Prawda

Niedziela, 5 maja 2024 - 13:53

« Poprzedni Następny »


Irańskie urojenie: elementarz dla skonsternowanych


Michael J. Totten 2015-07-14


Liberalni inteligenci spędzili miesiące sprzeczając się o to, czy Stany Zjednoczone powinny podpisać umowę z Iranem, czy nie, i wszyscy – od Francuzów i Izraelczyków do Saudyjczyków dorzucali głosy na „nie”. Niemal nikt jednak, poza Saudyjczykami, nie wydaje się rozumieć, że ostatecznym celem rządu irańskiego jest hegemonia regionalna i że program nuklearny po prostu jest środkiem do tego celu.

Bliski Wschód na pięć punktów zapalnych – lub „strefy rozpadu”, jak nazwał je Robert D. Kaplan w przełomowej książce Zemsta geografii– które są bardziej skłonne do konfliktów niż inne, gdzie granice są albo niestabilne, albo nieszczelne, gdzie rządy centralne mają trudności z utrzymywaniem kraju w całości i gdzie niestabilność jest endemiczna lub chroniczna.


Gaza, skąd Hamas prowadzi nieustającą wojnę rakietową przeciwko Izraelowi, jest jedną z takich stref. Granica libańsko-izraelska, gdzie Hezbollah robi to samo na znacznie bardziej przerażającą skalę, jest inną. Jemen, który ostatecznie rozlatuje się w przerażającym tempie, był taką strefą od dziesięcioleci. Syria i Irak zlały się w jedną wielonarodową strefę rozpadu i ma więcej zbrojnych grup niż ktokolwiek poza CIA jest w stanie śledzić.


Co jest wspólnego dla tych stref rozpadu? Rząd irański wspiera w nich wszystkich milicje i armie terrorystyczne. Jak pisze Kaplan: „Niestabilność, jaką spowoduje Iran, nie pojawi się z implozji, ale przez działania silnego, spójnego wewnętrznie narodu, który eksploduje na zewnątrz z naturalnej platformy geograficznej, żeby roztrzaskać region wokół siebie”. 


Dlatego też Iran jest problemem dla twórców amerykańskiej polityki zagranicznej; i dlatego wymiana ulg w sankcjach za inspekcje międzynarodowe, nie będzie miała na to w ogóle żadnego wpływu.


Iran był mocarstwem regionalnym od czasów Imperium Perskiego i jego islamscy przywódcy pełnią całkowicie zgubną rolę w Bliskim Wschodzie od czasu, kiedy przejęli władzę od Szacha Mohammada Rezy Pahlavi w 1979 r., napadli na ambasadę USA w Teheranie i przetrzymywali 66 dyplomatów amerykańskich jako zakładników przez 444 dni.


W 1982 r. wyszli na arenę międzynarodową. Kiedy Izrael najechał Liban, żeby wyprzeć Armię Wyzwolenia Palestyny Jasera Arafata, dowódcy irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji utworzyli sieć komórek terrorystycznych i partyzanckich wśród swoich współwyznawców w szyickiej populacji Libanu. 


Hezbollah, zatruty owoc tych starań, nie miał początkowo nazwy. Była to ukryta siła, która uderzała z cienia. Jak na organizację anonimowych zer wywarli jednak olbrzymie wrażenie, kiedy w 1983 r. wysadzili w powietrze ambasadę amerykańską w Bejrucie i uderzyli samobójczymi ciężarówkami, które zabiły 368 ludzi, w wojska francuskie i amerykańskie – które były tam na zaproszenie rządu libańskiego.


Kiedy przywódcy Hezbollahu wreszcie w liście otwartym z 1985 r. oznajmili o narodzinach tej organizacji, ani trochę nie wstydzili się powiedzieć światu, dla kogo pracują. Napisali: „Jesteśmy Partią Boga (Hizb Allah), której awangardzie Bóg dał zwycięstwo w Iranie… Jesteśmy posłuszni rozkazom jednego przywódcy, mądrego i sprawiedliwego, naszego nauczyciela i  faqih [prawnika], który spełnia wszystkie warunki niezbędne: Ruhollaha Musawiego Chomeiniego. Boże ochroń go!”


Izraelczycy przez 18 lat walczyli w beznadziejnej walce przeciwko Hezbollahowi w południowym Libanie zanim wycofali się w 2000 r. i walczyli w wyniszczającej wojnie w 2006 r. wzdłuż granicy, w której zginęły tysiące, a miliony zostały uchodźcami w obu krajach. Już wtedy Hezbollah był lepiej uzbrojony i wyposażony niż rząd libański, a dzisiaj jego rakiety mogą dosięgnąć Tel Awiwu, Jerozolimy, a nawet reaktora w Dimonie w południowej części kraju.


Do 11 września 2001 r. żadna organizacja terrorystyczna na świecie nie zabiła więcej Amerykanów niż Hezbollah. Hamas w Gazie nie kwalifikuje się nawet na chłopca opiekującego się sprzętem sportowym w lidze, w jakiej gra Hezbollah. 


Hezbollah jest czymś znacznie więcej niż tylko antyzachodnią i antyżydowską organizacją terrorystyczną. Jest to także bezlitosna, sekciarska milicja szyicka, która narzuca swoją wolę karabinami na sunnitów, chrześcijan i Druzów w Libanie. Obalał wybrane rządy, najeżdżał i okupował części Bejrutu i, według oskarżenia ONZ, zamordował byłego premiera libańskiego, Rafika Haririego.  


Hezbollah jest, praktycznie, legionem cudzoziemskim Korpusu Gwardii Rewolucyjnej Iranu. Części kraju, które okupują – północna dolina Bekaa, region granicy z Izraelem i południowe przedmieścia Bejrutu – stanowią de facto kontrolowane przez Irańczyków państwo w państwie wewnątrz Libanu.  


Po zniszczeniu przez Stany Zjednoczone zdominowanego przez sunnitów reżimu Saddama Husajna w 2003 r. władcy Iranu powtórzyli swoją libańską strategię w Iraku przez sponsorowanie rozmaitych sekciarskich, szyickich milicji i szwadronów śmierci, które prowadziły wojnę przeciwko rządowi Iraku, armii amerykańskiej, cywilom sunnickim i politycznie umiarkowanym szyitom. 


W odróżnieniu od Libanu – który jest mniej więcej równo podzielony między chrześcijan, sunnitów i szyitów – Irak ma większość szyicką, która czuje siłę przyciągania szyickich współwyznawców w Iranie i odrazę do mniejszości sunnickiej, która popierała brutalny totalitaryzm Husajna, a dzisiaj toleruje jeszcze bardziej niepoczytalną okupację Państwa Islamskiego znanego jako ISIS.


Rząd centralny jest więc ściśle stowarzyszony z Teheranem. Klienci Iranu nie zakładają państwa w państwie w stylu Hezbollahu w Iraku. Nie muszą. Teraz, kiedy nie ma już Husajna, szyici iraccy mogą dominować Bagdad samą przewagą demograficzną. Iranowi jednak nie wystarczają same ścisłe stosunki dyplomatyczne z sąsiadem. Nadal sponsoruje sekciarskie milicje szyickie w centrum i na południu kraju, które działają lepiej niż szkolona przez Amerykanów armia narodowa. Któregoś dnia mogą one zająć miejsce armii narodowej, podobnie jak irański Korpus Gwardii Rewolucji zajął miejsce irańskiej armii narodowej. Milicje szyickie w Iraku już są najpotężniejszą siłą zbrojną poza autonomicznym regionem kurdyjskim i terytorium zajętym przez ISIS.


Kiedy ISIS przejął całkowite panowanie nad miastem Ramadi, stolicy prowincji Anbar, w maju 2015 r., żołnierze iraccy, których zadaniem była obrona tego miasta, porzucili broń i uciekli, podobnie jak wcześniej zrobili w Mosulu, Tikricie i Falludży. Tak więc centralny rząd iracki zlecił wspieranym przez Iran milicjom odebranie tego miasta. 


Z jednej strony, trudno obwiniać Bagdad za wysyłanie każdej kompetentnej siły walczącej, jaka jest dostępna, kiedy musi wyzwolić miasto od terrorystycznej armii psychopatów, ale jedynym powodem, dla którego ISIS w ogóle zdobyło to miejsce jest to, że rząd w Bagdadzie przez lata działał jak sekciarska dyktatura, traktując mniejszość sunnicką jak obywateli drugiej kategorii i  rzucając sfingowane oskarżenia na sunnickich przedstawicieli i pracowników w Bagdadzie. Kiedy ISIS obiecało bronić sunnitów irackich przed szyickimi władcami w Bagdadzie, narracja wydawała się niemal prawdopodobna. Tak więc pozwolono ISIS powrócić po tym, jak je wygnano z prowincji Anbar w 2007 r.


Większość sunnitów irackich boi się i nienawidzi ISIS. Walczyli poprzednio z ISIS pod jego byłą nazwą, Al-Kaidy w Iraku. Ale jeszcze bardziej boją się i nienawidzą rządu centralnego i jego szyickich milicji. Wolą raczej być uciskani przez „swoich” niż przez obcych”, jeśli muszą wybierać. A muszą wybierać, bo Iran uczynił z Iraku swój kolejny projekt narodowy po Libanie.


Nie musi to tak wyglądać. Przynajmniej niektóre z plemiennych milicji sunnickich z radością walczyłyby z ISIS, jak to robiły w przeszłości z poparciem amerykańskim. Gdyby to zrobili, mieszkańcy Ramadi, Falludży i Mosulu widzieliby w nich wyzwolicieli i obrońców, zamiast potencjalnych ciemiężców, ale na to nie godzą się Bagdad i Teheran. 


“Wszystkie próby wysyłania broni i amunicji muszą odbywać się przez rząd centralny” – powiedział w maju CNN Adnan Al-Assadi, członek parlamentu. - Dlatego też odmówiliśmy propozycji amerykańskiej uzbrojenia plemion w Anbar. Chcemy upewnić się, że broń nie wpadnie w niewłaściwe ręce, szczególnie ISIS”.


Powierzchownie patrząc, może się to wydawać rozsądne, ale ISIS może odebrać broń milicjom szyickim z równą łatwością, jak milicjom sunnickim. Prawdziwa przyczyna niechęci rządu powinna być oczywista: iraccy szyici nie chcą zbrojenia irackich sunnitów. Wolą ISIS opanowujące olbrzymie połacie kraju od prawdziwie popularnego ruchu sunnickiego, który pozostanie na miejscu, a jest nieustępliwie wrogi wspieranemu przez Iran projektowi w Mezopotamii.


Katastrofa w Iraku jest wystarczająco zła, ale dzieło rąk irańskich w Syrii wygląda dzisiaj jeszcze bardziej apokaliptycznie.  ISIS, oczywiście, w ogóle by nie istniało, gdyby nie drapieżny reżim Baszara Al-Assada i bliski sojusz, jaki istnieje między Damaszkiem i Teheranem od rewolucji 1979 r., która wyniosła ajatollahów do władzy.


Rząd Syrii zdominowany jest przez alawitów, którzy stanowią zaledwie 15 procent populacji. Ich religia jest mieszanką chrześcijaństwa, gnostycyzmu i islamu szyickiego. Nie są szyitami. Nie są nawet muzułmanami. Ich Arabska Socjalistyczna Partia Baas zawsze była równie świecka, jak partia komunistyczna w Związku Radzieckim (i istotnie byli klientem Związku Radzieckiego). Małżeństwo między agresywnie świeckim reżimem alawitów i Republiką Islamską Iranu w żaden sposób nie było nieuniknione, ale niewątpliwie było logiczne. Te dwa narody miały wspólnego wroga wepchniętego między nie w postaci Iraku Saddama Husajna i obu od samego powstania zagrażała sunnicka większość w regionie.


Hezbollah jest ich pierwszym dzieckiem i ta trójka razem stanowi trzon tego, co analityk Lee Smith nazywa Blokiem Oporu w swojej książce The Strong Horse. Partia Boga, Hezbollah, nie istniałby bez irańskich pieniędzy i broni, ani nie istniałby bez Damaszku jako logistyczny węzeł, który ich wiąże. I zniknęłaby dziesięciolecia temu, gdyby Syria nie podbiła i praktycznie nie anektowała Libanu pod koniec libańskiej wojny domowej w 1990 r.


Każda zbrojna frakcja w Libanie, włącznie z Hezbollahem, podpisała zaaranżowane przez Syrię Porozumienie Taif, które wymagało rozbrojenia wszystkich milicji w kraju. Ale Assadowie rządzili Libanem z tą samą oszukańczą i cyniczną nieszczerością, jaką udoskonalili u siebie w kraju i jako siła okupacyjna nie tylko pozwolili Hezbollahowi zatrzymać swój arsenał, ale także pozwolili mu na import rakiet i pocisków rakietowych z Iranu.


Historyk William Harris napisał w The New Face of Lebanon: “Dla Syrii Hezbollah mógł trwać zarówno jako środek trzymania w szachu władz libańskich, jak jako środek nękania Izraela, kiedy było to uznane za wygodne”.


Partia Boga jest teraz potężną siłą, ale słusznie uważa potencjalny upadek reżimu Assada za początek swojego końca. Fakt, że Assada mogą zastąpić antyszyiccy ludobójcy z ISIS, zmusiło wojowników Hezbollahu do wejścia do Syrii bez strategii wyjścia – oczywiście z pomocą dowódców irańskich – by albo podeprzeć jednego ze swoich patronów, albo zginąć.


Zamiast wchodzić w ten konflikt na całego Irańczycy mogli wycofać się w porę i naciskać na Assada, by opuścił kraj. ISIS chowałby się teraz pod kamieniami, gdyby powstał demokratyczny rząd. Żaden sunnita w Syrii nie tolerowałby takiej obłąkanej rewolucji, gdyby nie musieli obawiać się szyitów. Ale Blok Oporu cofnie się tylko wtedy, kiedy zostanie do tego zmuszony. Jeśli ISIS pochłonie w wyniku tego Syrię i Irak, to trudno. 


I podczas gdy Blok Oporu walczy o życie w Lewancie, rozszerza się na Półwysep Arabski. 


Zdominowany przez szyitów ruch Huti zajął kilka miesięcy temu stolicę Jemenu Sanę po rewolucji, która obaliła prezydenta Alego Abdullaha Saleha, i wojownicy Huti są na dobrej drodze do zajęcia miasta portowego Adenu w sunnickiej części kraju. 


Oczywiście Huti mają wsparcie Iranu.


Nie mają większych szans na zdobycie całego kraju niż inne regionalne macki Iranu na podbicie każdego centymetra jakiegokolwiek innego kraju. Szyici stanowią nieco mniej niż połowę populacji Jemenu, a ich naturalne „terytorium” ogranicza się do regionu północnozachodniego i wokół stolicy. Przejęcie i utrzymanie całości jest prawdopodobnie niemożliwe. Żadne rząd – sunnicki, szyicki lub jakikolwiek inny – nie potrafił panować nad całym Jemenem przez dłuższy czas. 


Saudyjczycy zaś robią, co mogą, żeby zapewnić, iż wszystko pozostanie jak było. Ich odrzutowce od marca bombardują pozycje Huti całym kraju. 


Arabia Saudyjska jest bardziej niż ktokolwiek inny w regionie zaalarmowana irańskim ekspansjonizmem i ma po temu powód. Jest to jedyny kraj arabski ze znaczną mniejszością szyicką, którego nie dotknęła jeszcze wspierana przez Iran rewolucja, zamieszki lub konflikt sekciarski, chociaż wydarzenia w Jemenie mogą to szybko zmienić.


W mieście i prowincji Nadżran, w południowozachodnim kącie tuż nad granicą jemeńską, szyici są największą grupą religijną i są powiązani z Huti wyznaniem, więzami plemiennymi i obyczajami.


Nie tylko granica jest tam nieszczelna i źle zdefiniowana, ale ta część Arabii Saudyjskiej należała kiedyś do Jemenu. Saudyjczycy podbili ją i zaanektowali w 1934 r. Nadżran ma architekturę identyczną do architektury stolicy Jemenu i można przejść z Nadżran do Jemenu w nieco ponad godzinę.


Czy Huti zgodzą się na pozostawienie Nadżranu w rękach saudyjskich teraz, kiedy mają irańskie karabiny, pieniądze, siłę i wiatr w plecy? Może. Ale Saudyjczycy nie mogą polegać na „może” w sprawie swojej suwerenności.


Z grubsza 15 procent obywateli saudyjskich to szyici. Nie są dużą mniejszością, ale alawici nie są większą, a rządzili tym krajem od 1971 r. Szyici stanowią także absolutną większość w prowincji Wschodniej, największej w kraju, gdzie skoncentrowana jest większość ropy naftowej. 


Wśród sunnitów jemeńskich poparcie dla Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim – najbardziej niebezpiecznej gałęzi Al-Kaidy na ziemi – rośnie z przyczyn czysto sekciarskich, tak samo jak w Syrii i Iraku. Iran nie może interweniować teraz nigdzie w regionie bez wywołania psychotycznego odzewu, który jest równie niebezpieczny dla Teheranu i jego interesów, jak jest niebezpieczny dla Ameryki. 


Jeśli awanturnictwo irańskie rozszerzy się na Arabie Saudyjską, uważajcie. Wszędzie na całym Bliskim Wschodzie obszary, na których sunnici i szyici żyją obok siebie, zamienią się w strefy rozpadu.


To zagłębie naftowe całego świata zamieni się w strefę rozpadu.


Polityka zagraniczna USA na Bliskim Wschodzie skupia się obecnie na dwóch rzeczach: powstrzymaniu ISIS i niedopuszczeniu, by Iran zdobył broń atomową. Obie są ważnymi celami, ale jeśli zniesie się sankcje dla Iranu jako część umowy nuklearnej, niezależnie od tego, czy Teheran zdobędzie bombę, czy nie, będzie z pewnością miał więcej pieniędzy i zasobów do przekazywania dla Hezbollahu, reżimu Assada, szyickich milicji w Iraku, Huti w Jemeni i – być może – niezadowolonej mniejszości szyickiej w Arabii Saudyjskiej. Region będzie jeszcze mniej stabilny niż już jest. ISIS i Al-Kaida prawdopodobnie staną się jeszcze silniejsze niż już są.


Oszukujemy się, jeśli sądzimy, że nas to nie dotyczy. Nie chodzi tylko o ropę naftową, choć do czasu, kiedy każdy samochód na świecie będzie jeździł na zielonej energii, nie możemy udawać, że gospodarka globalna nie załamie się, jeśli zabraknie benzyny. Mamy także problemy bezpieczeństwa w tym regionie. To, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, od dziesięcioleci już nie pozostaje bez wpływu na inne regiony świata.


Odcinacze głów z ISIS są problemem z przyczyn oczywistych. Ich przywódca, Abu Bakr Al-Baghdadi, powiedział: „Do zobaczenia w Nowym Jorku” do amerykańskiego personelu wojskowego, kiedy (idiotycznie) zwalniali go z więzienia irackiego Camp Bucca w 2004 r. Ale kierowany przez Irańczyków Blok Oporu zachowywał się równie potwornie od 1979 r. i będzie to robił nadal z bronią nuklearną lub bez niej. 


Zaangażowanie USA w Syrii i Iraku jest obecnie minimalne, ale nawet to niewiele, co robimy, nie ma sensu. W obu krajach jesteśmy przeciwko ISIS, co jest całkowicie dobre i właściwe, ale w Iraku używamy sił powietrznych, by dawać osłonę natarciom milicji szyickich, a tym samym wspieramy interesy irańskie, w Syrii zaś działamy przeciwko interesom irańskim przez podważanie Assada i Hezbollahu. Tymczasem umowa nuklearna, o której Waszyngton prowadzi negocjacje z Teheranem, nie stawia władcom Iranu absolutnie żadnego warunku zwinięcia swojego naszyjnika stref rozpadu.


Nie musimy wybierać między ISIS a rewolucyjnym reżimem Iranu. Jedni i drudzy to mordercze siły islamistyczne z globalnymi ambicjami i jedni, i drudzy są nieugięcie wrodzy wobec nas i naszych interesów. Przeciwstawianie się obu ani o trochę bardziej nie skomplikuje naszej polityki zagranicznej. Uczyni jednak naszą politykę zagraniczną nieco bardziej spójną. 


Iran delusion primer perplexed

World Affairs, lato 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Michael J. Totten

Amerykański dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent zagraniczny, znawca problemów Bliskiego Wschodu.  

Strona www autora


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. błędy polityki USA mieczysławski 2015-07-14


Notatki

Znalezionych 2597 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk