Prawda

Wtorek, 30 kwietnia 2024 - 23:41

« Poprzedni Następny »


Mało nas, mało nas, do pieczenia chleba


Andrzej Koraszewski 2020-12-22

Ulubiony motyw dziennikarzy \
Ulubiony motyw dziennikarzy "informujących" o globalnym ociepleniu.

Masz babo placek. Już myślałem, że jest źle, a tymczasem jest jeszcze gorzej. Dotychczas był konsensus (albo niemal konsensus): musimy natychmiast coś zrobić, bo koniec świata jest bliski, jest nas zbyt dużo, produkujemy coraz więcej, produkując podgrzewamy i zaraz zaczniemy wymierać. Trawożernym zabieramy trawę, biorąc ich habitaty pod pług, mięsożerne nie mają co jeść, lądy zaleją oceany, słodkiej wody coraz jest mniej, oddychać coraz trudniej. Jezus Maryja na pomoc.

Okazuje się jednak, że prawdziwy kres naszego gatunku nadchodzi z innej strony, grozi nam implozja demograficzna i jak raz zaczniemy wymierać, to w trymiga będzie po nas. Informuje nas o tym w naprawdę ciekawym artykule na łamach „Quillette” Glenn T. Stanton z Colorado Springs, zajmujący się badaniami nad rodziną i autor książki The Myth of the Dying Church: How Christianity is Actually Thriving in America. Pociesza fakt, że autor jest świadomy, iż jesteśmy gatunkiem, który bez świeżych apokaliptycznych wizji nie przetrwałby ani dekady, jak również tego, że wszystkie dotychczasowe apokaliptyczne wizje kończyły się podobnie.


Zaczyna ów autor pogodnie, pochylając się nad aktualną zapowiedzią końca świata z powodu globalnego ocieplenia. Dane na temat ocieplenia nie pozostawiają wątpliwości. Temperatury rosną. Dane dotyczące skutków naszej aktywności produkcyjnej pokazują jednak trendy sprzeczne z apokaliptyczną wizją. Jak podaje Our World in Data w stosunkowo krótkim okresie między 1990 a 2017 rokiem liczba zgonów spowodowanych zanieczyszczeniami powietrza spadła w skali światowej ze 110 do 64 na sto tysięcy mieszkańców planety.


Jeszcze ciekawiej przedstawia się sprawa z dostępem do czystej wody pitnej, jak ponownie Our World Data pokazuje na pięknym diagramie, podczas gdy w 1990 roku przy populacji świata liczącej 5,2 miliarda 1,2 miliarda nie miało dostępu do czystej wody pitnej, to w 2017 przy populacji 7,4 problem zmalał do 0,8 miliarda. (To nadal jest dramat, ale trend jest wyraźny i zdumiewający, jako, że mądrości politycznej raczej nie przybyło). Radykalnie zmniejszyła się również liczba ludzi żyjących w skrajnej biedzie. Na przestrzeni ostatnich dwustu lat spadła z ponad 90 procent do mniej niż 10 procent. W naszych czasach, a więc w latach 1980-2015 procent ludzi żyjących w skrajnej biedzie zmalał z 44 procent światowej populacji do 9,6 procent.       


To nie tylko niesamowite, ale rzadko kiedy pokazywane w mediach. W tym stuleciu procent ludzi niedożywionych spadł z 15 do 11 procent. Głównym winowajcą tego, że nadal jest tak źle, jest polityka i wojny. Żywności produkujemy więcej niż potrzeba, brakuje jej głównie tam, gdzie rządzą pobożni lub inaczej natchnieni poeci. Ostatnie sto lat przyniosło nieprawdopodobny postęp wydajności w rolnictwie i dziś na wyżywienie jednego człowieka potrzeba o połowę mniej ziemi rolnej niż sto lat temu, a pamiętajmy, że tę statystykę straszliwie psują kraje, które próbują się unowocześniać budując najpierw fabryki samochodów i telewizorów (zazwyczaj z pieniędzy z eksportu prymitywnie produkowanej żywności, co doskonale znamy z polskiej tradycji ekonomicznej), a na końcu fabryki narzędzi rolniczych. Tak czy inaczej w efekcie tego nieprawdopodobnego wzrostu wydajności produkcji rolnej, po raz pierwszy w historii naszego gatunku zaczął się trend oddawania ziemi naturze.             


Systematycznie rosną obszary rezerwatów przyrody, część ziemi rolnej i pastwisk wraca do natury (w samej Hiszpanii od 1900 roku do dziś obszar lasów wzrósł z 8 procent do 25 procent.) Stopniowo powracają gatunki, które wcześniej były na pograniczu wymarcia.


Oczywiście te skłaniające do optymizmu dane statystyczne nie przekreślają tego, że globalne ocieplenie jest faktem. Dzięki pogoni za zyskiem przepowiednie Thomasa Roberta Malthusa okazały się śmiechu warte, niemniej to, co nas przed spełnieniem się tych przepowiedni uratowało, czyli szaleńczy wzrost produkcji tak narzędzi produkcji, jak i dóbr konsumpcyjnych zaczęło wpływać negatywnie na klimat. Węgiel i ropa naftowa, które napędzają postęp techniczny i dostarczają energii, nie robią planecie dobrze.   


Glenn T. Stanton przypomina, że modele przewidujące przyszłość nawet jeśli mają metodologię bardziej wyszukaną niż metodologia jasnowidzów, to nadal są zawodne i dzisiejsza rzeczywistość jest odległa od tego, co wróżono 30 lat temu. Wracamy znów do statystyk - liczby ofiar katastrof naturalnych, a więc powodzi, huraganów, pożarów lasów, trzęsień ziemi (mimo, że jest nas znacznie więcej) systematycznie maleją. Umiemy się dziś przygotowywać na takie katastrofy i umiemy szybciej i sprawniej na nie reagować. Globalne ocieplenie jest faktem, ale nie oznacza końca świata (Stanton przywołuje w tym miejscu bardzo ciekawą książkę Michaela Shellenbergera  Apocalypse Never: Why Environmental Alarmism Hurts Us All, w której ten jeden z najbardziej znanych amerykańskich działaczy na rzecz ochrony środowiska przeprasza za tworzenie przez ekologów paniki i wprowadzanie społeczeństwa w błąd. Przypomina również, że inny były działacz na rzecz środowiska, a obecnie dyrektor skupiającego naukowców z różnych dziedzin Copenhagen Consensus Center, Bjorn  Lomborg, od dawna przekonuje, że z punktu widzenia skuteczności znacznie lepiej skupić się raczej na stymulowaniu rozwoju zielonych źródeł energii niż na kosztownym subsydiowaniu obecnych, mało wydajnych paneli słonecznych i wiatraków, jak również, że lepiej raczej szukać form zapobiegania skutkom ocieplenia niż koncentrować się na skazanych na porażkę nieprzemyślanych próbach zatrzymania samego procesu ocieplenia.) To nauka i innowacje mogą przyspieszyć wprowadzanie ekonomicznie rozsądnych form energii odnawialnej, natomiast kampanie na rzecz ograniczenia produkcji, jak i subwencjonowanie niewydajnych, a często z ekologicznego punktu widzenia szkodliwych technologii, hamuje postęp i oddala nas od właściwego celu, jakim jest zapobieganie skutkom globalnego ocieplenia.


Jak dotąd wszystko wydaje się w miarę racjonalne, ale żebyśmy nie wpadli w panikę z powodu braku wystarczająco przerażającej apokaliptycznej wizji, Stanton przywołuje poważne badania wieszczące implozję demograficzną, czyli wielkie ludzkości wymieranie z powodu braku zapału do płodzenia potomstwa.          


Na początek autor przywołuje poważne badania przeprowadzone przez 24 znanych demografów na zlecenie i za pieniądze fundacji Billa i Melindy Gatesów. Raport z tych badań opublikował w czerwcu 2020 szacowny „Lancet”, a wynika z tych badań, że idą straszne czasy, bo będzie nas coraz mniej. Dwadzieścia trzy narody, takie jak Japonia, Hiszpania, Korea (i to ta południowa, a nie północna), Włochy i wiele innych do roku 2100 skurczą się o połowę. Takie Chiny na ten przykład skurczą się dokładnie o 48 procent, inne 34 narody skarleją o 25 procent albo i więcej. Ten negatywny wzrost demograficzny jak raz się zacznie, to prawdopodobnie nic go nie zatrzyma, a potwierdza to wielu, w tym BBC.


Te najnowsze badania potwierdzają tylko wcześniejsze wyniki kanadyjskich badaczy Darrela Brickera i Johna Ibbitsona, którzy ponad rok temu opublikowali książkę pod znamiennym tytułem: Empty Planet: The Shock of Global Population Decline.


Badania ufundowane przez fundację Gatesów nie pozostawiają  żadnych wątpliwości. Już w 2064 znajdziemy się na progu docierając do niespełna 10 miliardów mieszkańców Ziemi. Dramatycznie jednak zmienią się proporcje, będzie coraz mniej ludzi młodych i coraz więcej starych. Znów dostajemy od jasnowidzów bardzo szczegółowe dane. Podczas gdy w 2017 roku było na świecie 681 milionów dzieci poniżej piątego roku życia, w 2100 będzie takich dzieci tylko 401 milionów. Liczba osób powyżej osiemdziesiątego roku wzrośnie z 141 w 2017 roku do 866 w roku 2100.    


Stenton rozmawiał ze specjalistą ze Stanford University, Charlesem Jonesem, który ponad rok temu opublikował obszerną pracę na temat niezamierzonych konsekwencji zahamowania wzrostu demograficznego. Otóż w tej rozmowie Jones powiedział, że “ludzie są ważnym czynnikiem w produkcji nowych idei umożliwiających wzrost ekonomiczny”.


Zastanawiałem się przez chwilę nad głębią tej sentencji, ale postanowiłem, że przemyślę to sobie później.  


W 2018 roku nagrodę Nobla w ekonomii otrzymał amerykański ekonomista Paul Romer. Jego główna idea jest właściwie dość banalna, istotne są szczegóły. Romer wyszedł z założenia, że ekonomiści częściej zajmują się problemem zawsze nazbyt skąpych zasobów naturalnych, a zapominają o tym, że najcenniejszym zasobem są idee. Idee są specyficznym zasobem, a ich powodzenie na rynku zależy od specyficznych warunków. Popyt na innowacje jest stosunkowo nowym wynalazkiem, żyjemy w czasach, w których idee nie są już tak lekceważone, jak były lekceważone przez tysiąclecia. Wojny o zasoby naturalne stają się bezsensowne, jeśli umiemy te zasoby mnożyć lub zastępować.


Glenn T. Stanton przywołuje prace Romera, ale dociera do komicznego wniosku, że im więcej ludzi, tym więcej idei. Solidny na ogół chrześcijański badacz nie zauważa, że mu chrześcijańskie wartości wypaczyły wniosek. Najwyraźniej zapomniał, że przez tysiąclecia religia pilnowała, żeby nauka była przywilejem ludzi, których nic nie zmusza do pracy, a nowinki były ciekawe, jeśli doskonaliły luksus. Potencjał intelektualny niewolników, chłopów, kobiet traktowany był z najwyższym lekceważeniem, a nowości ułatwiające pracę uważano często za rzeczy demoralizujące szarych ludzi. Być może nie chodzi tu o ilość ludzi na ziemskim padole, co o jakość wykształcenia i umiejętność pobudzania potencjału intelektualnego mieszkańców planety. (Jeden Czarnek może opóźnić rozwój Polski o dziesięciolecia, a podaż Czarnków jest u nas ogromna.) Stanton (i nie on jeden) martwi się, że jak się wzrost demograficzny zatrzyma, to będzie się pojawiać mniej idei. To jest zwyczajny błąd logiczny, idee pojawiają się w świecie, w którym dzieci otrzymują więcej wiedzy, a mniej religijnej papki i w którym ludzie posiadający kapitał patrzą głodnym wzrokiem na każdą nową ideę, którą można przetworzyć na rzeczy potrzebne innym.             


Wielkość Malthusa nadszarpnęło wdepnięcie w guano peruwiańskie. Kiedy pisał swój metodologicznie doskonały esej, w gazetach pisano o nowym złocie, którym było sprowadzanie do Anglii guana, nawozu, który radykalnie podnosił wydajność w rolnictwie. Wszystkie dane wskazywały na to, że przewidywania Malthusa były bezbłędne, przekreśliło je guano i kolejne dobre pomysły, których wcześniej nie było, więc nie brał ich pod uwagę.


Przy ograniczonych zasobach ludzi są dla siebie wrogami, kiedy odkrywamy, że idee mogą pozwolić na lepsze wykorzystanie istniejących zasobów, albo zastępowanie tych zasobów czymś lepszym, idee stają się dobrem wspólnym. W swoim przemówieniu z okazji przyznania nagrody Nobla Romer mówił, że błędem Malthusa było niezauważanie innowacji, mówił również o innych rzeczach, zarówno o kosztach, o nieuniknionych negatywach postępu, z którymi łatwiej walczyć przez dalszy postęp niż przez hamowanie postępu i o możliwej stabilizacji wzrostu demograficznego (czego Stanton chyba nie zauważył), a wreszcie o nauce, czyli o tym, jak zmienił się świat i jak zmieniły się proporcje między liczbą machających motyką (którzy nie mają ani przygotowania, ani czasu na myślenie), a liczbą tych, którzy szukają nowych pomysłów.


Nie sądzę, żebyśmy musieli wpadać w kolejną panikę, że grozi nam wymarcie, ponieważ kobiety żądają prawa wyboru, ponieważ ludzie chcą, żeby rodziły się tylko chciane dzieci, którym możemy zapewnić nie tylko dobry standard życia, ale i dobre wyksztalcenie, żeby mogły się zajmować w życiu tym, co potrafią i tym co lubią. Wrogiem postępu są twórcy kolejnych apokaliptycznych wizji, wrogiem postępu są straszydła w rodzaju ministra Czarnka, ale również rodzice, którzy odmawiają zauważenia jak łatwo zniszczyć potencjał intelektualny własnych dzieci.


Nie jest prawdą, że mało nas do pieczenia chleba. Nie jest również prawdą, że stabilizacja, a nawet pewien spadek, wielkości ludzkiej populacji musi prowadzić do wymarcia naszego gatunku. Oczywiście wydłużenie życia, coraz doskonalsza medycyna oraz planowanie rodziny już powodują zmiany proporcji i radykalny wzrost liczby ludzi w wieku poprodukcyjnym. Równocześnie obserwujemy cały czas zdumiewający wzrost wydajności pracy.


Ten wzrost wydajności bardzo ładnie pokazywał Paul Romer podczas swojego wystąpienia. Od czasu Sumerów do dziś ilość światła, na którą człowiek mógł zarobić w ciągu godziny pracy wzrosła trzy i pół tysiąca razy. I to się nazywa Oświecenie. (A ziemię zaludniliśmy już w wystarczającym stopniu.)


Start-upy produkujące kolejne wizje apokalipsy są znacznie starsze od tych, które mnożą się dziś i ciągle znajdują klientów. Więc jeśli komuś ta najnowsza wizja apokalipsy nie odpowiada, nie należy się martwić, najdalej za miesiąc pojawi się nowa propozycja końca świata.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. ilość czy jakość towiem 2020-12-22


Notatki

Znalezionych 2594 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wstydliwa (dla UNESCO) sprawa uchodźców   Julius   2014-06-23
“New York Times” i Izrael   Ini   2014-06-25
Pora przestać infantylizować Palestyńczyków   Johnson   2014-06-27
Chiny zwalczają terror; świat krytykuje Izrael     2014-06-29
Imieniny Semantyki   Kruk   2014-07-05
Amerykanie odchodzą z Afganistanu, kto przychodzi?   Pant   2014-07-06
Potępienie zamordowania Mohammeda Abu Khdeira     2014-07-07
Moralność jest poza dyskusją   Bellerose   2014-07-08
Dlaczego znowu walczymy z Gazą?   Horovitz   2014-07-10
ONZ dodaje ISIS do Rady Praw Człowieka     2014-07-11
BBC i bezstronność   Ridley   2014-07-13
Europa przybliża się do eliminacji burki   Chesler   2014-07-14
Zamiana ról Dawida i Goliata     2014-07-16
Co robi izraelski pilot nad Gazą?   Nirenstein   2014-07-17
Zawsze nazywajcie zabitych “niewinnymi cywilami”     2014-07-18
Świat arabski traci cierpliwość     2014-07-19
Dlaczego?   Smuga-Otto   2014-07-19
Pociski izraelskie i schrony w Gazie   Al-Mulhim   2014-07-20
Ambasador Izraela mówi w ONZ   Prosor   2014-07-21
Fakty o bitwie w Shejaiya   Levick   2014-07-24
Na równiach pochyłych   Ridley   2014-07-25
Cierpienie palestyńskie   Karsh   2014-07-29
Izrael, Bliski Wschód i dysonans poznawczy   Harris   2014-08-02
Powody, by obawiać się Eboli   Ridley   2014-08-15
Komu nie sprzeda broni Wielka Brytania?   Greenfield   2014-08-19
Ognisko   Kruk   2014-08-21
Powody do radości   Ridley   2014-08-22
Chcesz zmniejszyć zanieczyszczeniewalcz z biedą   Lomborg   2014-08-24
Zdobywanie wyżyn moralnych jest zabawą przegranych   Greenfield   2014-08-25
Killer app w Jerozolimie   Boteach   2014-08-26
Pieniądze ONZ płyną do terrorystów   Ehrenfeld   2014-08-27
Listek figowy na łonie okonia   Koraszewski   2014-08-29
Chów wsobny elit   Azad   2014-09-02
Stan globalnej wioski   Koraszewski   2014-09-03
Spróbujcie wolnej przedsiębiorczości w Europie   Ridley   2014-09-04
Człowieczeństwo okaleczone   Valdary   2014-09-06
Muzułmańskie gwałty pod parasolem politycznej poprawności   Lindenberg   2014-09-07
Śmiercionośny dom izraelski uderza ponownie   Greenfield   2014-09-08
Dlaczego myślimy to, co myślimy?   Koraszewski   2014-09-12
Stare antypatie nie giną   Honig   2014-09-15
Turecka “hakawati” w Lewancie   Bekdil   2014-09-17
Ekonomia, głupcze? Owszem, ale jaka?   Koraszewski   2014-09-17
Amerykański negocjator i duże pieniądze z Kataru   Smith   2014-09-22
Więzień sumienia   Koraszewski   2014-09-25
Jazydzi i chrześcijanie obwiniają Obamę   Charbel   2014-09-27
Chodząc wśród duchów Hiroszimy   Boteach   2014-09-28
Pomieszanie z poplątaniem   Tsalic   2014-09-30
Kim są niewidzialne kobiety, które przystępują do ISIS?   Ahmed   2014-10-02
Nigeryjski książę o imieniu Islam   Greenfield   2014-10-04
Jak belgijscy sceptycy popełniali masowe samobójstwo   Bonneux   2014-10-04
Mordowanie więźniów politycznych Iranu   Paveh   2014-10-05
Komu w którym uchu dzwoni?   Koraszewski   2014-10-07
Skąd my to znamy?   Koraszewski   2014-10-09
Akuszerka i powrót do pytania o dobro i zło   Koraszewski   2014-10-11
Usuńcie Izrael z tej mapy!   Toameh   2014-10-13
Mój dziadek nie chciał być palestyńskim uchodźcą   Deek   2014-10-15
Czy można uratować liberalizm przed nim samym?   Harris   2014-10-15
Malala – nagroda Nobla, która przeraża talibów   Nirenstein   2014-10-16
O mechanizmie zniesławiania   Harris   2014-10-16
Czy Turcja powinna być w NATO?   Dershowitz   2014-10-18
Pszczoły i pestycydy   Ridley   2014-10-21
O Krymie, prawie międzynarodowym i Zachodnim Brzegu   Kontorovich   2014-10-22
Pokój, ale kiedy?   Landes   2014-10-23
Hashtag Nikab   Chesler   2014-10-24
Ebola – w poszukiwaniu strategii   Ridley   2014-10-27
Żyć z sensem   Kruk   2014-10-29
Nieoczekiwane konsekwencje pobożnych życzeń   Kemp   2014-11-01
Tańsza ropa to dobra wiadomość   Ridley   2014-11-01
Stop dziecięcej intifadzie!   Toameh   2014-11-03
Ewolucja duszy człowieka   Kruk   2014-11-06
Czym zajmuje się WHO?   Ridley   2014-11-09
Wojna Egiptu z terroryzmem: podwójne standardy świata   Toameh   2014-11-10
Nieznośna lekkość feminizmu   Greenfield   2014-11-14
Najlepsza inwestycja w czynienie dobra na świecie   Lomborg   2014-11-17
Dlaczego Gaza nie jest zdalnie okupowana   Kontorovich   2014-11-22
Uwagi o dyskuterach i kaczkach dziennikarskich   Koraszewski   2014-11-28
Opowieść o dwóch Zielonych Liniach   Kontorovich   2014-11-30
Kolumb nie odkrył Ameryki   Al-Mulhim   2014-12-06
Dobra wola Romson nie pomaga biednym   Lomborg   2014-12-07
Dumni Palestyńczycy muszą prowadzić walkę o zreformowanie UNRWA   Eid   2014-12-08
Czy Putin spotka się z kalifem w Jałcie?   Koraszewski   2014-12-09
Reguły? W walce na noże?!     2014-12-11
Legalność izraelskiego projektu ustawy o państwie narodowym   Kontorovich   2014-12-13
Organizacja Narodów Zjednoczonych potrzebuje strategii   Lomborg   2014-12-14
Listy z naszego sadu - rok w sieci   Koraszewski   2014-12-15
O historii, mitach i narracjach   Corwin   2014-12-16
Mruczanych świąt   Hili   2014-12-24
Pięć łamigłówek o okupacji i osiedlach   Kontorovich   2014-12-27
Poligamia napędza przemoc   Ridley   2014-12-28
Jestem amerykańskim gejem...   Boteach   2014-12-30
Turcja i UE: Kodak Moment   Bekdil   2015-01-01
Czy walczyć z wiatrakami?   Koraszewski   2015-01-02
Rewidowanie rewizjonistycznej historii   Tsalic   2015-01-06
Islamski Deng Xiaoping?   Koraszewski   2015-01-07
Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju   Lumish   2015-01-12
Rozpoczynają się cyfrowe rządy   Ridley   2015-01-16
10 lat klepto-dyktatury Mahmouda Abbasa   Boteach   2015-01-20
Oznakować żywności, która zawiera… DNA!   Coyne   2015-01-21
Izrael, Palestyna i Międzynarodowy Trybunał Karny   Kontorovich   2015-01-22
Uprawy GMO: spór naukowy rozstrzygnięty   Ridley   2015-01-23

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk