Prawda

Sobota, 4 maja 2024 - 05:37

« Poprzedni Następny »


Mój dojrzały ateizm,
Część II


Lucjan Ferus 2014-11-02


Zorganizowany stan kapłański (wpierw szamański) stanowił późniejszy etap rozwoju religii, choć jego korzenie, tak jak i całej religii, tkwią w mitycznym myśleniu i postrzeganiu świata przez ówczesnych ludzi. Trudno byłoby dzisiaj odnaleźć cezurę, która oddzielałaby etap nieświadomego swej roli kapłaństwa, od tego już świadomego (i cynicznego), potrafiącego wykorzystywać swoją uprzywilejowaną pozycję wśród współplemieńców.

 

Motto: „Przekonajmy najpierw wierzących, że marnują życie w pogoni za urojeniami, a może wtedy zaakceptują /../ że żarliwość w obronie rozumu jest czymś innym niż dogmatyczność w obronie urojenia.” Jerry Coyne:  Podsumowanie ataków na ateistów

G.S: Mówiłeś, że człowiek – jako gatunek – musiał mieć odpowiednie predyspozycje psychiczne, które umożliwiły mu myślenie religijne, prawda? Masz na myśli ów słynny „ośrodek boga” umiejscowiony ponoć w naszym mózgu?

 

L.F: Jak na razie niczego takiego nie stwierdzono, badając budowę tego naczelnego organu. To niektóre media są jak zwykle winne tym sensacyjnym doniesieniom. Sprawa jest znacznie bardziej prozaiczna: owe „religijne predyspozycje” dostaliśmy od Matki Natury (ujmując to poetycko) w toku ewolucji, po to by przetrwać w niebezpiecznym dla nas środowisku.

  

W książce „dlaczego wierzymy w boga(-ów)” J.Andersona Thomsona, Jr i Clare Aukofer, wyszczególnione są między innymi owe predyspozycje, które nazywane są adaptacjami i stanowią podstawowe elementy konstrukcji wierzeń religijnych. Te wszystkie adaptacje w przeważającym stopniu działają bez naszej wiedzy, większości z nich nigdy sobie nie uświadamiamy. W pierwszym rozdziale autorzy tak piszą:

 

„W porównaniu z tym, co się naprawdę dzieje w naszych umysłach, koncepcja jednej nadprzyrodzonej istoty wydaje się prosta. Aby uwierzyć w boga, nasz umysł wykorzystuje raptem nie więcej niż 20 utrwalonych adaptacji, które przez całe eony ewoluowały na drodze doboru naturalnego, pomagając nam koegzystować i porozumiewać się z naszymi bliźnimi Homo sapiens po to, abyśmy mogli przetrwać i zdominować tę planetę”.

 

Ponieważ opis i sposób działania tych adaptacji przedstawiony jest w książce na wielu  stronach, ograniczę się tylko do wymienienia ich nazw i krótkiej charakterystyki. Najsilniejsza z nich to system przywiązania: podstawa więzi pomiędzy dzieckiem a rodzicem; religie wykorzystują ją ofiarowując nam nadprzyrodzonych „rodziców”, opiekujących się nami, kochających nas i znających nasze pragnienia.

 

 Następna adaptacja to mechanizmy teorii umysłu: posiadamy wrodzoną umiejętność „odczytywania” co inni myślą o nas. Z łatwością więc możemy wyobrazić sobie bezpostaciowy umysł i „odczytać” jego zamiary względem nas. Nazywanie boga „ojcem” wykorzystuje naszą wrodzoną skłonność do przywiązania, ale też adaptację określaną jako przeniesienie. Na postacie religijne, podświadomie przenosimy więzi emocjonalne łączące nas z rodzicami, rodzeństwem i bliskimi.

 

Kolejną adaptacją, która wyświadcza religii przysługę, jest nasza skłonność do przypisywania ludzkich mocy lub wpływów nieomal wszystkiemu z czym się spotykamy. Określa się ją jako nadaktywny mechanizm sprawczości. Wspiera ona wierzenia religijne, gdyż zakładamy obecność istot, których nie możemy zobaczyć, i wierzymy, że mają wpływ na nasze życie. Pozwolisz, że ponownie posłużę się cytatem:

 

„Jako istoty społeczne wyposażone we wszystkie te zdolności adaptacyjne jesteśmy predysponowani do tego, by uwierzyć w boską postać, z którą łączy nas silna więź. Możemy przypisać jej celowe zamiary i działanie /../ i w rezultacie możemy uwierzyć, że ta istota pragnie nawiązać z nami kontakt. Jednakże pozostaje ona niewidzialna i w znacznym stopniu wymyślona /../ W jaki sposób istota taka przemienia się w boga?”

 

Na dalszych stronach książki przedstawiona jest odpowiedź na to pytanie, tyle, że wiąże się ona jeszcze z innymi adaptacjami, opisanymi na wielu stronach. Nie chciałbym przesadzać z tymi cytatami, dlatego przytoczę jeszcze jedną adaptację: zdolność do samooszukiwania.

 

„Jeśli oszukujemy samych siebie, to bez trudu możemy oszukać także innych. /../ Ta zdolność człowieka do oszukiwania samego siebie ma decydujące znaczenie dla wiary religijnej. Gdyby wielu wierzących mogło wyraźniej zobaczyć swoje umysły, to ujrzeliby, jaką rolę w ich akceptacji wiary odgrywa samooszukiwanie /../”.

 

Na koniec tego wątku coś w rodzaju podsumowania:

 

„Ważne jest, by to zrozumieć /../Adaptacje te wykształciły się, aby rozwiązywać konkretne społeczne oraz interpersonalne problemy w czasie gdy ludzkość ewoluowała. Niemal przypadkowo – co wcale nie umniejsza ich mocy – wszystkie one wspólnie tworzą fundamenty każdej religijnej idei, wierzenia i rytuału. Wierzenia religijne to nic innego, jak poddane niewielkim przeróbkom podstawowe społeczne mechanizmy przetrwania. /../

 

Wszystkie religie /../ zaczynają się od wiary w jedną lub więcej głównych świętych postaci lub nauczycieli. W większości z nich występuje jedno lub więcej bóstw, które potrafią nawiązywać z nami kontakt, są chętne i zdolne wpływać na nasze życie, mogą słyszeć nasze nie wyrażane na głos życzenia i je spełniać, a do tego są w mocy czynić dosłownie wszystko. /../ Niemniej jednak wszystkie one są do siebie /../ podobne. /../.

 

Religia może oferować pocieszenie w okrutnym świecie; może budować społeczność; może wzniecać konflikty. Mówiąc krótko, może mieć swoje zastosowanie – służące dobru i służące złu. Ale została stworzona przez istoty ludzkie, i ten świat stanie się lepszy, jeśli przestaniemy ją mylić z faktami”.

 

Z oczywistych względów nie możemy się wdawać w długie dysputy, dlatego pozwoliłem sobie dokonać pewnych skrótów myślowych. Mam nadzieję, że mimo to, sens powyższych wypowiedzi można właściwie zrozumieć.

 

G.S: Oczywiście! Jak widzę, konsekwentnie trzymasz się przyjętego wcześniej założenia, iż religie są wyłącznie dziełem ludzkich umysłów, kierujących się prawami natury, które wykształciły się w czasie ewolucji życia na ziemi, tak?

 

L.F: Zgadza się! Dlatego ci nasi „bogowie” mają właśnie takie cechy, które idealnie współgrają z naszymi „wyobrażeniami” o nich i dlatego – między innymi – religie mają tak wielką władzę nad ludźmi.

 

G.S: Zastanawia mnie jedno; skoro religie korzystają  w naturalny sposób z naszych wrodzonych predyspozycji umysłowych, to mogłoby oznaczać, że są dla nas niezbędnym dopełnieniem kulturowym, bez którego nasz gatunek nie osiągnąłby obecnego stopnia rozwoju. Co więc jest w tym złego?

 

L.F: Zło jest właśnie w tym, iż religie mają dzięki temu zbyt wielką władzę nad ludźmi. Rozum ludzki został tak silnie zdominowany przez wierzenia religijne, że człowiek stał się ich nieświadomym niewolnikiem. Można by powiedzieć językiem poetyckim, iż religie zawarły szczególny pakt z naturą ludzką: my ci zapewnimy komfort psychiczny w postaci poczucia bezpieczeństwa, lecz ty oddasz się nam pod całkowitą kontrolę.  

 

Jeśli wziąć pod uwagę, iż większość procesów myślowych związanych z adaptacjami, rozgrywa się w naszej podświadomości, to z tą całkowitą kontrolą wcale nie przesadziłem. Ludzie są w dosłownym znaczeniu nieświadomymi niewolnikami swych religii/wierzeń. Nie muszę chyba dodawać, iż w tej sytuacji racje rozumowe, na które wielu wierzących lubi się powoływać, schodzą na plan dalszy, o ile w ogóle mają jakiekolwiek znaczenie.

 

I byłoby „wszystko pięknie” (czyli można by ścierpieć tę sytuację i zapewne nie byłoby ateistów), gdyby religie nie wykorzystywały świadomie swej władzy nad ludźmi (o czym właśnie mówi owa konstatacja L.Feuerbacha). A wykorzystują od zawsze i to w bardzo perfidny sposób, który nie ma nic wspólnego z ideami przez nie głoszonymi, za to ma wiele wspólnego z wieloma brzydkimi cechami naszej natury, a jedną z nich jest potrzeba władzy i dominacji nad innymi osobnikami naszego gatunku.  

 

G.S: Czyli następna adaptacja, która potrzebna była do tego, aby wytworzył się stan kapłański i dzięki temu większość religii stała się sacerdotalistyczna?

 

L.F: Otóż nie! Ten problem bardzo ciekawie opisał niemiecki filozof M.Schmidt-Salomon w książce Humanizm ewolucyjny. Posłuchaj:

 

„Jeśli traktować poważnie zasadę ekonomii myślenia, która w historii badań naukowych sprawdzała się dotąd systematycznie jako metoda odróżniania poprawnych teorii od błędnych, to ze znanych mitów religijnych pozostanie niewiele – zbyt mało, by móc z tego skonstruować jeszcze jakąś religię. W związku z powyższym nasuwa się frapujące pytanie:

 

Dlaczego religie mimo tego mankamentu odgrywają w historii ludzkości (do dzisiaj!) tak znaczną rolę? Jak właściwie wytłumaczyć wymysł człowieka, że stworzył go Bóg (lub bogowie), którego (których) nakazom musi się niewolniczo podporządkować?

Pośród wielu możliwych teorii wyjaśniających ten fenomen, argument ewolucyjno – biologiczny wydaje się chyba najciekawszy – i najbardziej obrazoburczy. Pogląd ten przedstawia Boga jako wyimaginowanego przewodnika stada (samca alfa), typową konstrukcję mózgu naczelnych, która ukonstytuowała się m.in. dlatego, że zapewniała niektórym członkom naszego gatunku znaczną przewagę w walce o zasoby. Zasada była i jest nadzwyczaj prosta:

 

Ktoś, kto potrafi sprawiać wrażenie, że jest w „dobrych układach” ze „srebrnogrzbietym samcem w zaświatach”, już z tego powodu może wzmocnić swojąpozycję społeczną whierarchii ludzkich ssaków. W zasadzie chodzi tu o wyrafinowane rozbudowywanie struktur sprawowania władzy, zapewniania sobie przywilejów i lepszej pozycji – zachowanie obserwowane u wielu gatunków ssaków. /../

 

Żadna rozsądna małpa nie dałaby się zwieść urojonemu przewodnikowi stada, podczas gdy człowiek staje się zbyt często ofiarą swojej wybujałej fantazji. Tak oto ugruntował się niespotykany w naturze system władzy, będący dla nas, jako szczególne „osiągnięcie kultury”, wątpliwym powodem do dumy”.

 

G.S: Sugerujesz, że początki stanu kapłańskiego miały takie prozaiczne pochodzenie?: umiejętność przekonania współplemieńców, że posiada się bezpośredni kontakt z bóstwem?

 

L.F: Tak wynika z doskonałej pracy tego niemieckiego filozofa, popartej przekonującą argumentacją. Jednak nie należy mylić tych początków z początkami religii. Te prawdziwe początki wierzeń religijnych są dużo wcześniejsze i dotyczą mitotwórczego okresu kultury człowieka. W książce Jerzego Cepika Jak człowiek stworzył bogów jest to tak ujęte :

 

„Autorzy prareligii i pramitologii są bezimienni /../ Tworzone mity wynikały z najgłębszego przekonania, porządkowały nieznany świat, stanowiły prawdę nie do obalenia /../ Dla człowieka tamtych czasów, wszystkie przejawy życia na ziemi były zdumiewającymi darami sił Ziemi i Nieba. /../ Mitologia wypełnia lukę w wiedzy o prehistorii. W zawodnej pamięci ludzkiej wiara funkcjonuje jako prawda. /../

 

Cokolwiek człowiek stworzył w sferze religii, u podstaw jego poczynań tkwiły wysiłki objaśnienia zastanego świata, z którym walczył o swój człowieczy byt z niezwykłą zawziętością. /../ W młodszym paleolicie zostały stworzone podstawy religii i najstarsza mitologia świata. Ówczesny człowiek wierzył głęboko, że istnienie swoje na ziemi zawdzięcza siłom, które zdolne są stworzyć wszystko i wszystko zniszczyć: bogom”.

 

Zatem było to dokładnie tak, jak to przedstawił L.Feuerbach: religia jest nieświadomą iluzją, ponieważ wtedy, kiedy powstawała, ludzie byli przekonani, że odkrywają prawa rządzące  rzeczywistością. Podczas gdy tak naprawdę oni narzucali jej swoje wyobrażenia o świecie, o duchach, bóstwach, demonach, aniołach i wielu innych niewidzialnych istotach, które według nich miały decydujący wpływ na ich życie, a które były tylko tworami ich wyobraźni.

 

Zorganizowany stan kapłański (wpierw szamański) stanowił późniejszy etap rozwoju religii, choć jego korzenie, tak jak i całej religii, tkwią w mitycznym myśleniu i postrzeganiu świata przez ówczesnych ludzi. Trudno byłoby dzisiaj odnaleźć cezurę, która oddzielałaby etap nieświadomego swej roli kapłaństwa, od tego już świadomego (i cynicznego), potrafiącego wykorzystywać swoją uprzywilejowaną pozycję wśród współplemieńców.

 

Musiało to nastąpić bardzo dawno temu, ponieważ wszelkie dostępne świadectwa historii dotyczące religii, jednoznacznie pokazują, iż od niepamiętnych czasów kapłani w nadzwyczaj umiejętny sposób potrafili czerpać materialne korzyści z wyznawanych religii. Wykorzystując do tego celu swoje pośrednictwo pomiędzy wyznawcami, a bóstwem, które oni reprezentują, i w imieniu którego od niepamiętnych czasów dzierżyli władzę.   

 

G.S: Ale jak sam powiedziałeś, to było dawno temu w zamierzchłych czasach. Współczesny kler chyba już nie wykorzystuje w tak dużym stopniu swojej uprzywilejowanej pozycji pośrednikapomiędzy Bogiem, a jego wyznawcami?

 

L.F: Oczywiście, że wykorzystuje (od zawsze zresztą), już chociażby przez sam fakt swego istnienia. Czy samo to, że prawie wszystkie religie są sacerdotalistyczne nic ci nie mówi? Wyobraź sobie Boga – stwórcę niewyobrażalnie wielkiego i starego Wszechświata, który na jakiejś małej planetce na peryferiach jednej z miliardów galaktyk, postanowił objawić się jednym ze swych licznych stworzeń. Po co to uczynił?

 

Głównie po to, aby włączyć się aktywnie w ich historię; karać biernych i opornych, nagradzać lojalnych sobie, narzucać im wymyślone przez siebie prawa moralne i odbierać należną sobie cześć i oznaki uwielbienia, wyrażane w formie składanych mu ofiar, specjalnych rytuałów religijnych i odgrywanej przez kapłanów liturgii. Nie wydaje ci się ten „nasz bóg” nieco anachroniczny w kontekście swego dzieła – Wszechświata?

 

Bardzo ciekawie (i dowcipnie zarazem) przedstawił ten problem Michael Schmidt-Salomon w książce Poza dobrem i złem. Posłuchaj:

 

„Wystarczy uświadomić sobie tę monstrualną dymensję, by zrozumieć, że w rzeczywistości nasza planeta nie jest niczym więcej jak małym pyłkiem w kosmosie. Cóż zatem w obliczu takich rozpoznań myśleć o tym, że małpopodobna forma życia, która powstała przypadkowo na tymże pyłku, gatunek, którego przed prawie dwoma miliardami lat jeszcze nie było, a za dwa miliardy już dawno nie będzie, zmyśla sobie historie mówiące o tym, że w sumie cały kosmos został stworzony tylko dla niego?

 

Czyż nie jest to wyraz największej megalomanii, kiedy owe suchonose małpy zawdzięczające swoją egzystencję temu, że prassaki wielkości szczurów przetrwały przypadkowo katastrofę wywołaną uderzeniem dziesięciokilometrowej asteroidy, wmawiają sobie istnienie wyimaginowanego stwórcy kosmosu (Boga), który nie ma nic lepszego do roboty, jak właśnie pod postacią tej małpy pojawiać się na ziemi (u chrześcijan) lub też argusowym okiem pilnować, czy ta przejściowa forma życia nie spożywa przypadkiem na swej małej planetce golonki (w judaizmie i islamie)?”

 

I to jest ten główny paradoks teologiczno-fizyczny, który najlepiej świadczy o tym, że religie i ich bogowie zostali stworzeni przez samych ludzi, a konkretnie przez kapłanów z dawnych czasów. Po pierwsze „sacerdotalizm”: jest to taka religia (prawie każda), w której kapłani jako jedyni do tego uprawnieni – pośredniczą pomiędzy bóstwem/bogiem a wyznawcami.

 

Akty religijne wykonywane przez nieupoważnione do tego osoby są nieskuteczne, a nawet mogą być uznawane za świętokradztwo i obrazę bóstwa. Religie sacerdotalistyczne są zatem rytualistyczne: akty religijne muszą być wykonywane przez wyszkolonego kapłana, według ustanowionego rytuału, dopiero wtedy są miłe bogu/bóstwu i skuteczne.  

 

Jednym słowem; kapłani kreując religijną „rzeczywistość” naszego świata, jednocześnie zagwarantowali sobie konieczny udział w tym religijnym teatrze, odgrywanym od tysiącleci na użytek wyznawców i ponoć dla ich dobra. Nie odżegnując się jednak od czerpania korzyści materialnych (i doczesnych) z tego stanu rzeczy.

 

Czasem nawet potrafią się otwarcie do tego przyznać, jak chociażby papież Grzegorz XVI, który stwierdził: „Nie liczy się religia, tylko liczy się polityka. Nie ważna jest sprawiedliwość tylko ziemski interes Kościoła”. Albo jak celnie to ujął papież Leon XIII: „Kochamy wszystkie formy państwa, jak długo postrzegane są nasze interesy”. Godna podziwu szczerość, nie sądzisz?

Oczywiście potrzeba tych praktyk musiała wypływać z „woli bożej” w tym względzie, jakże by inaczej! Dlatego jednocześnie kapłani wykreowali taki wizerunek boga, który domagał się od nich wybudowania sobie świątyni, celebrowania w niej wyszukanych rytuałów, oddawania sobie czci i składania ofiar (dawniej także z ludzi), jak i wiele innych oznak uwielbienia i miłości (także bojaźni) dla swojej osoby, a przy okazji szacunku dla „swoich” kapłanów.

 

G.S: Zróbmy taki test na logiczną prawidłowość twojego rozumowania: jeśli masz rację, powinny być w Biblii takie fragmenty, które wyraźnie zabezpieczają materialne interesy kapłanów, prawda? Czy są takie?

    

L.F: Jakże by inaczej! Nie przedstawię ci wszystkich, jedynie parę przykładów:

 

„Oto co nakazał Pan, mówiąc: „Dajcie z dóbr waszych daninę dla Pana”. Każdy więc /../ winien złożyć /../ złoto, srebro, brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior oraz sierść kozią, baranie skóry barwione na czerwono i skóry delfinów, oraz drzewo akacjowe, oliwę do świecznika, wonności do wyrobu oleju do namaszczania i pachnących kadzideł, kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału. I uczynią Mi święty przybytek, abym mógł zamieszkać wśród was”. (Wj 35,5-10).

 

Jest oczywiste, że bogu Jahwe te kosztowności i wonności nie były do niczego potrzebne, ani nawet ten przybytek, w którym miał jakoby zamieszkać pośród nich. Natomiast jego kapłanom jak najbardziej. Dlatego nie wahali się ich zażądać w imieniu boga i na dodatek zapisać to jako „słowo boże”. Podobnych przykładów, gdzie bóg bardziej dba o interesy kapłanów, niż o swoje jest więcej. W zasadzie cała Księga kapłańska jest temu poświęcona, ponieważ dotyczy liturgii i rytuałów, czyli głównego zajęcia kapłanów. I tak na przykład:

 

Wszędzie tam, gdzie „zaleca” swym wyznawcom, aby nie pokazywali się przed nim z próżnymi rękami (Wj 23,15 i 34,,9), lub składali pokarm w formie ofiary spalanej (Kpł 21,6), mile drażniący jego zmysł powonienia (Rdz 8,21), albo tam, gdzie bóg nakazuje płacić podatek od życia, przy okazji spisu ludności (Wj 30,11), lub ustanawia wykup od ślubów, spłacany mu srebrnymi syklami, według dokładnego cennika (Kpł 27,2-8), albo na przykład: „Jeśli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? /../ Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 8,11-14), itd.

 

G.S: No dobrze, to były dawne czasy. A współczesne religie monoteistyczne? Jak w nich przedstawia się ten problem? Coś się zmieniło na lepsze w tym względzie?

 

L.F: Zmieniają się tylko czasy, religie i metody osiągania korzyści przez kapłanów. Jednak ukryty sens ich działalności (nazywanej obecnie misją ewangelizacyjną) pozostaje nadal taki sam, jak przed wiekami: nasz bóg nie może się obejść bez ziemskich „pomocników”, czyli kapłanów, którzy dbając o jego doczesne interesy muszą być nie tylko sowicie opłacani przez wiernych. Muszą być także przez nich darzeni szacunkiem, uwielbieniem i być autorytetem w każdej dziedzinie życia. Inna koncepcja religii nie wchodzi w rachubę.

 

A, że nie zmieniło się w tym względzie zbyt wiele przez ostatnie dwa tysiąclecia, najlepiej świadczą dokumenty historyczne, w których jest opisane mnóstwo różnych przykładów zapobiegliwości kapłanów o swój materialny byt doczesny. I wygląda na to, że w tym aspekcie „posługi kapłańskiej” niewiele się zmieniło. Ponieważ ten problem wielokrotnie przedstawiałem w swoich tekstach,teraz omówię go ogólnikowo w szerszej perspektywie historycznej.

 

Jak pokazuje niechlubna historia Kościoła katolickiego, najbardziej zapobiegliwymi i zarazem pomysłowymi pasterzami w pomnażaniu swoich dochodów byli papieże, kardynałowie i biskupi. Potrafili przemieniać w pieniądze prawie wszystko, dając w każdym stuleciu przykład wielkiej korupcji i demoralizacji. Sprzedawali wszystko, co można było spieniężyć: bulle, łaski, dokumenty, nominacje na biskupów, opatów, probostwa katedralne, najświętsze relikwie, a także masowo rozprowadzali fałszywe relikwie (np. całunu).

 

Inkasowali świętopietrze, czynsz dzierżawny i daniny z ziem sobie podległych. Inkasowali cały majątek „kacerzy” skazanych w Państwie Kościelnym, dziesięcinę od każdego kościoła na świecie. Pobierali pieniądze za przyznanie i potwierdzenie władzy królewskiej, brali ogromne łapówki, na wielką skalę handlowali odpustami. Stale zwiększali podatki i wymyślali coraz to inne, zakładali domy publiczne i wynajmowali je kardynałom, nawet ladacznice obłożyli podatkiem.

 

Tolerowali współżycie duchownych z kobietami, jeśli tylko uiszczali oni wymaganą opłatę, tzw. „grosz kurewski”, będący dla nich olbrzymim źródłem dochodu. Konfiskowali majątki, nakładali kontrybucje, a najbardziej dochodowym zajęciem było palenie na stosie „czarownic”. Dogmaty przeforsowywali przy pomocy obfitych łapówek, jednym słowem; łupili i obdzierali ze skóry wszędzie tam, gdzie mogli osiągnąć największe korzyści. Byli klasą nastawioną na władzę i zysk, żyjącą z potu i krwi innych ludzi. (według książki Opus diaboli  Karlheinza Deschnera).

 

Można by jeszcze długo cytować podobne do powyższych świadectwa historii, jednoznacznie pokazujące czym naprawdę są religie i jaki mają nadrzędny cel (a cel uświęca środki, czyż nie?) I jest to ta „lepsza” i mniej drastyczna strona religii, gdyż chodzi w niej tylko o pieniądze i związaną z nimi odwieczną chciwość pasterzy. Tę stronę bardziej krwawą i przerażającą, pokazującą jakich zbrodni się oni dopuszczali aby móc realizować swoje chore ambicje, przedstawiałem w innych tekstach (np. Ateistyczny Kościół powszechny?). Dlatego tutaj ten problem pominę.

 

 

Listopad 2014 r.                                       ----- cdn. -----

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
10. Szanowny Panie Marku C (Negev). Lucjan Ferus 2014-11-06
9. Szanowny Autorze, Marek C (Negev) 2014-11-05
8. Markowi C (Negev). Lucjan Ferus 2014-11-05
7. Komantarze do komentarzy Marek C (Negev) 2014-11-04
6. Odpowiedź autora na odpowiedź redakcji. Lucjan Ferus 2014-11-04
5. ewolucja jest ślepa mieczysławski 2014-11-03
4. Do MKraus Lucjan Ferus 2014-11-03
3. Markowi C (Negev) MKraus 2014-11-03
2. Markowi C (Negev). Lucjan Ferus 2014-11-03
1. Autorowi Marek C (Negev) 2014-11-02


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Ekumeniczne spotkanie apostatów   Koraszewski   2021-06-29
Czy wolno krytykować muzułmanów?   Pandavar   2021-06-28
Targniecie się na życie wieczne?   Ferus   2021-06-27
Dwa różne Dekalogi   Ferus   2021-06-20
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Biblia, kobiety i Bóg? Czyli co takiego Bóg chce powiedzieć czytelnikom Pisma Świętego?   Ferus   2021-06-06
Jest człowieczeństwo i jest muzułmańskie człowieczeństwo   Pandavar   2021-06-03
Żałoba bez złudzeń   Igwe   2021-05-26
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Obraza uczuć religijnych. Czyli co obraża osoby wierzące, a co nie, choć może powinno?   Ferus   2021-05-09
„Szczepionkowa” hipoteza powstania religii   Ferus   2021-05-02
Książka Lucjana Ferusa   Koraszewski   2021-04-26
Kłamiemy, gdyż taką mamy naturę? Czyli „względna równowaga między prawdą a fikcją”.   Ferus   2021-04-25
Duchowa służba zdrowia. Czyli oblicze Boga zatroskanego Miłosierdziem.   Ferus   2021-04-18
Poświąteczna refleksja. Kiedy mity traktowane są jako rzeczywistość.   Ferus   2021-04-11
Nieautoryzowany wywiad z Bogiem   Ferus   2021-04-04
Miecz czy Rozum? Czyli jak uczy historia religii: na jedno wychodzi!   Ferus   2021-03-28
Diabelskie zwierciadło jest winne złu?   Ferus   2021-03-21
Dziewuchy dziewuchom tu i tam   Koraszewski   2021-03-16
Irracjonalne „objawienia boże” (II)   Ferus   2021-03-14
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Groza umiarkowanego islamizmu   Chesler   2021-03-04
Hartowanie ciała i hart ducha   Ferus   2021-02-28
Bezbożne „Ranczo”.Czyli nie jest dobrze, iż wierni mało wiedzą o religii, czy raczej bardzo dobrze?   Ferus   2021-02-21
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (IV)   Ferus   2021-02-14
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (II)   Ferus   2021-01-31
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości   Ferus   2021-01-24
Bajkowe dziedzictwo religii. Czyli wspaniała, ale też przerażająca potęga wyobraźni.   Ferus   2021-01-17
Bóg, ojczyzna, nędza i zniewolenie   Koraszewski   2021-01-14
Opatrzność Boża, a szczepienia na COVID-19   Ferus   2021-01-03
W Gazie Hamas jest Grinchem, który ukradł Boże Narodzenie   Fitzgerald   2020-12-31
Episkopat Polski w sprawie szczepionek zaleca: róbta co chceta   Koraszewski   2020-12-30
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Islam nakazuje kochać Mahometa i Dżihad bardziej niż własne rodziny     2020-12-14
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (II)   Ferus   2020-12-13
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Dylemat moralny czy prosty wybór?   Ferus   2020-11-15
Refleksje sprzed lat: „W obronie kobiet” II.   Ferus   2020-11-08
Refleksje sprzed lat: „W obronie kobiet”   Ferus   2020-11-01
Nasze zacofanie jest najgorszą obrazą Proroka   Montaser   2020-10-31
USA to jedyny kraj, który rozlicza mułłów   Rafizadeh   2020-10-27
Dyspensa zwalniająca wiernych z myślenia   Ferus   2020-10-25
Dziecinne pytanie: Po co ludzie stworzyli bogów?   Ferus   2020-10-18
Dziecinne pytanie: Po co Bóg stworzył ludzi?   Ferus   2020-10-11
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Beczka dziegciu i łyżka miodu   Ferus   2020-09-27
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Zamordowanie amerykańskiego “bluźniercy” w Pakistanie   Ibrahim   2020-09-16
Czy istnieją „głęboko niewierzący”?   Ferus   2020-09-06
Ludzie są grzeszni, ale Kościół (na pokaz) jest święty   Kruk   2020-09-03
Kogo bije dzban?   Koraszewski   2020-08-31
Refleksje sprzed lat: „Łaska boska” i inne   Ferus   2020-08-30
Ignorowane ludobójstwo chrześcijan w Nigerii    Ibrahim   2020-08-25
Egocentryzm religijny   Ferus   2020-08-23
Quo vadis religio?   Ferus   2020-08-16
Palestyńczycy: Priorytety muzułmańskich “uczonych” podczas COVID-19   Toameh   2020-08-04
Ituriel – elektroniczny bóg. Czyli książka, której nie napisałem.   Ferus   2020-08-02
Porwanie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i Kneset   Pandavar   2020-07-08
Dlaczego nauki i religii nie można ze sobą pogodzić   Koraszewski   2020-07-05
Palestyńczycy: Nieislamskie prawo o ochronie rodziny   Toameh   2020-07-02
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i Kneset   Pandavar   2020-07-01
Pochwała parlamentarnego ateizmu   Koraszewski   2020-06-28
Palestyńczycy: Czy rzeczywiście chodzi o “aneksję”?   Toameh   2020-06-26
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i KnesetCzęść 5: Wbijanie noża   Pandavar   2020-06-24
Przerażająca prawda o dziewicach z raju   Koraszewski   2020-06-24
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja (VI)   Ferus   2020-06-21
Turcja: Uczniowie czytają Koran i porzucają islam   Bulut   2020-06-19
Wiara, nauka i umiłowanie bzdury   Koraszewski   2020-06-17
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i Kneset   Pandavar   2020-06-17
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja. V   Ferus   2020-06-14
Dżihadystyczne narracje i islamskie fobie w Nigerii   Igwe   2020-06-11
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu (3)   Pandavar   2020-06-10
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja. IV   Ferus   2020-06-07
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu   Pandavar   2020-06-03
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja (III)   Ferus   2020-05-31
Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i Knesset.   Pandavar   2020-05-27
Męczeństwo w obronie niezmiernej głupoty   Koraszewski   2020-05-25
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja. II   Ferus   2020-05-24
Nie ma boga nad Boga   Koraszewski   2020-05-18
Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości - fikcja   Ferus   2020-05-17
Naprawdę świat chce być oszukiwany?   Ferus   2020-05-10
Usunięcie „Izraela” z duńskiej Biblii   Jacoby   2020-05-05
Fikcja uznawana za Prawdę (VIII)   Ferus   2020-05-03
Fikcja uznawana za Prawdę (VII)   Ferus   2020-04-26
Fikcja uznawana za Prawdę (VI)   Ferus   2020-04-19
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Fikcja uznawana za Prawdę (IV)   Ferus   2020-04-05
Oderwanie charedim   Rosenthal   2020-04-01
Fikcja uznawana za Prawdę (III)   Ferus   2020-03-29
Pandemia i muzułmańskie priorytety   Pandavar   2020-03-26
Fikcja uznawana za Prawdę (II)   Ferus   2020-03-22
Fikcja uznawana za Prawdę   Ferus   2020-03-15
Uciekłaś od wojny, a oni przyjęli cię      2020-03-13
Najdłużej trwająca mistyfikacja. Podsumowanie.   Ferus   2020-03-08
Religie usprawiedliwiają zabijanie, kradzież i inne przestępstwa   Al-Tamimi   2020-03-06
Credo islamu z ust autorytetu     2020-03-02

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk