Prawda

Czwartek, 9 maja 2024 - 18:13

« Poprzedni Następny »


Bogom/Bogu nic nie jesteśmy winni
Czyli „prawda” religii versus prawda rozumu


Lucjan Ferus 2024-02-18

<span>Benjamin West, Wygnanie Adama i Ewy z Raju, 1791r.</span>
Benjamin West, Wygnanie Adama i Ewy z Raju, 1791r.

                        Motto: „Życiową misją człowieka jest także nieustannie i niezmordowanie,

                        zastępować przekonania nieuzasadnione, przekonaniami uzasadnionymi”.

                                                                                       Miroslav Plzak (czeski psychiatra).

 

Czy zastanawialiście się kiedyś (pytam tych, których nie obraża zastanawianie się nad dogmatami wiary), jakie jest największe albo jedno z największych zakłamań w naszej religii? (w wielu innych też, ale tym niech się martwią tamtejsi wyznawcy). Powiecie zapewne: odwrócenie sytuacji, w której Bóg stwarza ludzi na swoje podobieństwo, podczas gdy naprawdę było odwrotnie (dowodzi tego niezbicie historia religii): ludzie stworzyli bogów na swoje własne podobieństwo i obraz. O, tak! To na pewno! Ja mam jednak na myśli zakłamanie będące immanentnym składnikiem religii. Na nie chcę zwrócić uwagę i jemu poświęcić niniejszy tekst. Nie ustępuje ono w wymowie temu pierwszemu, a jeśli wziąć pod uwagę konsekwencje jakie z niego wynikają dla ludzkości, to może nawet je przewyższa.


                                                           ------ // ------

Czym więc jest to największe zakłamanie w religijnej doktrynie? Albo w religijnej prawdzie, jak to się popularnie określa? Otóż według, mnie jest nim przerzucenie odpowiedzialności i winy za zło istniejące w dziele bożym, ze Stwórcy tegoż dzieła, na jedno z jego stworzeń – człowieka (właściwie na dwa stworzenia, także na szatana, czyli węża kusiciela). Obciążenie winą człowieka, a nie Boga, skutkuje dla tego pierwszego tak przykrymi konsekwencjami, iż myślę, że warto jest „wyprostować” ten „teologiczny problem”, zgodnie z nakazami rozumu a nie irracjonalnej i nieuzasadnionej wiary w „prawdziwość” prastarych mitów.

 

„Człowiek musi w coś wierzyć” jak stwierdza ogólnie znane powiedzenie, przytaczane jako argument na konieczność wiary religijnej w życiu ludzkim. To prawda, jest to jedna z głębszych psychicznych potrzeb człowieka i nie mam zamiaru jej kwestionować lub umniejszać jej wartości. Tym bardziej, że i tak nie sposób jest wszystko wiedzieć. Jednakże jeśli człowiek już musi w coś wierzyć, to niech przynajmniej nie wierzy w „prawdy” łatwe do zakwestionowania i obalenia rozumem, bo to uwłacza jego godności i kondycji umysłowej, jako istoty myślącej (homo sapiens, bądź co bądź!).

 

Nadszedł już chyba właściwy czas, aby człowiek dla własnego dobra uwolnił się od tak pomyślanych „prawd” religijnych, które skutkują u niego poczuciem winy. Uważam, iż można być wierzącym w Boga (jeśli jest to komuś potrzebne do pełni człowieczeństwa), ale z zachowaniem właściwych relacji pomiędzy Stwórcą a Jego stworzeniem. Powtarzam: właściwych a nie celowo zafałszowanych przez kapłanów wszechczasów. Religie bowiem, aby panować nad ludźmi, postępują z nimi dokładnie tak, jak wynika to z przesłania bardzo pouczającej opowiastki, przytoczonej przez Anthona de Mello w jego „Przebudzeniu”:

                                                           ------ // ------

„Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?

Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony. – Co to jest? – zapytał kurę stojącą obok. – To jest orzeł, król ptaków – odrzekła kura – ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on. Tak więc orzeł o tym więcej nie myślał. I umarł, wierząc, że jest kogutem w zagrodzie”.

                                                           ------ // ------

Jaki jest sens tej pięknej opowiastki? Religie, ze zrozumiałych względów (zrozumiałych oczywiście dla kapłanów, a nie dla wyznawców), wszystkich jak leci traktują jak wyżej wspomniane ptactwo domowe. A o to dowód: ”Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, nie ma rozumnego /../ wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego co dobrze czyni, zgoła ani jednego” (BT, Rzym. 3,10,12). Nie mam racji?

 

Dlatego zachęcam tych wszystkich, którzy z różnych powodów podejrzewają u siebie naturę orła, choć jeszcze nie w pełni zdają sobie z tego sprawę, do przeczytania poniższego tekstu i zastanowienia się ile może być w nim prawdy. Tej prawdy, która ma nas wyzwalać przecież z mentalności kury i czynić orłami intelektu. Aby każdy zanim uwierzy, iż jest kogutem w zagrodzie, spróbował przekonać się czy to znamienne zdanie: „Ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on”, na pewno jego dotyczy. Chciałbym, aby owa mądra opowiastka nie stanowiła ilustracji waszego przypadku. Przynajmniej jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą religii.

  

Ponieważ niniejszy tekst jest w pewnym sensie kontynuacją rozumowania zawartego w moim „Credo sceptyka”, pozwoliłem sobie pominąć w nim niektóre argumenty zawarte w tamtym tekście w formie rozbudowanej (np.: wyszczególnienie atrybutów Boga, kwestię „wolnej woli” u człowieka, czy różne analogie lub cytaty wspomagające wyobraźnię), choć niektóre siłą rzeczy są powtórzone. To fakt, uprościłem sobie tę pracę w nadziei, że choć niektórzy czytelnicy znają tamten elaborat, a ci którzy nie znają zajrzą do niego, jeśli uznają to za stosowne. Tyle tytułem wstępu, teraz już właściwy tekst. Niech Ciekawość będzie z Wami:

                                                           ------ // ------

Wyobraźmy więc sobie następującą sytuację. Otóż pewnego dnia zostajecie oskarżeni o popełnienie ohydnej zbrodni przeciwko ludzkości, na drugim końcu świata (dziesiątki tys. km od miejsca waszego zamieszkania), za którą grozi najwyższy wymiar kary: kara śmierci. Jak się będziecie bronić przed tym nieuzasadnionym oskarżeniem? Prostym stwierdzeniem: „Nie było mnie przy tym, jestem niewinny” i przedstawieniem 100 % alibi na czas jej popełnienia? To powinno wystarczyć zapewne, jak każdy pomyślałby na waszym miejscu. Więc skąd to oskarżenie pod waszym adresem? Absurdalny pomysł, powiecie! Czyż nie tak!?

 

Otóż nic bardziej błędnego! Takie oskarżenie przeciwko wam (i pozostałej reszty ludzkości), wysuwa między innymi nasza judeo-chrześcijańska - katolicka religia. Kiedy bowiem zaczynamy uczęszczać na lekcje religii dowiadujemy się – ni mniej ni więcej – iż jesteśmy winni zbrodni popełnionej ok. 6 tys. lat temu (jak skrupulatnie wyliczyli egzegeci), przez naszych pra, pra, pra (i tak 250 – 300 razy) prarodziców i w związku z tą ich wielką winą zasługujemy wszyscy na karę śmierci (wymierzonej przez los, czy też rzeczywistość).

 

Jak zareagujecie na to absurdalne oskarżenie? Prostym stwierdzeniem: „A co ja mogę mieć z tym wspólnego? Nie było mnie wtedy na świecie!”, jednocześnie pukając się w czoło pod adresem tego, kto wymyślił tę piramidalną bzdurę! Naprawdę tak się zachowacie? Czy raczej przyjmiecie w pokorze tę czyjąś winę sprzed tysiącleci i uznacie to za coś tak oczywistego i właściwego, że nie ma nawet o czym mówić (o buntowaniu się nawet nie wspominając)? Ba! Jestem pewien, iż nie tylko wybierzecie ten drugi wariant zachowania, ale też będziecie wdzięczni, zachwyceni i uradowani tym werdyktem, tak niesprawiedliwym i nieprawdopodobnym w kontekście bożych cech (atrybutów).

 

Gdyby tylko to! Będziecie nawet innych przekonywać (nierzadko siłą i wbrew ich woli), że są również winni tej odległej w czasie „zbrodni”, więc od kary nie mogą się wybronić w żaden sposób i – jakby tego było mało – powinni być jeszcze wdzięczni temu, kto ich ukarał w taki perfidny i bezlitosny sposób. Czy ta analogia daje coś do myślenia? Nie uważacie, iż to dość dziwne zachowanie (delikatnie mówiąc) jak przystało na Boga doskonale sprawiedliwego? Obarczać winą swoje marne stworzenia za coś w czym nie mogli mieć żadnego udziału, ani mieć na to żadnego wpływu (już choćby dzięki zwykłym prawom przyrody)?!

 

Za coś co skutecznie oddziela bariera czasowa, nie do przekroczenia dla bożych stworzeń,... a mimo to powinni czuć się winni, li tylko dlatego, że urodzili się nimi. Przerażające! Podoba się wam ta „boska sprawiedliwość”? Bo mnie nie bardzo! Lecz to jeszcze nie wszystko. To dopiero pierwszy krok na tej drodze ku świadomości przykładowego orła. Przyjrzyjmy się teraz bliżej samemu wydarzeniu, które posłużyło Bogu za pretekst do ukarania człowieka (jako całego gatunku), a uświadomicie sobie całą głębię „boskiej” (dlaczego w cudzysłowie okaże się na końcu) perfidii w stosunku do swych marnych i niczemu nie winnych stworzeń.

                                                           ------ // ------

Zaczęło się to podobno wszystko od „upadku” człowieka w raju: oto Bóg stworzył ludzi doskonałych (jak utrzymuje religia) i zakazał im nabycia wiedzy o istocie dobra i zła. Lecz ci nie posłuchawszy Jego zakazu ulegają podszeptom węża i zjadają zakazany owoc z drzewa dobrego i złego. W efekcie tego nieposłuszeństwa ich natura ulega skażeniu grzesznymi skłonnościami. Jest to tzw. grzech pierworodny człowieka przechodzący na następne pokolenia, gdyż Bóg – za karę – wygania pierwszych ludzi z raju na ziemię, czyli niejako zmusza ich do rozrodu z tą grzeszną naturą i przekazywania jej swemu potomstwu..

 

Pierwsza sprzeczność: gdyby ludzie byli naprawdę doskonali, Bóg nie musiałby im niczego zakazywać, bo i po co? (istota doskonała sama powinna wiedzieć co jest dla niej dobre a co złe. Inaczej mówiąc; powinna być samowystarczalna, także moralnie). Poza tym, gdyby byli oni doskonali, nie posłuchaliby węża w żadnym wypadku, bowiem doskonałość bożego stworzenia – co potwierdza cała religijna doktryna – polega na jego absolutnym posłuszeństwie, czyli na owej „bogobojności”, tak bardzo przez Boga cenionej u swych stworzeń. Zatem takimi Bóg musiał stworzyć pierwszych ludzi, by zasłużyli na miano doskonałych (inaczej nie obraziłaby Go tak bardzo ich samowola). Jak mogli więc tacy ludzie sprzeciwić się Bogu? Musieliby już wcześniej – przed upadkiem – wcale nie być doskonali.

 

Druga sprzeczność; związana z bytnością i działalnością węża w rajskim ogrodzie. Doskonała Boża sprawiedliwość wymagałaby aby uwzględnił On fakt, iż ludzie zostali skuszeni przez Jego własne stworzenie, które w kontekście bożej wszechobecności i wszechwiedzy nie miało prawa tam się znaleźć bez woli i wiedzy Boga. Jednak stwórca – karząc ludzi – nie bierze tego w ogóle pod uwagę, jakby obecność węża w tym czasie i miejscu (o posiadaniu mowy nie wspominając), była z góry zaplanowanym elementem tej moralnie dwuznacznej próby, a jego ukaranie miało tylko „zamydlić oczy” ludziom, że niby Bóg jest taki „sprawiedliwy”.

 

Trzecia sprzeczność: ukaranie ludzi przez Boga „nakazem” rozmnażania się ze skażoną grzechem naturą, skłonną do czynienia zła i nieprawości, jaką nabyli w rezultacie swego upadku. Czy to nie dziwne, że ten który może zapobiec złu zanim ono zaistnieje, woli poczekać aż ono zaistnieje i ukarać za nie? Przecież Bóg ma nieskończone możliwości (jest wszechmocny i wszechwiedzący)! Mógł tyle razy cofnąć czas i zaczynać swe dzieło od początku, ile razy trzeba by było, aby jego stworzenie poczęło się doskonałe. Ma On wszak także władzę nad czasem i całą wieczność do swej dyspozycji, nieprawdaż?!

                                                                        

I czwarta sprzeczność: dotyczy pięknej (z pozoru) boskiej cechy jaką jest miłosierdzie i to na dodatek nieskończone. Pomijając fakt, że miłosierdzie kłóci się z bożą wszechmocą (logika tak twierdzi) oraz sprawiedliwością: albo to, albo to. „Sprawiedliwość nie jest miłosierna – jak pisze Cyceron w rozprawie „O cnotach” – miłosierdzie nie jest sprawiedliwe”. (Ale to tylko taka luźna dygresja, wróćmy do wątku). Dlaczego Bóg nie przebaczył wtedy ludziom tej niesubordynacji popełnionej w ograniczonej świadomości, przy wydatnym udziale Jego własnego stworzenia? Dlaczego wtedy nie okazał się litościwy, dobry i miłujący swoje stworzenia, a wręcz odwrotnie; okazał się bezlitosny, okrutny, niesprawiedliwy, małostkowy i mściwy?! Czy takie zachowanie licuje z godnością absolutnie doskonałego Stwórcy?

 

Z całej późniejszej historii ludzkości, obfitującej w niewyobrażalną ilość popełnianego zła i niezawinionego cierpienia, z powodu tej właśnie kary nałożonej na ludzi przez Boga – widać, że była to jedyna najwłaściwsza chwila i okoliczność do urzeczywistnienia tych pięknych bożych cech: miłosierdzia, litości i miłości do swego stworzenia – człowieka, czyż nie tak?

Tym bardziej, że Bóg doskonale i w najdrobniejszych szczegółach zna przyszłość swojego dzieła (jest wszak istotą dla której nie ma nic przeszłego, ani nic przyszłego; jest zawsze teraz – jak to obrazowo ujął kard. John Henry Newman) i wiedział (wie) jakie skutki spowoduje ta jego kara na całej Ziemi („ziemia została skażona w oczach Pana” jak mówi Pismo św.).

                                                           ------ // ------

Podsumowując powyższe można śmiało stwierdzić, iż Bóg nie tylko nie zrobił nic aby zapobiec niepożądanemu początkowi rodzaju ludzkiego, ale wręcz odwrotnie; uczynił dokładnie wszystko to co zamierzył dużo wcześniej, zanim cokolwiek stworzył (św. Tomasz: „Ponieważ wszystko co jest stworzone zaistniało zgodnie z myślą bożą, przeto idea podporządkowania wszystkiego jednemu celowi, powinna istnieć od całej wieczności w umyśle bożym”). Możemy więc zapytać: dlaczego Bóg tak postąpił ze swoim stworzeniem – człowiekiem? Częściową odpowiedź na to pytanie daje sam Kościół kat., poprzez orzeczenia św. Soboru Wat. I. Oto niektóre z nich, odpowiadające przez przypadek na to pytanie:

           
„Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń” (więc w przestępstwach i zbrodniach także?). „Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu”.(A więc jednak! Dlaczego to czyni, zamiast do niego nie dopuścić? „Bez dopuszczenia zła moralnego – czyli grzechu – na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie /../ dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego”. Ergo: „Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczenie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę”.

                                                           ------ // ------

Ach, to tak się sprawy mają!? Czy jest już dla was wszystko jasne? Gdyby ludzkość nie była grzeszna z natury, ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów do okazywania im swego miłosierdzia i przebaczania win, a co za tym idzie ucierpiałaby też Jego „chwała”, która się uzewnętrznia przede wszystkim w bożym miłosierdziu przez przebaczanie,... no i karanie oczywiście, ale to już tylko „wtórna sprawiedliwość”. Ujmując to inaczej: człowiek musiał upaść i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Cóż, jaki Bóg taka i Jego chwała, czyż nie? (ależ ten sobór „przysłużył się” Bogu i Kościołowi!).

 

No i jak wam się podoba ten „nasz Bóg”? Stworzył sobie taki rodzaj istot, które najbardziej odpowiadają Jego potrzebom. Czy można mieć o to do niego pretensje? (przypomina się słynna biblijna kwestia o glinianym naczyniu i garncarzu, który je ulepił i nie chciał brać odpowiedzialności za jego jakość). A to, że przy okazji wmówił im winę za wszelkie zło w swoim dziele, to też w gruncie rzeczy jest zrozumiałe; przecież nikt nie będzie oskarżał samego siebie o perfidną i złą wolę, prawda? Kto chciałby wierzyć w takiego Boga? Może jedynie psychiczni masochiści, bo co do normalnych osób mam duże obiekcje!

                                                           ------ // ------

Czy po tym drugim etapie rozważań, czujecie się już choć trochę mniej winni? Czy jeszcze nie? Rozumiem!,... macie przed oczyma wyobraźni rozciągnięte w agonii, poranione ciało Jezusa Chrystusa, który przecież umarł za wasze grzechy! Wobec tego następnym krokiem będzie przeanalizowanie zbawienia ludzi przez odkupicielską ofiarę Syna bożego: męczeńską i poniżającą śmierć na krzyżu, uznawaną za niepodważalny dowód bożej miłości do swych stworzeń – ludzi: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /.../ Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą jego krwi" (Rz 3,23-25).

 

Jest ta odkupicielska ofiara – tak samo jak grzech pierworodny – pełna sprzeczności w kontekście bożych atrybutów. Na samym wstępie nasuwa się proste pytanie: „Czy Bóg nie mógł zapobiec upadkowi pierwszych ludzi, czy tylko nie chciał?”. Oczywiście, że mógł, będąc wszechmocnym i wszechwiedzącym. Z powodu powyższych cech żadne boże stworzenie nie może czymkolwiek Boga zaskoczyć, sprzeciwić Mu się, czy uczynić cokolwiek wbrew Jego wiedzy i woli. Powtarzam: żadne boże stworzenie nie może!

 

A zatem nie chciał, a tak naprawdę musiał chcieć aby ten grzech człowieka zaistniał, gdyż nic w bożym dziele nie może zaistnieć bez Jego woli i wiedzy. Więc obojętnie co by Bóg potem uczynił dla ludzkości – niechby to było jak najpiękniejsze z Jego strony – to i tak nie usprawiedliwia Go całkowicie, skoro mógł ten problem rozwiązać definitywnie zaraz na samym początku rodzaju ludzkiego (a nie naprawiać swe dzieło w trakcie istnienia). Po prostu nie dopuszczając do jego zaistnienia, gdyż Bóg zna całą przyszłość swego dzieła (która notabene zawsze jest dla Niego teraźniejszością),... w przeciwieństwie do ludzi, którzy muszą ją doświadczyć aby ją poznać.

 

CDN

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 907 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk