Prawda

Piątek, 17 maja 2024 - 07:00

« Poprzedni Następny »


Długi cień zimnej wojny


Andrzej Koraszewski 2022-12-12

Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)
Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)

Rosyjska napaść na Ukrainę nie jest wyłącznie objawem odwiecznego rosyjskiego imperializmu, jest nowym frontem zmagań autorytaryzmu i totalitaryzmu z demokracją. Putin twierdzi, że to „walka z faszyzmem”, ale świat zachodni występując w obronie Ukrainy broni prawa narodów do wolności. W czerwcu 1950 roku Korea Północna, z pomocą Związku Radzieckiego i Chin, napadła na Koreę Południową pod hasłem „walki z kolonializmem”. W tym czasie los Polski i innych państw Europy Wschodniej był już przesądzony. Wojna koreańska pochłonęła około trzech milionów istnień, tylko po to, by granica postała niezmieniona na 38 równoleżniku. Korea Południowa, najbiedniejszy wówczas kraj regionu i jeden z najbiedniejszych krajów ówczesnego świata, należy dziś do państw demokratycznych i najbardziej rozwiniętych, Korea Północna jest komunistyczną tyranią, w której ludzie umierają w obozach pracy, a obłąkany dyktator grozi światu bombami atomowymi. Podobnie jak dziś w Ukrainie, wojna koreańska nie była tylko wojną o „strefy wpływów”, była wojną o wolność.

Jedną z nielicznych książek opowiadających o koszmarze wojny koreańskiej, jakim była dla setek tysięcy uchodźców, jest wydana trzydzieści lat temu powieść zmarłego w 2002 roku amerykańskiego pisarza, Chaima Potoka I Am the Clay. Wiele lat temu przełożyliśmy ją z żoną na polski, ale żaden polski wydawca nie był zainteresowany.


Poniżej fragment pierwszego rozdziału z tej książki.

Chaim Potok Myśmy gliną

„Nie ma słońca bez cienia i niezbędne jest poznanie nocy.”

Albert Camus


W czasie odwrotu, kiedy Chińczycy i armia Północy zalali Południe, stary człowiek z żoną opuścili swoją wieś w górach i rozpoczęli paniczną ucieczkę główną drogą do Seulu. W pewnym  momencie wraz z innymi rzucili się do przydrożnego rowu, żeby ustąpić przed nadciągającą kolumną amerykańskich czołgów i łazików i wtedy go znaleźli.


Stary człowiek zerknął na chłopca, zakrwawiony, ledwie oddychający, nieprzytomny. Leżał na plecach, w śniegu na dnie rowu.. Stary człowiek obojętnie odwrócił wzrok.


Nisko nad głowami przeleciały z hukiem dwa myśliwce. Słyszeli chrzęst stalowych czołgów, czuli drżenie ziemi. Na starego człowieka, kobietę i chłopca sypały się grudy ziemi ze śniegiem.


Stary pomyślał obojętnie: ten rów będzie moim grobem. W pobliżu eksplodowały pociski. Powietrze przenikał zapach prochu. Coś wilgotnego i zimnego spadło na twarz starego człowieka. Przestraszył się, że to ręka rozerwanego na strzępy ciała i przeszył go dreszcz. Ale to była ręka chłopca.


Leżący w rowie na plecach, z głową prawie zagrzebaną w śniegu, chłopiec był teraz wpółprzytomny.


Stary człowiek patrzył przez długą chwilę w ciemne, przerażone oczy chłopca i powiedział do żony kilka słów.


Rozpięła chłopcu koszulę i obejrzała jego ranę. Odłamek pocisku tkwił poniżej prawego obojczyka, metalowa drzazga odcinała się ciemną smugą na ciele, z rany sączyła się krew. Odprysk łuski smoka śmierci. Wyrwać!


Przejechał ostatni czołg. Drogą szli teraz amerykańscy i koreańscy żołnierze. Uchodźcy wypełzali z rowu. Miastowi i wieśniacy. Z dolin na północy, z dobytkiem na ramionach, na głowach, na wózkach. Niemowlęta na plecach starszych dzieci, staruszki na plecach mężczyzn. Wszyscy brudni, zabłoceni, przerażeni.


Przejeżdżające pojazdy zepchnęły dwa wózki z drogi i mężczyźni  musieli je wyciągać z rowu. Kawałek dalej leżał  martwy wół, ciągle jeszcze zaprzęgnięty do rozwalonego wozu. Nad pyskiem i zadem unosiła się para.  Stary człowiek nie widział żadnej rany. Martwy. Dlaczego? Nagle zamarło mu serce. Widział już nie jeden raz taką scenę. Wół orze, nagle potyka się, chwieje się na nogach i pada w bruzdę. Albo kiedy młodszy brat stolarza podniósł belkę, podparł ją ramieniem i upadł na ziemię. Żywy, a w chwilę później martwy. Nic się nie poradzi. 


Stary człowiek wygramolił się z rowu. Ich wózek stał na skraju drogi, tam gdzie go zostawili. Wiał wiatr, poranne powietrze było teraz czyste i przejmująco zimne.


Kobieta została w rowie przy chłopcu. Mężczyzna rozejrzał się wokół. Zamarzniętą wcześniej ziemię rozbiły na proch stalowe gąsienice czołgów. Chmura żółtawego pyłu wisiała nad drogą jak mgła. Po obu stronach drogi tarasy ryżowych pól, obrzeżone dziką, zimową trawą, dalej wysokie wzgórza. Żaden ludzki głos nie dochodził z drogi, tylko szczęk pojazdów, kroki idących ludzi, skrzypienie dwukołowych wózków i z rzadka ryk wołu.


Stary człowiek odwrócił się i niecierpliwie zawołał kobietę. Nie poruszyła się. Głęboki rów już opustoszał, była w nim tylko kobieta, chłopiec i brązowy, martwy wół, zaprzężony do zniszczonego wozu.


Ponownie zawołał kobietę. Rozejrzała się po pustym rowie, spojrzała na męża. Wskazała na chłopca, który znów stracił przytomność i leżał teraz z głową na jej kolanach. 


Mężczyzna zauważył, że ma spódnicę poplamioną krwią chłopca. Rozzłoszczony zaczął na nią krzyczeć, ale jego słowa zagłuszył nagły huk helikoptera nadlatującego z południa i wiszącego teraz tak nisko, że można było dostrzec w kabinie zasłoniętą hełmem głowę pilota. Przycisnął ręce do uszu. Powietrze wibrowało mu w krtani i czuł drżenie w głowie. Kiedy znów spojrzał do rowu zobaczył, że żona próbuje wspiąć się na drogę, dźwigając z trudem chłopca.


Jeszcze bardziej rozzłoszczony wziął od niej chłopca i omal nie stracił równowagi. Nie spodziewał się, że jest tak lekki. Jak ptaszek. Położył go na stercie kołder na wózku. Kobieta teraz bez trudu wydostała się z rowu.


Pomyślał, że mógłby wziąć trochę mięsa martwego wołu. Zaraz i tak zostanie oczyszczony do kości. Właściwie dlaczego nie wziąć? Może całą  nogę? Ale kobieta coś do niego mówiła o chłopcu.


Spojrzał na martwego wołu. Dwóch  mężczyzn już go oprawiało nożami. Dlaczego ktoś go zostawił? Zaraza? Zarazę można wypalić w płomieniu. Jak można zostawić martwego wołu?  Ludzie zgłupieli od tej wojny.


Chłopiec leżał na wózku na kołdrach, kobieta stała obok, ocierała mu brud z twarzy i wpatrywała się w tkwiącą w jego piersi metalową drzazgę. Rana wydawała się głęboka i już zaczynała ropieć. Pamiętała słowa stolarza, że takie rany powinny być szybko opatrzone przez kogoś, kto się zna na szpitalnej medycynie. Pochyliła się nad brzegiem wózka i próbowała zatamować krew oderwanym ze spódnicy kawałkiem materiału. 


Stary człowiek podniósł dyszle wózka i włączył się w potok uchodźców. Kobieta szła obok z wzrokiem utkwionym w chłopca.


Kiedy mijali wołu już pięciu mężczyzn wycinało mięso. Przez tego chłopaka nie mógł zabrać ani kawałka. Swojego własnego wołu nie zabrał, bo się bał, że podczas ucieczki nie będzie go miał czym karmić. Zostawił go w szopie z otwartym workiem ziarna. Nie łudził się, że przetrwa, ani że wieś ocaleje. Mówili, że Chińczycy wszystko rabują, a czego nie mogą zabrać ze sobą to palą. Uciekając w pośpiechu zabrali tylko kołdry i maty, skrzynkę z duchem ojca i żywność  na kilka dni.  


Za zakrętem przeszli obok starszego mężczyzny, leżącego  na skraju drogi. Czarne otwory oczu i ust. Od dawna martwy. Strumień mężczyzn, kobiet i dzieci obojętnie płynął obok zabitego.


Stary człowiek szedł jak przykuty do dyszli wózka. Zostawią chłopca w jakimś szpitalu albo sierocińcu i pójdą dalej. Może przedtem umrze. Wtedy zostawią go na poboczu drogi. Kraj jest pełen sierot. Błąkają się po górach i dolinach jak stada zdziczałych psów, okradając żywych i umarłych. Uparta starucha. Po co im teraz dodatkowy ciężar, obcy chłopiec?


Kobieta szła obok wózka i przez szmatę, którą przyciskała do rany chłopca, czuła ciepłą wilgoć jego krwi. Leżał na wpół przytomny, miał dreszcze. Oderwała ze spódnicy kolejny kawałek materiału i owinęła mu wokół piersi. Zesztywniał z bólu przy tym zabiegu, ale nie krzyknął. Otuliła go kołdrą. Przemawiała po cichu do ducha swojej dawno zmarłej matki i do ducha liściastego kasztanowca, stojącego w pobliżu werandy domu w jej rodzinnej wiosce i do ducha jedynego dziecka, które urodziła i które zmarło w pierwszym roku życia. Przekreśliła powietrze nad chłopcem długim, poziomym i pionowym ruchem, jakiego nauczyła ją matka, żeby odpędzić demony  śmierci.


Stary człowiek słyszał odległe, głuche dudnienie armat i koncentrował się tylko na każdym kolejnym kroku na wyboistej drodze. Sam środek drogi zapchany był przez łaziki, ciężarówki i ambulanse. Jednym poboczem uchodźcy szli na południe, drugim kolumny wojska maszerowały w dwuszeregu na północ. Przez zamarznięte pola po obu stronach drogi szli również żołnierze rozciągniętą wzdłuż całej doliny tyralierą.


Dwa jednosilnikowe myśliwce nadleciały z południa na wysokości nie większej niż piętnaście metrów nad ziemią. Trzymając się obrzeża doliny, zniknęły pod granią pobliskiego łańcucha wzgórz i pojawiły się ponownie jak wyrzucone z katapulty.


Stary człowiek odwrócił się do żony w chwili, gdy oderwała ręce od wózka i wyszła na środek drogi, prosto przed nadjeżdżający ambulans.                                                                         

Patrzył  na nią zdumiony i sparaliżowany strachem.


Słyszał krzyki ludzi, dyszle wózka wypadły mu z rąk.  Kobieta stała na  środku drogi. Ambulans przetoczył się koło niego. Przez szybę samochodu stary człowiek widział zaskoczoną twarz koreańskiego kierowcy.  Odzyskał głos i krzyknął ostrzegawczo. Ambulans gwałtownie zahamował podnosząc chmurę kurzu i żwiru.


Na moment zapadła cisza. Za ambulansem zatrzymał się długi sznur pojazdów. Kierowca spuścił szybę i wychylił się z szoferki.


- Zwariowałaś, chcesz, żeby cię robaki zżarły?


Stara kobieta pokazała na leżącego na wózku chłopca.


- Ranny, bardzo ciężko.


- Z drogi starucho, bo przejadę – wrzasnął kierowca.


Słychać było teraz krzyki i trąbienie klaksonów. Amerykański oficer wyskoczył z łazika i przeszedł szybko wzdłuż unieruchomionych pojazdów.


- Dziecko, chłopiec, ranny… – błagała kobieta.


Stary człowiek podszedł i wziął ja za ramię.


Wyrwała się.


Kierowca zniknął w szoferce i w chwilę później w oknie pojawiła się jego ręka. Trzymał w niej paczuszkę zawiniętą w jasnobrązowy materiał. Rzucił ją kobiecie, powiedział, co ma z tym zrobić i podciągnął szybę w drzwiach samochodu.


Stary człowiek z żona stali na skraju drogi, patrząc na odjeżdżający ambulans.  Kobieta czuła jakby wielki  czerwony krzyż niemal otarł się o nią, niczym dobry duch i zrobiła w powietrzu poziomy i pionowy ruch ręką, w której ściskała mały pakunek.


Stary patrzył na nią bez słowa. Otworzyła pakunek. Stojący za nimi ludzie krzyczeli. Podniósł dyszle wózka i przestawił go na skraj rowu. Strumień uchodźców znów ruszył przed siebie.


Kobieta wyjęła z pakunku bandaże. Była tam jeszcze mała papierowa torebka z białym proszkiem. Zaczęła ostrożnie odrywać zakrwawioną szmatę z rany chłopca. Krew zakrzepła, zdejmowała szmatę delikatnie, ale chłopiec ocknął się i jęknął. Zasypała ranę proszkiem i widziała jak jego źrenice uciekły w górę i zniknęły pod powiekami. Zabandażowała ranę i przykryła go kołdrą.


Stary człowiek przyglądał się kobiecie. Daleko w dolinie grzmiały działa. Dwa srebrne odrzutowce zatoczyły łuk nad odległym wzgórzem, z którego wzniosły się słupy gęstego dymu. Święta ziemia stała w ogniu.


Stary człowiek, który potrafił wyczuć, kiedy żywe istoty zbliżają się do śmierci, wiedział że chłopiec umiera. Pomyślał, że pozbędą się go przed następnym wschodem słońca. Wieczorem przypadnie mu porcja ryżu. Kobieta będzie się przy tym upierać. Marnowanie cennej żywności.


Szedł w tłumie uchodźców, z rękami zaciśniętymi na dyszlach wózka, czując w barkach, ramionach i krzyżu kalectwo tej drogi, zrujnowanej przez wojenne maszyny cudzoziemców. Orka szatanów śmierci. Chłopiec. Tylko jedna mała śmierć, wśród wszystkich innych.


Kilka kroków za nim kobieta szła obok wózka. Zatrzymała się raz, żeby nabrać w dłonie trochę śniegu z przydrożnego rowu i przetrzeć rozgorączkowaną twarz chłopca. Chłopiec ocknął się na moment i zawołał matkę. Starej kobiecie zabiło gwałtownie serce. Pamięć zimnej pustki, głębokiej jak sucha studnia, w której drzemie tylko cisza, ciemność i demony. Jak szybko śnieg się stopił. Strumyczki cieknące po zamkniętych powiekach, wzdłuż nosa i wokół cienkich, drobnych ust. Z jakiej może być wioski? Ma dziewięć, może dziesięć lat. O moje święte drzewo, obejmij go i uzdrów swoim duchem, jak mnie w dzieciństwie, kiedy spadłam z twoich gałęzi i złamałam rękę, a wiejski doktor zrobił okład i siedziałam w twoim cieniu i słyszałam twój szept: Arirang, Arirang, o Arirang. Przełęcz Arirang jest długa i trudna, ale dotrzesz na szczyt, gdzie zawsze świeci słońce. Stary doktor był zdziwiony jak szybko ręka się zagoiła.


Znów nabrała garść śniegu i przyłożyła śnieg do rozpalonego czoła, a chłopiec znów zawołał matkę i zapadł w mrok.

***

To okrutna książka o okrucieństwie wojny, bezdomności, głodu i zimna.


Tamta wojna zakończyła się po trzech latach, dzięki śmierci Stalina. Nie zmieniło się nic. Granica pozostała tam gdzie ustalono ją zaraz po wojnie. Nie powiększyło się imperium zła, udało się obronić wolność w jednym, nic wówczas nieznaczącym, dzikim kraju.


Ta wojna, którą Putin rozpętał teraz u naszych sąsiadów ciągle jeszcze pozwala mieć nadzieję, że się szybko skończy. Codziennie dowiadujemy się o nowych okrucieństwach, codziennie szukamy wiadomości z frontu, chcąc wierzyć, że to zły sen i to wszystko zaraz się skończy. Zimna wojna nie była zimna ani przez jeden dzień. Wojnę w Korei udało się wygrać, przegranych wojen było więcej. Ostateczna przegrana i rozpad ZSSR przyniosła wyzwolenie nam i złudną radość z powodu ostatecznego zwycięstwa demokracji. Być może w zmaganiach między wolnością i tyranią nie ma ostatecznych zwycięstw, a co gorsza, nic w tych zmaganiach nie jest proste.

*

Patrz również: Zniekształcona pamięć wojny koreańskiej.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2605 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

UE i administracja Bidena wciąż ugłaskują i nagradzają mułłów Iranu   Rafizadeh   2023-01-24
Żyjemy w ciekawych czasach   Koraszewski   2023-01-24
Wojna Unii Europejskiej z Izraelem   Tawil   2023-01-19
Czy istnieje środek prawny na kłamstwa George'a Santosa?   Dershowitz   2023-01-19
Wieczny dyktator i brakujący pokój: historia Mahmuda Abbasa   Eid   2023-01-19
Orwellowska obsesja „New York Timesa” na punkcie Izraela   Chesler   2023-01-18
Palestyna: Perwersyjny – i wprawiający w osłupienie - paradoks   Sherman   2023-01-17
Kolejna faza ewolucji państwucha   Koraszewski   2023-01-17
Najważniejsze niepisane prawo na Zachodzie: nie drażnij irracjonalnych, ekstremistycznych muzułmanów     2023-01-13
Głupota ujawnia się w działaniu, część 3: ignorowanie porażek   Bard   2023-01-11
Nie ma chleba bez wolności?   Koraszewski   2023-01-11
Europa na łasce Kataru?   Godefridi   2023-01-10
Turecki “postęp”: Sześcioletnią dziewczynkę wydał za mąż jej ojciec, znany szejk   Bekdil   2023-01-06
Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych - raz jeszcze   Koraszewski   2023-01-06
Dzisiejsza Rosja i “Długi Telegram”   Koraszewski   2023-01-05
Zapomniane przemówienie Jasera Arafata   Shaw   2023-01-04
Znaczenie wielkiego exodusu Mizrahi   Julius   2023-01-03
Profesor Matczak i hollywoodzka puma   Koraszewski   2023-01-02
Śmieć chrześcijaństwa w Betlejem   Ibrahim   2022-12-31
Ukraina: przepis na ugłaskanie zbrodniarza   Taheri   2022-12-31
Przesłanie Zełenskiego w mundurze polowym   Jacoby   2022-12-29
Konserwatyzm w dobie populistycznej rewolty   Winegard   2022-12-23
Europa budzi się i dostrzega korupcję w organizacjach pozarządowych   Steinberg   2022-12-22
W Iranie i Chinach protestujący domagają się wolności. Gdzie jest przywódca wolnego świata?   Jacoby   2022-12-22
Niemiecki kanclerz obawia się zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-21
Niemieckie spojrzenie na globalne perspektywy   Taheri   2022-12-20
Historia medialnej intifady przeciwko Izraelowi   Chesler   2022-12-20
Mułłowie Iranu: kiedy zbudzi się Unia Europejska?   Rafizadeh   2022-12-15
Turcja i Izrael: otwarcia i ponowne zamknięcia   Bekdil   2022-12-15
Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców   Grzegorz Lindenberg   2022-12-13
Długi cień zimnej wojny   Koraszewski   2022-12-12
Głupota ujawnia się w działaniu   Bard   2022-12-12
Kolonializm i Żydzi, ofiary czy kolaboranci?   Julius   2022-12-11
Zniekształcona pamięć wojny koreańskiej   Shankar   2022-12-09
Czy Izrael powinien bojkotować palestyńskich Arabów?   Amos   2022-12-08
Komu wierzymy i dlaczego tak niechętnie?   Koraszewski   2022-12-07
Kolejne medialne wymówki dla Palestyńczyków i ich terroru   Bard   2022-12-07
Dwoje ludzi przekraczających rzeczywistość we wnętrzu jednego katalońskiego domu   Zbierski   2022-12-02
“New York Times” i jego współpracownicy   Fitzgerald   2022-12-02
Niewinne zdumienie pewnego socjologa   Koraszewski   2022-12-01
Wyjście ze stalinowskiego zimna   Ashenden   2022-11-29
Eureka! Odkryto arabskie lobby   Bard   2022-11-26
Stare irańskie hasło podbija świat   Taheri   2022-11-25
Nie, nierówności dochodów nie są najwyższe w historii. Są na historycznie niskim poziomie   Jacoby   2022-11-22
Porwanie studiów bliskowschodnich   i Alex Joffe   2022-11-20
Mistrzostwa świata w piłce nożnej i światowe rozgrywki   Collins   2022-11-19
Zabłąkane pociski: czego Ukraina (i Polska) mogą nauczyć się od Izraela   Frantzman   2022-11-18
Mroźna zima dla Europy: obwiniaj strategiczną ślepotę   Bekdil   2022-11-16
Thomas Friedman, zwolennik równego kopania wszystkiego, co izraelskie   Flatow   2022-11-14
Inwestowanie w naukę dla bezpieczeństwa żywnościowego w Afryce   Bafana   2022-11-14
Kapitalizm to dobra rzecz   Koraszewski   2022-11-12
Skuteczna walka ze skrajnym ubóstwem   Jacoby   2022-11-11
Zabijanie Lewiatana tysiącem ciosów   Taheri   2022-11-10
Krytyczna teoria rasy i antysemityzm   Levick   2022-11-10
Afrykańscy farmerzy zarobili około 282 miliony dolarów na GMO w 2020 roku – nowe badanie   Opoku   2022-11-09
Niebezpieczeństwo „śpiącej” umowy nuklearnej: silniejsza Rosja, Chiny, Korea Północna, Iran   Rafizadeh   2022-11-08
Refleksje o książce Roberta Spencera Who Lost Afghanistan?   Chesler   2022-11-08
Palestyńska walka o potrawy   Fitzgerald   2022-11-07
Arabowie o zachodniej hipokryzji w sprawie irańskich dronów     2022-11-07
Chaos tworzony przez moralistów na poziomie trzylatków   Tracinski   2022-11-04
Projektanci mody intelektualnej i ich klienci   Koraszewski   2022-11-02
Rewolucja w Iranie jest powstaniem, któremu przewodzą mniejszości etniczne   Mustafa   2022-11-01
Nadzieja w pesymizmie i rozsądku   Koraszewski   2022-10-31
Inna definicja antysemityzmu     2022-10-30
Czego Irańczycy chcą od Waszyngtonu   Taheri   2022-10-29
Zachód odwraca się plecami do prześladowanych chrześcijan, wita radykalnych muzułmanów   Ibrahim   2022-10-26
Opowieści byłego premiera kraju wielkości znaczka pocztowego   Koraszewski   2022-10-25
Odsłonić prawdziwe poglądy antysemitki   Kirchick   2022-10-22
Dzięki administracji Bidena Rosja i Iran są sobie bliższe niż kiedykolwiek   Rafizadeh   2022-10-21
Błąd „jeśli-to” powraca z pełną mocą z okazji umowy o granicy morskiej z Libanem     2022-10-14
Nowa bajka na zimę: “Europa jest ofiarą Amerykanów”   Godefridi   2022-10-12
Pan się myli, Panie Konstanty   Koraszewski   2022-10-12
Także dzisiaj niewolnictwo jest ogólnoświatową plagą   Jacoby   2022-10-11
FAIR – Fairness & Accuracy In Reporting – pokazuje skrajny brak szacunku wobec izraelskich Arabów     2022-10-09
Szef administracji Rady Praw Człowieka ONZ systematycznie naruszał zasady ONZ, ujawniają wycieki e-maili     2022-10-08
Czy Ilhan Omar lub Linda Sarsour dobrowolnie zdjęły hidżab w solidarności z irańskimi kobietami?   Chesler   2022-10-07
Rashida Tlaib, Jaskinia Lwa i wszechobecność nienawiści do Żydów ponad politycznymi podziałami (plus komiks)     2022-10-05
Dalekosiężne skutki śmierci Mahsy Amini   Mahmoud   2022-10-05
Jak USA roztrwoniły swoje strategiczne minerały   Bergman   2022-10-04
Główny nurt i władczyni pierścionka   Koraszewski   2022-10-03
Iran: dymiący wulkan   Taheri   2022-10-03
Iran kupił ponad milion hektarów ziemi w Wenezueli     2022-10-02
Wojownicy sprawiedliwości społecznej ignorują arabskich właścicieli niewolników   Bard   2022-10-01
Czy irański naród otrzyma wsparcie demokratycznego Zachodu?   Koraszewski   2022-09-30
Rosja i Iran: przyjaźń czy tylko partnerstwo?   Amos   2022-09-25
Niebezpieczne związki, czyli sojusze wiernych i niewiernych   Koraszewski   2022-09-24
Nierozwiązywalne konflikty na Bliskim Wschodzie   i Alberto M. Fernandez   2022-09-18
Trzecia droga skręca w prawo   Koraszewski   2022-09-17
Palestyńczycy i świat nie potrzebują jeszcze jednego, skorumpowanego, upadłego, terrorystycznego państwa arabskiego   Toameh   2022-09-17
Jak Zachód zbudował rosyjskiego wroga   Taheri   2022-09-16
Dlaczego ludzie nienawidzą?   Koraszewski   2022-09-15
Fundamentalna irracjonalność palestinizmu   Bellerose   2022-09-14
Administracja Bidena “zaniepokojona” izraelskimi rajdami na Zachodni Brzeg   Fitzgerald   2022-09-13
Departament Stanu traktuje śmierć Abu Akleh jako priorytet, ignorując śmierć Malki Roth   Meyers Epstein   2022-09-12
Kiedy niemieccy ekolodzy i rząd Putiuna mieli gorący romans   Godefridi   2022-09-12
Arabowie do Bidena: Nie podpisuj umowy z Iranem, doprowadzi to do wojny   Toameh   2022-09-10
Oni umarli wszyscy, my wszyscy żyjemy   Koraszewski   2022-09-09
Norwegia dostaje za swoje   Bawer   2022-09-08
Tragedia bez Żydów to żadna wiadomość   von Koningsveld   2022-09-06
A piecyk wciąż dymi   Koraszewski   2022-09-03

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk