Prawda

Niedziela, 5 maja 2024 - 14:36

« Poprzedni Następny »


Sprawdzanie moich przywilejów


Tal Fortgang 2014-05-10


Jest taki zwrot, który krąży po kampusach uniwersyteckich, nie wyłączając Princeton, a który grozi odrzuceniem opinii bez względu na ich zawartość i wyłącznie na podstawie tego, kim jest osoba je głosząca. „Sprawdź swoje przywileje” – brzmi to wyraźnie i w ten sposób napominano mnie już kilka razy w tym roku.

Ten zwrot, przekazywany mi przez moralnie lepszych ode mnie, wysyła się równie brawurowo, jak sankcjonowane przez Obamę drony, i ta broń wymierzona jest jak laser skierowany w kierunku mojej bladoróżowej cery, płci męskiej i czelności, jaką okazałem wygłaszając moje opinie. „Sprawdź swoje przywileje” – mówią mi rozkazującym tonem, co zawiera zarówno nakaz rzeczywistego zbadania, jak dostałem się tu, gdzie jestem, jak i upomnieniem, że powinienem czuć się osobiście winny, ponieważ biali mężczyźni pociągają za większość sznurków na świecie.


Nie oskarżam tych, którzy “sprawdzają” mnie i moją perspektywę na świat, o otwarty rasizm, chociaż ten zwrot, który zakłada, że po prostu dlatego, iż przynależę do pewnej grupy etnicznej, powinienem być sądzony wraz z nią kolektywnie, spełnia definicję rasizmu. Potępiam ich jednak za umniejszanie wszystkiego, czego dokonałem osobiście, całej ciężkiej pracy, jaką wykonałem w życiu i za przypisywanie wszystkich owoców nie tym nasionom, które sam zasadziłem, ale jakiemuś niewidzialnemu świętemu - patronowi białych mężczyzn - który układa je przede mną jeszcze zanim przyjdę. Ponadto potępiam ich za przedstawianie samej idei merytokracji jako mitu i oznajmianie, że wszystkimi nami rządzą niewidzialne siły (niektórzy nazwaliby to „piętnem” lub „normami społecznymi”), że naszym narodem kierują spiski rasistowskie i seksistowskie. Zapomnij o swoim wysiłku, „nie zbudowałeś tego”; sprawdź swoje przywileje i zrozum, że nic, co osiągnąłeś, nie jest rzeczywiste.


Nie mogą jednak mówić mi, że wszystko, co zrobiłem w życiu, może być przypisane rasistowskiemu patriarchatowi, który trzymał mnie za rękę przez wszystkie lata edukacji, żeby na koniec zaprowadzić mnie do Princeton. Także to jest nazbyt skrajnym stwierdzeniem. Żeby więc zrozumieć, co mówią, postanowiłem pójść za ich radą. Rzeczywiście sprawdziłem pochodzenie mojego uprzywilejowanego istnienia, żeby czuć empatię z tymi, których historii poniżenia nie mogłem ich zdaniem w żaden sposób zrozumieć. Znalazłem kilka przykładów przywilejów, którymi obdarzona została moja rodzina, i teraz myślę, że lepiej rozumiem tych, którzy zapewniają mnie, że kolor skóry pozwolił mojej rodzinie i mnie samemu na usadowienie się na wygodnym fotelu.


Być może przywilejem, jaki miał mój dziadek i jego brat, była ich ucieczka, gdy byli nastolatkami, po inwazji nazistów na Polskę. Zostawili swoją matkę i pięcioro młodszego rodzeństwa i uciekali aż dotarli do obozu na Syberii, gdzie przez lata byli na ciężkich robotach na dotkliwym mrozie, aż zakończyła się II wojna światowa. Być może przywilejem mojego dziadka było przejęcie na siebie pracy, którą miał wykonywać rabin w obozie, i powiedzenie mu, że przywódca duchowy nie powinien wykonywać ciężkiej roboty, ale powinien zachować całą energię na przekazywanie tradycji żydowskiej tym, którzy mogą przeżyć. Być może było przywilejem dla mojej prababki i jej pięciorga dzieci, których nigdy nie poznałem, że zastrzelono ich nad otwartym grobem na przedmieściach ich rodzinnego miasta. Może jest to mój przywilej.


A może było przywilejem mojej babci, że tydzień za tygodniem szła w marszu śmierci przez polskie lasy w temperaturze poniżej zera, jedna z tych nielicznych, które to przeżyły, po to tylko, by dojść do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen, gdzie umarłaby, gdyby nie wyzwolenie obozu przez siły alianckie. Wyzwolili ją i pomogli odzyskać zdrowie, kiedy jej waga wynosiła zaledwie 35 kilo.


Być może jest moim przywilejem, że te dwie odporne osoby przybyły do Ameryki bez pieniędzy i nie znając angielskiego, zdobyły obywatelstwo, nauczyły się języka i spotkały się; że mój dziadek otworzył skromny biznes wyplatania koszyków z wikliny, bez niczego poza długimi godzinami pracy i pomysłem oraz żelazną wolą człowieka, którego nigdy nie spotkałem, a który kwitował trudności stwierdzeniem: “Uciekłem Hitlerowi. Jakieś kłopoty w interesach mają mnie zniszczyć?” Być może moim przywilejem jest to, że pracowali wystarczająco ciężko, by wychować czworo dzieci i posłać je do żydowskiej szkoły dziennej, a potem do City College.


Być może było moim przywilejem to, że mój ojciec uczył się wystarczająco dużo w City College, by zdobyć miejsce wśród najlepszych absolwentów, dostał dobrą pracę i przez 25 lat wstawał długo przed świtem, poświęcając cenny czas, który chciał spędzać z tymi, których cenił najbardziej – żoną i dziećmi – żeby zarobić na życie. Mogę powiedzieć z całą pewnością, że żadne z jego osiągnięć nie polegało na dziedzictwie. Firma produkująca koszyki wiklinowe po prostu nie ma takich wpływów. Czy powiecie teraz, że byliśmy naprawdę uprzywilejowani? Że nas sukces był podarunkiem dobrego urodzenia?


Na tym polega problem z wywoływaniem kogoś do tablicy za “przywileje”, które według waszego założenia definiują jego historię. Nie znacie historii ich walk, przez co mogli przejść, żeby znaleźć się tam, gdzie są. Zakładanie, że skorzystali z „systemu władzy” lub innej wyimaginowanej grupy spiskowej, odmawia im zasługi za wszystko, co zrobili, za rzeczy, o których możecie nie mieć najmniejszego wyobrażenia. Nie wiecie, czyj ojciec zginął, broniąc waszej wolności. Nie wiecie, czyja matka uciekła przed uciskiem. Nie wiecie, kto pokonał swoje demony, a może nadal pokonuje je teraz.


Prawdą jest jednak, że byłem wyjątkowo uprzywilejowany przez całe życie, chociaż nie w sposób, w jaki mówią o tym moi krytycy.


Było zdecydowanie moim przywilejem, że moi dziadkowie przybyli do Ameryki. Po pierwsze, że w ogóle było miejsce, które chciało ich przyjąć z ruin Europy. I po drugie, że było to miejsce, do którego mogli przybyć legalnie, nauczyć się języka i dopasować do społeczeństwa, które w ostatecznym rachunku pozwoliło im rozkwitnąć.


Było ich przywilejem przybycie do kraju, który daje równość wobec prawa wszystkim swoim obywatelom, które nie dba o religię i rasę, ale docenia charakter człowieka.


Było moim przywilejem, że mój dziadek był obdarzony zdecydowaniem i duchem przedsiębiorczości i że miał dosyć szczęścia, by przybyć do miejsca, gdzie mógł zrealizować marzenie o daniu swoim dzieciom życia lepszego od tego, jakie sam miał.


Znacznie jednak ważniejsze dla mnie od tych jego cech było dziedzictwo, jakie starał się przekazać, które stanowi podstawę tego, co krytycy nazywają moim „przywilejem”, ale co w rzeczywistości powinno być wychwalane jako altruizm i poświęcenie. Ci, którzy byli przed nami, cierpieli, żeby dać nam lepsze życie. Kiedy my w podobny sposób poświęcamy się dla naszych potomków przez dbanie o planetę, nazywa się to „ochroną przyrody” i jest oklaskiwane. Kiedy jednak robimy to przez przekazanie własności i zestawu wartości, nazywa się to „przywilejem”. (A kiedy robimy to przez krytykowanie naszego rujnującego długu narodowego, nazywa się nas radykałami z Tea Party.) Takie poświęcenia, wszelkiego rodzaju, nie powinny spotykać się z pogardą, ale z podziwem.


Badania moich przywilejów dały pewne rezultaty. Zrozumiałem, że było przywilejem moich rodziców, a teraz moim, że istnieje coś takiego jak „marzenie amerykańskie”, które jest osiągalne także dla imigranta żydowskiego bez grosza przy duszy.


Jestem uprzywilejowany, że przekazano mi wartości takie jak wiara i edukacja. Moi dziadkowie odgrywali czynną rolę w wykształceniu moich rodziców i moje najwcześniejsze wspomnienia obejmują uczenie się alfabetu hebrajskiego z moim ojcem. Wyjaśniono mi starannie, że edukacja zaczyna się w domu oraz to, że nie można przecenić znaczenia zaangażowania rodziców w edukację ich dzieci – od matematyki do moralności. Nie jest to kwestia białego lub czarnego, mężczyzny lub kobiety ani żadnego innego podziału, ale kwestia wartości, jakie przekazujemy, dziedzictwa, jakie pozostawiamy, które uwiecznia „przywilej”. I nie ma w tym nic złego.


Za każdym sukcesem, dużym lub małym, jest opowieść i nie zawsze jest ona opowiedziana przez płeć lub kolor. Mój wygląd z pewnością nie opowiada całej historii i zakładanie, że robi to i że powinienem za nią przepraszać, jest obraźliwe. Choć nie zrobiłem wszystkiego w moim życiu sam, ktoś poświęcał się, żebym mógł mieć lepsze życie. A to jest dziedzictwo, z którego jestem dumny.


Sprawdziłem moje przywileje. I za nic nie przepraszam.


Checking my privilege character as the basis of privilege

The Princetontory.com, 2 kwietnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Tal Fortgang

Student pierwszego roku  z New Rochelle, NY. Zamierza poświęcić się albo historii albo studiom politycznym.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2597 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wstydliwa (dla UNESCO) sprawa uchodźców   Julius   2014-06-23
“New York Times” i Izrael   Ini   2014-06-25
Pora przestać infantylizować Palestyńczyków   Johnson   2014-06-27
Chiny zwalczają terror; świat krytykuje Izrael     2014-06-29
Imieniny Semantyki   Kruk   2014-07-05
Amerykanie odchodzą z Afganistanu, kto przychodzi?   Pant   2014-07-06
Potępienie zamordowania Mohammeda Abu Khdeira     2014-07-07
Moralność jest poza dyskusją   Bellerose   2014-07-08
Dlaczego znowu walczymy z Gazą?   Horovitz   2014-07-10
ONZ dodaje ISIS do Rady Praw Człowieka     2014-07-11
BBC i bezstronność   Ridley   2014-07-13
Europa przybliża się do eliminacji burki   Chesler   2014-07-14
Zamiana ról Dawida i Goliata     2014-07-16
Co robi izraelski pilot nad Gazą?   Nirenstein   2014-07-17
Zawsze nazywajcie zabitych “niewinnymi cywilami”     2014-07-18
Świat arabski traci cierpliwość     2014-07-19
Dlaczego?   Smuga-Otto   2014-07-19
Pociski izraelskie i schrony w Gazie   Al-Mulhim   2014-07-20
Ambasador Izraela mówi w ONZ   Prosor   2014-07-21
Fakty o bitwie w Shejaiya   Levick   2014-07-24
Na równiach pochyłych   Ridley   2014-07-25
Cierpienie palestyńskie   Karsh   2014-07-29
Izrael, Bliski Wschód i dysonans poznawczy   Harris   2014-08-02
Powody, by obawiać się Eboli   Ridley   2014-08-15
Komu nie sprzeda broni Wielka Brytania?   Greenfield   2014-08-19
Ognisko   Kruk   2014-08-21
Powody do radości   Ridley   2014-08-22
Chcesz zmniejszyć zanieczyszczeniewalcz z biedą   Lomborg   2014-08-24
Zdobywanie wyżyn moralnych jest zabawą przegranych   Greenfield   2014-08-25
Killer app w Jerozolimie   Boteach   2014-08-26
Pieniądze ONZ płyną do terrorystów   Ehrenfeld   2014-08-27
Listek figowy na łonie okonia   Koraszewski   2014-08-29
Chów wsobny elit   Azad   2014-09-02
Stan globalnej wioski   Koraszewski   2014-09-03
Spróbujcie wolnej przedsiębiorczości w Europie   Ridley   2014-09-04
Człowieczeństwo okaleczone   Valdary   2014-09-06
Muzułmańskie gwałty pod parasolem politycznej poprawności   Lindenberg   2014-09-07
Śmiercionośny dom izraelski uderza ponownie   Greenfield   2014-09-08
Dlaczego myślimy to, co myślimy?   Koraszewski   2014-09-12
Stare antypatie nie giną   Honig   2014-09-15
Turecka “hakawati” w Lewancie   Bekdil   2014-09-17
Ekonomia, głupcze? Owszem, ale jaka?   Koraszewski   2014-09-17
Amerykański negocjator i duże pieniądze z Kataru   Smith   2014-09-22
Więzień sumienia   Koraszewski   2014-09-25
Jazydzi i chrześcijanie obwiniają Obamę   Charbel   2014-09-27
Chodząc wśród duchów Hiroszimy   Boteach   2014-09-28
Pomieszanie z poplątaniem   Tsalic   2014-09-30
Kim są niewidzialne kobiety, które przystępują do ISIS?   Ahmed   2014-10-02
Nigeryjski książę o imieniu Islam   Greenfield   2014-10-04
Jak belgijscy sceptycy popełniali masowe samobójstwo   Bonneux   2014-10-04
Mordowanie więźniów politycznych Iranu   Paveh   2014-10-05
Komu w którym uchu dzwoni?   Koraszewski   2014-10-07
Skąd my to znamy?   Koraszewski   2014-10-09
Akuszerka i powrót do pytania o dobro i zło   Koraszewski   2014-10-11
Usuńcie Izrael z tej mapy!   Toameh   2014-10-13
Mój dziadek nie chciał być palestyńskim uchodźcą   Deek   2014-10-15
Czy można uratować liberalizm przed nim samym?   Harris   2014-10-15
Malala – nagroda Nobla, która przeraża talibów   Nirenstein   2014-10-16
O mechanizmie zniesławiania   Harris   2014-10-16
Czy Turcja powinna być w NATO?   Dershowitz   2014-10-18
Pszczoły i pestycydy   Ridley   2014-10-21
O Krymie, prawie międzynarodowym i Zachodnim Brzegu   Kontorovich   2014-10-22
Pokój, ale kiedy?   Landes   2014-10-23
Hashtag Nikab   Chesler   2014-10-24
Ebola – w poszukiwaniu strategii   Ridley   2014-10-27
Żyć z sensem   Kruk   2014-10-29
Nieoczekiwane konsekwencje pobożnych życzeń   Kemp   2014-11-01
Tańsza ropa to dobra wiadomość   Ridley   2014-11-01
Stop dziecięcej intifadzie!   Toameh   2014-11-03
Ewolucja duszy człowieka   Kruk   2014-11-06
Czym zajmuje się WHO?   Ridley   2014-11-09
Wojna Egiptu z terroryzmem: podwójne standardy świata   Toameh   2014-11-10
Nieznośna lekkość feminizmu   Greenfield   2014-11-14
Najlepsza inwestycja w czynienie dobra na świecie   Lomborg   2014-11-17
Dlaczego Gaza nie jest zdalnie okupowana   Kontorovich   2014-11-22
Uwagi o dyskuterach i kaczkach dziennikarskich   Koraszewski   2014-11-28
Opowieść o dwóch Zielonych Liniach   Kontorovich   2014-11-30
Kolumb nie odkrył Ameryki   Al-Mulhim   2014-12-06
Dobra wola Romson nie pomaga biednym   Lomborg   2014-12-07
Dumni Palestyńczycy muszą prowadzić walkę o zreformowanie UNRWA   Eid   2014-12-08
Czy Putin spotka się z kalifem w Jałcie?   Koraszewski   2014-12-09
Reguły? W walce na noże?!     2014-12-11
Legalność izraelskiego projektu ustawy o państwie narodowym   Kontorovich   2014-12-13
Organizacja Narodów Zjednoczonych potrzebuje strategii   Lomborg   2014-12-14
Listy z naszego sadu - rok w sieci   Koraszewski   2014-12-15
O historii, mitach i narracjach   Corwin   2014-12-16
Mruczanych świąt   Hili   2014-12-24
Pięć łamigłówek o okupacji i osiedlach   Kontorovich   2014-12-27
Poligamia napędza przemoc   Ridley   2014-12-28
Jestem amerykańskim gejem...   Boteach   2014-12-30
Turcja i UE: Kodak Moment   Bekdil   2015-01-01
Czy walczyć z wiatrakami?   Koraszewski   2015-01-02
Rewidowanie rewizjonistycznej historii   Tsalic   2015-01-06
Islamski Deng Xiaoping?   Koraszewski   2015-01-07
Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju   Lumish   2015-01-12
Rozpoczynają się cyfrowe rządy   Ridley   2015-01-16
10 lat klepto-dyktatury Mahmouda Abbasa   Boteach   2015-01-20
Oznakować żywności, która zawiera… DNA!   Coyne   2015-01-21
Izrael, Palestyna i Międzynarodowy Trybunał Karny   Kontorovich   2015-01-22
Uprawy GMO: spór naukowy rozstrzygnięty   Ridley   2015-01-23

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk