Prawda

Czwartek, 2 maja 2024 - 02:00

« Poprzedni Następny »


Demistyfikacja Deklaracji Balfoura


Noru Tsalic 2017-11-02

Głupcy nigdy się nie różnią


Dotarliśmy do stulecia sławnej  (niektórzy powiedzą niesławnej) Deklaracji Balfoura, a dziś wszystko co ma cokolwiek wspólnego z syjonizmem lub Izraelem wywołuje gwałtowne uczucia. Żurnaliści zmarnują hektolitry tuszu, aktywiści będą się gorączkowo kręcić, a politycy skorzystają z okazji, by zdobyć kilka głosów – a przynajmniej trochę uwagi.   


 Podziały zaznaczone są wyraźnie: jeśli jesteś proizraelski – świętujesz, jeśli jesteś antyizraelski – jesteś w żałobie, oskarżasz, grozisz pójściem do sądu, żądasz przeprosin. To zależy, czy sądzisz, że powstanie żydowskiego państwa było czymś pozytywnym, czy też bardzo złym krokiem.   

 

W jednej kwestii wszyscy wydają się zgadzać: Deklaracja była przełomowym zdarzeniem, czymś, co uruchomiło proces prowadzący bezpośrednio do utworzenia nowoczesnego państwa Izrael.  

 

Niezbyt przyjazny (z izraelskiego punktu widzenia) “Guardian” pisze:

 

Ta obietnica ówczesnego ministra spraw zagranicznych Arthura Balfoura, spowodowała utworzenie brytyjskiego mandatu, masową żydowską imigrację i ostatecznie utworzenie Izraela w następstwie drugiej wojny światowej, Holocaustu oraz palestyńskiej “Nakby” (katastrofy).     

 

Zwolennicy Izraela wydają się z tym zgadzać (z wyjątkiem oczywiście tego kawałka o nakbie). W niedawnym tweecie Matthew Offord, poseł z ramienia torysów z Hendon, stwierdza:

 

Dumny jestem, że będę przewodniczył debacie z okazji stulecia Deklaracji Balfoura, dokumentu, który prowadził do narodzin Izraela.  

 

To takie oczywiste, prawda? Deklaracja Balfoura doprowadziła do powstania państwa Izrael. Wow! Dawno nie widziałem równie dobitnego dowodu, że głupcy nigdy się nie różnią. Spróbujmy zatem rozprawić się z kilkoma mitami. 

 

Czym była Deklaracja Balfoura?


Zacznijmy od tego, czym ona nie była – otóż  nie była międzynarodowym instrumentem, porozumieniem między państwami. Żeby być dokładnym, nie była żadnym porozumieniem. Podpisana przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych, Arthura Jamesa Balfoura i zaadresowana do żydowskiego magnata Lionela Waltera Rothschilda, była jednostronnym oświadczeniem. Oczywiście jednostronne zobowiązania mogą czasami świadczyć o niezłomnym zaangażowaniu. Tyle, że w tym przypadku, nie było one niezłomne. Warto przeczytać ponownie tekst tej “Deklaracji”:

 

Rząd Jego Królewskiej Mości przychylnie zapatruje się na ustanowienie w Palestynie narodowego domu dla narodu żydowskiego i dołoży wszelkich starań, aby umożliwić osiągnięcie tego celu, przy czym jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że nie uczyni on nic, co mogłoby zaszkodzić obywatelskim czy religijnym prawom istniejących w Palestynie społeczności nieżydowskich oraz prawom i statusowi politycznemu, z jakich Żydzi korzystają w każdym innym kraju.

 

Spójrzmy na przytępiony charakter użytych pojęć: “przychylnie zapatruje się” nie zaś “popiera”, “dołoży wszelkich starań, aby umożliwić osiągnięcie tego celu”, a nie „zapewni realizację tego celu”. I co do diabła znaczy „dom narodu żydowskiego” (poza tym, że jest to nieokreślony eufemizm nigdy nie używany wcześniej i odnoszący się tylko do Żydów).    

 

Słowa (starannie szlifowane na przestrzeni kilku miesięcy) są tak dobrane, by zaciemniać. Widzimy to wyraźniej przyglądając się ewolucji tego dokumentu w jego kolejnych wersjach. Jednoznaczne poparcie, pierwotnie proponowane przez syjonistów, jest bardziej rozwadniane w każdej kolejnej wersji, by osiągnąć owinięty w bawełnę produkt. Na przykład słowo “państwo” użyte w pierwszych wersjach, zmienia się w “ojczyznę”, a następnie w “dom narodowy”      


<span>Deklaracja była szkicowana i poprawiana przez wiele miesięcy i systematycznie ją rozwadniano.</span>
Deklaracja była szkicowana i poprawiana przez wiele miesięcy i systematycznie ją rozwadniano.

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że Deklaracja jest wyprana z wszelkich szczegółow technicznych, nie mówi nic na temat tego jak “ten cel” ma być osiągnięty, ani kiedy. Nie ma tu żadnego planu działania, który wzmacniałby słabe i mgliste oświadczenie o intencjach.  

 

W swojej końcowej, oficjalnej formie Deklaracja jest daleka od jednoznacznego zobowiązania, nie jest nawet klarowną obietnicą. Prawde mówiąc, Rząd Jego Królewskiej Mości nie miał podstaw do żadnych obietnic, nawet gdyby chciał. Brytyjska armia posuwała się na północ od Egiptu przez Synaj. Oddziały brytyjskie dotarły zaledwie do linii łączącej małe nadmorskie miasto Gaza z Beer Szewą, jeszcze mniejszą oazą na pustyni Negev. Centralna część “Palestyny” (zamieszkałe i żyzne tereny, gdzie znajdowały się większe miasta) znajdowała się nadal pod kontrolą Osmanów i nie było pewności, że będą zdobyte przez armię brytyjską. A nawet w takim przypadku nie oznaczałoby to jednoznacznie, że Rząd Jego Królewskiej Mości mógłby dysponować wedle uznania tym (kiepsko zdefiniowanym) obszarem. Podobnie jak cały Lewant, “Palestyna” była przedmiotem pełnych dwuznaczności przetargów z Francuzami, jak i (prawdopodobnie) z świeżo upieczonym sojusznikiem Brytyjskiego Imperium, władcą Mekki, Saidem Husajnem bin Alim.


Mapa działań wojennych pokazująca linię frontu w pobliżu Gazy na dzień 1 listopada 1917.
Mapa działań wojennych pokazująca linię frontu w pobliżu Gazy na dzień 1 listopada 1917.

Innymi słowy Imperium Brytyjskie “oferowało” Żydom coś, czego jeszcze  nie posiadało, a czego i tak nie mogło nikomu darować. Jednak to, co jest prawdą, to fakt, że Deklaracja w rzeczywistości niczego nie dawała. Widzimy tu odwieczną sztuczkę – jeśli chcesz, żeby pies za czymś pobiegł pomachaj mu tym, co lubi, przed nosem. Żydzi byli w tym przypadku odpowiednikiem psa, ale czego od nich oczekiwano?    


Dlaczego ogłoszono Deklarację?


Na przestrzeni minionego stulecia wiele napisano na temat brytyjskich motywów ogłoszenia tej deklaracji. Niektóre wypowiedzi są naprawdę wzruszające, głównie ze względu na rozmiary ich głupoty. Spójrzmy dla przykładu na artykuł niejakiego Josha Glancy wypichcony kilka lat temu dla “Jewish Chronicle” i zatytułowany ‘Chaim Weizmann czyli jak Deklaracja Balfoura została stworzona w Manchesterze’.  Według Josha (lub raczej trzeciorzędnych źródeł, które maceruje), były trzy główne powody, dla których ogłoszono tę Deklarację:

 

- David Lloyd George oraz Balfour byli  ‘Chrześcijańskimi syjonistami’ – chcieli pomóc Żydom, bo kierowali się religijnymi przekonaniami.

- Chaim Weizmann (który był utalentowanym chemikiem jak również żarliwym syjonistą) pomógł Brytyjczykom w wysiłku wojennym swoim wynalazkiem syntetycznego acetonu – substancji używanej do produkcji prochu.

- Chaim Weizmann był człowiekiem pełnym uroku i zdołał zaczarować brytyjskie elity polityczne, by zrobiły mu osobistą przysługę.

 

Jak na ironię, te fakty są właściwie prawdziwe, ale ich znaczenie nieco przesadzone. Jednak twierdzenie, że mało semtymentalni brytyjscy politycy rozdają terytoria w oparciu o jakieś mesjańskie odruchy, za usługi czy w ramach osobistej sympatii, jest zgoła groteskowe.     

 

W rzeczywistości nie musimy wzywać psychoanalityka (ani na nowo przerabiać zabawnych teorii), żeby zrozumieć motywacje, którymi kierują się ludzie tacy jak Lloyd George i Balfour. Ten drugi przedstawił swoje rozumowanie wystarczająco dobitnie (dla tych, którzy w odróżnieniu od Josha Glancego zechcieli sięgnąć do protokołu posiedzenia brytyjskiego Ministerstwa Wojny z 31 października 1917). W tym protokole czytamy:      

 

Minister Spraw Zagranicznych  [Balfour] oświadczył, że […] z czysto dyplomatycznego i politycznego punktu widzenia byłoby wskazane, by wydana została jakaś deklaracja poparcia aspiracji żydowskich nacjonalistów. Ogromna większość Żydów w Rosji i Ameryce, a właściwie na całym świecie, wydaje się obecnie popierać syjonizm. Gdybyśmy mogli ogłosić deklarację z poparciem dla tego ideału, moglibyśmy przekazać niesłychanie pożyteczną propagandę zarówno w Rosji, jak i w Ameryce.      


Tak więc, powodem Deklaracji były “czysto dyplomatyczne i polityczne” względy. Jaką jednak “niesłychanie użyteczną propagandę” Balfour chciał przekazać “w Rosji i w Ameryce” ze wszystkich miejsc na świecie?  

 

No cóż, jest 31 październik 1917 roku, światem wstrząsa najbardziej krwawa konfrontacja militarna w dotychczasowej historii - pierwsza wojna światowa. To wojna między imperiami. Brytyjskie, francuskie i rosyjskie imperium (tzw. Entente Cordiale) zmagają się z imperium niemieckim, austro-węgierskim i osmańskim (państwa centralne). Wynik zależy nie tylko od własnych sił, ale również od tego, który blok zdoła przyciągnąć silnego sojusznika. W kwietniu 1917 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny. Zrobiły to jednak niezbyt chętnie, deklarując wojnę z Niemcami, ale już nie z sojusznikami Niemiec. Wielu amerykańskich polityków miało opory wobec wysyłania “amerykańskich chłopców” by umierali w, jak to określali, “nie naszej wojnie”. Na wschodzie inny potężny sojusznik, Rosja, zmaga się z rewolucją. Dla władz, które wyłonią się w Petersburgu, w szczgólności dla bolszewików, to również była “nie nasza wojna”. Wielka Brytania potrzebuje USA, żeby z całą siłą włączyły się do walk, i drugiego sojusznika – Rosji, żeby walczyła dalej.           


W dość antysemickich głowach “chrześcijańskich syjonistów” - Lloyda George’a i Balfoura, Żydzi mieli ogromną władzę zarówno w Ameryce, jak i w Rosji. Wystarczającą, aby pchnąć Amerykę do wojny na pełnych obrotach i powstrzymać Rosję przed wycofaniem się z wojny.

 

Oczywiście pod warunkiem, że masz jakiś smakowity kąsek, którym możesz pomachać przed żydowskimi nosami…


Jak ‘doniosła’ była Deklaracja?


Jeśli mamy wierzyć, Ianowi Blackowi, kierownikowi działu blisko-wschodniego “Guardiana” Deklaracja Balfoura doprowadziła do “utworzenia brytyjskiego mandatu [w Palestynie]”.  

 

Rzeczywiście, panie Black? Rzeczywiście Deklaracja doprowadziła? Faktycznie mamy odniesienie do Deklaracji w tekście ustanawiającym Mandat, co mogłoby usprawiedliwiać twierdzenie p. Blacka. Jednak tylko pod warunkiem, że zignorujemy znacznie bardziej doniosłe  Porozumienie Sykes-Picot, które zostało wynegocjonowane na dwa lata przed Deklaracją, przez poprzedników Lloyda George’a i Balfoura.  Ostatecznie podpisane w maju  1916 Porozumienie Sykes-Picot obejmowało większość przyszłego Mandatu Palestyńskiego  jako brytyjską strefę [wpływów] i resztę jako niezbyt dokładnie określoną “międzynarodową strefę” (co w języku dyplomatycznym owego czasu prawdopodobnie oznaczało ‘pogadamy o tym później’).  


<span>Porozumienie Sykes-Picot podzieliło Lewant na “strefy wpywów</span>
Porozumienie Sykes-Picot podzieliło Lewant na “strefy wpywów

W rzeczywistości europejskie mocarstwa chrześcijańskie (Wielka Brytania, Francja, Włochy jak również Niemcy i Rosja) od dawna patrzyły łakomie na “Palestynę”, nie jako na ewentualny “żydowski dom narodowy”, ale jako na miejsce, które dawałoby prestiż powiązany z kontrolą nad miejscami świętymi dla chrześcijańsktwa.

 

Jednak w 1917 religia była już mniej ważna w europejskiej polityce, a prestiż to nieuchwytne aktywa. Brytyjczycy mieli bardziej pragmatyczne powody, w umysłach polityków pierwszych dekad XX wieku,  którzy myśleli raczej w terminach komunikacji lądowej i morskiej (a nie lotniczej), “Palestyna” leżała na drodze łączącej Wyspy Brytyjskie z perłą korony imperium – Indiami. Podobnie Mezopotamia (czyli przyszły Irak), co było powodem, że te terytoria zostały włączone do “sfery brytyjskiej”. Kiedy dyplomaci ostatecznie nakreślili mapy mandatów, połączyli “Palestynę” i “Mezopotamie” w jeden dokument. Ostatecznie obydwa terytoria  miały służyć tym samym imperialnym interesom.


Imperium brytyjskie w 1921 roku. Warto zwrócić uwagę jak mandaty Palestyny i Mezopotamii sytuują się w stosunku do najkrótszych dróg lądowych  i morskich łączących Wielką Brytanię z Indiami
Imperium brytyjskie w 1921 roku. Warto zwrócić uwagę jak mandaty Palestyny i Mezopotamii sytuują się w stosunku do najkrótszych dróg lądowych  i morskich łączących Wielką Brytanię z Indiami



Nie trzeba dodawać, że nikt nie kłopotał się pisaniem czegoś podobnego do Deklaracji Balfoura dla Mezopotamii, czy któregoś z pozostałych 10 terytoriów odebranych  pokonanym mocarstwom i oddanych zwycięzcom jako Mandaty Ligi Narodów.

 

Deklaracja Balfoura nie prowadziła do ustanowienia Brytyjskiego Mandatu, tym co prowadziło do tego mandatu, były imperialne interesy i odwieczny zwyczaj podziału łupów wojennych między zwycięzcami. Zwyczaju dla którego mandaty Ligi Narodów były tylko nową przykrywką.  

 

Co jednak z kolejnym twierdzeniem pana Blacka, że Deklaracja Balfoura prowadziła […] do masowej imigracji żydowskiej?  Również to twierdzenie jest uderzająco fałszywe. To co Europejczycy nazywali “Palestyną”, Żydzi od tysięcy lat nazywali “Ziemią Izraela”. Ta nazwa powtarzała się w żydowskich pismach świętych, w tradycjach, w codziennych modlitwach.  Jako jednostki i małe grupy Żydzi nieustannie podejmowali próby powrotu do „Palestyny” i osadnictwa. A co z tą „masową imigracją”?  Historycznie mamy pięć fal żydowskiej “masowej imigracji” (to znaczy tysięcy i dziesiątków tysięcy ludzi), przed ustanowieniem państwa Izrael. Pierwsza taka fala  (znana jako Pierwsza Alija w syjonistycznej chronologii) miała miejsce między 1882 i 1903 i liczyła około 30 tysięcy Żydów, głównie z Europy Wschodniej i Jemenu. Druga Alija trwała między 1904 i 1914 i do “Palestyny” przyjechało wówczas około 35 tysięcy Żydów, głównie z imperium rosyjskiego i z Jemenu.


Druga Alija (1904-1914) pionierzy
Druga Alija (1904-1914) pionierzy

Deklaracja Balfoura nie prowadziła do fal “masowej imigracji”, chyba, że pan Black wierzy, iż te 65 tysięcy żydowskich osadników w Ziemi Izraela, którzy pojawili się tam między rokiem 1882 a rokiem 1914, to byli ludzie, którzy przewidzieli Deklarację ogłoszoną w roku 1917.      

 

Ta “masowa żydowska imigracja” zaczęła się na długo przed Deklaracją, kiedy “Palestyna” była bliżej nieokreśloną, zapuszczoną cząstką osmańskiego imperium. Ta imigracja praktycznie zatrzymała się podczas pierwszej wojny światowej i ożywiła się ponownie po zakończeniu wojny.  

 

Nawiasem mówiąc administracja osmańska nie ruszyła palcem, żeby powstrzymać tę imigrację. Nie można ich podejrzewać o “chrześcijański syjonizm” ponieważ nie podzielali europejskiej obsesji na temat Żydów. Pełno było różnego rodzaju nacjonalizmów, które groziły podziałami w ich wieloetnicznym i wieloreligijnym imperium – Grecy, Ormianie, Słowianie, Egipcjanie, mieszkańcy Lawentu, beduińscy Arabowie… żydowski problem, syjonizm, znajdował się na samym dole długiej listy zmartwień sułtana.   

 

Nie, panie Black, Deklaracja Balfoura nie doprowadziła do “masowej żydowskiej imigracji”. Przykro mi, ale muszę pana wyprowadzić z błędu, jakim jest przekonanie, że tysiące ludzi wyruszyło do odległej, zacofanej krainy w reakcji na kilka słów Brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Żydzi imigrowali do “Palestyny” nie dlatego, że Rząd Jego Królewskiej Mości uznał to miejsce za “narodowy dom Żydów”, ale dlatego, że oni (Żydzi), uważali, że to jest ich ojczyzna.         


A co z tym Mandatem?


Czy jednak Liga Narodów nie wymagała od rządu brytyjskiego by ustanowił Żydowski Dom Narodowy i dopomógł w przekształceniu go w niepodległe państwo? Rzeczywiście tak było, ale to oczekiwanie po prostu nie zostało zrealizowane. W rzeczywistości rząd brytyjski raz za razem ignorował, celowo zniekształcał i brutalnie naruszał warunki Mandatu. 

 

Spójrzmy na tekst i porównajmy go z faktami.

 

W bardzo ważnej preambule do Mandatu wyjaśnia się, że:

 

Uznaje się tym samym historyczne powiązanie narodu żydowskiego z Palestyną i podstawy odbudowy ich narodowego domu w tym kraju. 

 

‘Historyczne powiązania" oraz "odbudowa" są tu kluczowymi terminami. To nie była idea jakiegoś prezentu dla Żydów, ale odbudowa ojczyzny, której ich niesprawiedliwie pozbawiono. Jednak preambuła również przekazywała Mandat nad Palestyną brytyjskiej koronie.

 

Artykuł 1 Mandatu udziela Mandatariuszowi szerokich uprawnień – ale również je ogranicza:

 

Mandatariusz ma pełne uprawnienia w zakresie legislacji i administracji, mogą one jednak być ograniczone warunkami Mandatu.

 

W efekcie Artykuł 1 czyni tekst Mandatu swego rodzaju “konstytucją”, ograniczając legislacyjne i wykonawcze uprawnienia Mandatariusza. Wielka Brytania została upoważniona do rządzenia Palestyną, ale tylko w granicach warunków “konstytucji”.  

 

Jakie zatem były w tej “konstytucji” główne ograniczenia i stanowcze wymagania?

 

Artykuł 5 wymagał by Mandatariusz zachował terytorialną integralność Mandatu:

 

Mandatariusz ma być odpowiedzialny za nadzorowanie, aby żadne terytorium Palestyny nie zostało przekazane ani wydzierżawione lub w innej formie przekazane pod kontrolę obcego rządu lub innej zagranicznej władzy.

 

Przy czym przez terytorium “Palestyny” rozumie się w Mandacie obie strony rzeki Jordan, czyli łącznie z dzisiejszym Haszymidzkim Królestwem Jordanii.

 

Tymczasem wkrótce po ustanowieniu Mandatu rząd brytyjski oddzielił terytorium leżące na wschód od rzeki Jordan, stanowiące trzy czwarte obszaru Mandatu Palestyńskiego,  ustanawiając odrębną jednostkę pod nazwą “Transjordania”. Zrobił to wykorzystując klauzulę wciśniętą specjalnie dla tego celu w tekst Mandatu:

 

Artykuł 25:

 

Na terytoriach leżących między Jordanem i wschodnią granicą Palestyny, jak ją ostatecznie wytyczono, Mandatariusz jest uprawniony, by za zgodą Rady Ligi Narodów odroczyć lub wstrzymać wprowadzenie postanowień tego Mandatu, jeśli uzna je za niemożliwe do wprowadzenia ze względu na warunki lokalne i może przekazać takie postanowienia administracji terytoriów, które uzna za odpowiednie do tych warunków…     

 

Proszę zauważyć, że Artykuł 25 upoważnia Mandatariusza do ‘odroczenia lub wstrzymania zastosowania” postanowień Mandatu, ale nie do ich zmiany lub naruszenia, z pewnością nie upoważniał do naruszenia Artykułu 5 – integralności terytorium.      


 

Mandat Palestyński Ligi Narodów obejmował Transjordanię. Jednak rząd brytyjski podjął decyzję o natychmiastowym podziale.  Transjordania została oddzielona od pozostałej części Palestyny. Żydowska imigracja osadnictwo i nabywanie ziemi na terenie Transjordanii zostało zabronione. 

Mandat Palestyński Ligi Narodów obejmował Transjordanię. Jednak rząd brytyjski podjął decyzję o natychmiastowym podziale.  

Transjordania została oddzielona od pozostałej części Palestyny. Żydowska imigracja osadnictwo i nabywanie ziemi na terenie Transjordanii zostało zabronione. 



Teoretycznie Transjordania stanowiła nadal część Mandatu, w praktyce jednak rząd brytyjski utworzył na terenie Transjordanii emirat, który podarował rodzinie Haszymidów. W 1946 Wielka Brytania porzuciła wszelkie pozory przestrzegania postanowień Mandatu – Transjordania otrzymała niepodległość jako oddzielne państwo. Wielka Brytania nie tylko pospieszyła z uznaniem nowego Haszymidzkiego Królestwa (co było jawnym pogwałceniem Artykułu 5), ale natychmiast podpisała z nim Traktat o Sojuszu.   


Jeśli jednak sądzisz, że postanowienia Mandatu zostały wprowadzone przynajmniej na pozostałej ćwiartce Mandatu Palestyńskiego – zastanów się jeszcze raz.

 

Artykuł 6 wymagał:

 

Administracja Palestyny zapewniając, że prawa i sytuacja innych części populacji nie będą dyskryminowane, powinna ułatwiać żydowską imigrację w odpowiednich warunkach i powinna zachęcać, we współpracy z Agencją Żydowską, o której mowa w Artykule 4, zwarte osadnictwo Żydów na tym obszarze, w tym na gruntach państwowych i nieużytkach, które nie są potrzebne dla celów publicznych.     

 

Co więcej, Artykuł 24 wymagał od Mandatariusza raportów przedstawianych Radzie Ligi Narodów na temat realizacji postanowień Mandatu. Nic dziwnego, że Rada zirytowana próbami ukrywania informacji w tych raportach, zażądała odpowiedzi na konkretne pytania. Szczęśliwie historyk ma możliwość obejrzenia dokumentów (sporządzonych przez samą Administrację Brytyjską) pokazujących uchylanie się od przestrzegania postanowień.    

 

Spójrzmy na przykład na Raport przestawiony w 1930 roku – 13 lat po przekazaniu tych terytoriów pod brytyjską kontrolę i po około w 10 latach funkcjonowania Mandatu.  

 

Najwyraźniej odnosząc się do Artykułu 6  Rada pytała Mandatariusza:

 

Jakie kroki zostały podjęte, by ułatwić żydowska imigrację?


oraz

 

Jakie są efekty tych kroków?

 

Odpowiedzi na te pytania rozciągają się na dwie strony tekstu Raportu, są więc zbyt długie by je tu przytaczać. Wystarczy powiedzieć,  iż nic w tej odpowiedzi nie może być interpretowane jako “ułatwianie” żydowskiej imigracji. W najlepszym przypadku władze brytyjskie wydają się rozumieć “ułatwianie” jako zaledwie “zezwalanie”. Żydom pozwalano na imigrację do brytyjskiego Mandatu Palestyny dokładnie tak, jak mogli imigrować do osmańskich sandżaków, które poprzedzały Mandat. Pod presją Arabów rząd brytyjski przyjął zasadę, że imigracja do Palestyny powinna być ograniczona do “ekonomicznych możliwości absorbcji” terytorium.  Ta zasada (nigdzie nie wspominana w tekście Mandatu i nie stosowana nigdzie indziej w ogromnych dominiach brytyjskiego imperium) ignorowała fakt, że żydowska imigracja powodowała wzrost ekonomiczny i rozwój – wybierając raczej hipotetyczne zagrożenia. W kilka lat później raport Królewskiej Komisji Palestyny, na której czele stał lord William Peel stwierdzał:      

 

Od 1920 roku populacja arabska pokazuje znaczący wzrost, ma również udział we wzrastającej zamożności Palestyny. Wielu arabskich właścicieli ziemskich skorzystało na sprzedaży ziemi i na inwestowaniu uzyskianych z tej sprzedaży pieniędzy. Fellahowie (arabscy chłopi) mają lepszą pozycję niż w 1920. Arabski postęp spowodowany jest po części przez import żydowskiego kapitału do Palestyny i inne czynniki powiązane z wzrostem Narodowego Domu. W szczególności Arabowie skorzystali z usług socjalnych, które nie mogłyby być rozwinięte do obecnej skali bez wpływów podatkowych od ludności żydowskiej.         

 

Podczas gdy z jednej strony Mandatariusz ograniczał żydowską imigrację ze względu na małe  “ekonomiczne możliwości absorbcji”, z drugiej strony zezwalał na nieżydowską imigrację – w tym nielegalny napływ ludności arabskiej. W Raporcie z 1930 roku czytamy:

 

6,433 imigtanów przyjęto do Palestyny, to jest 3,386 mężczyzn, 2,116 kobiet, oraz 931 dzieci; w tym 2,550 mężczyzn, 1,700 kobiet, oraz 694 dzieci było Żydami. Obejmuje to  695 Żydów, 493 chrześcijan, 112 muzułmanów, oraz  6 Druzów, którzy przyjechali bez zezwoleń, ale którym pozwolono pozostać.   

 

Oczywiście  owe “ekonomiczne możliwości absorbcji” były wyłącznie wygodnym wykrętem.


Arabska opozycja wobec żydowskiej imigracji wynikała z nacjonalistycznych i religijnych sentymentów i nie była związana z niepokojami na tle ekonomicznym.  Władze brytyjskie przyjęły te wymówki, gdyż pozwalały im ograniczyć żydowską imigrację w ramach próby ugłaskania Arabów i zachowania pozorów przestrzegania warunków Mandatu.

 

Ponownie w odniesieniu do Artykułu 6 Liga Narodów pytała:

 

Jakie kroki zostały podjęte we współpracy z Agencją Żydowską aby zachęcić do zwartego osadnictwa żydowskiego na terytorium (dane liczbowe) ? […] Jakie są efekty tych kroków?

 

Odpowiedź Mandatariusza jest w najwyższym stopniu oświecająca. Wymienia się łącznie 5 (pięć) przypadków, w  których (według ich własnych ocen) spełniono mandatowe oczekiwania  by:

 

zachęcić we współpracy z Agencją Żydowską wymienioną w Artykule 4, zwarte osadnictwo żydowskie na terytorium, w tym na gruntach państwowych i nieużytkach, które nie są potrzebne dla celów publicznych.   

 

Warto przyjrzeć się tym przypadkom:

 

(1)   Obszar około 45 tysięcy dunamów (dunam to około jednej czwartej akra), na terenie bagien  Athlit, Zor Kabbara, Mallaha oraz wydmy Cezarei zostały wydzierżawione w grudniu 1921 roku Stowarzyszeniu Żydowskiej Kolonizacji w Palestynie  na okres stu lat, początkowo za nominalną opłatą, która może być zmieniana w drodze porozumienia  lub arbitralnie  w odstępach trzech lat.   

 

Mówimy tu o nieużytkach (bagna, wydmy), do których nikt nigdy nie zgłaszał roszczeń, ponieważ uznawano je za nienadające się do wykorzystania, a zatem pozbawione wartości. A jednak ta dzierżawa przyznana została pod ścisłymi warunkami.   

 

„Dzierżawcy, zgodnie z umową dzierżawną z rządem palestyńskim, byli zobowiązani do zakończenia w ciągu ośmiu lat osuszenia wszystkich bagien na wydzierżawionym terenie i w okresie dwudziestu lat do nawodnienia i obsadzenia piaszczystych wydm.”

Innymi słowy, Żydzi mieli zagospodarować nieużytki i uczynić z nich cenną ziemię. Za swoje wysiłki mieli płacić czynsz dzierżawny “nominalny początkowo, ale będący przedmiotem ponownej oceny” (nie trzeba dodawać, że czynsz mógł tylko ostro podnosić się, ponieważ nieużytki zamieniano w ziemię uprawną). Niemniej, zgodnie z literą (choć nie z duchem) Mandatu, wydawałoby się, że władze mandatowe robią to, co powinny. To jest, dopóki nie zauważysz, że nie była to żadna nowa inicjatywa administracji brytyjskiej. W rzeczywistości, było to tylko sfinalizowanie umowy zawartej z rządem osmańskim!

W tym wypadku nieukończony proces przydzielania koncesji podobnej natury na część wydzierżawionego obszaru był w trakcie negocjacji między dzierżawcami a rządem tureckim w momencie wybuchu wojny. 

Przejdźmy jednak do następnego przypadku brytyjskiego stosowania się do warunków Artykułu 6:

(2) Przyznania mieszkańcom Riszon-le-Zion obszaru 21 tysięcy dunamów piaszczystych wydm przylegających do wsi na wybrzeżu na południe od Jaffy dokonała podczas wojny Medżlis Idara (Rada Administracyjna) Jerozolimy. To zostało potwierdzone i obszar określony jako “Metrukeh” (wspólny) dla wspólnego pożytku mieszkańców wsi. 

Medżlis Idara był osmańskim odpowiednikiem brytyjskich władz samorządowych - hrabstwa. Także w tym wypadku brytyjska administracja mandatowa przypisuje sobie zasługę za transakcję dokonaną z władzami osmańskimi, które ją poprzedzały.

Przejdźmy do następnego “przypadku”:

(3) Wydzierżawienie na sto lat miastu Tel Awiw działki ziemi na brzegu morza, przylegającej do Tel Awiwu, w celu zbudowania kąpieliska, restauracji i esplanady.

Ta dzierżawa dotyczyła założenia publicznego obiektu rozrywkowego (plaży) typu, jaki każde władze lokalne są zobowiązane do dostarczania swoim obywatelom. Oczywiście nie to rozumiano w Mandacie przez “zwarte osadnictwo Żydów na tym terytorium”.

(4) Wydzierżawienie mieszkańcom Petach-Tikwa na pięćdziesiąt lat, do odnowienia pod ustalonymi warunkami, bagien Bassa, przylegających do terenów wsi, pod warunkiem osuszenia bagien w ciągu pięciu lat i uprawiania bądź zalesienia ziemi. 


Raz jeszcze mówimy tutaj o ziemi uważanej poprzednio za nienadającą się do użytku i bezwartościową, którą Żydzi mieli w ciągu pięciu lat uczynić wartościową.

 

I wreszcie:

 

(5) Wydzierżawienie 6 tysięcy dunamów w Tel-Arad w pobliżu Hebronu żydowskim byłym żołnierzom. W tym wypadku brak wody doprowadził do zarzucenia planu kolonizacji.

 

“Żydowscy byli żołnierze” – dla wyjaśnienia – nie znaczyło w 1930 r. weteranów Izraelskiej Armii Obronnej. Znaczyło „brytyjskich żołnierzy pochodzenia żydowskiego”. Władze brytyjskie – naśladując może praktyki innego imperium, rzymskiego – nagradzały własnych żołnierzy skrawkiem (jałowej) ziemi i próbowały przedstawić to jako spełnienie wymagania Mandatu, “zachęcania […] do zwartego osadnictwa Żydów na tym terytorium”.  Tyle tylko, że ziemia tak hojnie wydzierżawiona w tym wypadku okazała się naprawdę nie nadawać do użytku. 

 

I to tyle.  Przez 10 lat sprawowania władzy mandatowej Brytyjczycy

  • “zatwierdzili” dwie transakcje już dokonane z Osmanami;
  • pozwolili na wybudowanie ośrodka plażowego;
  • wydzierżawili bagno na drakońskich warunkach; i
  • wydzierżawili całkowicie bezużyteczny kawałek ziemi grupie brytyjskich żołnierzy.

 

Przez dziesięciolecie 1921-1930 to jest całość stanowiąca spełnianie przez tego Mandatariusza wymagania Mandatu “zachęcania […] do zwartego osadnictwa Żydów na tym terytorium”

 

Ale łamanie warunków Mandatu tylko przez zaniechanie w żadnym razie nie jest całą historią. W rzeczywistości niemal natychmiast po przyznaniu mu Mandatu rząd Jego Królewskiej Mości zaczął prowadzić politykę całkowicie sprzeczną najpierw z duchem, a w końcu również z literą Mandatu. Bardziej przejrzystą częścią tej polityki były tak zwane Białe Księgi – seria dekretów kolonialnych, które (pod arabską presją polityczną wzmacnianą przez periodyczne wybuchy masowej przemocy) stawały się coraz ostrzejsze i coraz bardziej odbiegały od celów i warunków Mandatu.

 

Kulminacją tego procesu była Biała Księga z 1939 r., która:

  • Ściśle ograniczała żydowską imigrację między 1939 a 1944 rokiem i całkowicie jej zabraniała od 1945 r.;
  • Zabraniała sprzedaży ziemi Żydom (ale nie, nie-Żydom) na przeważającej części Mandatu; 
  • W praktyce skazywała społeczność żydowską Mandatu na status izolowanej etniczno-religijnej i językowej mniejszości w państwie arabsko-muzułmańskim.

Nie można przesadzić zakresu, do jakiego ta Biała Księga z 1939 r. łamała warunki i sam cel Mandatu. Konsekwencji tego drakońskiego dekretu nie należy jednak oglądać tylko w zimnym świetle prawa. Pamiętajmy zamiast tego, że był to maj 1939 r.: sześć miesięcy po Kristallnacht, cztery miesiące przed nazistowską inwazją na Polskę. Olbrzymia większość żydowskich imigrantów, których rząd Jego Królewskiej Mości z taką determinacją nie wpuszczał do Palestyny, była uchodźcami, którzy uciekali przed nazistowskimi prześladowaniami i którzy nie mieli dokąd pójść. Nigdy nie będziemy wiedzieć, ilu z 6 milionów zamordowanych w Holocauście Żydów (włącznie z całą rodziną mojej babki ze strony matki) można było uratować – gdyby nie było Białej Księgi; nie jest jednak nierozsądne założenie, że liczyliby się w setkach tysięcy.

 

Oczywiście, wiele rzeczy zmieniło się po Holocauście; ale nie stanowisko władz Mandatu. Żydowska społeczność w „Palestynie” mogła przykładać się do wojennego wysiłku Aliantów – w nie najmniejszym stopniu przez wstępowanie do Żydowskiej Brygady; i odwrotnie, świat arabski – przynajmniej początkowo – sympatyzował z Osią. Było jednak bardzo wielu Arabów i dużo mniej Żydów – i rząd brytyjski kontynuował przedkładanie swoich postrzeganych interesów ponad swoje zobowiązania i człowieczeństwo.

 

Europa była przepełniona “wysiedleńcami” – który to eufemizm w stosunku do Żydów oznaczał na ogół tych, którzy ocaleli z obozów koncentracyjnych. Wielu nadal trzymano w zatłoczonych obozach, inni wędrowali jak duchy po zdewastowanych przez wojnę krajach. Były przytłaczające dowody, że olbrzymia większość tych nieszczęsnych ocalonych chciała dołączyć do Żydowskiego Domu Narodowego; nie chcieli pozostać w Niemczech lub w Polsce; ani nie chcieli wrócić i żyć wśród byłych sąsiadów, którzy wydali ich na rzeź.

 

Na “spotkaniu protestacyjnym” w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen w listopadzie 1945 r. napisano i wysłano do rządu brytyjskiego następujący, rozpaczliwy list:

 

My, zebrani Żydzi, byli więźniowie obozów koncentracyjnych, żądamy, by rząd brytyjski nie przedłużał naszego gorzkiego istnienia w obozach. 


Dajcie nam możliwość życia na wolności w naszym domu w ERETZ ISRAEL (Palestynie).


Nie spoczniemy aż restrykcje Białej Księgi zostaną usunięte.


Dostaniemy się do ERETZ ISRAEL wszelkimi środkami.


Rozlano dosyć krwi żydowskiej.


Będziecie ponosić odpowiedzialność za niewinne ofiary, które padną w wyniku waszego okrutnego dekretu, jeśli nie otworzycie szeroko bram Palestyny.


Pragniemy powrócić do spokojnego, twórczego życia na własnej ziemi w ERETZ ISRAEL i to jest nasza jedyna możliwa droga.

 

Ale rządu brytyjskiego nie interesowały pragnienia żydowskich ocalonych; jego wybitni ministrowie opowiadali się za „przesiedleniem” tych „wysiedleńców” w Europie – chociaż oczywiście nie w Wielkiej Brytanii – a nawet za przetransportowaniem ich do Ameryki Południowej. Fragmenty wkładu w debatę w Izbie Gmin 31 lipca 1946 r. wicepremiera Herberta Morrisona:

 

 [P]rzez pomoc w ponownym ustanowieniu politycznej i ekonomicznej stabilności w Europie powinniśmy kontynuować wkład w odbudowę tych podstawowych warunków, które umożliwią ponowną integrację w Europie znacznej liczby wysiedleńców, włącznie z Żydami. […]

 

Ale, kiedy wszystko możliwe robi się w Europie, jest jasne, że musi się znaleźć nowe domy za oceanem dla wielu tych, których więzi z ich byłymi społecznościami zostały zerwane w sposób nienaprawialny. […]

Przygotowuje się plany we współpracy z narodami, których to dotyczy, przesiedlenia dużych liczb wysiedleńców do Brazylii i innych krajów południowoamerykańskich.

 

Wielu żydowskich uchodźców nie chciało jednak polegać na czułej miłości i opiece kolegów pana Morissona. Nie chcieli zostać przetransportowani do Ameryki Południowej, ale próbowali zamiast tego dotrzeć nielegalnie do Mandatu Palestyny. Do maja 1948 roku dziesiątki tysięcy Żydów internowano w brytyjskich obozach na Cyprze, Żydów winnych prób nielegalnego wjazdu do Żydowskiego Domu Narodowego …




<span>Brytyjski obóz internowanych na Cyprze. To nie były obozy koncentracyjne. </span><span>Niemniej warunki były surowe.</span>
Brytyjski obóz internowanych na Cyprze. To nie były obozy koncentracyjne. Niemniej warunki były surowe.

Tymczasem “Perła w brytyjskiej koronie imperialnej” – Indie – były w trakcie zdobywania niepodległości. W 1947 r. z punktu widzenia brytyjskich interesów Mandat Palestyny nie był już potrzebny i rząd Jego Królewskiej Mości szybko i bezceremonialnie podrzucił go nowo utworzonej Organizacji Narodów Zjednoczonych.  

 

Kiedy jednak w listopadzie 1947 r. ONZ głosowała nad rozwiązaniem konfliktu, Zjednoczone Królestwo wstrzymało się od głosu. Niemniej przyjęto Rezolucję o Podziale. Nie była to jedynie Deklaracja: naszkicowano praktyczny plan wprowadzenia jej w życie, włącznie ze stworzeniem Komisji ONZ, której zadaniem miało być zorganizowanie i nadzorowanie przejścia od Mandatu do dwóch niepodległych państw. Dla umożliwienia tego Rezolucja ONZ wymagała, by władza mandatowa współpracowała z Komisją ONZ:  

 

 [Brytyjska] administracja Palestyny, w miarę jak Mandatariusz wycofuje swoje siły zbrojne, będzie stopniowo przekazywana Komisji, która będzie działać zgodnie z rekomendacjami Zgromadzenia Ogólnego pod kierownictwem Rady Bezpieczeństwa. Mandatariusz będzie w najpełniejszym możliwym zakresie koordynować swoje plany wycofania z planami Komisji przejmowania i administrowania obszarami, które zostały ewakuowane. 

W sprawowaniu odpowiedzialności administracyjnej Komisja będzie miała prawo wydawania niezbędnych regulacji i podejmowania wymaganych kroków.

Mandatariusz nie będzie podejmować żadnych działań, by powstrzymać, przeszkodzić lub opóźnić wprowadzaniu w życie przez Komisję środków rekomendowanych przez Zgromadzenie Ogólne. 

 

Mandatariusz niczego takiego nie zrobił. Zamiast współpracować z Komisją, nie pozwolił jej nawet wejść na terytorium Mandatu.

 

W styczniu 1948 r. Sir Alexander Cadogan, permanentny podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, otwarcie poinformował Komisję ONZ, że

 

Rząd Jego Królewskiej Mości w Zjednoczonym Królestwie nie będzie przychylnie rozpatrywał żadnej propozycji Komisji do przybycia do Palestyny wcześniej niż na dwa tygodnie przed datą zakończenia Mandatu.

 

Komisja zaciekle protestowała:

 

… propozycja Pańskiego Rządu, że Komisja nie powinna przybyć do Palestyny wcześniej niż na dwa tygodnie przed zakończeniem Mandatu jest całkowicie nie do zaakceptowania.
Komisja jest przekonana, że to ograniczenie jej przybycia do Palestyny uniemożliwi Komisji spełnienie obowiązków, jakie jej powierzono przez rezolucję Zgromadzenia Ogólnego. Komisja została poinformowana, że Mandatariusz proponuje oddać swoją odpowiedzialność za Rząd Palestyny jako całość, a nie fragmentarycznie. W konsekwencji Komisja, przez dwa krótkie tygodnie będzie zobowiązana do przygotowania się do przejęcia odpowiedzialności, w najbardziej trudnych warunkach, za cały ciężar skomplikowanej struktury administracyjnej i za utrzymanie prawa i porządku w kraju. 


Protesty spotkały się jednak z pogardą; w obliczu tego, co było ewidentnie niemożliwym zadaniem, Komisja została zawieszona sine die i zniknęła w obszernym archiwum nieudanych projektów ONZ.

 

Nigdy nie dowiemy się, czy pełna kooperacja administracji mandatowej z Komisją ONZ mogła zapobiec wojnie i (przynajmniej części) ludzkiego cierpienia, jakie wtedy powstało. Jedna rzecz jest pewna: przy sytuacji, jaka tam panowała, sabotaż roli Komisji przez administrację brytyjską uczynił przemoc w Palestynie czymś nieuniknionym.

 

Na froncie dyplomatycznym ówczesny rząd brytyjski ukradkiem próbował obalić (a przynajmniej podważyć lub uczynić mniej skuteczną) Rezolucję Podziału; między innymi przez lobbowanie administracji USA, by wycofała poparcie dla Rezolucji.

 

Na koniec próbował (zarówno przez zaniechanie, jak przez działanie) wpłynąć na wynik konfrontacji zbrojnej na niekorzyść społeczności żydowskiej i powstającego państwa żydowskiego.

 

Tak więc brytyjska administracja w Palestynie nie zrobiła niczego (ani w kategoriach dyplomatycznych, ani militarnych), by zapobiec lub zatrzymać infiltracji „nieregularnych” sił arabskich z Iraku, Syrii i Egiptu do Palestyny. Ta infiltracja zaczęła się już w grudniu 1947 r. i trwała w 1948 r. Chociaż formalnie nie byli częścią regularnych armii państw arabskich, ci „wolontariusze” byli na ogół uzbrojeni, wyszkoleni i zaopatrzeni w oficerów przez te państwa. Obecność tych „nieregularnych” sił – które nie tylko atakowały żydowskie osiedla, ale często zmuszały miejscowych wieśniaków arabskich do dołączenia się do takich ataków – miała niezmiernie destabilizujący efekt i wywierała największy, obciążający wpływ na zasięg i intensywność przemocy.

 

Zachowanie brytyjskiej administracji i armii w ostatnich miesiącach Mandatu dalece nie było neutralne. Oficjalnie nadrzędnym celem było zachowanie „spokoju i porządku” – przynajmniej w wymiarze niezbędnym do zmaksymalizowania bezpieczeństwa brytyjskiego wycofania się. W praktyce jednak rozmaici urzędnicy i oficerowie działali zgodnie ze swoimi preferencjami politycznymi. A w sytuacji starcia między żydowskim Jiszuwem i brytyjską administracją, jakie charakteryzowało poprzednie miesiące i lata, te sympatie najczęściej były po stronie arabskiej. Udokumentowano liczne sytuacje, w których wojsko brytyjskie nie interweniowało, lub opóźniało interwencję, kiedy atakowano Żydów „przed ich nosem”; ewakuowane strategiczne pozycje wycofująca się armia brytyjska przekazywała nieregularnym siłom arabskim. Były także wypadki, kiedy żołnierze brytyjscy chwytali żydowskich partyzantów, rozbrajali ich i przekazywali nieregularnym siłom arabskim lub wieśniakom, którzy natychmiast ich linczowali.

 

Najbardziej chyba oczywista interwencja brytyjska związana była z tak zwanym Legionem Arabskim. Legion, założony w latach 1920. przez brytyjskich „doradców” dworu Haszymidów, w 1946 r. stał się oficjalną, regularną armią Transjordanii. Był zbrojony, szkolony i przynajmniej częściowo finansowany przez Wielka Brytanię. Najwyższe dowództwo składało się z brytyjskich oficerów, włącznie z dowódcą całego Legionu, generałem Johnem Bagot Glubbem. Glubb nominalnie podlegał królowi Transjordanii, ale w rzeczywistości często dostawał rozkazy z Londynu. Chociaż skromny liczebnie, Legion był zdecydowanie najskuteczniejszą siłą arabską jeśli chodzi o szkolenie, dyscyplinę, dowództwo i uzbrojenie.

 


<span>Generał John Bagot Glubb z królem Abdullahem z Transjordanii.</span>
Generał John Bagot Glubb z królem Abdullahem z Transjordanii.

Jako armia Transjordanii – państwa arabskiego, które odrzuciło Rezolucję Podziału – Legion Arabski był z punktu widzenia Jiszuwu wrogą siłą. Niemniej brytyjska administracja rozlokowała oddziały tej armii w całej Palestynie, rzekomo jako oddziały pomocnicze armii brytyjskiej. Wycofano ją z Palestyny bardzo późno w tym procesie i wyłącznie z powodu silnych nacisków amerykańskich. Wkroczyła ponownie do Palestyny 16 maja 1948 r. jako część skoordynowanego ataku arabskiego na nowo ogłoszone państwo Izrael i stoczyła z nim najcięższe i najbardziej kosztowne bitwy w wojnie 1948-1949. To właśnie Legion Arabski oblegał Jerozolimę; udało mu się zdobyć i okupować wschodnie dzielnice Jerozolimy włącznie ze Starym Miastem. Zdobył także Dzielnicę Żydowską i wysiedlił cywilną populację. I cały czas używał brytyjskiej broni i amunicji i był pod dowództwem brytyjskich oficerów.

 

Wniosek: jest absurdem twierdzenie – jak to zrobił redaktor działu blisko-wschodniego “Guardiana” – że Mandat Brytyjski doprowadził do utworzenia Izraela. W rzeczywistości przypadkowe skręty i obroty historii spowodowały, że wiatry brytyjskiego imperializmu wiały w żagle żydowskiego nacjonalizmu – tylko przez krótki, przelotny moment. Szybko jednak skręciły i zamieniły się w wiatr przeciwny; rząd brytyjski, jak najdalszy od przyczynienia się do stworzenia Izraela, pod koniec lat 1920, 1930 i 1940. robił wszystko, co było w jego mocy, by nie dopuścić do utworzenia państwa żydowskiego. 

 

Dlaczego ta “stara historia” ma znaczenie teraz?


Jedną z najbardziej nieustępliwych trudności związanych z konfliktem arabsko-izraelskim jest uparta odmowa strony arabskiej uznania związku między narodem żydowskim a „Palestyną” czyli Ziemią Izraela. Dla takich ludzi jak ja, którzy nie wierzą, że narody mogą istnieć bardzo blisko siebie w pokoju i wolności, jeśli wierzą w diametralnie sprzeczne narracje, jest to główna przeszkoda do pokoju. Bowiem, cokolwiek innego zaszło, związek z ziemią liczący 3000 lat zakłada – co najmniej – jakieś oczywiste prawo moralne. A kiedy patrzy się na konflikt jako prawo kontra prawo (zamiast prawo kontra bezprawie), poddaje się on rozwiązaniom opartym na rozsądku i ugodzie.

 

Nie wątpię, że przywódcy arabscy – przynajmniej niektórzy przywódcy arabscy – rozumieją ten związek. Widzą jednak olbrzymie korzyści w zaprzeczaniu mu, zarówno żeby zdobyć poparcie zewnętrzne, jak wzmocnić wewnętrzne.

 

Skoro jednak nie ma żadnego związku między Żydami a Ziemią Izraela, jak wytłumaczyć sześć i pół miliona żyjących tam Żydów? Prosto: to jest dzieło zewnętrznych czynników. Nie miłość do Syjonu doprowadziła Żydów do wymarzenia syjonizmu i osiedlenia się w Riszon-le-Zion; to Deklaracja Balfoura; to brytyjski kolonializm, amerykański imperializm, europejski rasizm – wszystko, tylko nie żydowski nacjonalizm, bo przyznanie tego ostatniego oznacza przyznanie, że “inny” jest odbiciem lustrzanym własnego człowieczeństwa.

 

Obwinianie “zewnętrznych czynników” (szczególnie, kiedy te czynniki już mają złą reputację) jest magiczną strategią. Łatwo ją pojąć; jest równie przekonująca dla niepiśmiennego fellacha w Delcie Nilu, jak dla redaktora działu blisko-wschodniego „Guardiana”: ten pierwszy nie miał żadnej okazji studiowania historii; ten drugi jest zbyt leniwy, by mu się chciało. Jak każda teoria spiskowa „zewnętrzne wyjaśnienie” mogą przyjąć zarówno fanatycy powodowani nienawiścią, jak uczeni, wiecznie zakochani we własnych intelektualnych urojeniach.

 

Wygugluj po prostu “syjonistyczny kolonializm osadniczy”, a znajdziesz setki tysięcy artykułów, stron internetowych i węzłów komunikacyjnych w mediach społecznościowych, które twierdzą, że osiedlenie się Żydów w miejscach takich jak Tel Aviv i Zichron Yaakov jest w pełni podobne do europejskiej kolonizacji Australii, Afryki i obu Ameryk. To jest bardzo poręczne i atrakcyjne wyjaśnienie, ma tylko jedną wadę: że jest nieprawdziwe.

 

Odkrycie prawdy wymaga jednak nieco poświęcenia, cierpliwości, uczciwości i ciekawości intelektualnej – towarów, których brakuje redaktorom „Guardiana”, wielu naszym politykom i – przyznajmy to – przeciętnemu Kaziowi na ulicy.

 

To powoduje, że wyraźne i bezkompromisowe przedstawienie prawdy jest tym bardziej niezbędne. Kiedy jednak durni „dyplomaci” izraelscy i nieszczęśni, proizraelscy posłowie do parlamentu pragną „świętować Balfoura” (z „dumą” lub bez niej), niechcący wzmacniają najbardziej toksyczną, antyizraelską narrację. Taką, która nie tylko odmawia legalności państwu Izrael, ale zaprzecza moralności zawarcia z nim pokoju.

 

Mogę zrozumieć pragnienie pokazania legalności, szczególnie, kiedy jest atakowana; pojmuję pragnienie posiadania przyjaciół i sojuszników – szczególnie, kiedy są oni rzadkością. Ale to przynosi rezultat odwrotny od zamierzonego.

 

Państw nie tworzą imperialne Deklaracje; ani Mandaty Ligi Narodów, ani Rezolucje ONZ. Uznanie ze strony „społeczności międzynarodowej” (cokolwiek ten często używany frazes znaczy) przychodzi zazwyczaj post factum; uznaje a nie tworzy rzeczywistość.

 

Jedynym, co tworzy państwo, jest wola narodu. Tym, co nadaje państwu legalności (i wystarczającej solidarności społecznej, by było stabilne i odnosiło sukcesy), są aspiracje narodowe, na których jest zbudowane.

 

Deklaracja Balfoura nie była filantropijnym gestem – ani nie motywowała jej szlachetna etyka; był to akt politycznej wygody, która tylko przypadkowo służyła wyższemu celowi. To samo można powiedzieć o Brytyjskim Mandacie Palestyny. Wydając Deklarację i zabiegając o Mandat, rząd brytyjski zrobił to, co większość rządów robiła wówczas (i nadal robi przez większość czasu dzisiaj): dążył do spełnienia egoistycznych interesów własnego kraju, jak je pojmował w tym momencie historycznym.

 

Ani Deklaracja, ani Mandat nie stworzyły (lub, w oszukańczym żargonie dziennikarskim, “doprowadziły do stworzenia”) państwa Izrael. Tym, co „stworzyło Izrael” była odwieczna tęsknota, zachowana przez pokolenia w wierze, kulturze i tożsamości narodu żydowskiego.


Oczywiście, jak każdy inny proces historyczny, ponowne pojawienie się żydowskiej państwowości nie zdarzyło się w próżni politycznej; wręcz przeciwnie, zdarzyło się wśród politycznego tumultu. I z tysięcy historycznych aktów i zdarzeń, które oddziaływały na ten proces, jedne mu pomagały, a inne hamowały. Jest równie mały sens w „świętowaniu” tych pierwszych, jak w „opłakiwaniu” tych drugich. Są po prostu ubocznymi, przypadkowymi okolicznościami zewnętrznymi.

 

Państwo Izrael istnieje w ojczyźnie żydowskich przodków; znowu zamieszkałe jest przez Żydów, którzy mówią po hebrajsku, modlą się do Jednego Boga i dalej rozwijają swoją kulturę, swój szczególny smak człowieczeństwa. To wszystko nie zdarzyło się z powodu Deklaracji Balfoura ani z powodu brytyjskiego mandatu, ani rezolucji ONZ; ale z powodu kolektywnej tęsknoty żydowskiej, z powodu przechowywanej jak skarb narodowej pamięci, z powodu odwiecznego pragnienia wolności i ludzkiej godności. I to właśnie powinniśmy świętować.

 


The Balfour Demystification
http://blogs.timesofisrael.com/the-balfour-demystification/

30 października 2017

Tłumaczenie: Małgorzata i Andrzej Koraszewscy



Noru Tsalic


Izraelski bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Excellent... MEF 2017-11-02


Notatki

Znalezionych 2595 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk