Prawda

Wtorek, 19 marca 2024 - 12:57

« Poprzedni Następny »


Uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu (3)


Anjuli Pandavar 2020-06-10


Ostatnia godzina i tak dalej

 

Jak dotąd, analizując muzułmańskie uprowadzenie Holocaustu dla Dżihadu, wprowadziliśmy dwa związane zjawiska: muzułmanów udających, że upamiętniają Holocaust wraz z Żydami i nie-muzułmanów dających się nabrać na taki podstęp, szczególnie w czasie imprez upamiętniających wydarzenia takie jak wyzwolenie nazistowskiego obozu śmierci w Auschwitz-Birkenau i w Dzień Pamięci o Holocauście w Izraelu, jak również powszechne izraelskie błędne wyobrażenia o muzułmańskich Arabach w Izraelu.


Zbadaliśmy żydowskie reakcje na przemówienie posła do Knesetu, Mansoura Abbasa w Dzień Pamięci o Holocauście wraz z krytyczną analizą, jak też znaczenie nieprzyzwoitego nawiązania do Holocausty przez Jahję Sinwara, podstawy islamu w ekonomii politycznej barbarzyństwa, jak też islamski nakaz eksterminacji Żydów. W części 3 wprowadzamy najeżoną trudnościami kwestię tożsamości muzułmańskich Arabów w Izraelu na tle żydowskich złudzeń i pobożnych życzeń dotyczących lojalności „izraelskich Arabów”. Analizujemy ideologiczne i kulturowe aspekty islamu opartego na barbarzyńskiej ekonomii politycznej, drobiazgowo analizujemy muzułmańskie przemówienia w Auschwitz, przedstawiamy rolę tak zwanego „międzywyznaniowego” dialogu w pchaniu do przodu sprawy dżihadu i powracamy ponownie do niektórych tematów poruszonych wcześniej, by poddać je dokładniejszej analizie krytycznej. 

 

 

VI

 

Oczywiście, z jednej strony oszukańcze przemówienie Mansoura Abbasa w Knesecie może wskazywać na to, co zwykło się oczekiwać od „arabskich Palestyńczyków”, jeśli chodzi o rozróżnianie między prawdą a kłamstwem, a równocześnie ten „arabski Palestyńczyk” zasługuje na pochwałę, bo wzniósł się z królestwa kłamstwa do królestwa prawdy. Czy kogokolwiek innego oceniamy według tak przeraźliwie niskich standardów?

 

Z drugiej strony, jest to z pewnością wskaźnik znacznie bardziej niepokojącego zjawiska: tak nasilonej desperacji znacznej części żydowskiej populacji Izraela, że zrobią cokolwiek, zignorują cokolwiek i uwierzą we wszystko za urojenie pokoju z ludźmi, których religia zabrania im zawierania pokoju z Żydami, a na dodatek islam  nakazuje muzułmanom prowadzenie wojny z Żydami, aż ani jeden Żyd nie pozostanie na świecie. Jak to możliwe, że po siedemdziesięciu latach życia twarzą w twarz z tak widomie nienawidzącymi ludźmi tak wielu Izraelczyków pozostaje błogo nieświadoma czegoś, co było kryształowo jasne dla Majmonidesa?

 

A co z izraelskimi Arabami? Czy kiedykolwiek staną się arabskimi Izraelczykami? Mansour Abbas twierdzi wręcz bezczelnie jako wybrany do izraelskiego Knesetu, że jest „arabskim Palestyńczykiem”. Czy siedemdziesiąt lat bezpośrednich kontaktów izraelskich Arabów z ludźmi mającymi największe osiągnięcia na Bliskim Wschodzie, a chyba także na świecie, z izraelskimi Żydami, otoczeni przez najbardziej skorumpowane, zdezorganizowane, okrutne i zacofane ludy w regionie spowodowało Arabską Wiosnę w Izraelu? To, jak pokażemy, zależy od religii Araba, od tego, czy ten Arab jest, czy nie jest muzułmaninem.

 

Kiedy mówi się, że arabska populacja Izraela jest „rozdarta”, trzeba przyznać, że nawet ten wewnętrzny konflikt jest jakimś postępem. Nie zawsze byli rozdarci; ich odrzucenie Izraela, ich bycie „Palestyńczykami” było kiedyś jednoznaczne. Niektórzy widzą dzisiaj nowy rodzaj muzułmańskiego Araba wyłaniający się „między rzeką a morzem”, takiego który czuje się bardziej związany z Izraelem niż z „Palestyną” i jest gotowy powiedzieć to publicznie. Choć taki optymizm może być przedwczesny, rozwój, który to spowodował, jest już mocno opóźniony.  

 

Ciekawa była reakcja wielu izraelskich Arabów na plan prezydenta Trumpa, Pokój dla dobrobytu, tak zwaną „Umowa Stulecia”. Izraelscy Arabowie, z których wielu twierdzi, tak jak to robi Mansour Abbas, że są „Palestyńczykami” raczej niż Izraelczykami, niemniej wyszli na ulice protestując przeciwko pogłosce, że zostaną przesunięci do wyobrażonego w tym planie palestyńskiego państwa, oznajmiając swoje pragnienie pozostania pod izraelską suwerennością. Jest możliwe, że niektóre z ich plakatów dałoby się zinterpretować jako „Jesteśmy Izraelczykami!”. To jest możliwe. Jest jednak znacznie bardziej prawdopodobne, że takie uczucie było wypisane w sercach wielu protestujących zamiast na ich plakatach. Oczywiście, jest także możliwe, że są gotową piątą kolumna i nie zamierzają się wycofać. Arabowie ze Starego Miasta Jerozolimy odrzucili izraelskie obywatelstwo, kiedy było im oferowane i są, z własnego wyboru, mieszkańcami Jerozolimy nie będąc obywatelami Izraela. Tak czy inaczej pod tym wszystkim leży nieomówione założenie. Wcześniej cytowaliśmy tweet rabina Fire:

“Izraelski poseł do Knesetu, izraelski obywatel i polityk wybrany w wyborach mówi o sobie „arabski Palestyńczyk”, nie Izraelczyk. Wszędzie indziej na świecie wywołałoby to pytania o podwójną lojalność. Tylko w Izraelu może wybrany polityk identyfikować się jako wróg państwa…”

Jeśli nie wobec Izraela, to wobec kogo lub czego jest lojalny „arabski Palestyńczyk”? Nie-muzułmanie zakładają, że taki „Palestyńczyk” jest lojalny wobec przyszłego państwa palestyńskiego, do czego zachęcają żądania zarówno Autonomii Palestyńskiej, jak Hamasu stworzenia takiego państwa. Jak pisałam gdzie indziej, „Palestyńczycy” nie są ani odrobinę zainteresowani posiadaniem państwa. W takim razie trzeba dopiero znaleźć odpowiedź na pytanie o ich lojalność, a szeroka popularność zarówno Islamskiego Ruchu, jak Islamskiego Ruchu Oporu (Hamasu) wskazuje na odpowiedź.

 

Być może łatwiej zrozumieć lojalność “Palestyńczyków”, to jest, muzułmańskich Arabów, przez rozważenie najpierw muzułmańskich reakcji na apostazję. W tym celu rozszerzymy ekonomię polityczną barbarzyństwa, w jakiej zakorzeniony jest islam, a o której pisaliśmy wcześniej. Forma ekonomii rozwinięta w najwcześniejszych społeczeństwach islamskich jest ekonomią typowych społeczeństw barbarzyńskich, to jest społeczeństw plemiennych żyjących z kombinacji zdobywania zasobów siłą, najazdów, by plądrować (zazwyczaj produkty rolne w okresie zbiorów), napadów, by grabić (zazwyczaj karawany lub placówki przygraniczne po złoto i niewolników), wymuszania (zazwyczaj daniny od wasali, pogłównego, okupu za porywanych arystokratów itd.), piractwa ( zazwyczaj złoto i niewolnicy) i niewolnictwa. Były to na wskroś zmilitaryzowane społeczeństwa, których kultura uznawała przemoc, walkę i zabijanie jako najwyższe cnoty. Były ściśle hierarchiczne, z tylko jedna osobą, wodzem, w którym spoczywała cała wolność.

 

Wódz, zazwyczaj mężczyzna, ale w kilku znamiennych wyjątkach kobieta, „posiadał” każdego poniżej siebie w tym sensie, że mógł rozkazać im, by zginęli za niego i robili to bez kwestionowania. Ich jedyną dumą była ich zdolność służenia i dogadzania wodzowi, ku któremu kierowało się całe ich życie. Świat, w którym żyli, był niebezpieczny, inny barbarzyński lud mógł w każdej chwili napaść na nich, by zabić lub wziąć do niewoli mężczyzn, zrabować całe ich złoto, produkty i żywiec, i zamienić w niewolników wszystkie ich kobiety i dzieci.

 

Ich kodeks etyczny był więc z konieczności kodeksem niekwestionowanego posłuszeństwa wodzowi, niekwestionowanego wsparcia wszystkich, którzy należą do tego samego wodza, skrajnej podejrzliwości i wrogości wobec outsiderów i zachowywania w tajemnicy ich spraw wewnętrznych. Słowo wodza było prawem i kara za występek, jakkolwiek byłby drobny, była zawsze brutalna. Nie było współczucia, poza współczuciem dla wodza, i nie było miłości, poza miłością do wodza. Ważne jest zrozumienie, że poza wodzem nikt nie dokonywał żadnych wyborów w żadnej sprawie i ludzi niepokoiło, jeśli w jakikolwiek sposób różnili się od innych członków plemienia. Wyrwanie się z takiego porządku społecznego oznacza zakwestionowanie całego wszechświata, jaki znali. Czytelnik, który zna islam, nie będzie miał trudności z rozpoznaniem w nim tego barbarzyńskiego szablonu.  

 

Od takiego właśnie porządku społecznego odchodzą apostaci, co jest czynem równie niewyobrażalnym dla muzułmanów, jak było dla barbarzyńców dawnych czasów. Dla muzułmanów apostata nie zdecydował się po prostu na opuszczenie islamu, poddał w wątpliwość cały wszechświat muzułmanina. Kara śmierci za apostazję jest oczywiście po to, by odstraszyć, ale co ważniejsze, jest właściwą karą za najgorszą zdradę i obelgę. Nie znaczy to, że każdy muzułmanin, dowiedziawszy się o apostazji kogoś innego, doznaje nieprzepartej chęci popełnienia morderstwa, choć wielu takiej chęci doznaje. Chodzi o to, że dla tych, którzy mają własny interes z przetrwaniu islamu, apostazja jest kryształowo jasną sprawą tego, że albo ginie islam, albo ginie apostata. Dla muzułmanina okazanie lojalności wobec, na przykład, Francji, Wielkiej Brytanii, Egiptu, Rosji, USA, a nawet Arabii Saudyjskiej, ponad lojalność wobec islamu, jest podobną, choć mniejszą zdradą wobec islamu. Nikt nie ma jurysdykcji nad muzułmanami poza islamem i apostata nie ma prawa zredukować jurysdykcji islamu nad muzułmanami, także nad jednym muzułmaninem.

 

Apostazja jest najpoważniejszym ciosem w dżihad, bo wychodzi z samego islamu. Apostata z powodzeniem oszukał Allaha, Mahometa i całą ummah; muzułmanin wygnał muzułmanina, choć tylko z jednego serca, choćby tylko z jednego domu. Jest nie do pomyślenia, by uszło mu to na sucho. “Wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili” (Koran 2:191). Za obrazę islamu i za upokorzenie ummah, życie apostaty musi być umieszczone poniżej wszelkiego innego życia: każdy, nawet Żyd, może zabić apostatę; nie poniesie kary. Dla islamu uznanie apostazji oznacza zaakceptowanie przez islam ograniczenie zasięgu prawa Allaha, tego, że nakazy Allaha muszą rozciągnąć się na cały glob aż „wszelka religia jest tylko [religią] Allaha”. Islam istnieje, by nawracać lub zabijać niewiernych, nie po to, by zwiększać ich liczbę. Ta sama logika zakazuje małżeństw muzułmańskich kobiet z nie-muzułmańskimi mężczyznami. O ileż bardziej dotyczy to muzułmanów lojalnych wobec państwa na poprzednio islamskiej ziemi, rządzonego przez byłych dhimmi, Żydów, „potomków małp i świń”? To jest nie do pomyślenia.   

 

Kiedy Jahja Sinwar „żąda”, by Izrael przekazał medyczne wyposażenie, bo inaczej „Weźmiemy je siłą … i zatrzymamy oddech sześciu milionów Izraelczyków”, jego słowa mogą na nie-muzułmaninie robić wrażenie pełnego złudzeń pozerstwa. Hamas w żadnym razie nie jest w stanie zmusić Izraela do czegokolwiek. Jedynym powodem tego, że Gaza w ogóle istnieje, jest to, że Izrael nie postanowił skończyć z nią. Jahja Sinwar i jego terroryści istnieją, ponieważ Izrael nie postanowił zlikwidować ich. Takie myślenie jednak byłoby niezrozumieniem potwornego działania umysłu tego barbarzyńcy. W każdym razie przekonanie Hamasu, że wezmą górę nad Izraelem nie spoczywa na posiadaniu przez nich nowoczesnej broni, ale na tym, że tak zadekretował Allah. Podobnie:

„Grupa terrorystyczna [w Gazie], Ahfad al-Nasser …ostrzega, że Izrael ma 72 godziny na wysłanie medycznych dostaw na epidemię koronawirusa do Gazy, inaczej uczynią otaczające Gazę [miejscowości żydowskie] ‘piekłem’”.

Poza obrażaniem pamięci Holocaustu Jahja Sinwar przypominał muzułmańskim Arabom o trzech rzeczach: pierwsza, my, muzułmanie, stoimy wyżej od tych dhimmi synów małp i świń — my nie akceptujemy ofert od nich; my żądamy i oni dają nam wszystko, czego żądamy (dżizja innymi środkami); druga, nieważne, że ich lekarze i lekarstwa ratują nasze życie, nigdy nie zapominajcie, że naszym obowiązkiem wobec Allaha jest ich eksterminacja; i trzecia, bądźcie spokojni, muzułmanie, nasz dżihad przeciwko syjonistycznemu tworowi nigdy nie ustaje.  

 

Odrzucenie przez muzułmańskich Arabów przynależności do Izraela, jest czubkiem apokaliptycznej góry lodowej, który nie peszy żydowskiego lobby ”inkluzywności”. Ignorują oni fakt, że tacy Arabowie odrzucają izraelskie obywatelstwo i udają zamiast tego, że odmawia się im obywatelstwa lub co najmniej wszystkich korzyści obywatelstwa. Tacy Żydzi twierdzą uparcie, że arabscy mieszkańcy Izraela są oficjalnie obywatelami Izraela, choć większość tych we wschodniej Jerozolimie nie jest i żądają, by wprowadzono ich do izraelskiego rządu poprzez ich partie polityczne. Wielu Żydów, którzy żywią takie złudzenie, posuwa się nawet do głosowania na partie arabskie – wyraźnie chodzi wyłącznie o to, żeby nie być rasistą. Tak więc sami Żydzi dostarczają przykrywki i czegoś więcej Bractwu Muzułmańskiemu, by okopało się w tkance politycznej jeszcze jednej dumnej demokracji. Cena za takie szaleństwo będzie wysoka.  

 

Ci Żydzi, którzy starają się o pokój z muzułmańskimi Arabami, starają się o pokój z ludźmi, dla których jedynym wyobrażalnym pokojem jest pokój bez żadnych Żydów „między rzeką a morzem”, i którzy odrzucają z pogardą wszystko, co utrzymuje albo Izrael, albo Żydów na miejscu. „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna” jest niczym mniej jak wezwaniem do następnego Holocaustu. Niemniej tacy Żydzi uważają samych siebie za odpowiedzialnych za brak pokoju; to oni sami nigdy nie robią wystarczająco dużo. Prześlizgują się nawet nad bardzo kontrowersyjnym przemówieniem wiodącego członka Bractwa Muzułmańskiego w Dzień Pamięci o Holocauście, by trzymać się czegokolwiek, co mgliście przypomina kawałek słomki.

 

Intencje ”obozu pokoju” są niewątpliwie szlachetne i dobre, ale fatalnie błędne. Odmawiają nauczenia się czegokolwiek o islamie i muzułmanach, bo na tej drodze leży prawda przynajmniej równie niepokojąca jak sam Holocaust: że prorok muzułmanów, Mahomet, w osławionym, ludobójczym hadisie wzywa do eksterminacji Żydów; że każdy religijny muzułmanin zna ten hadis; i że islam oczekuje od każdego muzułmanina posłuszeństwa wobec Koranu i naśladowania Mahometa. To jest program Islamskiego Ruchu i człowieka na jego czele, który właśnie przemawiał w Knesecie. Jedyny pokój, na jaki kiedykolwiek zgodzi się „arabski Palestyńczyk, pobożny muzułmanin” — na jaki kiedykolwiek może się zgodzić — jest pokojem w „Palestynie”, w której nie ma Żydów. Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna od Żydów.

 

Realistycznym izraelskim Żydem będzie ten, kto bardzo bezpośrednio zażąda od Mansoura Abbasa, określającego się jako pobożny muzułmanin, by wyjaśnił, co rozumie przez „Stoję tutaj, by pokazać solidarność z narodem żydowskim teraz i na zawsze”. Czy jego deklarowana solidarność z narodem żydowskim znaczy, że Mansour Abbas  odrzuca ludobójczy hadis swojego proroka Mahometa? Czy odrzuca ponad sześćdziesiąt wersetów z Koranu, wzywających go – tak jak wzywają każdego muzułmanina – by w taki lub inny sposób ranił Żydów? Czy Mansour Abbas i jego koledzy, muzułmańscy posłowie do Knesetu, odrzucają koraniczny nakaz „Wypędzajcie ich [Żydów], skąd oni was [muzułmanów] wypędzili” (2:191)? Kolega posła do Knesetu Abbasa, inny “arabski Palestyńczyk i pobożny muzułmanin”, również działacz Bractwa Muzułmańskiego i ustawodawca w parlamencie Hamasu, Junis Al-Astal, oświadczył:

“Rozwiązaniem jest dodanie do rekomendacji [parlamentu], że Żydzi powinni być traktowani zgodnie z nakazem Allaha o nich. Allah nakazał [w Koranie]: ‘Zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili’. Allah mówi także: ‘Zwalczajcie ich aż ustanie fitna i cała religia będzie należeć do Allaha”.

Czy od Mansoura Abbasa, posła do Knesetu z ramienia Islamskiego Ruchu, na poważnie można oczekiwać, że odrzuci Junisa Al-Astala, posła do parlamentu z ramienia Islamskiego Ruchu Oporu? Kogo właściwie reprezentują ci ustawodawcy? Żaden z nich nie reprezentuje elektoratu autonomicznych osób; reprezentują islam, dokładnie tak, jak oczekują tego od nich ich wyborcy. Kiedy głoszą, że reprezentują interesy swojej ludności, mówią całkowitą prawdę, ale nie rozumieją przez to tego, co nie-muzułmanie zakładają, że rozumieją. Muzułmańskie oszustwo, szczególnie to, co rozumieją przez „pokój” – wielu w Izraelu jest tego świadoma, szczególnie po  katastrofalnym doświadczeniu Oslo, ale ogół społeczeństwa izraelskiego, włącznie nawet (okazjonalnie) z premierem, nie są. Żydzi nie zadają takich pytań, tak żywotnych dla żydowskiego przetrwania. Żydzi nie studiują Koranu, tak żywotnego dla żydowskiego przetrwania. Żydzi nie analizują życia Mahometa, tak żywotnego dla żydowskiego przetrwania. „Naród mój ginie z powodu braku nauki” (Ozeasz 4:6).

 

VII

 

Zamiast tego wielu Żydów myśli, że jest naprawdę ważne usłyszenie tego jak muzułmanin odrzuca negację Holocaustu i egzaltowanie okazują, jak im imponuje, kiedy to słyszą. W Auschwitz, w lutym 2011 roku, Wielki Mufti Mustafa Cerić wygłosił mowę upamiętniającą, stojąc z naczelnym rabinem Tel Awiwu, Israelem Meirem Lau. Naczelny rabin odpowiedział:

“Kiedy przywódca, duchowy przywódca, przybywa tutaj [do Auschwitz], żeby na własne oczy zobaczyć, i poczuć atmosferę tutaj, na tym największym w historii cmentarzu ludzkości, pomoże to zaprzeczyć tym, którzy negują Holocaust. Donoście o tym.”  

“Donoście o tym” — emfatyczne podkreślenie tego, co najbardziej liczyło się dla Naczelnego Rabina: zachowanie pamięci Holocaustu, która jest także jego osobistą pamięcią. Szacunek dla tej osobistej pamięci jest najmniejszym, co reszta z nas, którzy nie doświadczyli koszmaru ich życia, może dać ocalałym z Holocaustu.  Mustafa Cerić jednak nie może uciec od tej pamięci wystarczająco szybko i czego dobry rabin prawdopodobnie nie słyszał w jego przemówieniu to:

“Jestem tutaj także po to, by wysłać przesłanie do Europy szczególnie i do całego świata, że nie wystarcza, byśmy okazjonalnie współczuli ofiarom Holocaustu i ludobójstwa. Ale musimy nauczyć małe dzieci: one nie nienawidzą. I musimy zastanawiać się nie tylko nad tymi, którzy popełnili ludobójstwo, ale nad tymi, którzy stali z boku i nie podjęli działań, by zapobiec takiemu wydarzeniu, a także nie dotrzymali obietnicy nigdy więcej”.

Starannie to rozpakujmy. Wielki Mufti Mustafa Cerić rości sobie wyżyny moralne przez oświadczenie ”nie wystarczy... współczuć ofiarom Holocaustu i ludobójstwa”. Czy to oświadczenie byłoby mniej wyraźne bez słów „i ludobójstwa”? Myśl była już w pełni przekazana przez wypowiedzenie słowa „Holocaust”. Istnieje jednak powód dodania tych dwóch zbędnych słów „i ludobójstwa”. Mustafy Cerića nie interesuje ani Holocaust, ani jego ofiary. Przybył na upamiętnienie wyzwolenia Auschwitz, by wywołać poczucie winy za Srebrenicę, winy, którą użyje dla promowania dżihadu.

 

W celu dokonania tego Cerić musi najpierw zmniejszyć Holocaust do ludobójstwa, żeby następnie móc powiększyć masakrę w Srebrenicy do rangi ludobójstwa, zamykając tym przepaść miedzy tymi dwiema tragediami. Wtedy może kontynuować do „tych, którzy popełnili ludobójstwo”, a jego nie-muzułmańska publiczność, włącznie z dobrym Naczelnym Rabinem Lau, będzie słyszała, że mówi o Auschwitz, tyle tylko, że on już porzucił Auschwitz i mówi wyłącznie o Srebrenicy, „ludobójstwie”, które się liczy. Kiedy Cerić dochodzi do słów “stali z boku i nie podjęli działań, by zapobiec takiemu wydarzeniu”, krytycznego nie-muzułmanina może uderzyć to, że Holocaustu nie można określić jako „wydarzenie”, ale w duchu okazji może dać Wielkiemu Muftiemu przywilej wątpliwości. Kiedy jednak Cerić wreszcie dochodzi „nie dotrzymali obietnicy nigdy więcej”, nie ma już miejsca na wątpliwości. Mówi on o czymś, co zdarzyło się po Auschwitz.

 

Bardzo niewielu cofnie się do przemówienia Cerića, by znaleźć moment, w którym przestał mówić o Auschwitz i zaczął mówić o czymś innym. Będą tylko wiedzieli, że emocje, jakie wywołał Auschwitz, zostały przyczepione do Srebrenicy. Empatia, jaka została wywołana wobec Żydów, kończy jako empatia wobec muzułmanów. Wszystko, co świat czuje wobec Holocaustu i wobec jego ofiar, Mustafa Cerić zawłaszczył dla muzułmanów i nikt nawet nie zauważył.  

 

Wielki Mufti Bośni w Auschwitz, przy najbardziej uroczystej okazji, uprowadził Holocaust i pojechał na jego grzbiecie do masakry w Srebrnicy drogą swojego dżihadu. Jak widzieliśmy, dokładnie to samo zrobił z Holocaustem Mansour Abbas w Knesecie. O, a ten urywek o dzieciach i nienawiści jest czystą brednią. Koran ocieka nienawiścią do Żydów. Smutno tylko, że Żydzi w Izraelu nie wydają się pojmować znaczenia rozradowanych Palestyńczyków, wylewających się na ulice Gazy i Autonomii Palestyńskiej, a także Jordanii, za każdym razem kiedy jakiś terrorysta dokonuje masowego mordu na Żydach. Tańczą z radości nie dlatego, że są Arabami, tańczą, bo są muzułmanami.

 

Mustafa Cerić nie był jedynym, który owego dnia czerpał dżihadystyczny kapitał z Auschwitz. Brytyjski imam Abduljalil Sajid, drugorzędny propagandzista, zajmujący się trzeciorzędnym rewizjonizmem historycznym i pierwszorzędnym lamentowaniem, nie zamierzał przepuścić tak lukratywnej okazji.  „Muzułmanie muszą stać razem z żydowskimi przyjaciółmi, ponieważ w Europie rośnie antysemityzm, a tam, gdzie rośnie antysemityzm, islamofobia nie jest daleko”. Wspaniale. Teraz więc prawdziwe zło społeczne – antysemityzm – dla którego większość uczestników tam była, by mówić o nim i upamiętnić jego klęskę, otrzymuje przyczepione do ogona żałosne, oszukańcze niby-pojęcie "islamofobia". Co Żydzi mają z tym wspólnego? "Gdzie jest antysemityzm, islamofobia nie jest daleko". Naprawdę? Gdzie była „islamofobia” w 1945 roku?

 

Pod koniec stycznia 2020 roku z okazji 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, Deutche Welle opisała jako “całkowicie niezwykłą” wspólną wizytę w tym miejscu „wysokiej rangi, 54-letniego uczonego w islamie”, szejka Mohammeda al-Issy, sekretarza generalnego Światowej Ligi Muzułmańskiej wraz z „70-letnim potomkiem ocalałych z Holocaustu”, Davidem Harrisem, dyrektorem American Jewish Committee.

 

Czy ta wspólna, muzułmańsko-żydowska wizyta w Auschwitz była „całkowicie niezwykła”, ponieważ muzułmanie i Żydzi nieustannie walczą w Izraelu, czy też dlatego, że muzułmanie z Palestyny byli bezpośrednio zamieszani w Holocauście? Czy było to całkowicie niezwykłe, ponieważ Żyd i muzułmanin razem odwiedzili nazistowski obóz śmierci, czy też dlatego, że muzułmanie i naziści razem wysyłali Żydów do obozów śmierci?  Nie jest jasne, co tak bardzo zaimponowało Deutsche Welle. Mglistość, mętny sentymentalizm, wieloznaczność, arbitralność; to jest eter totalitaryzmu, rodzaj środowiska, w jakim są podtrzymywane takie nonsensowne pojęcia jak „islamofobia”, by stać się skutecznym instrumentem kontroli myśli. 

 

„Być tutaj – recytował monotonnie Al-Issa – wśród dzieci ocalałych z Holocaustu i członków społeczności żydowskiej i islamskiej, jest zarówno świętym obowiązkiem, jak głębokim zaszczytem”. I kontynuował: „Horrendalne zbrodnie, które zaświadczamy dzisiaj są prawdziwie zbrodniami przeciwko ludzkości, to jest, pogwałceniem nas wszystkich, obelgą wobec wszystkich dzieci Boga”. Naprawdę? Czy szejk Al-Issa zaprzecza Koranowi i Mahometowi? Przeciętny nie-muzułmanin będzie czuł się ciepło rozczulony słysząc takie słowa szejka. Ci jednak, którzy znają islam, wiedzą, że „wszystkie dzieci Boga” to ochłap, który świetnie działa na niewiernych. Muzułmanie są niewolnikami a Allah zdecydowanie nie jest ich ojcem. To, co jest „obelgą dla wszystkich dzieci Boga”, niekoniecznie jest obelgą dla muzułmanów, którzy absolutnie i zdecydowanie nie są dziećmi Boga. Tak więc Holocaust niekoniecznie jest „pogwałceniem nas wszystkich”, niekoniecznie jest „zbrodnią przeciwko ludzkości” i niekoniecznie jest „horrendalny”. Jedynym „świętym obowiązkiem i… głębokim zaszczytem”, o którym mówi szejk, jest święty obowiązek dżihadu i głęboki zaszczyt zajmowania się nim w tym właśnie momencie.

 

VIII

 

Może zaskoczyć czytelnika natkniecie się na tak nieustępliwe odrzucenie tego, co musi oznaczać, z pewnością musi, muzułmańską gotowością do pogrzebania topora dżihadu i przyjęcia naszego wspólnego człowieczeństwa. Z pewnością nie może być tak, jak twierdzi autorka tego eseju, że nigdy nie można ufać pojednawczym krokom muzułmanów. Z pewnością trzeba dać szansę pokojowi, niezależnie od tego, jak nikła to jest szansa.

 

Na takie zastrzeżenie oferuję kilka odpowiedzi: po pierwsze, należy zbadać każdy pokojowy gest muzułmański przez soczewkę islamskiej doktryny kłamstwa i oszustwa, Takijja, w całej jej subtelnej złożoności. To prawda, że wielu muzułmanów nie zna tej doktryny, mimo że kulturowo wchłonęli zwyczaj oszukiwania. Kiedy jednak muzułmanin jest pobożny lub tak siebie określa, to będzie w pełni zaznajomiony z tą doktryną i jej wymaganiami. Po drugie, istnieje muzułmański odpowiednik chrześcijańskiego „co zrobiłby Jezus?”. Jest nim: co zrobiłby Mahomet? Wszystko, co muzułmanin mówi i robi, szczególnie w kontekście dżihadu, trzeba obejrzeć w świetle życia Mahometa, bowiem jest obowiązkiem muzułmanina naśladowanie we wszystkim Mahometa. Jest absolutnie niezbędne poddanie prawości muzułmanina testowi i to solidnemu, nie jeden raz, ale raz za razem. Dla nie-muzułmanina, może panować pokój, ale dla muzułmanina jest wojna, a wojna to oszukiwanie. A tymczasem wrogowie Izraela siedzą niekwestionowani w Knesecie.

 

Kiedy, na przykład, muzułmanin twierdzi, jak to robi Al-Issa, że “Pełno jest przykładów w Pismach Świętych o wadze szanowania Żydów”, naturalnie zakłada się, że mówi on, przynajmniej między innymi, o muzułmańskich Pismach Świętych. Ale czy naprawdę? Muzułmanina, który przedstawia takie twierdzenie, trzeba poprosić bardzo wyraźnie, w sposób nie pozostawiający miejsca na wątpliwości lub interpretacje, by odrzucił następujące wersety koraniczne: 1:6-7, 2:55, 2:61, 2:62, 2:63-66, 2:74, 2:79, 2:87, 2:100-101, 2:109, 2: 191, 2:217, 2:191; 3:56, 3:75, 3:78, 3:110, 3:112, 3:120, 3:181, 4:160, 4:161, 4:46, 4:53, 5:18; 5:33, 5:41, 5:51, 5:59-60, 5:63-64, 5:78-79, 5:82, 6:146, 6:91, 7:166, 7:179, 8:55, 9:29, 9:30, 33:21, 59:13-14, 98:6. Wszystkie te wersety mówią o przeklinaniu Żydów, oczernianiu Żydów, ujarzmianiu Żydów, pogoni za Żydami, walce z Żydami, wypędzaniu Żydów, zabijaniu Żydów i, oczywiście, eksterminacji Żydów, ale widocznie „Istnieje fałszywa narracja, że muzułmanie są notorycznie wrodzy wobec Żydów”, według Marca Schneiera, o którym im mniej powiemy, tym lepiej.

 

Żaden muzułmanin nie może odrzucić tego, co zarządził Allah. Sam Al-Issa bardzo szybko rozprawiłby się z każdym muzułmaninem, który chociażby o tym pomyślał.  Nie-muzułmaninowi, niezaznajomionemu z muzułmańskimi sztuczkami, nigdy nie przyszłoby do głowy, że „Pisma Święte”, o których mówił Al-Issa nie mogą obejmować Koranu, ale jego „międzywyznaniowe” kwalifikacje będą wszystkim, co się liczy, a teraz będą błyszczeć jeszcze bardziej.  

 

A co z hadisami? Może Al-Issie chodziło o nie. W końcu, powiedział nam, że ”Prorok, pokój z nim, stał uroczyście na pogrzebie Żyda”. Można tylko zgadywać, co rozważał prorok, kiedy tak stał uroczyście koło grobu Żyda, ale biorąc pod uwagę, że jest to ten sam prorok, który prorokował, że Dzień Sądu Ostatecznego nie nadejdzie, aż muzułmanie zabiją ostatniego Żyda   na ziemi (Sahih Muslim 6985) i biorąc pod uwagę to, że religia muzułmanów wymaga od nich, by naśladowali Mahometa jako doskonałą istotę ludzką, ci, którzy wyczuwają działanie islamskiej doktryny oszustwa w muzułmańskim „zaprzeczaniu negacji Holocaustu” i w świętoszkowatych wyrazach solidarności z Żydami, są prawdopodobnie znacznie bliżsi prawdy.  

 

Trzecią odpowiedzią, jaką chciałabym oferować tym, którzy chwytają się słomki pokojowych gestów muzułmanów, jest to, że ta sytuacja nie jest beznadziejna. Nadzieja leży w zdecydowanym i stanowczym sprzeciwie nie-muzułmańskich władz  wobec dżihadu, czy przyjmuje on postać masowych mordów, gwałtów, niewolnictwa seksualnego, głośników, publicznych hidżabów, rzezania halal, narzucania szariatu, poligamicznych małżeństw, muzułmańskich gett, czy właśnie kłamania o islamie. Nadzieja spoczywa w dzieciach, którym jeszcze nie wdrukowano islamu i jego barbarzyńskiej etyki, jak to pokazał muzułmański chłopiec z Berlina podczas wizyty w Auschwitz, którego nauczyciel, także muzułmanin, opowiadał, co zaobserwował: “Był tam uczeń o imieniu Mustafa, naprawdę duży chłopiec, stojący przed stertą dziecięcych butów… Każda para kiedyś oczywiście należała do dziecka i nagle zauważyłem, jak zrozumienie tego zrobiło coś z Mustafą”. Nadzieja leży w setkach tysięcy muzułmanów w islamskim świecie, którzy, mimo hamującego efektu islamu na ich człowieczeństwo i intelekt, są niemniej w stanie uciec z kajdan tej koszmarnej religii i autentycznie dołączyć do reszty ludzkości, zamiast jej nienawidzić, kłamać o religii i imponować nią łatwowiernym, naiwnym i ignorantom. W tym jest nadzieja. A gdzie jest nadzieja, tam jest miejsce dla realizmu. Gdzie jest nadzieja, nie potrzeba fantazjowania.

 

Samobójczą głębię żydowskiego złudzenia pokojem dobrze odzwierciedla ten komentarz: „Jeden na czterech Izraelczyków nie jest Żydem. Stwórzmy rząd i społeczeństwo, które obejmują wszystkich naszych obywateli, niezależnie od rasy, wyznania lub płci”. To było w odpowiedzi na zdumiewająco naiwne, a jednak niezaskakujące wezwanie rabina, dr Rona Kronisha z Rady Koordynacji Międzyreligijnej w Izraelu, aby „izraelskie partie arabskie były w rządzie”. Nasuwa się pytanie: czy rabin Kronish, zastanawia się jaki odsetek z tych „jeden na czterech” Izraelczyków podpisuje się pod ludobójczym hadisem Mahometa? Czy zadał to pytanie? Czy w ogóle wie o ludobójczym hadisie Mahometa? Należy mieć nadzieję, że złudzenia rabina co do jego bujających w obłokach „międzyreligijnych” koncepcji zostaną rozwiane zanim skieruje swoje społeczeństwo na nieodwracalną drogę.  

 

Pozostając przy tej sprawie: jaki odsetek z tych ”jeden na czterech” Izraelczyków, którzy nie są Żydami, pragnie zobaczyć eksterminację pozostałych „trzech na czterech” Izraelczyków, którzy są Żydami? W Izraelu istnieje negacja Holocaustu: chodzi o negowanie przez Żydów Holocaustu, jaki islam ma dla nich w zanadrzu. Czy tak było poprzednim razem? Czy Żydzi zaprzeczali temu, co nazizm dla nich przygotowywał? Czy odmawiali nawet przyznania, że nazizm jest problemem? Czy naprawdę może być tak, że przez ponad siedemdziesiąt lat Żydzi nie zauważyli, że to nie „Arabowie” są problemem, ale muzułmanie, a ściślej, ich religia, islam? Czy naprawdę nie zauważyli, że prawie każdy terrorysta, który próbuje dokonać zamachu na życie Żydów, krzyczy “Allahu-akbar”?

 

Ilu chrześcijańskich Arabów albo druzyjskich Arabów atakowało Żydów? Jak to jest, że rabin może być zaskoczony, kiedy chrześcijański Arab, na dodatek pastor, pojawia się, by pomoc mu uporać się z problemami z koronawirusem w jego społeczności? Iran codziennie skanduje ”Śmierć Izraelowi”. Czy to także są Arabowie? Czy Żydzi „ukradli” lub „okupują” irańską ziemię? Czy naprawdę wykracza poza zdolności pojmowania najbardziej intelektualnie obdarzonego narodu na ziemi dostrzeżenie tutaj wzoru? Czy jest to Turcja, Nigeria, Jordania, Malezja, Czeczenia, czy Indonezja,  bardzo wysoka liczba ludzi w takich miejscach nienawidzi Izraela i nienawidzi Żydów, bez porównania więcej niż w krajach nie-muzułmańskich. Czy wiążą ich Arabowie, czy islam? Dlaczego Żydzi upierają się przy zaprzeczaniu islamowi? Ten paraliż w obliczu islamu wyróżnia się jeszcze ostrzej na tle stanowczej reakcji izraelskiego systemu sprawiedliwości przeciwko chrześcijańskim Arabom, którzy mogą potwierdzić swoją „palestyńskość” tylko przez okazywanie dżihadystycznego zapału. Tak więc chrześcijański Arab, poseł do Knesetu Basel Ghattas z Wspólnej Listy Arabskiej, po serii infantylnych prowokacji, wyraźnie zaplanowanych do spowodowania aresztu, został wreszcie uwięziony w lipcu 2017 roku. Wiele mówił wniosek autora artykułu w “Israel Today”:

“Ten rodzaj działania szkodzi izraelskim Arabom przez piętnowanie całej mniejszości, z której większość jest przeciwna takiej działalności wywrotowej. Społeczność arabska musi więc potępić Basela Ghattasa, jak również Hanin Zoabi i Jamala Zahalkę, którzy zamiast działać na rzecz koegzystencji i partnerstwa, robią, co w ich mocy, by zakłócić stosunki żydowsko-arabskie w Izraelu”.

Jonathan Elkhoury, autor artykułu w „Israel Today” cytowanego powyżej, jest rzecznikiem Rady Wzmocnienia Chrześcijan, „która zachęca arabskojęzycznych chrześcijan do integracji z izraelskim społeczeństwem żydowskim”, co jest, oczywiście, godnym pochwały przedsięwzięciem i takim, co do którego chrześcijanie nie mają żadnych zasadniczych zastrzeżeń. Jest tylko dziwne, że Elkhoury żąda od arabskich posłów w Izraelu, by „działali na rzecz koegzystencji i partnerstwa, [zamiast] robienia, co w ich mocy, by zakłócić żydowsko-arabskie stosunki w Izraelu”. Można się zastanawiać, jak to sobie Elkhoury wyobraża? Jak odrzucenie przez posła do Knesetu określenia przynależności „Izraelczyk” na rzecz „arabskiego Palestyńczyka” wspiera żydowsko-arabskie stosunki w Izraelu? Można się zastanawiać, jaki wkład ma działalność Bractwa Muzułmańskiego, którego ten poseł jest członkiem, w pracę na rzecz „koegzystencji i partnerstwa”? Czy arabska społeczność nie powinna potępić takich posłów jeszcze bardziej niż samotnego chrześcijańskiego Araba, który dokonuje obłąkanej sztuczki, by uzyskać akceptację?

 

W części 3 przyjrzeliśmy się tożsamości muzułmańskich Arabów w Izraelu na tle żydowskich złudzeń i pobożnych życzeń dotyczących lojalności „izraelskiego Araba”. Niektóre ideologiczne i kulturowe aspekty islamu umieściliśmy w kontekście jego barbarzyńskiej ekonomii politycznej. Starannie przeanalizowaliśmy muzułmańskie przemówienia w Auschwitz, szczególnie przemówienie byłego Wielkiego Muftiego Bośni, Mustafy Cerića, oraz wykorzystywanie przez dżihad tak zwanego dialogu „międzywyznaniowego”. W części 4, końcowej, przyjrzymy się dokładniej zlewaniu się interesów dialogu „międzywyznaniowego” i dżihadu, znaczeniu Hadż Amina Al-Husseiniego, Mustafie Cerićowi i „islamofobii” i powrócimy do dżihadu przeciwko Izraelowi, rozważając zastąpienie „palestyńskiej”, nacjonalistycznej narracji przez uprzednio marginalizowaną islamską narrację, co wzmocniło Bractwo Muzułmańskie przez jego Islamski Ruch i Islamski Ruch Oporu. Zakończymy przypomnieniem o islamskim imperatywie eksterminowania Żydów.

 

Tekst przesłany przez Autorkę dla „Listów z naszego sadu”, jego wcześniejsza wersja znajduje się w Jihad Watch – Jihading the Holocaust (Part 3)

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą niedawno wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.


Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka.   


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 898 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Logika świadectwem prawdy       Ferus   2024-03-17
Niektóre obawy dotyczące islamu są całkowicie racjonalne   Dawkins   2024-03-12
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (III)   Ferus   2024-03-03
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (II)   Ferus   2024-02-25
Bogom/Bogu nic nie jesteśmy winniCzyli „prawda” religii versus prawda rozumu   Ferus   2024-02-18
Droga Saladyna kończy się w Rafah   Pandavar   2024-02-17
Zatrute ziarnoCzyli wkład chrześcijaństwa w cywilizację europejską.   Ferus   2024-02-11
Epigoni: inna wersja upadku człowieka w raju   Ferus   2024-02-04
Mój racjonalny ateizm.Czyli w czym upatruję siłę areligijnych poglądów.   Ferus   2024-01-28
Moja racjonalna wiara (III)   Ferus   2024-01-14
Nowe książki Lucjana Ferusa   Koraszewski   2024-01-12
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Ayyan Hirsi Ali porzuciła ateizm dla chrześcijaństwa   Koraszewski   2024-01-01
Moja racjonalna wiara. Czyli idea bogów/Boga dla bardziej wymagających.   Ferus   2023-12-31
Alternatywna forma ateizmu   Ferus   2023-12-24
Niewiarygodna idea bogów/Boga (IV)   Ferus   2023-12-17
Niewiarygodna idea bogów/Boga III.   Ferus   2023-12-10
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Niewiarygodna idea bogów/Boga   Ferus   2023-11-26
Nieudane autodafe. Czyli: kiedy ateizm był zbrodnią.    Ferus   2023-11-19
  Egzorcyści kontra Zły (II). Czyli pozorna walka „dobra ze złem”.   Ferus   2023-11-12
Egzorcyści kontra Zły. Czyli pozorna walka „dobra” ze „złem”.   Ferus   2023-11-05
Tanatos, czyli refleksja eschatologiczna   Ferus   2023-10-29
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy (III)   Ferus   2023-10-22
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy (II)   Ferus   2023-10-08
Trudna sztuka zrozumienia istoty rzeczy   Ferus   2023-10-01
Błądzenie - ludzka rzecz II   Ferus   2023-09-24
Błądzenie - ludzka rzecz   Ferus   2023-09-17
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga II   Ferus   2023-09-10
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Sztuczna inteligencja i sen   Ferus   2023-08-27
Ogromna transformacja Indii i Bliskiego Wschodu   Bulut   2023-08-22
Najlepszy ze światów - Ziemia? III.   Ferus   2023-08-20
Najlepszy ze światów - Ziemia? (II)   Ferus   2023-08-13
Bogowie, przesądy i fizjologia   Koraszewski   2023-08-13
Pakistan: “Oko za oko” – reperkusje palenia Koranu w Szwecji dla chrześcijan   Saeed   2023-08-12
Nowy ateizm i żądanie dogmatów   Johnson   2023-08-07
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Palenie pism świętych i innych śmieci   Koraszewski   2023-08-05
Wieżo z gierkowskiej cegły…   Kruk   2023-07-31
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Ślepi przewodnicy   Ferus   2023-07-23
Czy sztuczna inteligencja rozumie o czym mówi?   Ferus   2023-07-16
Credo sceptyka. Część XII.   Ferus   2023-07-09
Credo sceptyka. Część  XI.   Ferus   2023-07-02
Objawienie Maurycego Kazimierza Hieronima Ćwiercikowskiego   Kruk   2023-06-26
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Credo sceptyka. Część IX.   Ferus   2023-06-18
Boży ludzie w Afryce i w Polsce   Koraszewski   2023-06-15
Credo sceptyka. Część VIII   Ferus   2023-06-11
Marzenie o religii z ludzką twarzą   Koraszewski   2023-06-10
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Credo sceptyka. Część VI   Ferus   2023-05-28
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Credo sceptyka, Część  IV.   Ferus   2023-05-14
Credo sceptyka. Część III   Ferus   2023-05-07
Credo sceptyka. Część II.   Ferus   2023-04-30
Credo sceptyka. Część I.   Ferus   2023-04-23
Odłożone w czasie zbawienie (IV)   Ferus   2023-04-16
Dorastać we wszechświecie   Koraszewski   2023-04-15
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
“New York Times” głosi fałszywą przyjaźń między nauką i religią   Coyne   2023-03-30
Odłożone w czasie zbawienie   Ferus   2023-03-26
Nawróć się, wyjdź za mnie lub giń: Chrześcijanki w muzułmańskim Pakistanie   Ibrahim   2023-03-21
Credo Ateisty (XIII)   Ferus   2023-03-19
Galopujący wzrost dyskrepancji między słowem i jego desygnatem   Koraszewski   2023-03-13
Credo ateisty (XII)   Ferus   2023-03-12
Turcja: seks islamistów z dziećmi jest w porządku; potępienie tego to przestępstwo   Bekdil   2023-03-10
Skandal wokół Jezusa niefrasobliwego   Kruk   2023-03-08
Zbliżają się dni religijnej zemsty   Carmon   2023-03-06
Credo ateisty (XI)   Ferus   2023-03-05
Czy antysemityzm, szalejący w niektórych częściach świata muzułmańskiego, naprawdę opiera się na błędnej interpretacji islamu?   Spencer   2023-02-27
Credo ateisty (X)   Ferus   2023-02-26
Credo ateisty (IX)   Ferus   2023-02-19
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
“Hańba Pakistanu”: oskarżenia o bluźnierstwo   Saeed   2023-02-03
Watykan przeciw Izraelowi   Koraszewski   2023-02-02
Credo ateisty (VI)   Ferus   2023-01-29
Skąd Jezus wziął swoje DNA? Spór między katolikami a ewangelikami   Coyne   2023-01-25
Credo ateisty (V)   Ferus   2023-01-22
Credo ateisty (IV)   Ferus   2023-01-15
Credo ateisty (III)   Ferus   2023-01-08
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Credo ateisty    Ferus   2022-12-25
Przekleństwo nieskończonych możliwości (II)   Ferus   2022-12-18
Przekleństwo nieskończonych możliwości   Ferus   2022-12-11
Nasza lepsza połowa (III)   Ferus   2022-12-04
Nasza lepsza połowa (II)   Ferus   2022-11-27
Nasza lepsza połowa   Ferus   2022-11-20
List do chrześcijan i nie tylko   Koraszewski   2022-11-19
Błędna droga rozwoju ludzkości (II)   Ferus   2022-11-13
Błędna droga rozwoju ludzkości   Ferus   2022-11-06
Zbłąkane dzieci Matki Natury (VI)   Ferus   2022-10-30
Zbłąkane dzieci Matki Natury (V)   Ferus   2022-10-23
Czy jakiś proboszcz popełnił kardynalny błąd?   Koraszewski   2022-10-17
Zbłąkane dzieci matki Natury (IV)   Ferus   2022-10-16
Zbłąkane dzieci Matki Natury (III)   Ferus   2022-10-09

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk