Prawda

Sobota, 18 maja 2024 - 18:30

« Poprzedni Następny »


Czy powinniśmy polować na krezusy?


Andrzej Koraszewski 2014-05-10


Usłyszałem kiedyś w Londynie stwierdzenie, że od czasów Magna Charta jedna rzecz jest niezmienna: klasa średni rośnie, a kościół jest coraz bardziej skorumpowany. Historia gospodarki potwierdza tę obserwację, chociaż tempo wzrostu klasy średniej i narastania korupcji w kościele miały ogromne wahania zarówno w czasie, jak i w zależności od miejsca na Ziemi.

Wzrost klasy średniej był początkowo bardzo powolny. W czasach Reformacji była już jednak wystarczająco liczebna, a kościół wystarczająco skorumpowany, by mogło dojść do rewolucji dopuszczającej klasę średnią (przynajmniej częściowo) do przywilejów zastrzeżonych wcześniej dla maleńkiej garstki krezusów.


Krezus, jak sama nazwa wskazuje, jest pospolitą nazwą człowieka, który zgromadził tak ogromne bogactwa, że aż strach pomyśleć. Ta nazwa pospolita ma tradycję starszą od chrześcijaństwa o pół tysiąclecia i pochodzi od Krezusa właściwego, króla Lidii, którego skarby pochodziły z różnych źródeł, głównie jednak z grabieży i haraczy wymuszanych od podbitych miast. (Krezus właściwy był wielkim mecenasem sztuki i człowiekiem światłym, źle jednak skończył, błędnie interpretując wyrocznię kapłanki delfickiej, która, jak sądził, przepowiedziała mu zwycięstwo nad Cyrusem.) 


Definicja krezusa pospolitego jest niesłychanie kłopotliwa, ale sądząc po burzy, jaką ostatnio wywołał wśród ekonomistów (i nie tylko ekonomistów) pewien Francuz, chodzi o 1 (słownie jeden) procent dorosłej ludności, która w Europie w 2010 roku dysponowała 10 procentami kapitału, a w Stanach Zjednoczonych 20 procentami.


Wynikałoby z tego, że żyjemy w czasach, w których (w Europie i Stanach Zjednoczonych)  co setny człowiek jest krezusem pospolitym.


Oczywiście krezusy dzielą się na wielkie, średnie, małe i karłowate, ale spór toczy się o to, ile ten jeden procent populacji posiada, czy posiada coraz więcej, co z tego wynika i co w związku z tym można zrobić.   


Thomas Piketty jest owym sprawcą zamieszania, wbrew brzmieniu nazwiska jest Francuzem, profesorem ekonomii, z której czasem robi sobie żarty i twierdzi, że ekonomia jest wiedzą o podejrzanej reputacji. Piketty mnóstwo czasu poświęca historii gospodarczej i niedawno opublikował liczącą 700 stron książkę naukową, która sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Książka nosi tytuł Capital in the Twenty-First Century („Kapitał w XXI wieku” – polski przekład ma być niebawem wydany przez „Krytykę Polityczną”).


Podaż  świeżej marksistowskiej literatury była w ostatnich dekadach bardzo niska, a okazało się, że popyt  jest ogromny, więc pierwszy nakład został wykupiony błyskawicznie. W niezliczonych wywiadach autor tej książki spotyka się nieodmiennie z pytaniem, czy jest marksistą, na co nieodmiennie odpowiada, że nie jest, a Kapitału  Karola Marksa nigdy w całości nie przeczytał, bo książka nudna i nie zawiera żadnych danych, które byłyby dla niego interesujące.


Czy zbieżność tytułów jest przypadkowa? Tu możemy tylko spekulować, bo z jednej strony rozważania francuskiego ekonomisty dotyczą kapitału, z drugiej reprezentuje on w pewnym sensie nowe podejście i rozważa konsekwencje nowego trendu, jakim jest ponowne narastanie nierówności dochodów, co słusznie jest łączone z tradycją lewicowej myśli społecznej, z trzeciej wreszcie, ta analogia w tytule okazała się znakomitym chwytem reklamowym.


Francuski ekonomista lubi powtarzać, że powróciliśmy do Belle Époque, która wbrew swojej wdzięcznej nazwie, nie dla wszystkich była taka piękna. Historycznie chodzi tu o ostatnie dziesięciolecia XIX wieku i początek XX, ale Piketty ma na myśli nieco dłuższy okres gwałtownej koncentracji kapitału w rękach owego 1 procenta populacji. Są to czasy rozbuchanej rewolucji przemysłowej, wzrastających nierówności i nieprawdopodobnego wyzysku, doskonale opisanego w literaturze pięknej tak francuskiej, jak i brytyjskiej, w literaturze politycznej i zupełnie dobrze udokumentowanego przez historyków gospodarki.


Efekt tej chciwości był paskudny, bo nie tylko spowodował niepokoje społeczne w postaci strajków i rewolucji, ale w końcu doprowadził do największego kryzysu ekonomicznego w postaci Wielkiej Depresji, kiedy góra wyprodukowanych dóbr nie znalazła wyposażonych w środki nabywcze klientów i niewidzialna ręka rynku spadła gwałtownie na karki posiadaczy kapitału (co niestety dotknęło również wszystkich innych) .


W wyniku Wielkiej Depresji doszło do radykalnej zmiany w ekonomii politycznej, zrozumianej przez polityków i w efekcie zmiany polityki ekonomicznej rządów. Widzieliśmy galopujący wzrost klasy średniej i radykalną poprawę położenia najmniej zarabiających, co okazało się złotym wiekiem epoki industrialnej, gdyż produkujące coraz więcej, coraz ciekawszych towarów fabryki, znajdowały coraz więcej posiadających środki nabywcze odbiorców swoich towarów.


Z czasem nie tylko marksizm, ale i keynesizm przestał być modny i od dłuższego czasu dżentelmeni z tytułami doktorów ekonomii (przynajmniej ci po dobrych uczelniach) o problemach nierówności dochodów nie dyskutowali.


Tymczasem Thomas Piketty wsadził kij w mrowisko pokazując, że od lat 80. ubiegłego wieku trend się odwrócił i powróciliśmy do modelu z czasów Belle Époque, czyli przyspieszonej koncentracji kapitału w rękach nielicznych i powiększającej się rozpiętości dochodów w stosunku do tego co otrzymują krezusy.


Statystycznie wygląda to tak:

Podział dochodów

 

Niski poziom nierówności
Skandynawia w latach 70/80

Średni poziom
nierówności
Europa 2010

Wysoki poziom
nierówności
Europa 1910,
USA 2010

Górny 1 proc. społ.

7%

10%

20%

Kolejne 9 procent

18%

25%

30%

Kolejne 40 procent

45%

40%

30%

Pozostałe 50 procent

30%

25%

20%

 


Widzimy zatem powrót do obrazu z lat poprzedzających pierwszą wojnę światową, aczkolwiek na zupełnie innym poziomie zamożności. (W Europie i Ameryce około 40 procent z tej biedniejszej części społeczeństwa uznawanoby sto lat temu za krezusów.)


Thomas Piketty popełnia kolejny nietakt zawodowy pokazując statystyki wspierające argument, że ponownie zmieniły się proporcje między kapitałem dziedziczonym, a kapitałem uzyskanym dzięki talentom i pomysłowości. (To kolejne podobieństwo do owej Belle Époque, gdzie widzieliśmy jak dzieci i wnuki założycieli fabryk i banków gubiły się w obserwowaniu ruchów niewidzialnej ręki i podobnie jak Krezus właściwy polegały na wyroczniach takich lub innych delfickich kapłanek.)


Widzimy zdumiewający powrót do dynastii zarządzających wielkim kapitałem (a co jest również interesujące do dynastii w polityce). Wcześniejsza zdumiewająca ruchliwość społeczna zwolniła tempo i obserwujemy powrót do dziedziczenia pozycji społecznej tak na szczytach, jak i na dole drabiny społecznej. Nie jest to oczywiście pełny obrót koła i powrót do punktu wyjścia, ale pewien trend, który jest wystarczająco niepokojący, by uznać, że jego powstrzymanie powinno być priorytetem. 


Jak podkreśla w swojej recenzji  z tej książki Paul Krugman, dawno nie mieliśmy okazji czytania dzieła ekonomicznego, którego autor z równą swobodą szermuje rzetelnymi statystykami, jak i przywołuje przykłady z literatury pięknej.               


Krugman, w oparciu o inne dane niż Piketty potwierdza, że w USA do końca lat 70. ubiegłego wieku, praktycznie we wszystkich warstwach społecznych wzrost zamożności odpowiadał mniej więcej poziomowi wzrostu gospodarki jako całości. Po roku 1980 zaczęła się zmiana w dystrybucji  dochodów i lepiej zarabiająca połowa społeczeństwa bogaciła się coraz szybciej, podczas gdy druga połowa miała malejący udział w rosnącym torcie (zaś cały tort rósł w wolniejszym tempie).     


Akumulacja kapitału w rękach finansowej (w znacznym stopniu dziedzicznej) arystokracji nie jest zdrowa dla rozwoju gospodarczego, jest wręcz zabójcza dla rozwoju społecznego, z reguły prowadzi również do chaosu politycznego i francuski ekonomista proponuje receptę jeżącą włos na głowach ekonomistów głoszących omnipotencję niewidzialnej ręki rynku i proponuje szokową terapię podatkową, a w szczególności podatek progresywny, obcinający astronomiczne dochody superkresusów.     


Kiedy zyski z kapitału są wyższe niż tempo wzrostu gospodarczego, to znaczy, że źle się dzieje w państwie duńskim.


Współczesny kapitał różni się od kapitału opartego na własności ziemskiej w czasach feudalnych i od kapitału rodzinnego w początkach industrializmu, jest kapitałem akcyjnym, rozproszonym i zarządzanym z jednej strony przez właścicieli głównych pakietów akcji, a z drugiej strony przez najlepszych najemnych specjalistów. Podobieństwo z dziedziczonym kapitałem XIX wieku jest absurdalne – powiadają bardziej konserwatywni ekonomiści.


Thomas Piketty zgadza się, że są tu istotne różnice, ma jednak pewne zastrzeżenia co do związku między wysokością płac menadżerów wielkich firm a ich kompetencjami i co do owej rozłączności między posiadaczami wielkich pakietów akcji a tymi, którzy nie tylko pobierają dywidendy, ale również wynagrodzenia za rzekomo najwyższe możliwe kwalifikacje gwarantujące firmie rozwój i wzrost wydajności. Jego twierdzenie, że polityka łagodzenia stawek podatkowych dla najbogatszych prowadzi do erozji norm etycznych i spadku poziomu zarządzania kapitałem, może być interpretowane zarówno jako hasło ideologiczne, jak i jako dobrze podbudowana teza badacza szukającego poprawnych wniosków z doświadczeń historycznych.


O różnych pomysłach ustaw antykominowych, które w literaturze anglosaskiej prezentowane były jako polowania na tłuste koty, słyszeliśmy wiele (również u nas nad Wisłą) i jak dotychczas rozbijały się one tak u nas, jak i w innych krajach o zaporę, jaką stanowią jawne i mniej jawne powiązania między światem finansów i światem polityki.


Piketty niemal obsesyjnie powraca do kwestii podatku progresywnego i podatku spadkowego jako instrumentów hamujących tendencję stopniowego powrotu do jakiejś nowej wersji sytemu stanowego. 


Żeby obronić się przed tym niebezpieczeństwem, od kilku lat powtarza, że ktoś kto zarabia powyżej miliona dolarów rocznie powinien płacić 80 procent podatku. Nie jest to aż taka nowość. Opowieść Pomperipossa i Monismanien, słynnej szwedzkiej autorki książek dla dzieci, Astrid Lindgren, jest opowieścią prawdziwą, o tym jak szwedzki urząd podatkowy wyliczył jej w 1976 roku 102 procent podatku za dochody w roku 1975.  Lekarstwo wymyślone w 2014 roku przez mającego w 1976 roku cztery lata francuskiego ekonomistę, kiedy jest przedawkowane, może wywołać skutki odwrotne od zamierzonych. (Przynajmniej w Szwecji zmiana trendu związana była z jednej strony z przedawkowaniem lekarstwa w postaci progresywnego opodatkowania, a z drugiej z obserwacją, że nadmierny wtórny podział dochodu narodowego może prowadzić do dziedzicznego uzależnienia od opieki społecznej, z trzeciej zaś, że demoralizacja wielkich mas pracowników zajmujących się rozdawaniem wtórnie dzielonej części dochodu narodowego może przekroczyć rozmiary korupcji w kościele.)


Opowiadanie Astrid Lindgren jest fascynujące dla historyka gospodarki, było bowiem jak wyłom w murze berlińskim spowodowany przez wyciek ludności NDR do RFN przez ościenne państwa satelitarne. Dla zafascynowanego szwedzkim modelem ekonomicznym oraz zaletami i wadami podatku progresywnego ekonomisty opowiadanie to powinno być przedmiotem odrębnych studiów, gdyż efekty tego opowiadania odcisnęły się na mentalności i polityce i spowodowały, jeśli nie odwrót, to radykalną zmianę nastawienia do tego instrumentu.     


Krótko mówiąc, tak niedobrze i tak niedobrze, jak powiedział wielki filozof, Leszek Kołakowski.      


Niezwykle ciekawym dodatkiem jest (jakże by inaczej) towarzyszący burzy wokół  książki Thomasa Piketty’ego „Manifest ekonomistów, politologów i publicystów”. Podpisy pod tym manifestem są nadal zbierane, a w pierwszym zdaniu mamy informację, że warto go podpisać, bo podpisał go sam Thomas Piketty oraz kilka innych osób. (Manifest jest już przetłumaczony i opublikowany przez „Krytykę Polityczną” w Internecie po polsku i można go przeczytać tu.)


Jest to manifest stanowiący element kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i skierowany raczej do mieszkańców „eurolandu” niż do wszystkich obywateli Unii Europejskiej.


Manifest sugeruje potrzebę wzmocnienia unii politycznej i fiskalnej krajów strefy euro i stwierdza, że obecne instytucje Europy są dysfunkcjonalne i wymagają przebudowy.


Autorzy manifestu protestują przeciw nadmiernym regulacjom unijnym, przeciw wtrącaniu się w szczegóły typu wysokość podatku VAT na usługi fryzjerskie, żądając równocześnie rewolucji w sposobie finansowania wspólnego budżetu.      

Mówiąc konkretnie: nasza pierwsza propozycja dotyczy uwspólnienia przez kraje strefy euro – począwszy od Francji i Niemiec – podatku CIT (CIT – Corporate Income Tax – podatek od dochodów spółek i przedsiębiorstw – A.K.)  Osobno każdy z krajów poddaje się manipulacjom międzynarodowych korporacji, które rozgrywają luki prawne i różnice między ustawodawstwem różnych krajów tak, aby uniknąć płacenia podatków gdziekolwiek. Tym samym narodowa suwerenność stała się mitem. Aby zwalczyć tę „optymalizację podatkową”, suwerenna władza europejska musi mieć moc ustanowienia wspólnej bazy podatkowej, ściśle uregulowanej i tak szerokiej, jak to tylko możliwe. Każdy kraj mógłby ustalać swą własną stawkę CIT, opierając się na wspólnej podstawie, przy czym minimalna stawka wynosiłaby około 20 procent, a dodatkowa stawka, rzędu 10 procent, zbierana byłaby na poziomie federalnym. Umożliwiłoby to stworzenie prawdziwego budżetu strefy euro, wielkości od pół do jednego procentu jej PKB.”

W tym krótkim cytacie mamy bardzo wiele treści, po pierwsze pojawia się tu termin „poziom federalny”, który jednoznacznie definiuje orientację autorów – strefa euro to albo jedno państwo federalne, albo zabawa w ciuciubabkę. Jeśli mamy wspólną walutę musi być w podstawowych sprawach jednolita polityka fiskalna, a to oznacza również uwspólnienie długów.  Odważne, bo prawdziwe. 


Autorzy tego manifestu uważają, że fundamentalną sprawą jest finansowanie budżetu Unii z podatku, a nie ze składek poszczególnych państw.     

„Poza tym niezbędne jest niezwłoczne upowszechnienie automatycznej wymiany informacji bankowej w ramach strefy euro oraz wprowadzenie skoordynowanej polityki na rzecz bardziej progresywnego opodatkowania dochodów i majątku, a jednocześnie podjęcie wspólnej, aktywnej walki przeciwko rajom podatkowym poza strefą euro. Europa musi wnieść do procesu globalizacji wolę polityczną i sprawiedliwe opodatkowanie: taka jest treść naszej pierwszej propozycji.”

Drogą do wdrożenia federalnych instrumentów fiskalnych jest, zdaniem autorów manifestu, utworzenie Izby Europejskiej dla strefy euro, która ustalałaby poziom wspólnego deficytu opierając się na bieżącym stanie gospodarki.   


Pozostałe kraje Unii Europejskiej mogłyby przystępować do tej wewnętrznej wspólnoty, po zaakceptowaniu jej warunków.


Jest to, jak czytamy w końcowej partii manifestu, droga dająca nadzieję na to, że demokracja odzyska kontrolę nad kapitałem XXI wieku.


Bez wątpienia interesujące i wiele punktów tego manifestu wzbudza sympatię nawet u człowieka, który nie tylko czytał „Pomperipossę”, ale nawet widział rozpaczliwe wysiłki szwedzkiej socjaldemokracji zmierzające do powstrzymania nadmiernego polowania na krezusy, bez wylewania nioski, czyli kury znoszącej niezbędne do zrobienia omletu jaja, wraz z kąpielą.


Chwilowo, jako wyborcy w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego, z oddalenia patrzymy na debatę o koniecznej przebudowie systemu fiskalnego strefy euro, nie jest jednak prawdą, że ta debata zupełnie nas nie  dotyczy. (Chociaż najbliższe dni musimy poświęcić na decyzję kogo poprzeć, a kogo odstrzelić przez wrzucenie kartki do urny wyborczej.)


Propozycja polowania na krezusy jest kusząca, pod warunkiem, że nie będzie się toczyć przez i w imieniu obrony przywilejów związkowców z nierentownych przedsiębiorstw.


Muszę przyznać, że mój największy protest wzbudziło w tym manifeście następujące stwierdzenie:          

„Niektórzy na prawicy chcieliby, aby decyzje na temat budżetu zastrzec dla jakichś gremiów postdemokratycznych, względnie wykuć w konstytucyjnym marmurze. Inni, na lewicy, zanim zaakceptują jakiekolwiek wzmocnienie unii politycznej, chcieliby gwarancji, że Europa już zawsze prowadzić będzie progresywną politykę z ich marzeń.”

Otóż francuski ekonomista musi znać dramat europejskich regionów, w których pewne decyzji po stronie niemieckiej czy szwajcarskiej podejmuje wójt, a po stronie francuskiej wędrują one do Paryża na biurko ministra.


Lekturę „Kapitału XXI” wieku warto uzupełnić inną książką, mianowicie innego znawcy Belle Époque, amerykańskiego filozofa polityki, Larry Sidentopa. Sidentop opublikował w 2004 roku nieco mniej głośną książkę pod tytułem Democracy in Europe. Argumentował w niej, że droga do federalnego państwa w Europie musi jednak prowadzić przez uchwalenie klarownej konstytucji, gdyż obecna konstytucja tej organizacji do zbiór dokumentów, które wypełniłyby sporą ciężarówkę. Tymczasem konieczna jest konstytucja na plus minus 20 stron, napisana językiem zrozumiałym dla gimnazjalisty i koncentrująca się na klarownym rozgraniczeniu kompetencji, tak iżby było wiadomo co wolno wójtowi w gminie, a o czym nie wolno decydować w powiecie, województwie, na szczeblu krajowym i na szczeblu federalnym. Bez tego bowiem marzenia o naprawie demokracji przez system fiskalny zakończą się tworzeniem gremiów postdemokratycznych, których Thomas Piketty słusznie się obawia. 


Dobrze by było, żeby klasa średnia szybko rosła, dzieci z najbiedniejszych rodzin miały w miarę równe szanse, a dziedziny finansowane z państwowego (federalnego, czy niefederalnego) budżetu nie były największym pracodawcą w kraju. O skorumpowanym kościele innym razem, chociaż w trakcie polowania na krezusy może się okazać, że i tu federalny CIT mógłby coś ciut zmienić.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2606 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Komu na rękę z niewidzialną ręką?   Koraszewski   2023-01-27
UE i administracja Bidena wciąż ugłaskują i nagradzają mułłów Iranu   Rafizadeh   2023-01-24
Żyjemy w ciekawych czasach   Koraszewski   2023-01-24
Wojna Unii Europejskiej z Izraelem   Tawil   2023-01-19
Czy istnieje środek prawny na kłamstwa George'a Santosa?   Dershowitz   2023-01-19
Wieczny dyktator i brakujący pokój: historia Mahmuda Abbasa   Eid   2023-01-19
Orwellowska obsesja „New York Timesa” na punkcie Izraela   Chesler   2023-01-18
Palestyna: Perwersyjny – i wprawiający w osłupienie - paradoks   Sherman   2023-01-17
Kolejna faza ewolucji państwucha   Koraszewski   2023-01-17
Najważniejsze niepisane prawo na Zachodzie: nie drażnij irracjonalnych, ekstremistycznych muzułmanów     2023-01-13
Głupota ujawnia się w działaniu, część 3: ignorowanie porażek   Bard   2023-01-11
Nie ma chleba bez wolności?   Koraszewski   2023-01-11
Europa na łasce Kataru?   Godefridi   2023-01-10
Turecki “postęp”: Sześcioletnią dziewczynkę wydał za mąż jej ojciec, znany szejk   Bekdil   2023-01-06
Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych - raz jeszcze   Koraszewski   2023-01-06
Dzisiejsza Rosja i “Długi Telegram”   Koraszewski   2023-01-05
Zapomniane przemówienie Jasera Arafata   Shaw   2023-01-04
Znaczenie wielkiego exodusu Mizrahi   Julius   2023-01-03
Profesor Matczak i hollywoodzka puma   Koraszewski   2023-01-02
Śmieć chrześcijaństwa w Betlejem   Ibrahim   2022-12-31
Ukraina: przepis na ugłaskanie zbrodniarza   Taheri   2022-12-31
Przesłanie Zełenskiego w mundurze polowym   Jacoby   2022-12-29
Konserwatyzm w dobie populistycznej rewolty   Winegard   2022-12-23
Europa budzi się i dostrzega korupcję w organizacjach pozarządowych   Steinberg   2022-12-22
W Iranie i Chinach protestujący domagają się wolności. Gdzie jest przywódca wolnego świata?   Jacoby   2022-12-22
Niemiecki kanclerz obawia się zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-21
Niemieckie spojrzenie na globalne perspektywy   Taheri   2022-12-20
Historia medialnej intifady przeciwko Izraelowi   Chesler   2022-12-20
Mułłowie Iranu: kiedy zbudzi się Unia Europejska?   Rafizadeh   2022-12-15
Turcja i Izrael: otwarcia i ponowne zamknięcia   Bekdil   2022-12-15
Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców   Grzegorz Lindenberg   2022-12-13
Długi cień zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-12
Głupota ujawnia się w działaniu   Bard   2022-12-12
Kolonializm i Żydzi, ofiary czy kolaboranci?   Julius   2022-12-11
Zniekształcona pamięć wojny koreańskiej   Shankar   2022-12-09
Czy Izrael powinien bojkotować palestyńskich Arabów?   Amos   2022-12-08
Komu wierzymy i dlaczego tak niechętnie?   Koraszewski   2022-12-07
Kolejne medialne wymówki dla Palestyńczyków i ich terroru   Bard   2022-12-07
Dwoje ludzi przekraczających rzeczywistość we wnętrzu jednego katalońskiego domu   Zbierski   2022-12-02
“New York Times” i jego współpracownicy   Fitzgerald   2022-12-02
Niewinne zdumienie pewnego socjologa   Koraszewski   2022-12-01
Wyjście ze stalinowskiego zimna   Ashenden   2022-11-29
Eureka! Odkryto arabskie lobby   Bard   2022-11-26
Stare irańskie hasło podbija świat   Taheri   2022-11-25
Nie, nierówności dochodów nie są najwyższe w historii. Są na historycznie niskim poziomie   Jacoby   2022-11-22
Porwanie studiów bliskowschodnich   i Alex Joffe   2022-11-20
Mistrzostwa świata w piłce nożnej i światowe rozgrywki   Collins   2022-11-19
Zabłąkane pociski: czego Ukraina (i Polska) mogą nauczyć się od Izraela   Frantzman   2022-11-18
Mroźna zima dla Europy: obwiniaj strategiczną ślepotę   Bekdil   2022-11-16
Thomas Friedman, zwolennik równego kopania wszystkiego, co izraelskie   Flatow   2022-11-14
Inwestowanie w naukę dla bezpieczeństwa żywnościowego w Afryce   Bafana   2022-11-14
Kapitalizm to dobra rzecz   Koraszewski   2022-11-12
Skuteczna walka ze skrajnym ubóstwem   Jacoby   2022-11-11
Zabijanie Lewiatana tysiącem ciosów   Taheri   2022-11-10
Krytyczna teoria rasy i antysemityzm   Levick   2022-11-10
Afrykańscy farmerzy zarobili około 282 miliony dolarów na GMO w 2020 roku – nowe badanie   Opoku   2022-11-09
Niebezpieczeństwo „śpiącej” umowy nuklearnej: silniejsza Rosja, Chiny, Korea Północna, Iran   Rafizadeh   2022-11-08
Refleksje o książce Roberta Spencera Who Lost Afghanistan?   Chesler   2022-11-08
Palestyńska walka o potrawy   Fitzgerald   2022-11-07
Arabowie o zachodniej hipokryzji w sprawie irańskich dronów     2022-11-07
Chaos tworzony przez moralistów na poziomie trzylatków   Tracinski   2022-11-04
Projektanci mody intelektualnej i ich klienci   Koraszewski   2022-11-02
Rewolucja w Iranie jest powstaniem, któremu przewodzą mniejszości etniczne   Mustafa   2022-11-01
Nadzieja w pesymizmie i rozsądku   Koraszewski   2022-10-31
Inna definicja antysemityzmu     2022-10-30
Czego Irańczycy chcą od Waszyngtonu   Taheri   2022-10-29
Zachód odwraca się plecami do prześladowanych chrześcijan, wita radykalnych muzułmanów   Ibrahim   2022-10-26
Opowieści byłego premiera kraju wielkości znaczka pocztowego   Koraszewski   2022-10-25
Odsłonić prawdziwe poglądy antysemitki   Kirchick   2022-10-22
Dzięki administracji Bidena Rosja i Iran są sobie bliższe niż kiedykolwiek   Rafizadeh   2022-10-21
Błąd „jeśli-to” powraca z pełną mocą z okazji umowy o granicy morskiej z Libanem     2022-10-14
Nowa bajka na zimę: “Europa jest ofiarą Amerykanów”   Godefridi   2022-10-12
Pan się myli, Panie Konstanty   Koraszewski   2022-10-12
Także dzisiaj niewolnictwo jest ogólnoświatową plagą   Jacoby   2022-10-11
FAIR – Fairness & Accuracy In Reporting – pokazuje skrajny brak szacunku wobec izraelskich Arabów     2022-10-09
Szef administracji Rady Praw Człowieka ONZ systematycznie naruszał zasady ONZ, ujawniają wycieki e-maili     2022-10-08
Czy Ilhan Omar lub Linda Sarsour dobrowolnie zdjęły hidżab w solidarności z irańskimi kobietami?   Chesler   2022-10-07
Rashida Tlaib, Jaskinia Lwa i wszechobecność nienawiści do Żydów ponad politycznymi podziałami (plus komiks)     2022-10-05
Dalekosiężne skutki śmierci Mahsy Amini   Mahmoud   2022-10-05
Jak USA roztrwoniły swoje strategiczne minerały   Bergman   2022-10-04
Główny nurt i władczyni pierścionka   Koraszewski   2022-10-03
Iran: dymiący wulkan   Taheri   2022-10-03
Iran kupił ponad milion hektarów ziemi w Wenezueli     2022-10-02
Wojownicy sprawiedliwości społecznej ignorują arabskich właścicieli niewolników   Bard   2022-10-01
Czy irański naród otrzyma wsparcie demokratycznego Zachodu?   Koraszewski   2022-09-30
Rosja i Iran: przyjaźń czy tylko partnerstwo?   Amos   2022-09-25
Niebezpieczne związki, czyli sojusze wiernych i niewiernych   Koraszewski   2022-09-24
Nierozwiązywalne konflikty na Bliskim Wschodzie   i Alberto M. Fernandez   2022-09-18
Trzecia droga skręca w prawo   Koraszewski   2022-09-17
Palestyńczycy i świat nie potrzebują jeszcze jednego, skorumpowanego, upadłego, terrorystycznego państwa arabskiego   Toameh   2022-09-17
Jak Zachód zbudował rosyjskiego wroga   Taheri   2022-09-16
Dlaczego ludzie nienawidzą?   Koraszewski   2022-09-15
Fundamentalna irracjonalność palestinizmu   Bellerose   2022-09-14
Administracja Bidena “zaniepokojona” izraelskimi rajdami na Zachodni Brzeg   Fitzgerald   2022-09-13
Departament Stanu traktuje śmierć Abu Akleh jako priorytet, ignorując śmierć Malki Roth   Meyers Epstein   2022-09-12
Kiedy niemieccy ekolodzy i rząd Putiuna mieli gorący romans   Godefridi   2022-09-12
Arabowie do Bidena: Nie podpisuj umowy z Iranem, doprowadzi to do wojny   Toameh   2022-09-10
Oni umarli wszyscy, my wszyscy żyjemy   Koraszewski   2022-09-09
Norwegia dostaje za swoje   Bawer   2022-09-08
Tragedia bez Żydów to żadna wiadomość   von Koningsveld   2022-09-06

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk