Prawda

Niedziela, 28 kwietnia 2024 - 16:26

« Poprzedni Następny »


Czy naród może zakochać się w demokracji?


Andrzej Koraszewski 2018-05-16


Wybiło nas na niepodległość, pytanie czy wygrzebiemy się na demokrację. Na niepodległość wybiło nas po dwakroć i nie tylko skorzystaliśmy z okazji, ale dokonywaliśmy czynów mężnych, iżby okazję trochę wesprzeć. Zawdzięczamy naszą dzisiejszą niepodległość powolnemu rozpadowi Związku Radzieckiego, przegranej przez ZSRR wojnie w Afganistanie, stanowczości Reagana, Gorbaczowowi, ale również KOR-owi, „Solidarności” i innym. Nie zapominajmy również o Janie Pawle II, który bez wątpienia morale w narodzie podbudował, a w komunistycznej władzy pewnie osłabił.

Niepodległość przyniósł nam koniec zimnej wojny, tak jak za pierwszym razem odzyskaliśmy niepodległość, kiedy skończyła się  pierwsza wojna światowa. Niepodległość oznaczała wolność, z której zagospodarowaniem mieliśmy problemy sto lat temu i z której zagospodarowaniem mamy problemy teraz, od blisko 30 lat. 


Kosząc trawę trawiłem umieszczone w tytule artykułu Piotra Burasa i Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz pytanie. Po co nam dzisiaj Unia? Ciekawe pytanie, chociaż nie mając talentów jasnowidza nie jestem w stanie powiedzieć, co nam obecność w Unii da w przyszłości, więc wolę zastanawiać się nad pytaniem, co nam już dała.  


Moim skromnym zdaniem, to właśnie Unii Europejskiej zawdzięczamy cud nad Wisłą, czyli skok cywilizacyjny, jakiego nie doświadczyliśmy nigdy w całej historii naszego państwa.


Dane nie pozostawiają wątpliwości, chociaż ludzie odczucia mają różne i ktoś może powiedzieć, że bez tej Unii Europejskiej bylibyśmy znacznie dalej, a kto inny, że nam się należało, bośmy są przedmurze, a jeszcze inny, że Unia dała nam za mało, a w dodatku nie tym co trzeba, zaś jeszcze inni zapewniają, że Polska jest w ruinie, co może być efektem czytania gazet bez wychodzenia z domu.  


Autorzy pytania „po co nam Unia” twierdzą, że mniej ważne są rozliczne fundusze, lub model modernizacji, że ważniejsza jest idea europejskiej wspólnoty. „To wybór cywilizacyjny” – piszą i chociaż w zasadzie zgadzam się z tym stwierdzeniem, obawiam się, że mogę to rozumieć trochę odmiennie.  


By wyjaśnić po co dziś i jutro potrzebna nam Unia, autorzy przypominają historię powstania tego ponadnarodowego stowarzyszenia, ale z tej opowieści nie dowiadujemy się o szczególnej roli Ameryki w tym procesie.


Kiedy powstała Wspólnota Węgla i Stali, brytyjscy politycy uznali, że jest to francusko-niemiecki spisek przeciwko brytyjskim interesom i że pchający do tego amerykańscy politycy zdradzili swojego sojusznika. Na zaproszenie do tej wspólnoty, Churchill odpowiedział, że on bardzo lubi Belgów i Francuzów, ale nie będzie się zniżał do ich poziomu. Kto wie, może warto w tym miejscu przypomnieć, że jest taka teoria, mówiąca, iż dwie wojny światowe były bratobójczymi wojnami między narodami europejskimi o hegemonię w kolonialnym świecie i że była to przede wszystkim rzucona dwukrotnie przez Niemcy rękawica Wielkiej Brytanii, jako największej kolonialnej potędze świata. Po dwukrotnej druzgoczącej klęsce Niemcy zrozumieli, że współpraca może być korzystniejsza od podbojów. (Pomogła w tym zrozumieniu najciekawsza okupacja w historii ludzkości.) Zanim jednak te europejskie wspólnoty zaczęto budować, mieliśmy po zakończeniu drugiej wojny światowej radzieckie zagrożenie i containment, czyli amerykańską politykę powstrzymania. Mało kto dziś pamięta, że bezpośrednio po wojnie prostalinowskie partie komunistyczne Włoch i Francji dysponowały grubo ponad 20 procentowym poparciem (a socjaliści w tych krajach nie byli tak socjaldemokratyczni jak w krajach protestanckich, zaś i ci w krajach protestanckich nadal marzyli o nacjonalizacji i socjalistycznej gospodarce i przyjaźnie zerkali na wujaszka Stalina). Plan Marshalla był pierwszym krokiem zmierzającym do przekonania Europejczyków, że zamiast brać się za łby muszą ze sobą współpracować.


Kiedy zastanawiamy się nad pytaniem, jak Unia Europejska wymusiła cud nad Wisłą, punktem wyjścia musi być Wspólna Polityka Rolna, którą związani z Fundacją Batorego autorzy całkowicie pomijają.    


Marzenia Europejczyków o europejskiej jedności oparte były na górnolotnych deklaracjach, Amerykanie próbowali to wszystko sprowadzać na ziemię. Duma narodowa nie wyparowała podczas wojny i Schumanowi dostało się strasznie za bezczelność rozmawiania z Adenauerem po niemiecku, zaś Brytyjczycy uważali, że próby przezwyciężenia tradycyjnej polityki gospodarczej są głupie i szkodliwe, a kiedy zdecydowano się na Wspólną Politykę Rolną doszli do wniosku, że Europejczycy zachorowali na totalną sklerozę. Tymczasem to właśnie ta część przyszłej Unii Europejskiej okazała się najważniejszym instrumentem wyrównywania poziomu gospodarczego, a dla nas później drogą do tego, byśmy się stali nieco bardziej europejskim narodem.

„Jeśli chcemy Polski europejskiej – czytamy w tym artykule -  to musimy wiedzieć, jakiej Unii potrzebujemy, w jakim kierunku chcemy ją zmieniać i jak głęboko pragniemy być w niej zakorzenieni. Czas wrócić do widzenia polskiej obecności w Unii przez pryzmat strategicznego wyboru systemowego.”

Co znaczy „Polska europejska”? Autorzy nie podają żadnej definicji owej „europejskości”. Jak pisał kiedyś Józef Chałasiński, inteligenckie elity zacofanych europejskich krajów, takich jak Polska lub Rosja, zawsze były niebywale europejskie. Jednak europejskość inteligenckich elit zacofanych krajów oznaczała zachwyt dla europejskiej literatury i sztuki, podziw dla uniwersytetów, zazdrość, że mają taki fajny przemysł. Prawdziwy polski, czy rosyjski inteligent czuł się w Paryżu czy w Londynie jak u siebie w domu, a w swoim własnym kraju jak na wygnaniu. To, że ta godna podziwu europejskość może mieć jakiś związek z inną strukturą społeczną, w której wieś nie jest oddzielona cywilizacyjną przepaścią od miasta, nawet jeśli docierało, to zazwyczaj obracało się w niechęć i pogardę do tej naszej wsi, która do naszej pięknej europejskości nie dorasta. Ot buraki, które nam prawdziwym Europejczykom tylko wiochę robią. 


Historia opisująca spory o wprowadzenie Wspólnej Polityki Rolnej jest długa i fascynująca i pokazuje jak stopniowo część polityków zaczynała rozumieć, że nie ma szans na Europę dwóch światów, średniowiecza i nowoczesności. Tam gdzie rolnictwo nie jest częścią nowoczesności, tam nowoczesność zmienia się w kulisy potomkinowskie. W krajach protestanckich ten proces wyrównywania poziomów cywilizacyjnych dokonywał się od stuleci, kraje katolickie miały jakiś kłopot ze zrozumieniem, że ekonomiczna dyskryminacja producentów żywności może produkować ustawiczną zapaść cywilizacyjną, że wieś w obłąkanym tempie produkuje nadwyżki źle wykształconej siły roboczej, co powoduje zarówno niską opłacalność modernizacji w przemyśle, jak i coraz potężniejszą klientelę dla wszelkiej maści demagogów.      


Kosząc trawę zastanawiałem się, czy nasza Unia Wolności rozumiała Unię Europejską, czy jej członkowie wyłącznie tęsknili do jakiejś mgliście zdefiniowanej, ogromnie romantycznej europejskości, którą gotowi byli witać machając kolorowymi chorągiewkami? Co nam dała Unia Europejska? Kto wie, może na pierwszym miejscu należy właśnie wymienić skokowe przekształcenie struktury społecznej. Obserwuję to zjawisko patrząc na domy wybudowane przez rolników, którzy na starość zostali w nich sami, ponieważ dzieci, skończyły uniwersytety i poszły w świat. Dzięki Unii Europejskiej po raz pierwszy polska wieś wyprodukowała więcej wykwalifikowanej  niż niewykwalifikowanej siły roboczej, produkując równocześnie znacznie więcej żywności niż kiedykolwiek i stając się znaczącym rynkiem dla przemysłu. Tak, to dzięki Unii Europejskiej i wbrew Unii Wolności zbliżyliśmy się do Europy, do tej Europy, która wyrosła z Reformacji, która zniosła stany, otworzyła drzwi gospodarce rynkowej, wydała (na polskiej ziemi) dzieła Comeniusa, a wreszcie przetarła drogę do nowoczesnej demokracji parlamentarnej, oddalając widmo komunistycznej rewolucji.      


Autorzy artykułu „Po co nam dzisiaj Unia?” uważają, że obecność w Unii jest gwarancją naszej demokracji. Nie jestem pewien. Demokracji nie można narzucić ani wymusić z zewnątrz. Nie można się również na demokrację wybić, na demokrację trzeba się wygramolić. I tu pytanie, czy potrafimy zagospodarować cud, który się zdarzył dzięki Unii Europejskiej? Mamy wolność, mamy skok cywilizacyjny, nie mamy umiejętności parlamentarnego prowadzenia sporów. Unia Europejska może krytykować niszczenie instytucji demokratycznych w Polsce czy w innym kraju członkowskim, ale demokracji nas nie nauczy ani jej nie wymusi. Mamy już zmodernizowaną strukturę społeczną i nadal mamy stanową mentalność i cierpimy z powodu trudności zrozumienia, jak właściwie demokracja tworzy ład przez akceptację parlamentarnego rozstrzygania sporów.


Na nasze nieszczęście nie tylko jesteśmy opóźnieni w rozwoju, ale na domiar złego uczymy się demokracji w czasach postmodernizmu i ucieczki od oświeceniowego racjonalizmu. Szacunek dla faktów został zastąpiony kultem narracji, co jest wodą na młyny wszelkiej maści populistów.


Czy zatem powinniśmy łączyć próbę wygramolenia się na demokrację z obecnością w Unii Europejskiej? Aczkolwiek nie sądzę, aby Polsce wyjście z Unii wyszło na zdrowie, to łączenie tych dwóch spraw może być błędem. Demokracji musimy się uczyć sami, pamiętając, że podobnie jak dom, trzeba budować ją od fundamentów, a nie od dachu. (A to oznacza uczenie się parlamentaryzmu od przedszkola i szkoły, uczenie się parlamentaryzmu w rodzinie i w miejscu pracy, porządkowanie sposobu dyskutowania w Internecie i uczenie się oczekiwań bardziej racjonalnego prowadzenia sporów na arenie politycznej.)


Piotr Buras i Katarzyna Pełczyńska Nałęcz wyrażają obawę, że krytyczne spojrzenie na Unię Europejską zdominowało niemal cały dyskurs o Unii:

„Unia Europejska ma niewątpliwie wiele wad i niedostatków – negowanie ich byłoby wyrazem naiwności. Ogromna część krytyki pod adresem UE nie ma jednak wiele wspólnego z rzeczywistymi źródłami problemów, które nurtują dzisiaj społeczeństwa europejskie. Mimo to krytyczny język zainfekował w Polsce debatę publiczną i spowodował, iż członkostwo w UE jest coraz częściej postrzegane jako problem, a nie przywilej.”

Istotne jest pytanie skąd biorą się lęki, na ile są uzasadnione, na ile są mitami, jak o nich rozmawiać? Jak sądzę, ważne jest powtarzanie, że Unia jest dobrowolnym stowarzyszeniem, nikt nas do niego nie zmuszał i nikt nas nie zamierza przemocą trzymać. W ostatnich latach centralnym źródłem lęków jest sprawa migrantów. Ta sprawa ujawnia bardziej niż inne trudności z odpowiedzią na pytanie, czym właściwie jest Unia Europejska, czy jest nadal ponadnarodowym stowarzyszeniem zajmującym się głównie kwestiami gospodarczymi, czy już jest państwem federacyjnym? Wielu marzyło o Stanach Zjednoczonych Europy, dla wielu innych był to postrach. Niesamowity sukces Unii Europejskiej skłonił pierwotnie krytyczne kraje, takie jak Wielka Brytania czy Szwecja, do zmiany stanowiska i wstąpienia do tej organizacji. Konkurencyjna organizacja, EFTA (Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu), poniosła porażkę i funkcjonuje dziś głównie jako pomost do Unii dla krajów, które postanowiły pozostać poza Unią Europejską. Sama Unia Europejska zaczęła zmierzać w kierunku państwa federacyjnego, z wspólną walutą, wspólną polityką zagraniczną, próbą ujednolicenia systemów podatkowych i prawnych. Ostrożność skłaniała do wprowadzania tych kroków tylnymi drzwiami i unikania jak ognia otwartego postawienia sprawy. W efekcie nie wiadomo czym ta Unia jest, jakie kompetencje mają władze unijne i gdzie się te kompetencje kończą. Ta niejasność jest źródłem niepokojów, spiskowych teorii i atutową kartą przeciwników Unii. Nie można przekonywać do Unii podtrzymując niejasność. Sprawa migrantów ujawniła to z całą ostrością. Omijanie autentycznych problemów, twierdzenie, że polityczny islam nie jest zagrożeniem, że mówienie o nim jest islamofobią, że migranci to wyłącznie nieszczęśliwi uchodźcy z obszarów, gdzie toczy się wojna, to  może prowadzić do zamknięcia się w sprzecznych narracjach i w chwili obecnej wydaje się prowadzić do nasilenia się postaw antyunijnych.


W pewnym sensie podobnie przedstawia się kwestia informowania o decyzji wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Twierdzenia, że za tą decyzją opowiedzieli się wyłącznie źle wykształceni ludzie, którzy nie mają żadnych racjonalnych argumentów, przemilczanie nie tylko historycznego stosunku Brytyjczyków do Unii, ale również wszystkich argumentów związanych z zarzutami o biurokratycznym i niedemokratycznym charakterze unijnych władz, przemilczanie argumentów pokazujących, jak biurokratyczne regulacje blokują innowacyjność, to wszystko odbierane jest jak manipulacja i w efekcie może wzmacniać postawy antyunijne. Autorzy omawianego artykułu stawiają pytanie „jakiej Unii chcemy?”

„Polscy krytycy Unii z obozu rządzącego – czytamy w tym artykule - nie tyle odrzucają jej kształt instytucjonalny lub sposób funkcjonowania, ile widzą w niej mechanizm, za pomocą którego mają być w Polsce aplikowane rzekomo obce nam normy i wartości.”

I znów wypada się zgodzić, ale natychmiast pojawia się pytanie, dlaczego ten sposób rozumowania krytyków z obozu rządowego trafia do tak znacznej części społeczeństwa? Czy po części nie dlatego, że racjonalne elementy krytyki są chowane pod dywan, bo tak nam strasznie zależy na przekonaniu ludzi do Unii?        

„Sens naszej obecności w Unii nadaje jednak przede wszystkim zwrot ku Zachodowi, który dokonał się za sprawą obrania drogi na integrację z UE („powrót do Europy”). Zwrot ten był po końcu komunizmu tyleż oczywisty, co przełomowy, a ponadto daleko wykraczający poza geopolitykę.”

Przepraszam najmocniej, ale co to znaczy „zwrot ku Zachodowi”. Może to miało jakiś sens przy podziale na socjalistyczny, niedemokratyczny Wschód i kapitalistyczny, demokratyczny Zachód. Zachód mógł być naszym marzeniem, ale rzeczywistość nie oznaczała, że istniał jakiś jednolity, pięknie kapitalistyczny i idealnie demokratyczny Zachód. Kiedyś głosiłem hasło, że Polsce potrzebna prawdziwa socjaldemokracja i solidna wiedza o tym, jak z nią walczyć. Skandynawska trzecia droga była bardzo ciekawa, cywilizowała kapitalizm i skończyła się degrengoladą państwa nadopiekuńczego i społeczeństwa przekonanego, że państwo ma wszystko załatwić i wszystko dać, a prawo ma dekretować, że ma być dobrze.


Amerykańska demokracja oparta była w znacznym stopniu na tradycjach brytyjskich przeniesionych do społeczeństwa bezklasowego. Pora zejść z tego wysokiego konia abstrakcyjnych marzeń o mitycznym Zachodzie i zacząć rozmowę o konkretach.


Demokracja jest sztuką takiego spierania się, żeby coś z tego wynikało, a to jest możliwe kiedy umiemy sprecyzować problem i zmusić dyskutantów do słuchania, co mówią inni, z zamiarem osiągnięcia jakiegoś kompromisu. Dotyczy to również naszych sporów o obecność w Unii Europejskiej i tego jakiej Unii chcemy. Krótko mówiąc, nie lękajcie się mówić do rzeczy, a powoli może się uda na tę demokrację wygramolić. Jedne pewne, ani Matka Boska, ani Unia Europejska w tym gramoleniu się na demokrację nam nie pomoże. Musimy najpierw zejść na ziemię i zacząć raczkować.                                                                          


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Znasz li ten kraj

Znalezionych 386 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Polityka, Kościół i medycyna   Koraszewski   2016-10-17
Czarny Poniedziałek był tylko początkiem długiego marszu   Koraszewski   2016-10-24
Kościół bardzo kocha kobiety   Koraszewski   2016-10-28
Kobieta superpatronką roku 2017   Koraszewski   2016-11-07
Perwersyjny moralista w sutannie   Koraszewski   2016-11-10
Do posłanki co dyskutować chciała   Koraszewski   2016-11-19
Awangarda umysłowego proletariatu   Kruk   2016-11-21
Intronizacja Chrystusa, czyli powiedzcie Allahu akbar   Koraszewski   2016-11-23
Nauka dla świata pracy   Koraszewski   2016-12-03
Ujednolicone miary zdrowego rozsądku   Kruk   2016-12-08
Szlak bojowy Jarosława Kaczyńskiego   Koraszewski   2016-12-17
I gdzie nas ten dyskurs prowadzi?   Kruk   2016-12-20
Krzyżacy, Włodkowic i siekiera na ołtarzu   Koraszewski   2016-12-29
Jego Małość i halucynogenny grzyb   Kruk   2017-01-02
Żaba mortal combat i lewatywa z kawy   Szczęsny   2017-01-05
Znaki czasu na Jasnej Górze i gdzie indziej   Koraszewski   2017-01-09
Narodowy socjalista pisze do mnie list   Koraszewski   2017-01-11
Dziewiczy lasek na skraju miasteczka   Kruk   2017-01-21
O trudności zamiany rozmów nocnych na dzienne   Kruk   2017-02-21
Przemysł zmasowanej dezinformacji   Koraszewski   2017-02-27
Czy Polacy wybiją się...   Koraszewski   2017-03-02
Ogień narodowy, czyli patriotyzm patologiczny   Koraszewski   2017-03-10
O płodności intelektualnego onanizmu   Kruk   2017-03-14
My chcemy boga, w książce, w szkole...   Koraszewski   2017-03-27
Infantylizmofilia czy chrześcijańska myśl światła?   Koraszewski   2017-04-14
Panu Bogu świeczkę, biskupom ogarek, pora zapalić światło   Koraszewski   2017-04-18
Niechęci etniczne w służbie ratowania czytelnictwa w Polsce   Koraszewski   2017-04-27
Jak pięknie kwitną kanalie   Koraszewski   2017-05-01
Prezydent nie wszystkich Polaków   Koraszewski   2017-05-16
W poszukiwaniu umiarkowanych katolików   Koraszewski   2017-05-24
Na tropach chrześcijańskiego feminizmu   Koraszewski   2017-06-24
Dramat z nadmiarem inteligencji emocjonalnej   Kruk   2017-06-26
Czy suweren jest blondynem?   Koraszewski   2017-06-30
Uchodźcy a sprawa polska   Koraszewski   2017-07-08
Costaguana dla Costaguańczyków   Koraszewski   2017-07-23
Kryzys komunikacji werbalnej, czyli patos środkowego palca   Koraszewski   2017-07-31
Sumienie, czyli moralność bez smyczy   Koraszewski   2017-08-04
O seksie, moralności i religii   Koraszewski   2017-08-06
Jak to na wojence ładnie, tarara...   Koraszewski   2017-08-09
Pan Baginski pyta o antysemityzm   Koraszewski   2017-08-17
Apel Stowarzyszenia Miłośników Logiki Nieformalnej   Kruk   2017-08-18
Mroczny cień udrapowanych autorytetów   Koraszewski   2017-08-23
Ipso facto omlet z groszkiem   Kruk   2017-09-19
W oparach religijnej magii   Koraszewski   2017-10-10
Kościół, wierzący, dialog   Koraszewski   2017-10-21
Długi lot bibelota   Kruk   2017-10-26
Zupa z gwoździa do trumny z św. pamięci wkładką   Kruk   2017-11-01
Stan Polski przed wyborami   Koraszewski   2017-11-09
Święto niepodległości, czyli bal sykofantów   Koraszewski   2017-11-11
Przypowieść o Janie i Fortepianie   Kruk   2017-11-21
Hej, wy, naród…   Koraszewski   2017-11-23
Nauczyciel-ateista w szkole   Koraszewski   2017-11-29
Idem per idem, czyli polska droga do demokracji   Koraszewski   2017-12-01
Władca much – lekcja wychowawcza   Kruk   2017-12-11
Sędziami będziem wtedy my!   Koraszewski   2017-12-20
Szkolne orły i wątroba Prometeusza   Kruk   2017-12-25
Silva rerum, Facebook i rara avis   Koraszewski   2018-01-02
Piątek narodowo-erotyczny   Kruk   2018-01-10
Ustawa przeciw kłamstwu czy przeciw prawdzie?   Koraszewski   2018-01-29
Bluźniercy, bałwanochwalcy i inni   Kruk   2018-01-30
Powrót Gnoma, czyli naród znowu krzyczy „Wiesław śmiało”   Koraszewski   2018-02-05
Powrót antysemickiego potwora   Koraszewski   2018-02-10
Nieustający marsz niesłusznie dumnych   Koraszewski   2018-02-13
„WSZYSCY WIEDZĄ”   Kłys   2018-03-05
Byłam w niebie, mówi ośmioletnia Ania   Kruk   2018-03-07
Polski Marzec – 50 rocznica   Garczyński-Gąssowski   2018-03-08
Wzrost mendowatości w populacji mieszkańców Polski w efekcie zmian pogodowych   Koraszewski   2018-04-01
Niziutkie ciśnienie i Nuż w bżuhu   Kruk   2018-04-13
Płońsk miasto otwarte   Koraszewski   2018-04-18
Hogwart potrzebny od zaraz   Koraszewski   2018-04-24
Żydzi z Madonną w tle   Lewin   2018-04-28
Adoracja Jezusa Użytkowego   Kruk   2018-04-28
Czy naród może zakochać się w demokracji?   Koraszewski   2018-05-16
Wielkie kazanie o małej dziurze w drzwiach   Kruk   2018-05-23
Dowcipy, memy, przysłowia    Koraszewski   2018-06-02
Cała Polska myśli o pięcie   Kruk   2018-06-14
Ksiądz pana wini, pan księdza, a wójt jeden taki, a drugi inny   Koraszewski   2018-07-13
Chłopiec, którego zabito, ponieważ był Żydem   Koraszewski   2018-07-15
Znieważenie pomnika dłuta Stanisława Milewskiego   Koraszewski   2018-07-30
List otwarty do Mendy   Koraszewski   2018-08-13
Doświadczony, kompetentny, rzetelny inteligent poszukuje rozwiązania   Koraszewski   2018-08-17
Pamiętaj o nim na wszystkich swoich drogach   Lewin   2018-08-21
Wolna prasa, wolność słowa, wolność handlu    Koraszewski   2018-08-24
PRL Chrystusem narodów   Koraszewski   2018-08-31
Jaki ślad zostawiają słowa?   Koraszewski   2018-09-04
Raport z oblężonego miasta   Koraszewski   2018-09-12
Preambułka   Koraszewski   2018-09-15
Prawoznawstwo - broń się   Zajadło   2018-09-19
Satyra na leniwych patriotów   Koraszewski   2018-09-28
Narodowa dyskalkulia i lokalne porachunki   Kruk   2018-10-04
Ważny komunikat Skarbnicy Narodowej   Koraszewski   2018-10-08
Polak od kuchni   Kruk   2018-10-11
Polska w obiektywie Konrada Szołajskiego   Koraszewski   2018-10-16
Do urn obywatele, do urn   Koraszewski   2018-10-18
Partie polityczne i dylematy parlamentaryzmu   Koraszewski   2018-10-29
Bal w Świątyni Opaczności Narodowej   Koraszewski   2018-11-02
Patologia instytucji, czyli uwagi o "Klerze"   Górska   2018-11-03
Jasnowidzolożka wraca na czarnym koniu   Kruk   2018-11-12
Być Polką – duma czy wstyd? Refleksje na tle obchodów stulecia odzyskania niepodległości   Górska   2018-11-14
Odnaleziony tekst Tischnera oraz portret (pewnego) Polaka AD 2018   Koraszewski   2018-11-19

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk