Druga obok batesowskiej klasyczna forma mimikry nazywa się mimikrą müllerowską, nazwaną od biologa niemieckiego, Fritza Müllera, który opisał to zjawisko. W tym wypadku wiele niesmacznych, niebezpiecznych lub toksycznych gatunków zaczyna przypominać siebie wzajemnie, ponieważ ułatwia to uczenie się drapieżników.
Pisałem trochę o
mimikrze batesowskiej, w której drapieżniki unikają trującego gatunku (zwanego “modelem”) często z powodu jego jaskrawego ubarwienia lub wzoru, który zwraca na to uwagę (“ubarwienie aposematyczne”). Modelami unikanymi przez drapieżników są pszczoły, osy i kilka paskudnie smakujących motyli, takich jak monarcha (patrz wcześniejszy post). Kiedy drapieżnik nauczy się unikać konkretnego wzoru, ponieważ kojarzy go z toksycznością lub złym smakiem – a to znaczy, że drapieżnik musiał mieć co najmniej jedno doświadczenie z modelem – daje to otwarcie ewolucyjne dla gatunku nietoksycznego lub smacznego, by rozwinąć podobieństwo do modelu. Te gatunki, zwane „mimikami”, podlegają doborowi na podobieństwo, bo im bardziej przypominasz model już unikany przez drapieżnika, tym większa szansa przeżycia i przekazania swoich genów – wzbogacając tym pule mimików w geny, które czynią, że wyglądają jak modele.
Tutaj jest jeden przykład mimikry batesowskiej (nazwanej tak od nazwiska Waltera Henry’ego Batesa, który opisał to zjawisko): pisklęta ptaka Laniocera hypopyrra, pokutnika perlistego w Peru. Jest to dziwaczne, ponieważ pisklęta przypominają zarówno zachowaniem, jak wyglądem toksyczne gąsienice, które żyją w tej samej okolicy. Przeczytajcie mój post o tym zdumiewającym podobieństwie. (To nie jest w 100% potwierdzony wypadek mimikry batesowskiej, ale wygląda dość solidnie):
Inne posty o mimikrze batesowskiej można znaleźć tutaj.
Druga klasyczna forma mimikry nazywa się mimikrą müllerowską, nazwaną od biologa niemieckiego, Fritza Müllera, który opisał to zjawisko. W tym wypadku wiele niesmacznych, niebezpiecznych lub toksycznych gatunków zaczyna przypominać siebie wzajemnie, ponieważ ułatwia to uczenie się drapieżników. Rozumiem przez to, że im więcej osobników różnych gatunków, które drapieżniki uznały za niedobre, przypomina siebie wzajemnie, tym większą mają ochronę, ponieważ różne gatunki o podobnym wyglądzie wzmacniają naukę dla drapieżników.
W mimikrze müllerowskiej oba gatunki są równocześnie modelami i mimikami. Jest wiele przykładów müllerowskich „kręgów mimikry”, w których niespokrewnione gatunki przyjmują podobne ubarwienie i wzory: te kręgi mogą obejmować ćmy, chrabąszcze, pluskwy i tak dalej – i wszystkie wyglądają podobnie. Muszą oczywiście żyć w tym samym miejscu, bo dla wyewoluowania tego systemu niezbędny jest drapieżnik, który natyka się na wszystkie te gatunki – tak samo jak w mimikrze batesowskiej model i mimik muszą żyć w tym samym miejscu (istnieje kilka wyjątków).
Tutaj jest nowy tweet przyrodnika i fotografa Piotra Naskręckiego, pokazujący trzy piękne mimiki müllerowskie: członków Ampulicidae (tropikalnych “os karaluszych”), Apidae (różnych rodzajów pszczół), i Chrysididae (złotolitkowate, rodzina błonkówek). Wszystkie są niebezpieczne dla drapieżników (żądlą) i wszystkie mają podobne, metaliczno-zielone ubarwienie. Można je uznać za krąg mimikry i podejrzewam, że mają przynajmniej jednego wspólnego drapieżnika (przypuszczalnie ptaka).
h/t: Matthew Cobb, inveterate Twitter-scanner
https://whyevolutionistrue.wordpress.com/2017/01/29/mullerian-mimicry-in-the-hymenoptera/
Why Evolution Is True, 29 stycznia 2017
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska