Prawda

Niedziela, 28 kwietnia 2024 - 10:30

« Poprzedni Następny »


Moje życie zwolennika łagodnego ocieplenia


Matt Ridley 2015-01-29


Jestem przekonany, że możemy się spodziewać łagodnego ocieplenia. Uważam, że niedawne ocieplenie klimatu jest rzeczywiste, w większości jest spowodowane przez człowieka i że ta tendencja będzie trwała, ale nie uważam już prawdopodobieństwa, że będzie niebezpieczne, za poważne. Sądzę, że możemy oczekiwać, że ocieplenie w przyszłości będzie równie powolne i zmienne jak dotąd. Według niektórych danych miniony rok był jak dotąd najcieplejszy, ale tylko nieznacznie cieplejszy od 2005 r., co odpowiada dokładnie takiemu umiarkowanemu ociepleniu.

Ten pogląd irytuje niektórych sceptyków, którzy sądzą, że wszelka zmiana klimatu jest naturalna albo wyimaginowana, ale jeszcze bardziej doprowadza do szału większość publicznie finansowanych naukowców i polityków, którzy twierdzą, że zmiana klimatu jest wielkim zagrożeniem dla świata. Obydwie strony uważają moje stanowisko nie tylko za błędne, ale zawstydzające, haniebne, zgoła skandaliczne. Leją się na mnie potoki wyzwisk online za te poglądy, ale tych pomyj stosunkowo niewiele wylewa się ze strony sceptyków.


Za te poglądy usunięto mnie z listy kandydatów na niepłatne stanowisko w sektorze publicznym w dziedzinie całkowicie niezwiązanej z klimatem. W debacie klimatycznej składanie hołdu panice klimatycznej jest podobnie obowiązkowe dla uzyskania jakiegokolwiek publicznego stanowiska, jak bycie protestantem w XVIII-wiecznej Anglii.


Uprzejmi przyjaciele niemal co tydzień przysyłają mi informacje o całych postach na blogach poświęconych wyłącznie analizie moich intelektualnych i osobistych niedoskonałości, a zawsze jest to związane z moimi poglądami w kwestii klimatu. Pisanie o zmianie klimatu jest drobną częścią mojego życia, ale sądząc po niektórych rzeczach pisanych o mnie, jest dużą częścią życia niektórych z bardziej obsesyjnych komentatorów zmian klimatycznych. Wszystko to jest dość dziwne. Dlaczego ta debata wywołuje aż takie napięcia?


Zamiast atakować moje argumenty, moi krytycy lubią atakować moje motywy. Jestem oskarżony o to, że „chcę”, by zmiana klimatu była łagodna, ponieważ jestem zwolennikiem wolnego rynku i ponieważ mam dochody z wydobywania węgla w Northumberland. Dwie odkrywkowe kopalnie węgla (których nie jestem właścicielem), działające bez subsydiów, istotnie wydobywają węgiel częściowo z ziemi, którą posiadam. Płacą mi za to ryczałtową opłatę, co wielokrotnie deklarowałem w przemówieniach, książkach i artykułach.


Istotnie uważam, że węgiel, ropa naftowa i gaz były jak dotąd dobrą rzeczą, dając nam alternatywę do wyrąbywania lasów i zabijania wielorybów, dostarczając nawozów do wykarmienia świata, dając ubogim dostępną dla nich cenowo energię i tak dalej. Zamiast jednak bronić nowoczesnego przemysłu węglowego, piszę raczej o zaletach gazu, który jest największym zagrożenia dla węgla na rynku elektryczności. Gdybyśmy mogli wyprzeć węgiel bez powodowania zbyt dużego cierpienia dla ludzi, nie miałbym nic przeciwko temu.


Ponadto, prawdopodobnie mógłbym zarobić więcej na energii odnawialnej. Jako właściciel ziemski jestem zdumiony hojnością ofert, jakie otrzymuję, na subsydia dla zielonej energii. Deweloperzy farm wiatrowych przychodzą w eleganckich garniturach i kuszą wizją dziesiątków tysięcy funtów za turbinę na moich gruntach – i proponują ustawienie dziesiątków turbin. Deweloper energii słonecznej napisał do mnie niedawno oferując ponad milion funtów dochodu przez 25 lat, jeśli pokryję pewne pole panelami słonecznymi. W wielu dużych rezydencjach wiejskich zainstalowano subsydiowane ogrzewanie na drewno i palą tak, że słychać jak pęka farba na płótnach ich zabytkowych obrazów. Ponieważ jestem przeciwny takim subsydiom, więc ich nie biorę.


Nie zawsze byłem przekonany, że ocieplenie będzie łagodne. Kiedy zacząłem pisać o groźbie globalnego ocieplenia ponad 26 lat temu, jako redaktor naukowy „The Economist”, uważałem to za autentyczne zagrożenie. Podobnie jak, na przykład, Margaret Thatcher akceptowałem czynione wówczas przewidywania, że ocieplenie będzie postępowało o jedną trzecią lub jedną drugą stopnia Celsjusza na dziesięciolecie, być może nawet więcej, i będzie miało dewastujące konsekwencje.


Stopniowo jednak zmieniłem zdanie. Fakt, że atmosfera nie ogrzewała się nawet w przybliżeniu tak szybko, jak przewidywano, odegrał tu znaczną rolę: przez czterdzieści lat globalnie ociepliło się o mniej niż pół stopnia Celsjusza – i to ocieplenie zwolniło zamiast przyspieszyć. Nie zmaterializował się wzrost zachorowań na malarię ani nie pojawili się uchodźcy z zalanych terenów, ani upały, sztormy i powodzie. Poziom mórz podnosi się, ale bardzo powoli – około trzydziestu centymetrów na stulecie.


Zrozumiałem także, że wszystkie modele matematyczne przewidujące szybkie ocieplenie, zakładały znaczne wzmacniające się sprzężenia zwrotne w atmosferze, głównie z oparów wodnych; dwutlenek węgla jest tylko spłonką, odpowiedzialną za jedną trzecią przewidywanego ocieplenia. Kiedy to do mnie dotarło, spadło moje zaufanie do przewidywanych przyszłych katastrof: te sprzężenia zwrotne są bardzo niepewne.


Inną rzeczą, która skłoniła mnie do zmiany zdania, było to, że cofnąłem się i spojrzałem na historię minionych przewidywań ekologicznej apokalipsy od czasów mojej młodości – eksplozja populacji, wyczerpanie ropy naftowej, wymarcie słoni, zanikanie lasów deszczowych, kwaśny deszcz, warstwa ozonu, pustynnienie, zima nuklearna, wyczerpanie się zasobów, pandemie, malejąca liczba plemników, zanieczyszczenie rakotwórczymi pestycydami i tak dalej. Był tam konsekwentny wzór gigantycznej przesady, po której okazywało się, że te przewidywania były niewypałem. W ani jednym wypadku problem nie był tak poważny, jak przewidywali wiodący naukowcy. Oczywiście, nie musi to unieważniać każdego nowego przewidywania apokalipsy, ale powinno skłaniać do sceptycyzmu.


Moją apostazję od paniki klimatycznej przypieczętowała niezwykła historia słynnego wykresu “kija hokejowego”, który miał podobno wykazać, że dzisiejsze temperatury są wyższe i zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego tysiąca lat. Ten wykres autentycznie mnie zaszokował i na krótko, na początku lat 2000. przekonał mnie, bym porzucił moje narastające wątpliwości co do niebezpiecznej zmiany klimatu i powrócił do obozu „alarmistów”.


Wtedy zacząłem czytać prace dwóch badaczy kanadyjskich, Steve’a McIntyre’a i Rossa McKitricka. Oni (i inni poza nimi) wykazali, co potwierdziła Krajowa Akademia Nauk w Stanach Zjednoczonych, że wykres kija hokejowego i inne podobne modele polegają w znacznej mierze na podejrzanym zestawie kręgów drzewnych i używają niewłaściwych filtrów statystycznych, które wyolbrzymiają wzrost temperatury w XX wieku.


Tym, co zaszokowało mnie jeszcze bardziej, była reakcja establishment naukowego, który próbował udawać, że wszystko jest w porządku. A potem wyciekła powódź e-maili w 2009 r., pokazująca kilku naukowców, którzy celowo próbowali ukryć dane, nie dopuścić do publikacji prac, wyrzucić ze stanowisk redaktorów pism, ignorować żądania swobodnego dostępu do informacji, co już wcześniej zarzucali im sceptycy. Wtedy zacząłem na nowo analizować wszystko, co mi powiedziano o zmianie klimatu i im głębiej w to wchodziłem, tym bardziej rozsypywała się konstrukcja przepowiedni o gwałtownym ociepleniu.


Szczególnie nie przekonuje mnie twierdzenie, że przewidywanie gwałtownego i niebezpiecznego ocieplenia jest “naukowym konsensusem”, równie pewnym jak ewolucja lub grawitacja. Jak to jest możliwe? To jest przecież prognoza! Żadna prognoza, nie mówiąc już o wieloprzyczynowym, chaotycznym i marnie rozumianym układzie takim jak klimat globalny, nigdy nie może być traktowana jak ewangelia. Z wyjątkiem zaćmień nie ma dosłownie niczego, co naukowcy mogą powiedzieć z pewnością o przyszłości. Jest absurdem argumentowanie, że nie można nie zgadzać się z prognozą. Czy prognozy inflacji Bank of England są nieomylne?


Nawiasem mówiąc, mój obecny pogląd nadal jest zgodny z “konsensusem” wśród naukowców, tak jak przedstawiają go raporty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Konsensusem jest, że zachodzi zmiana klimatu, nie zaś to, że będzie niebezpieczna. Najnowszy raport IPCC daje zasięg oszacowań przyszłego ocieplenia, od nieszkodliwego do przerażającego. Ja zgaduję na podstawie dostępnych danych, że będzie około jednego stopnia ocieplenia w tym stuleciu, co znajduje się całkowicie w zakresie możliwych wyników podanych przez IPCC.


Niemniej większość polityków skacze prosto do najwyższych prognoz w podanym przez IPCC wachlarzu i nazywa zmianę klimatu „być może najbardziej przerażającą na świecie bronią masowego zniszczenia” (John Kerry), wymagającą wydawania trylionów dolarów. Uważam, że zakrawa to na groteskę w świecie pełnym wojen, głodu, chorób i nędzy. Oznacza także, że wysiłki na rzecz środowiska zostają odciągnięte od pilniejszych potrzeb, takich jak utrata habitatów i gatunki inwazyjne.


Proponowane strategie przeciwdziałania zmianie klimatycznej, jak najdalsze od skromnej polityki zabezpieczenia się przed różnymi możliwościami, okazują się nieskuteczne, kosztowne, szkodliwe dla ludzi biednych i w rzeczywistości szkodzące także środowisku: wycinamy lasy deszczowe, żeby uprawiać rośliny na biopaliwa i rozkopujemy torfowiska, żeby zainstalować wiatraki, które nadal potrzebują rezerwy elektrowni pracujących na paliwach kopalnych. Te strategie nie przyniosą żadnej ulgi naszym zamożnym wnukom, a realizuje się je kosztem dzisiejszych ubogich. Ładna mi polityka zabezpieczania się przed niepewną przyszłością.


Początkowo po tym, jak ogłosiłem, że spodziewam się raczej łagodnego ocieplenia, otrzymywałem rzeczywistą krytykę od naukowców, którzy nie zgadzali się ze mną i chcieli wymienić poglądy. Miałem długie i czasochłonne korespondencje lub konwersacje z kilkoma takimi naukowcami.


Mój sceptycyzm narastał, kiedy jeden po drugim nie odpowiadali na moje wątpliwości. Często odwoływali się do meta-argumentów, szczególnie do argumentu polegającego na autorytecie: jeśli Towarzystwo Królewskie mówi, że jest zaalarmowane, to powinieneś być zaalarmowany. Odpowiadałem, że gdybym chciał argumentów opartych na autorytecie, przystąpiłbym do Kościoła katolickiego. „To są po prostu standardowe opinie negacjonistów” – zadrwił inny wybitny naukowiec, kiedy przedstawiłem moje zastrzeżenia – ale nie odpowiedział na moje pytania.


Inne były moje doświadczenia ze sceptycznymi naukowcami, z których wielu jest wybitnymi klimatologami z wiodących uniwersytetów. Im głębiej drążyłem, tym lepsze wydawały się ich dane. Nie uciekali się do argumentów opartych na autorytecie. Czasami nie zgadzałem się z nimi i uważałem, że wyciągają zbyt daleko idące wnioski. Na przykład, nie jestem przekonany, że ocieplenie w latach 1980. i 1990. było spowodowane działalnością słońca – którą to tezę popiera część spośród nich. Tak więc przekonał mnie argument środkowej drogi, „łagodnego ocieplenia” – że spowodowane przez emisje CO2 ocieplenie jest prawdopodobne, ale nie będzie wielki, szybkie ani bardzo szkodliwe.


A potem, kilka lat temu, zdarzyła się zabawna rzecz. Ci, którzy nie zgadzali się ze mną, przestali uprzejmie wskazywać, gdzie i dlaczego się nie zgadzają, i zaczęli obrzucać mnie wyzwiskami. Jeden po drugim wielu z najbardziej znanych ludzi w debacie klimatycznej zaczęło rzucać na mnie jadowite, podwórkowe wyzwiska. Byłem „paranoikiem”, „krętaczem”, „śmieszną figurą”, „żenującą postacią”, „durniem”, „kłamcą”, „irracjonalnym dyskutantem”, „idiotą”. Ich listy do redakcji i ich odpowiedzi na blogach zapewniają, że moje twierdzenia są „pełne błędów” lub poważnie wypaczyły coś, ale nie tylko nie uzasadniali tych oskarżeń, lecz z grubsza potwierdzali to, co napisałem.


Widziałem już wcześniej zacietrzewione debaty naukowe; na przykład w latach 1970. i 1980. debata natura czy wychowanie między tymi, którzy uważali, że geny mają wpływ na zachowanie, a tymi dla których wychowanie stanowiło wpływ najwyższej wagi. Ta debata stała się bardzo zjadliwa. Tym, co spowodowało polaryzację, jak zrozumiałem, było nie tylko to, że ludzie po jednej stronie czytali tylko te artykuły, z którymi się zgadzali, wzmacniając przesądy, ale było tam coś więcej. Polegali na skrajnych wypaczeniach argumentów swoich wrogów, napisanych przez samozwańczych strażników ogniska po swojej stronie, a więc nieustannie atakowali strachy na wróble.


To samo dzieje się teraz. Większość ludzi, którzy atakują mnie, wydaje się sądzić, że jestem „negacjonistą” zmiany klimatycznej, bo to powtarza o mnie bezustannie kilku ciężko zasapanych blogerów. Oczywiście nie jest to prawdą. Takie debaty polaryzują krzykacze.


Najbardziej płodny spośród nich jest człowiek o nazwisku Bob Ward. Chociaż jest zatrudniony przez London School of Economics, nie jest badaczem ani wykładowcą, ale dyrektorem strategii i komunikacji, człowiekiem, którego praca polega na obronie ortodoksji klimatycznej w mediach. Niektórzy mogą go nazwać „spin doctor”. Wydaje mi się, że odczuwa on obowiązek napisania o mnie czegoś obrzydliwego za każdym razem, kiedy publikuję coś na ten temat i chociaż jego listy do redakcji często są publikowane, dostaje ataków szału online jeśli nie są. Ma komiczną obsesję na punkcie mojego tytułu para, pieczołowicie przywołując go za każdym razem, kiedy mnie atakuje, jak snob typu Bertie Woostera.


Jako przykład rozgrywania człowieka zamiast piłki, Ward i Lord Deben, przewodniczący komisji rządowej ds. zmiany klimatu, szydzą z faktu, że moja praca doktorska w Oksfordzie z 1983 r. było o zachowaniu ptaków. Bardzo proszę, ale zauważam, że nie szydzą z faktu, iż praca doktorska Lorda Krebsa także była o ptakach, pisana w tej samej grupie badawczej, jak moja: Edward Grey Institute of Field Ornithology. Lord Krebs jest przewodniczącym podkomisji adaptacji przy komisji ds. zmiany klimatycznej.


John Krebs, świetny naukowiec i znakomity wykładowca, był promotorem mojej pracy, która wówczas chwalił po powiedzeniu mi, żebym poprawił parę głupich pomyłek, jakie zauważył w moich wyliczeniach prawdopodobieństwa wyników. Zrobiłem to. Proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie, kiedy niedawno opowiedział kilku różnym ludziom (którzy mi to powtórzyli), że nie należy słuchać mnie w sprawie zmiany klimatycznej, bo moja praca doktorska,  dziesiątki lat temu, zawierała błędy matematyczne. Lord May użył tego argumentu przeciwko mnie w debacie w Izbie Lordów: że ponieważ pomyliłem liczby w kalkulacjach 31 lat temu, nigdy już nie mogę mieć racji. Komiczne rzeczy zdarzają się ludziom, którzy umiarkowanie zgadzają się w kwestii ocieplenia klimatu.


Występując w komisji ds. zmiany klimatu w zeszłym roku Lord Deben zamówił cały raport, by skrytykować coś, co powiedziałem. Wśród innych wypaczeń, raport ten zawierał cytat z opracowania IPCC, ale bez dużego akapitu ze środka. Po przywróceniu go, okazywało się, że IPCC popierał mnie, a nie Lorda Debena. Kiedy uprzejmie wskazałem to Lordowi Debenowi, odmówił przywrócenia wyciętego kawałka i pozostawił dokument w niezmienionym stanie na stronie internetowej komisji. Prezentowanie cytatów tak, że wydają się znaczyć coś zupełnie innego, niż kiedy cytat jest w całości, jest poważnym grzechem w dziennikarstwie. Najwyraźniej nie jest grzechem w komisjach w Whitehall.


Podejrzewam, że cała ta wściekłość znaczy, iż moje argumenty trafiają w sedno. Gdyby łatwo było je rozbić, rozbiliby je zamiast próbować rozbić mnie. Wiele rzeczy, za które byłem obrzucany obelgami, okazały się potem słuszne. Byłem jednym z pierwszych, którzy pokazali (w artykule w mediach głównego nurtu – “Wall Street Journal” w 2012 r.), że najnowsze dane popierają znacznie niższe oszacowania czułości klimatu (ocieplenie spowodowane podwojeniem poziomu dwutlenku węgla) niż założone w modelach używanych przez IPCC.  


Wywołało to znajome złorzeczenia online od około dziesięciu komentatorów naukowych o wysokim profilu, którzy nie mieli nic lepszego do roboty. Od tego czasu w literaturze naukowej pojawiły się cztery prace (najnowszą jest ta), autorstwa bardzo znanych klimatologów, podające niskie oszacowania czułości klimatu, niektóre wręcz niższe niż te, które ja podałem. Czekam, by moi krytycy przyznali, że miałem rację.


Nigdy nie spotkałem sceptyka klimatycznego, nie mówiąc już o przekonanych o łagodnym wzroście ocieplenia, który chciałby zamknąć usta swoim oponentom. Chciałbym móc powiedzieć to samo o tych, którzy uważają, że zmiana klimatu jest alarmująca.

 

Uaktualnienie: Marlo Lewis dostarczył poręczną listę wachlarza opinii, która obejmuje przekonanych o umiarkowanym wzroście ocieplenia. W takim czy innym stopniu podpisuję się pod każdym punktem:

"Ogólnie opisałbym ‘przekonanego o łagodnym wzroście ocieplenia” jako kogoś, kto:

My life as a climate lukewarmer

Rational Optimist, 20 stycznia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley

Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. I komu tu wierzyć? Marek 2015-01-30
3. z innego pagórka Ola 2015-01-30
2. historia zlodowaceń mieczysławski 2015-01-29
1. spojrzenie z innego pagórka Ola 2015-01-29


Nauka

Znalezionych 1475 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Kameleon przekazuje różne informacje różnymi częściami ciała   Yong   2013-12-14
Paradoksalne cechy genetyki inteligencji   Ridley   2013-12-18
Wielki skandal z biopaliwami   Lomborg   2013-12-19
Przedwczesna wiadomość o śmierci samolubnego genu   Coyne   2013-12-22
Czy jest życie na Europie?   Ridley   2013-12-22
Nowa data udomowienia kotów: około 5300 lat temu – i to w Chinach   Coyne   2013-12-26
Na Zeusa, natura jest przeżarta rują i korupcją   Koraszewski   2013-12-26
Proces cywilizacji   Ridley   2013-12-28
Jak karakara wygrywa z osami   Cobb   2013-12-29
Żebropławy, czyli dziwactwa ewolucji   Coyne   2013-12-30
Czy może istnieć sztuka bez artysty?    Wadhawan   2013-12-30
Zderzenie mentalności   Koraszewski   2014-01-01
Skrzydlaci oszuści i straż obywatelska   Young   2014-01-02
Delfiny umyślnie narkotyzują się truciznami rozdymków   Coyne   2014-01-04
Długi cień anglosfery   Ridley   2014-01-05
Ciemna materia genetyki psychiatrycznej   Zimmer   2014-01-06
Co czyni nas ludźmi?   Dawkins   2014-01-07
Twoja choroba na szalce   Yong   2014-01-08
Czy mamut włochaty potrzebuje adwokata?   Zimmer   2014-01-09
Pradawne rośliny kwitnące znalezione w bursztynie   Coyne   2014-01-10
Ratując gatunek możesz go niechcący skazać   Yong   2014-01-11
Ewolucja ukryta w pełnym świetle   Zimmer   2014-01-13
Koniec humanistyki?   Coyne   2014-01-15
Jak poruszasz nogą, która kiedyś była płetwą?   Yong   2014-01-16
Jak wyszliśmy na ląd, kość za kością   Zimmer   2014-01-19
Twoja wewnętrzna mucha   Cobb   2014-01-22
Ukwiał żyje w antarktycznym lodzie!   Coyne   2014-01-25
Dlaczego poligamia zanika?   Ridley   2014-01-26
Wspólne pochodzenie sygnałów płodności   Cobb   2014-01-28
Ewolucja i Bóg   Coyne   2014-01-29
O delfinach, dużych mózgach i skokach logiki   Yong   2014-01-30
Dziennikarski „statek upiorów” Greg Mayer   Mayer   2014-01-31
Dlaczego leniwce wypróżniają się na ziemi?   Bruce Lyon   2014-02-02
Moda na kopanie nauki   Coyne   2014-02-03
Neandertalczycy: bliscy obcy   Zimmer   2014-02-05
O pochodzeniu dobra i zła   Coyne   2014-02-05
Sposób znajdowania genów choroby   Yong   2014-02-07
Czy humaniści boją się nauki?   Coyne   2014-02-07
Kiedy zróżnicowały się współczesne ssaki łożyskowe?   Mayer   2014-02-10
O przyjaznej samolubności   Koraszewski   2014-02-12
Skąd wiesz, że znalazłeś je wszystkie?   Zimmer   2014-02-15
Nauka odkrywa nową niewiedzę o przeszłości   Ridley   2014-02-18
Żyjące gniazdo?   Zimmer   2014-02-19
Planeta tykwy pospolitej   Zimmer   2014-02-21
Nowe niezwykłe skamieniałości typu “Łupki z Burgess”   Coyne   2014-02-22
Dziennik z Mozambiku: Pardalota   Naskręcki   2014-02-23
Wskrzeszona odpowiedź z kredy na “chorobę królów”   Yong   2014-02-26
Dziennik z Mozambiku: Sybilla     2014-03-01
Spojrzeć ślepym okiem   Yong   2014-03-02
Intelektualne danie dnia  The Big Think   Coyne   2014-03-04
Przeczołgać się przez mózg i nie zgubić się   Zimmer   2014-03-05
Gdzie podziewają się żółwiki podczas zgubionych lat?   Yong   2014-03-10
Supergen, który maluje kłamcę   Yong   2014-03-14
Idea, którą pora oddać na złom   Koraszewski   2014-03-15
Zwycięstwa bez chwały   Ridley   2014-03-17
Twarde jak skała   Naskręcki   2014-03-18
Pasożyty informacyjne   Zimmer   2014-03-19
Seymour Benzer: humor, historia i genetyka   Cobb   2014-03-21
Kto to był Per Brinck?   Naskręcki   2014-03-23
Potrafimy rozróżnić między przynajmniej bilionem zapachów   Yong   2014-03-25
Godzina Ziemi czyli o celebrowaniu ciemności   Lomborg   2014-03-27
Słonie słyszą więcej niż ludzie   Yong   2014-03-30
Niebo gwiaździste nade mną, małpa włochata we mnie   Koraszewski   2014-03-31
Wielkoskrzydłe   Naskręcki   2014-04-02
Najstarsze żyjące organizmy   Coyne   2014-04-03
Jak zmienić bakterie jelitowe w dziennikarzy   Yong   2014-04-06
Eureka! Sprytne wrony to odkryły   Coyne   2014-04-07
Sukces upraw GM w Indiach   Lomborg   2014-04-09
Wirus, który sterylizuje owady, ale je pobudza   Yong   2014-04-12
Przystosować się do zmiany klimatu   Ridley   2014-04-14
Jeden oddech, który zmienił planetę   Naskręcki   2014-04-16
Najgorsze w karmieniu komarów jest czekanie   Yong   2014-04-17
Kłopotliwa podróż w przyszłość   Ridley   2014-04-19
Pierwsze spojrzenie na mikroby współczesnych łowców zbieraczy     2014-04-23
Seksizm w nauce o jaskiniowych owadach   Coyne   2014-04-26
Musza bakteria zaprasza inne muszki na uczty owocowe   Yong   2014-04-27
Zachwycający rabuś, który liczy sto milionów lat   Cobb   2014-04-28
Mądrość (małych) tłumów   Zimmer   2014-04-29
Tak bada się ewolucję inteligencji u zwierząt   Yong   2014-05-02
Fantastyczna mimikra tropikalnego pnącza   Coyne   2014-05-03
Dlaczego większość zasobównie wyczerpuje się   Ridley   2014-05-04
Pomidory tworzą pestycydy z zapachu swoich sąsiadów   Yong   2014-05-07
Potrawy z pasożytów   Zimmer   2014-05-08
Technologia jest często matką nauki, a nie odwrotnie   Ridley   2014-05-09
Montezuma i jego flirty   Coyne   2014-05-11
Insekt dziedziczy mikroby z plemnika taty   Yong   2014-05-12
Polowanie na nietoperze   Naskręcki   2014-05-14
Zmień swoje geny przez zmianę swojego życia   Coyne   2014-05-15
Obrona śmieciowego DNA   Zimmer   2014-05-17
Gdzie są badania zwierzęcych wagin?   Yong   2014-05-20
Niemal ssaki   Naskręcki   2014-05-21
Zobaczyć jak splątane są gałęzie drzewa   Zimmer   2014-05-23
Dlaczego ramiona ośmiornicy nie plączą się   Yong   2014-05-24
Niezwykły pasikonik szklany   Naskręcki   2014-05-27
Wąż zgubiony i ponownie odnaleziony   Mayer   2014-05-28
Niespodziewani krewni mamutaków   Yong   2014-05-30
Trochę lepszy  świat   Ridley   2014-05-31
Tam, gdzie są ptaki   Mayer   2014-06-01
Ewolucja, ptaki i kwiaty   Coyne   2014-06-02
Jestem spełniony   Naskręcki   2014-06-04

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk