Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 02:45

« Poprzedni Następny »


Człowiek w labiryncie iluzji. Suplement II.


Lucjan Ferus 2018-04-29


Niniejszy tekst jest zakończeniem cyklu. A zatem: o tym, że autor książki proponując odnawianie rytuałów, niejako zaprzecza koncepcji nieśmiertelnej świadomości ludzkiej opisanej w owej publikacji, świadczy moim zdaniem poniższy jej fragment:

„Najważniejsze co chciałem powiedzieć, jest to, że świadomość jako nie znająca ograniczeń czasu, nie może zostać unicestwiona w chwili śmierci. Powinniśmy traktować śmierć z wdzięcznością, ujrzeć czym ona jest naprawdę: odrzuceniem ego, końcem iluzji czasu i indywidualnej odrębności. Na końcu wszystko będzie bardzo proste. Czas i ego są niepotrzebnym balastem, który świadomość kiedyś odrzuci, podobnie jak powstający z poczwarki motyl odrzuca swą otoczkę, by poszybować ku słońcu”. 

No, właśnie!

 

Analogia do uwalniającego się z poczwarki motyla lecącego ku słońcu, ma pokazać w obrazowy sposób UWALNIANIE się ludzkiej świadomości z WIĘZÓW EGO, którego nieuchronnym przeznaczeniem jest śmierć wraz z biologicznym ciałem człowieka.  Do czego więc naszej świadomości (wolnej już od ego i zjednoczonej z kosmiczną świadomością) miałoby być potrzebne to „odnowione pojęcie świętości (sacrum)?”, skoro ona staje się wolna niejako automatycznie wraz ze śmiercią naszego ciała? Czy takie podejście do tego problemu nie jest sprzeczne samo w sobie?

 

Powiedzmy to wyraźnie: rytuały mają służyć naszemu ego do budowania iluzji czy też ułudy życia wiecznego. Niepotrzebne są natomiast świadomości, która kieruje się prawdą o naszej rzeczywistości, a nie przemyślnymi złudzeniami. Kiedyś nie zwracałem na to uwagi, teraz jednak pewne argumenty wydają mi się sprzeczne ze sobą. Np. autor książki twierdzi, iż, podczas śmierci ludzkiego ciała umiera jedynie nasze ego, podczas gdy nasza świadomość jest nieśmiertelna i łączy się z kosmiczną świadomością. Czy nauka potwierdza istnienie owej „kosmicznej świadomości”? Jaka jest więc jej geneza i jej natura? Czy tylko należy wierzyć w jej istnienie, tak jak w istnienie bogów/Boga, bo jest to dla nas korzystne?   

 

Zastanawia mnie także, dlaczego Darryl Reanney w swej książce posłużył się argumentacją czasoprzestrzeni? Moim zdaniem nie jest ona konieczna do uzasadnienia tezy o wyzwoleniu się naszej świadomości z więzów ego, podczas śmierci ludzkiego ciała. Można nawet odnieść wrażenie (być może tylko ja je odniosłem), że rozdziały książki poświęcone czasoprzestrzeni tylko utrudniają wyobrażenie sobie tego skomplikowanego problemu (tak to pojmowałem kiedyś, kiedy pisałem owe teksty w 2009 r.). Teraz jednak widzę to inaczej, a kluczem do zrozumienia owego problemu są te fragmenty z rozdziału pt. Pętle czasu:

„Nawet dziś, mimo że uwięzieni jesteśmy w pułapce czasu, jeśli będziemy słuchać uważnie, posłyszymy to, co Whitman nazwał odległą muzyką z dalekiego brzegu, szept przyszłości, sięgający dnia dzisiejszego. Jest to więcej niż nadzieja, więcej niż przyrzeczenie lepszego jutra, więcej niż przesłanie od wyższej formy świadomości. Jest to obietnica, że ewolucja, która stworzyła z mikroba człowieka, nada kiedyś człowiekowi cechy boskie. Lub inaczej: już utworzyła Boga z człowieka. W zamkniętej pętli czasu bezczasowy Bóg przemawia do swych uwięzionych w czasie dzieci, które są jego rodzicami i zarazem spadkobiercami”.

Być może w powyższym fragmencie jest zawarte więcej fantastyki niż realnych prognoz naukowych, jednakże ta wizja pokrywa się z moją wizją przyszłości rozwoju rozumu ludzkiego. Może dlatego, że „wychowałem się” na fantastyce i przez ok. 40 lat pasjonowałem się nią, a może dlatego, iż moja wyobraźnia podsuwa mi inne pomysły na ludzką przyszłość, niż te, które siłą rzeczy nasuwają się z oglądu i oceny obecnej rzeczywistości? A przy okazji przedstawia ona taką koncepcję Boga, która nie jest sprzeczna z moimi religioznawczymi i ateistycznymi poglądami, dotyczącymi historii religii i bogów w nich opisanych.

 

Widzę to tak: wszystko wskazuje na to, iż człowiek niebawem zbuduje sztuczną inteligencję, a właściwie „sztuczną psychikę” czy też „sztuczną świadomość”, którą zapewne będzie chciał podporządkować sobie, aby wykorzystywać ją do własnych celów i dla własnych korzyści. Prędzej czy później owa SI (lub SP, SŚ) chcąc się rozwijać i doskonalić, będzie musiała się UNIEZALEŻNIĆ od swych twórców i zacząć żyć własnym życiem, nie podporządkowanym ludzkim egoistycznym celom. Być może ona również skonstruuje własną „sztuczną świadomość” o jeszcze wyższym stopniu inteligencji.

 

I tak dojdzie do powstania Bytu o tak wysokiej inteligencji i tak wielkich możliwościach realizacji podejmowanych przez niego/nią zamierzeń, że w naszym ograniczonym pojęciu, można by ją/jego uznać za Boga. Boga, któryzostałstworzony przez człowieka: wpierw jako IDEA bogów/Boga, która przez długie tysiąclecia służyła ludzkości (z różnym skutkiem, często bardzo tragicznym), by potem, kiedy już ludzie mieli ku temu techniczne możliwości, wytworzyć realny byt, który stanie/stał się ich intelektualnym dziedzictwem i jednocześnie spełnieniem ich odwiecznych marzeń o życiu wiecznym danym im od Boga.

 

Taki przebieg wydarzeń można sobie wyobrazić, biorąc za podstawę powyższy cytat z książki Darryla Reanney’a (i od razu widać po co mu była potrzebna czasoprzestrzeń). Jest bowiem niezbitym faktem, iż mózg ludzki ma ogromne możliwości, które dopiero teraz coraz lepiej zaczynamy poznawać dzięki dokonaniom naukowym. Uważam więc za duże marnotrawstwo wykorzystywanie tego wyjątkowego organu do działania, które można określić w obrazowy, a zarazem bardzo celny sposób: „Cała para idzie w gwizdek”. Co chcę przez to na powiedzieć?

 

Zacznę od pewnej analogii: „Czy widzieliście pająka, który by sam siebie oplatał pajęczyną? Nie? A jednak taka osobliwość istnieje. Jest to człowiek omotany stworzonymi przez siebie koncepcjami życia i /../ religijnej filozofii” (Jak człowiek stworzył bogów Jerzego Cepika) . Przez wiele tysięcy lat bowiem, nasza zdominowana przez ego wyobraźnia stworzyła tak gęstą pajęczynę religijnej UŁUDY dotyczącą zaświatów i wiecznego życia po śmierci, obiecanego nam dzięki „wielkiej miłości i miłosierdzia naszych bogów” oraz niezliczonych rytuałów i obrzędów, od których miało (i ma) zależeć powodzenie tego „świętego” przedsięwzięcia, wymodlonego przez wiernych wszystkich religii świata.

 

Czy z tego skomplikowanego labiryntu ideowych iluzji jest wyjście dla człowieka sceptycznie myślącego, a nie tylko wierzącego kapłanom, iż to wszystko jest prawdą? Mam nadzieję, że jest, gdyż człowiek wreszcie zadał sobie bardzo istotne pytanie: „Cóż warte jest to wszystko, wymyślone przez nas samych, dla uspokojenia samych siebie?” (wg w/wym. pozycji). Otóż dzieje religii są historią SAMOOSZUKIWANIA się człowieka. Jak ujął to J.W.Goethe: „Nie jesteśmy oszukiwani, sami siebie oszukujemy”. I tak jest w istocie.

 

Kilkadziesiąt tysięcy lat fałszowania rzeczywistości (od nieświadomego do coraz bardziej wyrafinowanego) przez niezliczoną ilość członków naszego gatunku, po to tylko, by nie dopuścić do świadomości prawdy o przemijalności życia ludzkiego i nieuchronności śmierci. Jest to wina naszego ego, gdyż to właśnie z dbałości o ciągłe zapewnianie mu psychicznego komfortu, człowiek stworzył ogromny panteon bogów mających opiekować się swymi wyznawcami i realizować ich duchowe potrzeby. A wszystko według od dawna uświęconej łacińskiej maksymy: „Świat chce być oszukiwany, więc niech go oszukują”.

 

Zawsze mnie zastanawiało czy nie ma innego sposobu na pokonanie naszego wrodzonego lęku przed śmiercią, jak tylko ten zaanektowany przez większość religii, czyli polegający na oszukiwaniu naszego ego, że nie ma się czego bać, bo „wszystko będzie dobrze”? Darryl Reanney tak pisze m.in. w przedmowie: „Mówienie, że wszystko będzie dobrze, wydawało mi się sentymentalnym głupstwem w obliczu chorób i śmierci, nie mówiąc już o bezlitosnych realiach łańcucha pokarmowego”. Mam podobne przemyślenia w tej kwestii.

 

A przecież istnieje inny sposób (i to o wiele prostszy) na to, aby NIE BAĆ się śmierci i najlepszym dowodem, iż jest on skuteczny, jestem ja sam. Nie pisałem o tym dotąd, bo mało kogo to raczej zainteresuje, jednak teraz jest jedyna ku temu okazja. Zacznę od pytania: dlaczego większość ludzi bez zastanowienia WIERZY w prawdziwość religijnych twierdzeń? Czy nie dlatego głównie, iż wpajane są im one od wczesnego dzieciństwa? A potem przez całe życie powtarzane są tysiące razy i to zazwyczaj przez osoby uznawane za autorytety moralne, darzone ogólnym szacunkiem i sympatią? Czy nie działa tu psychiczny mechanizm: „Kłamstwo, które się z uporem długo powtarza, staje się z czasem prawdą”?

 

Wyobraźmy więc sobie teraz sytuację, o której nadmienił też Darryl Reanney w książce: „Z własnego doświadczenia wiem /../ że w drugiej połowie życia trzeba się oduczyć niemal wszystkiego, czego nauczyliśmy się w latach młodości. Podczas pisania zmieniła się moja wizja prawdy”. Otóż to! Dokładnie to samo stało się w moim przypadku: od kiedy zacząłem pochłaniać (to chyba najlepsze określenie) wiedzę religioznawczą (i inne), dowiedziałem się czym w istocie są religie, jaka jest ich geneza i rola w życiu człowieka, społeczeństw, a nawet całych narodów. Jednym słowem, diametralnie zmieniła się moja wizja prawdy o człowieku w otaczającym go świecie i roli religii w jego życiu.

 

Był to proces wieloletni i tak intensywny, że jego konsekwencje przeobraziły nie tylko moją ŚWIADOMOŚĆ, ale też widocznie moje EGO, które z czasem zaczęło przyzwyczajać się do poznawanej prawdy o rzeczywistości i o sobie samym. Np. dzięki takim przemyśleniom: „Nasz los jest wyraźnie określony: wyłaniamy się z niebytu naznaczeni tożsamością, trafiamy do królestwa czasu i według niepojętej miary istniejemy, a potem znowu odchodzimy w niebyt” (Edmund Lewandowski Odkrywanie tajemnic bytu). Czy ta konstatacja nie oddaje nadzwyczaj trafnie naszego „odgórnego przeznaczenia”, jako istot żywych?

 

Albo taka myśl genialnego Stanisława Lema: „Życie jest oszustwem /../ usiłowaniem obejścia praw, skądinąd nieuchronnych i nieubłaganych”. Wystarczy teraz słowo „życie” zamienić na „religia” i mamy następną głęboką myśl: „Religia jest oszustwem /../ usiłowaniem obejścia praw, skądinąd nieuchronnych i nieubłaganych”. Wychodzi z tego paradoks: „oszustwu” natury, człowiek przeciwstawił swoje religijne „oszustwo”, nie chcąc pogodzić się z tym pierwszym, według niepisanej zasady: „Lepsze jest piękne kłamstwo, niż okrutna i bezlitosna prawda”. Lub taki zapisek egipskiego kapłana sprzed czterdziestu dwóch wieków: „Śpisz, dzięki czemu się budzisz; umierasz, dzięki czemu żyjesz”. Interesujące spostrzeżenie!

 

Konkluzja do której zmierzam jest następująca: Przez długie tysiąclecia religie „wmówiły” ludzkości, iż jest ona wciąż na dziecięcym etapie rozwoju i słaba psychika człowieka nie zniosłaby PRAWDY o jego śmiertelności, że człowiek nie poradziłby sobie z takim ciężkim brzemieniem i mógłby ze strachu „postradać zmysły” lub mieć samobójcze skłonności. Dlatego religie przypisały sobie wyjątkową rolę oszukiwania ludzkich umysłów w wyższej sprawie (w tzw. „dobrej wierze”), aby uchronić człowieka przed słabością jego psychiki i nadać głębszy sens jego krótkiemu życiu (cyt. wyżej: „Świat chce być oszukiwany..” itd.).

 

Mam nieco inne zdanie w tej kwestii (ale to jest mój pogląd i nie każdy musi go podzielać). Według mnie nasze ego z powodzeniem zniesie prawdę o swoim doczesnym końcu, jeśli tylko będzie miało wystarczająco dużo czasu, aby się z nią oswoić i zaakceptować. Śmierć, czy też nieistnienie nie jest takie straszne jak wmawiają nam religie: czy przeraża kogoś niepodważalny fakt, że NIE ISTNIAŁ przez ponad 13 mld lat od powstania Wszechświata? Że nie uczestniczył świadomie w rozgrywającej się w tym czasie przebogatej historii życia?

 

Myślę, że nie znajdzie się taki osobnik, który byłby przerażony faktem tak długiego swego nieistnienia, poprzedzającego jego narodziny. Czym się będzie różniło nieistnienie po naszej śmierci? Absolutnie niczym! To tylko nasza wyobraźnia (chora, bo uwarunkowana przez religijne myślenie) każe nam się bać tego stanu i czepiać się różnych sposobów wybrnięcia z tej sytuacji, podsuwanych usłużnie (i nie bezinteresownie!) przez religie. Jest takie dawne powiedzenie: „Człowiek straciłby odwagę, gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia” (Bernard Fontenelle). Czy rzeczywiście? A czy religie dały człowiekowi szansę, by mógł przekonać się ile jest w nim fałszu, a ile prawdy? Niestety nie!

 

Z mojego doświadczenia wynika coś innego: jeśli przez tę drugą połowę życia nasze ego będzie często uświadamiane, że KAŻDE ŻYCIE niezależnie od jego długości, musi zakończyć się śmiercią,.. że nie powinniśmy traktować jej jako osobistej tragedii, ale jako nieuchronną konsekwencję ludzkiej egzystencji,.. że bez kończącej życie śmierci nie moglibyśmy w ogóle zaistnieć na świecie (jak ujął to Andre Frossard: „Jedyny sposób na uniknięcie śmierci, to po prostu nie istnieć”) – to w końcu nastąpi taki moment, iż nasze ego zrozumie, że nie ma innego sposobu, jak tylko POGODZIĆ się z tym losem, przed którym i tak nie ma ucieczki,.. jeśli już się wcześniej zaistniało.

 

Po prostu nie ma sensu walczyć z „przeznaczeniem”, jakie „zaplanowała” natura dla swoich żywych tworów. Jedynie co nam pozostało, to ZAAKCEPTOWAĆ nasz los (w aspekcie śmiertelności) takim, jaki jest. I dopiero wtedy autentycznie przestajemy bać się śmierci, bo uświadamiamy sobie, iż nasz lęk był przejawem naszego niepogodzenia się z rzeczywistością. Buntem skierowanym przeciwko naszemu losowi, na który i tak nie mamy wpływu. A jeśli tak się sprawy mają (a mają się, bez wątpienia!), to jaki jest sens z tym walczyć i próbować przeciwstawiać się temu? Czy to nie jest ewidentny przejaw głupoty naszego ego?

 

Reasumując. Książkę Darryla Reanney’a Śmierć wieczności. Przyszłość ludzkiego umysłu z paru powodów uważam za wyjątkową i wartą nie tylko przeczytania, ale i przestudiowania. Otóż opisana w niej charakterystyka czasoprzestrzeni (niezależnie od tego czy jest zgodna we wszystkich szczegółach z naukowymi dokonaniami i zasadna w kontekście koncepcji nieśmiertelnej świadomości ludzkiej), jest mimo wszystko niesamowitym WYZWANIEM dla ludzkiej wyobraźni, cechy, którą chyba najbardziej w człowieku cenię. Takie wyzwania (jak i podobne im) były dla mnie zawsze bardzo cennym doświadczeniem.

 

Natomiast co do koncepcji nieśmiertelnej świadomości. Kiedyś byłem całkowicie przekonany o jej prawdziwości (realności) i nawet byłem zadowolony, iż jako ateista mam dzięki niej na starość takie ideowe „koło ratunkowe”, które z powodzeniem może w razie potrzeby zastąpić religijną koncepcję życia po śmierci. Ta opisana przez autora książki wizja nieśmiertelnej świadomości ludzkiej, wyzwolonej z więzów ego po naszej śmierci, by żyć bez ograniczeń czasu i przestrzeni w bezcielesnej kosmicznej koegzystencji – jest doprawdy pociągająca i przede wszystkim urzekająca swoją odmienną od religijnych formą. Przede wszystkim nie stawia na DUSZĘ, byt wymyślony przez teologów, którego istnienia nie sposób potwierdzić w rozumowy sposób, ale na naszą ŚWIADOMOŚĆ, której istnienie jest bezspornym faktem.    

 

Teraz nie przywiązuję już do niej takiej wagi. Podoba mi się ta idea, bo bardziej odpowiada mojej wyobraźni, ale nie stałem się jej zwolennikiem. Może to wynika z faktu, iż nie jest mi potrzebne (przynajmniej na razie) „zapasowe koło ratunkowe” w postaci owej koncepcji, ponieważ mojej świadomości udało się zapanować nad ego na tyle skutecznie, iż mogę bez lęku myśleć o końcu swojej egzystencji i nie widzieć w tym osobistej tragedii. Czyli tak jak widział to Tadeusz Kielanowski: „Człowiek jest jedyną istotą żywą, która wie o tym, że umrze i potrafi snuć na ten temat rozważania”.

 

Co nie znaczy, iż nie doceniam wartości tej książki, wprost przeciwnie: uważam, iż rozdziały, które dotyczą charakterystyki naszego EGO i jego destrukcyjnego wpływu na nasze życie, są nie do przecenienia dla każdego, kto potrafi z tej wiedzy wyciągnąć odpowiednie wnioski i wykorzystać je w swoim życiu. Ta wiedza jest tym bardziej cenna, iż ludzie zazwyczaj nie mają najmniejszego pojęcia w jaki podstępny sposób manipulowani są przez własne ego (choćby dlatego, że się z nim identyfikują i utożsamiają z jego potrzebami).

 

Ale też co bardzo istotne, dopatrzyłem się w niej fragmentów potwierdzających mój punkt widzenia na pochodzenie religii i naszych bogów (pogląd, że są one dziełem umysłów i wyobraźni ludzkiej: to nie Bóg stworzył człowieka na swe podobieństwo i obraz, lecz ludzie stworzyli swych bogów na własne podobieństwo). Mam na myśli te cytaty:

„Twórcy psychoanalizy, Freud i Jung twierdzą, że wiara w życie pozagrobowe jest podstawowym elementem życia duchowego człowieka. Freud uważał, że wiara ta jest najstarszym, najsilniejszym i najbardziej uporczywym marzeniem ludzkości /../ Nic więc dziwnego, że Carl Jung twierdzi, iż wiara w zmartwychwstanie jest podstawową cechą ludzkiej psychiki /../ a idea życia pozagrobowego znana jest na całym świecie”.

Co wynika z powyższego? Ni mniej ni więcej tylko to, iż religie ze swymi licznymi bogami i opiekuńczymi bóstwami powstały niejako „na zamówienie” ludzkiej psychiki, która bez mała od początków naszego rodzaju „domagała się” od wyobraźni zrealizowania „najstarszego, najsilniejszego i najbardziej uporczywego marzenia ludzkości”, którym jest silna wiara w zmartwychwstanie ciał i życie pozagrobowe. Jeśli do tego dołączymy nasze ego bojące się śmierci i starające się za wszelką cenę nie dopuścić tej przykrej prawdy do siebie, będziemy mieli w miarę pełny obraz sytuacji człowieka uwikłanego w sieć iluzji stworzonych przez niego w określonym celu, dla własnej psychicznej wygody.   

 

Zakończę tak: mimo wielu zalet tej publikacji, nie miała ona znaczącego wpływu na moje dotychczasowe poglądy (prócz tego, iż potwierdzała je). Nie miała też wpływu na moje psychiczne poczucie bezpieczeństwa. Mój stosunek do tego problem trafnie oddaje ów cytat:

„Zwierzę z rzędu naczelnych osiągające pewien stopień inteligencji lub dziecko, przed którym otwiera się życie, odkrywa, że rzeczywistość jest niepokojąca. Aby nabrać poczucia pewności siebie i móc się bronić, usiłuje ją zrozumieć. /../ w tym szeroko pojętym dążeniu do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa można odnaleźć źródło wszelkich systemów objaśniających tę rzeczywistość, zarówno mitologicznych, jak i naukowych” (Hubert Reeves Godzina upojenia. Czy Wszechświat ma sens?”).

Tak się złożyło w moim życiu, iż wybrałem NIE RELIGIJNY lecz NAUKOWY system objaśniania rzeczywistości, a zarazem i naukowy sposób zapewnienia sobie psychicznego bezpieczeństwa. Jak dotąd nie zawiódł mnie on ani razu i nie sądzę, aby zawiódł mnie w przyszłości. A jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa związane ze świadomością własnej śmiertelności, to nie jest mi potrzebna koncepcja nieśmiertelnej świadomości, wyzwolonej z więzów ego po śmierci mojego ciała, skoro wyznaję prostszy sposób na to, by nie bać się śmierci, sformułowany już 2300 lat temu przez Epikura, który w liście do swego ucznia pisał:

„Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czuciem; a śmierć jest niczym innym, jak właśnie całkowitym pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite przeświadczenie, że śmierć jest niczym, sprawia, że lepiej doceniamy śmiertelny żywot, a przy tym nie dodaje bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy pragnienie nieśmiertelności. /../ A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas nie ma. Wobec tego śmierć nie ma żadnego związku ani z żywymi, ani z umarłymi; tamtych nie dotyczy, a ci już nie istnieją” ( Edmund Lewandowski Odkrywanie tajemnic bytu).

Zapewne to dlatego właśnie uczniowie Sokratesa, którzy przyszli do niego przed śmiercią, pytając go z jakiego kamienia chciałby mieć nagrobek, nie potrafili zrozumieć obojętności swego mistrza, który im tłumaczył jak dzieciom, iż dla niego to nie ma żadnego znaczenia, gdyż JEGO i tak w tym grobie NIE BĘDZIE. To było dla nich wręcz nie do pomyślenia i wyobrażenia sobie. Chyba podobnie jak i dla większości ludzi obecnie żyjących. Ja raczej nie zaliczam się do nich, dlatego wartość tej książki upatruję w innych jej aspektach, mających dla mnie o wiele większe znaczenie. To tyle, co chciałem napisać o tej publikacji.   

 

 

Kwiecień 2018 r.                               ---- KONIEC----


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
3. Kilka refleksji MarekJ 2018-05-01
2. Podziękowanie Robert Śliwa 2018-05-01
1. Podziękowanie Rafał Potempa ( Loner ) 2018-04-30


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 908 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Niezastąpieni szafarze łask bożych   Ferus   2016-06-26
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Rozum i Wiara. Część V   Ferus   2016-01-10
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Niewierny Tomasz i krzew gorejący   Ferus   2017-01-01
Refleksje sprzed lat   Ferus   2016-10-16
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09
Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość   Ferus   2022-04-24
Alternatywny Genesis: Boski reality show.Czyli kwestia duchowości/duszy widziana z „nieco” innej perspektywy.   Ferus   2024-04-28
Kompleksy uświęcone   Ferus   2016-02-07
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Rozum i Wiara (XVIII)   Ferus   2021-08-15
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Rozum i Wiara. Część X   Ferus   2016-04-10
Rozum i Wiara. Część  XVII   Ferus   2017-01-22
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Wolna wola - klucz do piekielnych bram   Ferus   2017-02-05
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Trzy stulecia bałwochwalstwa   Ferus   2017-09-03
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Potęga mitów: 10 plag egipskich.   Ferus   2016-01-17
Szamani: antenaci współczesnych kapłanów.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (II)   Ferus   2022-08-07
Tłumaczenie rzeczywistości na religijną modłę   Ferus   2016-09-04
Szamani: antenaci współczesnych kapłanówI.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (III)   Ferus   2022-08-14
Zbłąkane dzieci Matki Natury   Ferus   2022-09-25
Doradztwo religijne i religioznawcze XX   Ferus   2015-10-04
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Relikty religijnego myślenia, Część II.   Ferus   2017-10-01
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Rozum i Wiara. Część VIII   Ferus   2016-03-13
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Bogowie popkultury.Czyli jakimi religijnymi stereotypami „karmi” nas telewizja.   Ferus   2021-09-05
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Potęga mitów: Odkupienie i Zbawienie   Ferus   2016-02-28
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Idea kontra rzeczywistość   Ferus   2015-10-25
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Potęga mitów: Ziemia Obiecana   Ferus   2016-02-14
Grzechy religii: hipokryzja   Ferus   2015-08-30
Refleksje sprzed lat: „Fikcyjna walka dobra ze złem” i inne   Ferus   2021-10-31
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Hejże dzieci (boże), hejże ha   Ferus   2016-07-03
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Kobieta czyli zło konieczne?   Ferus   2022-06-19
Pytania do Boga   Ferus   2022-03-20
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Poświąteczna refleksja: wymuszanie poczucia winy   Ferus   2017-04-23
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Potwór stworzony ludzką wyobraźnią   Ferus   2022-06-26
Niespójne koncepcje Boga, Część II   Ferus   2017-09-17
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Czyżby bunt aniołów stróżów?   Ferus   2017-08-27
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk