedy silniejszy i obskuranci przegrali.


Piotr Stankiewicz pisze o wzroście zakresu innowacji technologicznych i w wyniku tego — wzroście zasięgu konsekwencji ludzkiego działania na ekosystem, sięgającym „dużo dalej i głębiej niż w przypadku technologii typowych dla epoki industrialnej". Trudno mi to zrozumieć. Wycinanie lasów, zanieczyszczanie szlaków wodnych, gwałtowna urbanizacja, elektryfikacja, niesłychanie zwiększone użycie paliw kopalnych — to wszystko miało być mniejszymi konsekwencjami dla ekosystemu niż genetycznie modyfikowane organizmy czy inne współczesne wynalazki? A co z całkowitą zmianą ekosystemu Australii sprzed dziesiątków tysięcy lat, kiedy to nowa technologia (ogień przyniesiony przez człowieka) spowodowała nieodwracalne zmiany w ekosystemie? A wszystkie duże ssaki Ameryki, wytępione na przestrzeni kilkuset lat przez człowieka uzbrojonego we włócznię (i może łuk)? Zawsze nam się wydaje, że jesteśmy wyjątkowi i żyjemy w wyjątkowych czasach. Warto może czasem z pokorą zadumać się nad historią ludzkości.


Do roku 2050 będziemy musieli wyżywić dodatkowe trzy miliardy ludzi. Byłoby również dobrze, gdybyśmy mogli żywić ich lepiej, niż robimy to dzisiaj. Stawia to ogromne wymagania rolnictwu. Obecnie najlepszym sposobem zwiększenia wydajności rolnictwa bez zwiększania areału i przy zmniejszeniu użycia pestycydów są rośliny modyfikowane genetycznie (wbrew kłamstwom rozmaitych bojowników o „naturę" wszystkie dane wskazują na bardzo poważne obniżenie zużycia pestycydów, pociągające za sobą również zmniejszone użycie paliw w rolnictwie). Według ekonomisty Indura Goklany, gdyby świat próbował wyżywić już istniejącą obecnie populację sześciu miliardów ludzi przy pomocy (głównie) technologii ekologicznych i plonów na poziomie 1961 roku, wymagałoby to uprawiania 82 procent areału lądowego, zamiast dzisiejszych 38 procent. Wymagałoby to wycięcia lasów tropikalnych, nawodnienia Sahary i Pustyni Błędowskiej i wygnania żubrów z puszczy Białowieskiej.


Mimo tych danych zwolennicy zasady ostrożności propagują „rolnictwo ekologiczne", produkujące żywność „organiczną" (w odróżnieniu od jakiej? nieorganicznej?), twierdząc, że jest to jedynie zdrowa żywność i że warto znosić niedogodność niższych plonów i wyższych cen dla tych właśnie zalet zdrowotnych oraz ze względu na korzyści dla środowiska. W styczniu 2004 roku brytyjska Food Standards Agency (Agencja Kontroli Jakości Żywności), niezależny organ powołany przez rząd do ochrony interesów konsumenta oznajmiła, że „na podstawie obecnych dowodów (...) żywność organiczna nie różni się zasadniczo w kategoriach bezpieczeństwa i wartości odżywczych od żywności produkowanej konwencjonalnie". Tam zaś, gdzie od lat już uprawia się rośliny modyfikowane genetycznie i używa mniej pestycydów, na pola powracają ptaki. Gdzie więc są korzyści rezygnacji z wydajności?


Zdaniem indyjskiego biologa C.J. Prakasha jedynym wkładem "odnawialnego, ekologicznego" rolnictwa będzie odnawianie nędzy i niedożywienia.


Cały szereg raportów — tak czysto naukowych, jak i prowadzonych na zamówienie rozmaitych międzynarodowych organizacji (ONZ, WHO, EU) — stwierdza, że nie znaleziono żadnego ryzyka dla zdrowia ludzkiego lub dla środowiska ze strony genetycznie modyfikowanej żywności. Jest jeszcze jeden, mniej naukowy, ale wiele mówiący fakt, że uwielbiający się procesować o wszystko Amerykanie, którzy od kilku lat z apetytem ową genetycznie zmodyfikowaną żywność zjadają, jeszcze żadnej firmy nie podali do sądu o odszkodowanie. Skoro w USA można dostać odszkodowanie za to, że się otrzymało zbyt gorącą kawę, to jakakolwiek szkoda spowodowana genetycznie zmodyfikowaną żywnością z pewnością stałaby się przedmiotem rozprawy sądowej.


Popatrzmy jeszcze na gospodarkę energetyczną. Elektrownie atomowe są obiektem nieustających ataków wyznawców zasady ostrożności. Działa ich na świecie dużo i to od lat. Mieliśmy dwie katastrofy: Three Mile Island (brak ofiar w ludziach) i Czernobyl (według raportu WHO z 2003 roku przez dwadzieścia lat od katastrofy doliczono się 40 ofiar śmiertelnych, a przecież nie można zapominać, że była to elektrownia budowana według przestarzałej technologii i to nie wiadomo, ile piasku dosypali do cementu robotnicy tej socjalistycznej budowy). Porównajmy to z liczbą ofiar śmiertelnych wśród górników w kopalniach, ludzi zaczadzonych przez wadliwe piece, wypadków drogowych przy transporcie węgla i tak dalej. Policzmy również ile dwutlenku węgla (którego tak się boimy) wypuściliśmy do atmosfery tylko dlatego, że jeszcze bardziej boimy się niezrozumiałego „atomu". (Polecam znakomity artykuł Marcina Rotkiewicza „Atom w dom" w „Polityce" 2/2006.)


Piotr Stankiewicz cytuje proroka zasady ostrożności Hansa Jonasa: „Proroctwu zatraty należy bardziej przysłuchiwać się niż proroctwu szczęśliwości". A dlaczego właściwie? Kiedy ci prorocy zatraty (poza Kassandrą) mieli rację? Matt Ridley w artykule „Nigdy nie było nam tak dobrze" pisze: „Malthus stwierdził, że nigdy nie wyprodukujemy wystarczającej ilości żywności; Klub Rzymski powiedział, że zasoby ropy naftowej wkrótce się wyczerpią; Paul Ehrlich powiedział, że populacja Ziemi będzie rosła aż do gwałtownego załamania się". Zarówno ci prorocy zagłady, jak i wszyscy inni od czasów Malthusa mylili się. W imię czego mamy ich słuchać?


Nowa technologia często minimalizuje lub likwiduje stare zagrożenia, ale wystawia nas na nowe. Jest zaś tak skomplikowana, że nie starcza nam cierpliwości lub zdolności, by ją próbować zrozumieć. Jak pisze John Diamond w książce Snake Oil: „Jeśli wiedza jest władzą, a władza — przynajmniej w demokracji - powinna być w rękach wszystkich, to znaczy, że wiedza także powinna być w naszych rękach. Tyle tylko — kto by to pomyślał? — wiedza i umiejętności są bardzo trudne do zdobycia. Latami musi człowiek tkwić w bibliotekach, wkuwać treść podręczników w ciasnych pokoikach akademików, żyć za grosze i być zanudzanym, kiedy mógłby sobie pójść do pubu. A ponieważ obecnie uważa się za oczywiste, że wszystko co jest nierówne, jest złe, po prostu zmniejszamy nasz szacunek dla tych, którzy mają specjalne umiejętności i specjalną wiedzę." Wyznawcy zasady ostrożności szerzą „wiedzę" prościutką, którą każdy bez trudu może zrozumieć: wszystko co nowe, to złe; wszystko co naturalne, to dobre. Zdaniem Piotra Stankiewicza „postawa USA cechuje się daleko posuniętym hurraoptymizmem technologicznym, przeradzającym się często w technokratyzm". Moim zdaniem postawa wyrażona w zasadzie ostrożności cechuje się luddyzmem i zabobonnym strachem podpartym obskurantyzmem.


Polska jako członek Unii Europejskiej podpisała rozmaite traktaty i zgodziła się na „zasadę ostrożności". Wykłócaliśmy się z Unią o cały szereg przepisów i byliśmy z tego dumni. Nigdy jednak nie słyszałam, by ktoś kwestionował zasadę ostrożności. Nie było to przedmiotem zainteresowania polityków. A może jednak warto? Zasadę ostrożności można stosować wtedy, kiedy uważa się, że już żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Jeśli jednak widzi się nieszczęścia i cierpienia dotykające olbrzymie masy ludzi, to warto zdać sobie sprawę z tego, że zasada ostrożności utrwala cywilizację śmierci i okaleczeń jak najbardziej rzeczywistych, już urodzonych ludzi, umierających z braku żywności i leków, jak również dzieci ślepnących z powodu braku witaminy A. Lord Taverne pisze: „Zasada ostrożności jest niebezpieczna. Rodzi pseudo-religijną bigoterię, której - jak nauczyła nas historia — powinniśmy się obawiać."

 
Pierwsza pyublikacja w dawnym "Racjonaliście" (2006)


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2629 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Empatia i wrażliwość sztucznej inteligencji   Krauss   2023-02-28
“Przebudzona” Ameryka — oglądana przez uciekinierkę z Korei Północnej   Bawer   2023-02-27
Rajd IDF na Nablus to kolejny gwóźdź do trumny Autonomii Palestyńskiej   Toameh   2023-02-24
Ukraina: niezamierzone konsekwencje   Taheri   2023-02-23
Gdzie, u licha, była „Palestyna”?   Collier   2023-02-23
Wojna zastępcza Europy przeciwko Izraelowi. Jak UE ignoruje zbrodnie Hamasu   Tawil   2023-02-22
UE walczy z dezinformacją. Ale nie antyizraelską dezinformacją     2023-02-20
Szczęśliwy święty Jerzy   Koraszewski   2023-02-19
Trzęsienia ziemi przynoszą śmierć. Ale także życie   Jacoby   2023-02-18
CIA Burnsa wznawia wojnę z Izraelem   Bard   2023-02-18
„Global Getaway”: nadmiar pustych obietnic ze strony UE?   Bergman   2023-02-17
UNRWA jest problemem a nie rozwiązaniem   Tawil   2023-02-16
Syria: Wojna, która nie ma końca    Taheri   2023-02-16
Dialog ze sztucznym inteligentem   Koraszewski   2023-02-15
Chiny i Rosja pogłębiają więzi   Bergman   2023-02-11
Iran: Wyprzedaż klejnotów rodzinnych, by kupić lojalność   Taheri   2023-02-09
Zagrożeni Asyryjczycy i język Jezusa potrzebują międzynarodowego wsparcia   Bulut   2023-02-08
Palestyńczycy naprawdę zasługują na współczucie   Koraszewski   2023-02-07
„Imam Pokoju” wzywa Arabów, muzułmanów do zaakceptowania Izraela     2023-02-07
Unia Europejska w sprawie praw człowieka w Iranie: najpierw biznes   Rafizadeh   2023-02-01
Państwa arabskie wysyłają miliardy na amerykańskie uniwersytety     2023-01-29
Naród ofiar jest skazany na porażkę   Greenfield   2023-01-28
Dlaczego należy zakazać flagi OWP i Konfederacji?   Flatow   2023-01-27
Komu na rękę z niewidzialną ręką?   Koraszewski   2023-01-27
UE i administracja Bidena wciąż ugłaskują i nagradzają mułłów Iranu   Rafizadeh   2023-01-24
Żyjemy w ciekawych czasach   Koraszewski   2023-01-24
Wojna Unii Europejskiej z Izraelem   Tawil   2023-01-19
Czy istnieje środek prawny na kłamstwa George'a Santosa?   Dershowitz   2023-01-19
Wieczny dyktator i brakujący pokój: historia Mahmuda Abbasa   Eid   2023-01-19
Orwellowska obsesja „New York Timesa” na punkcie Izraela   Chesler   2023-01-18
Palestyna: Perwersyjny – i wprawiający w osłupienie - paradoks   Sherman   2023-01-17
Kolejna faza ewolucji państwucha   Koraszewski   2023-01-17
Najważniejsze niepisane prawo na Zachodzie: nie drażnij irracjonalnych, ekstremistycznych muzułmanów     2023-01-13
Głupota ujawnia się w działaniu, część 3: ignorowanie porażek   Bard   2023-01-11
Nie ma chleba bez wolności?   Koraszewski   2023-01-11
Europa na łasce Kataru?   Godefridi   2023-01-10
Turecki “postęp”: Sześcioletnią dziewczynkę wydał za mąż jej ojciec, znany szejk   Bekdil   2023-01-06
Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych - raz jeszcze   Koraszewski   2023-01-06
Dzisiejsza Rosja i “Długi Telegram”   Koraszewski   2023-01-05
Zapomniane przemówienie Jasera Arafata   Shaw   2023-01-04
Znaczenie wielkiego exodusu Mizrahi   Julius   2023-01-03
Profesor Matczak i hollywoodzka puma   Koraszewski   2023-01-02
Śmieć chrześcijaństwa w Betlejem   Ibrahim   2022-12-31
Ukraina: przepis na ugłaskanie zbrodniarza   Taheri   2022-12-31
Przesłanie Zełenskiego w mundurze polowym   Jacoby   2022-12-29
Konserwatyzm w dobie populistycznej rewolty   Winegard   2022-12-23
Europa budzi się i dostrzega korupcję w organizacjach pozarządowych   Steinberg   2022-12-22
W Iranie i Chinach protestujący domagają się wolności. Gdzie jest przywódca wolnego świata?   Jacoby   2022-12-22
Niemiecki kanclerz obawia się zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-21
Niemieckie spojrzenie na globalne perspektywy   Taheri   2022-12-20
Historia medialnej intifady przeciwko Izraelowi   Chesler   2022-12-20
Mułłowie Iranu: kiedy zbudzi się Unia Europejska?   Rafizadeh   2022-12-15
Turcja i Izrael: otwarcia i ponowne zamknięcia   Bekdil   2022-12-15
Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców   Grzegorz Lindenberg   2022-12-13
Długi cień zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-12
Głupota ujawnia się w działaniu   Bard   2022-12-12
Kolonializm i Żydzi, ofiary czy kolaboranci?   Julius   2022-12-11
Zniekształcona pamięć wojny koreańskiej   Shankar   2022-12-09
Czy Izrael powinien bojkotować palestyńskich Arabów?   Amos   2022-12-08
Komu wierzymy i dlaczego tak niechętnie?   Koraszewski   2022-12-07
Kolejne medialne wymówki dla Palestyńczyków i ich terroru   Bard   2022-12-07
Dwoje ludzi przekraczających rzeczywistość we wnętrzu jednego katalońskiego domu   Zbierski   2022-12-02
“New York Times” i jego współpracownicy   Fitzgerald   2022-12-02
Niewinne zdumienie pewnego socjologa   Koraszewski   2022-12-01
Wyjście ze stalinowskiego zimna   Ashenden   2022-11-29
Eureka! Odkryto arabskie lobby   Bard   2022-11-26
Stare irańskie hasło podbija świat   Taheri   2022-11-25
Nie, nierówności dochodów nie są najwyższe w historii. Są na historycznie niskim poziomie   Jacoby   2022-11-22
Porwanie studiów bliskowschodnich   i Alex Joffe   2022-11-20
Mistrzostwa świata w piłce nożnej i światowe rozgrywki   Collins   2022-11-19
Zabłąkane pociski: czego Ukraina (i Polska) mogą nauczyć się od Izraela   Frantzman   2022-11-18
Mroźna zima dla Europy: obwiniaj strategiczną ślepotę   Bekdil   2022-11-16
Thomas Friedman, zwolennik równego kopania wszystkiego, co izraelskie   Flatow   2022-11-14
Inwestowanie w naukę dla bezpieczeństwa żywnościowego w Afryce   Bafana   2022-11-14
Kapitalizm to dobra rzecz   Koraszewski   2022-11-12
Skuteczna walka ze skrajnym ubóstwem   Jacoby   2022-11-11
Zabijanie Lewiatana tysiącem ciosów   Taheri   2022-11-10
Krytyczna teoria rasy i antysemityzm   Levick   2022-11-10
Afrykańscy farmerzy zarobili około 282 miliony dolarów na GMO w 2020 roku – nowe badanie   Opoku   2022-11-09
Niebezpieczeństwo „śpiącej” umowy nuklearnej: silniejsza Rosja, Chiny, Korea Północna, Iran   Rafizadeh   2022-11-08
Refleksje o książce Roberta Spencera Who Lost Afghanistan?   Chesler   2022-11-08
Palestyńska walka o potrawy   Fitzgerald   2022-11-07
Arabowie o zachodniej hipokryzji w sprawie irańskich dronów     2022-11-07
Chaos tworzony przez moralistów na poziomie trzylatków   Tracinski   2022-11-04
Projektanci mody intelektualnej i ich klienci   Koraszewski   2022-11-02
Rewolucja w Iranie jest powstaniem, któremu przewodzą mniejszości etniczne   Mustafa   2022-11-01
Nadzieja w pesymizmie i rozsądku   Koraszewski   2022-10-31
Inna definicja antysemityzmu     2022-10-30
Czego Irańczycy chcą od Waszyngtonu   Taheri   2022-10-29
Zachód odwraca się plecami do prześladowanych chrześcijan, wita radykalnych muzułmanów   Ibrahim   2022-10-26
Opowieści byłego premiera kraju wielkości znaczka pocztowego   Koraszewski   2022-10-25
Odsłonić prawdziwe poglądy antysemitki   Kirchick   2022-10-22
Dzięki administracji Bidena Rosja i Iran są sobie bliższe niż kiedykolwiek   Rafizadeh   2022-10-21
Błąd „jeśli-to” powraca z pełną mocą z okazji umowy o granicy morskiej z Libanem     2022-10-14
Nowa bajka na zimę: “Europa jest ofiarą Amerykanów”   Godefridi   2022-10-12
Pan się myli, Panie Konstanty   Koraszewski   2022-10-12
Także dzisiaj niewolnictwo jest ogólnoświatową plagą   Jacoby   2022-10-11
FAIR – Fairness & Accuracy In Reporting – pokazuje skrajny brak szacunku wobec izraelskich Arabów     2022-10-09
Szef administracji Rady Praw Człowieka ONZ systematycznie naruszał zasady ONZ, ujawniają wycieki e-maili     2022-10-08
Czy Ilhan Omar lub Linda Sarsour dobrowolnie zdjęły hidżab w solidarności z irańskimi kobietami?   Chesler   2022-10-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk