Prawda

Sobota, 18 maja 2024 - 00:22

« Poprzedni Następny »


List, który były niewolnik, Frederick Douglass napisał do swojego pana w 10. rocznicę ucieczki


Frederick Douglas 2020-08-01


Od tłumacza

Frederick_Douglass to jedna z tych postaci z amerykańskiej historii, o której chciałbym, żeby dzieci uczyły się w polskich szkołach. Urodzony w 1818 roku z matki niewolnicy, jako ośmioletni chłopiec został sprzedany, a tam żona nowego właściciela nauczyła go czytać i pisać. Mając dwadzieścia lat zbiegł do stanu Massachusetts, gdzie nie było niewolnictwa, co nie znaczy, że nie było tam rasizmu. Na wszelki wypadek zmienił nazwisko z Frederick Augustus Washington Bailey na Frederick Douglas, powoli budując swój świat wolnego człowieka. W dziesięć lat po ucieczce opublikował list do swojego byłego właściciela. Ten list ukazał się w gazecie „North Star”, którą założył w dziewięć lat po ucieczce, a która odegrała ważną rolę w walce o zniesienie niewolnictwa.


Dla tych, którzy obserwują zawirowania wokół dzisiejszej walki z rasizmem, ten list powinien być szczególnie interesującym dokumentem.


Frederick Douglas pisał:


Do mojego byłego pana, Thomasa Adulda

Szanowny Panie,


Długie, ale w żadnym razie nie przyjazne związki, które łączyły mnie z Panem, pozwalają mi mieć nadzieję, iż bez trudu pojmiesz wielką wolność, jaką odczuwam, zwracając się do ciebie otwarcie i publicznie. Być może ten fakt złagodzi przykrość zobaczenia swojego nazwiska w połączeniu z moim w innym kontekście niż w ogłoszeniu zawierającym mój rysopis i obiecującym wysoką nagrodę za schwytanie mnie. Wciągając cię ponownie w światła opinii publicznej świadom jestem, że narażam się na potężną porcję krytyki. Zapewne zostanę oskarżony o bezzasadne i lekkomyślne lekceważenie pana praw i pana prywatności. Zarówno na Północy, jak i na Południu wielu ma większy szacunek dla zaledwie konwencjonalnych praw, niż dla podstawowych praw jednostki. W naszym kraju wielu ludzi nie mających najmniejszych skrupułów w okradaniu swoich pracowników z ciężko zarobionych rezultatów ich trudu, będzie w szoku z powodu tak mało delikatnego sposobu pokazania pana nazwiska szerokiej publiczności. Spodziewając się tego i pragnąc ustosunkować się do zasadnych zastrzeżeń wobec mojego wystąpienia, zamierzam szczerze przedstawić powody, dla których teraz, jak i uprzednio wspominałem publicznie pana nazwisko. Wszyscy się zgodzą, że człowiek winien kradzieży, grabieży czy mordu traci prawo do zachowania prywatności swojego życia, a społeczeństwo ma prawo do pełnego ujawnienia czynów takiej osoby. Niezależnie jak bardzo tacy ludzie chcieliby wycofać się i ukryć swoje czyny przed publicznym widokiem, społeczeństwo ma prawo ujawnić je i przedstawić ich czyny przed właściwymi w kraju trybunałami w celu ich zbadania.      

 

Szanowny Panie, nie wątpię, że stosując powszechne zasady, bez trudu zobaczy pan światło w jakim jest pan przeze mnie postrzegany. Dlatego też nie zamierzam okazywać złości, ani używać mocnych słów. Wiem, że jest pan człowiekiem mającym sporą dozę inteligencji i może z łatwością ocenić jak pozwalam sobie opisać pański charakter. Pozostanę zatem przy formach języka, które dla innych mogą wydać się mgliste i dwuznaczne, a jednak będą całkowicie zrozumiałe dla pana.        

 

Wybrałem właśnie ten dzień na publikację tego listu do pana, ponieważ jest to rocznica mojej ucieczki i nie znam lepszego sposobu na świętowania tego wydarzenia. Zaledwie dziesięć lat temu, w piękny wrześniowy poranek światło słońca ukazało mi niewolnika, biedny zdegradowany przedmiot, drżący na dźwięk twego głosu, płaczący, że jest człowiekiem i pragnie być zwierzęciem. Nadzieja, którą hołubiłem od tygodni na udane wyrwanie się z twoich rąk, zderzyła się w tej ostatniej godzinie z mrocznymi chmurami wątpliwości i lęku, powodując drżenie mojego ciała i ciężki oddech we wściekłych zmaganiach między nadzieją i strachem. Nie mam słów by opisać tę agonię duszy, której doświadczałem tego poranka, którego nigdy nie zapomnę (wyruszyłem już w świetle dnia). Skoczyłem jednak w mrok. Prawdopodobieństwo, na ile mój rozum mógł je oszacować, przemawiało stanowczo przeciw temu przedsięwzięciu. Moje przygotowania i środki ostrożności, które podjąłem wcześniej, nie były najlepsze. Byłem jak człowiek udający się na wojnę bez broni – dziesięć szans na klęskę, jedna na zwycięstwo. Jedyna osoba, której zaufałem i która obiecała mi pomoc, porażona strachem w godzinie próby, opuściła mnie, pozostawiając całą odpowiedzialność za sukces lub porażkę wyłącznie na moich barkach. Pan, szanowny panie, nie może nigdy zrozumieć co czułem. Kiedy patrzę wstecz, nie mogę uwierzyć, że podjąłem tę próbę. Mimo mrocznych widoków, dzięki Najwyższemu, który jest zawsze Bogiem uciśnionych, podjąłem próbę, która zadecydowała o moich ziemskich losach. Skorzystałem ze złotej okazji, której efektem jest wolny człowiek, młody silny i aktywny.    

 

Nieraz myślałem, że chciałbym panu wyjaśnić powody, które skłoniły mnie do ucieczki od ciebie. Niemalże wstydzę się, gdyż teraz mógł je pan odkryć samodzielnie. Zamierzam jednak rzucić na nie okiem. Jeszcze będąc zaledwie sześcioletnim dzieckiem upajałem się myślą, że kiedyś ucieknę. Pierwszym wysiłkiem intelektualnym, który pamiętam, była próba rozwiązania tajemnicy – dlaczego jestem niewolnikiem? To pytanie dręczyło mój młodzieńczy umysł przez wiele dni, chwilami wypierając wszelkie inne myśli. Kiedy widziałem jak bat nadzorcy przeciął do krwi skórę na karku kobiety, kiedy słyszałem jej przeraźliwy krzyk, ukryłem się w kącie przy płocie, płacząc i pytając dlaczego. Przez jakieś medium, nie wiem już przez jakie, otrzymałem ideę Boga, Stwórcy całej ludzkości, czarnych i białych, który uczynił czarnych sługami białych, niewolnikami. Jak mógł to uczynić i być dobrym? Nie mogłem tego pojąć. Nie przekonywała mnie teoria, która czyniła Boga odpowiedzialnym za niewolnictwo. Bolało mnie to i często płakałem z tego powodu.                             


Pewnego razu pana pierwsza żona, pani Lukrecja, usłyszała jak śpiewam i płaczę, zapytała mnie, co się stało, ale bałem się jej powiedzieć. Gnębiła mnie ta sprawa, aż pewnej nocy siedząc w kuchni, usłyszałem starych niewolników opowiadających, jak ich rodzice zostali porwani w Afryce przez białych mężczyzn i sprzedani tu jako niewolnicy. Cała tajemnica natychmiast się wyjaśniła. Wkrótce po tym wydarzeniu zbiegła moja ciotka Dżinny i wuj Noah. Wrzawa, którą podniósł pański teść, uświadomiła mi po raz pierwszy, że są wolne stany i stany z niewolnictwem. Od tego dnia postanowiłem, że kiedyś ucieknę. Moralność tego aktu przedstawiam następująco: jestem sobą i pan jest sobą, jesteśmy dwiema różnymi osobami, równymi osobami. Czym ty jesteś, ja jestem. Jesteś człowiekiem i ja też. Bóg stworzył nas obu i uczynił nas odrębnymi istotami. Nie jestem przez naturę związany z tobą, ani ty ze mną. Natura nie uzależniła twego istnienia ode mnie, ani mojego od ciebie. Nie mogę chodzić na twoich nogach, ani ty na moich. Nie mogę za ciebie oddychać, ani ty za mnie. Jesteśmy różnymi osobami i obaj jesteśmy podobnie obdarzeni zdolnościami potrzebnymi do naszej jednostkowej egzystencji. Opuszczając cię, nie zabrałem niczego, co nie należy do mnie i w żaden sposób nie uszczupliłem twoich środków niezbędnych do uczciwego życia. Twoje zdolności pozostały twoje, a moje stały się przydatne dla ich prawowitego właściciela. Dlatego też nie widzę niczego złego w żadnej części tej transakcji. Prawda, porzuciłem cię w tajemnicy, co było bardziej twoją winą niż moją. Gdybym ci ujawnił mój sekret, zniweczyłbyś to przedsięwzięcie ze szczętem. Ale byłbym naprawdę szczęśliwy mogąc cię zapoznać z moim zamiarem opuszczenia cię.            

 

Być może chciałby pan wiedzieć, jaka jest obecnie moja sytuacja. Mogę powiedzieć, że znacznie wolę ją od tej, której doświadczałem w Maryland. Nie mam przecie żadnych uprzedzeń do tego stanu. Jego geografia, klimat, żyzność i produkty czynią go ponętnym miejscem zamieszkania dla każdego. Gdyby nie niewolnictwo, nie jest wykluczone, że chciałbym ponownie zamieszkać w tym stanie. Zapewne zdziwi pana, że ludzie na Północy żyją w złudzeniu, że emancypacja niewolników na Południu spowodowałaby ich ucieczkę na Północ. Gdyby do tego doszło zobaczyłby pan wiele znajomych twarzy ponownie na Południu. W rzeczywistości w przypadku emancypacji większość powróciłaby na Południe. Chcemy żyć tam, gdzie urodziliśmy się i złożyć nasze kości obok kości naszych ojców i nic prócz potężnej miłości do wolności nie trzyma nas z dala od Południa. Ale dla tej miłości gotowi jesteśmy żyć o chlebie i wodzie.                           

 

Po tym jak pana porzuciłem, doświadczyłem wiele. Przemierzałem drogi, o których nie marzyłem, będąc niewolnikiem. Z tych dziesięciu lat och czasu opuszczenia pana, pierwsze trzy spędziłem jako zwykły robotnik w dokach New Bedford w Massachusetts. Tam zarobiłem moje pierwsze trzy dolary. Były moje, mogłem je wydać jak chciałem. Mogłem za nie kupić szynkę lub śledzia nie pytając nikogo o nic. Pamięta pan, kiedy otrzymywałem siedem, osiem, a czasem dziewięć dolarów na tydzień w Baltimore, w sobotni wieczór  zabierał pan wszystko co do centa, mówiąc, że należę do pana, więc i moje zarobki są pańskie. Delikatnie mówiąc, nigdy tego nie lubiłem, uważałem, że to trochę podłe. Zapomnijmy o tym. Kiedy najpierw dotarłem do New Bedford niezbyt sprawnie liczyłem pieniądze tak jak się je liczy w Nowej Anglii. Zdradzałem się wiele razy. Łapałem się na tym, że na czteropensówkę mówię „phip”, aż pewnego razu jakiś człowiek oskarżył mnie, że jestem zbiegłym niewolnikiem, jak głuptas natychmiast od niego uciekłem, ale bałem się strasznie, że podejmie jakieś kroki, by odesłać mnie ponownie do niewoli, do tego, czego bałem się bardziej niż śmierci.          

 

Szybko jednak nauczyłem się nie tylko liczyć pieniądze, ale również je zarabiać, więc dawało się żyć. Ożeniłem się wkrótce po opuszczeniu pana, w rzeczywistości byłem zaręczony zanim uciekłem. I nie tylko moja towarzyszka nie była ciężarem, ale wielką pomocą. Ona poszła na służbę, ja pracowałem w dokach i mimo ogromnych trudów tej pierwszej zimy, nie mogliśmy być bardziej szczęśliwi. Po trzech latach w New Bedford spotkałem pana Lloyda Garrisona, człowieka, o którym pewnie pan słyszał, ponieważ jest dobrze znany właścicielom niewolników. To on nakładł mi do głowy, że mogę być użyteczny dla sprawy wyzwolenia niewolników, poświęcając cząstkę mojego czasu opowiadaniu ludziom o moich losach i o losach innych niewolników, których widziałem. To był świt nowej egzystencji, wyższej od wszystkiego, do czego wcześniej aspirowałem. Znalazłem się w społeczności ludzi czystych, oświeconych i dobrych, najlepszych, na jakich ten kraj się zdobył. Wśród nich nigdy nie zapominałem o panu, niezmiennie był pan głównym tematem naszych rozmów, w których nie szczędziłem panu złej sławy. Chyba nie muszę panu mówić, że opinia, jaka ukształtowała się o panu w tych kręgach, nie była pozytywna. Nie mają wielkiego szacunku dla pana uczciwości, a jeszcze gorszą opinię o pańskiej religii.           

 

Miałem zamiar opowiedzieć panu moje bardziej interesujące doświadczenia. Wkrótce jak tylko zacząłem się cieszyć wspaniałym towarzystwem, o którym panu wspomniałem, światło ich doskonałości wywarło dobroczynny wpływ na mój umysł i serce. Wiele z mojej wcześniejszej niechęci do ludzi białych zanikło, a ich sposób bycia i obyczaje, tak bardzo odmienne od tego, do czego byłem przyzwyczajony w kuchennych pomieszczeniach na plantacjach Południa, oczarowały mnie, budząc silną niechęć do szorstkich i zdegradowanych form w mojej niewolniczej kondycji. Podjąłem zatem wysiłki w celu doskonalenia umysłu i zachowania, iżby dostosować się do miejsca, do którego chyba opatrzność mnie doprowadziła. Transformacja od poniżenia do szacunku, była ogromną zmianą, zaś przechodzenie od jednego do drugiego bez znaków poprzedniej kondycji jest doprawdy trudną sprawą. Proszę nie sądzić, że uwolniłem się od pozostałości dziwactw z plantacji, ale moi nowi przyjaciele, przy całej niechęci do tamtych obyczajów, traktują mnie z wyrozumieniem, do którego moje przeszłe życie jakoś mnie upoważnia. Tak więc moja sytuacja jest nadzwyczaj zadawalająca. Jeśli idzie o moje domowe sprawy, mogę się pochwalić, że mieszkam równie komfortowo jak pan. Mam przedsiębiorczą i wspaniałą towarzyszkę, czwórkę kochanych dzieci – najstarsza córka ma dziewięć lat, trzech synów, mających osiem, sześć i cztery lata. Trójka starszych chodzi już regularnie do szkoły, dwoje czyta i pisze, a trzecie kreśli poprawnie krótkie słowa. Kochane stworzenia! Wszystkie mają wygodne łóżka i mogą spać spokojnie, całkowicie bezpieczne pod moim własnym dachem. Nie ma tu właścicieli niewolników mogących zranić moje serce wyrywając je z moich ramion, rozbić najświętsze marzenia matki i zabrać jej dzieci. Te dzieci są nasze, nie przeznaczone do pracy na plantacji trzciny cukrowej czy tytoniu, ale by je strzec, chronić i wychowywać w duchu ewangelii, by wprowadzać je na ścieżkę mądrości i cnoty, i jak potrafimy czynić z nich istoty pożyteczne dla świata i dla samych siebie.                             

 

O, drogi panie, nigdy właściciel niewolników nie jawi mi się tak bardzo agentem piekła jak kiedy patrzę na moje ukochane dzieci. W tych chwilach tracę panowanie nad moimi uczuciami. Zamierzałem opowiedzieć więcej o moim dostatku i szczęśliwości, ale gonitwa myśli i uczuć przy tych wyliczeniach utrudnia mi dalszy marsz w tym kierunku. Okrutne koszmary niewolnictwa budzą moje przerażenie, płacz milionów przeszywa moje serce i mrozi krew w żyłach.

 

Pamiętam łańcuch, knebel i krwawy bat, ponury świat skutych kajdanami, koszmar wydarcia męża żonie, dzieci rodzicom, sprzedawania jak bestii na rynku. Nie mów, że to zmyślone obrazy. Dobrze wiesz, że mam na plecach blizny po razach zadanych na twój rozkaz i że ty, chociaż byliśmy braćmi w tym samym kościele, spowodowałeś, że moja prawa ręka, którą teraz piszę ten list, była mocno związana z lewą, że prowadzono mnie pod lufą pistoletu piętnaście mil, by sprzedać jak bydlę na rynku, za rzekomą zbrodnię zamiaru ucieczki z twojej posesji. To i wiele innych rzeczy dobrze pamiętasz i wiesz, że są prawdą nie tylko o tobie, ale o niemal wszystkich właścicielach niewolników wokół ciebie.     

 

Prawdopodobnie nadal jesteś winien posiadania co najmniej trzech moich kochanych sióstr i mojego jedynego brata. Uważasz ich za swoją własność. Są zapisani w twoich księgach lub zostali sprzedani handlarzom ludzkim mięsem z widokiem napełnienia twojej zawsze głodnej kiesy. Szanowny panie, pragnąłbym wiedzieć w jakim stanie i gdzie znajdują się teraz moje kochane siostry. Czy sprzedałeś je? Czy nadal są twoją własnością? Co się z nimi stało? Czy żyją, czy zmarły? A moja kochana stara babka, którą jak starego bezużytecznego konia wyrzuciłeś, żeby zmarła w lesie – czy jeszcze żyje?  Napisz i opowiedz o nich wszystkich. Jeśli moja babka nadal żyje, nie jest ci do niczego potrzebna, ponieważ musi mieć już prawie osiemdziesiąt lat – zbyt stara by się troszczył o nią ktoś, dla kogo przestała być użyteczna, przyślij ją do mnie do Rochester lub przywieź ją do Filadelfii, a dla mnie opieka nad jej starością będzie koroną szczęścia w moim życiu. Była dla mnie matką i ojcem nie szczędząc trudu dla mojej wygody. Przyślij mi moją babkę, bym mógł się nią na starość opiekować. I moje siostry, opowiedz mi o nich. Napisałbym do nich i dowiedział się od nich wszystkiego bez tego, by ci przeszkadzać w jakikolwiek sposób. Ach tak, z powodu twojego nieludzkiego zachowania, pozbawiono je możliwości czytania i pisania. Trzymałeś je w skrajnej ignorancji, tym samym ograbiając z radości pisania i otrzymywania listów od nieobecnych przyjaciół i krewnych. Twoje zło i okrucieństwo wobec bliźnich było w tym względzie gorsze niż rany, które zostawiłeś na plecach moich i innych niewolników. To obraza duszy, wojna z nieśmiertelnym duchem i coś za co zostaniesz osądzony stając przed naszym wspólnym Ojcem i Stwórcą.             

 

Odpowiedzialność, jaką przyjąłeś w tej sprawie na siebie, jest prawdziwie ohydna – zdumiewające jak mogłeś iść z tym przez te wszystkie lata. Twój umysł stał się mroczny a serce twarde, twoje sumienie musi być przepalone i skamieniałe, w innym razie już dawno odrzuciłbyś przeklęty ciężar i znalazł ulgę z rąk przebaczającego Boga. Pozwól, że zapytam, co byś powiedział, gdybym ciemną nocą  przyszedł do twojej posiadłości z bandą bezlitosnych zbójów, by porwać twoją własną cudowną córeczkę Amandę i zabrał ją od jej rodziny, przyjaciół, i wszystkich, których kochała, żeby uczynić z niej niewolnicę, zmusić do pracy, zabierać zarobione przez nią pieniądze, umieścić jej imię w księdze mojej własności, bez myśli o jej prawach, gdybym zniszczył potęgę jej nieśmiertelnej duszy, odbierając możliwość nauczenia się czytania i pisania, karmił ją marnie, ubierał skąpo, i czasami biczował po  nagim grzbiecie, co więcej i co jeszcze straszniejsze, gdybym zostawił ją bez osłony wystawioną na brutalną lubieżność wrogich nadzorców, którzy by zatruli i podeptali jej jasną duszę, ograbiając ją z godności, pozbawiając cnoty, niszcząc wszystko co zdobi jej charakter i kobiecość? Pytam co byś o mnie sądził, gdybym tak się zachował? O, język potępionych nie może znaleźć słów dość piekielnych, żeby wyrazić twoją ideę sprzecznej z moim Bogiem niegodziwości. A przecież, mój panie, twoje postępowanie wobec moich ukochanych sióstr jest we wszystkich punktach dokładnie takie jak tu przedstawiłem. Przeklęty byłby czyn taki z mojej strony w stopniu nie mniejszym niż to, coś zrobił mnie i moim siostrom.                      

 

Zbliżam się już do końca tego listu, usłyszysz jeszcze ode mnie, jeśli nie odpowiesz. Zamierzam użyć cię jako broni, którą walczyć będę z systemem niewolnictwa. Będziesz stanowił przykład, by zwrócić uwagę publiczności na ten system i koszmar handlu duszami i ciałami. Będę cię używał jako środka dla prezentacji charakteru amerykańskiego kościoła i kleru, jako środka by zmusić ten grzeszny naród i ciebie samego do pokuty. Robię to nie ze złości do ciebie. Nie ma dachu pod którym byłbyś bezpieczniejszy niż mój, nie ma niczego w moim domy, czym bym się z tobą nie podzielił dla twojej wygody. Doprawdy, byłoby  moim przywilejem pokazać ci, jak ludzie powinni się wzajem traktować.          

 

Jestem twoim współczłowiekiem, ale nie niewolnikiem.

FREDERICK DOUGLASS.

Wrzesień 1848r.


Fredrick Douglas Letter to His Slave Master

Watch the Yard

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski  


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2606 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Kto, kogo i dlaczego?   Koraszewski   2015-01-25
Kanada wybrała wrażliwość kulturową zamiast zachodniej medycyny   Coyne   2015-01-25
Otwarty list do kosmitów   Ferus   2015-01-26
Rodzina zabija młodą parę   Chesler   2015-01-26
Pochwała cudów   Koraszewski   2015-02-02
Cztery księżniczki i prezydent Obama   Chesler   2015-02-04
Zmieniająca się moralność i Friendship Nine   Coyne   2015-02-04
Kiedy strona przegrana dyktuje warunki   Draiman   2015-02-06
Dlaczego wolność słowa jest fundamentalna     2015-02-06
Islam, lewica i sprawa polska   Mencel   2015-02-07
Alarmująca sprawa klimatycznego panikarstwa   Lomborg   2015-02-17
Brakujący przedmiot nauczania   Ferus   2015-02-18
Prześladowani chrześcijanie organizują się przeciwko ISIS   Chesler   2015-02-18
Którędy do miasta?   Koraszewski   2015-02-22
Dlaczego dobre wiadomości to oksymoron   Gardner   2015-02-24
Czy Biały Dom walczy z terroryzmem?     2015-02-27
Wielka Brytania nadal potrzebuje gazu łupkowego   Ridley   2015-03-02
Wzlot i upadek Baracka Obamy   Frantzman   2015-03-06
Śmierć, która wstrząsnęła Turcją     2015-03-07
Susan Rice i polityzacja ludobójstwa   Boteach   2015-03-09
Kantata o pokoju i inne melodie   Koraszewski   2015-03-10
Kto ma się przystosować w imię tolerancji?   Chesler   2015-03-13
Powrót imperiów - perskie marzenia     2015-03-14
Ponury obraz iluzji Zachodu   Blum   2015-03-16
Badanie australijskie: homeopatia jest bezwartościowa   Coyne   2015-03-18
Więcej żywności z mniejszego areału   Ridley   2015-03-20
Bliźni w świadomości bliźniego   Koraszewski   2015-03-20
Rekord Guinessa w pluciu na demokrację   Koraszewski   2015-03-21
Wywiad z Davidem Keyesem   Harris   2015-03-23
Kiedy słowa zabijają?   Koraszewski   2015-03-25
Pełzający podbój Iraku przez Iran   Al-Rashed   2015-03-27
Dlaczego jestem propalestyński   Bellerose   2015-03-29
Mordowanie ateistów w Bangladeszu   Koraszewski   2015-04-02
ONZ walczy o prawa człowieka     2015-04-03
Czy ktokolwiek chce dyskutować o nagich faktach?   Koraszewski   2015-04-04
Problem z wodą w kranach i w propagandzie    Roth   2015-04-05
BBC jako pomocnik antysemickiego terroryzmu   Johnson   2015-04-06
Ktoś w Białym Domu jest zagubiony   Yemini   2015-04-08
Akademia Sukcesu czyli szkoła, która uczy   Koraszewski   2015-04-11
Reformowanie języka zamiast reformowania społeczeństwa   Coyne   2015-04-13
Nie tyle umowa ramowa, co oszustwo   Shargai   2015-04-13
Żydowski antysyjonizm: honorowe zabijanie per procura   Landes   2015-04-14
Wojna (modlitw) na kampusach     2015-04-18
Życie w sumie jest piękne     2015-04-20
Gaza: Egipt utrudnia dostawy broni   Toameh   2015-04-20
Heroiczna walka Kurdów przeciwko ISIS     2015-04-22
Problem uchodźców arabskich opisany w 1967 r.     2015-04-25
Szukanie wiary z ludzką twarzą   Koraszewski   2015-04-29
Tylko innowacje mogą nas uratować   Ridley   2015-05-01
San Remo: Zapomniany kamień milowy   Benzimra   2015-05-02
145 pisarzy podpisało list protestujący przeciwko nagrodzie PEN dla Charlie Hebdo   Coyne   2015-05-04
Elektryczność dla Afryki   Ridley   2015-05-06
Zuchwałość oszustwa: porozumienie z Iranem   Tsalic   2015-05-06
Poliekran: Nepal, Israel   Collins   2015-05-11
Pocztówka z globalnej wioski   Koraszewski   2015-05-15
Pora zaprzestać subsydiowania paliw kopalnych   Lomborg   2015-05-16
Małe, piękne, ignorowane   Koraszewski   2015-05-19
Pośladkowy poród IV Rzeczpospolitej   Koraszewski   2015-05-22
Kolorowi też mogą być rasistami   Owolade   2015-05-25
Illinois uchwala historyczną ustawę przeciwko BDS, a Kongres rozważa podobne posunięcie   Kontorovich   2015-05-26
Prawa człowieka, które budzą zgrozę   Pearson   2015-05-27
Świętoszkowata świętość Stolicy Apostolskiej   Honig   2015-06-01
Sport - czyli szlachetna rywalizacja   Koraszewski   2015-06-01
Święta Semantyka daje prezenty   Kruk   2015-06-03
Biznes z terytoriami okupowanymi, Orange telecom i francuskie podejście do prawa międzynarodowego   Kontorovich   2015-06-08
Konflikt w Gazie oceniany przez wojskowych     2015-06-14
Gdy ISIS brutalnie traktuje kobiety, panuje żałosne milczenie feministek   Chesler   2015-06-16
Zaszczyt bycia obiektem ataku cenzorów   Lomborg   2015-06-19
Fikcja etnograficzna Jordanii?   Salim Mansur   2015-06-22
Raport Departamentu Stanu o terrorze   Roth   2015-06-23
Miły facet na Bliskim Wschodzie   Rosenthal   2015-06-25
FIFA i inne udzielne księstwa   Ridley   2015-06-25
Odwaga i handel – co zrobiło więcej dla wzbogacenia ludzkości   Ridley   2015-06-29
Cierpliwość, niejasność i kryzysy   Frantzman   2015-06-30
Jazydzi nie są tylko ofiarami. Są naszymi partnerami i potrzebują pomocy   Clarfield   2015-07-02
Rasizm niektórych antyrasistów   Owolade   2015-07-04
Turcja woli ISIS od Kurdów   Totten   2015-07-06
Prawne ramy obrony Izraela   Dershowitz   2015-07-08
Technika, konsumeryzm i papież   Ridley   2015-07-08
Gdyby amerykański morderca, Roof, był islamistą, byłby “wojownikiem”   Frantzman   2015-07-10
Irańskie urojenie: elementarz dla skonsternowanych   Totten   2015-07-14
O racji w kwestii dobra i zła   Michael Shermer   2015-07-20
Opowieść o dwóch porozumieniach: co Grecja i Iran mają wspólnego?   Tsalic   2015-07-21
Zdewaluuj, restrukturyzuj i decyduj sam   Ridley   2015-08-05
Paryski szczyt klimatyczny   Ridley   2015-08-08
Strategia równowagi według prezydenta Obamy   Alberto M. Fernandez   2015-08-09
Mniejsza liczba celów rozwojowych znacznie bardziej pomoże Indiom   Lomborg   2015-08-11
Przemilczana czystka etniczna Palestyńczyków   Toameh   2015-08-19
Z głową w piachu   Friedman   2015-08-21
Problem zielonych strachów   Ridley   2015-08-25
Co Palestyńczycy robią z pieniędzmi z USA?   Toameh   2015-08-28
Czy i jak możemy pomóc uchodźcom?   Koraszewski   2015-09-03
Życie czarnych liczy się – poza życiem Birama Daha Oulda Obeida   Brown   2015-09-04
Jeszcze raz w sprawie cenzury   Miś   2015-09-04
Wyobraź sobie... Gazę   Tsalic   2015-09-05
Dejudaizacja Jerozolimy w 1948 roku   Carlson   2015-09-07
Wyzwanie dla Europy: jak zapobiec wpuszczeniu ekstremistów islamskich razem z ich ofiarami   Horovitz   2015-09-10
Egipt z Piotrem Ibrahimem Kalwasem   Koraszewski   2015-09-12
Uchodźcy: punkt, z którego nie ma powrotu   Tsalic   2015-09-15
Jordania: Nie chcemy Palestyńczyków   Toameh   2015-09-16

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk