Prawda

Piątek, 17 maja 2024 - 11:31

« Poprzedni Następny »


Szamani: antenaci współczesnych kapłanów. Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy.


Lucjan Ferus 2022-07-31


 Motto: „Tych co na kłamstwie wsparli życia chwałę, rozgrzesz o śmierci...”

                                                                                                          Bronisława Ostrowska

Pierwszy międzyplemienny zjazd szamanów rozpoczął się w bardzo uroczystej atmosferze i bogatej oprawie artystycznej, bo też i wydarzenie było epokowe. Wioska, której przypadł zaszczyt zorganizowania tego zjazdu, należała do plemienia Urdi i położona była w malowniczym terenie, u stóp góry Tark. Po jednym z jej zboczy spływał wartki potok, który na progu skalnym zamieniał się w kilkunasto metrowy wodospad. Jego wody nieustannie zasilały niewielki zbiornik wodny, w pobliżu którego ludzie pobudowali swe chaty.


Jednak to nie malownicze położenie wioski zadecydowało o wyborze miejsca na ten pierwszy dziejowy zjazd, lecz to co kryło się za wodną kurtyną wodospadu: olbrzymia jaskinia od dawien dawna nazywana Alta-nirą. Najwyższa Rada Szamanów uznała ją za jedyne godne miejsce na zjazd, a plemieniu Urdi przypadła rola gospodarza. Aby uczcić jego rangę, przygotowania rozpoczęto już dużo wcześniej. Upolowano kilkanaście guźców, parę tapirów i pekari, wiele rodzajów ptactwa i ryb, a nawet węży, jaszczurek i innych smakołyków od wyliczania których, aż ślina cieknie z ust.

 

Do tego przeróżne owoce i napoje z owoców, a dla dorosłych – ze sfermentowanych owoców. Receptura tego wyjątkowego (w działaniu) płynu, stanowiła ściśle strzeżoną tajemnicę starszyzny plemiennej. Wydzielona grupa młodzieńców i dziewcząt przygotowała wspaniałe widowisko taneczno –wokalne, a muzycy obciągnęli swoje bębny nową skórą i wyczyścili na glans trąby z rogów bawołu. Najmłodszy z nich obiecał dać popisowy koncert na nowym, wymyślonym przez siebie instrumencie, do którego wykorzystał pustą tykwę, stylisko od łopaty i jelita baranie. Bliższych szczegółów nie chciał jednak zdradzić.

 

Na wprost jaskini w której mieli obradować szamani, w równych rzędach stały totemy plemion, uczestników zjazdu. Przystrojone kolorowymi wstęgami z rafii, powiewającymi na łagodnym wietrze, prezentowały się bardzo dostojnie i godnie. Dodatkowo wzmocniono i odnowiono palisadę wokół wioski, od strony lasu. Utwardzono drogi dojazdowe i parę jeszcze innych rzeczy związanych z zaszczytną rolę plemienia w tym historycznym wydarzeniu. Na centralnym placu stał wbity, wysoki pal symbolizujący Środek Świata, a wokół niego ułożono stos suchych bierwion, które zostaną podpalone w kulminacyjnym momencie uroczystości. Wszystko było zapięte na ostatnią sprzączkę.

 

Kiedy więc w określonym dniu słońce wzniosło się ponad las, by podążać utartą drogą po nieboskłonie, zaczęli zjeżdżać się dostojni goście. Dla ich luksusowych pojazdów  przeznaczono specjalny plac, nieopodal wejścia do jaskini, którego strzegli wyznaczeni strażnicy. A było czego pilnować, bo pojazdy którymi przybyli znamienici goście mogły przyprawić o zawrót głowy każdego, kto interesował się nowościami lokomocji. Zatem była tam lektyka szamana z plemienia Jahu, którą musiało nieść aż ośmiu silnych mężczyzn, gdyż była wykonana ze smoczego drzewa, materiału niezwykle mocnego, ale też i niebywale ciężkiego. Inna sprawa, że i sam szaman też ważył niczego sobie!

 

Była także lektyka szamana z pobliskiego plemienia N-du, wykonana z drewna balsy i dla odmiany lekka jak piórko i bardzo zwrotna oraz dobrze trzymająca się drogi. Jej zalety nikogo nie dziwiły, gdyż nie było tajemnicą, iż jej dostojny właściciel pasjonował się wyścigami i miał wiele zwycięstw na swoim koncie. Była też lektyka wykonana całkowicie z rogów antylopy i tak sprężysta a zarazem wygodna, że jej właścicielowi żadne nierówności na drodze nie były straszne. Była także lektyka zbudowana ze szlachetnego czarnego drewna hebu i tak pięknie i bogato zdobiona kością mamucią, że rytownik wykonujący to arcydzieło musiał policzyć sobie krocie za robotę.

 

Na szczególną uwagę zasługiwała też lektyka szamana H-jank z dalekiego plemienia Bryg, błyszcząca w słońcu jakby własnym światłem. Jej ażurowy baldachim wykonany był z małych kawałków tajemniczej, żółtej i półprzezroczystej masy, ułożonych w misterne wzory i połączonych w jakiś dziwny sposób. Pilnowali ją dodatkowi strażnicy, bo ponoć materiał z którego ją wykonano jest bardzo cenny z racji na rzadkość występowania. Można go było pozyskiwać tylko z Wielkiej Wody Bez Końca i to tylko po burzy. Nie mówiąc już o tym, że w owej lektyce były bardzo drogie stroje paradne, które szaman H-jank zabrał ze sobą.

 

Było też wiele innych pięknych i luksusowych pojazdów, gdyby chcieć je opisać nie starczyło by papirusu. Jednak wszystkie przebijała swą oryginalną budową lektyka gospodarza tej imprezy, szamana Dar-tu. I to nie z racji na ciekawe rozwiązanie techniczne baldachimu z giemzy gryzionej o opływowych kształtach, który przy większych szybkościach stawiał minimalny opór powietrzu. Także nie z powodu umieszczenia na jej przedzie, specjalnych, osłoniętych pochodni umożliwiających jazdę nocną, lecz z powodu podwójnego miejsca dla dodatkowej osoby (można się tylko domyślać jakiej płci). To właśnie powodowało, iż wszyscy inni szamani patrzyli zazdrosnym okiem na ten elegancki i nowoczesny pojazd, podpytując po cichu służbę, ileż to cacko mogło kosztować gospodarza.

 

Widać było wyraźnie, iż w tej grupie zawodowej niemal od samego początku, istniała wielka dbałość o wysoką jakość i wygodę swych osobistych środków lokomocji. Jednak to nie ekstrawagancka lektyka gospodarza przyciągała uwagę licznie oglądających je członków plemienia. Tą, która najbardziej zaszokowała tubylców, była lektyka – jakby już nie lektyka – młodego szamana z plemienia Buzu. Takiego dziwacznego pojazdu nie widziano jeszcze na oczy. Nie miał on dwóch drążków do noszenia, jak każdy szanujący się model lektyki, lecz jeden pośrodku, a po bokach dwa dziwne okrągłe twory z połączonych desek, obitych obręczą i obracające się na wspólnej osi, przebiegającej pod podłogą pojazdu, który podobno dzięki temu nowatorskiemu rozwiązaniu był szybki niczym wiatr. Mimo, że ciągnęło go – właśnie! ciągnęło a nie niosło – tylko dwóch mężczyzn.

 

Inni szamani patrzyli na tę cudaczną „lektykę” z lekceważeniem i między sobą wyśmiewali się z jej młodego właściciela, lecz on miał to gdzieś! Wierzył bowiem głęboko, że to rozwiązanie ma przyszłość, dlatego nie zrażał się docinkami swych starszych kolegów po fachu. Po orzeźwiających ablucjach pod wodospadem, dostojni goście zostali ulokowani w małych, wygodnych i klimatyzowanych w naturalny sposób jaskiniach, gdzie mogli w ciszy i spokoju przygotować się i dopracować w szczegółach swoje wystąpienia. Bardzo pomocne im w tym były młode asystentki lub asystenci, dostarczając im wszystko co niezbędne do tej  dość wyczerpującej pracy umysłowej.

 

A potem kiedy słońce zaszło za odległy szczyt góry Nu-un, najstarszy z szamanów dał znak swoją laską i rozpoczęła się huczna zabawa, jakiej nie pamiętają najstarsi ludzie z okolicy. Po trwającej całą noc i cały następny dzień, części artystycznej, obżarstwie, tańcach i śpiewach, oraz wielu innych rozrywkach cielesnych, od których nikt nie stronił ani się ich nie wstydził – wszak ludzie ci żyli nie tylko w zgodzie z przyrodą, ale i z własną naturą – wszyscy zapadli w niespokojny sen, przerywany jedynie stękaniem, sapaniem i donośnym chrapaniem. Tylko strażnicy pełnili sumiennie swoje warty, nie mogąc doczekać się ich zmiany.

                                                           ------ // ------

I wreszcie nadszedł ten historyczny dzień, kiedy znamienici uczestnicy zjazdu, po porannej kąpieli, lekkim posiłku i krótkim rytuale oczyszczenia duchowego, przestąpili próg jaskini Alta-niry. Większość z nich pierwszy raz na własne oczy oglądała jej tajemnicze wnętrze. Na co dzień było ono pogrążone w półmroku, gdyż z za wodnej kurtyny przebijało niewiele światła do wnętrza. Dodatkowo jeszcze bujna roślinność, oplatająca każdy kamień zasłaniała ten niewielki otwór w skale. Jednak dzisiaj było inaczej. Obszerne wnętrze jaskini oświetlone było licznymi smolnymi pochodniami, przytwierdzonymi do ścian w przemyślny sposób i tak usytuowanymi, iż można było zobaczyć każdy jej zakątek.

 

A było na co popatrzeć, bowiem większość jej ścian zapełniona była barwnymi malunkami i rysunkami, które przedstawiały – ujętą w artystyczny sposób – kronikę plemienia, a może i coś więcej. Były więc tam namalowane sceny z polowań, zwycięskich walk z innymi plemionami, wybory piękności plemienia i jej wizerunek w stroju do kąpieli, a nawet bez. Portrety zasłużonych dla plemienia jego członków i bohaterów, których czyny opiewają pieśni i powstające potem legendy. Były też karykatury znienawidzonych wodzów, oraz coroczni zwycięzcy konkursów na najstraszniejszą i najbardziej oryginalną maskę, jak i na najbardziej efektowny taniec przywołujący deszcz i odstraszający złe duchy.

 

Były też zapisy tajemniczych wydarzeń, których nie sposób było pojąć na zdrowy rozum. Np. spadnięcie z nieba świecącej kuli ognia, która wybiła wielką dziurę w ziemi i przewróciła setki drzew. Porażenie ogniem z nieba, któremu towarzyszył przerażający huk, młodego Yzo, który miast siedzieć w jaskini podczas burzy, wlazł na najwyższe drzewo, by zaimponować swej partnerce. Powstanie na niebie kolorowego łuku, który istniał tak krótko, że nie zdążyli do niego dobiec nawet najlepsi biegacze z plemienia,... i wiele jeszcze innych równie dziwnych i niezrozumiałych rzeczy, które zostały w ten sposób utrwalone dla potomności.

 

Część malunków istniała na ścianach jaskini, zanim osiedliło się tutaj plemię Urdi. Natomiast te najnowsze, od dłuższego już czasu malował uznany i ceniony artysta, którego podpis rozcapierzonej dłoni, obrzuconej białą lub czarną farbą, znany jest wszystkim koneserom i mecenasom sztuki jaskiniowej. Lecz to co przyciągnęło większą uwagę przybyłych gości, znajdowało się pośrodku jaskini. Na naturalnym wzniesieniu z czarnego bazaltu, w którym wykuto parę stopni, widniał otwór studni podobno bez dna, nazywanej od niepamiętnych czasów Studnią Martwego Człowieka. Krążyły plotki, iż wrzucano tam tychże szamanów, którzy zdradzili swoich współbraci, czyli odstępców od świętego interesu.

 

Ile i czyje szczątki tam były, tego chyba nikt już nie wie, nie mniej wśród plemienia żywa była jeszcze pamięć o ostatniej ofierze tam wrzuconej: był to szaman Jo-szan, który zdradził wiele świętych tajemnic tego hermetycznego zawodu, rozpowszechniając je w przemyślny sposób pośród pospólstwa, niezmiennie ciekawego takich rzeczy. Bardzo zaszkodził tym całej reszcie braci szamańskiej, dlatego nie mieli dla niego litości. Niektórzy nawet mówią, że wrzucono go razem z kobietą dla której stracił głowę i wszedł na złą drogę, ale to nic pewnego. Dziś nikt nie odważy się tam zejść aby sprawdzić plotki, a sami szamani zbywają wyniosłym milczeniem co bardziej ciekawskich, zasłaniając się tajemnicą zawodową.

 

Faktem jest, iż o tej studni i jej mrocznym przeznaczeniu, krążyły tak niesamowite historie, że wszyscy niemal automatycznie obchodzili ją z daleka, choć ciekawość nakazywała im zajrzeć w jej nieprzeniknioną głębię. Była ona zatem milczącym, ale też bardzo wymownym znakiem dla wszystkich zgromadzonych, niczym szubienice przy rogatkach dużo późniejszych miast, z wiszącymi na nich zwłokami, konserwowanymi smołą dla większej trwałości. Kiedy już wszyscy usadowili się na swoich miejscach, do ściętego na płask stalagmitu, który spełniał rolę mównicy, podszedł najstarszy z szamanów, o którym mówiło się, że przekroczył czterdziestkę. Oczywiście nie mogło to być prawdą, bo żaden człowiek jeszcze nie dożył tak sędziwego wieku! Lecz czego to ludzie nie wymyślą na temat swych bliźnich? Tym bardziej, że sam zainteresowany nie dementował nigdy tych „rewelacji”.

 

Starzec podszedł zatem do mównicy i wsparłszy się o jej masywny blok, zaczął mówić śpiewnym, modulowanym głosem: „Drodzy bracia i siostry, umiłowani w wierze,... przepasawszy biodra naszego umysłu,... zeszliśmy się tu dla waszego dobra i w waszym interesie, aby...” – przerwał mu śmiech i głośne komentarze, nie pozbawione złośliwości: „ Porąbało starego, czy co?! Gdzie on tu widzi siostry?! Co on myśli, że przemawia do swoich bezmyślnych owieczek, czy jak?! Ciekawe co on jadł albo pił na to śniadanie?! Ha! Ha!„

 

Więc stary szaman poprawił się szybko: „ Chciałem powiedzieć oczywiście: dla naszego dobra i w naszym interesie! Wybaczcie, to siła przyzwyczajenia powoduje, iż nie potrafię już normalnie mówić bez obłudy i bez kłamstwa. Nie umiem już nazywać rzeczy po imieniu,.. wybaczcie mi”– dodał ciszej, opuszczając mównicę.-  „Dobra! Dobra! Niech mówi jego zastępca! Dajcie staremu spokój! To nie wypada!” – dolatywało z różnych stron. Gdzie niegdzie nagrodzono go skąpymi oklaskami, być może za szczerość tej krótkiej wypowiedzi.

 

Tymczasem na mównicę wszedł młody szaman Prowo, będący uczniem, zastępcą i następcą starego. Pokłonił się z szacunkiem wszystkim obecnym i zaczął mówić:

„Zebraliśmy się tu dzisiaj, aby omówić wiele ważnych spraw dotyczących naszego szacownego zawodu, a co za tym idzie naszej egzystencji. Po raz pierwszy stawili się przedstawiciele 72 plemion, z każdego po dwóch; starszy szaman i jego następca. To daje nam liczbę 144…”

„Nie przybyli szamani z grupy wschodnich plemion Ro-jsa!... A pies im mordę lizał! Oni przy każdej okazji muszą podkreślać swoją odrębność! Niech się wypchają!”

 

Prowo podniósł dłoń do góry, a kiedy uciszyło się powiedział: „Wiem o tym,... widocznie nie zależy im na sojuszu z nami,... obejdziemy się bez nich zatem. Więc jak już rzekłem jest nas 144-ech. Proponuję aby tę liczbę uznać za świętą, teraz i w przyszłości, na wieczną pamiątkę nas wszystkich tu dzisiaj zgromadzonych. Czy wszyscy się zgadzają?!” – spytał przenosząc wzrok od twarzy do twarzy. Odpowiedzią był gromki aplauz zebranych: -„Tak! Tak! Ma rację! Niech tak będzie! Dobry pomysł!” – kiedy uciszyło się, Prowo mówił dalej: „Wypadało by wymyślić jakąś dostojną nazwę tego zjazdu. Skoro zebrali się tu najlepsi synowie ziemi,.. tej ziemi! (podkreślił z naciskiem), nazwijmy go Pierwszym Międzyplemiennym Świętym  Zjazdem.Co wy na to?”

 

„Tak! To jest to! Doskonały pomysł! Zgadzamy się! My też! My także! I my nie mamy nic przeciwko temu!... Niech więc tak będzie!” – podniosły się zadowolone głosy z takiego obrotu sprawy. Więc młody szaman Prowo, uniósł w górę obie ręce i uroczystym głosem rzekł: „Uznajmy zatem oficjalnie, iż Pierwszy Międzyplemienny Święty Zjazd w Alta-nirze, rozpoczął swe obrady” – odpowiedziała mu burza braw i wrzask nieskładnie wyrażanego aplauzu. A ponieważ akustyka jaskini była doskonała, siła głosów potęgowała się jeszcze wypełniając przestrzeń. Szamani młodzi czy starzy darli się jak opętani, podrzucając do góry swoje pióropusze i maski, uderzając laskami w kamienną posadzkę jaskini.

                                                           ------ cdn.------

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 908 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Niezastąpieni szafarze łask bożych   Ferus   2016-06-26
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Rozum i Wiara. Część V   Ferus   2016-01-10
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Niewierny Tomasz i krzew gorejący   Ferus   2017-01-01
Refleksje sprzed lat   Ferus   2016-10-16
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09
Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość   Ferus   2022-04-24
Alternatywny Genesis: Boski reality show.Czyli kwestia duchowości/duszy widziana z „nieco” innej perspektywy.   Ferus   2024-04-28
Kompleksy uświęcone   Ferus   2016-02-07
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Rozum i Wiara (XVIII)   Ferus   2021-08-15
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Rozum i Wiara. Część X   Ferus   2016-04-10
Rozum i Wiara. Część  XVII   Ferus   2017-01-22
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Wolna wola - klucz do piekielnych bram   Ferus   2017-02-05
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Trzy stulecia bałwochwalstwa   Ferus   2017-09-03
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Potęga mitów: 10 plag egipskich.   Ferus   2016-01-17
Szamani: antenaci współczesnych kapłanów.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (II)   Ferus   2022-08-07
Tłumaczenie rzeczywistości na religijną modłę   Ferus   2016-09-04
Szamani: antenaci współczesnych kapłanówI.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (III)   Ferus   2022-08-14
Zbłąkane dzieci Matki Natury   Ferus   2022-09-25
Doradztwo religijne i religioznawcze XX   Ferus   2015-10-04
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Relikty religijnego myślenia, Część II.   Ferus   2017-10-01
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Rozum i Wiara. Część VIII   Ferus   2016-03-13
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Bogowie popkultury.Czyli jakimi religijnymi stereotypami „karmi” nas telewizja.   Ferus   2021-09-05
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Potęga mitów: Odkupienie i Zbawienie   Ferus   2016-02-28
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Idea kontra rzeczywistość   Ferus   2015-10-25
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Potęga mitów: Ziemia Obiecana   Ferus   2016-02-14
Grzechy religii: hipokryzja   Ferus   2015-08-30
Refleksje sprzed lat: „Fikcyjna walka dobra ze złem” i inne   Ferus   2021-10-31
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Hejże dzieci (boże), hejże ha   Ferus   2016-07-03
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Kobieta czyli zło konieczne?   Ferus   2022-06-19
Pytania do Boga   Ferus   2022-03-20
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Poświąteczna refleksja: wymuszanie poczucia winy   Ferus   2017-04-23
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Potwór stworzony ludzką wyobraźnią   Ferus   2022-06-26
Niespójne koncepcje Boga, Część II   Ferus   2017-09-17
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Czyżby bunt aniołów stróżów?   Ferus   2017-08-27
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk