Prawda

Piątek, 17 maja 2024 - 12:33

« Poprzedni Następny »


Opowieści byłego premiera kraju wielkości znaczka pocztowego


Andrzej Koraszewski 2022-10-25


Przeczytałem, trudno się oderwać. Zastanawiam się, czy będzie recenzja w „Gazecie Wyborczej”. Licząca prawie siedemset stron autobiografia Benjamina Netanjahu. Skromnością autor nie grzeszy, umie pisać, ma się również czym chwalić. Znalezienie w tej książce faktograficznych błędów, wymaga niebywałej ekspertyzy. Ja takich błędów nie znalazłem. Czy ta książka pozwala zrozumieć lepiej zarówno Izrael, jego wewnętrzne konflikty, jak i samego autora? Ktokolwiek zastanawia się nad pytaniem dlaczego Izrael ściąga tak wielkie zainteresowanie świata, dlaczego wszyscy o nim piszą, dlaczego ten maleńki kraj budzi tak wielkie emocje, ta książka jest lekturą obowiązkową. Dla ludzi interesujących się ekonomią jest niezbywalna. Niezależnie od tego, czy się jej autora szanuje, czy wręcz przeciwnie, warto skonfrontować swoje opinie z jego życiorysem i jego własną relacją.

Rodzinna historia Netanjahu to historia syjonizmu, historia tych żydowskich intelektualistów, którzy na długo przed Zagładą przeczuwali, że asymilacja w zachodnich demokracjach może być złudzeniem, że tradycja nienawiści do Żydów nie wygaśnie, przeciwnie, że wybuchnie ze zdwojoną siłą i jedyną szansą przetrwania żydowskiego narodu jest powrót do jego ojczyzny.


Ojciec Netanjahu, podobnie jak Ben Gurion, urodził się w Polsce, był synem rabina, wybitnego syjonisty, który współpracował z Herzlem, ale należał do tej drugiej linii syjonistów, którzy nie byli przekonani do socjalizmu.


Trudno zrozumieć syjonistyczną prawicę, jeśli się wyrosło w podziwie dla kibuców, Ben Guriona, Goldy Meir i wszystkich dokonań izraelskiej lewicy.


Benjamin Netanjahu też jest pełen szacunku, tyle, że chociaż urodził się w Izraelu, wychował się w Stanach Zjednoczonych i nie dość, że był w domu uodporniony na wypaczony obraz takich postaci jak Żabotyński lub Begin, to przesiąkł amerykańskimi wartościami wolności ekonomicznych i wolności obywatelskich jako nierozłącznych i fundamentalnych dla tego, co nazywamy demokracją. Można się z nim zgadzać lub nie, ale żeby się uczciwie nie zgadzać, warto bez uprzedzeń przeczytać, co ma do powiedzenia.


Jeśli saga rodziny Netanjahu jest fascynująca, to opowieść o politycznej drodze tego polityka, a w szczególności, o jego reformach ekonomicznych oraz o jego problemach z amerykańskimi wizjami pokoju jest dla mnie jeszcze ciekawsza.  


Reformy to skuteczne przestawienie izraelskiej gospodarki z gospodarki socjalistycznej na wolnorynkową, czyli terapia szokowa po żydowsku. Kiedy w 1996 roku po raz pierwszy został premierem, przekonywał do reform powtarzając, że Izrael jest bogaty w biurokrację, ale prawdziwe bogactwo ukrywa się w ludzkim potencjale, w innowacjach blokowanych przez biurokrację.        


Netanjahu, syn profesora historii, kończył szkołę średnią w Ameryce i przed studiami na architekturze wrócił do Izraela, żeby odbyć służbę wojskową. W wojsku był pięć lat, a nie trzy, jak inni Izraelczycy, służył w tej samej jednostce specjalnej, co jego dwaj pozostali bracia, w jednostce, której powierzono odbicie zakładników w Entebe, gdzie operacją dowodził jego starszy brat Yoni, który podczas tej operacji zginął.


Po powrocie do USA Netanjahu studiował, a potem pracował w biznesie, cały czas angażując się w ruchu syjonistycznym w USA. Jeszcze przed trzydziestką został zaproszony do pracy w amerykańskiej ambasadzie i tu ujawnił się jego talent mówcy, prezentującego racje Izraela w amerykańskich środkach masowego przekazu. Po półrocznym doświadczeniu jako p. o. ambasadora został powołany na stanowisko ambasadora Izraela przy ONZ. Skuteczność na tym stanowisku otwierała mu drogę do kariery na izraelskiej scenie politycznej.


Po raz pierwszy premierem został w 1996 roku i zaczął pierwszego dnia od zamiany posiedzeń rady ministrów ze spotkań biesiadnych w spotkania robocze. Jego pierwszym marzeniem było odchudzenie rządowej biurokracji. Jak pisze, taki mały kraj jak Izrael powinien dać sobie radę z osiemnastoma ministrami. Kneset ma 120 posłów, rządowa koalicja musi mieć ponad 60, jeden czy dwóch niezadowolonych może doprowadzić do upadku rządu. Marzenie o oszczędnościach dla budżetu i ograniczeniu liczby biurokratów w rządzie okazało się kosztowne (z czasem ze smutkiem musiał zrezygnować z tej ambicji, bowiem koalicje okazują się kunsztownym zarządzaniem stołkami). Kolejne dwa zadania dotyczyły transformacji. Gospodarka była socjalistyczna, znaczna część przedsiębiorstw była własnością państwową, państwo było biedne, a rozwój niemrawy. Wszyscy ministrowie zgadzali się, że prywatyzować trzeba, ale podlegających im przedsiębiorstw bronili jak lwy. Nic dziwnego, przedsiębiorstwo państwowe w gestii ministra to kura znosząca złote jaja, bo to i zarząd, i rada nadzorcza, jest miejsce dla dziesiątków swoich ludzi. Netanjahu zaczął, idąc przetartym śladem Brytyjczyków i Szwedów, od telekomunikacji i transportu. Niemniej trudnym zadaniem było uwolnienie szekla. Izrael stosował dobrze znaną Polakom politykę zabraniania obywatelom posiadania i wywożenia dewiz w strachu przed ucieczką skromnych rezerw walutowych. Izraelscy ekonomiści tupali nogami i ostrzegali przed katastrofą, minister finansów ustąpił na znak protestu, Netanjahu się uparł i okazało się, że rezerwy walutowe nie tylko nie znikły, ale wręcz odwrotnie, zwielokrotniły się. Kolejną sprawą było finansowanie szkolnictwa wyższego. Netanjahu zebrał rektorów uczelni, powiedział im, że ceni nad życie uniwersytecką wolność, kocha tybetańską poezję, ale Izrael potrzebuje elektroników i innych inżynierów, więc priorytety trzeba zmienić. Niechętnie, ale w końcu zgodzili się.                            


Obejmując urząd premiera Netanjahu zobowiązał się do poszanowania umów z Oslo, ale zastrzegł, że będzie tego samego oczekiwał od Arafata, czyli uwarunkował to od rzeczywistego uznania prawa Izraela do istnienia oraz zerwania z terroryzmem. Zdawał sobie sprawę z tego, że Amerykanie i izraelska lewica naiwnie wierzą, że Arafat i jego banda rzeczywiście gotowi są zawrzeć pokój i wystarczy, żeby Izrael zdecydował się na więcej ustępstw. Benjamin Netanjahu uważał, że Clinton był naiwny, a Rabin został oszukany. Rabin nigdy jednak nie obiecywał, że odda Jerozolimę, Golan i Dolinę Jordanu, nigdy nie zamierzał zezwolić na utworzenie bazy terrorystycznej na granicy Izraela. Czy jest możliwe, że to właśnie Netanjahu realizował testament Rabina, a nie Peres czy Olmert? 


Pierwszy okres na stanowisku premiera był krótki, pozwolił jednak na przestawienie gospodarki izraelskiej na nowe tory. Główne reformy musiały poczekać, Netanjahu miał wrócić na stanowisko w rządzie dopiero w 2003 roku, kiedy izraelska ekonomia była w stanie głębokiego kryzysu, a państwu groziło bankructwo.


Kiedy Ariel Szaron zaproponował mu tekę ministra finansów, było to równoznaczne z politycznym samobójstwem. Przedsiębiorstwa upadały jedno po drugim, rynek pracy się kurczył. Wydatki na opiekę społeczną należały do głównych pozycji w budżecie, fundusze emerytalne były na skraju bankructwa. Bank Światowy obiecywał pomoc pod warunkiem przeprowadzenia reform. Kompromitacja komunizmu była oczywista, teraz okazało się, że również trzecia droga była drogą  do nikąd. Wykształceni na socjalistycznych podręcznikach ekonomiści w żaden sposób nie mogli zrozumieć, że warunkiem rozwoju jest uwolnienie ludzkiego potencjału, twierdzenie, że obniżka podatków może prowadzić do wzrostu wpływów podatkowych, uważali za absurd, izraelskie państwowe banki stworzyły system, w którym uzyskanie kredytu graniczyło z cudem. Związki zawodowe wzywały do walki na śmierć i życie. Jako minister finansów Netanjahu miał na szczęście pełne poparcie Szarona. Rozpoczął od prywatyzacji narodowej dumy, czyli państwowych linii lotniczych, jednak główny bój toczył się o przebudowę funduszy emerytalnych i o porty. Izraelskie okna na świat były w rękach związków zawodowych, portowcy ciągle strajkowali paraliżując życie gospodarcze całego kraju. Netanjahu nazwał walkę o porty „bitwą z jaguarem”. Przywódcy związkowi żyli jak pączki w maśle, kupowali sobie wspaniałe samochody, a miejsca pracy znikały z każdym dniem. Kiedy Histadrut zagroził strajkiem generalnym, Netanjahu postanowił, że to dobra okazja, żeby  wprowadzić kilka reform jednocześnie i nie dawać im okazji wielokrotnie. Na strajk celników, odpowiedział otwarciem granicy i wpuszczaniem bez odprawy celnej. Liczył się  każdy dzień, ponieważ w tym samym czasie narastał jego konflikt z premierem w związku z decyzją wyjścia z Gazy.


Amerykanie naciskali na wszystkich frontach. Żądali, żeby Izrael oddał Syrii Wzgórza Golan, żeby zrezygnował ze wschodniej Jerozolimy, żeby wyszedł z Gazy. Szaron zgodził się na wyjście z Gazy i dał się przekonać, że wyjście z Gazy zmusi świat do uwierzenia w dobrą wolę izraelskiego rządu. Benjamin Netanjahu przekonywał, że Gaza zmieni się w bazę terrorystyczną, a świat obwini Izrael. Misja zmiany systemu gospodarczego powstrzymywała go przed rezygnacją do ostatniej chwili. Kiedy rozpoczęła się operacja wychodzenia z Gazy, pozostawanie w rządzie Ariela Szarona nie było już dla niego możliwe.


Dalszy przebieg wydarzeń był znacznie gorszy niż przewidywał Netanjahu. Część społeczeństwa chciała wierzyć, że decyzja o opuszczeniu Gazy przyniesie jednak pokój. Szaron stracił poparcie Likudu i stworzył własną partię polityczną, terror z Gazy nie tylko nie ustał, ale po roku Hamas wymordował znaczną część swoich konkurentów z Organizacji Wyzwolenia Palestyny, a w Izraelu Ariel Szaron dostał udaru i jego miejsce zajął Ehud Olmert, polityk gotowy oddać Palestyńczykom wszystko, bez żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Netanjahu stanął teraz na czele znacznie osłabionego Likudu i przez kolejne trzy lata był tylko przywódcą opozycji przekonującym, że największym zagrożeniem Izraela i Bliskiego Wschodu jest Iran i jego nuklearne ambicje. Oskarżano go, że wywołuje panikę dla własnych korzyści politycznych. Premierem Izraela został ponownie w tym samym roku, w którym prezydentem Stanów Zjednoczonych został Barack Obama. 


Ta książka traktuje głównie o różnicach wizji, wizji systemu gospodarczego, wizji bezpieczeństwa Izraela, wizji relacji ze Stanami Zjednoczonymi, wizji pokoju z Arabami. Przekonanie, że warunkiem przetrwania Izraela jest silna, nowoczesna armia, a to jest możliwe tylko w oparciu o silną i nowoczesną gospodarkę, okazało się poprawne nie tylko w teorii. Izraelski cud gospodarczy  prowadził również do przekształcenia izraelskiej armii w jedną z najbardziej nowoczesnych armii na świecie. Głębokie przekonanie Netanjahu, że ustępstwa wobec terrorystów nie czynią z nich ludzi gotowych do zawarcia trwałego pokoju, przeciwnie, otwierają drogę do dalszych żądań i informują ich, że terror jest skuteczny, również okazało się słuszne. Międzynarodowy terrorysta Arafat, jak również jego następca Mahmoud Abbas ani przez chwilę nie zamierzali rezygnować z terroru, ani przez chwilę nie zamierzali tworzyć palestyńskiego państwa obok Izraela, ani przez chwilę nie zamierzali interesować się dobrobytem Palestyńczyków. Ich jedynym celem było zniszczenie Izraela.


Jeśli wizja pokoju na Bliskim Wschodzie prezentowana przez Clintona i Busha różniły się od wizji Netanjahu, który stał na stanowisku, że negocjując z gangsterami należy stanowczo domagać się wzajemności i nie może być pokoju bez jednoznacznego uznania prawa Izraela do istnienia oraz prawdziwego zerwania Palestyńczyków z terroryzmem, oni przyjmowali palestyńskie wykręty za dobrą monetę i przekonywali, że kolejne ustępstwa Izraela skłonią jednak Arafata do kompromisu. Wychowany w Ameryce Netanjahu rozumiał sposób myślenia amerykańskich prezydentów lepiej niż inni izraelscy politycy. Jego stosunki z Clintonem były kordialne, z jego podwładnymi nie zawsze. (Kiedyś podczas kolejnego spotkania zirytowany Clinton wyszedł z pokoju. Przerażona Madeleine Albright upomniała premiera małego kraiku, że zdenerwował prezydenta wielkich Stanów Zjednoczonych. Premier maleńkiego kraiku dał jej do zrozumienia, że prezydent wielkich Stanów Zjednoczonych jakoś to przeżyje. Zdarzenie nie miało żadnego wpływu na serdeczne relacje między Clintonem i Netanjahu.)          


Prezydent Barack Obama powtarzał tradycyjne zapewnienia, że Stany Zjednoczone gwarantują bezpieczeństwo Izraela, ale miał zupełnie odmienną od poprzednich prezydentów ideę roli Ameryki w świecie. Doskonale przedstawił to w rozmowie z Netanjahu na temat sposobu reagowania na irański terroryzm i dążenie irańskiej teokracji do posiadania broni nuklearnej. Obama powiedział wówczas, że Ameryka nie chce już być wielkim gorylem tańczącym na międzynarodowej scenie. Netanjahu doskonale go rozumiał, ale przekonywał, iż problem polega na tym, że kiedy masz do czynienia z dyktatorami z totalitarnymi ambicjami, twoja dobrotliwa ugodowość nie tylko przedłuża ich życie, ale ich ustawicznie wzmacnia i w końcu może okazać się samobójstwem cywilizacji opartej na wolności. Bez czerwonych linii, za którymi stoi groźba użycia siły, świat zachodni nie ma szans przetrwania. Obama odrzucał to stanowisko, prawdopodobnie uczciwie wierząc, że gesty dobrej woli w końcu każdego przekonają. To był powód dla którego ani jednym słowem nie poparł irańskiego narodu w jego rewolcie przeciw tyranii, i to był powód, dla którego uznał Netanjahu za śmiertelnego wroga pokoju.


Jedną z najzabawniejszych (a zarazem najtragiczniejszych) scen w tej książce jest historia rozmowy Netanjahu z Johnem Kerrym, który zapewniał Netanjahu, że jego obawy przed terroryzmem Organizacji Wyzwolenia Palestyny są zupełnie  pozbawione podstaw, ponieważ siły bezpieczeństwa i armia Autonomii Palestyńskiej będą szkolone przez Amerykanów, więc będą zarówno sprawne, jak i silnie motywowane do obrony pokoju. „Pojedź ze mną do Afganistanu, zobaczysz jak to wspaniale wygląda” – przekonywał amerykański sekretarz stanu. Benjamin Netanjahu dobrze wiedział jak to będzie wyglądać w dniu, w którym ostatni amerykańscy żołnierze będą wsiadać do samolotów odwożących ich do domu. Nie  była to trudna przepowiednia.


Ta książka to jedno z najlepiej napisanych wspomnień polityka. Samochwała? Oczywiście. Jest w tej książce więcej goryczy niż jadu. Netanjahu niemal o każdym próbuje powiedzieć coś dobrego. Pisze o swojej wizji i o tym jak trudno o realizację wizji walczyć w grze politycznej, o tym jak ważna jest umiejętność słuchania, dostrzegania i szanowania ludzkich talentów. Trudno o wątpliwości, że izraelski cud gospodarczy jest przede wszystkim jego dziełem, że dzisiejsza siła izraelskiej armii była możliwa dzięki gospodarczym reformom. Czy ma rację, że pokój z Palestyńczykami musi być poprzedzony pokojem z innymi krajami arabskimi i zmianą przywództwa Palestyńczyków? Dla ludzi takich jak John Kerry to absurd, wiele jednak wskazuje na to, że jest to racjonalne. Czy ma rację, że z totalitarnymi reżimami nie wolno pertraktować z pozycji słabości? Rosyjska agresja na Ukrainę raz jeszcze pokazuje, że tak.


Czy znajdzie się polski wydawca tej książki?  Chwilowo wielu wybrało milczenie, a książka sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Nie bez powodu, znakomicie się czyta i bardzo wiele pokazuje.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Brawo "Bibi"! Zwyklak 2022-11-01


Notatki

Znalezionych 2606 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Kto, kogo i dlaczego?   Koraszewski   2015-01-25
Kanada wybrała wrażliwość kulturową zamiast zachodniej medycyny   Coyne   2015-01-25
Otwarty list do kosmitów   Ferus   2015-01-26
Rodzina zabija młodą parę   Chesler   2015-01-26
Pochwała cudów   Koraszewski   2015-02-02
Cztery księżniczki i prezydent Obama   Chesler   2015-02-04
Zmieniająca się moralność i Friendship Nine   Coyne   2015-02-04
Kiedy strona przegrana dyktuje warunki   Draiman   2015-02-06
Dlaczego wolność słowa jest fundamentalna     2015-02-06
Islam, lewica i sprawa polska   Mencel   2015-02-07
Alarmująca sprawa klimatycznego panikarstwa   Lomborg   2015-02-17
Brakujący przedmiot nauczania   Ferus   2015-02-18
Prześladowani chrześcijanie organizują się przeciwko ISIS   Chesler   2015-02-18
Którędy do miasta?   Koraszewski   2015-02-22
Dlaczego dobre wiadomości to oksymoron   Gardner   2015-02-24
Czy Biały Dom walczy z terroryzmem?     2015-02-27
Wielka Brytania nadal potrzebuje gazu łupkowego   Ridley   2015-03-02
Wzlot i upadek Baracka Obamy   Frantzman   2015-03-06
Śmierć, która wstrząsnęła Turcją     2015-03-07
Susan Rice i polityzacja ludobójstwa   Boteach   2015-03-09
Kantata o pokoju i inne melodie   Koraszewski   2015-03-10
Kto ma się przystosować w imię tolerancji?   Chesler   2015-03-13
Powrót imperiów - perskie marzenia     2015-03-14
Ponury obraz iluzji Zachodu   Blum   2015-03-16
Badanie australijskie: homeopatia jest bezwartościowa   Coyne   2015-03-18
Więcej żywności z mniejszego areału   Ridley   2015-03-20
Bliźni w świadomości bliźniego   Koraszewski   2015-03-20
Rekord Guinessa w pluciu na demokrację   Koraszewski   2015-03-21
Wywiad z Davidem Keyesem   Harris   2015-03-23
Kiedy słowa zabijają?   Koraszewski   2015-03-25
Pełzający podbój Iraku przez Iran   Al-Rashed   2015-03-27
Dlaczego jestem propalestyński   Bellerose   2015-03-29
Mordowanie ateistów w Bangladeszu   Koraszewski   2015-04-02
ONZ walczy o prawa człowieka     2015-04-03
Czy ktokolwiek chce dyskutować o nagich faktach?   Koraszewski   2015-04-04
Problem z wodą w kranach i w propagandzie    Roth   2015-04-05
BBC jako pomocnik antysemickiego terroryzmu   Johnson   2015-04-06
Ktoś w Białym Domu jest zagubiony   Yemini   2015-04-08
Akademia Sukcesu czyli szkoła, która uczy   Koraszewski   2015-04-11
Reformowanie języka zamiast reformowania społeczeństwa   Coyne   2015-04-13
Nie tyle umowa ramowa, co oszustwo   Shargai   2015-04-13
Żydowski antysyjonizm: honorowe zabijanie per procura   Landes   2015-04-14
Wojna (modlitw) na kampusach     2015-04-18
Życie w sumie jest piękne     2015-04-20
Gaza: Egipt utrudnia dostawy broni   Toameh   2015-04-20
Heroiczna walka Kurdów przeciwko ISIS     2015-04-22
Problem uchodźców arabskich opisany w 1967 r.     2015-04-25
Szukanie wiary z ludzką twarzą   Koraszewski   2015-04-29
Tylko innowacje mogą nas uratować   Ridley   2015-05-01
San Remo: Zapomniany kamień milowy   Benzimra   2015-05-02
145 pisarzy podpisało list protestujący przeciwko nagrodzie PEN dla Charlie Hebdo   Coyne   2015-05-04
Elektryczność dla Afryki   Ridley   2015-05-06
Zuchwałość oszustwa: porozumienie z Iranem   Tsalic   2015-05-06
Poliekran: Nepal, Israel   Collins   2015-05-11
Pocztówka z globalnej wioski   Koraszewski   2015-05-15
Pora zaprzestać subsydiowania paliw kopalnych   Lomborg   2015-05-16
Małe, piękne, ignorowane   Koraszewski   2015-05-19
Pośladkowy poród IV Rzeczpospolitej   Koraszewski   2015-05-22
Kolorowi też mogą być rasistami   Owolade   2015-05-25
Illinois uchwala historyczną ustawę przeciwko BDS, a Kongres rozważa podobne posunięcie   Kontorovich   2015-05-26
Prawa człowieka, które budzą zgrozę   Pearson   2015-05-27
Świętoszkowata świętość Stolicy Apostolskiej   Honig   2015-06-01
Sport - czyli szlachetna rywalizacja   Koraszewski   2015-06-01
Święta Semantyka daje prezenty   Kruk   2015-06-03
Biznes z terytoriami okupowanymi, Orange telecom i francuskie podejście do prawa międzynarodowego   Kontorovich   2015-06-08
Konflikt w Gazie oceniany przez wojskowych     2015-06-14
Gdy ISIS brutalnie traktuje kobiety, panuje żałosne milczenie feministek   Chesler   2015-06-16
Zaszczyt bycia obiektem ataku cenzorów   Lomborg   2015-06-19
Fikcja etnograficzna Jordanii?   Salim Mansur   2015-06-22
Raport Departamentu Stanu o terrorze   Roth   2015-06-23
Miły facet na Bliskim Wschodzie   Rosenthal   2015-06-25
FIFA i inne udzielne księstwa   Ridley   2015-06-25
Odwaga i handel – co zrobiło więcej dla wzbogacenia ludzkości   Ridley   2015-06-29
Cierpliwość, niejasność i kryzysy   Frantzman   2015-06-30
Jazydzi nie są tylko ofiarami. Są naszymi partnerami i potrzebują pomocy   Clarfield   2015-07-02
Rasizm niektórych antyrasistów   Owolade   2015-07-04
Turcja woli ISIS od Kurdów   Totten   2015-07-06
Prawne ramy obrony Izraela   Dershowitz   2015-07-08
Technika, konsumeryzm i papież   Ridley   2015-07-08
Gdyby amerykański morderca, Roof, był islamistą, byłby “wojownikiem”   Frantzman   2015-07-10
Irańskie urojenie: elementarz dla skonsternowanych   Totten   2015-07-14
O racji w kwestii dobra i zła   Michael Shermer   2015-07-20
Opowieść o dwóch porozumieniach: co Grecja i Iran mają wspólnego?   Tsalic   2015-07-21
Zdewaluuj, restrukturyzuj i decyduj sam   Ridley   2015-08-05
Paryski szczyt klimatyczny   Ridley   2015-08-08
Strategia równowagi według prezydenta Obamy   Alberto M. Fernandez   2015-08-09
Mniejsza liczba celów rozwojowych znacznie bardziej pomoże Indiom   Lomborg   2015-08-11
Przemilczana czystka etniczna Palestyńczyków   Toameh   2015-08-19
Z głową w piachu   Friedman   2015-08-21
Problem zielonych strachów   Ridley   2015-08-25
Co Palestyńczycy robią z pieniędzmi z USA?   Toameh   2015-08-28
Czy i jak możemy pomóc uchodźcom?   Koraszewski   2015-09-03
Życie czarnych liczy się – poza życiem Birama Daha Oulda Obeida   Brown   2015-09-04
Jeszcze raz w sprawie cenzury   Miś   2015-09-04
Wyobraź sobie... Gazę   Tsalic   2015-09-05
Dejudaizacja Jerozolimy w 1948 roku   Carlson   2015-09-07
Wyzwanie dla Europy: jak zapobiec wpuszczeniu ekstremistów islamskich razem z ich ofiarami   Horovitz   2015-09-10
Egipt z Piotrem Ibrahimem Kalwasem   Koraszewski   2015-09-12
Uchodźcy: punkt, z którego nie ma powrotu   Tsalic   2015-09-15
Jordania: Nie chcemy Palestyńczyków   Toameh   2015-09-16

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk