Prawda

Sobota, 20 kwietnia 2024 - 15:39

« Poprzedni Następny »


Myślowe szlaki


Lucjan Ferus 2015-06-21


Motto: „Ściśle rzecz biorąc, z punktu widzenia zoologii człowiek jest zwierzęciem. Jest on jednak zwierzęciem szczególnym, różniącym się od innych pod tyloma ważnymi względami, że istnienie osobnej nauki o człowieku jest w pełni uzasadnione”  (Ernst Mayr).

                                                                                 

„Nie obserwujemy wśród zwierząt absurdalnych wierzeń w magię i religie. Tylko człowiek zachowuje się z taką rozkoszną głupotą. Jest to cena, którą płaci za to, że jest już inteligentny, ale jeszcze nie dość inteligentny” (Aldous Hyxley).


Uwielbiam oglądać filmy przyrodnicze. Nowoczesna technika robienia zdjęć i prowadzenia kamery daje niesamowite efekty wizualne. Przypuszczam, że mniej widziałbym będąc w filmowanym terenie, niż siedząc przed telewizorem. Jak daleko poszliśmy w tej dziedzinie, może świadczyć porównanie pięknych jak na tamte czasy zdjęć Włodzimierza Puchalskiego, ze współczesnymi filmami przyrodniczymi, których jakość szczegółów jest porażająca. Można z równą łatwością pokazywać życie mrówek, termitów czy też innych owadów, jak i podniebne loty ptaków tak filmowane, jakby kamera latała razem z nimi. Także bajecznie kolorowe rafy koralowe lub życie w głębinach oceanów.

 

Niedawno obejrzałem świetny film z serii „Ukryte królestwo” o życiu małych zwierząt. Nie zapamiętałem nazwy tego zwierzątka, wielkości naszej myszy; ryjkówka czy jakoś tak, która mieszka w afrykańskiej sawannie i dla której tamtejsza trawa jest wielkości lasu bez mała. Otóż ta ryjkówka (trudno, tak będę ją nazywał) ma wydeptane w gęstej trawie i zaznaczone zapachem szlaki komunikacyjne, po których może szybko biegać, a więc polować jak i uciekać przed wrogami. Od czystości tych szlaków (szerokości tak na oko 10-15 cm) zależy przetrwanie tego zwierzątka, dlatego też poświęca ona dużo czasu na prace porządkowe.

 

Jak ważna jest niczym nie zakłócana „przelotowość” takiego szlaku, najlepiej świadczy takie oto wydarzenie. Pewnego razu waran zaczął gonić „naszą” ryjkówkę, która uciekała przed nim znajomym szlakiem i zapewne udałoby się jej uciec, gdyby nagle na jej drodze nie stanęła noga słonia całkowicie blokując możliwość dalszej bezpiecznej ucieczki. Musiała w ostatniej chwili skręcić w gęstą trawę, a w efekcie zwolnić szybkość, co skończyło się dla niej tragicznie; została pożarta przez warana. Dalsze losy tego małego zwierzątka przedstawiane są już przez jego potomka, który musiał dawać sobie sam radę, bez opieki matki niestety.

 

Ile różnych przygód na nią czekało (choć dla niej to była walka o przetrwanie), tego nie sposób opisać. Na przykład spotkanie z barwnym motylem, który dorównywał jej wielkością, i kiedy go ostrożnie obwąchiwała, tak machnął znienacka skrzydłami, że wystraszona uciekła ile sił w nogach. Pokazane też było ile czasu i energii zajmuje owej ryjkówce utrzymanie porządku na szlakach komunikacyjnych. Mniejsze nasiona i źdźbła trawy nieustannie nanoszone przez wiatr, nie sprawiały jej żadnych problemów; odrzucała je sprawnie na boki kopnięciem tylnej nogi. Z większymi zanieczyszczeniami (suche gałązki lub większe części roślin) musiała napracować się więcej.

 

Jednakże zdarzały się i takie przeszkody, które przerastały możliwości tego małego zwierzątka i trzeba było wydeptywać i wygryzać w trawie nowy odcinek szlaku. Jak w przypadku niemiłej przygody ze słoniem, kiedy to zaciekawiona stojącą na jej drodze wielką kolumną wspięła się na paznokieć u nogi słonia, jakby chcąc rozpoznać nieznaną sobie sytuację. I o mało co zostałaby przygnieciona spadającą z góry… kupą, która w porównaniu z jej wymiarami była ogromna i ciężka. Na szczęście zdołała uskoczyć w ostatniej chwili, ale tego odcinka szlaku już nie dało się oczyścić w najbliższym czasie i trzeba było czekać aż żuki gnojarze wykonają do końca swoją pożyteczną robotę.  

 

Mnóstwo innych równie ciekawych szczegółów pominę, bo nie tylko to zwierzątko było główną bohaterką tego odcinka. Tym bardziej, iż aspekt przyrodniczy jest tylko nawiązaniem do właściwego problemu, któremu chciałbym poświęcić niniejszy tekst. Ten wyjątkowy obraz (choć prawdę mówiąc, to każdy z nich był wyjątkowy) sprawił, iż po jego obejrzeniu zacząłem zastanawiać się nad pewnym problemem, pozornie dość odległym od scen, jakie możemy oglądać w takich jak ten filmach, na które zapewne zapotrzebowanie wzrosło od pamiętnego i doskonale nakręconego „Mikrokosmosu”.

 

Przyszło mi bowiem na myśl, iż my, ludzie także mamy podobne „wydeptane szlaki myślowe”, po których nasze umysły poruszają się od wczesnej młodości, czując się na nich pewnie i bezpiecznie. Odnosimy bowiem wrażenie, że znamy dokładnie nie tylko każdy ich zakątek, ale też całą drogę, która prowadzi we właściwym kierunku zapewniającym nam szczęście i pomyślność… w pośmiertnym życiu. Dlatego poświęcamy dużo czasu i energii na utrzymywanie w „ideowej czystości” owych „myślowych szlaków”, płacąc nierzadko wielką cenę za te częste „prace porządkowe”, które są konieczne, aby nasza tradycja kulturowa i religijna mogła przetrwać mimo ułomności ludzkiej natury i przeciwnościom losu.

 

Chciałbym w tym tekście zastanowić się, czy te ludzkie „myślowe szlaki” (chodzi mi o te religijne, które najwcześniej i najtrwalej „wydeptywane” są w naszych umysłach) naprawdę pomagają nam w sprawnym egzystowaniu? Albo ujmując to inaczej: czy pomagają nam w przetrwaniu gatunku, czy spełniają inną niż myślimy rolę?Przyjrzyjmy się zatem takim paru głównym „szlakom myślowym”, które nasza religia i nasza kultura każą nam nieustannie „wydeptywać” i utrzymywać w „czystości i porządku”, upatrując w nich ciągłości naszej tożsamości kulturowej i gwaranta moralnego bezpieczeństwa.

 

Pierwszy z nich nosi nazwę „Opatrzności Bożej”. Oznacza to, że Bóg osobiście czuwa nad swymi stworzeniami, poprzez trójstopniową Opatrzność i dba, aby nic złego im się nie przydarzyło na drodze ich życia. W każdym bądź razie nic, co nie byłoby zgodne z jego wolą i planem bożym odnoszącym się do jego dzieła. Ten szlak najlepiej charakteryzuje biblijne powiedzenie: „Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli on tego nie będzie chciał”. Czy jest to więc bezpieczny szlak i czy można na nim polegać?

 

Wystarczy prześledzić naszą historię (a w szczególności historię religii), aby zauważyć, iż wąska, oblodzona i pełna zakrętów droga, prowadząca wysoko w górach nad przepaścią,  często zasypywana zwałami kamieni, a zimą przykrywana lawinami – jest bezpieczniejsza dla pokonujących ją śmiałków, niż ów szlak, nazywający się Opatrznością Bożą. Nie będę nawet brał pod uwagę zwierząt ginących milionami w każdej sekundzie na świecie, zjadanych ze smakiem przez polujących na nie i żywiących się nimi osobników. Każdego dnia i każdej nocy, przez miliony lat, od mikroskopijnych bakterii, aż po wielotonowe kolosy, trwa wielkie, nieustanne pożeranie się – z woli Boga według religii. Nie o to mi wszak chodzi w tej chwili.

 

Jak wygląda ta nadprzyrodzona „boża ochrona” ludzi?  Przede wszystkim obfite żniwo jakie zbierają w każdym miejscu i w każdym czasie tysiące chorób i epidemii, nękających wszystko co żyje i zabijających nie mniej ofiar niż to „wielkie żarcie”. Czy ktoś orientuje się, jak długa jest lista chorób dręczących samych tylko ludzi? Na pewno kilkaset, jeśli nie więcej. Mark Twain w swych doskonałych „Listach z ziemi” tak ujął ten aspekt dzieła bożego:

 

„Pomyślcie o chorobach, które zesłał! Są niepoliczalne, żadna książka ich nie wymieni. Każda jest pułapką zastawioną na niewinną ofiarę /.../ Choroba! To główna siła; pracowita i niszcząca siła. Atakuje niemowlę w momencie narodzin; zsyła jedną zarazę po drugiej /.../ ściga dziecko do wieku młodzieńczego, a i wtedy obdarza odpowiednimi dolegliwościami. Ściga młodość do dojrzałości, a tę do starości, a starość do grobu”.

 

Dla uzupełnienia, dodałbym choroby genetyczne atakujące płód jeszcze przed narodzeniem, o których istnieniu Twain miał prawo nie wiedzieć. Do nękających nas chorób należy dopisać głód, tę specyficzną „chorobę” ludzkości, który w samej tylko Afryce zabija rocznie około miliona dzieci. Na powyższy stan, wpływ mają także przeróżne plagi nawiedzające tamte rejony ziemi, np. zmasowane ataki szarańczy, pożerające na swej drodze wszystko co zielone, z rolnych upraw pozostawiając jedynie gołe badyle.

 

Następne krwawe żniwo „koszące ludzkość”, to wszelkiego rodzaju kataklizmy; trzęsienia ziemi potrafiące w kilkadziesiąt sekund pogrzebać pod ruinami miast tysiące ludzi, huragany i trąby powietrzne równające z ziemią wszystko na swej drodze z niewyobrażalną siłą, nawałnice i gradobicia, burze z piorunami, pożary lasów niszczące całe skomplikowane ekosystemy, a przy okazji i ludzkie osiedla znajdujące się na drodze płomieni, przenoszonych błyskawicznie przez wiatr. Wielkie i małe powodzie powtarzające się regularnie każdego roku, powodujące ogromne szkody i straty idące w miliony złotych oraz najgroźniejsza odmiana żywiołu wodnego – tsunami, które potrafi w bardzo krótkim czasie zabić setki tysięcy ludzi i zwierząt.

 

Także erupcje wulkanów – stosunkowo rzadkie, ale czasem o tak niesamowitej sile i zasięgu oddziaływania, że ilość ich ofiar liczona jest w setkach tysięcy (jak np. podczas wybuchu wulkanu Krakatau, kiedy to zginęło ok. 180 tys. ludzi). Do tego dochodzą uderzenia w ziemię komet lub asteroidów, bardzo rzadkie bo raz na parę milionów lat, ale za to  zmiatające z powierzchni planety 90 % żyjących wtedy gatunków stworzeń. I wreszcie do tych wyliczeń dodać należy nieustające wojny jakie ludzie prowadzą między sobą, zabijając się na wszelkie możliwe sposoby, odkąd tylko istnieje nasz gatunek. Tu także ilość ofiar idzie w miliony – zależnie od czasów i aktualnych możliwości wojujących.

 

Do pełnego obrazu tego problemu należy jeszcze dodać największe pandemie, jakie spadły na ludzkość: Dżuma „Zaraza Justyniańska” 541-700 r. – 100 mln ofiar (w Europie populacja zmalała o 50%). Dżuma „Czarna śmierć” 1347-1351 r. – 90 mln ofiar (w Europie zmarło 30% populacji). Cholera, pięć pandemii w latach 1816-1896, co najmniej 42 mln ofiar. Malaria, co rok uśmierca 1 mln ludzi, wywołuje gorączkę u 250 mln osób. Grypa „Hiszpanka” 1918-1920 r. – 50 mln ofiar (niezwykła odmiana zabijająca głównie młode osoby). Czarna ospa XX w. – 300-500 mln ofiar (dzięki masowym szczepionkom chorobę pokonano). Gruźlica, każdego roku uśmierca 2 mln ludzi. W XIX w. zabiła 25% populacji Europy. Aids 1981-2009 r. – ok. 25 mln ofiar, ok. 40 mln choruje.

 

Należałoby jeszcze doliczyć miliony ofiar wypadków samochodowych, lotniczych i z powodu innych przyczyn, niezliczoną ilość zabójstw, samobójstw i morderstw, a będziemy mieli daleko niepełny obraz życia ludzkości, która jest ponoć pod bezpośrednią trójstopniową opieką bożą, nazywaną Opatrznością. Jeśli tak ma wyglądać realizacja przez Boga biblijnej maksymy: „Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli On tego nie będzie chciał”, to nie ma się co dziwić, że przede wszystkim sami kapłani w tą „nadprzyrodzoną opiekę” nie wierzą i swoją dbałością o własne bezpieczeństwo i doczesne interesy potwierdzają tę niewiarę w Opatrzność. Jeśli to wszystko nęka ludzkość i śmierć nieustająco zbiera tak obfite żniwo, to ciekawe przed czym Bóg nas ochrania?   

 

Reasumując: nie polecałbym tego „szlaku myślowego” komukolwiek, chyba że głęboko wierzącym (religijnie) osobnikom, którzy nie mogą się już doczekać bezpośredniego spotkania ze swoim Stwórcą. Albo zwolennikom Mussoliniego (papież Pius XI ogłosił 20. XII.1926 r.: „Mussolini został nam zesłany przez Opatrzność”) lub Hitlera, który także powoływał się na nią: „Opatrzność mogła mnie zniszczyć za pomocą bomby, która zdechła w odległości półtora metra ode mnie, i tym sposobem położyć kres dziełu mego życia. To, że Wszechmocny otoczył mnie tego dnia swą opieką, uważam za potwierdzenie powierzonego mi zadania” (Adolf Hitler na temat zamachu Stauffenberga, 1945 r.).

 

Następny „szlak myślowy” nosi nazwę „Jedynie słusznej Prawdy”. Oznacza to, że tylko wybrani i im podobni – korzystający z tego szlaku – są na uprzywilejowanej pozycji (słynne „Poza Kościołem nie ma zbawienia”). Wszystkie inne szlaki i ich użytkownicy nie mając dostatecznej racji dla swego istnienia, siłą rzeczy muszą podporządkować się ich woli (roszczeniom) i ustępować im z drogi, na przykład kiedy korzystają z życia bez umiaru. Chyba że przyłączą się do wybrańców i uznają ich przewodnictwo we wszystkim. Wtedy można im pozwolić na korzystanie z tego szlaku,.. rzecz jasna nie za darmo!

 

Jest to jeden z najbardziej niebezpiecznych szlaków. Dlaczego? Wystarczy sobie wyobrazić co się będzie działo, kiedy pośród różnych życiowych dróg spotkają się dwa takie same szlaki, np. przecinając się, czy biegnąc równolegle w bliskiej odległości od siebie? Każdy z ich użytkowników będzie uważał za „punkt honoru” udowodnić przeciwnikom, że Prawda i Racja jest po jego stronie i w obronie swych świętości nie cofnie się przed niczym, bo czyż cel nie uświęca środków? Gotowy będzie na popełnienie największego zła, na wyrządzenie najdotkliwszej krzywdy „innowiercy”, bo tak mu każe jego Tradycja i jego sumienie. Efekty tego rodzaju poglądów są zazwyczaj tragiczne i łatwe do przewidzenia dla postronnych osób.

 

Niezliczona ilość ludzi straciła życie na tym „szlaku myślowym”, wierząc do końca, że służy dobrej sprawie. Bardzo dobrze przedstawił ten problem Karlheinz Deschner w Opus diaboli:

 

„Ludzie znajdują chyba szczególną przyjemność w tym, że pozwalają się wciąż ogłupiać, sprzedawać, unicestwiać: za ojczyznę, przestrzeń życiową, wolność, za Wschód i Zachód, za tego czy innego pana, ale najczęściej za tych, którzy ciągle i z taką pewnością siebie mylą Boga z własną korzyścią, a własną korzyść z Bogiem, którzy z taką świadomością celu służą danej chwili, choć nigdy nie tracą z oczu wieczności, którzy w czasie pokoju propagują pokój, a w czasie wojny — wojnę, w obu wypadkach z równym przekonaniem i równą perfekcją /../.

 

Tak, to chyba szczególna przyjemność przez tyle stuleci nurzać się w ludzkiej krwi i wołać "Alleluja"! To chyba szczególna przyjemność od bez mała dwóch tysiącleci kłamać, fałszować, oszukiwać /../. Gdzie znajdziemy tyle frazesów o wszechogarniającej miłości i taką pochłaniającą właściwie wszystko, nienawiść? Gdzie znajdziemy religię, która z miłości zabija, torturuje, kradnie, szantażuje, pozbawia czci, oczernia, wyklina?

Ujmijmy to krótko: chrześcijaństwo stało się antychrystem. Ono samo stało się owym ukazywanym przez siebie diabłem! Ono samo było tym złem, które rzekomo zwalczało! Tym piekłem, którym straszyło, było właśnie ono! /../

 

Od czasów Konstantyna cechami, po których rozpoznaje się ten Kościół, są obłuda i przemoc /../. Surowo zakazywano zabijania pojedynczychosób, ale uśmiercanie tysięcy ludzi było dziełem miłym Bogu. /../ Najważniejsze to stać przy Panu Bogu. Z pokolenia na pokolenie w jego imieniu wypowiadano kłamstwa, torturowano, dokonywano rzezi, z jego pomocą strumyki i rzeki zabarwiały się na czerwono od krwi i w ciągu dziejów nagromadziły się całe góry trupów; z Bogiem przeciw Żydom, Sasom,  Longobardom, z Bogiem przeciw Saracenom, Węgrom, Brytyjczykom, Polakom.

 

Z Bogiem przeciw albigensom, z Bogiem przeciw waldensom, /../ husytom, gezom, hugenotom, chłopom. Z Bogiem przeciw protestantom, z Bogiem przeciw katolikom, a przede wszystkim z Bogiem przeciw sobie nawzajem, z Bogiem na pierwszą, na drugą wojnę światową, z Bogiem wyruszy się pewno i na trzecią. Nie mające sobie równych ekumeniczne święte zabijanie /../ wszędzie jeszcze występuje maksimum środków zagłady oraz minimum człowieczeństwa”.

 

Reasumując: tego „szlaku myślowego” także nie polecałbym komukolwiek, a już szczególnie tym, o których Tomasz Becket powiedział: „Kościół nie lubi owiec, które nie pozwalają się strzyc swoim pasterzom”. Chyba, że ktoś jest zwolennikiem życiowej drogi, którą w ten sposób wyznaczył wiernym papież Pius X: „Co do tłumu, nie ma on innych obowiązków, jak dać się prowadzić i jak trzoda posłuszna iść za swymi pasterzami”.

 

Następny „szlak myślowy” nosi nazwę „Biblia to słowo Boże”. Oznacza to, że wierni religii, których podstawą ideową jest Pismo Święte obowiązkowo muszą wierzyć w boże autorstwo (czy też współautorstwo) tej księgi i do jej treści odnosić się z nabożnym szacunkiem, bez jakichkolwiek wątpliwości. Wszak papież Leon XIII w 1893 r. ogłosił:

 

„Wszystkie te księgi /../ które Kościół uważa za święte i kanoniczne, napisane zostały we wszystkich swych częściach z natchnienia Ducha Świętego. Zatem w ogóle nie uznaje się współistnienia błędu, Boskie natchnienie samo przez się błąd wszelki wyklucza, a to również z konieczności, gdyż Bóg, Prawda Absolutna, musi być niezdolny do nauczania błędu”. (Co prawda Komisja papieska tego samego Kościoła zezwoliła wiernym w 1948 r. na niedosłowne odczytywanie Starego Testamentu, ze względu na mity w nim zawarte, też zapewne pisane pod wpływem Ducha Św.).

 

Ten szlak jest równie niebezpieczny jak i poprzednie, a może nawet bardziej. Dlaczego? Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, co się będzie działo, kiedy na życiowej drodze zbliżą się do siebie lub skrzyżują „szlaki myślowe” o nazwach np. „Koran to słowo Allacha”, lub „Ewangelie to słowo Jezusa Chrystusa” albo „Talmud to słowo Jahwe”, czy też „Wedy to słowo Kriszny”. Nie mówiąc już o wielu innych kolidujących ze sobą ideach religijnych i szlakach, po których poruszają się wyznawcy różnych „świętych ksiąg”, uważających je za jedynie prawdziwe Słowa Boże, a wszystkie inne uznając za fałszywe i bałwochwalcze. (Nawiasem mówiąc cóż to za „jedyna prawda”, która zależy wyłącznie od tego, gdzie człowiek się urodził i w jakiej kulturze i religii się wychował?).

 

Niezliczone miliony wiernych i niewiernych poniosły śmierć na tych zdradliwych szlakach, w obronie swego Boga i swej wiary, jak i tych, którzy zarzucając im fałsz, ginęli w obronie swoich ideałów, które w żaden sposób nie przystawały do tych, zwalczanych przez nich. Ponieważ nie było sposobu, aby się porozumieć w tak ważnych sprawach, jedynie co pozostawało, to pozabijać tych wszystkich, którzy sprzeciwiali się uznaniu Prawdy i nawróceniu się na nią. Dlaczego tak się dzieje? Co powoduje, iż przeróżne „święte księgi” mają taki przemożny wpływ na wyznawców różnych religii?

 

Dobrze ten problem (a raczej mechanizm tego problemu) pokazał John Hartung, cytowany przez Richarda Dawkinsa w książce Bóg urojony:

 

„Biblia to instrukcja tworzenia wewnątrzgrupowej moralności, bardzo szczegółowa instrukcja z dokładnymi zaleceniami obejmującymi ludobójstwo, niewolnictwo i panowanie nad światem. Lecz Biblia nie jest zła ani z tego względu, ani nawet z powodu oczywistej gloryfikacji mordów, okrucieństwa i gwałtów. W wielu starożytnych dziełach mamy dokładnie to samo – w Iliadzie, w skandynawskich sagach, w syryjskich mitach i w inskrypcjach Majów. Tylko, że nikt nam nie sprzedaje Iliady jako podręcznikamoralności i tu właśnie tkwi problem. Biblia jest sprzedawana i kupowana jako księga, która ma mówić ludziom, jak żyć. I przynajmniej jak dotąd jest to największy bestseller wszech czasów”.

 

I między innymi dzięki takim właśnie „podręcznikom moralności” (a trzeba wziąć pod uwagę, iż każda religia i każdy Kościół mają swoją własną koncepcję sensu życia, którą to czują się w obowiązku narzucić innym, nawet wbrew ich woli), historia naszej cywilizacji od niepamiętnych czasów spływa krwią niezliczonej ilości ofiar.

 

Reasumując: tego „szlaku myślowego” również nie polecałbym komukolwiek, kto ceni sobie bezpieczeństwo życia (tego życia), ponieważ bardzo łatwo je stracić w imię tego jakoby pośmiertnego, którego istnienia w żaden sposób nie można udowodnić, i które może być jedynie iluzją, ułudą, złudzeniem. Jak dotąd, ludzkość zapłaciła niewyobrażalną cenę za podtrzymywanie tej niezbędnej dla człowieka fikcji, by mógł on mieć psychiczny komfort. Jak mawiał Bernard Fontenelie: „Człowiek straciłby odwagę, gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia”. Otóż to!

 

Jest jeszcze wiele różnych „szlaków myślowych”, po których od wieków porusza się ludzki umysł, na drodze rozwoju świadomości. Np.: „Prawda objawiona”, „Niebo, piekło, czyściec”, „Człowiek musi w coś wierzyć”, „Bogobojność i pobożność”,  „Albo człowiek jest wierzący, albo jest nikim”, „Życie bez wiary w Boga nie ma sensu”, „Prawdziwa wiara nie potrzebuje żadnego uzasadnienia”, „Nie można pozwalać, by ateiści obrażali wierzących”, „Sojusz Ołtarza z Tronem”, „Odsunięcie się od Boga, największym grzechem człowieka”, „Konflikt sumienia”, „Grzeszne myśli i uczynki” i wiele, wiele innych, których nie sposób tu wyliczyć lecz które pozostawiły krwawe piętno w historii ludzkości, pozostawiając też niezatarty ślad w świadomości współczesnego człowieka.

 

Biorąc pod uwagę powyższy kontekst należałoby uznać, iż człowiek pomimo posiadania rozumu (który religia stara się ograniczać w każdy możliwy sposób), który doprowadził do niebywałego rozwoju cywilizacji technicznej, zapewniającej ludzkości możliwości życia w lepszych, łatwiejszych warunkach społecznych – nie jest wcale bezpieczniejszy. I to nie z powodów zewnętrznych, jakimi nieustannie zaskakuje nas przyroda – tak jak to się dzieje w przypadku zwierząt – lecz dzieje się to z powodu idei, których jedynym autorem jest sam człowiek, obdarzony przez naturę nieposkromioną wyobraźnią. Czy to nie jest ironia losu?!

 

Jest i to większa niż nam się wydaje, ponieważ w dużym uproszczeniu ten problem wygląda następująco: dostając od natury wspaniałe narzędzie do przetrwania – mózg (rozum, umysł), staliśmy się bezkonkurencyjni dla pozostałych gatunków zwierząt. Dlaczego? Ponieważ dzięki niemu potrafimy szybciej dostosować się do zachodzących zmian w naszym otoczeniu. Jednym słowem; jesteśmy o wiele bardziej elastyczni niż wtedy, kiedy kierowały nami zwierzęce instynkty (tak jak do dziś kierują zwierzętami). Nasz rozum wspomagany wyobraźnią potrafi przewidzieć najbliższe wydarzenia, w których będziemy uczestniczyć, a co za tym idzie przygotować się na nie i zabezpieczyć przed niebezpieczeństwem.

 

Cóż z tego jednak, kiedy ten wspaniały wynalazek ewolucji został w dużym stopniu zmarnowany przez nas samych. Człowiek stwarzając swych bogów i religie ograniczył swoją wolność iprzyrodzoną nam „elastyczność ”, polegającą na racjonalnym myśleniu i działaniu. Ograniczył na rzecz sztywnych norm moralnych, setek zakazów i nakazów, rytualnych obrzędów, wiary w różne „prawdy objawione”, które nakazują nam (pod groźbą kary piekła) ściśle określony sposób zachowań, miły jakoby naszemu Bogu (jednemu z wielu). Religie z czasem stały się „panami życia i śmierci” swych wyznawców, kształtując ich świadomość według własnego uznania i wbrew woli samych zainteresowanych.

 

Efekt tego jest taki, że musimy  przestrzegać archaicznych praw i norm moralnych sprzed tysięcy lat i wierzyć w „Prawdy”, które w żaden sposób nie można zweryfikować. Bo takie jest nasze święte kulturowe dziedzictwo, determinujące nasze człowieczeństwo  i nie możemy go porzucić z obawy przed utratą tego, co w nim „najcenniejsze”: wierzenia religijne. Tego nie wybaczyliby nam nasi bogowie, których sami stworzyliśmy ze strachu przed potężnymi i nieznanymi siłami natury. Tego nie wybaczyliby także sami ludzie, którzy nie potrafią już iść przez życie o siłach własnego rozumu, muszą być prowadzeni przez przewodników duchowych i wspomagani pocieszającymi iluzjami. Jak można to inaczej nazwać, jeśli nie perfidną ironią losu?       

 

Kiedy zastanawiałem się nad zakończeniem tego tekstu, przypomniał mi się fragment pewnej rozprawy, którą czytałem jakieś ćwierć wieku temu.Jej autorem jest Paul-Henri Holbach i nosi ona tytuł System przyrody czyli prawa świata fizycznego i moralnego, a opublikowana jest w książce Świat, człowiek i wartości, praca zbiorowa.Ta nadzwyczaj trafna ocena ludzkiej kondycji umysłowej, napisana została ponad dwa wieki temu. Aż nie chce się wierzyć, że bez współczesnych zdobyczy z zakresu religioznawstwa i przyrodoznawstwa, tak dawno już stać było ludzi na tak wnikliwą analizę natury ludzkiej, przejawiającą się między innymi w religii, (fragmenty):

 

„Człowiek jest dziełem przyrody, żyje w przyrodzie i podlega jej prawom; nie może wyzwolić się z jej mocy /../ Byty, rzekomo wyższe od przyrody lub różne od niej, będą zawsze tylko chimerami, o których nigdy nie potrafimy wyrobić sobie prawdziwego pojęcia, podobnie jak nie potrafimy określić miejsca ich pobytu lub sposobu działania. /../ Wtedy tylko ludzie popełniają błąd, gdy oddalają się od przyrody, przestają odwoływać się do jej praw i odrzucają pomoc, jakiej może udzielić im doświadczenie. /../ Cały świat stał się dla nich wielkim teatrem złudzeń. /../

 

            Wskutek nieznajomości przyrody człowiek stworzył sobie bogów, którzy stali się jedynym przedmiotem jego nadziei i obaw. Ludzie nie rozumieli /../ że tylko w przyrodzie i jej siłach człowiek powinien szukać swoich potrzeb i leków na swoje cierpienia oraz sposobów pozwalających mu osiągnąć szczęście. Oczekiwali tego od jakichś wyimaginowanych bytów, które uważali za sprawców swoich rozkoszy i niedoli. Widzimy stąd jasno, że właśnie nieznajomość przyrody zrodziła te nieznane potęgi, przed którymi tak długo drżała ludzkość, oraz owe zabobonne kulty stanowiące źródło wszelkich jej nieszczęść. /../   

 

Umysły wstrząsane strachem i mamione cudami lub otępiałe z lenistwa i powodowane łatwowiernością /../ tworzyły sobie naiwne poglądy lub przyjmowały bezkrytycznie wszelkie urojenia, jakimi je karmiono. Tam oto wskutek nieznajomości przyrody i jej dróg, /../ pogardę dla rozumu, przez pożądanie cudów i rzeczy nadprzyrodzonych, wreszcie z ciągłego strachu, ludzkość pozostawała długo w stadium dzieciństwa, z którego tak trudno ją wydobyć. Opierając się na dziecinnych hipotezach, których podstaw i dowodów nie śmiała nigdy badać, przywykła uznawać je za święte, za uznane prawdy, o których ani na chwilę nie wolno jej wątpić.

 

Nieuctwo uczyniło ją łatwowierną, ciekawość kazała jej łykać cudowność wielkimi haustami, a czas utwierdzał ją w tych poglądach, przekazując jej przypuszczenia z jednego pokolenia na drugie jako rzeczywistość. Przemoc tyranii utrzymywała ją w kręgu tych pojęć, które stały się niezbędne dla ujarzmienia społeczeństwa; cała jej wiedza wreszcie była stekiem kłamstw, niejasności i sprzeczności, wśród których migały gdzieniegdzie nikłe promyki prawdy, dostarczane przez przyrodę. /../

 

Wznieśmy się więc ponad chmury przesądu; wyrwijmy się z otaczającej nas dusznej atmosfery, aby ocenić różne poglądy i systemy stworzone przez ludzi. Odwołajmy się do naszych zmysłów, które niesłusznie kazano nam uważać za niepewne; radźmy się rozumu, tak haniebnie dotychczas lżonego i poniżanego; obserwujmy z uwagą świat widzialny i zastanówmy się, czy jego znajomość nie wystarczy do wydania sądu o nieznanych rejonach świata intelektualnego. Może przekonamy się, że nie było żadnych podstaw, aby je rozróżniać, i że bez powodu rozdzielono dwa królestwa wchodzące jednakowo w zakres przyrody”.

 

 

Czerwiec 2015 r.                                          


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. grzech poznania dobra i zła mieczysławski 2015-06-21


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 903 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

„Cywilizacja i islam to dwie różne rzeczy”Ex-muzułmanie, teraz wiele zależy od nas.   Pandavar   2024-04-10
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Geneza i paradoksy teizmu (II)   Ferus   2024-03-31
Serce nie sadysta, kiedyś przestanie bić   Koraszewski   2024-03-27
Geneza i paradoksy teizmu   Ferus   2024-03-24
Logika świadectwem prawdy       Ferus   2024-03-17
Niektóre obawy dotyczące islamu są całkowicie racjonalne   Dawkins   2024-03-12
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (III)   Ferus   2024-03-03
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (II)   Ferus   2024-02-25
Bogom/Bogu nic nie jesteśmy winniCzyli „prawda” religii versus prawda rozumu   Ferus   2024-02-18
Droga Saladyna kończy się w Rafah   Pandavar   2024-02-17
Zatrute ziarnoCzyli wkład chrześcijaństwa w cywilizację europejską.   Ferus   2024-02-11
Epigoni: inna wersja upadku człowieka w raju   Ferus   2024-02-04
Mój racjonalny ateizm.Czyli w czym upatruję siłę areligijnych poglądów.   Ferus   2024-01-28
Moja racjonalna wiara (III)   Ferus   2024-01-14
Nowe książki Lucjana Ferusa   Koraszewski   2024-01-12
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Ayyan Hirsi Ali porzuciła ateizm dla chrześcijaństwa   Koraszewski   2024-01-01
Moja racjonalna wiara. Czyli idea bogów/Boga dla bardziej wymagających.   Ferus   2023-12-31
Alternatywna forma ateizmu   Ferus   2023-12-24
Niewiarygodna idea bogów/Boga (IV)   Ferus   2023-12-17
Niewiarygodna idea bogów/Boga III.   Ferus   2023-12-10
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Niewiarygodna idea bogów/Boga   Ferus   2023-11-26
Nieudane autodafe. Czyli: kiedy ateizm był zbrodnią.    Ferus   2023-11-19
  Egzorcyści kontra Zły (II). Czyli pozorna walka „dobra ze złem”.   Ferus   2023-11-12
Egzorcyści kontra Zły. Czyli pozorna walka „dobra” ze „złem”.   Ferus   2023-11-05
Tanatos, czyli refleksja eschatologiczna   Ferus   2023-10-29
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy (III)   Ferus   2023-10-22
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy (II)   Ferus   2023-10-08
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy   Ferus   2023-10-01
Błądzenie - ludzka rzecz II   Ferus   2023-09-24
Błądzenie - ludzka rzecz   Ferus   2023-09-17
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga II   Ferus   2023-09-10
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Sztuczna inteligencja i sen   Ferus   2023-08-27
Ogromna transformacja Indii i Bliskiego Wschodu   Bulut   2023-08-22
Najlepszy ze światów - Ziemia? III.   Ferus   2023-08-20
Najlepszy ze światów - Ziemia? (II)   Ferus   2023-08-13
Bogowie, przesądy i fizjologia   Koraszewski   2023-08-13
Pakistan: “Oko za oko” – reperkusje palenia Koranu w Szwecji dla chrześcijan   Saeed   2023-08-12
Nowy ateizm i żądanie dogmatów   Johnson   2023-08-07
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Palenie pism świętych i innych śmieci   Koraszewski   2023-08-05
Wieżo z gierkowskiej cegły…   Kruk   2023-07-31
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Ślepi przewodnicy   Ferus   2023-07-23
Czy sztuczna inteligencja rozumie o czym mówi?   Ferus   2023-07-16
Credo sceptyka. Część XII.   Ferus   2023-07-09
Credo sceptyka. Część  XI.   Ferus   2023-07-02
Objawienie Maurycego Kazimierza Hieronima Ćwiercikowskiego   Kruk   2023-06-26
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Credo sceptyka. Część IX.   Ferus   2023-06-18
Boży ludzie w Afryce i w Polsce   Koraszewski   2023-06-15
Credo sceptyka. Część VIII   Ferus   2023-06-11
Marzenie o religii z ludzką twarzą   Koraszewski   2023-06-10
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Credo sceptyka. Część VI   Ferus   2023-05-28
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Credo sceptyka, Część  IV.   Ferus   2023-05-14
Credo sceptyka. Część III   Ferus   2023-05-07
Credo sceptyka. Część II.   Ferus   2023-04-30
Credo sceptyka. Część I.   Ferus   2023-04-23
Odłożone w czasie zbawienie (IV)   Ferus   2023-04-16
Dorastać we wszechświecie   Koraszewski   2023-04-15
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
“New York Times” głosi fałszywą przyjaźń między nauką i religią   Coyne   2023-03-30
Odłożone w czasie zbawienie   Ferus   2023-03-26
Nawróć się, wyjdź za mnie lub giń: Chrześcijanki w muzułmańskim Pakistanie   Ibrahim   2023-03-21
Credo Ateisty (XIII)   Ferus   2023-03-19
Galopujący wzrost dyskrepancji między słowem i jego desygnatem   Koraszewski   2023-03-13
Credo ateisty (XII)   Ferus   2023-03-12
Turcja: seks islamistów z dziećmi jest w porządku; potępienie tego to przestępstwo   Bekdil   2023-03-10
Skandal wokół Jezusa niefrasobliwego   Kruk   2023-03-08
Zbliżają się dni religijnej zemsty   Carmon   2023-03-06
Credo ateisty (XI)   Ferus   2023-03-05
Czy antysemityzm, szalejący w niektórych częściach świata muzułmańskiego, naprawdę opiera się na błędnej interpretacji islamu?   Spencer   2023-02-27
Credo ateisty (X)   Ferus   2023-02-26
Credo ateisty (IX)   Ferus   2023-02-19
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
“Hańba Pakistanu”: oskarżenia o bluźnierstwo   Saeed   2023-02-03
Watykan przeciw Izraelowi   Koraszewski   2023-02-02
Credo ateisty (VI)   Ferus   2023-01-29
Skąd Jezus wziął swoje DNA? Spór między katolikami a ewangelikami   Coyne   2023-01-25
Credo ateisty (V)   Ferus   2023-01-22
Credo ateisty (IV)   Ferus   2023-01-15
Credo ateisty (III)   Ferus   2023-01-08
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Credo ateisty    Ferus   2022-12-25
Przekleństwo nieskończonych możliwości (II)   Ferus   2022-12-18
Przekleństwo nieskończonych możliwości   Ferus   2022-12-11
Nasza lepsza połowa (III)   Ferus   2022-12-04
Nasza lepsza połowa (II)   Ferus   2022-11-27
Nasza lepsza połowa   Ferus   2022-11-20
List do chrześcijan i nie tylko   Koraszewski   2022-11-19
Błędna droga rozwoju ludzkości (II)   Ferus   2022-11-13
Błędna droga rozwoju ludzkości   Ferus   2022-11-06

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk