|
|
|
DCLXVI Krucjata
Twój komentarz do artykułu
Wiele wojen było usprawiedliwianych pomocą w rozwoju cywilizacyjnym, np. w obu amerykach na siłę Indian wychowywano na europejski sposób, zakazywano kontynuowania tradycji przodków. Kiedyś na Racjonaliście była dyskusja na temat moralności, wątek fantastyczny - Ziemianie opanowali technikę lotów międzygwiezdnych i odkryli planetę zamieszkała przez inteligentne istoty, ale będące na niskim poziomie rozwoju społecznego. Dyskusja toczyła się wokół dwóch głównych pozycji : inwazja w celu "pomocy w rozwoju cywilizacyjnym" i budowa koloni, tylko obserwacja w celach naukowych. Komunizm, idee rewolucji to też była walka w imię postępu cywilizacyjnego. Komunizm w Korei Północnej przyjął formę monarchii absolutnej, z kultem władcy, któremu przypisuje się boskie atrybuty. Państwa islamskie korzystają z dorobku cywilizacyjnego zachodu i rozbudowują potencjał militarny, wiąże się to też z opanowaniem kosmicznych technologii, zbliża się widmo gwiezdnych wojen i pomysły budowania baz na innych planetach. Wcześniej były rezolucje ONZ o nie umieszczaniu w kosmosie broni atomowej, ale wojny mają tą cechę, że są łamane zasady moralne. Żyjemy w ciekawych czasach kiedy jest rewolucja naukowo-techniczna, w ciągu kilkudziesięciu lat pojawiły się wynalazki z opowieści fantastycznych, więc możliwe jest powstanie techniki lotów gwiezdnych. Jaka jest przyszłość cywilizacji zachodniej, czy obroni się przed atakiem religijnych fanatyków?
Przede wszystkim dziękuję za zamieszczenie pięknego wiersza. Kto jest jego autorem? Nie do końca jest dla mnie jasne, czy słowa: "Nie mniej jednak nie wolno krytykować religii. "NIE LEKCEWAŻ RELIGII" należą jeszcze do wiersza, czy są już Twoim przemyśleniem? Czy raczej zaczyna się ono od słów: "Nie do końca rozumiem, dlaczego jednak tak jest"? Ten problem jest na tyle ciekawy, że pozwolę sobie go rozwinąć w którymś z najbliższych tekstów. Cieszę się, że jednak jest dostrzegalne przesłanie w tym opowiadaniu. To nie przypadek, że moi "galaktianie" kojarzą się z Koranem. Pragnąłem ten problem pokazać w odniesieniu nie tylko do jednej religii. Jest on uniwersalnym przekleństwem naszej cywilizacji. Pozdrawiam
Naukowcy odrzucają tematy tabu i badają człowieka jak każdy inny gatunek. Jak żyją dzikie zwierzęta, dopiero dzisiaj można mówić o tym bez zahamowań, wcześniej wiele rzeczy było tematem tabu. Przykładem były rękopisy z początku XX wieku, kiedy badacze opisali perwersyjne zachowania pingwinów na Antarktydzie, a o tym nie wypadało mówić we Wiktoriańskiej Anglii. Dzisiaj naukowcy zaobserwowali uchatki gwałcące pingwiny. Homoseksualizm też występuje w świecie dzikich zwierząt. Najbardziej okrutne są lwy, dzieciobójstwo jest powszechne. Te zachowania zwierząt były to tematem tabu, bo w biblijnym opisie stworzenia świata, wszystko było dobre, zgrzeszył tylko człowiek. Wśród młodzieży jest duże zainteresowanie grami wojennymi. Rywalizacja jest powszechna, dążenie do objęcie przywództwa pojawia się już na placach zabaw. W dorosłym życiu mamy gangi prześcigające się w okrucieństwie, przykładem są wojny karteli narkotykowych w Meksyku. Myślący człowiek uświadamia swoje biologiczne uwarunkowania agresji i stara się to kompensować np. celowym unikanie stresujących sytuacji, uczy się rozładowywania frustracji bez krzywdzenia innych ludzi, ochrania dzieci przed przemocą. Naukowcy odkryli mechanizmy adaptacji do środowiska, i to jest już w życiu prenatalnym, niedożywienie, głód powoduje skłonność do tycia, stres związany przemocą powoduje zwiększoną skłonność do agresji. Odkryto mechanizmy sterujące aktywnością genów, zjawisko wyłączania genów, (metylacja DNA). W świetle tych badań wyraźna jest szkodliwość religijnej indoktrynacji, mówienie językiem nienawiści. Bez tego w społeczeństwie przemoc jest na znacznie niższym poziomie. Nadmierny stres może spowodować zjawisko podobne do wędrówek lemingów, okrutne wojny i wielkie migracje, co powoduje to gwałtowną depopulację. Dzisiaj wielu polityków myśli o wprowadzeniu nowego światowego porządku. Mgliste cele są realizowane paskudnymi metodami i usprawiedliwiane wyższym dobrem. Krucjaty mogą powrócić.
W tekście wyraźnie widać przesłanie nawet bez interpretacji twojej z komentarza niżej _ podobne przemyślenia są poniżej Kiedy rodzisz się nawet góry toną we krwi Będąc dzieckiem pragnień nadzieją zabarwiasz złe sny Bredząc trzy po trzy powiedziałeś, że Ty Jesteś Władcą Snów - uwierzyli bez słów Krok po kroku ich opętałeś... Kat oszalał brodząc we krwi Tak Twój lud bezmyślnie pogrążał swój kraj Wierząc ślepo w Ciebie szedł dalej próbując Odnaleźć swój Raj Bredząc trzy po trzy przypomniałeś, że Ty Jesteś Władcą Snów - wierzyli bez słów Poszli w ogień za tobą - zginęli przed! Powiększając armię cieni Umieram - gdy widzę jak błądzimy we mgle Umieram - gdy czuję, że trwamy we śnie Umieram - bo wiem, że Ty nie rozumiesz, że ja Umieram - gdy widzę jak Ty... Chciałeś dać Swego Boga innym, choć tego nie chcieli Żyli w zgodzie, spokoju - swojego Boga już mieli... Bredząc trzy po trzy oznajmiłeś, że Ty Dasz im Władcę Snów Nie pojęli Twych słów Więc zginęły miliony - ich słowa brzmiały dziwnie Ten sam Bóg nosił inne imię! Umieram - gdy widzę jak błądzimy we mgle Umieram - gdy czuję, że trwamy we śnie Umieram - bo wiem, że Ty nie rozumiesz, że ja Umieram - gdy widzę jak wciąż... ...fanatyzm jest przekleństwem narodów Kult jednostki, religijny, polityczny, nacjonalizm Będą zawsze tym samym - czarną stroną człowieczeństwa Nic nie tłumaczy morderstwa! Umieram - gdy widzę jak błądzimy we mgle Umieram - gdy czuję, że trwamy we śnie Umieram - bo wiem, że Ty nie rozumiesz, że ja Umieram - gdy widzę jak Ty... Kiedy umierasz - spokój gasi ich łzy Lecz z odejściem twoim wkrótce nadchodzą złe sny Koniec prawie zawsze jest początkiem... Bredząc trzy po trzy wtedy zjawiasz się ty Jesteś Władcą Snów - zawsze idą bez słów! I znów zginą miliony gdy wraz z dziećmi swymi Zmienisz inny kraj w krainę cieni Umieram - gdy widzę jak błądzimy we mgle Umieram - gdy czuję, że trwamy we śnie Umieram - bo wiem, że Ty nie rozumiesz, że ja Umieram - wciąż widząc to... niemniej jednak nie wolno krytykować religii. ''NIE LEKCEWAŻ RELIGII'' Nie do końca rozumiem, dlaczego, jednak tak jest. Może dlatego że każda religia w szerokiej mierze przedstawiana jest tylko z jej zewnętrznego aspektu a wewnętrzna strona pozostaje tylko dla wybranych (144000). Wybranych którzy potrafią czytać święte księgi jak instrukcje obsługi a nie w sposób ‘’świątobliwy’’ posuwając się do zabójstw w imieniu tak zwanych świętych pism. Twoi ‘’galagtianie’’ mają wiele wspólnego z KORANEM.
Dawno temu dyskutowałem ze Świadkami Jehowy o sensie zadawania celowego cierpienia i dostałem odpowiedź, że jest to jak z gorzkim lekarstwem, które zmuszamy do połknięcia przez chore dziecko. Jest to główne uzasadnieniem dla teodycei. Większość ludzi ma instynktowne, biologicznie uwarunkowane pojęcie dobra i zła, będące przystosowaniem do życia społecznego. Pojęcie dobra w małych społecznościach plemiennych dotyczy życia ziemskiego, np. wspólne polowanie, opieka na chorymi, dziećmi, nauczanie młodzieży itd. W historii ludzkości wojny i represje usprawiedliwiano działaniem w imię wyższego dobra. Jest ludowe powiedzenie: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. W naszej rzeczywistości dominująca stała się moralność, że swoje egoistyczne cele nazywamy wyższym dobrem i usprawiedliwiamy przemoc działaniem w imię tego dobra. Według tej zasady okrutni mordercy wymyślili władcę w zaświatach na swoje podobieństwo. Religijna indoktrynacja całkowicie niszczy empatię i myślenie. Jest to celowe zakażanie "wirusem" przemocy, podobnie działa wirus wścieklizny, kąsanie powoduje rozprzestrzenianie. Przykładem jest ekspansja państwa islamskiego. Myślący ludzie dostrzegają, że „Cel, który trzeba osiągać podłymi środkami, nie może być świętym celem” i te przemyślenia prowadzą do ateizmu. Postęp społeczny można zdefiniować jako zmniejszanie przemocy międzyludzkiej, np. zakazanie tortur i zniesienie kary śmierci. Takie społeczeństwa lepiej się rozwijają. Nauka religii to zakażanie wirusem przemocy. Wścieklizna ma tą właściwość, że epidemia kończy się masowym wymieraniem i w przyrodzie powoduje to redukcję drapieżników, np. lisów. Czy podobnie stanie się z ludzką populacją?
Ponieważ nie zanosi się na to, aby ktokolwiek inny chciał udzielić tej podpowiedzi p.Mieczysławskiemu, sam postaram się wyjaśnić ten problem. Otóż w tym opowiadaniu chciałem pokazać, że nawracanie innowierców na „jedynie słuszną prawdę” nie ma żadnego związku z ową rzekomą „prawdą”. Może być nią wszystko, co tylko nam się zamarzy, pod warunkiem, że wyznawcy tej Prawdy mają odpowiednią siłę, aby narzucić ją innym. Katolickie krucjaty najeżdżające Ziemię Świętą, czy chrześcijańscy konkwistadorzy „ewangelizujący” południowo-amerykańskich Indian, robili dokładnie to samo, co obcy przybysze w tym opowiadaniu: narzucali tubylcom swojego Boga i swoje Prawdy z pozycji siły i absolutnego przekonania o słuszności i świętości swojej misji. Czy chrześcijańscy misjonarze nie przejmowali kontroli nad umysłami tubylców? Czy słuchali ich argumentów wypowiadanych w obronie ich wierzeń? Jakie możliwości obrony mieli tubylcy w starciu z europejską cywilizacją o wyższej technice i lepszej broni? Żadne, prawda? Dlatego w tym opowiadaniu przedstawiłem punkt widzenia tych, którzy kiedykolwiek byli prześladowani przez bardziej zaawansowanych technicznie najeźdźców, wspierających swe zbrodnicze działania „wyższymi racjami”. Te racje miały reprezentować ich religie, uznające siebie za „jedynie słuszną Prawdę” i nakazujące zniszczenie wszystkich innych wyznań, jako fałszywych z definicji. Poprzez odwrócenie sytuacji, w której to my – spadkobiercy kultury i religii, która wymordowała w imieniu swego Boga miliony ludzi, przelewając morze ich krwi – zostajemy wybici nieomal „do nogi” przez obcą cywilizację z religijnych pobudek, chciałem przestrzec tych wszystkich, którzy nadal próbują stosować te same skompromitowane metody, aby zrealizować swoje chore ambicje i zaspokoić żądzę władzy. Bowiem dopiero kiedy sami znajdziemy się w podobnej sytuacji, dostrzegamy z przerażeniem jej ewidentne zło, które dotąd obłudnie uważaliśmy za dobro. Jednym słowem: „Cel, który trzeba osiągać podłymi środkami, nie może być świętym celem” (Karol Marks). I o tym odwiecznym ludzkim problemie jest to opowiadanie, a nie o możliwości ewentualnych krucjat, kiedy ziemianie będą już na wyższym poziomie rozwoju technicznego. Przepraszam, iż nie potrafiłem tego przesłania wyłożyć jaśniej w tym z pozoru fantastycznym opowiadaniu. Widocznie dały znać o sobie braki warsztatowe. Pozdrawiam.
Dzisiaj ocenia się na wielce prawdopodobne istnienie cywilizacji pozaziemskich, to zostało wzmocnione badaniami kosmosu, obserwacją UFO, dziwnymi artefaktami w starożytnej archeologi, pochodzeniem mitów i wierzeń. Brakuje dowodów bezpośrednich, dlaczego nie ma bezpośredniego kontaktu? Ja mam wewnętrzne przekonanie (może jest to wiara), że lepiej rozwinięte cywilizacje nie prowadzą wojen religijnych, bo wyższy rozwój społeczny odbywa się przez sekularyzację i stopniowy zanik religijności, widać to w społeczeństwach, gdzie jest dużo ateistów. Społeczeństwa religijne pozostają w zastoju intelektualnym i np. nie są zdolne do budowy kosmicznych maszyn latających. Jeżeli by doszło do interwencji cywilizacji pozaziemskich, to nie z powodów religijnych, to że cywilizacja ziemian zaczęłaby zagrażać innym cywilizacjom, więc może do czasu kiedy nie opanujemy technologii lotów międzygwiezdnych, kosmici tylko się nam przyglądają, ale gdy zaczniemy robić rzeczy bardzo niebezpieczne to będzie interwencja. Jaki jest ukryty sens opowiadania o kosmicznej krucjacie nie dostrzegam. Może ktoś coś podpowie? Od Redakcji: UFO zaobserwowały tylko istoty ufolubne. Jak dotąd trwają poszukiwania śladów życia (nie cywilizacji) na innych planetach naszego układu, wsłuchujemy się w kosmos, ale niczego nie usłyszeliśmy. Artefakty, znaleziska archeologiczne będące pozostałościami po kosmitach są wymysłem niedouczonych autorów SF, a kupują to ludzie niemający cienia krytycyzmu i ochoty zajrzenia do tekstów analizujących takie opowieści.
Ciekawi mnie jakiego zakończenie spodziewał się Pan w tym opowiadaniu? Możliwości jest wiele, więc nie będę dywagował w tej kwestii. Chciałbym tylko wyjaśnić, iż wbrew pozorom to opowiadanie nie jest wizją możliwych krucjat kosmicznych, jak Pan to sugeruje. Chodziło mi w nim zupełnie o coś innego, ale nie chcę psuć Czytelnikom przyjemności własnej interpretacji. Pozdrawiam.
Fantastyczne opowiadania religijne pokazują najwyraźniej absurdy wiary, bo kiedy sprawa dotyczy wymyślonych bogów (fantastyka), to nie mamy moralnych zahamowań w ocenach i włącza się racjonalne myślenie. Własna wiara to najczęściej temat tabu. Jeżeli Ziemianie opanują technologię gwiezdnych lotów, to czy teokraci zaczną nawracać kosmitów? To opowiadanie jest wizją możliwych krucjat, podobne czynili na Ziemi przywódcy religijni, co spowodowało, że pozostały najbardziej agresywne, krwiożercze wierzenia, "pięknie wierzący" zostali eksterminowani. Ja mam nadzieję, że kosmici są ateistami.
Znalezionych 903 artykuły. |
|
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
