Prawda

Sobota, 4 maja 2024 - 17:30

« Poprzedni Następny »


Grzechy religii: hipokryzja


Lucjan Ferus 2015-08-30


Już dawno doszedłem do wniosku, iż nie mógłbym być osobnikiem wierzącym i to bynajmniej nie z powodu braku przekonujących dowodów na istnienie Boga lecz z powodu niezliczonych pokładów obłudy,która nie tylko jest znakiem rozpoznawczym religii głównie monoteistycznych, zinstytucjonalizowanych, ale również i innych. Bo cóż może bardziej przemawiać za tym, iż religie są dziełem człowieka, jeśli nie immanentne w nich zakłamanie, tak charakterystyczne dla ułomnej natury ludzkiej?

Motto: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym nie dostrzegasz? /../ Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata” (Mt 7,1-5). „Czemu to wzywacie Mnie: „Panie, Panie!”, a nie czynicie tego, co mówię?” (Łk 6,46).

Im więcej nabywałem wiedzy religioznawczej, tym głębszego nabierałem przekonania, iż żadna inna dziedzina ludzkiego życia nie jest tak zakłamana jak religia (i to nie tylko katolicka). Ta religia, która rości sobie wyłączność do posiadania prawdy objawionej, która ma prowadzić ludzi do zbawienia, nakazująca im wierzyć, iż to Bóg jest prawodawcą norm moralnych – sama nigdy nie przestrzegała (a raczej jej kapłani) bożych przykazań, chociaż pod groźbą kary wieczystego piekła lub ekskomuniki wymagała tego od swych wiernych, jak i od inaczej myślących i wierzących .

 

Z czasem doszło nawet do takich paradoksów, iż główny zestaw jej norm moralnych – według Biblii dany ludziom osobiście przez Boga i nazywany Dekalogiem – został ocenzurowany i sfałszowany, a także zabroniono indywidualnej lektury Pisma Świętego przez wiernych, pod groźbą ekskomuniki a nawet kary śmierci. To, że katolicyzm bez mała od samego początku stał się zaprzeczeniem i karykaturą chrześcijaństwa (w wersji nauczanej przez Jezusa)wie o tym każdy znający prawdziwą historię tego Kościoła.

 

Tekst ten nie miałby żadnej wartości, gdybym nie spróbował uzasadnić na konkretnych historycznych przykładach, iż ten problem nie jest tylko wymysłem mojej wyobraźni. Aby nie być gołosłownym przytoczę niektóre przykłady religijnej hipokryzji (te o większym ładunku obłudy), które doskonale wpisują się w pytania Jezusa skierowane do bliźnich, służące mi za motto. Zacznę od najważniejszego moim zdaniem przykazania „Nie będziesz zabijał” (Wj 20,13), a jednocześnie związanego z nim wielkiego zakłamania, którego historia jest niemal tak długa, jak historia katolicyzmu. Początki tego niecnego procederu wyglądały tak oto:

„Dla najdawniejszych chrześcijan służba frontowa była nie do pomyślenia. Nigdzie w ich piśmiennictwie z pierwszych stuleci nie ma zgody na to, co więcej, wszyscy Ojcowie Kościoła zakazywali zabijania w obronie koniecznej — i oto w 313 r. cesarz Konstantyn obdarzył chrześcijan pełną swobodą praktyk religijnych, po czym w 314 r. uchwalono ekskomunikę dla dezerterów. Kto porzucał broń, narażał się na wykluczenie z Kościoła. Przedtem wykluczano tych, którzy broni nie porzucali. Dawnych pacyfistów zastąpili więc kapelani polowi /../ Sprzyjający armii Kościół /../ odtąd wspierał władców dopuszczających się masowych mordów, a nawet niebawem sam ich zaczął do takich mordów nakłaniać".

 

„Laktancjusz /../ błyskawicznie wyparł się nie tylko własnych przekonań, ale ponadto całej trzechsetletniej tradycji. Ze wszystkimi biskupami i świętymi przeszedł najkrótszą drogą do obozu oprawców ludzkości. Bo teraz poczuli oni sprzyjającą atmosferę, dostrzegli szansę na zdobycie władzy i zaczęli krakać jak wszystkie wrony /../ Krótko mówiąc, już w IV w. a jeszcze wyraźniej w V w. Kościół idzie ku triumfowi krzyża po zgliszczach i trupach /../ niszczono coraz więcej świątyń, a podjudzane tłumy nierzadko masakrowały pogan. Nieomal zawsze działo się to pod przewodem biskupów czy opatów, przy czym najaktywniejsi byli mnisi".


„Ale i papieże zaczęli niezadługo pokazywać się w hełmach, zbrojach, z mieczami. Mieli własne wojska lądowe, marynarkę wojenną, fabrykę broni. Walczyli o każde hrabstwo, każdy zamek, każdą twierdzę. Zagrabiali całe księstwa. Wszędzie werbowali żołnierzy i dokonywali rzezi na własnych ziomkach. /../ Za czasów cesarza Ottona II Kościół wystawił dwukrotnie więcej rycerzy niż wszyscy książęta świeccy. I na Północy i na Południu kardynałowie i biskupi dowodzili całymi armiami. /../ Nie było też takiej diecezji, w której choćby jeden z biskupów nie toczyłby długoletniej wojny lokalnej”. (wg Opus diaboli Karlheinza Dreschnera).

Zatem boże przykazanie „Nie będziesz zabijał”, Kościół kat. zmienił na „Będziesz zabijał w imię swego Boga i religii oraz na chwałę Kościoła”. Albo na: „Nie będziesz zabijał.. chyba, że Kościół ci każe”. Jak mogło do tego dojść w kontekście wyraźnego bożego zakazu i ewangelicznych nauk Jezusa, propagujących umiłowanie nieprzyjaciół, niesprzeciwianie się złu i nadstawianie drugiego policzka? Jak się okazuje Kościół słuchał innych autorytetów moralnych, których idee o wiele lepiej pasowały do jego koncepcji „zbawiania” ludzkości.  Prof. dr teologii Horst Herrmann w  Książętach Kościoła tak opisuje ten problem:

 

„Decydujący przeforsowaniu legalnego zabijania okazał się głos św.Augustyna, który usprawiedliwiał najgorsze sprzeczności społeczne i którego rada wobec biedoty nakazywała im wytrwać „w niezmiennie po wieczne czasy twardym jarzmie niższego stanu”. Sprawca zza biurka, który nauczał słowami „Kto surowiej karze, ten okazuje większą miłość”, dokonał brzemiennego w skutki rozróżnienia między wojnami „sprawiedliwymi” a „niesprawiedliwymi”.

 

„Cóż można mieć przeciwko wojnie – to, że giną w niej ludzie, którzy i tak kiedyś muszą umrzeć?” – pyta Augustyn. Święty pasterz, który dokonywał przymusowego nawracania innowierców, konfiskował ich majątki, skazywał na banicję inaczej myślących, również zezwalał na tortury; nazywał je nawet „lekkimi” w porównaniu z wiecznym ogniem piekielnym, prawdziwą „kuracją” dla ludzi – bronił „wojny sprawiedliwej” jako drogi do pokoju, zwłaszcza jeśli zwycięstwo dobra wetowało pewne straty.

 

Doktrynę tę stworzył zbrodniarz, czczony jako „język Ducha Świętego” /../ Augustyn dał placet krwawemu rzemiosłu bez zastrzeżeń. Prawda i fałsz nie mogą żyć w pokoju, uważał Wielki Książę Kościoła, i dlatego wszystko, co w arcypasterskim mniemaniu nie było prawdą, należało wytępić ze szczętem. Teolog Tedoret wyznał: „Wojna przynosi nam więcej korzyści niż pokój” i nie mylił się co do książąt Kościoła. /../ Co sprawia, że wojna staje się sprawiedliwa? Wszystko, z czego korzysta nauka Kościoła; wszystko, co szkodzi jej przeciwnikom. Do założenia, że każde życie bez pasterskiego przyzwolenia jest błędem i stąd bez wartości – już tylko mały krok”.

Natomiast francuski filozof, założyciel Universite Populaire de Caen, Michael Onfray w swoim Traktacie ateologicznym tak przedstawia ów problem:

 

„Aureliusz Augustyn, znany jako św.Augustyn, włożył cały swój talent krasomówczy w usprawiedliwianie największych niegodziwości: niewolnictwa, wojny, kary śmierci. Pochwała łagodności i pokoju? Augustyn, podobnie jak Hitler, nie przepada za tym aspektem chrześcijaństwa, nie dość jurnym, męskim, wojowniczym, krwistym – słowem jak na jego gust nazbyt rozmemłanym i kobiecym. Uzupełnia więc kościelną doktrynę o pojęcia, które pozwalają uzasadnić ekspedycje karne i masakry.

 

W wypadku Żydów takie uzasadnienia miały ograniczony geograficznie zasięg, odnosiły się jedynie do ziemi obiecanej. Chrześcijanie rozciągają te koncepcje na cały świat, dążą bowiem do nawrócenia wszystkich ludzi. Naród wybrany dopuszcza się gwałtów w gruncie rzeczy lokalnych, chrześcijaństwo ma charakter uniwersalny, a zatem rozpętuje przemoc w skali globalnej, zamieniając świat w wielkie pole bitwy.

 

Biskup Hippony, święty Kościoła, w jednym ze swych listów uzasadnia słuszne prześladowania,które przeciwstawia prześladowaniom niesprawiedliwym. Jak odróżnić jedne od drugich? Bardzo prosto. Prześladowania kościelne są sprawiedliwe, albowiem podyktowane miłością; prześladowania uderzające w Kościół zasługują na potępienie, gdyż płyną z okrucieństwa”.  

I jeszcze jeden głos w tej sprawie. Robert A.Haasler w Zbrodniach w imieniu Chrystusa zwraca uwagę na inny aspekt tego problemu:

 

„Kościół katolicki przypomniał sobie św.Augustyna, który dopuszczał podejmowanie wojny z nakazu Boga. Augustyn bowiem, chcąc zapanować nad nowo powstałymi po najazdach barbarzyńskich społecznościami rycerskimi, postanowił spełnić ich oczekiwania i znaleźć uzasadnienie dla powszechnie przyjętego w owych czasach sposobu spędzania czasu – a więc wojaczki. Cóż więc prostszego od pomysłu skierowania wojowniczej energii rycerstwa na ścieżki, które prowadzą do celów korzystnych dla interesów Kościoła?

 

I tak święta wojna, to znaczy wojna prowadzona w interesie Kościoła, stała się dopuszczalna, a nawet pożądana. Jako pierwszy, papież Leon IV (847-855) w połowie IX w. ogłosił, że każdy, kto ginie w obronie Kościoła, otrzyma nagrodę w niebie. W jakiś czas potem papież Jan VIII (872-882) poległych w świętej wojnie zrównał z męczennikami: jeżeli zginęli z bronią w ręku, grzechy były im odpuszczone. /../

 

Historycy nie mają wątpliwości, że papieżom bardziej zależało na podporządkowaniu opornych Greków i własnej jurysdykcji kościelnej, niż na oswobodzeniu Jerozolimy. I dlatego właśnie krucjaty przeistoczyły się w ruch, którego celem było narzucenie supremacji Kościoła rzymskiego, a nie obrona chrześcijaństwa. Czas krucjat wykazał, jak można było skalać najwyższe ideały okrucieństwem i chciwością, a ludzką energię i wytrwałość zniweczyć ślepą, ciasną obłudą. Święta wojna prowadzona w imię Boga, okazała się pasmem nietolerancji, zakończyła zaś ruiną krajów Bliskiego Wschodu i Bizancjum”.   

To tyle, jeśli chodzi o tzw. „święte wojny” prowadzone w interesie Kościoła, których pomysłodawcą i gorącym propagatorem był św.Augustyn. Na przykładzie tego religijnego zbrodniarza widać najlepiej, jaki rodzaj „świętości” Kościół kat. wybrał sobie za „wzorzec moralny” podczas prowadzenia misji „ewangelizacyjnej” na całym świecie, i który potem przez następne stulecia dopracowywano do perfekcji, jeśli chodzi o skuteczność działania. A co z bożym przykazaniem „Nie będziesz zabijał?”. Kto by się tym przejmował?! Przecież wszystko co robili ci „słudzy boży” było natchnione Duchem Świętym, czyż nie? A on nie może się mylić, a tym bardziej błądzić. Tak to zapisali w swojej doktrynie religijnej.

 

Następnym „świętym” zbrodniarzem, który przyczynił się do śmierci i cierpienia milionów niewinnych ludzi był św.Tomasz z Akwinu, który wykazał się równie odrażającą obłudą, jak jego „święty” poprzednik sprzed kilku wieków. Poniższe fragmenty cytuję z w/wym. już publikacji:

„W XIII w. śmierć zadana heretykom ad maiorem Dei gloriam uzyskała błogosławieństwo Kościoła ustami Tomasza z Akwinu, który w 1323 r. został kanonizowany. /../ W swym dziele „Summa teologia” /../ książce, która uchodziła za powstałą z inspiracji Ducha Świętego i która podczas soboru trydenckiego spoczywała na ołtarzu obok Biblii, Tomasz napisał:

 

„Co się tyczy kacerzy, ci dopuścili się takiego grzechu, który usprawiedliwia to, iż nie tylko zostają wyklęci przez Kościół, ale także poprzez karę śmierci zostają usunięci z tego świata. O wiele większa jest bowiem zbrodnia zafałszowania wiary, którą żyje ludzka dusza, niż sfałszowanie pieniędzy, służących życiu doczesnemu. Skoro zatem fałszerzy pieniędzy albo innych złoczyńców zgodnie z prawem natychmiast spotyka śmierć z wyroku władców świeckich, tym bardziej uprawnione jest usuwanie ze wspólnoty kościelnej kacerzy, ledwo zostanie im dowiedzione kacerstwo, a oprócz tego słuszne są egzekucje tychże”.

 

Wolter obliczył, że w imię wiary 9 468 800 chrześcijan straciło życie za sprawą innych chrześcijan. Większość z nich to ofiary inkwizycji. /../ Kanonicznie zatwierdzone przez papieża Innocentego IV (1243-1254) tortury były ściśle określone /../ Odtąd obok ławy tortur wisiał zawsze krzyż, a w czasie torturowania służące do tego celu narzędzia były wielokrotnie polewane wodą święconą. /../ do wykazania winy wolno się było uciekać do wszelkich oszustw, istniało jednoznacznie sformułowane przyzwolenie na stosowanie takich metod”.

To tyle z tej pozycji. Jednakże jeśli chodzi o św.Tomasza z Akwinu, znalazłem jeszcze parę ciekawych fragmentów dotyczących właśnie tego problemu i przedstawionych w książce pt. Ludzkie oblicza boskiej prawdy  Jerzego Kopani. Autor w eseju Pominięta kwestia Tomasza z Akwinu, którego meritum stanowi „wielki i bolesny problem – ludzkie odstępstwo od Prawdy”,tak między innymi pisze:

 

„Kwestię stosunku do niewierzących /../ Tomasz zaczyna od rozważenia czy niewiara jest grzechem i z właściwą sobie ścisłością rozgranicza dwie jej odmiany: niewiarę jako prosty brak wiary i niewiarę jako przeciwieństwo wiary. Ta pierwsza występuje u tych, którzy nigdy nie słyszeli o Prawdzie wiary, a więc nie można uważać jej za znamię grzechu; to raczej rodzaj kary, albowiem jest konsekwencją grzechu pierworodnego /../ Oczywiście tacy niewierni są potępieni /../ wszelako z powodu niewiary jako takiej potępieni nie są.

 

Inaczej jest w przypadku tych, którzy słyszą Prawdę, lecz nie chcą Jej przyjąć, odmawiając posłuchania, a nawet wyrażając pogardę. /../ Ten rodzaj niewiary stąd się wywodzi, iż człowiek sprzeciwia się wierze i dlatego ta niewiara jest grzechem /../ Niewiara jako grzech jest rezultatem pychy ludzkiej – zaślepiony pychą człowiek nie chce ukorzyć swego rozumu, poddając go zasadom wiary i zdrowemu osądowi Ojców Kościoła /../ Każdy grzech sprowadza się bowiem w swej istocie do tego, iż człowiek odwraca się od Boga; a więc im większe oddalenie człowieka od Boga, tym większy grzech. Otóż nic tak nie oddala człowieka od Boga jak niewiara, gdyż pozbawia go ona prawdziwego poznania; jest więc niewiara grzechem największym. /../

 

W tym miejscu pomocna okazuje się analogia pokazująca, iż większą zbrodnią jest fałszowanie wiary niż pieniędzy, z której ma wynikać, że „o ileż bardziej godzi się i należy heretyków nie tylko obłożyć klątwą, lecz także ukarać śmiercią /../ jasne jest więc, że Kościół słusznie czyni, gdy mając na względzie zarówno ukaranie heretyka, jak i zbawienie pobożnych, mocą klątwy usuwa go ze społeczności wiernych i następnie przekazuje władzy świeckiej, gdyż jest on od tej chwili /../ tym, który musi być śmiercią usunięty ze świata”. Konkluzja owego rozumowania jest następująca:

 

„Dlatego śmierć heretyka konieczna jest zarówno z uwagi na jego zbawienie, jak i ze względu na zbawienie innych. Nie sposób podważyć tego toku rozumowania. /../ Tak więc karanie heretyków śmiercią słuszne jest i zbawienne. W świetle płonącego stosu tym jaśniej ukazuje się Prawda, a gorejący heretyk, mając nadal drogę do zbawienia otwartą, samym sobą zaświadcza, że ci, którzy mu stos zgotowali, tak wielką miłość ku niemu żywią, iż zmuszeni byli poświęcić jego ciało, byle duszę od zatracenia uratować”.

Okazuje się, iż hipokryzja św.Augustyna przy tej zaprezentowanej przez św.Tomasza z Akwinu, jest łatwo dostrzegalna przez postronnego obserwatora: wojna, która przynosi korzyść Kościołowi jest „sprawiedliwa”, bo czyniona z „miłością” do zabijanych (to jest przykład wyjątkowo obrzydliwej obłudy). Natomiast ta, która prowadzona jest przeciwko Kościołowi jest „niesprawiedliwa”, gdyż powodowana jest nienawiścią. Czyli ci wszyscy, którzy występowali przeciwko Kościołowi, to zwyczajni nienawistnicy, nie zasługujący na szacunek i dobre słowo. Jak widać ten „święty” zbrodniarz nie starał się nawet specjalnie maskować prawdziwych pobudek dążeń Kościoła.

 

Co innego św.Tomasz, który tylko „rozumowo” uzasadnił podstawowe zakłamanie w tej kwestii, poprzedzające o parę wieków tego katolickiego myśliciela. Zostało ono wyrażone przez sobór konstantynopolitański II w 553 r.: „Heretyk, nawet jeśli nie został formalnie przez kogokolwiek potępiony, w rzeczywistości sam, przez fakt swojej herezji, odcina się od prawdziwego życia”. Czyli Kościół utożsamiający się z Prawdą (i to nie z tą zwyczajną, pisaną z małej litery lecz z tą „bożą”, objawioną mu przez Ducha Świętego) i koncepcją życia „duchowego” narzucanego ludziom co najmniej pod groźbą kary ekskomuniki i uznawanego jako „prawdziwe życie”. Himalaje obłudy!          

 

Na czym polega hipokryzja tego pozornie logicznego rozumowania św.Tomasza z Akwinu? Przede wszystkim na oczywistej sprzeczności: skoro Bóg tak bardzo umiłował człowieka, iż chciał aby ten służył mu dobrowolnie i bez przymusu, to pomysł kary za odmowę wiary w Boga (czyli owego „służenia” mu) jest zaiste szatańsko przewrotny. Neguje bowiem wolną wolę, którą człowiek dostał od Boga po to, by sam dokonywał wyborów moralnych. Inaczej za co miałby być osądzany na Sądzie Ostatecznym? Właśnie za owe wybory, dokonywane w zgodzie z własnym sumieniem, bez zewnętrznego przymusu, który jedynie je zakłamuje, gdyż uczynki moralne o tyle mają sens, o ile czynione są całkowicie dobrowolnie.

 

Poza tym, dlaczego owa „niewiara” człowieka w stosunku do jego Boga, tłumaczona jest przez tego „wielkiego myśliciela” jako rezultat pychy ludzkiej? Istnieje przecież prostsze wyjaśnienie i to zgodne z Pismem Świętym (aż dziwne, że ten – było nie było święty – nie skorzystał z niego w pierwszej kolejności). Otóż w Nowym Testamencie tak jest napisane: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. (Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga /../ Zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni zatwardziałym” (Rzym 9,15-18). No, właśnie! Dlaczego nie tłumaczyć tej „niewiary” niektórych ludzi, ową „zatwardziałością, którą Bóg ich pokarał z własnego widzimisię?

 

Za trafnością tego toku rozumowania przemawia również katolicka definicja wiary religijnej. W książce Sto dowodów na istnienie Boga ks. bp dr Zbigniewa J. Kraszewskiego jest to tak ujęte: „Jest to cnota nadprzyrodzona, dzięki której, za łaską Boga, który daje natchnienie i pomaga, wierzymy w to, co objawił..” (Sob. Wat I). Oraz to: „Akt wiary jest to przyjęcie prawdy nadnaturalnej przez rozum, pod nakazem woli, pod wpływem łaski, ze względu na powagę Boga objawiającego”. A zatem – jakby na to nie patrzeć – wystarczy aby zabrakło łaski bożej (którą Bóg okazuje komu chce i nikt nie może na nią zasłużyć), która jest nieodzownym składnikiem  „przyjęcia prawdy nadnaturalnej”, by nie doszło do aktu wiary.

 

No i jeszcze jeden argument na koniec. W w/wym. Książce jest takie zdanie: „Skoro wszystko od Boga pochodzi, więc boskie myślenie jest przyczyną zaistnienia każdej rzeczy i każdej myśli”. Otóż to! Każda myśl, która pojawia się w naszych umysłach, ma swój początek i przyczynę w boskim myśleniu, które nieskończenie wcześniej poprzedza nasze  ludzkie myślenie. Więc niewiara (chyba chodzi o brak wiary spowodowany wątpliwościami) nie może być czymś gorszym od wiary, skoro każdy z tych stanów został zapoczątkowany w doskonałym umyśle bożym, prawda?

 

Czyli niewiara, którą tak brzydził się św.Tomasz, uważając ją za najcięższy grzech człowieka i winę największą z możliwych, zasługującą na najwyższy rodzaj kary, to po prostu efekt braku łaski bożej u danego osobnika, który – co najwyżej – powinien budzić współczucie u współbraci (byle nie wyrażane z „ewangeliczną pokorą i miłością”, jak rozumiał to św.Tomasz i jemu podobni osobnicy). Nie jest to więc odchodzenie od wiary ze złej woli – jak widział to ów myśliciel – lecz z braku łaski wiary, którą to Bóg nie obdarzył tych ludzi z sobie tylko znanych powodów.

 

I taka mogłaby być prawdziwa przyczyna owej „zatwardziałości serca” u heretyków. Tylko czy wtedy można by było obciążać ludzi winą za stan ich umysłów, który był rezultatem działania bożego (czy raczej jego zaniechania)? Oczywiście, że nie! Bowiem ta konstrukcja rozumowania, spreparowana przez św.Tomasza miała służyć Kościołowi jako uzasadnienie potrzeby zbrodni, które torowały mu drogę do totalitarnej władzy i ułatwiały panowanie nad opornymi osobnikami, jak i całymi narodami. Czy to nie ironia losu, iż ten, który był przekonany, że służy Bogu, służył jedynie Kościołowi lub ujmując to inaczej, po religijnemu – służył szatanowi.

 

To tyle jeśli chodzi o te dwa przypadki wyjątkowej hipokryzji ludzi Kościoła kat., tym więcej dające do myślenia, iż należą oni do jego głównych „świętych” i bardzo zasłużonych w budowaniu jego „wielkości”. Oczywiście jest dużo więcej tych przypadków obłudy i to w połączeniu z innymi grzechami, od których ów Kościół się nie ustrzegł (to eufemizm) w czasie pełnienia swej misji „ewangelizacyjnej”. Bowiem nie sposób w jednym tekście przedstawić tych wszystkich niezliczonych pokładów zakłamania, które narosły w czasie wielowiekowej historii tej instytucji, przykrywając całkowicie i zafałszowując ideę chrześcijaństwa, wyartykułowaną w Ewangeliach przez jakoby „założyciela” tego Kościoła i tej religii. Na szczęście „czas odsłania prawdę” jak to ktoś mądrze ujął, a przecież to ona ma nas podobno wyzwalać.

 

Sierpień 2015 r.                                 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. Odpowiedź Markowi C (Negev) Lucjan Ferus 2015-08-30
3. Do jw Lucjan Ferus 2015-08-30
2. Nie będziesz zabijał Marek C (Negev) 2015-08-30
1. Nie bardzo koncówkę rozumiem. jw 2015-08-30


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk