Prawda

Poniedziałek, 20 maja 2024 - 09:51

« Poprzedni Następny »


Bałkanizacja humanistycznych umysłów


Andrzej Koraszewski 2020-01-15


„Johnson sprzedał Brytyjczykom gruszki na wierzbie, wbrew twierdzeniom botaników, że to niemożliwe, ale zgodnie z oczekiwaniami tych, którzy pod wierzbą mieszkają. Ponieważ gruszek nie będzie, populiści będą w końcu oddawać władzę – ale najpierw dojdzie do dotkliwego kryzysu gruszkowego. O źródłach populizmu i wpływie internetu - pisze Konstanty Gebert.”


Tak oko-press zapowiada artykuł Konstantego Geberta. Nie bardzo wiadomo, śmiać się czy płakać? Gruszki na wierzbie potrafi wyhodować każdy sadownik, nie są smaczne, ale najwyraźniej na lekcjach biologii Konstanty Gebert nie zawsze słuchał, coś jednak zapamiętał z ludowych powiedzeń. Gdyby ten warszawski intelektualista przez chwilę się zastanowił, mógłby sobie uświadomić nie tylko tradycyjne szczepienie jednego gatunku drzewa na drugim, ale bardziej nowoczesną technikę manipulacji genetycznej i dostrzec możliwość zarobienia kokosów na gruszkach na wierzbie. (Jeśli tego nikt nie w próbuje, to tylko dlatego, że o ile mi wiadomo nie szukano nawet ewentualnych korzyści z takiej krzyżówki). Tak czy inaczej dla Konstantego Geberta jedynka z biologii na sam początek, a dla oko-press minus za  bezmyślne publikowanie tekstów, w których inteligentnemu autorowi przytrafiło się zwyczajne głupstwo.  


Oczywiście gdyby Konstanty Gebert interesował się niezwykłymi możliwościami biotechnologii, mógłby coś słyszeć na temat irracjonalnej biurokratycznej obstrukcji Unii Europejskich wobec innowacji w rolnictwie i nie tylko oraz mógłby wówczas uważniej obserwować argumenty Brytyjczyków w sprawie wyjścia z dobrowolnego stowarzyszenia, które miało handel i rozwój ułatwiać, a ewoluowało w biurokratycznego molocha, który w praktyce jest państwem federacyjnym, ale nie ma ani konstytucji, ani demokratycznych struktur, które gwarantowałyby podział władzy, określonych granic kompetencji władz federalnych i demokratycznie wyznaczanych celów. Mógłby również zastanawiać się, dlaczego dobrowolne stowarzyszenie nie ma procedur jego opuszczenia, jak również nad pytaniem dlaczego właściwie decyzja jednego państwa o opuszczeniu wspólnoty traktowana jest jak secesjonizm i utrudniana w sposób, który zagraża dalszej przyjaznej współpracy handlowej.


Przypomnijmy, że Wielka Brytania była wrogo nastawiona do idei Wspólnot Europejskich od pierwszych dyskusji o utworzeniu Wspólnoty Węgla i Stali. Dla brytyjskich polityków i ekonomistów najbardziej zwariowanym pomysłem była Wspólna Polityka Rolna, ponieważ zmierzając do wyrównywania poziomu gospodarczego konkurentów, zamiast bogacenia się kosztem nierówności cywilizacyjnych, uderzała w brytyjską tradycję kolonialną. (Oczywiście Brytyjczycy rozumieli konieczność ochrony swoich rolników, ale ochrona cudzych rolników przed bandyckim wyzyskiem wydawała im się drastycznym naruszeniem zasad wolnego handlu). Zwalczając te pomysły (które nazywali eurosklerozą), wzmacniali wspólnotę handlową z byłymi koloniami, a w Europie zainicjowali konkurencyjne wobec Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej stowarzyszenie handlowe EFTA (Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu utworzone w maju 1960 roku).


Oczywiście byli w UK politycy zdający sobie sprawę z niesamowitego sukcesu EWG i już w 1961 roku premier Harold Macmillan złożył wniosek o przyjęcie do EWG, ale wniosek spotkał się ze stanowczym sprzeciwem de Gaulle’a. De Gaulle miał napoleońską wizję Europy zjednoczonej pod francuskim sztandarem, a to rodziło obawy przed brytyjską konkurencją i było połączone z atawistyczną niechęcią do Stanów Zjednoczonych, z którymi Brytyjczycy mieli, mają i będą mieli  specjalne stosunki (chyba, że władzę zdobędzie jakiś Corbyn).


Głównym sukcesem EWG było stosunkowo sprawne wyrównywanie poziomu cywilizacyjnego w krajach członkowskich, co przekładało się na szybszy wzrost gospodarczy całości. Ostatecznie Brytyjczycy doszli do wniosku, że nie stać ich na pozostawanie poza Wspólnotą. W 1967 Francuzi ponownie zawetowali przyjęcie Wielkiej Brytanii do EWG, jednak w pięć lat później sytuacja się zmieniła i w 1973 Wspólnota powiększyła się o Wielką Brytanię, Danię i Irlandię.     

W samej Wielkiej Brytanii entuzjazmu nie było. Brytyjczycy stracili imperium, ale nie stracili poczucia wielkości. Nie bez powodu. Londyn był finansową stolicą świata, to w Wielkiej Brytanii dokonywano takich odkryć naukowych jak podwójna helisa i tajemnica DNA, to był kraj, w którym zatrudnienie w rolnictwie było najniższe w Europie.


Kiedy nasz wspaniały profesor Skubiszewski pojechał jako minister spraw zagranicznych pierwszego rządu po upadku komunizmu na pierwsze spotkanie przedakcesyjne, wrócił do głębi poruszony, bo on chciał rozmawiać o tym jak bardzo chcemy być Europejczykami, a oni chcieli rozmawiać o cenach wołowiny i pietruszki. W tym samym czasie profesor Leszek Balcerowicz powtarzał argumenty brytyjskich ekonomistów, że Wspólna Polityka Rolna jest chora i że zupełnie nie rozumie, jaka jest różnica między krawcem i rolnikiem. Opór Polaków wynikał z tradycji, opór Brytyjczyków z przewagi oraz w efekcie trzymającej się dobrze mentalności kolonialnej. (Jeśli elity innych narodów chcą trzymać trzy czwarte swojego społeczeństwa w średniowieczu i żyć w swoich krajach jak na emigracji z Paryża czy Londynu, to ich sprawa, a nasz zysk. Sprzedadzą nam tanio żywność i surowce i będą kupowali nasze towary przemysłowe. Inwestowanie w zmianę zachowań tych elit nie może być mądre.) Żądając rabatu brytyjskiego, czyli znacznego obniżenia wpłat do wspólnej kasy, Brytyjczycy argumentowali, że i tak będą wpłacać znacznie więcej niż otrzymują, bo ich rolnictwo  jest mało znaczącą częścią gospodarki, jest w dodatku nowoczesne i nie wymaga specjalnej troski. Dążenie do zrównoważonego rozwoju nie przemawiało do nich wtedy i nie przemawia do nich dziś. Niepokoił ich również kierunek rozwoju Wspólnoty, czyli coraz dalsze wychodzenie poza handel i kwestie ściśle gospodarcze i powolne przybieranie formy superpaństwa. Wielka Brytania miała zastrzeżenia do Traktatu w Maastrich, do Traktatu Lizbońskiego, nie weszła do strefy waluty euro, rozważając przez cały czas, czy zostać, czy wyjść z tego interesu.


Naród sklepikarzy, jak Brytyjczycy sami siebie czasem dumnie nazywają, uważał, że w Unii Europejskiej jest za dużo biurokracji, za dużo socjalizmu, za dużo polityki i za mało zainteresowania wolnym handlem. Prawdopodobnie w żadnym kraju unijnym nie znajdziemy w prasie tylu krytyk unijnych regulacji i innych unijnych wad jak w prasie brytyjskiej i wynik referendum w 2016 roku mógł być całkowitym zaskoczeniem wyłącznie dla ludzi, którzy nigdy nie interesowali się historią relacji między Wielką Brytanią a Europą. (Te krytyki warto studiować, bo nie są pozbawione podstaw, co wcale nie musi znaczyć, że zawsze są słuszne.)


Samo rozpisanie tego referendum było rzeczą niesłychanie ryzykowną, ponieważ wyjście grozi rozpadem Zjednoczonego Królestwa, ale David Cameron znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Unia stanowczo odmawiała podjęcia jakiejkolwiek dyskusji nad reformami, kryzys imigracyjny był sam w sobie potężnym problemem, a równocześnie wzmacniał wszystkie wcześniejsze różnice postaw i poglądów.


Czy Boris Johnson jest populistą i o jakich to gruszkach na wierzbie pisał Konstanty Gebert? Populistą nazywamy człowieka, który mówi ludziom, to co chcą usłyszeć i obiecuje to, co chcą dostać, omijając lub ukrywając koszty i inne niemiłe konsekwencje. Jackowi Kurskiemu przypisuje się powiedzenie „ciemny lud to kupi”, co bez wątpienia jest filozofią populizmu w czterech słowach. Problem w tym, że trudno byłoby wskazać polityka, który - zależny od tego, czy go wybiorą, czy nie - stroni od populizmu i zabiega o głosy wyborców serwując im wyłącznie gorzką prawdę. W analizie Geberta określenie „populista” (podobnie jak słowo „konserwatysta” jest raczej wyzwiskiem niż narzędziem analizy).

Zwolennicy Brexitu przekonywali doń Brytyjczyków twierdząc, że wyjście z Unii pozwoli zaoszczędzić miliardy funtów roztrwaniane dotąd przez nieodpowiedzialną Brukselę, zamknąć drzwi przed niechcianymi imigrantami, przywrócić pełną państwową suwerenność – i nic to nie będzie kosztować.

Tu autor ustawia sobie kukłę przeciwnika w kącie i okłada ją kłonicą. To niebezpieczna zabawa, bo bez trudu można znaleźć przykłady argumentacji z kalkulacjami strat i zysków, które mogą się sprawdzić lub nie, ale nie ma w nich cienia tego prymitywizmu, który czytelnikom sugeruje autor. Na co liczono po stronie zysków? Na szybszy rozwój nauki (bez kuli u nogi w postaci unijnych regulacji), na zmianę polityki w kwestii biotechnologii i upraw GMO, na zmianę polityki w sprawie eksploatacji złóż gazu z łupków, na zyski z handlu z partnerami poza Europą itp., itd. Czy zdawano sobie sprawę z kosztów wycofania się? Oczywiście, chociaż wielkość tych kosztów nadal pozostaje znakiem zapytania. Optymiści odpowiadają, że jak na razie funt trzyma się mocno i nic gospodarczego krachu nie zapowiada (nie mówiąc jednak takich głupstw, że nic to nie będzie kosztować).


Rzeczywiste efekty ujawnią się dopiero po rzeczywistym Brexicie i to zapewne nie od razu. Stawki są duże, ruch jest faktycznie obarczony dużym ryzykiem i dla obserwatora pamiętającego, że nie ma wpływu na to, co będzie robił Londyn, ani na to, jak będzie grała Bruksela, ani nie ma wielkich ambicji, żeby być honorowym opiniodawcą, jest to niesłychanie interesujące. Warto pamiętać, że Johnson wszedł do gry po Cameronie i po Theresie May i wszystko co mu zostało, to próba przerwania gry z Brukselą w ciuciubabkę.


Brytyjczycy nie powiedzieli, że chcą gruszek na wierzbie, powiedzieli: po co jedliśmy tę żabę. I nie można wykluczyć, że za rok, dwa lub dziesięć powiedzą to samo, ale tym razem mając już na myśli to, że decyzja o wyjściu nie była dobra. To jednak jest coś, czego dziś nie wie nikt, ponieważ nie daje się tego przewidzieć. Nie jest prawdą, że wraz z Unią znikną brytyjscy przeciwnicy GMO, że nagle bez obaw będzie wolno spróbować czy zaszczepiona na wierzbie gruszka może dawać szczególnie smaczne lub szczególnie zdrowe owoce. Może się okazać, że daleko nie wszystkie obstrukcje były winą Unii, a zyski z wyjścia są znacznie mniejsze niż koszty. Nie w tym rzecz. Problem w tym, że udający eksperta próbuje nam powiedzieć, co mamy myśleć nie tylko nie będąc ekspertem, ale nawet nie wiedząc o tym, że wkroczył na pole, na którym możemy mówić o faktach, które już miały miejsce, ale przewidywać jakie będą dalsze efekty się nie da.


Zaangażowana wróżka udająca eksperta jest zjawiskiem dość powszechnym, a Konstanty Gebert ma rację, pisząc, że liczba takich wróżek niepomiernie wzrosła wraz z mediami społecznościowymi. Pisze o zanikającym zaufaniu do ekspertów. Prawda jest taka, że politycy od zawsze chętnie wynajmowali ekspertów, którzy uczonymi słowami potwierdzali ich przekonania. Prawdą jest również, że ze świecą trzeba szukać polityka, który rozumie spory między ekspertami (wielu ekspertów to znakomici populiści). Istotnie, media społecznościowe są wyjątkowo dobrym środowiskiem dla tworzenia cybernetycznych gett.


Jak jednak Konstanty Gebert słusznie zauważył, prasa miała od początku tendencję do karmienia czytelników podłą intelektualnie strawą i przypomina próby tworzenia mediów rzetelnych, gdzie od piszących wymagano sprawdzania, czy naprawdę wiedzą o czym piszą, a publikacje przechodziły przez kontrolne sito.


Ta próba budowania prawdziwie rzetelnych mediów skończyła się na długo przed Internetem i mediami społecznościowymi. Najpierw przyszli magnaci prasowi, którzy wykupywali tytuły mające markę rzetelnych i poddawali je tabloidyzacji (a lewica broniła swoich tytułów zatrudniając lepszych propagandystów), potem przyszła bałkanizacja humanistycznych umysłów, a dopiero na to wszystko nałożył się Internet. W efekcie minister rolnictwa opowiada głupstwa o bakterii wszczepionej kukurydzy, a dziennikarz karmi nas gorzkimi i niestrawnymi gruchami byle jak wyhodowanymi na płaczącej z rozpaczy wierzbie.


Socjolodzy i ekonomiści mówią z dumą, że uprawiają naukę zaangażowaną (co jest eufemizmem na łączenie badań naukowych z politycznym aktywizmem), eksperci uganiają się za grantami (a granty daje się za poszukiwanie dowodów tego, co bardzo chcemy udowodnić), dzięki Internetowi nigdy nie było tak wspaniałych możliwości docierania do informacji jakie mamy dziś i chyba nigdy rzetelna informacja nie była w takiej pogardzie przez ludzi zarabiających na utrzymanie informowaniem, jak dziś. Ciekawe czym się to skończy.                                                                                         


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. Moja znajoma Piotr 2020-01-16
1. Czy aby na pewno Przemek 2020-01-15


Notatki

Znalezionych 2607 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Palestyńczycy stali się obsesyjnymi “turystami tragedii”   Bellerose   2015-09-17
Demokracja, demagogia, dekadencja, czyli jak UE walczy z nauką   Koraszewski   2015-09-18
Turcja: naprawdę zły “faustowski pakt” Ameryki   Bekdil   2015-09-20
Arabia Saudyjska: Światowy rynsztok praw człowieka   Murray   2015-09-22
ONZ daje Palestyńczykom flagi, ale nie demokrację   Toameh   2015-09-24
 Niemcy: epidemia gwałtów dokonywanych przez imigrantów   Kern   2015-09-25
Kanada: Powrót hiszpańskiej Inkwizycji   Murray   2015-09-26
Problem uchodźców w prasie arabskiej     2015-09-27
Śmierć egipskiego dramaturga     Koraszewski   2015-09-28
Odpowiedź na palące pytanie Hishama Melhema o porażkę kulturową Arabów   Landes   2015-09-29
Mrożąco symboliczna Islandia   Honig   2015-09-30
Podstawowa ochrona   - artykuł redakcyjny   2015-10-01
Przemówienie premiera Izraela w ONZ   Netanjahu   2015-10-03
Ekumeniczny amoralny symbolizm   Koraszewski   2015-10-04
Syria składa się z wielu narodowości i ma skomplikowaną i pełną przemocy historię   Salim Mansur   2015-10-05
Wojna Egiptu z terroryzmem przynosi owoce   Toameh   2015-10-09
Pora rozwiązać Radę Praw Człowieka ONZ   Singh   2015-10-10
Świat naznaczony szaleństwem   Koraszewski   2015-10-12
Za ile, panieOsborne?   Tsalic   2015-10-12
Kiedy Izrael był jednym wielkim obozem dla uchodźców   Julius   2015-10-13
Duszna duchowość intelektualnych błaznów   Koraszewski   2015-10-14
Efekty uboczne umowy z Iranem   Honig   2015-10-15
Niemoralna i nierozsądna decyzja brytyjskiego rządu   Lomborg   2015-10-15
Wszyscy mówią, że walczą z Państwem Islamskim  – i wszyscy kłamią   Frantzman   2015-10-16
Rasistowscy tyrani, poligamistyczni islamiści, despoci wszelkiej maści: dlaczego finansujemy ONZ?   Bayefsky   2015-10-17
Gdzie jest oburzenie feministek?   Chesler   2015-10-20
Rekordowe plony uwalniają ziemię dla dzikiej natury   Ridley   2015-10-22
Niewolnictwo seksualne, nic wspólnego z islamem?   Bulut   2015-10-27
Papież Franciszek nie słucha biednych tego świata   Lomborg   2015-10-29
Mordercza tyrania Arabii Saudyjskiej   Murray   2015-11-01
Cesarz jest nagi   Carmon   2015-11-02
Pewne strategie walki ze zmianą klimatyczną dokonały więcej szkód niż zrobiły dobra   Ridley   2015-11-04
Walka o odzyskanie porwanych kobiet w Indiach   Chesler   2015-11-07
Przedstawiać argumenty przeciwko BDS – i zwyciężyć     2015-11-11
Palestyńska kradzież tożsamości żydowskiej   Arazi   2015-11-12
Amnesty International broni nożowników atakujących Żydów   Anspach   2015-11-13
Najprostsza instrukcja dla mediów, jak mają poprawnie wykonywać swoją pracę   Beck   2015-11-19
Najlepsze dni ludzkości są nadal przed nami   Ridley   2015-11-19
Do Europy jeszcze nic nie dotarło   Yemini   2015-12-04
Klimat się zmienia, robi się gorąco   Koraszewski   2015-12-04
Jak walczyć z oznakowaniem   Kontorovich   2015-12-11
Sułtan kontra Car: Runda XXI wieku – zderzenia ambicji imperialnych o hegemonię regionalną     2015-12-14
Nie, nie trudź się rozmawianiem z ISIS   Totten   2015-12-16
Czynić dobro dzięki własnemu sukcesowi   Ridley   2015-12-18
Romantyczna więź społeczna, czyli niebezpieczne związki   Koraszewski   2015-12-19
Postawiliśmy na szali naszą reputację. Wyjaśniam dlaczego   Kemp   2015-12-21
Mamy Traktat – ale jakim kosztem?   Lomborg   2015-12-21
Dlaczego Kościół porzucił chrześcijan Bliskiego Wschodu?   Bergman   2015-12-22
Ale ISIS zabija więcej muzułmanów niż nie-muzułmanów!     2015-12-24
List pożegnalny ateistki z Wisconsin   McManamy   2015-12-25
Stany Zjednoczone i Islam - co się tu dzieje?     2015-12-30
List otwarty do Breaking the Silence     2015-12-31
Nagroda za najbardziej idiotyczny pomysł roku     2016-01-01
Turcja i Izrael: niepewny uścisk dłoni   Bekdil   2016-01-02
Kiedy wróg jest przyjacielem przyjaciela     2016-01-05
Czy rok 2016 będzie rokiem Kurdystanu?     2016-01-06
Niebezpieczne ambicje Turcji   Bekdil   2016-01-07
Czy dobry Bóg może latać z kałachem?   Koraszewski   2016-01-08
Uważaj! Wkraczamy w nowy rok     2016-01-10
Jak z nimi rozmawiać? Jak rozmawiać?     2016-01-11
Kontrowersje wokół lektur obowiązkowych?   Landes   2016-01-14
Świat przeciwko ISIS   Frantzman   2016-01-15
Poranne oglądanie świata   Koraszewski   2016-01-17
Ropa naftowa, religia, polityka, terroryzm   Koraszewski   2016-01-20
Wojna plemienna z islamem   Greenfield   2016-01-21
Human Rights Watch: raport o strasznym Izraelu     2016-01-23
Ignorancja i tendencyjność mediów zachodnich   Toameh   2016-01-26
Idąc rozmyślał o odległym świecie     2016-01-29
Turcja: chrześcijańscy uchodźcy żyją w strachu   Bulut   2016-02-02
Nowa-stara Wojna Trzydziestoletnia na Bliskim Wschodzie   Frantzman   2016-02-04
Wszystkie winy Izraela   Koraszewski   2016-02-06
Ekologiczne uzdrowienie Georgii Południowej   Ridley   2016-02-08
Raz jeszcze: Stowarzyszenie Historyków Amerykańskich odrzuca rezolucję potępiającą Izrael     2016-02-09
Religia, monoteizm, totalitaryzm   Koraszewski   2016-02-09
Dlaczego jestem członkiem organizacji „Pokój nie teraz”   Landes   2016-02-13
Jesteśmy kumplami Palestyńczyków także     2016-02-15
Co powiedzieć, kiedy terroryzm jest zbyt przerażający?   Bayefsky   2016-02-17
Udręczona granica Turcji z Syrią   Bekdil   2016-02-18
Niskie ceny ropy to dobra rzecz   Ridley   2016-02-22
Historia powtarza się jako dramatyczna farsa   Koraszewski   2016-02-23
Pułapka Rosji: zwabianie sunnitów do wojny   Bekdil   2016-02-24
Gdzie są prawdziwi obrońcy praw człowieka   i Hillel Neuer   2016-02-25
Powody, dla których muzułmanie nie są “nowymi Żydami”   Burchill   2016-02-28
Zniknięcie Izraela z arabskiej sceny medialnej    Al-Mulhim   2016-03-02
Coraz głębszy upadek Turcji   Bekdil   2016-03-05
Co daje mi Izrael: Dwa głosy Izraelskich Arabów   Alaa Waheeb   2016-03-06
Słowianie południowi, Syryjczycy i inne mityczne stworzenia   Tsalic   2016-03-07
Świat idzie do przodu, a my się cofamy     2016-03-09
Tajemnica drugiej Rzeczpospolitej   Koraszewski   2016-03-09
Palestyńczycy chca własnego Knesetu   Toameh   2016-03-11
Bojkot, osiedla i piękna niewinność   Tsalic   2016-03-12
O intersekcjonalności i faktycznym ucisku   Bellerose   2016-03-14
Powrót aborcji domowym sposobem    Koraszewski   2016-03-14
Palestyńczycy: czy darczyńcy wreszcie obudzili się?   Toameh   2016-03-15
Nielegalność izraelskich osiedli w świetle prawa międzynarodowego   Kontorovich   2016-03-17
Kanadyjscy rodzice zabili swoje dziecko odmawiając opieki medycznej i lecząc je syropem klonowym i jagodami   Coyne   2016-03-18
Rozważania w świecie papierowych książek   Pietrzyk   2016-03-19
Co zdaniem świata ma zrobić Izrael?     2016-03-22
Bez świeckości nie może być demokracji   Tarabishi   2016-03-22
Szalejący antysemityzm Turcji   Bekdil   2016-03-23

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk