Prawda

Czwartek, 2 maja 2024 - 15:38

« Poprzedni Następny »


Słowianie południowi, Syryjczycy i inne mityczne stworzenia


Noru Tsalic 2016-03-07


“Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, są skazani na powtórzenie jej.”

        George Santayana

 

 

Po I wojnie światowej, zakończonej w 1918 r., nastąpił szereg konferencji międzynarodowych, na których zwycięzcy dzielili zdobycze, decydując o losie terytoriów odebranych pokonanym. Szczególnie terytoriów, które pozostały po rozpadzie Imperiów Osmańskiego i Austro-Węgierskiego.


Jedna z tych konferencji odbyła się w Paryżu w lipcu 1922 r. Pod przewodnictwem francuskiego ministra spraw zagranicznych dyplomaci z Wielkiej Brytanii, Włoch i Japonii – z ambasadorem USA „prowadzącym z tylnego fotela” jako obserwator – „uznali nowe państwo: Jugosławię”.

 

Oznaczało to po prostu “Kraj Słowian Południowych”. Ten nowo wyprodukowany kraj zebrał do kupy kilka dość różnych populacji. Nie trzeba dodawać, że nikt nie pomyślał o zapytaniu prawosławnych Serbów, czy mają uczucia solidarności narodowej wobec katolickich Chorwatów, nie mówiąc już o muzułmańskich Bośniakach i Albańczykach. Dla „oświeconych” dyplomatów zachodnich, popijających znakomity koniak w Paryżu, wszyscy „Słowianie południowi” brzmieli i wyglądali w zasadzie tak samo. Co więcej, miejscowi potentaci (oni powinni wiedzieć, prawda???) zapewniali ich, że nowo oznakowani Jugosłowianie będą wszyscy żyć w błogiej harmonii – na wieczność i jeden dzień.


”Jugosławia” i ”Syria”: różne flagi, podobny problem.
”Jugosławia” i ”Syria”: różne flagi, podobny problem.

Następnych kilka dziesięcioleci wydawało się potwierdzać słuszność tej opinii; „naród jugosłowiański wydawał się zdumiewająco zwarty. Ale nie była to cała prawda; tylko żelazna ręka kolejnych dyktatorów dławiła każdy pisk secesjonistyczny.

 

W końcu jednak umiera nawet najsilniejszy despota; nawet najbardziej nieustępliwy chwyt musi w końcu zelżeć. Na początku lat 1990. „Jugosławia” stała się areną koszmarnej wojny domowej. Trwała przez dziesięć lat, kosztowała życie 150 tysięcy “Jugosłowian” i wygnała z domów około 4 miliony ludzi.

 

Zaangażowali się w to także aktorzy z zewnątrz, z Turcją popierającą muzułmańskich Bośniaków i Rosją dostarczającą wsparcia prawosławnym Serbom.

 

W połowie tej męki Rada Bezpieczeństwa Narodów „Zjednoczonych” ogłosiła miasto Srebrnicę „bezpiecznym obszarem” dla cywilów; Srebrnica miała być „chroniona” przez jednostkę armii holenderskiej działającą jako „strażnicy pokoju” w imieniu Narodów „Zjednoczonych”. Niemniej miasto okazało się być wszystkim, tylko nie bezpiecznym miejscem dla 8373 ludzi zamordowanych z zimną krwią; i nikt nie chronił wielu setek kobiet i młodych dziewcząt, które zostały masowo zgwałcone.

 

Ten wypadek niewysłowionej nieludzkości zmusił wreszcie zbrodniczo bezdusznych „przywódców” Zachodu do interwencji zarówno militarnej, jak dyplomatycznej. A i tak zabrało kilka lat zanim udało się zatrzymać krwawe jatki.

 

W końcu wyłonił się pierwszy kruchy, ale coraz bardziej stabilny pokój. Z milionami wysiedlonych ludzi i rozwiązanym sztucznym państwem, byłym „Jugosłowianom” udało się przeorganizować za ustalonymi zbrojnie granicami i stworzyć kilka państw narodowych. I to, właśnie, bardziej niż cokolwiek innego, usunęło bodziec do rozlewu krwi: z cenioną tożsamością potwierdzoną, bezpieczni za granicami narodowymi oraz nie zagrożeni dłużej sztuczną „narodowością”, ci ludzie nie mieli już o co walczyć.


“Jugosławia”: kolory reprezentują dystrybucjęe geograficzną rozmaitych grup etnicznych przed wojną domową; czarne linie są granicami między państwami narodowymi, jakie wyłoniły się w wyniku tej wojny.
“Jugosławia”: kolory reprezentują dystrybucjęe geograficzną rozmaitych grup etnicznych przed wojną domową; czarne linie są granicami między państwami narodowymi, jakie wyłoniły się w wyniku tej wojny.

„Jugosławia” nie była jedynym sztucznym państwem stworzonym po I wojnie światowej. W podobny sposób, w byłych ziemiach osmańskich, narodziły się Irak, Syria i Liban, dzieci  małżeństwa z rozsądku między zachodnimi imperialistami a głodnymi władzy lokalnymi potentatami. W Lewancie, tak samo jak na Bałkanach, nikt nie pytał rozmaitych populacji   (Kurdów, Arabów, Druzów i Aramejczyków, ludzi wyznania sunnickiego, szyickiego, alawickiego lub chrześcijańskiego) czy życzą sobie wymienić swoje pradawne i instynktowne tożsamości na nowo ukutą narodowość „iracką”, „syryjską” lub „libańską”.


“Syria”: dystrybucja etniczno-religijna przed wojną domową.
“Syria”: dystrybucja etniczno-religijna przed wojną domową.

Nic dziwnego, że nastąpiły krwawe łaźnie: najpierw w pozbawionym steru Libanie; ale wkrótce także w Iraku i Syrii – gdy tylko usunięto miejscowego dyktatora albo go wystarczająco osłabiono.

 

Podobieństwo między przypadkami “jugosłowiańskim” i “syryjskim” jest uderzające; nawet niektórzy zewnętrzni protagoniści są ci sami: Rosja i Turcja znalazły się – w Syrii tak samo jak w Jugosławii – popierając przeciwne strony w konflikcie.

 

Podobieństwo może być uderzające – ale nie dla bezmyślnych dziennikarzy zachodnich; ani dla nieudolnych i nieuczciwych „przywódców” zachodnich. Jeszcze nie zrozumieli, że są to podobne problemy – nie mówiąc już o tym, że mają podobne rozwiązanie.

 

Ludzie walczą z wielu powodów; ale wojna “syryjska” – tak samo jak wojna „jugosłowiańska” – jest przede wszystkim walką o tożsamość. Jak w większości ludzkich konfliktów takie wojny są głównie podsycane przez strach. Strach przed fizyczną eksterminacją, oczywiście; ale – jeśli to możliwe, nawet bardziej – strach przed duchowym unicestwieniem. Mimo tego, w co samozwańczy „postępowcy” na Zachodzie chcieliby, byśmy wierzyli, ludzie cenią swoje tożsamości – czasami bardziej niż życie; bowiem tożsamość przemawia do samego sedna duszy – jego pragnienia nieśmiertelności. Ludzie idą na wojnę, ryzykując życie, kiedy uznają, że zagrożona jest ich tożsamość, ich pierwotne poczucie przynależności (czy to plemiennej, etnicznej, religijnej czy etniczno-religijnej).

 

Wynika z tego, że każde rozwiązanie musi uśmierzyć ten strach. Znaczy to pilnowanie własnego życia; ale nawet bardziej, chronienie własnej tożsamości – przeciwko biernemu rozmyciu się i przymusowemu rozpadowi – w ramach spójnego państwa.

 

Wynik wojny w “Syrii” będzie z największym prawdopodobieństwem  taki, jak w „Jugosławii”: wcześniej lub później Lewant zostanie zbałkanizowany; sztuczne granice między „państwami” postkolonialnymi (które już są tylko fikcją prawną) zostaną z czasem zastąpione przez granice etniczne i wyznaniowe.

 

Wcześniej lub później zdarzy się to w krajach wynalezionych przez Francuzów “Syrii” i “Libanie”, jak również w wynalezionej przez Brytyjczyków „Mezopotamii” czyli „Iraku – tak samo, jak zdarzyło się to w byłych koloniach brytyjskich Indiach, Palestynie i na Cyprze.


Przed i po: etniczno-religijna dystrybucja na Cyprze przed i po wojnie i inwazji tureckiej
Przed i po: etniczno-religijna dystrybucja na Cyprze przed i po wojnie i inwazji tureckiej

Ten proces już jest solidnie zaawansowany. Około 14 milionów „Syryjczyków’ jest wysiedlonych. Ci ludzie nie kierują się wszyscy do Europy lub do sąsiednich krajów – większość przeniosła się tylko do innych części „Syrii” – części, którą „przypadkiem” zamieszkują ludzie o podobnej tożsamości. Bezpieczniej jest w kupie.

 

Ten rozwój sytuacji może się podobać lub nie podobać. Można to nazwać „wymianą populacji” lub „czystką etniczną”; jakkolwiek jednak to nazwać, jest to z pewnością lepsze niż masakry i eksterminacja. Zapytajcie tylko muzułmanów z Srebrnicy albo Jazydów z Iraku. Jeśli znajdziecie jakiegoś żywego.

 

Gdyby “przywódcy” zachodni mieli jakiś rozsądek (nie mówiąc już o tej nieuchwytnej jakości zwanej przywództwem), planowaliby jak pomóc, by zdarzyło się to tak szybko i tak bezboleśnie, jak to możliwe.

 

Ale nie mają takich planów. Zamiast tego spędzili właśnie kilka dni w Genewie wymyślając „porozumienie”.  Porozumienie tak pomocne, że nawet ciemny jak tabaka w rogu korespondent BBC donosił, że:

Zarówno Siergiej Ławrow, jak John Kerry przyznali wielokrotnie, że jest to jedynie postęp na papierze. Niektórzy dyplomaci już mówią, że “nie jest wart papieru, na którym go wydrukowano”.

A nawet to zostało zrobione tylko po to, żeby pokazać zaniepokojonym wyborcom krajowym, że “przywódcy” faktycznie coś robią w sprawie groźby milionów “Syryjczyków” mogących  zalać Europę.

 

Oczywiście porozumienie genewskie będzie skrupulatnie realizowane… gdy tylko ostygnie piekło. W pełni tego świadomi politycy UE wrócili tymczasem do innego rozwiązania, równie „dyplomatycznego” i równie nieuczciwego, ale – jak mają nadzieję – bardziej praktycznego: przekupienia Turcji, by przyjęła uchodźców i zapobiegła ich dalszej podróży do Europy.

 

Tymczasem kilku polityków opozycyjnych, przywódców religijnych i działaczy NGO argumentuje, że Europa powinna hojnie otworzyć bramy dla uchodźców. Z tego, co wiem, żaden z nich jeszcze nie zaofiarował umieszczenia rodziny „Syryjczyków” w pokojach gościnnych swojego domu; co nie przeszkadza im w poklepywaniu się z zadowoleniem po plecach.

 

Ludzie wyposażeni w straszliwe obciążenie zwane “zdrowym rozsądkiem” mogliby zapytać, dlaczego -  jeśli miliony „Syryjczyków” muszą opuścić swoje domy – mają oni być sprowadzeni aż do Europy i rozproszeni wśród populacji miejscowej, z którą mają niewiele wspólnego. Dlaczego nie pomóc im w osiedleniu się w innej części „Syrii”, wśród ludzi mających to samo dziedzictwo kulturowe?

 

Co stanie się, kiedy miliony “Syryjczyków” osiedlą się w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii? Optymiści śnią, że „zintegrują się” oni w Multi-Kulti Utopii. „Zintegrują”??? Dlaczego mieliby chcieć „integrować się”? Ludzie są czymś znacznie, znacznie więcej niż żywymi organizmami. Nie, nie chodzi tylko o uratowanie ich życia; nie chodzi tylko o nakarmienie, ubranie, wykształcenie i dostarczenie opieki zdrowotnej: to nie są bezpańskie psy, które potrzebują domu, ale ludzie z bogatym bagażem kulturowym, z tożsamościami, które wysoko cenią. Tak samo jak byli „Jugosłowianie”.

 

Z samostanowieniem we własnych ojczyznach narodowych te różne społeczności „syryjskie” będę rozwijały unikatowe cywilizacje w kolorowej mozaice ludzkości; spróbuj jednak przeszczepić ich na chybił trafił z dzielnicy Damaszku do slumsów Dusseldorfu – a wszystko, co otrzymasz, to horror Mollenbeek: tę niszczycielską frustrację ludzi pozbawionych tożsamości. Jest to ludobójstwo kulturowe udrapowane w szlachetną szatę azylu.

 


Marzyć o niemożliwym… Panie i panowie, Sekretarz Stanu USA, John Kerry!
Marzyć o niemożliwym… Panie i panowie, Sekretarz Stanu USA, John Kerry!

Ludzie Zachodu nie mają żadnych problemów z Bośniakami, Serbami i Chorwatami, z których każdy żyje w osobnym, suwerennym państwie narodowym; popierają nawet “rozwiązanie w postaci dwóch państw” dla palestyńskich Arabów i Żydów. Niemniej, kiedy chodzi o Syrię, pompatyczne, świętoszkowate dupki, takie jak John Kerry, absurdalnie marzą o

przyszłości, która zapewni Syrii jedność, niezależność, integralność terytorialną i niesekciarski charakter.  

Oczywiście, problem w tym, że “jedność, niezależność, integralność terytorialną i niesekciarski charakter” nie istnieją w Syrii – i w rzeczywistości nigdy nie istniały; ale, co tam, to nie powstrzyma pana Kerry’ego od walki o te “wartości” – do ostatniego “Syryjczyka”!


Southern Slav, Syrians and other mythical creatures

21 lutego 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Noru Tsalic

Izraelski bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2596 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wstydliwa (dla UNESCO) sprawa uchodźców   Julius   2014-06-23
“New York Times” i Izrael   Ini   2014-06-25
Pora przestać infantylizować Palestyńczyków   Johnson   2014-06-27
Chiny zwalczają terror; świat krytykuje Izrael     2014-06-29
Imieniny Semantyki   Kruk   2014-07-05
Amerykanie odchodzą z Afganistanu, kto przychodzi?   Pant   2014-07-06
Potępienie zamordowania Mohammeda Abu Khdeira     2014-07-07
Moralność jest poza dyskusją   Bellerose   2014-07-08
Dlaczego znowu walczymy z Gazą?   Horovitz   2014-07-10
ONZ dodaje ISIS do Rady Praw Człowieka     2014-07-11
BBC i bezstronność   Ridley   2014-07-13
Europa przybliża się do eliminacji burki   Chesler   2014-07-14
Zamiana ról Dawida i Goliata     2014-07-16
Co robi izraelski pilot nad Gazą?   Nirenstein   2014-07-17
Zawsze nazywajcie zabitych “niewinnymi cywilami”     2014-07-18
Świat arabski traci cierpliwość     2014-07-19
Dlaczego?   Smuga-Otto   2014-07-19
Pociski izraelskie i schrony w Gazie   Al-Mulhim   2014-07-20
Ambasador Izraela mówi w ONZ   Prosor   2014-07-21
Fakty o bitwie w Shejaiya   Levick   2014-07-24
Na równiach pochyłych   Ridley   2014-07-25
Cierpienie palestyńskie   Karsh   2014-07-29
Izrael, Bliski Wschód i dysonans poznawczy   Harris   2014-08-02
Powody, by obawiać się Eboli   Ridley   2014-08-15
Komu nie sprzeda broni Wielka Brytania?   Greenfield   2014-08-19
Ognisko   Kruk   2014-08-21
Powody do radości   Ridley   2014-08-22
Chcesz zmniejszyć zanieczyszczeniewalcz z biedą   Lomborg   2014-08-24
Zdobywanie wyżyn moralnych jest zabawą przegranych   Greenfield   2014-08-25
Killer app w Jerozolimie   Boteach   2014-08-26
Pieniądze ONZ płyną do terrorystów   Ehrenfeld   2014-08-27
Listek figowy na łonie okonia   Koraszewski   2014-08-29
Chów wsobny elit   Azad   2014-09-02
Stan globalnej wioski   Koraszewski   2014-09-03
Spróbujcie wolnej przedsiębiorczości w Europie   Ridley   2014-09-04
Człowieczeństwo okaleczone   Valdary   2014-09-06
Muzułmańskie gwałty pod parasolem politycznej poprawności   Lindenberg   2014-09-07
Śmiercionośny dom izraelski uderza ponownie   Greenfield   2014-09-08
Dlaczego myślimy to, co myślimy?   Koraszewski   2014-09-12
Stare antypatie nie giną   Honig   2014-09-15
Turecka “hakawati” w Lewancie   Bekdil   2014-09-17
Ekonomia, głupcze? Owszem, ale jaka?   Koraszewski   2014-09-17
Amerykański negocjator i duże pieniądze z Kataru   Smith   2014-09-22
Więzień sumienia   Koraszewski   2014-09-25
Jazydzi i chrześcijanie obwiniają Obamę   Charbel   2014-09-27
Chodząc wśród duchów Hiroszimy   Boteach   2014-09-28
Pomieszanie z poplątaniem   Tsalic   2014-09-30
Kim są niewidzialne kobiety, które przystępują do ISIS?   Ahmed   2014-10-02
Nigeryjski książę o imieniu Islam   Greenfield   2014-10-04
Jak belgijscy sceptycy popełniali masowe samobójstwo   Bonneux   2014-10-04
Mordowanie więźniów politycznych Iranu   Paveh   2014-10-05
Komu w którym uchu dzwoni?   Koraszewski   2014-10-07
Skąd my to znamy?   Koraszewski   2014-10-09
Akuszerka i powrót do pytania o dobro i zło   Koraszewski   2014-10-11
Usuńcie Izrael z tej mapy!   Toameh   2014-10-13
Mój dziadek nie chciał być palestyńskim uchodźcą   Deek   2014-10-15
Czy można uratować liberalizm przed nim samym?   Harris   2014-10-15
Malala – nagroda Nobla, która przeraża talibów   Nirenstein   2014-10-16
O mechanizmie zniesławiania   Harris   2014-10-16
Czy Turcja powinna być w NATO?   Dershowitz   2014-10-18
Pszczoły i pestycydy   Ridley   2014-10-21
O Krymie, prawie międzynarodowym i Zachodnim Brzegu   Kontorovich   2014-10-22
Pokój, ale kiedy?   Landes   2014-10-23
Hashtag Nikab   Chesler   2014-10-24
Ebola – w poszukiwaniu strategii   Ridley   2014-10-27
Żyć z sensem   Kruk   2014-10-29
Nieoczekiwane konsekwencje pobożnych życzeń   Kemp   2014-11-01
Tańsza ropa to dobra wiadomość   Ridley   2014-11-01
Stop dziecięcej intifadzie!   Toameh   2014-11-03
Ewolucja duszy człowieka   Kruk   2014-11-06
Czym zajmuje się WHO?   Ridley   2014-11-09
Wojna Egiptu z terroryzmem: podwójne standardy świata   Toameh   2014-11-10
Nieznośna lekkość feminizmu   Greenfield   2014-11-14
Najlepsza inwestycja w czynienie dobra na świecie   Lomborg   2014-11-17
Dlaczego Gaza nie jest zdalnie okupowana   Kontorovich   2014-11-22
Uwagi o dyskuterach i kaczkach dziennikarskich   Koraszewski   2014-11-28
Opowieść o dwóch Zielonych Liniach   Kontorovich   2014-11-30
Kolumb nie odkrył Ameryki   Al-Mulhim   2014-12-06
Dobra wola Romson nie pomaga biednym   Lomborg   2014-12-07
Dumni Palestyńczycy muszą prowadzić walkę o zreformowanie UNRWA   Eid   2014-12-08
Czy Putin spotka się z kalifem w Jałcie?   Koraszewski   2014-12-09
Reguły? W walce na noże?!     2014-12-11
Legalność izraelskiego projektu ustawy o państwie narodowym   Kontorovich   2014-12-13
Organizacja Narodów Zjednoczonych potrzebuje strategii   Lomborg   2014-12-14
Listy z naszego sadu - rok w sieci   Koraszewski   2014-12-15
O historii, mitach i narracjach   Corwin   2014-12-16
Mruczanych świąt   Hili   2014-12-24
Pięć łamigłówek o okupacji i osiedlach   Kontorovich   2014-12-27
Poligamia napędza przemoc   Ridley   2014-12-28
Jestem amerykańskim gejem...   Boteach   2014-12-30
Turcja i UE: Kodak Moment   Bekdil   2015-01-01
Czy walczyć z wiatrakami?   Koraszewski   2015-01-02
Rewidowanie rewizjonistycznej historii   Tsalic   2015-01-06
Islamski Deng Xiaoping?   Koraszewski   2015-01-07
Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju   Lumish   2015-01-12
Rozpoczynają się cyfrowe rządy   Ridley   2015-01-16
10 lat klepto-dyktatury Mahmouda Abbasa   Boteach   2015-01-20
Oznakować żywności, która zawiera… DNA!   Coyne   2015-01-21
Izrael, Palestyna i Międzynarodowy Trybunał Karny   Kontorovich   2015-01-22
Uprawy GMO: spór naukowy rozstrzygnięty   Ridley   2015-01-23

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk