Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 22:03

« Poprzedni Następny »


Dyspensa zwalniająca wiernych z myślenia


Lucjan Ferus 2020-10-25


Dla lepszego zrozumienia przedstawionego problemu zacznę od słownikowej definicji: „Dyspensa /../ rel. zwolnienie od obowiązujących przepisów prawa kościelnego, udzielone przez kompetentną władzę kościelną (zwykle papieża lub biskupa)”. Słownik wyrazów obcych PWN”. Do rzeczy zatem. Otóż niedawno przeczytałem w jednej z gazet duży nagłówek, który mnie zainteresował: „Arcybiskup zarządza dyspensę”, a pod spodem taki anons:


„W związku z narastającą liczbą zakażeń koronawirusem, arcybiskup Metropolita Łódzki Grzegorz Ryś udzielił dyspensy od obowiązku uczestnictwa w niedziele i święta do dnia 15 listopada br. Oznacza to, że nieobecność w te dni na Mszy św. nie jest obciążona grzechem. Jednocześnie arcybiskup zachęca korzystających z dyspensy do udziału we Mszy św. w dni powszednie, /../ a także do duchowej łączności ze wspólnotą Kościoła poprzez transmisje radiowe, telewizyjne lub internetowe”.

Poniżej figurował wydruk tego urzędowego pisma arcybiskupa, ze stosownymi pieczęciami i podpisami. Wyglądało to bardzo poważnie i dostojnie (i o to chyba zawsze chodzi, prawda?). Dlaczego o tym piszę? Ponieważ zainteresował mnie ciekawy paradoks, jaki z tego wynika. A zatem ów litościwy hierarcha kościelny pochylił się nad losem wiernych w czasie pandemii i aby nie narażać ich na wielokrotne grzeszenie (do 15 XI br.) wynikające z ich nieobecności na  obowiązkowych Mszach św. zapewnił ową dyspensą, iż nie będzie im to poczytane za grzech. Pod warunkiem, że nadrobią tę absencję swoją obecnością na Mszach św. w inne dni.

 

Przyznam się, iż nie wiedziałem, że coniedzielne i coświąteczne chodzenie do kościoła jest obowiązkowe dla wiernych tej religii, i że nieuzasadniona absencja jest uznawana za grzech (z którego prawdopodobnie należy się spowiadać?). Teraz wcale mnie nie dziwią te zawsze pełne kościoły wiernych, ta podejrzana skwapliwość starszych ludzi w jak najczęstszym uczestnictwie w nabożeństwach i różnych uroczystościach religijnych. Dotąd wydawało mi się, że jest to przejawem żarliwej pobożności, bogobojności i wolnej woli wyznawców tej religii, ale nawet do głowy by mi nie przyszło, iż jest to wynikiem odgórnego przymusu!  

 

Nieźle to sobie kapłani wykombinowali w trosce o swoje miejsca pracy (pardon: powołania): wpierw wymyślili i wprowadzili przymus uczestnictwa w religijnych obrzędach i rytuałach odprawianych w świątyniach, aby potem wspaniałomyślnie okolicznościowo zwalniać z niego, gwarantując wiernym udzielaną dyspensą, iż nie zostanie im to uznane za grzech.  

Nie pomyśleli tylko o pewnym drobiazgu (który kiedyś brano pod uwagę, dlatego czytanie Pisma Świętego było surowo zabronione, nawet pod karą śmierci!), o tym mianowicie, aby jednocześnie nie pozwalać wiernym na swobodną lekturę Biblii. Dlaczego? Można bowiem znaleźć w niej bardzo ciekawy i dość problematyczny (dla nich) fragment:

„Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech i wszystko. /../ Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka” (Dz 17,24,29).

Co z niego wynika? Teologiczna ciekawostka! Wygląda bowiem na to, że wszechobecny w swym dziele Bóg (który wypełnia sobą niebo i ziemię, jak twierdzi religia), jest w każdym miejscu swego dzieła,.. oprócz świątyń, jak na ironię nazywanych „domami bożymi”. Bo tak się akurat składa, że one wszystkie zbudowane są rękoma ludzkimi. Co dowiadujemy się jeszcze z tego fragmentu? Otóż to, że ta „uświęcona posługa kapłańska” (czyli tzw. Msza Święta z liturgiczną oprawą) nie jest Bogu do niczego potrzebna. Za to kapłanom, którzy wymyślili te „święte” przedstawienia w pierwszych wiekach powstawania tej religii – jak najbardziej, choć jest to niezgodne z naukami Jezusa, który miał inną koncepcję pobożności:

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. /../ Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. /../ Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. /../ Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6,1,5-8).

A więc indywidualna modlitwa we własnym domu w samotności, nie jest dla Boga czymś gorszym od zbiorowych modłów w świątyni (kościele) z udziałem wystrojonych w paradne stroje kapłanów, odprawiających rytualne przedstawienia wzbogacone wymyślną liturgią, przy akompaniamencie organów i chóralnych śpiewów, także z udziałem wiernych? No i jeszcze ten „drobiazg”: „Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie”. Na tym właśnie polega Boża wszechwiedza: zna on całą przyszłość swego dzieła i wszystkie myśli ludzi, zanim powstały w ich głowach. Czyli ich modlitwy są zbędne?

 

Tak samo jak fałszywe są tłumaczenia, że kapłani w religii mają ważną do spełnienia rolę, ponieważ podczas celebrowanych „mszy świętych” odprawiają i przypominają męczeńską ofiarę Syna Bożego na krzyżu, który oddał życie, by zbawić tych wszystkich, którzy w niego uwierzą. Jednakże Biblia (która jest chyba większym autorytetem niż papież i biskupi?) ma inne zdanie w tej kwestii, gdyż w „Liście do Hebrajczyków” możemy przeczytać m.in.:

„Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej (świątyni), ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, /../ A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków, na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. /../ Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: /../ „A grzechów ich oraz nieprawości więcej już wspominać nie będę”. Gdzie zaś jest odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy” (Hbr 9,24.10,14-18).

Wygląda więc na to, iż w Biblii nie ma ideowego uzasadnienia dla owej barwnej i przebogatej działalności kapłanów, która nosi nazwę „posługi kapłańskiej przy ołtarzu”. Czyli jest to typowa kulturowa „samowolka”: wymyślanie (w trakcie historii tej religii) różnych obrzędów i rytuałów głównie po to, aby przyciągnąć uwagę wiernych i uzasadnić potrzebę istnienia stanu kapłańskiego. Gdyby kapłani nie wymyślili tego całego „teatru” odgrywanego każdej niedzieli, w święta i dni powszednie przed wiernymi, nie mieliby nic konkretnego do roboty, a więc do niczego nie byliby potrzebni. Im bogatsze i bardziej „uświęcone” są ich „występy”, tym większą odgrywają rolę w danym systemie religijnym i tym bardziej czują się ważniejsi.

 

Wracając zaś do owej dyspensy udzielonej wiernym przez kościelnego hierarchę, który w dobie pandemii pochylił się litościwie nad „swoim stadkiem” zezwalając im na okresowe nie uczęszczanie na obowiązkowe Msze Święte w niedziele i święta, za co w innym przypadku  poczytany byłby im grzech. Czy nie podejrzanie to wygląda, jeśli ten sam organ coś ludziom nakazuje (rzekomo dla ich własnego dobra) pod groźbą popełnienia grzechu, by potem łaskawie zwolnić ich z tego „świętego” obowiązku jednym zarządzeniem arcybiskupa?! Ależ to nic nowego, takie i podobne im praktyki są charakterystyczne dla tej religii, niemal od początku jej powstania. W książce Książęta Kościoła Horst Herrmann tak podsumowuje ów psychologiczno-społeczny mechanizm działania tego religijnego systemu:

„System zawiera to w sobie i jest to dogłębnie nieludzkie. Bowiem prowadzi do tego, że jeden (zawsze „laik”) jest w pozycji petenta, któremu nie przysługuje żadne prawo do spełnienia jego prośby, a drugi (zawsze pasterz) wykonuje władzę udzielając według uznania dyspensy od prawa, bez którego w ogóle nie byłoby żadnych petentów. /../ książęta ustanawiają – dla zachowania i rozwijania własnej władzy – prawa, które obciążają ludzi.

 

I udzielają z tych samych względów, od nich dyspensy. W obu przypadkach pasterze wiążą swe owieczki ze swą owczarnią. Tworzyć stopnie zależności, oznacza rozwijać władzę duchową, aż do obszaru sumienia człowieka. A jak powiedział Jezus z Nazaretu? „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze /../ Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą” (Mt23,2-4)”.

Lepiej tego nie można było ująć: generalnie chodzi w tym perfidnie pomyślanym procederze o to, aby wiernych wyznawców religii (tu chodzi o katolicyzm, ale ta zasada jest uniwersalna i dotyczy większości systemów religijnych) uwikłać w wieloaspektowy grzech (a właściwie w grzeszność), z której ich „duchowi pasterze” będą mogli ich wyzwalać różnymi rytualnymi metodami i „pomagać im” stawać się „bezgrzesznymi” osobnikami, zasługującymi na zbawienie. I nic to, że na zbawienie nie można sobie zasłużyć, a większość „grzechów” jest wymyślona przez kapłanów tylko po to, by mogli mieć nad wiernymi władzę.

 

Ważne jest, iż to działa i doskonale sprawdza się w praktyce, czego najlepszym dowodem jest to, że ów bardzo przebiegły sposób „tworzenia stopni zależności” owieczek od ich pasterzy istnieje od tysięcy lat w różnych religiach (włącznie z naszą), aż do dzisiejszego. Mówiąc wprost: im więcej zachowań ludzkich kapłani uznają za niemiłe Bogu, a nawet obrażające go (czyli grzeszne, a w ostateczności bluźniercze), tym więcej mają powodów do zajmowania się ich sumieniami, oczywiście w celu ich „poprawy”, by mogli osiągnąć upragnione zbawienie po śmierci (jeden z najefektywniejszych wynalazków wielu religii). I przyczynowo-skutkowe koło tej cwanie pomyślanej idei się zamyka, usidlając w nim wszystkich jej wiernych.

 

Od jak dawna istnieje (i działa!) ta metoda niech świadczy fakt, iż stosowana już była z powodzeniem w starożytnych religiach, gdzie (jak wynika z zachowanych świadectw) ich wierni także mieli różne obowiązki wobec bogów (np. oddawanie im czci, składanie ofiar, obchodzenie świąt, utrzymywanie bogów i uprzyjemnianie im życia itp.), których nie wypełnianie lub zaniedbywanie było ewidentnym grzechem i mogło skutkować dla człowieka nie tylko karą doczesną, ale też „bogowie w tej sytuacji mogli przestać chronić go przed złem”. Choć zawsze mają powody, by ludzi karać, gdyż są oni grzeszni już ze swej natury.

 

I już na koniec chciałbym przytoczyć jeszcze jeden fragment z książki Karlheinza Deschnera Opus diaboli, w której opisał on dokładnie zasadę działania tego stworzonego przez kapłanów „systemu zależności”. Dotyczy on co prawda „grzesznej seksualności”, a nie obowiązkowego uczęszczania do kościołów na coniedzielne i coświąteczne Msze Święte, ale jego mechanizm działania jest dokładnie taki sam w obu przypadkach, jak i w wielu innych. Oto ów fragment:

„Rekapitulacja dziejów prowadzi do niepodważalnego /../ wniosku, że wierni zawsze byli jednakowo uwikłani w grzeszność seksualną. /../ katolicka instytucja pokuty nie może się obejść bez grzesznika. Pewne jest i to, że nikt nie zdawał sobie lepiej z tego sprawy, niż sam kler. Tak, był tego świadomy, ale też nie chciał, by ludzie byli inni, chciał, żeby owieczki pozostały nie zmienione /../ Początkowo w pierwotnym chrześcijaństwie, działo się tak być może bez ukrytych intencji, bez ewidentnych hipokryzji. Ten domysł wynika z surowości pierwszych kar.

 

Ale gdy jednorazową pokutę zastąpiono dwu- i wielokrotną /../ to zaczęło być coraz bardziej oczywiste, że nie chodzi o obyczajność, etykę, „poprawę” grzesznika, lecz o stworzenie zależności. Kler potrzebuje grzechu, z niego żyje. A najlepiej żyje z tego grzechu, który zdarza się najczęściej /../ z grzechu seksualnego. Przez niego właśnie wierny staje się /../ niewolnikiem Kościoła. Od najmłodszych lat jest wychowywany w nienawiści do popędu, zaszczepia się mu świadomość grzechu, nie po to, żeby był wolny od grzechu, lecz po to, żeby wciąż popadał w konflikty, by ciągle grzeszył.

 

Ciągle ulegał pokusie, bo tylko jako winny, jako ten, który nie zapanował nad sobą, otrzymuje pomoc od Kościoła, absolucję i nadzieję na upragnione wieczne zbawienie. Inaczej mówiąc, przez to właśnie staje się człowiekiem manipulowanym, rządzonym, uciskanym. Kler propaguje ofiarę, rezygnację, i pragnie ich. Ale liczy się też ze  „słabością” ludzkiej natury, nad którą obłudnie ubolewa, gdy tymczasem stanowi ona źródło /../ podstawę egzystencji kleru. Luter /../ sformułował to bez ogródek: „Bądź grzesznikiem i grzesz do woli, ale pokładaj ufność w Chrystusie i raduj się z nim”.

Czym więc są w istocie owe kościelne dyspensy? Otóż dokładnie rzecz biorąc (patrząc z perspektywy religioznawczej), są one niejako potwierdzeniem fikcyjności „świętości”, których dotyczą. Np.: kościelny obowiązek uczestnictwa w Mszach św., można odwołać, usprawiedliwić kościelną dyspensą, potwierdzającą, iż nie jest to prawo boskie lecz ludzkie. Inny przykład: „święty sakrament” małżeństwa Kościół może unieważnić, potwierdzając tym samym, iż nie jest to prawo boskie (o czym przekonuje Biblia słowami: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” Mt 19,6), lecz zaledwie kościelne. Itd. itp.

 

Charakterystyczne w tym „pobożnym” procederze jest zawsze to, że wymyślają te religijne obowiązki dla wiernych ci sami ludzie – kapłani, którzy potem (dziwnym trafem?) są w stanie zwolnić ich z tychże obowiązków w majestacie Boga, którego ponoć reprezentują na Ziemi. Oczywiście nie bezinteresownie, o nie! Takie „poświęcenie” z ich strony zawsze wymaga pieniężnego zadośćuczynienia, czyli tradycyjnej już „ofiary” na rzecz Kościoła. Chyba każdy wierny tej religii, prędzej czy później miał (lub będzie miał) okazję osobiście zetknąć się z tym „pobożnym” procederem, który stał się już niechlubną tradycją tej (i nie tylko tej) religii.

 

Ale czegóż można się spodziewać po owych samowolnych „sługach bożych”, których w imię władzy danej im rzekomo przez Boga, stać na wszystko (i nie mam teraz na myśli krwawej, pełnej przemocy i hipokryzji historii tej religii): na ocenzurowanie i sfałszowanie Dekalogu i nauczaniu tak dzieci jako „Przykazań bożych”. Na wzajemne mianowanie się „świętymi”, na zlikwidowanie funkcji tzw. „adwokata diabła”, aby ułatwić proces własnej beatyfikacji itp. Czy może być lepszy Kościół, mając takie „sługi boże” i w zdecydowanej większości zbyt łatwowiernych wyznawców? Nie! I dlatego doskonale on pasuje do swego „ludu bożego”.

 

Październik 2020 r.                            ------ KONIEC-----

      


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. mistyczne uniesienie Leszek 2020-10-25


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 903 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk