Prawda

Piątek, 29 marca 2024 - 14:26

« Poprzedni Następny »


Czy powinniśmy polować na krezusy?


Andrzej Koraszewski 2014-05-10


Usłyszałem kiedyś w Londynie stwierdzenie, że od czasów Magna Charta jedna rzecz jest niezmienna: klasa średni rośnie, a kościół jest coraz bardziej skorumpowany. Historia gospodarki potwierdza tę obserwację, chociaż tempo wzrostu klasy średniej i narastania korupcji w kościele miały ogromne wahania zarówno w czasie, jak i w zależności od miejsca na Ziemi.

Wzrost klasy średniej był początkowo bardzo powolny. W czasach Reformacji była już jednak wystarczająco liczebna, a kościół wystarczająco skorumpowany, by mogło dojść do rewolucji dopuszczającej klasę średnią (przynajmniej częściowo) do przywilejów zastrzeżonych wcześniej dla maleńkiej garstki krezusów.


Krezus, jak sama nazwa wskazuje, jest pospolitą nazwą człowieka, który zgromadził tak ogromne bogactwa, że aż strach pomyśleć. Ta nazwa pospolita ma tradycję starszą od chrześcijaństwa o pół tysiąclecia i pochodzi od Krezusa właściwego, króla Lidii, którego skarby pochodziły z różnych źródeł, głównie jednak z grabieży i haraczy wymuszanych od podbitych miast. (Krezus właściwy był wielkim mecenasem sztuki i człowiekiem światłym, źle jednak skończył, błędnie interpretując wyrocznię kapłanki delfickiej, która, jak sądził, przepowiedziała mu zwycięstwo nad Cyrusem.) 


Definicja krezusa pospolitego jest niesłychanie kłopotliwa, ale sądząc po burzy, jaką ostatnio wywołał wśród ekonomistów (i nie tylko ekonomistów) pewien Francuz, chodzi o 1 (słownie jeden) procent dorosłej ludności, która w Europie w 2010 roku dysponowała 10 procentami kapitału, a w Stanach Zjednoczonych 20 procentami.


Wynikałoby z tego, że żyjemy w czasach, w których (w Europie i Stanach Zjednoczonych)  co setny człowiek jest krezusem pospolitym.


Oczywiście krezusy dzielą się na wielkie, średnie, małe i karłowate, ale spór toczy się o to, ile ten jeden procent populacji posiada, czy posiada coraz więcej, co z tego wynika i co w związku z tym można zrobić.   


Thomas Piketty jest owym sprawcą zamieszania, wbrew brzmieniu nazwiska jest Francuzem, profesorem ekonomii, z której czasem robi sobie żarty i twierdzi, że ekonomia jest wiedzą o podejrzanej reputacji. Piketty mnóstwo czasu poświęca historii gospodarczej i niedawno opublikował liczącą 700 stron książkę naukową, która sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Książka nosi tytuł Capital in the Twenty-First Century („Kapitał w XXI wieku” – polski przekład ma być niebawem wydany przez „Krytykę Polityczną”).


Podaż  świeżej marksistowskiej literatury była w ostatnich dekadach bardzo niska, a okazało się, że popyt  jest ogromny, więc pierwszy nakład został wykupiony błyskawicznie. W niezliczonych wywiadach autor tej książki spotyka się nieodmiennie z pytaniem, czy jest marksistą, na co nieodmiennie odpowiada, że nie jest, a Kapitału  Karola Marksa nigdy w całości nie przeczytał, bo książka nudna i nie zawiera żadnych danych, które byłyby dla niego interesujące.


Czy zbieżność tytułów jest przypadkowa? Tu możemy tylko spekulować, bo z jednej strony rozważania francuskiego ekonomisty dotyczą kapitału, z drugiej reprezentuje on w pewnym sensie nowe podejście i rozważa konsekwencje nowego trendu, jakim jest ponowne narastanie nierówności dochodów, co słusznie jest łączone z tradycją lewicowej myśli społecznej, z trzeciej wreszcie, ta analogia w tytule okazała się znakomitym chwytem reklamowym.


Francuski ekonomista lubi powtarzać, że powróciliśmy do Belle Époque, która wbrew swojej wdzięcznej nazwie, nie dla wszystkich była taka piękna. Historycznie chodzi tu o ostatnie dziesięciolecia XIX wieku i początek XX, ale Piketty ma na myśli nieco dłuższy okres gwałtownej koncentracji kapitału w rękach owego 1 procenta populacji. Są to czasy rozbuchanej rewolucji przemysłowej, wzrastających nierówności i nieprawdopodobnego wyzysku, doskonale opisanego w literaturze pięknej tak francuskiej, jak i brytyjskiej, w literaturze politycznej i zupełnie dobrze udokumentowanego przez historyków gospodarki.


Efekt tej chciwości był paskudny, bo nie tylko spowodował niepokoje społeczne w postaci strajków i rewolucji, ale w końcu doprowadził do największego kryzysu ekonomicznego w postaci Wielkiej Depresji, kiedy góra wyprodukowanych dóbr nie znalazła wyposażonych w środki nabywcze klientów i niewidzialna ręka rynku spadła gwałtownie na karki posiadaczy kapitału (co niestety dotknęło również wszystkich innych) .


W wyniku Wielkiej Depresji doszło do radykalnej zmiany w ekonomii politycznej, zrozumianej przez polityków i w efekcie zmiany polityki ekonomicznej rządów. Widzieliśmy galopujący wzrost klasy średniej i radykalną poprawę położenia najmniej zarabiających, co okazało się złotym wiekiem epoki industrialnej, gdyż produkujące coraz więcej, coraz ciekawszych towarów fabryki, znajdowały coraz więcej posiadających środki nabywcze odbiorców swoich towarów.


Z czasem nie tylko marksizm, ale i keynesizm przestał być modny i od dłuższego czasu dżentelmeni z tytułami doktorów ekonomii (przynajmniej ci po dobrych uczelniach) o problemach nierówności dochodów nie dyskutowali.


Tymczasem Thomas Piketty wsadził kij w mrowisko pokazując, że od lat 80. ubiegłego wieku trend się odwrócił i powróciliśmy do modelu z czasów Belle Époque, czyli przyspieszonej koncentracji kapitału w rękach nielicznych i powiększającej się rozpiętości dochodów w stosunku do tego co otrzymują krezusy.


Statystycznie wygląda to tak:

Podział dochodów

 

Niski poziom nierówności
Skandynawia w latach 70/80

Średni poziom
nierówności
Europa 2010

Wysoki poziom
nierówności
Europa 1910,
USA 2010

Górny 1 proc. społ.

7%

10%

20%

Kolejne 9 procent

18%

25%

30%

Kolejne 40 procent

45%

40%

30%

Pozostałe 50 procent

30%

25%

20%

 


Widzimy zatem powrót do obrazu z lat poprzedzających pierwszą wojnę światową, aczkolwiek na zupełnie innym poziomie zamożności. (W Europie i Ameryce około 40 procent z tej biedniejszej części społeczeństwa uznawanoby sto lat temu za krezusów.)


Thomas Piketty popełnia kolejny nietakt zawodowy pokazując statystyki wspierające argument, że ponownie zmieniły się proporcje między kapitałem dziedziczonym, a kapitałem uzyskanym dzięki talentom i pomysłowości. (To kolejne podobieństwo do owej Belle Époque, gdzie widzieliśmy jak dzieci i wnuki założycieli fabryk i banków gubiły się w obserwowaniu ruchów niewidzialnej ręki i podobnie jak Krezus właściwy polegały na wyroczniach takich lub innych delfickich kapłanek.)


Widzimy zdumiewający powrót do dynastii zarządzających wielkim kapitałem (a co jest również interesujące do dynastii w polityce). Wcześniejsza zdumiewająca ruchliwość społeczna zwolniła tempo i obserwujemy powrót do dziedziczenia pozycji społecznej tak na szczytach, jak i na dole drabiny społecznej. Nie jest to oczywiście pełny obrót koła i powrót do punktu wyjścia, ale pewien trend, który jest wystarczająco niepokojący, by uznać, że jego powstrzymanie powinno być priorytetem. 


Jak podkreśla w swojej recenzji  z tej książki Paul Krugman, dawno nie mieliśmy okazji czytania dzieła ekonomicznego, którego autor z równą swobodą szermuje rzetelnymi statystykami, jak i przywołuje przykłady z literatury pięknej.               


Krugman, w oparciu o inne dane niż Piketty potwierdza, że w USA do końca lat 70. ubiegłego wieku, praktycznie we wszystkich warstwach społecznych wzrost zamożności odpowiadał mniej więcej poziomowi wzrostu gospodarki jako całości. Po roku 1980 zaczęła się zmiana w dystrybucji  dochodów i lepiej zarabiająca połowa społeczeństwa bogaciła się coraz szybciej, podczas gdy druga połowa miała malejący udział w rosnącym torcie (zaś cały tort rósł w wolniejszym tempie).     


Akumulacja kapitału w rękach finansowej (w znacznym stopniu dziedzicznej) arystokracji nie jest zdrowa dla rozwoju gospodarczego, jest wręcz zabójcza dla rozwoju społecznego, z reguły prowadzi również do chaosu politycznego i francuski ekonomista proponuje receptę jeżącą włos na głowach ekonomistów głoszących omnipotencję niewidzialnej ręki rynku i proponuje szokową terapię podatkową, a w szczególności podatek progresywny, obcinający astronomiczne dochody superkresusów.     


Kiedy zyski z kapitału są wyższe niż tempo wzrostu gospodarczego, to znaczy, że źle się dzieje w państwie duńskim.


Współczesny kapitał różni się od kapitału opartego na własności ziemskiej w czasach feudalnych i od kapitału rodzinnego w początkach industrializmu, jest kapitałem akcyjnym, rozproszonym i zarządzanym z jednej strony przez właścicieli głównych pakietów akcji, a z drugiej strony przez najlepszych najemnych specjalistów. Podobieństwo z dziedziczonym kapitałem XIX wieku jest absurdalne – powiadają bardziej konserwatywni ekonomiści.


Thomas Piketty zgadza się, że są tu istotne różnice, ma jednak pewne zastrzeżenia co do związku między wysokością płac menadżerów wielkich firm a ich kompetencjami i co do owej rozłączności między posiadaczami wielkich pakietów akcji a tymi, którzy nie tylko pobierają dywidendy, ale również wynagrodzenia za rzekomo najwyższe możliwe kwalifikacje gwarantujące firmie rozwój i wzrost wydajności. Jego twierdzenie, że polityka łagodzenia stawek podatkowych dla najbogatszych prowadzi do erozji norm etycznych i spadku poziomu zarządzania kapitałem, może być interpretowane zarówno jako hasło ideologiczne, jak i jako dobrze podbudowana teza badacza szukającego poprawnych wniosków z doświadczeń historycznych.


O różnych pomysłach ustaw antykominowych, które w literaturze anglosaskiej prezentowane były jako polowania na tłuste koty, słyszeliśmy wiele (również u nas nad Wisłą) i jak dotychczas rozbijały się one tak u nas, jak i w innych krajach o zaporę, jaką stanowią jawne i mniej jawne powiązania między światem finansów i światem polityki.


Piketty niemal obsesyjnie powraca do kwestii podatku progresywnego i podatku spadkowego jako instrumentów hamujących tendencję stopniowego powrotu do jakiejś nowej wersji sytemu stanowego. 


Żeby obronić się przed tym niebezpieczeństwem, od kilku lat powtarza, że ktoś kto zarabia powyżej miliona dolarów rocznie powinien płacić 80 procent podatku. Nie jest to aż taka nowość. Opowieść Pomperipossa i Monismanien, słynnej szwedzkiej autorki książek dla dzieci, Astrid Lindgren, jest opowieścią prawdziwą, o tym jak szwedzki urząd podatkowy wyliczył jej w 1976 roku 102 procent podatku za dochody w roku 1975.  Lekarstwo wymyślone w 2014 roku przez mającego w 1976 roku cztery lata francuskiego ekonomistę, kiedy jest przedawkowane, może wywołać skutki odwrotne od zamierzonych. (Przynajmniej w Szwecji zmiana trendu związana była z jednej strony z przedawkowaniem lekarstwa w postaci progresywnego opodatkowania, a z drugiej z obserwacją, że nadmierny wtórny podział dochodu narodowego może prowadzić do dziedzicznego uzależnienia od opieki społecznej, z trzeciej zaś, że demoralizacja wielkich mas pracowników zajmujących się rozdawaniem wtórnie dzielonej części dochodu narodowego może przekroczyć rozmiary korupcji w kościele.)


Opowiadanie Astrid Lindgren jest fascynujące dla historyka gospodarki, było bowiem jak wyłom w murze berlińskim spowodowany przez wyciek ludności NDR do RFN przez ościenne państwa satelitarne. Dla zafascynowanego szwedzkim modelem ekonomicznym oraz zaletami i wadami podatku progresywnego ekonomisty opowiadanie to powinno być przedmiotem odrębnych studiów, gdyż efekty tego opowiadania odcisnęły się na mentalności i polityce i spowodowały, jeśli nie odwrót, to radykalną zmianę nastawienia do tego instrumentu.     


Krótko mówiąc, tak niedobrze i tak niedobrze, jak powiedział wielki filozof, Leszek Kołakowski.      


Niezwykle ciekawym dodatkiem jest (jakże by inaczej) towarzyszący burzy wokół  książki Thomasa Piketty’ego „Manifest ekonomistów, politologów i publicystów”. Podpisy pod tym manifestem są nadal zbierane, a w pierwszym zdaniu mamy informację, że warto go podpisać, bo podpisał go sam Thomas Piketty oraz kilka innych osób. (Manifest jest już przetłumaczony i opublikowany przez „Krytykę Polityczną” w Internecie po polsku i można go przeczytać tu.)


Jest to manifest stanowiący element kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i skierowany raczej do mieszkańców „eurolandu” niż do wszystkich obywateli Unii Europejskiej.


Manifest sugeruje potrzebę wzmocnienia unii politycznej i fiskalnej krajów strefy euro i stwierdza, że obecne instytucje Europy są dysfunkcjonalne i wymagają przebudowy.


Autorzy manifestu protestują przeciw nadmiernym regulacjom unijnym, przeciw wtrącaniu się w szczegóły typu wysokość podatku VAT na usługi fryzjerskie, żądając równocześnie rewolucji w sposobie finansowania wspólnego budżetu.      

Mówiąc konkretnie: nasza pierwsza propozycja dotyczy uwspólnienia przez kraje strefy euro – począwszy od Francji i Niemiec – podatku CIT (CIT – Corporate Income Tax – podatek od dochodów spółek i przedsiębiorstw – A.K.)  Osobno każdy z krajów poddaje się manipulacjom międzynarodowych korporacji, które rozgrywają luki prawne i różnice między ustawodawstwem różnych krajów tak, aby uniknąć płacenia podatków gdziekolwiek. Tym samym narodowa suwerenność stała się mitem. Aby zwalczyć tę „optymalizację podatkową”, suwerenna władza europejska musi mieć moc ustanowienia wspólnej bazy podatkowej, ściśle uregulowanej i tak szerokiej, jak to tylko możliwe. Każdy kraj mógłby ustalać swą własną stawkę CIT, opierając się na wspólnej podstawie, przy czym minimalna stawka wynosiłaby około 20 procent, a dodatkowa stawka, rzędu 10 procent, zbierana byłaby na poziomie federalnym. Umożliwiłoby to stworzenie prawdziwego budżetu strefy euro, wielkości od pół do jednego procentu jej PKB.”

W tym krótkim cytacie mamy bardzo wiele treści, po pierwsze pojawia się tu termin „poziom federalny”, który jednoznacznie definiuje orientację autorów – strefa euro to albo jedno państwo federalne, albo zabawa w ciuciubabkę. Jeśli mamy wspólną walutę musi być w podstawowych sprawach jednolita polityka fiskalna, a to oznacza również uwspólnienie długów.  Odważne, bo prawdziwe. 


Autorzy tego manifestu uważają, że fundamentalną sprawą jest finansowanie budżetu Unii z podatku, a nie ze składek poszczególnych państw.     

„Poza tym niezbędne jest niezwłoczne upowszechnienie automatycznej wymiany informacji bankowej w ramach strefy euro oraz wprowadzenie skoordynowanej polityki na rzecz bardziej progresywnego opodatkowania dochodów i majątku, a jednocześnie podjęcie wspólnej, aktywnej walki przeciwko rajom podatkowym poza strefą euro. Europa musi wnieść do procesu globalizacji wolę polityczną i sprawiedliwe opodatkowanie: taka jest treść naszej pierwszej propozycji.”

Drogą do wdrożenia federalnych instrumentów fiskalnych jest, zdaniem autorów manifestu, utworzenie Izby Europejskiej dla strefy euro, która ustalałaby poziom wspólnego deficytu opierając się na bieżącym stanie gospodarki.   


Pozostałe kraje Unii Europejskiej mogłyby przystępować do tej wewnętrznej wspólnoty, po zaakceptowaniu jej warunków.


Jest to, jak czytamy w końcowej partii manifestu, droga dająca nadzieję na to, że demokracja odzyska kontrolę nad kapitałem XXI wieku.


Bez wątpienia interesujące i wiele punktów tego manifestu wzbudza sympatię nawet u człowieka, który nie tylko czytał „Pomperipossę”, ale nawet widział rozpaczliwe wysiłki szwedzkiej socjaldemokracji zmierzające do powstrzymania nadmiernego polowania na krezusy, bez wylewania nioski, czyli kury znoszącej niezbędne do zrobienia omletu jaja, wraz z kąpielą.


Chwilowo, jako wyborcy w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego, z oddalenia patrzymy na debatę o koniecznej przebudowie systemu fiskalnego strefy euro, nie jest jednak prawdą, że ta debata zupełnie nas nie  dotyczy. (Chociaż najbliższe dni musimy poświęcić na decyzję kogo poprzeć, a kogo odstrzelić przez wrzucenie kartki do urny wyborczej.)


Propozycja polowania na krezusy jest kusząca, pod warunkiem, że nie będzie się toczyć przez i w imieniu obrony przywilejów związkowców z nierentownych przedsiębiorstw.


Muszę przyznać, że mój największy protest wzbudziło w tym manifeście następujące stwierdzenie:          

„Niektórzy na prawicy chcieliby, aby decyzje na temat budżetu zastrzec dla jakichś gremiów postdemokratycznych, względnie wykuć w konstytucyjnym marmurze. Inni, na lewicy, zanim zaakceptują jakiekolwiek wzmocnienie unii politycznej, chcieliby gwarancji, że Europa już zawsze prowadzić będzie progresywną politykę z ich marzeń.”

Otóż francuski ekonomista musi znać dramat europejskich regionów, w których pewne decyzji po stronie niemieckiej czy szwajcarskiej podejmuje wójt, a po stronie francuskiej wędrują one do Paryża na biurko ministra.


Lekturę „Kapitału XXI” wieku warto uzupełnić inną książką, mianowicie innego znawcy Belle Époque, amerykańskiego filozofa polityki, Larry Sidentopa. Sidentop opublikował w 2004 roku nieco mniej głośną książkę pod tytułem Democracy in Europe. Argumentował w niej, że droga do federalnego państwa w Europie musi jednak prowadzić przez uchwalenie klarownej konstytucji, gdyż obecna konstytucja tej organizacji do zbiór dokumentów, które wypełniłyby sporą ciężarówkę. Tymczasem konieczna jest konstytucja na plus minus 20 stron, napisana językiem zrozumiałym dla gimnazjalisty i koncentrująca się na klarownym rozgraniczeniu kompetencji, tak iżby było wiadomo co wolno wójtowi w gminie, a o czym nie wolno decydować w powiecie, województwie, na szczeblu krajowym i na szczeblu federalnym. Bez tego bowiem marzenia o naprawie demokracji przez system fiskalny zakończą się tworzeniem gremiów postdemokratycznych, których Thomas Piketty słusznie się obawia. 


Dobrze by było, żeby klasa średnia szybko rosła, dzieci z najbiedniejszych rodzin miały w miarę równe szanse, a dziedziny finansowane z państwowego (federalnego, czy niefederalnego) budżetu nie były największym pracodawcą w kraju. O skorumpowanym kościele innym razem, chociaż w trakcie polowania na krezusy może się okazać, że i tu federalny CIT mógłby coś ciut zmienić.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2574 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Obozy Hamasjugend, Gaza 2017     2017-08-14
Arabscy autorzy o kurdyjskim referendum     2018-01-02
Czy nadchodzi zmierzch Ligi Arabskiej?     2016-08-06
Demon ISIS jest w nas wszystkich     2019-08-09
Arabia Saudyjska i ZEA odmawiają poparcia USA przeciwko Rosji, ponieważ USA odmawiają poparcia ich przeciwko Iranowi     2022-03-28
Wizyta irańskiego prezydenta w Ameryce Łacińskiej     2023-07-21
Były palestyński minister: Zachodni Brzeg jest w kompletnym chaosie     2022-01-26
Nowy, irański porządek świata     2017-12-21
Krytyka porozumienia między USA a Iranem o wymianie więźniów w prasie saudyjskiej     2023-08-23
Cztery dekady irańskiej nienawiści     2017-11-10
Powrót imperiów - perskie marzenia     2015-03-14
YouTube blokuje ujawnianie antysemityzmu     2018-09-02
Hamed Abdel-Samad o lewicy: Rasism niskich oczekiwań; Oni traktują muzułmanów jak małpy w zoo     2019-03-31
Ameryka żąda ekstradycji terrorystki Hamasu     2017-03-17
Dlaczego Palestyńczycy nie chcą rządzić Gazą?   Abdul-Hussain   2023-11-18
Zniknięcie Izraela z arabskiej sceny medialnej    Al-Mulhim   2016-03-02
Wydarzenie w McGill ujawnia myślenie antysyjonistyczne   Maroun   2017-02-20
William al Szejk-Speare i palestyńskie Zwoje znad Morza Martwego   Marquardt-Bigman   2016-11-13
Brytyjska zdrada narodu żydowskiego   Rosenthal   2016-11-09
Europa budzi się i dostrzega korupcję w organizacjach pozarządowych   Steinberg   2022-12-22
Raport Davida Colliera o Amnesty International oraz jej toksyczności i nienawici   (Varda Epstein)   2019-12-28
Podstawowa ochrona   - artykuł redakcyjny   2015-10-01
Pluralistyczna Europa odrzuciła wojny religijne, a teraz poddaje się „potworowi” ekstremistycznego, politycznego islamu   Abdel-Samad   2020-11-18
Czego chcą Palestyńczycy   Abdul-Hussain   2021-03-28
Postępowi intelektualiści walczą z postępem   Abdul-Hussain   2021-05-03
Ameryka versus Iran: czyli kto zaczął?   Abdul-Hussain   2021-03-30
Czy Gaza naprawdę jest przypadkiem największych cierpień Arabów?   Abdul-Hussain   2024-03-09
Dwadzieścia lat po obaleniu Saddama przez Amerykę Irakijczycy są pod butem islamistycznego Iranu   Abdul-Hussain   2023-04-29
Dlaczego Al-Aksa jest niedostępna dla Żydów?   Abdul-Hussain   2021-07-26
Kiedy uchodźcami byli Żydzi…   Abdul-Hussain   2021-12-14
Szczęśliwi na widok pokonanej Ameryki   Abdul-Hussain   2021-09-24
Dlaczego Irakijczycy nienawidzą Palestyny   Abdul-Hussain   2021-09-29
Wymyślanie dyskryminacji tam gdzie jej nie ma   Abdul-Hussain   2022-03-16
Masz zły dzień? Obwiń Izrael   Abdul-Hussain   2021-07-20
Aktywiści, którzy serwują połowę wiadomości   Abdul-Hussain   2021-10-08
Jak Biden rozpoczął wojnę z MBS, a potem przyszedł żebrać   Abdul-Hussain   2022-05-14
Czas na państwo kurdyjskie na Bliskim Wschodzie   Abdulkader   2017-01-30
Kryzys humanitarny w Gazie   Adam   2018-02-18
Edukacja w Szwecji: "Wtedy sprawy przybrały interesujący obrót"   Adamson   2017-01-12
Czy pakistańska broń atomowa wpadnie w ręce dżihadystów?   Ahmad   2017-09-07
Fatalne zbywanie islamskiego imperializmu przez lewicę   Ahmed   2016-10-31
Kim są niewidzialne kobiety, które przystępują do ISIS?   Ahmed   2014-10-02
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Wadliwa logika akademickiego bojkotu Izraela   Ahmed   2016-04-17
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Kiedy Palestyńczyk wreszcie się obudzi?!   Al-Dahiri   2020-09-08
Pokój z Izraelem jest koniecznością   Al-Dughaither   2020-10-16
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Kolumb nie odkrył Ameryki   Al-Mulhim   2014-12-06
Pociski izraelskie i schrony w Gazie   Al-Mulhim   2014-07-20
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Kto się boi Donalda Trumpa?   Al-Rashed   2016-12-17
Pełzający podbój Iraku przez Iran   Al-Rashed   2015-03-27
Życzcie swoim chrześcijańskim znajomym Wesołych Świąt   Al-Sajf   2020-12-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Co daje mi Izrael: Dwa głosy Izraelskich Arabów   Alaa Waheeb   2016-03-06
Strategia równowagi według prezydenta Obamy   Alberto M. Fernandez   2015-08-09
Ratowanie życia i walka z indoktrynacją antyizraelską   Alster   2016-10-10
Prawdziwy powód krytykowania izraelskiej reakcji pomocowej dla Ukrainy   Altabef   2022-04-04
Akademicka wolność dla mnie, ale nie dla ciebie   Altabef   2019-05-29
Alternatywny wszechświat palestyńskiej „suwerenności”   Altabef   2022-06-09
Sabotowanie romansu USA-Izrael   Altabef   2024-02-24
Wybory w Iranie: czarne turbany kontra białe turbany   Amin   2017-05-02
Orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wskazują, że nie ma „prawa powrotu” i że Gaza nie jest okupowana   Amos   2018-07-16
Jak media i palestyńscy Arabowie zmienili się przez ostatnie 50 lat?   Amos   2020-04-18
Rosja i Iran: przyjaźń czy tylko partnerstwo?   Amos   2022-09-25
Nagle nie ma zgody co do tego, jak ma wyglądać izraelsko-palestyński pokój   Amos   2020-10-12
Więcej niż tylko pokój – normalność   Amos   2020-12-28
Lepsze pytanie: czego prawo międzynarodowe wymaga od reszty świata w sprawie Hamasu?   Amos   2023-10-25
Dlaczego Żydzi są rdzenną ludnością Palestyny – a Arabowie nie są   Amos   2018-09-25
Intersekcjonalność, czyli kto, co i z kim?   Amos   2020-08-05
Dla Żydów fake news nie zaczynają się od Trumpa – zaczynają się od Al Dury   Amos   2022-03-28
Zakaz mowy nienawiści nie chroni Żydów ani przed jej przyczynami, ani skutkami   Amos   2019-11-07
Kobayahshi Maru, paradoks szantażysty i Trump   Amos   2020-12-10
Żaden artykuł nie zrekompensuje jego uprzedzonego i antyizraelskiego tytułu   Amos   2020-06-13
Czy Izrael powinien bojkotować palestyńskich Arabów?   Amos   2022-12-08
Wybory prezydenta Bidena wskazują na długą listę błędów w polityce wobec Bliskiego Wschodu   Amos   2021-02-15
Co mają wspólnego Indianie Abenaki z Żydami oraz z firmą Ben &Jerry?   Amos   2022-09-02
Gdzie był UNIFIL, kiedy Hezbollah kopał tunel terroru?   Amos   2018-12-06
Samobójcza głupota „rozwiązania w postaci dwóch państw”   Anderson   2024-01-12
Dwaj prezydenci, jedno fatalne posunięcie historyczne   Anna Mahjar-Barducci   2016-11-08
Co wspólnego mają Alt-Right i Regresywna Lewica   Anomaly   2018-04-07
Słuchając rzeczników arabskich można by pomyśleć, że Arabowie zostali oszukani… ponieważ nie dostali również Izraela   Anson   2016-06-29
Amnesty International broni nożowników atakujących Żydów   Anspach   2015-11-13
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
Jak zaprzeczyć Holocaustowi, udając że się tego nie robi   Apfel   2022-05-30
Palestyńska kradzież tożsamości żydowskiej   Arazi   2015-11-12
“Szlachetna dzikuska” przemówiła   Arbabzadah   2017-10-12
Wielka Brytania: Witamy w Średniowieczu roku 2021   Ash   2021-09-10
Wyjście ze stalinowskiego zimna   Ashenden   2022-11-29
Islam i feminizm   Assaf   2017-10-17
Dlaczego islam pilnie potrzebuje reformacji   Ayaan Hirsi Ali   2020-10-28
Kobiety są ofiarami islamskich ekstremistów   Ayari   2018-06-06
Chów wsobny elit   Azad   2014-09-02
Inwestowanie w naukę dla bezpieczeństwa żywnościowego w Afryce   Bafana   2022-11-14
Dzieci Rewolucji Kulturalnej   Banker   2019-01-11
Dziennikarze czczą Rogeta i porzucają obiektywizm   Bard   2023-03-29

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk