Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 14:32

« Poprzedni Następny »


Dyspensa zwalniająca wiernych z myślenia


Lucjan Ferus 2020-10-25


Dla lepszego zrozumienia przedstawionego problemu zacznę od słownikowej definicji: „Dyspensa /../ rel. zwolnienie od obowiązujących przepisów prawa kościelnego, udzielone przez kompetentną władzę kościelną (zwykle papieża lub biskupa)”. Słownik wyrazów obcych PWN”. Do rzeczy zatem. Otóż niedawno przeczytałem w jednej z gazet duży nagłówek, który mnie zainteresował: „Arcybiskup zarządza dyspensę”, a pod spodem taki anons:


„W związku z narastającą liczbą zakażeń koronawirusem, arcybiskup Metropolita Łódzki Grzegorz Ryś udzielił dyspensy od obowiązku uczestnictwa w niedziele i święta do dnia 15 listopada br. Oznacza to, że nieobecność w te dni na Mszy św. nie jest obciążona grzechem. Jednocześnie arcybiskup zachęca korzystających z dyspensy do udziału we Mszy św. w dni powszednie, /../ a także do duchowej łączności ze wspólnotą Kościoła poprzez transmisje radiowe, telewizyjne lub internetowe”.

Poniżej figurował wydruk tego urzędowego pisma arcybiskupa, ze stosownymi pieczęciami i podpisami. Wyglądało to bardzo poważnie i dostojnie (i o to chyba zawsze chodzi, prawda?). Dlaczego o tym piszę? Ponieważ zainteresował mnie ciekawy paradoks, jaki z tego wynika. A zatem ów litościwy hierarcha kościelny pochylił się nad losem wiernych w czasie pandemii i aby nie narażać ich na wielokrotne grzeszenie (do 15 XI br.) wynikające z ich nieobecności na  obowiązkowych Mszach św. zapewnił ową dyspensą, iż nie będzie im to poczytane za grzech. Pod warunkiem, że nadrobią tę absencję swoją obecnością na Mszach św. w inne dni.

 

Przyznam się, iż nie wiedziałem, że coniedzielne i coświąteczne chodzenie do kościoła jest obowiązkowe dla wiernych tej religii, i że nieuzasadniona absencja jest uznawana za grzech (z którego prawdopodobnie należy się spowiadać?). Teraz wcale mnie nie dziwią te zawsze pełne kościoły wiernych, ta podejrzana skwapliwość starszych ludzi w jak najczęstszym uczestnictwie w nabożeństwach i różnych uroczystościach religijnych. Dotąd wydawało mi się, że jest to przejawem żarliwej pobożności, bogobojności i wolnej woli wyznawców tej religii, ale nawet do głowy by mi nie przyszło, iż jest to wynikiem odgórnego przymusu!  

 

Nieźle to sobie kapłani wykombinowali w trosce o swoje miejsca pracy (pardon: powołania): wpierw wymyślili i wprowadzili przymus uczestnictwa w religijnych obrzędach i rytuałach odprawianych w świątyniach, aby potem wspaniałomyślnie okolicznościowo zwalniać z niego, gwarantując wiernym udzielaną dyspensą, iż nie zostanie im to uznane za grzech.  

Nie pomyśleli tylko o pewnym drobiazgu (który kiedyś brano pod uwagę, dlatego czytanie Pisma Świętego było surowo zabronione, nawet pod karą śmierci!), o tym mianowicie, aby jednocześnie nie pozwalać wiernym na swobodną lekturę Biblii. Dlaczego? Można bowiem znaleźć w niej bardzo ciekawy i dość problematyczny (dla nich) fragment:

„Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech i wszystko. /../ Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka” (Dz 17,24,29).

Co z niego wynika? Teologiczna ciekawostka! Wygląda bowiem na to, że wszechobecny w swym dziele Bóg (który wypełnia sobą niebo i ziemię, jak twierdzi religia), jest w każdym miejscu swego dzieła,.. oprócz świątyń, jak na ironię nazywanych „domami bożymi”. Bo tak się akurat składa, że one wszystkie zbudowane są rękoma ludzkimi. Co dowiadujemy się jeszcze z tego fragmentu? Otóż to, że ta „uświęcona posługa kapłańska” (czyli tzw. Msza Święta z liturgiczną oprawą) nie jest Bogu do niczego potrzebna. Za to kapłanom, którzy wymyślili te „święte” przedstawienia w pierwszych wiekach powstawania tej religii – jak najbardziej, choć jest to niezgodne z naukami Jezusa, który miał inną koncepcję pobożności:

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. /../ Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. /../ Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. /../ Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6,1,5-8).

A więc indywidualna modlitwa we własnym domu w samotności, nie jest dla Boga czymś gorszym od zbiorowych modłów w świątyni (kościele) z udziałem wystrojonych w paradne stroje kapłanów, odprawiających rytualne przedstawienia wzbogacone wymyślną liturgią, przy akompaniamencie organów i chóralnych śpiewów, także z udziałem wiernych? No i jeszcze ten „drobiazg”: „Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie”. Na tym właśnie polega Boża wszechwiedza: zna on całą przyszłość swego dzieła i wszystkie myśli ludzi, zanim powstały w ich głowach. Czyli ich modlitwy są zbędne?

 

Tak samo jak fałszywe są tłumaczenia, że kapłani w religii mają ważną do spełnienia rolę, ponieważ podczas celebrowanych „mszy świętych” odprawiają i przypominają męczeńską ofiarę Syna Bożego na krzyżu, który oddał życie, by zbawić tych wszystkich, którzy w niego uwierzą. Jednakże Biblia (która jest chyba większym autorytetem niż papież i biskupi?) ma inne zdanie w tej kwestii, gdyż w „Liście do Hebrajczyków” możemy przeczytać m.in.:

„Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej (świątyni), ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, /../ A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków, na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. /../ Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: /../ „A grzechów ich oraz nieprawości więcej już wspominać nie będę”. Gdzie zaś jest odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy” (Hbr 9,24.10,14-18).

Wygląda więc na to, iż w Biblii nie ma ideowego uzasadnienia dla owej barwnej i przebogatej działalności kapłanów, która nosi nazwę „posługi kapłańskiej przy ołtarzu”. Czyli jest to typowa kulturowa „samowolka”: wymyślanie (w trakcie historii tej religii) różnych obrzędów i rytuałów głównie po to, aby przyciągnąć uwagę wiernych i uzasadnić potrzebę istnienia stanu kapłańskiego. Gdyby kapłani nie wymyślili tego całego „teatru” odgrywanego każdej niedzieli, w święta i dni powszednie przed wiernymi, nie mieliby nic konkretnego do roboty, a więc do niczego nie byliby potrzebni. Im bogatsze i bardziej „uświęcone” są ich „występy”, tym większą odgrywają rolę w danym systemie religijnym i tym bardziej czują się ważniejsi.

 

Wracając zaś do owej dyspensy udzielonej wiernym przez kościelnego hierarchę, który w dobie pandemii pochylił się litościwie nad „swoim stadkiem” zezwalając im na okresowe nie uczęszczanie na obowiązkowe Msze Święte w niedziele i święta, za co w innym przypadku  poczytany byłby im grzech. Czy nie podejrzanie to wygląda, jeśli ten sam organ coś ludziom nakazuje (rzekomo dla ich własnego dobra) pod groźbą popełnienia grzechu, by potem łaskawie zwolnić ich z tego „świętego” obowiązku jednym zarządzeniem arcybiskupa?! Ależ to nic nowego, takie i podobne im praktyki są charakterystyczne dla tej religii, niemal od początku jej powstania. W książce Książęta Kościoła Horst Herrmann tak podsumowuje ów psychologiczno-społeczny mechanizm działania tego religijnego systemu:

„System zawiera to w sobie i jest to dogłębnie nieludzkie. Bowiem prowadzi do tego, że jeden (zawsze „laik”) jest w pozycji petenta, któremu nie przysługuje żadne prawo do spełnienia jego prośby, a drugi (zawsze pasterz) wykonuje władzę udzielając według uznania dyspensy od prawa, bez którego w ogóle nie byłoby żadnych petentów. /../ książęta ustanawiają – dla zachowania i rozwijania własnej władzy – prawa, które obciążają ludzi.

 

I udzielają z tych samych względów, od nich dyspensy. W obu przypadkach pasterze wiążą swe owieczki ze swą owczarnią. Tworzyć stopnie zależności, oznacza rozwijać władzę duchową, aż do obszaru sumienia człowieka. A jak powiedział Jezus z Nazaretu? „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze /../ Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą” (Mt23,2-4)”.

Lepiej tego nie można było ująć: generalnie chodzi w tym perfidnie pomyślanym procederze o to, aby wiernych wyznawców religii (tu chodzi o katolicyzm, ale ta zasada jest uniwersalna i dotyczy większości systemów religijnych) uwikłać w wieloaspektowy grzech (a właściwie w grzeszność), z której ich „duchowi pasterze” będą mogli ich wyzwalać różnymi rytualnymi metodami i „pomagać im” stawać się „bezgrzesznymi” osobnikami, zasługującymi na zbawienie. I nic to, że na zbawienie nie można sobie zasłużyć, a większość „grzechów” jest wymyślona przez kapłanów tylko po to, by mogli mieć nad wiernymi władzę.

 

Ważne jest, iż to działa i doskonale sprawdza się w praktyce, czego najlepszym dowodem jest to, że ów bardzo przebiegły sposób „tworzenia stopni zależności” owieczek od ich pasterzy istnieje od tysięcy lat w różnych religiach (włącznie z naszą), aż do dzisiejszego. Mówiąc wprost: im więcej zachowań ludzkich kapłani uznają za niemiłe Bogu, a nawet obrażające go (czyli grzeszne, a w ostateczności bluźniercze), tym więcej mają powodów do zajmowania się ich sumieniami, oczywiście w celu ich „poprawy”, by mogli osiągnąć upragnione zbawienie po śmierci (jeden z najefektywniejszych wynalazków wielu religii). I przyczynowo-skutkowe koło tej cwanie pomyślanej idei się zamyka, usidlając w nim wszystkich jej wiernych.

 

Od jak dawna istnieje (i działa!) ta metoda niech świadczy fakt, iż stosowana już była z powodzeniem w starożytnych religiach, gdzie (jak wynika z zachowanych świadectw) ich wierni także mieli różne obowiązki wobec bogów (np. oddawanie im czci, składanie ofiar, obchodzenie świąt, utrzymywanie bogów i uprzyjemnianie im życia itp.), których nie wypełnianie lub zaniedbywanie było ewidentnym grzechem i mogło skutkować dla człowieka nie tylko karą doczesną, ale też „bogowie w tej sytuacji mogli przestać chronić go przed złem”. Choć zawsze mają powody, by ludzi karać, gdyż są oni grzeszni już ze swej natury.

 

I już na koniec chciałbym przytoczyć jeszcze jeden fragment z książki Karlheinza Deschnera Opus diaboli, w której opisał on dokładnie zasadę działania tego stworzonego przez kapłanów „systemu zależności”. Dotyczy on co prawda „grzesznej seksualności”, a nie obowiązkowego uczęszczania do kościołów na coniedzielne i coświąteczne Msze Święte, ale jego mechanizm działania jest dokładnie taki sam w obu przypadkach, jak i w wielu innych. Oto ów fragment:

„Rekapitulacja dziejów prowadzi do niepodważalnego /../ wniosku, że wierni zawsze byli jednakowo uwikłani w grzeszność seksualną. /../ katolicka instytucja pokuty nie może się obejść bez grzesznika. Pewne jest i to, że nikt nie zdawał sobie lepiej z tego sprawy, niż sam kler. Tak, był tego świadomy, ale też nie chciał, by ludzie byli inni, chciał, żeby owieczki pozostały nie zmienione /../ Początkowo w pierwotnym chrześcijaństwie, działo się tak być może bez ukrytych intencji, bez ewidentnych hipokryzji. Ten domysł wynika z surowości pierwszych kar.

 

Ale gdy jednorazową pokutę zastąpiono dwu- i wielokrotną /../ to zaczęło być coraz bardziej oczywiste, że nie chodzi o obyczajność, etykę, „poprawę” grzesznika, lecz o stworzenie zależności. Kler potrzebuje grzechu, z niego żyje. A najlepiej żyje z tego grzechu, który zdarza się najczęściej /../ z grzechu seksualnego. Przez niego właśnie wierny staje się /../ niewolnikiem Kościoła. Od najmłodszych lat jest wychowywany w nienawiści do popędu, zaszczepia się mu świadomość grzechu, nie po to, żeby był wolny od grzechu, lecz po to, żeby wciąż popadał w konflikty, by ciągle grzeszył.

 

Ciągle ulegał pokusie, bo tylko jako winny, jako ten, który nie zapanował nad sobą, otrzymuje pomoc od Kościoła, absolucję i nadzieję na upragnione wieczne zbawienie. Inaczej mówiąc, przez to właśnie staje się człowiekiem manipulowanym, rządzonym, uciskanym. Kler propaguje ofiarę, rezygnację, i pragnie ich. Ale liczy się też ze  „słabością” ludzkiej natury, nad którą obłudnie ubolewa, gdy tymczasem stanowi ona źródło /../ podstawę egzystencji kleru. Luter /../ sformułował to bez ogródek: „Bądź grzesznikiem i grzesz do woli, ale pokładaj ufność w Chrystusie i raduj się z nim”.

Czym więc są w istocie owe kościelne dyspensy? Otóż dokładnie rzecz biorąc (patrząc z perspektywy religioznawczej), są one niejako potwierdzeniem fikcyjności „świętości”, których dotyczą. Np.: kościelny obowiązek uczestnictwa w Mszach św., można odwołać, usprawiedliwić kościelną dyspensą, potwierdzającą, iż nie jest to prawo boskie lecz ludzkie. Inny przykład: „święty sakrament” małżeństwa Kościół może unieważnić, potwierdzając tym samym, iż nie jest to prawo boskie (o czym przekonuje Biblia słowami: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” Mt 19,6), lecz zaledwie kościelne. Itd. itp.

 

Charakterystyczne w tym „pobożnym” procederze jest zawsze to, że wymyślają te religijne obowiązki dla wiernych ci sami ludzie – kapłani, którzy potem (dziwnym trafem?) są w stanie zwolnić ich z tychże obowiązków w majestacie Boga, którego ponoć reprezentują na Ziemi. Oczywiście nie bezinteresownie, o nie! Takie „poświęcenie” z ich strony zawsze wymaga pieniężnego zadośćuczynienia, czyli tradycyjnej już „ofiary” na rzecz Kościoła. Chyba każdy wierny tej religii, prędzej czy później miał (lub będzie miał) okazję osobiście zetknąć się z tym „pobożnym” procederem, który stał się już niechlubną tradycją tej (i nie tylko tej) religii.

 

Ale czegóż można się spodziewać po owych samowolnych „sługach bożych”, których w imię władzy danej im rzekomo przez Boga, stać na wszystko (i nie mam teraz na myśli krwawej, pełnej przemocy i hipokryzji historii tej religii): na ocenzurowanie i sfałszowanie Dekalogu i nauczaniu tak dzieci jako „Przykazań bożych”. Na wzajemne mianowanie się „świętymi”, na zlikwidowanie funkcji tzw. „adwokata diabła”, aby ułatwić proces własnej beatyfikacji itp. Czy może być lepszy Kościół, mając takie „sługi boże” i w zdecydowanej większości zbyt łatwowiernych wyznawców? Nie! I dlatego doskonale on pasuje do swego „ludu bożego”.

 

Październik 2020 r.                            ------ KONIEC-----

      


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. mistyczne uniesienie Leszek 2020-10-25


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 909 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Niezastąpieni szafarze łask bożych   Ferus   2016-06-26
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Rozum i Wiara. Część V   Ferus   2016-01-10
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Niewierny Tomasz i krzew gorejący   Ferus   2017-01-01
Refleksje sprzed lat   Ferus   2016-10-16
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09
Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość   Ferus   2022-04-24
Alternatywny Genesis: Boski reality show.Czyli kwestia duchowości/duszy widziana z „nieco” innej perspektywy.   Ferus   2024-04-28
Kompleksy uświęcone   Ferus   2016-02-07
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Rozum i Wiara (XVIII)   Ferus   2021-08-15
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Rozum i Wiara. Część X   Ferus   2016-04-10
Rozum i Wiara. Część  XVII   Ferus   2017-01-22
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Wolna wola - klucz do piekielnych bram   Ferus   2017-02-05
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Trzy stulecia bałwochwalstwa   Ferus   2017-09-03
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Potęga mitów: 10 plag egipskich.   Ferus   2016-01-17
Szamani: antenaci współczesnych kapłanów.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (II)   Ferus   2022-08-07
Tłumaczenie rzeczywistości na religijną modłę   Ferus   2016-09-04
Szamani: antenaci współczesnych kapłanówI.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (III)   Ferus   2022-08-14
Zbłąkane dzieci Matki Natury   Ferus   2022-09-25
Doradztwo religijne i religioznawcze XX   Ferus   2015-10-04
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Relikty religijnego myślenia, Część II.   Ferus   2017-10-01
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Rozum i Wiara. Część VIII   Ferus   2016-03-13
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Bogowie popkultury.Czyli jakimi religijnymi stereotypami „karmi” nas telewizja.   Ferus   2021-09-05
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Potęga mitów: Odkupienie i Zbawienie   Ferus   2016-02-28
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Idea kontra rzeczywistość   Ferus   2015-10-25
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Potęga mitów: Ziemia Obiecana   Ferus   2016-02-14
Grzechy religii: hipokryzja   Ferus   2015-08-30
Refleksje sprzed lat: „Fikcyjna walka dobra ze złem” i inne   Ferus   2021-10-31
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Hejże dzieci (boże), hejże ha   Ferus   2016-07-03
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Kobieta czyli zło konieczne?   Ferus   2022-06-19
Pytania do Boga   Ferus   2022-03-20
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Poświąteczna refleksja: wymuszanie poczucia winy   Ferus   2017-04-23
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Potwór stworzony ludzką wyobraźnią   Ferus   2022-06-26
Niespójne koncepcje Boga, Część II   Ferus   2017-09-17
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Czyżby bunt aniołów stróżów?   Ferus   2017-08-27
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk