Prawda

Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 - 01:55

« Poprzedni Następny »


Czy wielokulturowość jest utopią?


Andrzej Koraszewski 2017-11-15


Tytułowe pytanie jest niemal groteskowe. Wielokulturowość towarzyszy nam od czasu pierwszych handlowych osad, by rozwinąć się w kulturę w pierwszych imperiach, a w naszych czasach globalizacji, komunikacji lotniczej i nasilającej się migracji jest zjawiskiem nieuniknionym. Izolowane społeczności to przeszłość (która nawet w przeszłości była rzadkością). Czym się różni dzisiejsza wielokulturowość od tej w Babilonii, w starożytnej Aleksandrii, w Atenach, czy w Rzymie? Przede wszystkim tym, że dociera również do najdłużej izolowanych miejsc na świecie.

Migracje również towarzyszyły nam od zarania dziejów, czasem powodując zniszczenia, czasem przyczyniając się do rozkwitu. Tylko w drugiej połowie XIX wieku ponad 50 milionów ludzi uciekło ze swoich krajów w poszukiwaniu lepszego miejsca na Ziemi. Jedni z Europy za ocean inni z Azji do Afryki, jeszcze inni w ramach tych samych regionów. Czasem była to migracja sezonowa, czasem trwała. Określenie wyjazd „na saksy” jest nadal silnie obecne w naszym języku, chociaż mało kto pamięta, kiedy te masowe wyjazdy na sezonową pracę do Saksonii się zaczęły. Wędrówki Wandali czy Mongołów przypominają nam o potrzebie bezpiecznych granic, ale warto również przypominać określenie „melting pot” (tygiel narodów) na społeczeństwo amerykańskie, gdzie naród powstał jako zlepek uciekinierów ze wszystkich zakątków świata. W pewnym sensie podobnym „tyglem narodów” jest dziś Izrael, gdzie schronienie znaleźli zarówno uciekający przed prześladowaniami Żydzi z Europy, Azji, Afryki i Ameryki, jak i ludność arabska (korzystająca z demokracji i możliwości, jakich nie ma w żadnym kraju arabskim) i ludzie tacy jak na przykład bahaici prześladowani w krajach swojego zamieszkania.


Od niepamiętnych czasów przyjazna wielokulturowość była charakterystyczną cechą wielkich centrów handlowych, natomiast izolacja i etniczna czystość gwarantowała zastój i zacofanie.


Zdumienie budzi zarówno przesadny zachwyt dla wielokulturowości, jak i przesadny lęk przed wielokulturowością. Wielokulturowość, tam gdzie ona funkcjonuje bez konfliktów, jest czymś cudownym. Jeszcze niedawno w londyńskim, paryskim czy nowojorskim metrze człowiek przyglądał się z zachwytem (i bez lęku) różnorodności ludzkich typów. Współcześnie najciekawszym efektem wielokulturowości są czołowe uniwersytety świata, gdzie (w szczególności w naukach ścisłych) nie ma znaczenia kolor skóry, kraj pochodzenia, czy język, którym ktoś mówi w domu, a wyłącznie kompetencje i wspólne zainteresowania. Czytając dziś poważne prace naukowe, patrząc na odnośniki widzimy, w jakim stopniu nauka stała się tyglem narodów. Dziś na wielu uniwersytetach amerykańskich pojawił się rasizm nowego rodzaju, zwrócony przeciwko białej rasie, ale w klasyczny sposób znów akcentujący kolor skóry i pochodzenie, a nie charakter człowieka.    


Wielokulturowość miała zawsze swoje plusy i minusy. Wymuszające ład i bezpieczeństwo centrum często dyskryminowało lokalne języki, religię, obyczaje, nadawało podrzędny status mieszkańcom prowincji. Wolność i równość to dość późne wynalazki. Bez wątpienia wspaniałe, chociaż i na tym polu zdołaliśmy przesadzić. Czasem konieczna jest pewna symetria. Tę dobrze ilustruje zapewne zmyślona anegdota o rozmowie hinduskiego maharadży z brytyjskim gubernatorem prowincji w Indiach. Panowie sącząc trunki ponoć  rozmawiali w pałacu maharadży, uzgadniając warunki  pokojowej koegzystencji kultur. Mam nadzieję – powiedział w pewnym momencie maharadża, że uszanujecie nasz odwieczny obyczaj palenia wdów. Oczywiście – odparł gubernator – mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko temu, że będziemy praktykowali nasz stary obyczaj wieszania tych, którzy palą wdowy.


Obyczaj palenia wdów w Indiach został praktycznie wypleniony jeszcze przed zdobyciem niepodległości, chociaż po opuszczeniu Indii przez Brytyjczyków tu i ówdzie zaczął wracać. Oczywiście nie wiemy, na ile brytyjski brak szacunku dla lokalnej kultury przyczynił się do osłabienia chęci  współdziałania ze strony hinduskich elit. Faktem jest, że gotowość elit do akceptacji kolonialnej formuły wielokulturowości zaczęła gwałtownie słabnąć. 


Istotne jest pytanie, co zrobić, by koegzystencja kultur była pokojowa i nie prowadziła do załamania się sytemu? Jak pamiętamy, Rzym upadł z wielu powodów. Zdaniem historyków, decydujące były tu nie tylko ataki z zewnątrz, ale i siły odśrodkowe. W nowszych czasach cesarstwo austro-węgierskie jest ciekawym przykładem rozpadu wielokulturowego organizmu, w którym nie było specjalnie silnego parcia na ujednolicenie.


Przeciwieństwem wielokulturowości jest czystość – czystość religijna, czystość etniczna, czystość ideowa. Okrzyk Allah Akbar oznacza Allah jest największy. To „naj” jest tu niesłychanie istotne, bo to właśnie ono zmienia go w zawołanie bojowe w ustach terrorysty mordującego niewiernych. Mord jest na chwałę boga, jedynego boga, któremu trzeba podporządkować świat i ja jestem jego rycerzem.                


Wydaje się, że w Polsce katolickie zbiry nie są świadome, że biorą przykład ze zbirów islamskich i że są podżegani do nienawiści przez księży, tak jak ich islamscy odpowiednicy z uwagą słuchają swoich imamów. W obydwu przypadkach idea supremacji jest podbudowana idą jedynego prawdziwego boga i lękiem przed zachodnią demokracją, humanizmem i kapitalizmem. 



Stany Zjednoczone powstały z trzynastu brytyjskich kolonii, do których masowo uciekali religijni dysydenci z rozdartej religijnymi wojnami Europy. Spierają się dziś historycy, jak wielkimi bezbożnikami byli założyciele tego nowego państwa i bez wątpienia mamy niezliczone dowody na to, że uważali religię za źródło anarchii, wojen i chaosu. Ale też dwieście lat poprzedzające założenie Stanów Zjednoczonych to było w Europie (i w samej Wielkiej Brytanii) dwieście lat krwawych wojen religijnych. Dla europejskich konserwatystów odpowiedzią na wojny religijne była idea dominacji jednej religii i bezwzględnego terroru wobec heretyków. Dla ojców założycieli Stanów Zjednoczonych taką odpowiedzią mogły być tylko bezwzględnie przestrzegane gwarancje pełnej swobody religijnej dla obywateli i zakaz religijnej propagandy w instytucjach państwowych.

 

Brytyjska kolonizacja Ameryki zasadniczo różniła się od kolonizacji hiszpańskiej, portugalskiej a nawet francuskiej. Brytyjczycy postanowili skorzystać z okazji i pozbyć się z kraju niespokojnych duchów. Jak pisał Adam Smith: „Anglia w odległym świecie nabyła ogromną posiadłość dla tych swoich poddanych, którym było zbyt ciasno w domu." Oczywiście nie chodziło tu o ludzi zbędnych, dla których brakowało pracy na Wyspach Brytyjskich (a przynajmniej nie tylko i nie głównie o nich), ale o ludzi, którzy nie mieścili się w brytyjskim systemie i których aktywność groziła rewolucją.


W końcu czerwca 1630 roku, do brzegu w okolicach dzisiejszego Bostonu przybił statek, na którego pokładzie byli sami purytanie. Purytanizm, najbardziej kalwińska odmiana angielskiego protestantyzmu, przegrał walkę o dominację na Wyspach Brytyjskich i grupa wyznawców purytanizmu wyruszyła za ocean, aby zbudować „miasto na wzgórzu". Nie ma co ukrywać, fundamenty Nowej Anglii budowali religijni fanatycy zasadniczo przeciwni wszelkiej tolerancji. Do budowy królestwa bożego na ziemi zabrali się jednak w sposób praktyczny, bo zbliżała się zima i na spekulacje nie mieli czasu.

 

Zdawać by się mogło, że to właśnie purytanie byli najbardziej skazani na to, żeby wpaść w korkociąg religijnej utopii społecznej. Na krok nie rozstawali się z Biblią, wiecznie doszukiwali się we wszystkim grzechu i mrocznych cech człowieka, całą organizację kolonii opierali na parafiach. Ich przeciwieństwem byli kwakrzy, którzy dostali w prezencie od króla tereny, zwane później Pensylwanią. Dla kwakrów jedynym dogmatem był brak dogmatów. Stowarzyszenie Przyjaciół, bo taka jest oficjalna nazwa tych chrześcijan, miało swoje credo oparte na kilku zasadach — ludzie są równi, a każde zniewolenie bliźniego jest grzechem; ludzie są dobrzy, a jeśli robią złe rzeczy, to dlatego, że są źle traktowani; Bóg powiedział nie zabijaj, więc konsekwencją jest całkowity pacyfizm, Bóg powiedział nie dawaj fałszywego świadectwa, więc nie wolno przysięgać, bo to by oznaczało, że czasem kłamiemy. Kwakrzy obchodzili się bez kapłanów, bez pysznych świątyń, bez wystawnego rytuału. Kiedy człowiek spogląda w przeszłość trudno nie mieć do nich większej sympatii niż do purytanów. Ich próba zbudowania królestwa bożego na amerykańskiej ziemi wydawała się być początkowo bardzo atrakcyjna, rychło jednak okazało się, że elementy fanatyzmu i utopii były tu silniejsze niż mogło się wydawać.


Pierwszym niepokojącym sygnałem w zachowaniach kwakrów było radosne poszukiwanie możliwości oddania życia za wiarę. Przyjaźni, tolerancyjni, otwarci, często poszukiwali wręcz sytuacji, w których mogli by być prześladowani. Uparcie jeździli do nieodległej Nowej Anglii, gdzie purytanie zabraniali im się osiedlać, co w kilku przypadkach zakończyło się karą śmierci. Religijny upór w innej sprawie doprowadził w końcu do odsunięcia kwakrów od wszelkich stanowisk publicznych.


Najbardziej utopijnym elementem ideologii kwakrów był skrajny pacyfizm. Głębokie przekonanie, że da się pokojowo ułożyć współżycie z plemionami indiańskimi, wielokrotnie kończyło się rzezią ludności pogranicza, w końcu część mieszkańców, albo zaczęła zmieniać wyznanie, albo oddawała swoje głosy na przedstawicieli z innych grup wyznaniowych.


Kwakierski eksperyment trwał jednak przez kilka dziesięcioleci i przynajmniej początkowo miał wiele sukcesów. Pewne ich koncepcje, a przede wszystkich bezwzględnie przestrzegana zasada równości wobec prawa i pełnej tolerancji religijnej, okazały się ważnym wkładem do idei późniejszych Stanów Zjednoczonych, zapewne wpływ miało również ich zdecydowane zwalczanie niewolnictwa i gotowość udzielania pomocy zbiegłym niewolnikom. Jednak próba zbudowania państwa w oparciu o ślepe zaufanie w dobro i pokojowy charakter drugiego człowieka poniosła całkowitą porażkę.


Jeśli w Nowej Anglii próbowano zbudować purytańskie królestwo boże na ziemi, to w Wirginii próbowano po prostu odtworzyć starą Anglię w Nowym Świecie. Prawdziwa Anglia to wieś, właściciel ziemski będący oświeconym arystokratą, dobrym zarządcą i opiekunem swoich pracowników. Gospodarcza potęga Wirginii oparta była na plantacjach tytoniu, z Wirginii wywodzą się pierwsi prezydenci Stanów Zjednoczonych i tu właśnie rodziła się koncepcja niepodległej federacji pierwszych trzynastu stanów.


(Najbardziej utopijny okazał się jednak pomysł, który nie miał wiele wspólnego z religią. Gdyby europejscy socjaliści uważniej studiowali historię Ameryki być może oszczędziliby sobie niektórych błędów. Historia Georgii jest jak wyjęta z podręczników opisujących socjalistyczne absurdy. Koncepcja tej kolonii zrodziła się w głowach angielskich filantropów, którzy postanowili pomóc londyńskim ubogim, pozbyć się ich z ulic stolicy i zapewnić dostawy wspaniałych towarów dla imperium. Nie w Ameryce, a po drugiej stronie oceanu zaplanowano szczegółowo wszystko, wielkość i urbanistykę osad, organizację społeczną, system obronny i finansowy. Plany były niezwykle „racjonalne" i miały tylko jeden feler — nie nadawały się do wprowadzenia w życie.


Zebrano ogromne fundusze i przeprowadzano staranną selekcję kandydatów. Pomysłodawcy wymyślili, że nowa kolonia będzie wielkim producentem jedwabiu. Żadna wyprawa kolonistów nie była lepiej przygotowana, żadna nie zrobiła większej klapy i nie pochłonęła większych funduszy publicznych. Okazało się, że biała morwa niezbyt dobrze rośnie w Georgii, że specjaliści od hodowli jedwabników zazdrośnie strzegli swojego monopolu wiedzy, że miejska ludność nie bardzo nadawała się do pracy na roli, a co gorsza, że oparty o środki z Londynu system całkowicie uzależnił kolonistów od ciągłego wsparcia i nie wdrażał do samodzielności.)


Intryguje dlaczego cała dynastia ojców USA — Washington, Jefferson, Madison, Monroe wywodziła się właśnie z Wirginii, dlaczego tu wymyślono zasady federalnej konstytucji i zaproponowano formułę rządów akceptowalną również dla innych. Był to — stwierdza amerykański historyk Daniel J. Boorstin - ostatni i samobójczy akt arystokracji z Wirginii, akt, z którego zrodził się duch amerykańskiej wspólnoty.


Alexis de Tocqueville zaobserwował, że angielska arystokracja (w odróżnieniu od arystokracji w innych krajach) gotowa była dopuścić do swoich przywilejów innych, w imię społecznego spokoju i lepszej organizacji państwa.


Tytoniowa arystokracja Wirginii była konserwatywna, ale była to arystokracja oparta nie na przywilejach urodzenia, a na produkcyjnym i handlowym sukcesie; była religijna, ale umiarkowana w swoim zainteresowaniu religią; tolerancyjna, ale nie wynosząca tolerancji na rewolucyjne sztandary.


Tak czy inaczej to tu zrodziła się idea, że jedyną szansą federacji brytyjskich kolonii po ogłoszeniu niepodległości musi być konstytucyjnie gwarantowana wieloreligijność. Nie ma miejsca na hasło „mój bóg jest największy”. 


Amerykańska  wielokulturowość była i jest daleka od ideału. Niewolnictwo i rasizm towarzyszyły jej długo, a rasizm jest nadal silnie obecny. Tolerancja religijna naznaczona była  szczególną podejrzliwością wobec papistów (pierwszym prezydentem wyznania katolickiego był John Kennedy). Ameryka pozostała najbardziej religijnym krajem wśród państw najbardziej rozwiniętych, a równocześnie pierwszym, w którym wielokulturowość stała się konstytucyjnym fundamentem systemu społecznego.


Czy ta harmonijna wielokulturowość jest dziś zagrożona? Nie można tego wykluczyć. Jest wiele niepokojących sygnałów. Te sygnały są również w Europie. Są szczególnie silnie widoczne w związku z lawinowym wzrostem imigracji z muzułmańskiego świata silnie indoktrynowanej do ideologii muzułmańskiej supremacji.     


Brytyjczycy postanowili wycofać się z Unii Europejskiej głównie (chociaż nie tylko) z powodu lęku przed nieodpowiedzialną polityką imigracyjną. Pojawiły się również silne obawy ze strony rządów Węgier, Polski i Czech. W wielu innych krajach Unii wzrasta zaniepokojenie przed niepokojami społecznymi i widocznymi problemami integracji oraz zagrożeniami dla bezpieczeństwa publicznego.    


Wzrastająca ksenofobia, wzrost nastrojów nacjonalistycznych połączone są z wzrostem nieufności do elit politycznych. Zakwestionowana została zarówno wielokulturowość, jak i idea otwartych granic. Nacjonalistyczne ugrupowania, do niedawna całkowicie marginalne, nie tylko wzrosły w siłę, ale ich poglądy zaczęły przenikać do tradycyjnych partii prawicowych.


Jak podkreśla wielu tradycyjnych liberałów nie jest to ani konfrontacja chrześcijaństwa z islamem, ani rasizmu z antyrasizmem, a fanatyzmu z liberalizmem. Liberalna polityka imigracyjna przerodziła się w liberalizm dla nietolerancji i ruchów dążących do supremacji.


Wielokulturowość nie jest utopią, ale przyzwolenie na otwartą konfrontację ruchów supremacyjnych grozi załamaniem się bezpieczeństwa publicznego, wzrostem populizmu, a nawet wojnami domowymi. Słowo grozi jest tu niewłaściwe, gdyż ta groźba już przerodziła się w rzeczywistość, a siły liberalne zdają się nie mieć na to żadnej odpowiedzi prócz udawania, że problemem jest tylko prawicowy populizm.                 

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2592 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk