Prawda

Czwartek, 9 maja 2024 - 04:03

« Poprzedni Następny »


DCLXVI Krucjata


Lucjan Ferus 2014-12-20


Motto: „Kiedy widzisz, że zwycięża prawda,
pytaj jakie potężne kłamstwo za nią walczyło”.
Friedrich Nietzsche


Od upadku poprzedzającej nas cywilizacji minęły już dwa tysiąclecia, a jego przyczyny wciąż nie były nam znane. Wśród jednych uczonych przeważał pogląd nazywany umownie „nuklearnym seppuku”, czyli owych przyczyn upatrywano w samobójczej wojnie lub wojnach atomowych, które unicestwiły prawie wszystkich żyjących ówcześnie ludzi na ziemi.

Inni uczeni ową przyczynę widzieli w degradacji środowiska naturalnego, która osiągnęła tak wielkie rozmiary, iż człowiek – istota bądź co bądź uzależniona od przyrody – musiał wyginąć, nie mogąc przystosować się do zbyt szybko zmieniających się warunków klimatyczno-ekologicznych na naszej planecie.

 

Byli też i tacy, którzy przyczynę owej zagłady upatrywali w kosmosie, dając za przykład historię wyginięcia dinozaurów. Jak się niebawem okazało to oni mieli najwięcej racji, choć nie do końca: rzeczywiście przyczyna upadku tamtejszej cywilizacji była zewnętrzna, lecz nie był to ślepy los w postaci asteroidy pędzącej przez pustkę kosmosu, której tor przecinał się z torem Ziemi w tym samym miejscu i czasie. To było zupełnie coś innego, coś o czym dowiedzieliśmy się dopiero teraz, odczytując tajemniczy sześcian, stanowiący od dawna zainteresowanie uczonych i który dotąd – mimo wielu usilnych starań – nie chciał zdradzić zapisanych na nim informacji.

 

Aż wreszcie – po wielu latach zmagań – „Kryształowy sześcian ze Smoczego szczytu” (nazwa od najwyższej, niedostępnej góry na naszym kontynencie) przemówił w nieznanym języku i trzeba było jeszcze paru lat wytężonej pracy, aby przełożyć go na zrozumiałe dla nas słowa. I chociaż nigdy nie będziemy mieli pewności, czy treść, którą udało się nam odczytać jest całkowicie zgodna z zamysłem Autorów, którzy ją zapisali i pozostawili w tym niedostępnym miejscu, to istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, iż przełożony zapis w oryginale powinien wyglądać mniej więcej tak:

 

„Ja, Ozymanus Duo zwany „Prawdomównym”, kapłan-kronikarz DCLXVI krucjaty, u schyłku swojego długiego burzliwego życia, postanowiłem opisać prawdziwą jej historię, gwarantując swoim autorytetem jej autentyczność. Jako uczestnik tej wyprawy byłem świadkiem wydarzeń, które zostały pominięte w oficjalnym raporcie przeznaczonym dla szerokich mas lub tak przeinaczone, że to, o czym uczą się nasze (określenie nieprzetłumaczalne) na lekcjach historii, ma się nijak do faktów oglądanych przeze mnie  na własne patrzałki (?). Oficjalna wersja tej krucjaty jak każdy wie, wygląda tak oto:

 

„93 Nepua 4973 roku od narodzin Wielkiego Rua-tu Upty – niech imię Jego będzie błogosławione – w sile trzech jednostek eksploracyjno-bojowych wyruszyła wyprawa do Układu Sol, znajdującego się na peryferiach naszej Galaktyki. Odbierany od jakiegoś czasu sygnał w paśmie elektromagnetycznym świadczył o istnieniu tam zaawansowanej cywilizacji technicznej. Po pokonaniu 696 sekparów (być może chodzi o lata świetlne lub podobne im jednostki odległości) i przybyciu na miejsce okazało się, że tubylcy dysponują straszliwą bronią, mogącą zaszkodzić bezpieczeństwu naszej Unii Międzyplanetarnej.

 

Ponieważ to oni zaatakowali nas pierwsi, musieliśmy zniszczyć ich potencjał wojenny, a przy okazji ich samych także. Okazali się bowiem krwiożerczymi bestiami dybiącymi na nasze życie, na każdym niemal kroku. Uwolniliśmy więc ciemiężoną przez nich planetę od tej zgubnej zarazy, którą był ten zdegenerowany gatunek istot uważających się za rozumne. Zaprowadziliśmy pokój w tej części kosmosu, nie tak przecież odległej od naszego rodzimego Układu, oraz spokój i ład w imię Międzyplanetarnej Zjednoczonej Społeczności. W przeciwnym wypadku to oni by nas zaatakowali i wybili do ostatniej macki (określenie nie do końca pewne), gdyż „podłość ludzka nie zna granic” jak sami o sobie mawiali”.

 

Tyle mówi oficjalna historia, a jak było naprawdę? To nie broń tubylców była główną  przyczyną, dla której musieliśmy ich zniszczyć. Owszem, rzucili przeciwko nam swoje wszystkie siły, lecz cóż to były za „siły”? Jakieś cudaczne maszyny latające, które nie osiągały nawet promila szybkości światła i jak bańki mydlane rozbijały się na chroniących nas polach magnetycznych.  Jakieś rakiety na paliwo chemiczne, których u nas nawet w muzeach już nie ma! Jakieś archaiczne pojazdy gąsiennicowe, które byle laser podziurawi jak sito! Nie mówiąc już o ich „najstraszliwszej broni” – bombie atomowej, którą można bez trudu zlokalizować i zneutralizować laserem, ze znacznej odległości od planety. 

 

Nie, nie! Nie chodziło o ich archaiczną broń. Gdyby tylko o to miało chodzić, mieliśmy wystarczająco duże możliwości aby im tę broń zniszczyć z dalekiej orbity i odlecieć niezauważonymi. Mamy jednak bardziej skuteczne i bardziej subtelne metody wpływu na takich jak oni prymitywnych tubylców. Po prostu bez wdawania się w jakieś śmieszne „wojny” przejęliśmy całkowitą kontrolę nad ich systemami informatycznymi, oraz częściową nad ich umysłami i dzięki temu prostemu zabiegowi zaczęliśmy w spokoju poznawać bliżej tę rasę. Nasze gwiazdoloty „zacumowaliśmy” na geostacjonarnych orbitach, a nasi uczeni kapłani oddali się z zapałem pracy badawczej.

 

Wszystkie szczegóły tej misji są doskonale znane Najwyższej Radzie Kapłanów Międzyplanetarnej Unii, nie będę się więc powtarzał. Skupię się wyłącznie na tych aspektach wyprawy, które w oficjalnych protokółach były przemilczane z oczywistych względów. Okazało się niebawem, że to nie w ich bojowym potencjale tkwiła przyczyna, dla której musieliśmy ich – jak to się potocznie mówi – zneutralizować. Tkwiła ona w ich kulturze, a ściślej biorąc w pewnym jej aspekcie, nazywanym przez nich religią.

 

Powiem wprost to, co najważniejsze: okazało się już na miejscu, iż  wszyscy ludzie czcili fałszywych bogów! Co według naszego Kodeksu Moralnego jest jednym z największych przestępstw przeciwko wierze i zasługuje na najwyższą karę: karę śmierci! W punkcie nr 1 napisano wyraźnie:

 

„Jest tylko jeden Bóg prawdziwy Wielki Rua-tu Upta – niech będzie błogosławione imię Jego – stworzyciel wszystkiego co istnieje, Król naszej Galaktyki oraz jego czterej Synowie:  Poczuil-lo, Waerta, Antui-tnu i Tiazly-oru, będący władcami jej czterech ramion”.

 

Natomiast w punkcie nr 2 widnieje taki zapis:

 

„Każda żywa istota żyjąca w naszej Galaktyce i posiadająca samoświadomość, musi zaakceptować ten dogmat i podporządkować się tym faktom, które leżą u podstaw naszej cywilizacji i kultury. W przypadku odmowy lub nie uznania powyższego za prawdę – należy ją bezzwłocznie usunąć ze świata żywych, tak aby nie został po niej żaden ślad”.

 

Aby nikt nie żywił jakichkolwiek wątpliwości, w punkcie nr 3 dodano zapis:

 

„To prawda, iż Wielki Rua-tu Upta – niech będzie błogosławione imię Jego – dał  każdemu żyjącemu stworzeniu wolną wolę. Jednakże nie w tak ważnej kwestii. Każdy kto chce zachować życie musi się temu podporządkować, gdyż najwyższa Prawda jest tylko jedna i ten kto temu przeczy zostanie usunięty z rzeczywistości, w której żyje. Natomiast każdy, kto się jej podporządkuje otrzyma wieczną nagrodę w (nieprzetłumaczalne, może chodzić o odpowiednik religijnego nieba), po swojej biologicznej śmierci i osądzeniu czy na to zasłużył. Taka jest wola Wielkiego Rua-tu Upty – niech będzie błogosławione imię Jego”.

 

Zatem nasze Najwyższe Prawo jest jednoznaczne w tym względzie i nie pozostawia nam żadnej innej możliwości działania. Jednakże nie jesteśmy nieucywilizowanymi barbarzyńcami, istotami bez (nie ma odpowiednika w ludzkim języku, może chodzić o serce). Daliśmy im wolny wybór: albo przyjmą nasza wiarę, albo zostaną unicestwieni. Na początku chętnych do przyjęcia prawdziwej wiary było niewielu. Najbardziej rozbawiły nas ich naiwne tłumaczenia, że mają własnych bogów, których nie mogą się wyrzec, ponieważ wierzą, że to oni są jedynie prawdziwi. Związani są z ich religiami, kulturami i odwieczną Tradycją, w której wychowywani byli także ich wszyscy antenaci.

Opanowawszy ich prymitywne dialekty, staraliśmy się im wytłumaczyć, że wszyscy ich lokalni bogowie muszą być fałszywi, skoro jedynym prawdziwym Bogiem jest nasz Wielki Rua-tu Upta – niech będzie błogosławione imię Jego.

 

Odwołaliśmy się także do ich rozumu: Jeśli to wasi bogowie są jedynie prawdziwi we Wszechświecie, to dlaczego my nic o nich nie słyszeliśmy?! Dlaczego nam nie głoszą Dobrej Nowiny i nie chcą nas zbawiać? Dlaczego wasza Matka Boska nie urodziła żadnego z Synów naszego Boga, lecz powstali oni z Kosmicznego Jaja, które zostało zapłodnione przez Wielkiego Rua-tu Uptę i złożone w Jądrze Galaktyki, aż do ich narodzin? I wreszcie; dlaczego na żadnej z wielu planet, które podbiliśmy nie zetknęliśmy się z waszymi bogami, natomiast dość często trafiały się tam lokalne bóstwa? Możecie to przekonująco wyjaśnić?

 

Jednakże mimo naszych starań, widać było wyraźnie, iż nasze logiczne tłumaczenia nie przekonują ich wcale i bardzo trudno pogodzić im się z tą oczywistą dla nas Prawdą. Okazaliśmy im wtedy maksimum dobrej woli i wspaniałomyślności. Daliśmy im siedem dni na to, aby mogli pomodlić się do swoich bogów i aby ci – jeśli istnieją naprawdę – ochronili ich przed prześladowcami. Myśleliśmy, że uraduje ich ta wspaniałomyślna propozycja, ale przyjęli ją z dziwną powściągliwością.

 

Mimo to, dany im czas poświęcili na indywidualne żarliwe modlitwy oraz na zbiorowe modły celebrowane w świątyniach przez ich kapłanów. Na procesje z obrazami i figurami swoich świętych, pielgrzymki do miejsc świętych, uroczyste msze, zbiorowe akty zawierzania się pod opiekę bóstwa, zaległe intronizacje jak i wiele innych obrzędów religijnych (jak np. nocne śpiewy i czuwania przy przydrożnych kapliczkach), które miały według nich zapewnić im pomyślne załatwienie tej sprawy. Ich kapłani dwoili się i troili, gdzieniegdzie nie biorąc nawet pieniędzy za swoje usługi.

 

My natomiast w tym czasie oznakowaliśmy laserami wszystkie świątynie i miejsca kultu, aby potem mieć ułatwioną sprawę. Od samego początku nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, iż te wszystkie bałwochwalcze zachowania tubylców nie przyniosą pożądanych przez nich skutków. Jednak tym, co spowodowało największą determinację z naszej strony i przyczyniło się do ostatecznej decyzji o zniszczeniu ich barbarzyńskich kultur i religii, nie był w istocie ani nasz Kodeks Moralny, ani nawet ich głupi upór przeciwko przyjęciu prawdziwej wiary w prawdziwego Boga.

 

Nie, nie o to chodziło! Z podobnymi postawami i zachowaniami tubylców spotykaliśmy się już wielokrotnie, podczas innych misji eksploracyjnych i podczas wcześniejszych krucjat. Tą przysłowiową „kroplą przepełniającą czarę goryczy”, był zbudowany przez nich w jakiejś zapadłej dziurze okazały posąg Chrystusa Króla Wszechświata! Wyobrażacie to sobie?! Ta ich gigantyczna megalomania nie mieściła się w naszych (nie ma odpowiednika, może chodzić o głowę).

 

My poznaliśmy dobrze i opanowaliśmy naszą Galaktykę w czasie setek tysięcy lat (przetłumaczono na naszą rachubę czasu) istnienia naszej cywilizacji. Dlatego nasz Wielki Rua-tu Upta – niech będzie błogosławione Jego imię – i Jego czterej Synowie: Poczuil-lo, Waerta, Antui-tnu i Tiazly-oru mają władzę wyłącznie nad naszą Galaktyką i (nieprzetłumaczalne, może chodzić o Obłoki Magellana). Natomiast oni jak dotąd nie „wytknęli nawet nosa” poza rodzimy Układ Słoneczny, zaczynają dopiero eksplorować swój Księżyc, a w dalszych lotach kosmicznych dopiero „raczkują”.

 

Co nie przeszkadzało im jednak mieć i czcić Boga Króla Wszechświata! Z tak wielką megalomanią i przypadkiem dysonansu pomiędzy realnymi możliwościami i wiedzą, a chorobliwymi urojeniami jeszcze się nie spotkaliśmy na żadnej z opanowanych przez nas planet. Obrażając tym gigantycznym bałwochwalstwem jedynego prawdziwego Boga, Wielkiego Rua-tu Uptę – niech będzie błogosławione imię Jego – sami ściągnęli na siebie Jego słuszny gniew, gdyż taka wielka obraza domaga się równie wielkiej i ciężkiej kary. Rada Starszych Kapłanów i dowódcy statków podjęli decyzję jednogłośnie. Teraz już była to tylko kwestia czasu.

 

Po upływie tygodnia zbiorowej religijnej ekstazy i histerii było już pewne to, o czym my wiedzieliśmy od samego początku: żaden z ich „prawdziwych”  bogów nie objawił się im i nie udzielił im pomocy i wyczekiwanego ratunku. Mimo tego, że kierowane były do nich modły ze wszystkich stron ziemi od miliardów wiernych. Po raz pierwszy od początku historii religii ludzkich (o czym dowiedzieliśmy się z przestudiowani historii ich krótkiej cywilizacji), wszystkie religie zjednoczyły się we wspólnej modlitwie, przestając się zwalczać, mordować innowierców, wzajemnie się nienawidzić i oskarżać.

 

Zapanował nieznany dotąd nikomu z ludzi duch wzajemnego pokoju. Nagle dotychczasowe animozje i wszelkie roszczenia, wielkie pokłady uprzedzeń i nienawiści jak i doktrynalnych różnic – stały się mniej ważne od prawdziwego zagrożenia z zewnątrz, które – paradoksalnie biorąc – pogodziło wszystkich wyznawców, wszystkich ich religii i Kościołów. Z dnia na dzień, bez jałowych apeli o ekumenizm, zapanowała ogólnoludzka zgoda i zrozumienie. Błogosławiony stan, dotąd nieznany ich skłóconemu, głupiemu gatunkowi istot jakoby „rozumnych”. I co najciekawsze, iż nie była to zasługa żadnego z bogów człowieka, którzy kochali zazwyczaj wyłącznie swoich wyznawców, a resztę nienawidzili i przeklinali. To samo nakazując swoim wyznawcom.

 

Tyle, że była to przysłowiowa (nie ma odpowiednika, może chodzić o „musztardę po obiedzie” ).

Bowiem po upływie umówionego terminu, kiedy ludzie nie otrzymali żadnego znaku ani żadnej pomocy od swoich lokalnych bogów, przystąpiliśmy do realizacji planu eksterminacji ludzkości. Tych wszystkich, którzy przyjęli prawdziwą wiarę (nagle chętnych do tego aktu zrobiło się niezliczone mrowie, na szczęście potrafimy odróżniać prawdziwie wierzących od udających wiarę), przetransportowaliśmy na jeden z odległych kontynentów (prawdopodobnie chodzi o Australię), a resztą zajęły się nasze roboty bojowe.

 

Chciałbym tylko zaznaczyć, że mając w tych kwestiach duże doświadczenie, postępujemy wyjątkowo humanitarnie: zintegrowane promieniowanie korpuskularne, którego w tym celu używamy unicestwia żądane obiekty tak szybko, iż nie zdają sobie nawet z tego sprawy. Znikają po prostu w ułamku sekundy. I, co istotne; jakiekolwiek ze zwierząt nie ponosi przy tym żadnego uszczerbku na zdrowiu, jak i reszta żyjącej przyrody. Potem obróciliśmy w perzynę wszystkie miejsca religijnych kultów, tak, aby – zgodnie z naszym świętym Prawem – nie zostały po nich najmniejsze ślady na ich planecie.

 

Jestem głęboko przekonany, że ludzie nie będą nas za to przeklinać i zrozumieją z czasem, iż to wszystko co im uczyniliśmy było dla ich własnego dobra i nie z nienawiści do nich. Ba! Można nawet powiedzieć, iż na scenariusz tych wydarzeń byli od dawna przygotowywani. Bo czymże innym miał być oczekiwany przez nich Armagedon, jak nie wyrżnięciem wszystkich niewiernych przez zastępy bożych aniołów i pozostawieniem jedynie przy życiu małego stadka wiernych i sprawiedliwych, liczącego zaledwie 144 000 osobników? Tak przecież zapisano w ich świętych księgach.

 

My pozostawiliśmy przy życiu o wiele więcej tubylców, niż miał zostawić ich „miłujący” Bóg. Skąd mieliby wiedzieć ludzie, iż robiliśmy to – nawet jeśli nie z miłości do nich – to dla ich własnego dobra? Otóż poznając historię ich kultur, przez przypadek natrafiliśmy na jedną z ich niemal świętych ksiąg (prawdopodobnie chodzi o jakiś traktat ówczesnego filozofa-kapłana), w której jeden z ich wielkich myślicieli wyraźnie opisał ten teologiczny problem tak przekonująco, jakby przygotowywał dla nas instrukcję działania i moralne jego uzasadnienie. Jego doktrynę stosowało wiele religii na Ziemi przez wiele wieków. Oto znamienne fragmenty tej mądrej księgi:

 

„Zauważmy bowiem: skoro nieznajomość Prawdy sprawia, że człowiek pozostaje niby w gęstych ciemnościach, to czyż nie należy wyprowadzić go na Światło, choćby używając przymusu, jeśli on sam nie potrafi właściwie ocenić swego stanu? /../ Czyż nie zatrzymamy niewidomego kroczącego ku przepaści, nawet jeśli będzie się opierał, błędnie sądząc, że idzie drogą właściwą? /../

 

Otóż /../ przyjęcie wiary zależy od wolnej woli, natomiast odejście od niej powinno być stosownie ukarane. Ponieważ kara powinna być na miarę winy, należy zastanowić się , jak wielką winą jest odejście od wiary./../ Widać więc jasno, że wina heretyków jest większa od winy niewiernych, a zatem herezja, sama będąc rodzajem wiary, czyli grzechu najgłębszego z możliwych, jest winą największą z możliwych. /../ Wtedy właśnie Kościół w mądrości swojej powołał do życia inkwizycję, by móc sądzić heretyków, lecz z ewangeliczną pokorą i miłością pozostawiać władzy świeckiej wymierzanie i wykonanie kary. /../

 

Jak wykazać mocą przyrodzonego rozumu, że błąd popełniają ci, którzy nie uznają Prawdy? /../ Cóż jednak począć z tymi, którzy ze złej woli od Prawdy odchodzą? Jak wykazano trwanie w herezji jest winą największą z możliwych, zatem i na stosowną karę zasługuje. /../ o ileż bardziej godzi się i należy heretyków nie tylko obłożyć klątwą, lecz także ukarać śmiercią /../ jasne jest więc, że Kościół słusznie czyni, gdy mając na względzie zarówno ukaranie heretyka, jak zbawienie pobożnych, mocą klątwy usuwa go ze społeczności wiernych i następnie przekazuje władzy świeckiej, gdyż jest on od tej chwili /../ tym, który musi być śmiercią usunięty ze świata. /../

 

Dlatego śmierć heretyka konieczna jest zarówno z uwagi na jego zbawienie, jak i ze względu na zbawienie innych. Nie sposób podważyć tego toku rozumowania. /../ Tak więc karanie heretyków śmiercią  słuszne jest i zbawienne. W świetle płonącego stosu tym jaśniej ukazuje się Prawda, a gorejący heretyk mając nadal drogę do zbawienia otwartą, samym sobą zaświadcza, że ci, którzy mu ten stos zgotowali, taką wielką miłość ku niemu żywią, iż zmuszeni byli poświęcić jego ciało, byle mu duszę od zatracenia uratować”.

 

Inny myśliciel w 800 lat po nim, przywołując te wspaniałe dokonania myśli ludzkiej bardzo żałuje, że współcześni mu bliźni odeszli już od tego tradycyjnego i cieszącego się wielką estymą u rządzących, sposobu rozwiązywania tych najważniejszych dla człowieka problemów. I w związku z tym, pisze w swojej książce, co następuje:

 

„A jednak po tylu wiekach, które minęły od tamtych czasów, gdy czytamy dziś jego słowa, nachodzić mogą nas myśli smutne. Oto wygasły płomienie stosów; mrok coraz większy cały świat ogarnia i nie dość, że pogan coraz więcej niż chrześcijan, ale wszelkie herezje bezkarnie zachwaszczają pole wiary i nikt nie ma siły ich powyrywać. Rodzi się bolesne pytanie, dlaczego wolno każdemu głosić, co sam za prawdę uważa, choć przez to coraz więcej ludzi odchodzi od Drogi, Prawdy i Życia, a cała cywilizacja życia chrześcijańskiego staje się cywilizacją śmierci. Nie zabrakło przecież drewna, by stosy układać; zapewne więc zabrakło żaru wiary, by je rozpalać” (wg Ludzkie oblicza boskiej prawdy J.Kopania).

 

Głowa do góry czcigodni mężowie; są jeszcze istoty, którym nie brakuje żaru wiary. Istoty idące niezłomnie Drogą Prawdy i Życia, które z bożą pomocą nigdy z tej drogi nie zejdą. Bo zaiste prawdą jest, że ślepców co zmierzają ku przepaści, należy nawet siłą powstrzymywać dla ich własnego dobra. Nawet gdyby się opierali nie widząc zagrożenia, należy ich wyprowadzić na właściwą drogę. Toż i my to czynimy, uważając to za święty obowiązek tych co są silni duchem, wobec tych co są słabi, nierozumni i nie potrafiący samemu dostrzec Prawdy.

 

Dlatego jesteśmy pewni, że kiedyś zrozumiecie, iż uczyniliśmy to wszystko dla waszego dobra, a wasze nowe święte księgi pomogą wam w tym zrozumieniu. Jesteśmy też przekonani, że wykonaliśmy w Układzie Sol kawał dobrej roboty, dla jedynego prawdziwego Boga, jedynej Prawdy i dla tych wszystkich, którzy jej służą z oddaniem. Ich chwała nigdy nie przeminie i będzie lśnić oślepiającym blaskiem po wieki wieków. Niech moc będzie z wyznawcami Wielkiego Rua-tu Upty – którego imię niech będzie błogosławione po kres czasu”.

 

                                                                    Ozymanus Duo zwany „Prawdomównym”

                                                                    Kapłan-kronikarz DCLXVI Krucjaty, 93 Nepua 4973.

 

Grudzień 2014 r.                                  ------ KONIEC ------

 

                                                                      

 

  

 

 

 

  

  

 

             


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
9. walka w imię postępu cywilizacyjnego mieczysławski 2014-12-26
8. mixerowi czy też MX-owi Lucjan Ferus 2014-12-25
7. biologiczne uwarunkowania agresji mieczysławski 2014-12-24
6. mixer MX 2014-12-24
5. w imię wyższego dobra mieczysławski 2014-12-23
4. Podpowiedź od autora Lucjan Ferus 2014-12-23
3. cywilizacje pozaziemskie mieczysławski 2014-12-21
2. Odpowiedź na "niespodziewane zakończenie" Lucjan Ferus 2014-12-21
1. niespodziewane zakończenie mieczysławski 2014-12-20


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 907 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Podobno obrona ewolucji stała się właśnie trudniejsza. A juści.   Coyne   2016-09-30
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Uzdrawianie wiarą zabija dzieci   Coyne   2014-11-19
Zgodność między nauką i religią? Wolne żarty.   Coyne   2015-02-09
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Tak, jest wojna między nauką a religią   Coyne   2018-12-29
“Atlantic” rozważa ważką kwestię: czy wczesne homininy miały dusze?   Coyne   2015-10-05
“Newsweek” bezkrytycznie chwali brazylijskiego chirurga fantomowego -  i wychwala inne czary-mary   Coyne   2016-03-12
“New York Times” głosi fałszywą przyjaźń między nauką i religią   Coyne   2023-03-30
Australijski arcybiskup odmawia informowania o pedofilii księży i ich ofiarach   Coyne   2018-04-12
Najbardziej szalony grant Templetona jak dotąd: Ewolucja i “ofiarna miłość”   Coyne   2020-01-20
Skąd Jezus wziął swoje DNA? Spór między katolikami a ewangelikami   Coyne   2023-01-25
Kolejny wierny twierdzi, że nauka oparta jest na wierze   Coyne   2016-03-15
List Einsteina kwestionujący religię, biblię i ideę Boga jest znowu na sprzedaż   Coyne   2018-10-19
Niewolą, gwałcą, ale to wina Zachodu   Coyne   2015-08-31
Religia – nauka, odwieczna wojna   Coyne   2015-05-23
O Faith Versus Fact w “Inference”   Coyne   2016-02-26
Nie wiedzieliście? Bóg jest pytaniem, nie zaś odpowiedzią!   Coyne   2016-04-23
Psy nie idą do Nieba   Coyne   2015-11-06
Czy chrześcijaństwo było kluczowe dla rozwoju nauki?   Coyne   2015-09-24
W obronie Sama Harrisa   Coyne   2016-05-09
Brawo dla Ariana Fostera: pierwszego, czynnego, zawodowego sportowca w USA, który przyznaje, że jest ateistą   Coyne   2015-08-14
Brat Tayler o Reza Aslanie   Coyne   2016-06-06
Nowa książka Jasona Rosenhouse’a z krytyką Inteligentnego Projektu   Coyne   2022-07-02
Kompilacja z BuzzFeed: Jak ateiści znajdują sens życia?   Coyne   2015-08-24
Pogodzenie nauki i religii?   Coyne   2018-12-21
Zdobywca nagrody Templetona i jego nonsensy w „Scientific American”   Coyne   2019-03-28
Artykuł w ”New York Times”: Nauka może uczyć się od religii   Coyne   2019-02-20
Absolwent teologii mówi o naszej rzekomej potrzebie dalszych studiów teologicznych zanim zaczniemy krytykować religię   Coyne   2015-06-12
Islamistyczna teologia gwałtu   Coyne   2015-08-26
Niespodzianka! National Public Radio zachwala zatwardziały ateizm, broni myśli, że życie ateisty ma sens   Coyne   2016-01-30
Karta islamofobii pozostaje w grze   Coyne   2016-05-02
Zaakceptować terror islamski jako nową normalność?   Darwish   2017-06-16
Niektóre obawy dotyczące islamu są całkowicie racjonalne   Dawkins   2024-03-12
Chłopiec kaznodzieja   Dawkins   2017-04-19
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Dzięki dobroci!   Dennett   2015-01-07
Religia zdrowego rozsądku   Dennett   2016-08-01
Kościół katolicki i jego cuda   Edamaruku   2017-08-28
Wychowywanie dżihadystów: drabina radykalizacji i jej antidotum   Fares   2017-06-03
Boże, zbaw nas od religii!   Farhi   2014-12-19
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Islamscy towarzysze podróży w drodze do bigoterii i masowych mordów   Fernandez   2017-04-23
Koptofobia   Fernandez   2016-03-13
Doradztwo religijne i religioznawcze XII   Ferus   2015-04-26
Fałszywi prorocy. Część X.   Ferus   2018-01-07
Hipoteza Boga kontra nauka   Ferus   2019-07-21
Człowiek w labiryncie iluzji (III)   Ferus   2018-03-25
Bajkowe dziedzictwo religii. Czyli wspaniała, ale też przerażająca potęga wyobraźni.   Ferus   2021-01-17
Człowiek w labiryncie iluzji. Suplement.   Ferus   2018-04-22
Myślowe szlaki   Ferus   2015-06-21
Wspomnienie: „Czego sobie życzyłem na nadchodzący 2014 r.?”.   Ferus   2022-01-02
Przekleństwo nieskończonych możliwości (II)   Ferus   2022-12-18
Jezus z uczniami w zbożu   Ferus   2022-01-23
Epigoni: inna wersja upadku człowieka w raju   Ferus   2024-02-04
Dziecko i jego I Komunia Święta   Ferus   2019-06-09
Człowiek w labiryncie iluzji (Część V)   Ferus   2018-04-08
O jakości naszych bogów   Ferus   2017-02-26
Refleksje sprzed lat: „W obronie kobiet”   Ferus   2020-11-01
Cyrograf   Ferus   2015-01-17
Zbłąkane dzieci matki Natury (IV)   Ferus   2022-10-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? (III)   Ferus   2021-10-24
Alternatywna forma ateizmu   Ferus   2023-12-24
Credo ateisty (XII)   Ferus   2023-03-12
Nieautoryzowany wywiad z Bogiem   Ferus   2021-04-04
Azyl ignorancji, Część IX.   Ferus   2017-03-26
Sumienny ojciec chrzestny   Ferus   2015-03-29
Credo Ateisty (XIII)   Ferus   2023-03-19
Operacja specjalna o kryptonimie „Arka i potop”   Ferus   2022-05-08
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców   Ferus   2019-09-08
Credo sceptyka. Część  XI.   Ferus   2023-07-02
Duchowa służba zdrowia. Czyli oblicze Boga zatroskanego Miłosierdziem.   Ferus   2021-04-18
Płaska Ziemia: kwestia wiedzy czy wiary? (II)   Ferus   2019-01-27
Alternatywna koncepcja zbawienia (II)   Ferus   2022-04-18
Credo sceptyka. Część XII.   Ferus   2023-07-09
Rozum uskrzydlony wiarą (III)   Ferus   2018-09-30
Duchowni czy wyrachowani biznesmeni w sutannach?   Ferus   2021-09-26
Mój racjonalny ateizm.Czyli w czym upatruję siłę areligijnych poglądów.   Ferus   2024-01-28
Dyspensa zwalniająca wiernych z myślenia   Ferus   2020-10-25
Trzystu wybitnych i Biblia   Ferus   2016-07-24
Alternatywna koncepcja zbawienia   Ferus   2022-04-17
Fałszywi prorocy. Część  IV. Suplement.   Ferus   2017-11-26
Deizm antytezą teizmu? (II)   Ferus   2022-02-06
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby   Ferus   2018-06-10
Fikcja uznawana za Prawdę (II)   Ferus   2020-03-22
Rozum i WiaraCzyli takie sobie rozmowy o religijnych „prawdach” i problemach z nimi związanych.   Ferus   2015-11-01
Eksperci od „prawdziwej” wolności i grzechu   Ferus   2019-01-06
Moja ambiwalentna krytyka religii III.   Ferus   2017-10-22
Potęga mitówGwiazda betlejemska   Ferus   2015-12-20

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk