Prawda

Sobota, 4 maja 2024 - 04:46

« Poprzedni Następny »


Dzień Darwina

O przyjaznej samolubności


Andrzej Koraszewski 2014-02-12

Uważajcie na wredne ssaki
Uważajcie na wredne ssaki

Dziś Dzień Darwina, Marcin Kruk pokazał tu niedawno przezabawny rysunek ze strony Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, ostrzegający przed wrednymi ssakami. Fakt, wredności nam nie brakuje, ale grzeszymy posiadaniem rozumu, który wykorzystujemy raz lepiej, raz gorzej.

Nowy Ateista, który pisze o tak ważnej dla nauki sprawie jak teoria ewolucji i o tak ważnej osobie jak Charles Darwin, dobrze pamięta, że Autor owej teorii latami zwlekał z publikacją wyników swojej pracy, pełen niepokojów, czy ta teoria na pewno  trzyma się kupy.


Wśród rzeczy, które go bardzo niepokoiły były takie dziwactwa jak pawi ogon czy altruizm. Bo też trudno wyjaśnić przetrwanie najlepiej przystosowanych, kiedy najwięcej potomstwa ma posiadacz ogona, który wręcz niebywale utrudnia ucieczkę, albo kiedy przedstawiciele kwitnącego gatunku mają skłonność do narażania własnego życia w obronie innych.


Charles Darwin wyjaśniał dziwaczność pawiego ogona nie przez sam dobór naturalny, ale doborem płciowym. Z punktu widzenia doboru naturalnego pawi ogon jest absurdem lub zgoła dowodem podważającym logikę doboru naturalnego. Ewolucja wykształciła coś, co ewidentnie obniża zdolność przetrwania. Ciężki, ogon, wymagający ogromnych nakładów ze strony organizmu, wyłącznie utrudnia ucieczkę przed drapieżnikami.


Przerzucenie odpowiedzialności za pawi ogon na dobór płciowy niby ratuje sytuację, ale uczeni nadal mieli problem z wyjaśnieniem tej irytującej sprzeczności. Problem tego przeklętego pawiego ogona rozwiązał dopiero izraelski biolog Amotz Zahavi, publikując w 1975 roku artykuł pt.: Mate selection - a selection for a handicap, w którym przedstawił teorię upośledzenia jako świadectwa zdrowia - uczciwy sygnał, że posiadacz takiego obciążenia ma zarówno świetny zestaw genów, jak i jest w dobrej formie. Okazałość (kosztowna okazałość) ogona jest trudnym do sfałszowania certyfikatem jakości genów jego posiadacza. Początkowo pomysł wydawał się kompletnie zwariowany i teoria Zahaviego przez kilkanaście lat czekała na uznanie, póki dalsze badania i modele matematyczne nie potwierdziły jego hipotezy. (Pisałem o tym szerzej w artykule  Ewolucja, pawi ogon i objawienie.)


Problem altruizmu okazał się równie trudny, a może nawet jeszcze trudniejszy i podobnie jak pawi ogon musiał długo czekać na racjonalne wyjaśnienie i sensowne dowody, że i w tym przypadku sprzeczność z teorią ewolucji jest tylko pozorna.


Kilka dni temu publikowaliśmy tu recenzję Jerrego Coyne’a z książki Paula Blooma, Just Babies: The Origins of Good and Evil [Sprawiedliwe niemowlęta: o pochodzeniu dobra i zła].  Paul Bloom zajmuje się w tej książce czymś, co Jerry Coyne nazywa „czystym” altruizmem, czyli, jak pisze w swojej recenzji:            


„gdy zwierzę pomaga innemu zwierzęciu nie tylko niespokrewnionemu, ale takiemu, które nie należy do jego grupy społecznej, i to pomaga w taki sposób, że traci własny potencjał reprodukcyjny bez otrzymania niczego w zamian. Jest to altruizm nieodwzajemniony.”


Do tego problemu powrócę pod koniec artykułu, bo czysty altruizm musi mieć swoje korzenie w brudnym altruizmie, czyli w interesownej współpracy, albo, ujmując to inaczej, w przyjaznej samolubności.   


Zacznijmy od tego, że gdybyśmy metaforę samolubnego genu potraktowali śmiertelnie poważnie, to dziś byłby już tylko jeden zwycięski gen, a cała reszta byłaby na śmietniku historii. Oczywiście ani Richard Dawkins, ani nikt z zajmujących się na poważnie ewolucją biologów, nie traktował tej metafory w ten sposób, a i tak spowodowała ona sporo idiotycznych nieporozumień.


Takie dosłowne działanie samolubności genów obserwujemy w przypadku chorób nowotworowych. Normalny gen nie jest jednak idiotą i doskonale rozumie, że nic tak nie sprzyja jego samolubności jak praca w systemie spółdzielczym. Wszelkie życie oparte jest na daleko posuniętej i wysoko zorganizowanej współpracy (chociaż czasem dochodzimy do jedynie słusznego wniosku, że w całej spółdzielni nie daje się odszukać prezesa).


Najmniejsza komórka to duże przedsiębiorstwo, a ludzki organizm, to korporacja, przy której Monsanto, czy Microsoft, to organizacje małe i bardzo prymitywne.   


Gregor Johann Mendel w 1866 roku opublikował artykuł pod tytułem Badania nad mieszańcami roślin. Jego odkrycia nie budziły początkowo większego zainteresowania i dopiero w roku 1900 trzej uczeni Hugo de Vries, Carl Correns i Erich Tschermak, niezależnie od siebie potwierdzili wyniki jego prac. Okazało się, że położył fundamenty pod naukę pozwalającą badać zasady dziedziczenia.


Gdybyśmy traktowali ewolucję jak chorobę, moglibyśmy powiedzieć, że Darwin stawiał diagnozę w oparciu o analizę symptomów, dopiero genetyka ujawniła mechanizm tej „choroby” jaką jest ustawiczna zmienność, ta zaś (jak to genialnie pokazał Charles Darwin) porządkowana jest przez dobór naturalny i dobór płciowy.


Kiedy mówimy o współdziałaniu na poziomie molekularnym, to są sprawy, które do niedawna były zakryte mgłą tajemnicy.           


Cały problem walki i współdziałania w przyrodzie zaczynaliśmy oglądać od dachu, czyli obserwując zachowania zwierząt i ludzi, a dopiero teraz, krok po kroku próbujemy zrozumieć, które zachowania są dziedziczne i uwarunkowane przez geny, a które są wyuczone, a których możliwość nauczenia się zawdzięczamy takim lub innym, wykształconym przez ewolucję skłonnościom.


Czytając Darwina natrafiamy na wiele opisów okrucieństwa natury. Sama koncepcja doboru naturalnego w dużym stopniu bazuje na wyścigu zbrojeń, na ciągłym dostosowaniu do zmieniających się warunków, na tym kto szybciej ucieka i kto szybciej goni. Potomstwo szybszego biegacza było liczniejsze i to zarówno wśród drapieżników, jak i wśród roślinożernych. Z wieloma innymi cechami było podobnie. Naga siła i przemoc,  konkurowały z przebiegłością i pasożytnictwem.    


Łajdactwo kukułki, składającej jaja w cudzym gnieździe, to szlachetność w porównaniu ze składaniem jaj w żywych larwach, czy w ludzkim oku. Darwin w pewnym momencie napisał, że „natura jest księgą diabła”, (ciekawe, czy to samo myślał, kiedy strzelał do ptaszków?).


Młodszy o ponad 30 lat od Charlesa Darwina rosyjski arystokrata, Piotr Kropotkin, od 1886 roku mieszkał w Londynie. (W pewnym sensie byliśmy sąsiadami, gdyż mieszkałem w tej samej części tego miasta, tylko o sto lat później.)  Książę Kropotkin był oficerem, od dziecka bywał częstym gościem na carskim dworze, ale w końcu wydało się, że był również  spiskowcem. Działalność rewolucyjna skończyła się na Syberii, gdzie zajmował się geografią, botaniką, i geologią.   


W czasie pobytu na Syberii prowadził działalność badawczą. Jako pierwszy odkrył na Dalekim Wschodzie ślady zlodowaceń, był też jednym z pierwszych badaczy wskazujących na to, że stosunkowo niedawno ziemia przeszła przez epokę lodowcową.


W syberyjskiej tajdze ludzkie osady są rozrzucone, państwo i jego organizacja jest gdzieś daleko, przetrwanie jest w znacznym stopniu uzależnione od wzajemnej pomocy i systematycznej współpracy. Zafascynowany dziełami Darwina Kropotkin koncentrował swoją uwagę w mniejszym stopniu na walce, a w większym na współpracy i to zarówno wśród ludzi, jak i wśród zwierząt. W swoich książkach dowodził, że współdziałanie przynosi więcej zysków niż strat i że w całej przyrodzie widzimy, iż zwyczajny egoizm prowadzi do współdziałania.     


Ten spór o interesowny altruizm toczy się nadal, ale dzięki postępowi w nauce coraz mniej ludzi pracuje w rolnictwie, a coraz więcej ludzi prowadzi badania zarówno w laboratoriach, jak i badania terenowe, dzięki czemu mamy coraz więcej danych pozwalających na wyciąganie wniosków opartych na solidniejszych podstawach.


Nie trzeba być biologiem, żeby zauważyć troskliwą opiekę ssaków nad swoimi małymi, ptaków nad pisklętami, nasz własny instynktowny sentymentalizm na widok wszystkiego co małe, słabe i bezbronne. Już starożytnych filozofów fascynowały społeczności pszczół, mrówek lub termitów, ale dopiero teraz mamy zarówno narzędzia pozwalające na obserwację tych różnych zachowań w naturalnym środowisku i w najbardziej niedostępnych miejscach, jak i badania co się dzieje w organizmach i w samych genach.


Dla biologa badającego współpracę punktem wyjścia jest nieodmiennie pokrewieństwo, altruizm krewniaczy, który daje się wytłumaczyć genetyczną samolubnością. Kooperacja międzygatunkowa jest wynikiem takich lub innych zbiegów okoliczności, gdzie przedstawiciele innych gatunków są zaledwie środowiskiem. Można tak myśleć, jak długo człowiek nie zobaczy filmu pokazującego jak małe rybki czyścicielki wpływają do gęby wielkiej ryby, by wykonać usługi higieniczne. Takich wzajemnych usług mamy w przyrodzie całkiem sporo, a ich próby porządnego opisania i wyjaśnienia dostarczają sporej liczby miejsc pracy.


Stosunkowo niedawno czytałem o dość zdumiewającej taktyce szympansów bonobo, które chętniej dzielą się żywnością z nowymi znajomymi niż ze starymi. Są to wyniki zaledwie kilku badań, więc obserwujemy zachowania naukowców będących na etapie formułowania wstępnej hipotezy i zaleceń dalszych badań.


Tak czy inaczej, w miarę jak nauka gromadzi coraz więcej danych widzimy, że Piotr Kropotkin miał rację i że współdziałania w przyrodzie jest znacznie więcej niż widzieliśmy wcześniej, główny kierunek badań nad współpracą i altruizmem zmierza do  odpowiedzi na pytanie, skąd one wiedzą, że im się to opłaca i co nimi tak naprawdę kieruje (niezależnie, czy ci „oni” to kolonie bakterii, owady, ptaki, ssaki, czy ssaki zarozumiałe, czyli ludzie)?


Muszę przyznać, że bardzo lubię książkę Matta Ridley’a O pochodzeniu cnoty. (Nawiasem mówiąc religia przez tysiąclecia próbowała nam opowiedzieć, jak to ludzkość cnotę straciła, powtarzając w kółko tę samą naiwną historyjkę, tymczasem badania nad tym skąd się wzięła teoretycznie bezsensowna życzliwość do drugiej istoty, postępują powoli do przodu i chociaż nadal  nie mamy prostej i klarownej odpowiedzi, mamy w garści coraz więcej faktów, z których próbujemy powoli składać jakąś całość.) Matt Ridley, podobnie jak Kropotkin jest arystokratą, ale zoologię studiował w Oxfordzie, a nie na Syberii i po doktoracie zajął się dziennikarstwem naukowym. Tak samo jak Steven Pinker (i znów podobnie jak Kropotkin), łączy zainteresowanie biologią ewolucyjną i rozwojem społecznym, kładąc szczególny nacisk na to, jak ludzie krok za krokiem uczyli się, że współpraca i handel są bardziej zyskowne niż rozbój i rabunek. Co prawda do dnia dzisiejszego ta lekcja nie jest jeszcze porządnie przerobiona, ale jednak postęp jest ogromny. Dziennikarsko-naukowa opowieść o tej lekcji Ridley’a jest świetnym wstępem do bardziej systematycznego opracowania Pinkera, który w najnowszej swojej książce The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined, opisuje wyniki swoich długoletnich badań, które ostro kontrastują z naszymi odczuciami. Oczywiście nasze odczucia na temat rozmiarów przemocy w naszym świecie są produktem nowoczesnych mediów. Nikt rozsądny nie będzie przeczył, że coraz więcej handlujemy, ale już teza, że mniej mordujemy jest trudna do przełknięcia, (i to głównie z tego powodu, że więcej  handlujemy, bo handlujemy również informacją i dowiadujemy się o większej liczbie mordów. Mamy tu sporą dozę tendencyjności w tym strumieniu informacji, ale nie w tym rzecz).


Przy tym nieustannym gradzie informacji o koszmarnych czynach ludzkiego gatunku, trudno nam pogodzić się ze stwierdzeniem, że w życiu społecznym jest coraz mniej przemocy. A jednak, w społeczeństwach pierwotnych, mężczyzna, który nikogo nie zabił, nie jest mężczyzną, a w naszym świecie na szczęście jest rzadkością. Wizja stanu naturalnego prezentowanego przez Hobbesa jest dziś doskonale potwierdzona, a koncepcja „dobrego dzikusa" Jean-Jacques Rousseau całkowicie zdyskredytowana.


U Stevena Pinkera Hobbes jest obecny na wielu stronach. W rozdziale drugim, zatytułowanym „Proces pacyfikacji" pisze:


„Thomas Hobbes i Charles Darwin byli sympatycznymi ludźmi, których nazwiska stały się odstręczającymi przymiotnikami. Nikt nie chciałby żyć w hobbesowskim ani darwinowskim świecie. [...] Obaj zyskali nieśmiertelność przez fakt, że do języka weszły ich drastyczne określenia życia w stanie natury, darwinowskie „przetrwanie najlepiej przystosowanych" (nie przez niego ukute, ale którego używał) oraz hobbesowskie — „życie człowieka jest samotne, biedne, żałosne, brutalne i krótkie". A jednak obaj dali nam wiedzę na temat przemocy, która jest głębsza i bardziej subtelna, i w efekcie bardziej ludzka niż wyprowadzone od ich nazwisk przymiotniki mogłyby sugerować. Współcześnie jakakolwiek próba zrozumienia ludzkiej przemocy musi się zaczynać od analizy ich tekstów. (Steven Pinker The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined, s, 31, Viking 2011)”


Przyjazna samolubność (wzmocniona obecnością policji) powoduje, że bogacimy się raczej na wymianie niż na rabunku. Mimo nieustannie wzmacnianej przez media podejrzliwości, w życiu codziennym lwią część tej wymiany uznajemy za uczciwą i obustronnie zyskowną. (Chociaż często wygłaszamy wyuczone twierdzenia, że jest zgoła odwrotnie.)


Oczywiście to wszystko jest dość kruche i wystarcza katastrofa naturalna lub wojna, żeby okazało się, że znaczna część naszych sąsiadów nie ma nic przeciwko zabijaniu, gwałceniu i mordowaniu. (Steven Pinker opisuje, że jako młody człowiek był zdecydowanym anarchistą, podzielającym przekonania Kropotkina, że państwo produkuje więcej przemocy niż bezpieczeństwa. Szokiem był dla niego krótki strajk policji w Toronto, który zmienił cywilizowany świat w barbarię. Na co dzień wielu patrzy na policję podejrzliwie, nie zastanawiając się nawet, jak wyglądałaby nasza rzeczywistość bez jej nieustannego czuwania.)


Czytając takie książki jak opowieść Matta Ridleya O pochodzeniu cnoty czy Stevena Pinkera  The Better Angels of Our Nature  uświadamiamy sobie jak ogromną drogę przeszła ludzkość od stanu dzikości i wiecznej anarchii, do cywilizacji opartej na (wspartej przez państwo i jego siły przemocy), przyjaznej samolubności.        


Pojawia się jednak pytanie, czy czysty altruizm nieodwzajemniony to nadal przyjazna samolubność, czy już świętość? Jak długo mamy do czynienia z życzliwością na kredyt, to z Bogiem sprawa, bez trudu umiemy sobie uświadomić, że uśmiech jest biletem w nagradzający świat przyjaźni, pomaga w znajdowaniu partnerów seksualnych, zmienia ponury świat w sympatyczne wzajemne obcowanie. Gorzej kiedy skaczemy w ogień, żeby uratować nieznanego człowieka (psa lub kota), w pełnej świadomości, że może to się dla nas skończyć katastrofą.


Recenzując książkę Paula Blooma Jerry Coyne pisze:


„...nie znam żadnych przypadków czystego altruizmu w królestwie zwierzęcym – poza naszym gatunkiem. Przypuszczam, że można spierać się, czy ludzie rzeczywiście okazują czysty altruizm. Moglibyśmy na przykład argumentować, że dokonywanie bezinteresownych czynów podnosi opinię o tobie, a więc i reprodukcję. Niemniej przypadek żołnierza, który rzuca się na granat, żeby uratować swoich towarzyszy, lub ochotnika straży pożarnej, który ryzykuje życie i nie ma za to materialnej nagrody, albo też ludzi religijnych, takich jak ojciec Damien na Hawajach, który nabawił się trądu i umarł, opiekując się trędowatymi – te przypadki wyglądają na czysty altruizm.  


Jeśli ten rodzaj zachowania nie może być wynikiem doboru naturalnego, to – powiadają Collins i d’Souza, musiał nam dać je Bóg. To zaskakujące, ale ludzie religijni uznają ten argument za przekonujący. Pomijają jednak jeden czynnik, który zdaniem Blooma jest odpowiedzialny za altruizm: kulturę. Innymi słowy, mówi Bloom, uczymy się altruizmu.”


Zgadzam się z tym, ale po pierwsze to uczenie się jest na genetycznej podkładce, czyli jest możliwe dzięki naszym skłonnościom do opiekuńczości, zabawy i współdziałania, a po drugie to uczenie się wychodzi raz lepiej raz gorzej i widzimy, że w różnych społeczeństwach obecność nieodwzajemnionego altruizmu ma różny stopień nasilenia (chociaż wydaje się, że możemy je zaobserwować dosłownie w każdej ludzkiej społeczności.)


Jak to jest z tym uczeniem się bezinteresownego altruizmu? Zastanawiam się nad tym od czasu jak we wczesnej młodości przeczytałem Lorda Jima  i zacząłem rozmyślać nad wdrażanym kulturowo od dziecka modelem bohaterstwa i to bohaterstwa posuniętego do granic poświęcenia własnego życia. Jesteśmy kulturowo wdrażani do marzenia o oddaniu życia za innych i do lęku przed oskarżeniem o tchórzostwo.


Możemy tu sobie spekulować w oparciu o literaturę piękną, że ten kulturowy wzór bohatera narażającego życie może nie być tak niewinny, jak mogło by się wydawać. Bohater, który przeżywa, ma nadzwyczajne nagrody reprodukcyjne, natomiast jednostka napiętnowana znamieniem tchórzostwa może mieć w konkurencji o partnerki poważne kłopoty.


Czyli znów możemy dojść do wniosku, że ów czysty i wyuczony kulturowo altruizm może mieć silny podkład brudnego altruizmu opartego na interesowności (na domiar złego wzmacnianego często kulturą religijną obiecującą, że nagroda będzie jak nie tu, to w niebie, bądź to w postaci 72 dziewic do codziennego użytku, bądź roli tenora w anielskim chórze).


Ostatnio kompletnie zafascynowała mnie opowieść izraelskiego inżyniera, Guya Hoffmana, który postanowił wyprodukować przyjazne, mające ludzkie odruchy roboty. W zabawnym wywiadzie opowiadał, że irytowało go, że roboty są coraz bardziej sprawne, coraz bardziej użyteczne, ale zachowują się... jak roboty,  że nie ma w nich nic ludzkiego, że brakuje im czegoś, co właściwie trudno zdefiniować, ale co on nazwałby ”high five mentality” – chociaż nie całkiem umie powiedzieć, o co tu właściwie chodzi. Przybicie piątki jest zabawniejsze od pradawnego uścisku dłoni, bo jest w tym zarówno element porozumienia, jak i zabawy.


Przejście od rabunku do wymiany i handlu wymagało elementarnego zaufania, które początkowo nacechowane było ciągłą podejrzliwością i przekonaniem, że nasz handlowy partner może w każdej chwili wyciągnąć nóż lub po prostu uciec z towarem. We współczesnym świecie kupujemy i sprzedajemy kilka do kilkudziesięciu razy dziennie, wymieniając się (przy użyciu pieniędzy) z zupełnie nieznanymi nam ludźmi i w 99 procentach tych transakcji nawet do głowy nam nie przychodzi, że nam ktoś wyrwie portfel, da pałką w łeb, czy sprzeda kilogram piasku w torebce z napisem cukier.



High five mentality to jednak coś więcej, to przydanie tej wymianie towarów i usług elementu zabawy, radości z powodu wzajemnego obcowania. Drugi człowiek przestaje zachowywać się jak robot, reaguje uśmiechem na uśmiech, a uśmiech w kontaktach z drugim człowiekiem wynagradza nam brak ogona, którym moglibyśmy pomachać. Przyjazne roboty izraelskiego inżyniera kiwały potakująco głowami, reagowały na nasze gesty, wybijały rytm, słowem sprawiały wrażenie istot gotowych przybić piątkę.



W społeczeństwie w którym rozwija się kultura przyjaznej samolubności opartej na high five mentality pojawia się znacznie więcej kooperacyjnej innowacyjności, daje się zrobić więcej wspaniałych rzeczy, przy równoczesnych ogromnych nagrodach w postaci radości ze wspólnej zabawy.


W świecie nacechowanym wrednością nawet arcymistrzowie propagowania high five mentality,  tacy jak Jurek Owsiak, w końcu mówią „dość tego, kurwa” i to jest obrona konieczna przyjaznej samolubności, która dzięki kulturze, może przeradzać się z brudnego, zyskownego altruizmu, w altruizm czysty, pozornie nieodwzajemniony. Jeśli lubimy lubić innych, jeśli high five mentality  dostarcza nam nagrody głównej, w postaci sensu życia, musimy od czasu do czasu powiedzieć „dość tego, kurwa” ludziom, którym sensu życia dostarcza czysta, nieodwzajemniona wredność.


Jurku, niech Cię ręka boska broni, żebyś dał się złamać bandzie chrzanionych mend. Jesteś nam potrzebny, żebyśmy mogli rano wstawać z ochotą strzelenia piątki ze światem!


Oczywiście ciekawy byłby również artykuł pod tytułem „O pochodzeniu wredności”. Tu jednak potrzebny byłby inny autor, bo na tym to ja się zupełnie nie znam.

* Tekst opublikowany pierwotnie na stronie PSR


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nauka

Znalezionych 1476 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Dlaczego kod genetyczny nie jest uniwersalny   Cobb   2014-10-06
Zachwycający rabuś, który liczy sto milionów lat   Cobb   2014-04-28
Twoja wewnętrzna mucha   Cobb   2014-01-22
Ćma gynandromorf wychodzi na światło dzienne  - opowiada historię o nauce    Cobb   2015-09-15
Seksizm w nauce: czy Watson i Crick naprawdę ukradli dane Rosalind Franklin?   Cobb   2015-07-07
Uroczy wykres, który opowiada naszą historię   Cobb   2017-10-17
12 podstawowych punktów biologii ewolucyjnej   Cobb   2016-03-02
Świat RNA   Cobb   2014-11-27
Jak karakara wygrywa z osami   Cobb   2013-12-29
Seymour Benzer: humor, historia i genetyka   Cobb   2014-03-21
Dlaczego powinny nas fascynować liczące 100 tysięcy lat ludzkie zęby z Chin?   Cobb   2015-10-30
DNA: zoptymalizowany kod źródłowy?   Cobb   2015-11-30
Urodziny Rosalind Franklin!   Cobb   2020-07-31
Wszystkiego najlepszego w dniu 60. urodzin, centralny dogmacie!   Cobb   2017-10-04
Dziwaczne, wysysające krew czerwie jurajskie   Cobb   2014-06-28
Geny neandertalskie są wszędzie   Cobb   2015-10-23
Technologia pomaga w kryzysach wodnych na całym globie   Cohen   2019-04-02
Ptasia grypa w czasach ludzkiej zarazy   Collins   2022-01-11
Oszaleć na punkcie nietoperzy w czasach korony i politykierstwa   Collins   2020-07-25
Oxitec rozszerza próby z komarami GMO, by zredukować szerzenie się malarii   Conrow   2022-04-28
Nigeria daje zielone światło kukurydzy GMO   Conrow   2021-11-22
Rośliny zmodyfikowane: odkłamać opinię o GMO   Conrow   2022-04-07
Bakłażan GMO jest udokumentowaną wygraną ubogich farmerów   Conrow   2021-09-23
Selektywnie stosowana koncepcja tabula rasa i ideologicznie motywowane nieporozumienia   Cory Clark   2019-05-09
Dlaczego zwierzęta są urocze?   Coyne   2014-12-30
Trzecia droga ewolucji? Nie sądzę   Coyne   2015-03-05
Lekcja ewolucji: specjacja w akcji!   Coyne   2015-01-12
Moda na kopanie nauki   Coyne   2014-02-03
Niezwykłe pasikoniki naśladujące liście, u których samce i samice są różnych kolorów   Coyne   2017-01-24
Francis Crick był niesamowitym geniuszem   Coyne   2015-04-02
Ogon ćmy i nietoperze   Coyne   2015-02-23
Skąd bóbr? To są szczuroskoczki, a nie wiewiórki!   Coyne   2017-04-11
Dan Brown - akomodacjonista   Coyne   2015-01-31
Ideologiczna opozycja wobec prawdy biologicznej   Coyne   2016-12-28
Nowe niezwykłe skamieniałości typu “Łupki z Burgess”   Coyne   2014-02-22
Kolejny gatunek wron używa narzędzi   Coyne   2016-10-06
Seks paproci i kreacjoniści   Coyne   2015-03-27
Mistyfikacja Sokala: dwadzieścia lat później   Coyne   2017-01-13
Dobór naturalny w naszym gatunku na przestrzeni ostatnich dwóch tysiącleci   Coyne   2016-10-22
Nowa data udomowienia kotów: około 5300 lat temu – i to w Chinach   Coyne   2013-12-26
Pisklę przypominające wyglądem i zachowaniem trującą gąsienicę   Coyne   2014-12-18
Czy rozum jest “większy niż nauka”? Kiepska próba deprecjonowania nauki   Coyne   2015-04-28
Ewolucyjny poziom ludzkiej przemocy   Coyne   2016-10-14
Ciąg dalszy sporu o dobór grupowy   Coyne   2015-04-22
Eureka! Sprytne wrony to odkryły   Coyne   2014-04-07
Koniec humanistyki?   Coyne   2014-01-15
Nowe skamieniałości: najwcześniejszy na świecie znany ptak   Coyne   2015-05-12
Facet od nauki przeciwko GMO   Coyne   2014-11-12
Najstarsze organizmy: 3,7 miliarda lat?   Coyne   2016-09-13
Montezuma i jego flirty   Coyne   2014-05-11
Specjacja hybryd może być rzadka   Coyne   2016-10-29
Trawa w uchu. Ale po co?   Coyne   2014-07-09
Koszmar kreacjonisty: ewolucja w działaniu   Coyne   2016-09-21
Nowy, opierzony i czteroskrzydły dinosaur   Coyne   2014-07-23
Zmień swoje geny przez zmianę swojego życia   Coyne   2014-05-15
Czy człowiek musiał wyewoluować?   Coyne   2015-05-15
Selektywne używanie narzędzi wśród mrówek   Coyne   2017-01-17
Adam i Ewa: dwoje, czy więcej niż dwoje przodków?   Coyne   2017-01-07
Historia porostów i człowieka, który ją skorygował   Coyne   2017-01-26
Delfiny umyślnie narkotyzują się truciznami rozdymków   Coyne   2014-01-04
Przedwczesna wiadomość o śmierci samolubnego genu   Coyne   2013-12-22
Homo floresiensis, hominin “hobbit”, w Internecie   Coyne   2016-11-25
Modliszka storczykowa: czy upodabnia się do storczyka?   Coyne   2015-03-13
Cuda genetyki: arbuz bez pestek   Coyne   2014-08-25
Pająk upodabnia się do ptasich odchodów   Coyne   2014-06-17
Ewolucja i Bóg   Coyne   2014-01-29
Intelektualne danie dnia  The Big Think   Coyne   2014-03-04
Tajemnica pasków zebry rozwiązana – a przynajmniej tak mówią naukowcy   Coyne   2017-01-31
Mimikra chemiczna u mszyc   Coyne   2015-02-19
Jak często geny przeskakują między gatunkami?   Coyne   2015-04-18
Marnie napisany artykuł o uroczym gryzoniu   Coyne   2014-07-03
Ślepa salamandra z Teksasu ma nerw wzrokowy, ale nie ma prawdziwych oczu   Coyne   2016-10-11
Ukwiał żyje w antarktycznym lodzie!   Coyne   2014-01-25
Żebropławy, czyli dziwactwa ewolucji   Coyne   2013-12-30
OLBRZYMI owad wodny (i kilka innych)   Coyne   2014-07-28
Seksizm w nauce o jaskiniowych owadach   Coyne   2014-04-26
Dobór krewniaczy pozostaje wartościowym narzędziem   Coyne   2015-04-06
Najstarsza jak dotąd identyfikacja medycyny sądowej   Coyne   2014-12-10
Pradawnym płazom odrastały kończyny   Coyne   2014-09-29
Dymorfizm płciowy i ideologia   Coyne   2014-12-01
Bajka o kaczkach karolinkach   Coyne   2016-12-16
Grantowie na Galápagos i ich hybrydowe gatunki   Coyne   2014-08-18
Czy humaniści boją się nauki?   Coyne   2014-02-07
Fantastyczna mimikra tropikalnego pnącza   Coyne   2014-05-03
Nowy opierzony dinozaur sugeruje, że większość dinozaurów miała pióra   Coyne   2014-08-03
Dowody ewolucji: wideo i nieco dłuższy wywód   Coyne   2014-10-22
O pochodzeniu dobra i zła   Coyne   2014-02-05
Genetyka kocich łat   Coyne   2014-11-26
Wierzący nagradzani za życia   Coyne   2014-12-21
Lucy mogła umrzeć spadając z drzewa   Coyne   2016-09-07
Opierzony ogon dinozaura w bursztynie!   Coyne   2016-12-19
Nowa i dziwaczna, zmieniająca kształt żaba   Coyne   2015-04-10
Z nowego artykuły wynika, że istnieje nie jeden, a cztery gatunki żyraf, nie jestem jednak pewien   Coyne   2016-09-27
John van Wyhe obala mity o Darwinie   Coyne   2016-11-09
Ewolucja, ptaki i kwiaty   Coyne   2014-06-02
Pradawne rośliny kwitnące znalezione w bursztynie   Coyne   2014-01-10
Najstarsze żyjące organizmy   Coyne   2014-04-03
Użycie ognia przez homininy: przykład szybkiej ewolucji kulturowej?   Coyne   2021-08-04
Cztery prawa biologii ewolucyjnej   Coyne   2015-10-13
Znaleziono najstarszego “bilaterian”: odkryto podobne do robaka stworzenie wraz z jego skamieniałymi śladami   Coyne   2020-04-16

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk