Prawda

Piątek, 9 maja 2025 - 15:07

« Poprzedni Następny »


Długi cień zimnej wojny


Andrzej Koraszewski 2022-12-12

Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)
Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)

Rosyjska napaść na Ukrainę nie jest wyłącznie objawem odwiecznego rosyjskiego imperializmu, jest nowym frontem zmagań autorytaryzmu i totalitaryzmu z demokracją. Putin twierdzi, że to „walka z faszyzmem”, ale świat zachodni występując w obronie Ukrainy broni prawa narodów do wolności. W czerwcu 1950 roku Korea Północna, z pomocą Związku Radzieckiego i Chin, napadła na Koreę Południową pod hasłem „walki z kolonializmem”. W tym czasie los Polski i innych państw Europy Wschodniej był już przesądzony. Wojna koreańska pochłonęła około trzech milionów istnień, tylko po to, by granica postała niezmieniona na 38 równoleżniku. Korea Południowa, najbiedniejszy wówczas kraj regionu i jeden z najbiedniejszych krajów ówczesnego świata, należy dziś do państw demokratycznych i najbardziej rozwiniętych, Korea Północna jest komunistyczną tyranią, w której ludzie umierają w obozach pracy, a obłąkany dyktator grozi światu bombami atomowymi. Podobnie jak dziś w Ukrainie, wojna koreańska nie była tylko wojną o „strefy wpływów”, była wojną o wolność.

Jedną z nielicznych książek opowiadających o koszmarze wojny koreańskiej, jakim była dla setek tysięcy uchodźców, jest wydana trzydzieści lat temu powieść zmarłego w 2002 roku amerykańskiego pisarza, Chaima Potoka I Am the Clay. Wiele lat temu przełożyliśmy ją z żoną na polski, ale żaden polski wydawca nie był zainteresowany.


Poniżej fragment pierwszego rozdziału z tej książki.

Chaim Potok Myśmy gliną

„Nie ma słońca bez cienia i niezbędne jest poznanie nocy.”

Albert Camus


W czasie odwrotu, kiedy Chińczycy i armia Północy zalali Południe, stary człowiek z żoną opuścili swoją wieś w górach i rozpoczęli paniczną ucieczkę główną drogą do Seulu. W pewnym  momencie wraz z innymi rzucili się do przydrożnego rowu, żeby ustąpić przed nadciągającą kolumną amerykańskich czołgów i łazików i wtedy go znaleźli.


Stary człowiek zerknął na chłopca, zakrwawiony, ledwie oddychający, nieprzytomny. Leżał na plecach, w śniegu na dnie rowu.. Stary człowiek obojętnie odwrócił wzrok.


Nisko nad głowami przeleciały z hukiem dwa myśliwce. Słyszeli chrzęst stalowych czołgów, czuli drżenie ziemi. Na starego człowieka, kobietę i chłopca sypały się grudy ziemi ze śniegiem.


Stary pomyślał obojętnie: ten rów będzie moim grobem. W pobliżu eksplodowały pociski. Powietrze przenikał zapach prochu. Coś wilgotnego i zimnego spadło na twarz starego człowieka. Przestraszył się, że to ręka rozerwanego na strzępy ciała i przeszył go dreszcz. Ale to była ręka chłopca.


Leżący w rowie na plecach, z głową prawie zagrzebaną w śniegu, chłopiec był teraz wpółprzytomny.


Stary człowiek patrzył przez długą chwilę w ciemne, przerażone oczy chłopca i powiedział do żony kilka słów.


Rozpięła chłopcu koszulę i obejrzała jego ranę. Odłamek pocisku tkwił poniżej prawego obojczyka, metalowa drzazga odcinała się ciemną smugą na ciele, z rany sączyła się krew. Odprysk łuski smoka śmierci. Wyrwać!


Przejechał ostatni czołg. Drogą szli teraz amerykańscy i koreańscy żołnierze. Uchodźcy wypełzali z rowu. Miastowi i wieśniacy. Z dolin na północy, z dobytkiem na ramionach, na głowach, na wózkach. Niemowlęta na plecach starszych dzieci, staruszki na plecach mężczyzn. Wszyscy brudni, zabłoceni, przerażeni.


Przejeżdżające pojazdy zepchnęły dwa wózki z drogi i mężczyźni  musieli je wyciągać z rowu. Kawałek dalej leżał  martwy wół, ciągle jeszcze zaprzęgnięty do rozwalonego wozu. Nad pyskiem i zadem unosiła się para.  Stary człowiek nie widział żadnej rany. Martwy. Dlaczego? Nagle zamarło mu serce. Widział już nie jeden raz taką scenę. Wół orze, nagle potyka się, chwieje się na nogach i pada w bruzdę. Albo kiedy młodszy brat stolarza podniósł belkę, podparł ją ramieniem i upadł na ziemię. Żywy, a w chwilę później martwy. Nic się nie poradzi. 


Stary człowiek wygramolił się z rowu. Ich wózek stał na skraju drogi, tam gdzie go zostawili. Wiał wiatr, poranne powietrze było teraz czyste i przejmująco zimne.


Kobieta została w rowie przy chłopcu. Mężczyzna rozejrzał się wokół. Zamarzniętą wcześniej ziemię rozbiły na proch stalowe gąsienice czołgów. Chmura żółtawego pyłu wisiała nad drogą jak mgła. Po obu stronach drogi tarasy ryżowych pól, obrzeżone dziką, zimową trawą, dalej wysokie wzgórza. Żaden ludzki głos nie dochodził z drogi, tylko szczęk pojazdów, kroki idących ludzi, skrzypienie dwukołowych wózków i z rzadka ryk wołu.


Stary człowiek odwrócił się i niecierpliwie zawołał kobietę. Nie poruszyła się. Głęboki rów już opustoszał, była w nim tylko kobieta, chłopiec i brązowy, martwy wół, zaprzężony do zniszczonego wozu.


Ponownie zawołał kobietę. Rozejrzała się po pustym rowie, spojrzała na męża. Wskazała na chłopca, który znów stracił przytomność i leżał teraz z głową na jej kolanach. 


Mężczyzna zauważył, że ma spódnicę poplamioną krwią chłopca. Rozzłoszczony zaczął na nią krzyczeć, ale jego słowa zagłuszył nagły huk helikoptera nadlatującego z południa i wiszącego teraz tak nisko, że można było dostrzec w kabinie zasłoniętą hełmem głowę pilota. Przycisnął ręce do uszu. Powietrze wibrowało mu w krtani i czuł drżenie w głowie. Kiedy znów spojrzał do rowu zobaczył, że żona próbuje wspiąć się na drogę, dźwigając z trudem chłopca.


Jeszcze bardziej rozzłoszczony wziął od niej chłopca i omal nie stracił równowagi. Nie spodziewał się, że jest tak lekki. Jak ptaszek. Położył go na stercie kołder na wózku. Kobieta teraz bez trudu wydostała się z rowu.


Pomyślał, że mógłby wziąć trochę mięsa martwego wołu. Zaraz i tak zostanie oczyszczony do kości. Właściwie dlaczego nie wziąć? Może całą  nogę? Ale kobieta coś do niego mówiła o chłopcu.


Spojrzał na martwego wołu. Dwóch  mężczyzn już go oprawiało nożami. Dlaczego ktoś go zostawił? Zaraza? Zarazę można wypalić w płomieniu. Jak można zostawić martwego wołu?  Ludzie zgłupieli od tej wojny.


Chłopiec leżał na wózku na kołdrach, kobieta stała obok, ocierała mu brud z twarzy i wpatrywała się w tkwiącą w jego piersi metalową drzazgę. Rana wydawała się głęboka i już zaczynała ropieć. Pamiętała słowa stolarza, że takie rany powinny być szybko opatrzone przez kogoś, kto się zna na szpitalnej medycynie. Pochyliła się nad brzegiem wózka i próbowała zatamować krew oderwanym ze spódnicy kawałkiem materiału. 


Stary człowiek podniósł dyszle wózka i włączył się w potok uchodźców. Kobieta szła obok z wzrokiem utkwionym w chłopca.


Kiedy mijali wołu już pięciu mężczyzn wycinało mięso. Przez tego chłopaka nie mógł zabrać ani kawałka. Swojego własnego wołu nie zabrał, bo się bał, że podczas ucieczki nie będzie go miał czym karmić. Zostawił go w szopie z otwartym workiem ziarna. Nie łudził się, że przetrwa, ani że wieś ocaleje. Mówili, że Chińczycy wszystko rabują, a czego nie mogą zabrać ze sobą to palą. Uciekając w pośpiechu zabrali tylko kołdry i maty, skrzynkę z duchem ojca i żywność  na kilka dni.  


Za zakrętem przeszli obok starszego mężczyzny, leżącego  na skraju drogi. Czarne otwory oczu i ust. Od dawna martwy. Strumień mężczyzn, kobiet i dzieci obojętnie płynął obok zabitego.


Stary człowiek szedł jak przykuty do dyszli wózka. Zostawią chłopca w jakimś szpitalu albo sierocińcu i pójdą dalej. Może przedtem umrze. Wtedy zostawią go na poboczu drogi. Kraj jest pełen sierot. Błąkają się po górach i dolinach jak stada zdziczałych psów, okradając żywych i umarłych. Uparta starucha. Po co im teraz dodatkowy ciężar, obcy chłopiec?


Kobieta szła obok wózka i przez szmatę, którą przyciskała do rany chłopca, czuła ciepłą wilgoć jego krwi. Leżał na wpół przytomny, miał dreszcze. Oderwała ze spódnicy kolejny kawałek materiału i owinęła mu wokół piersi. Zesztywniał z bólu przy tym zabiegu, ale nie krzyknął. Otuliła go kołdrą. Przemawiała po cichu do ducha swojej dawno zmarłej matki i do ducha liściastego kasztanowca, stojącego w pobliżu werandy domu w jej rodzinnej wiosce i do ducha jedynego dziecka, które urodziła i które zmarło w pierwszym roku życia. Przekreśliła powietrze nad chłopcem długim, poziomym i pionowym ruchem, jakiego nauczyła ją matka, żeby odpędzić demony  śmierci.


Stary człowiek słyszał odległe, głuche dudnienie armat i koncentrował się tylko na każdym kolejnym kroku na wyboistej drodze. Sam środek drogi zapchany był przez łaziki, ciężarówki i ambulanse. Jednym poboczem uchodźcy szli na południe, drugim kolumny wojska maszerowały w dwuszeregu na północ. Przez zamarznięte pola po obu stronach drogi szli również żołnierze rozciągniętą wzdłuż całej doliny tyralierą.


Dwa jednosilnikowe myśliwce nadleciały z południa na wysokości nie większej niż piętnaście metrów nad ziemią. Trzymając się obrzeża doliny, zniknęły pod granią pobliskiego łańcucha wzgórz i pojawiły się ponownie jak wyrzucone z katapulty.


Stary człowiek odwrócił się do żony w chwili, gdy oderwała ręce od wózka i wyszła na środek drogi, prosto przed nadjeżdżający ambulans.                                                                         

Patrzył  na nią zdumiony i sparaliżowany strachem.


Słyszał krzyki ludzi, dyszle wózka wypadły mu z rąk.  Kobieta stała na  środku drogi. Ambulans przetoczył się koło niego. Przez szybę samochodu stary człowiek widział zaskoczoną twarz koreańskiego kierowcy.  Odzyskał głos i krzyknął ostrzegawczo. Ambulans gwałtownie zahamował podnosząc chmurę kurzu i żwiru.


Na moment zapadła cisza. Za ambulansem zatrzymał się długi sznur pojazdów. Kierowca spuścił szybę i wychylił się z szoferki.


- Zwariowałaś, chcesz, żeby cię robaki zżarły?


Stara kobieta pokazała na leżącego na wózku chłopca.


- Ranny, bardzo ciężko.


- Z drogi starucho, bo przejadę – wrzasnął kierowca.


Słychać było teraz krzyki i trąbienie klaksonów. Amerykański oficer wyskoczył z łazika i przeszedł szybko wzdłuż unieruchomionych pojazdów.


- Dziecko, chłopiec, ranny… – błagała kobieta.


Stary człowiek podszedł i wziął ja za ramię.


Wyrwała się.


Kierowca zniknął w szoferce i w chwilę później w oknie pojawiła się jego ręka. Trzymał w niej paczuszkę zawiniętą w jasnobrązowy materiał. Rzucił ją kobiecie, powiedział, co ma z tym zrobić i podciągnął szybę w drzwiach samochodu.


Stary człowiek z żona stali na skraju drogi, patrząc na odjeżdżający ambulans.  Kobieta czuła jakby wielki  czerwony krzyż niemal otarł się o nią, niczym dobry duch i zrobiła w powietrzu poziomy i pionowy ruch ręką, w której ściskała mały pakunek.


Stary patrzył na nią bez słowa. Otworzyła pakunek. Stojący za nimi ludzie krzyczeli. Podniósł dyszle wózka i przestawił go na skraj rowu. Strumień uchodźców znów ruszył przed siebie.


Kobieta wyjęła z pakunku bandaże. Była tam jeszcze mała papierowa torebka z białym proszkiem. Zaczęła ostrożnie odrywać zakrwawioną szmatę z rany chłopca. Krew zakrzepła, zdejmowała szmatę delikatnie, ale chłopiec ocknął się i jęknął. Zasypała ranę proszkiem i widziała jak jego źrenice uciekły w górę i zniknęły pod powiekami. Zabandażowała ranę i przykryła go kołdrą.


Stary człowiek przyglądał się kobiecie. Daleko w dolinie grzmiały działa. Dwa srebrne odrzutowce zatoczyły łuk nad odległym wzgórzem, z którego wzniosły się słupy gęstego dymu. Święta ziemia stała w ogniu.


Stary człowiek, który potrafił wyczuć, kiedy żywe istoty zbliżają się do śmierci, wiedział że chłopiec umiera. Pomyślał, że pozbędą się go przed następnym wschodem słońca. Wieczorem przypadnie mu porcja ryżu. Kobieta będzie się przy tym upierać. Marnowanie cennej żywności.


Szedł w tłumie uchodźców, z rękami zaciśniętymi na dyszlach wózka, czując w barkach, ramionach i krzyżu kalectwo tej drogi, zrujnowanej przez wojenne maszyny cudzoziemców. Orka szatanów śmierci. Chłopiec. Tylko jedna mała śmierć, wśród wszystkich innych.


Kilka kroków za nim kobieta szła obok wózka. Zatrzymała się raz, żeby nabrać w dłonie trochę śniegu z przydrożnego rowu i przetrzeć rozgorączkowaną twarz chłopca. Chłopiec ocknął się na moment i zawołał matkę. Starej kobiecie zabiło gwałtownie serce. Pamięć zimnej pustki, głębokiej jak sucha studnia, w której drzemie tylko cisza, ciemność i demony. Jak szybko śnieg się stopił. Strumyczki cieknące po zamkniętych powiekach, wzdłuż nosa i wokół cienkich, drobnych ust. Z jakiej może być wioski? Ma dziewięć, może dziesięć lat. O moje święte drzewo, obejmij go i uzdrów swoim duchem, jak mnie w dzieciństwie, kiedy spadłam z twoich gałęzi i złamałam rękę, a wiejski doktor zrobił okład i siedziałam w twoim cieniu i słyszałam twój szept: Arirang, Arirang, o Arirang. Przełęcz Arirang jest długa i trudna, ale dotrzesz na szczyt, gdzie zawsze świeci słońce. Stary doktor był zdziwiony jak szybko ręka się zagoiła.


Znów nabrała garść śniegu i przyłożyła śnieg do rozpalonego czoła, a chłopiec znów zawołał matkę i zapadł w mrok.

***

To okrutna książka o okrucieństwie wojny, bezdomności, głodu i zimna.


Tamta wojna zakończyła się po trzech latach, dzięki śmierci Stalina. Nie zmieniło się nic. Granica pozostała tam gdzie ustalono ją zaraz po wojnie. Nie powiększyło się imperium zła, udało się obronić wolność w jednym, nic wówczas nieznaczącym, dzikim kraju.


Ta wojna, którą Putin rozpętał teraz u naszych sąsiadów ciągle jeszcze pozwala mieć nadzieję, że się szybko skończy. Codziennie dowiadujemy się o nowych okrucieństwach, codziennie szukamy wiadomości z frontu, chcąc wierzyć, że to zły sen i to wszystko zaraz się skończy. Zimna wojna nie była zimna ani przez jeden dzień. Wojnę w Korei udało się wygrać, przegranych wojen było więcej. Ostateczna przegrana i rozpad ZSSR przyniosła wyzwolenie nam i złudną radość z powodu ostatecznego zwycięstwa demokracji. Być może w zmaganiach między wolnością i tyranią nie ma ostatecznych zwycięstw, a co gorsza, nic w tych zmaganiach nie jest proste.

*

Patrz również: Zniekształcona pamięć wojny koreańskiej.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2928 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Siedem największych kłamstw na temat działań Izraela i Sił Obronnych Izraela w Gazie   i Arsen Ostrovsky   2025-05-09
Krótka historia antysemityzmu jako sygnalizacji cnoty     2025-05-07
Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii potwierdza, że kobiety istnieją   Greenfield   2025-05-07
Malowane papugi na plafonie jak długi   Koraszewski   2025-05-05
Koszmarne dziedzictwo kolonializmu   Koraszewski   2025-05-02
Departament Sprawiedliwości stwierdza, że UNRWA może zostać pozwana przed amerykańskim sądem   Fitzgerald   2025-05-02
„Guardian” przedstawia antysemityzm na kampusach jako wytwór naszej wyobraźni   Levick   2025-04-29
Zachód znów wpada w pułapkę Iranu   Rafizadeh   2025-04-28
Jak ekstremizm maszeruje bez przeszkód   Bryen   2025-04-28
Vermont, Mohsem Mahdawi i tabun użytecznych idiotów   Collier   2025-04-25
Azerbejdżan: rozszerzenie Porozumień Abrahamowych   Sherman   2025-04-24
Dwa pełne lata piekła w Sudanie   Fernandez   2025-04-23
Szalona kampania mająca na celu dekryminalizację Hamasu   O'Neill   2025-04-21
Najnowsza próba podważenia Izraela? Wykorzystywanie palestyńskich chrześcijan   Bard   2025-04-20
Sytuacja kryzysowa kanadyjskich Żydów   Hecht   2025-04-19
Sahel: rodzące się centrum globalnego islamizmu   Haug   2025-04-19
Drodzy uprzejmi Żydzi i inni o mentalności „Nie chcę się do tego mieszać”:To nie działa.   Finlayson   2025-04-17
Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem   Bard   2025-04-17
Biesy napadają raz jeszcze   Koraszewski   2025-04-16
Zapomniana wojna w Sudanie ujawnia nieludzkość izraelofobii   O'Neill   2025-04-16
Zastosowanie żydowskiej perspektywy etycznej do zidentyfikowania i ujawnienia stronniczości mediów (znowu @NYTimes)     2025-04-15
Żydowska etyka polityczna: projekt dla sprawiedliwych     2025-04-14
Realistyczne spojrzenie na kolonializm osadniczy   Finlayson   2025-04-14
Ramy uniwersalnej etyki żydowskiej     2025-04-13
Trump i pułapka Najwyższego Przywódcy   Taheri   2025-04-13
Antyglobalista w Białym Domku   Koraszewski   2025-04-12
Etyka żydowska: wróg każdej wadliwej filozofii     2025-04-11
Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże   Abdul-Hussain   2025-04-10
Wojna ONZ z sukcesem Żydów     2025-04-10
Ludobójcza krucjata Iranu     2025-04-09
Trzydzieści lat temu Izrael deportował przywódców Hamasu. Świat zmusił Izrael do przyjęcia ich z powrotem   Greenfield   2025-04-09
Turcja idzie w ślady demokracji z tradycjami   Koraszewski   2025-04-08
Nazistowski supersesjonizm: unicestwienie żydowskiej „antyrasy”     2025-04-08
Wojna socjalizmu z Żydami – od Marksa do dzisiaj     2025-04-07
Zbrodnia to niesłychana   Koraszewski   2025-04-06
Czy rząd USA ma prawo stawiać warunki finansując uniwersytety?   Dershowitz   2025-04-05
Palestyńscy mężczyźni dopuszczają się przemocy wobec kobiet, ale winą obarcza się Izrael   Levick   2025-04-05
Turcja: moment neoosmański   Fernandez   2025-04-04
Jak świecki progresywizm stał się moralnie regresywny     2025-04-04
Samą istotą palestynizmu jest supersesjonizm     2025-04-03
Zawsze przyczyna, nigdy skutek   Malicki   2025-04-02
Tożsamość w czasach zarazy   Koraszewski   2025-04-01
Sprawiedliwość społeczna i supersesjonizm     2025-04-01
Gaza, Trump, prawda i… „transfer”   Sherman   2025-03-31
Nie ma różnicy między “politykami” Hamasu a jego terrorystami   Toameh   2025-03-30
UE musi przestać podważać starania o uratowanie jej samej   Rafizadeh   2025-03-29
Rządy terroru w Bangladeszu: w stronę kolejnego islamistycznego centrum w Azji Południowej?   Bulut   2025-03-28
Jednolita teoria pola antysemityzmu     2025-03-27
Irak: Nieustające ataki na Jazydów   Bulut   2025-03-26
Dają nam słowo Hamasu, że piszą prawdę i tylko prawdę   Koraszewski   2025-03-26
Nie licz na to, że Arabowie odbudują Gazę lub pomogą Palestyńczykom   Toameh   2025-03-25
Jedna wojna ale w różnych odsłonach   Bryen   2025-03-23
Sieć kłamstw Hamasu i współudział mediów (w tym @NYTimes)     2025-03-22
Najwyższy czas usunąć biurokrację ONZ sprzyjającą Hamasowi   Cohen   2025-03-21
Palestyńczycy: “Giniemy z powodu Hamasu”   Toameh   2025-03-21
Dziwaczne zainteresowanie Mahmoudem Khalilem   Fitzgerald   2025-03-20
Kolejne kłamstwa ONZ na temat Izraela   O'Neill   2025-03-18
„Negocjator” USA w sprawie zakładników mówi, że Hamas chce pokoju, oferuje „15-letni rozejm” i odbudowę Gazy przez USA   Greenfield   2025-03-17
MKCK nie jest neutralny w żadnym sensie. Jest pro-Hamas     2025-03-16
Biden obiecał, że pomoc nie trafi do Hamasu. Działania USAID, które miały zapewnić realizacje tej obietnicy, były kiepskim żartem     2025-03-13
Wysokie notowania kryptoracjonalizmu   Koraszewski   2025-03-12
Przeczytajcie konstytucję Iranu i obalcie reżim   i Bill Siegel   2025-03-11
Jak Hamas uzyskał zawieszenie broni w Ramadanie bez uwolnienia zakładników   Frantzman   2025-03-11
Przywłaszczanie słów Goldy Meir   Oz   2025-03-10
Papież Franciszek ignoruje dżihadystyczną masakrę w kościele   Greenfield   2025-03-09
Prawie jeden na trzech Demokratów i prawie połowa młodych ludzi w USA popiera Hamas a nie Izrael     2025-03-08
Talibanizacja Bangladeszu   Bulut   2025-03-08
Reżim Iranu: Dlaczego dyplomacja i układy zawsze zawodzą   Rafizadeh   2025-03-07
Jak wyjaśnić wydarzenia z tego weekendu?     2025-03-04
Irytujący czubek góry lodowej   Koraszewski   2025-03-04
Hunter College poszukuje wykładowcy     2025-03-03
Dyplomaci, pokerzyści i matematycy   Koraszewski   2025-03-02
Stawianie czoła terroryzmowi i przesłanie wiadomości   Collins   2025-03-01
Tajemnica popularności sprawy palestyńskiej   Koraszewski   2025-02-28
Hamas zachowuje się tak, jakby Izrael nie był już tym, czym był kiedyś   Frantzman   2025-02-28
Przekręcanie słów w świadomości społecznej   Koraszewski   2025-02-26
ZEA obiecuje 200 milionów dolarów na wsparcie Sudanu   Williams   2025-02-26
Gaza. Plan Trumpa i trochę kontekstu   Anderson   2025-02-24
Nieunikniona konieczność wyciągnięcia wniosków o społeczeństwie palestyńskich Arabów   Tobin   2025-02-23
Dzień po zakończeniu pierwszego etapu zawieszenia broni w Gazie   Koraszewski   2025-02-23
Biznes poszukiwania rozwiązań   Bryen   2025-02-21
Trump ma rację, a @NYTimes myli się w sprawie usuwania materiałów wybuchowych w Gazie     2025-02-20
Haniebna reklama wykupiona przez Żydów w „New York Times”   Chesler   2025-02-19
Sokrates, Trump i Ukraina   Koraszewski   2025-02-18
Artykuł w katarskiej gazecie rządowej: Hamas wyłonił się jako zwycięzca z nienaruszoną siłą, armią i bronią; ludność Gazy nigdy jej nie opuści     2025-02-18
Strategia przetrwania reżimu irańskiego: opóźnić, oszukać, przetrwać Trumpa   Rafizadeh   2025-02-17
Proste pytanie, które pokazuje szkodliwość @UNRWA     2025-02-16
Jak bardzo nadal jest z nami?   Koraszewski   2025-02-16
Długa “Czarna Ręka” i 7 października   Collier   2025-02-15
Rozpoczął się niezwykle ważny proces   Spencer   2025-02-14
Burza piaskowa na Bliskim Wschodzie   Koraszewski   2025-02-13
Krytycy Trumpa chcą uczynić Amerykę bezpieczną dla antysemitów   Tobin   2025-02-13
Prawo do istnienia Spośród ponad 200 państw w systemie międzynarodowym, przetrwanie tylko jednego – państwa Izrael – wydaje się być kwestią dyskusyjną.   Cohen   2025-02-10
Liban i Izrael powinny zacząć rozmawiać o pokoju. Wojna Izraela, która zmiażdżyła Hezbollah, dała Libańczykom szansę. Powinni ją wykorzystać   Abdul-Hussain   2025-02-09
Kłamią i wiedzą, że kłamią   Koraszewski   2025-02-08
Koniec „Palestyny” Donald Trump przypomina światu, że idee mają termin zdatności do użycia   Smith   2025-02-07
Dlaczego Autonomia Palestyńska nie jest zdolna do sprawowania władzy w Gazie   Toameh   2025-02-07
Syria ma nowego autokratę, Szaraa przyznał sobie tytuł „prezydenta”   Abdul-Hussain   2025-02-06
Hamas i Czerwony Krzyż   Steinberg   2025-02-05
Trump ma rację, pozwalając Palestyńczykom opuścić Gazę   Tobin   2025-02-04

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk