Prawda

Wtorek, 30 kwietnia 2024 - 08:21

« Poprzedni Następny »


Dlaczego znowu głosowałam na Trumpa


Barbara Nykiel-Herbert 2020-11-12


Od Redakcji „Listów z naszego sadu”


Na poniższy tekst natrafiliśmy na FB przyjaciółki i uświadomiliśmy sobie, że najprawdopodobniej nie mógłby się ukazać ani na łamach „Gazety Wyborczej”, ani „Polityki”, ani „Rzeczpospolitej”. Wśród naszych amerykańskich znajomych mniej więcej połowa głosowała na Bidena, a połowa na Trumpa. Jest wśród głosujących na Trumpa bardzo wielu muzułmanów i byłych muzułmanów, którzy mają wszystkie lewicowe parametry – bronią praw kobiet, świeckiego państwa, przeciwstawiają się religijnemu fanatyzmowi i domagają się, żeby państwo zwalczało islamistyczną ideologię. Również żydowska diaspora w USA jest osobliwie podzielona i toczą się w niej zdumiewające spory. Wielu Czarnych nauczycieli akademickich patrzy z przerażeniem na ponowne tworzenie rasowych murów. Tu mamy głos polskiej lingwistki, która uczyła na amerykańskim uniwersytecie. Ten głos polskiej nauczycielki akademickiej ze Stanów warto pokazać, więc zwróciliśmy się do Autorki z prośbą o pozwolenia na jego publikację.


Kilka miesięcy temu dostałam list od Oli, polskiej koleżanki od ponad czterdziestu lat, w którym oświadczyła mi, że oficjalnie zrywa ze mną stosunki koleżeńskie na zawsze, bo popieram Trumpa. “Nie rozumiem, jak tak możesz!”, napisała. Gdyby napisała, “Nie rozumiem, dlaczego,” to być może otwarta byłaby jeszcze furtka do dialogu i porozumienia. Ale “jak tak możesz” zdyskwalifikowało moją moralność, i tym samym prawo do obrony mojej postawy politycznej. Odpowiedź nie miała sensu, wiec usunęłam Olę z listy moich znajomych, tak jak sobie tego zażyczyła – na zawsze.

 

Ola nie była jedyną wśród moich znajomych, którzy wykreślili mnie z dobrego towarzystwa. Bo przecież otwarte deklarowanie się po stronie Trumpa odsłoniło mój rasizm, ksenofobię, transfobię, białą supremację, kołtuństwo, zaściankowość, naiwność, brak zrozumienia własnych interesów, wręcz skrajną głupotę. Być może też mój fundamentalizm religijny, nietolerancję, i nadmierne przywiązanie do broni palnej, jak również wrogą postawę wobec poprawności politycznej, globalizmu, nauki, i alternatywnych źródeł energii. Myślę, że gdybym sama siebie znała tak dobrze, jak znają mnie moi znajomi, też bym ze sobą zerwała stosunki towarzyskie.

 

Na szczęście, znam siebie trochę inaczej. Znam też Trumpa i jego zwolenników od stron, których media takie jak CNN i „Gazeta Wyborcza” wolą nie ujawniać.

 

Moj profil demograficzny, kariera zawodowa, i działalność charytatywna wskazują, że powinnam zabrać miejsce po stronie Partii Demokratycznej. Jestem kobietą, mam wyższe wykształcenie, dom na suburbii, nowy samochód dobrej marki, i dochody stawiające mnie w grupie “upper middle class.” A do tego jestem imigrantką i mam męża uchodźcę, który jest POC, “Person of Color.” Jestem emerytowanym profesorem uniwersyteckim, a jako wolontariuszka udzielam się w organizacjach pomagających dzieciom z rodzin zastępczych, uchodźcom, i imigrantom, tym legalnym i tym nie tak bardzo, którzy potrzebują darmowych lekcji angielskiego. Finansowo popieram organizacje ochrony środowiska, takie jak Nature Conservancy i International Crane Foundation. Jedynym czasopismem regularnie prenumerowanym w moim domu jest “Science News” (Nowości Naukowe).

 

Dużo łatwiej więc byłoby mi wpasować się ideologicznie do grupy, do której demograficznie należę. Nic by mnie to nie kosztowało. Podwyżka opodatkowania bogatych, którzy podobno w tej chwili płacą za mało, nie objęła by mnie, bo nie zaliczam się do tej klasy. Poparcie dla Demokratów nie przyniosłoby ujmy mojemu statusowi społecznemu i towarzyskiemu. Wręcz przeciwnie: uniknęłabym obelg pod swoim adresem, i mogłabym sama z wyższością i pobłażaniem traktować tych ideologicznie upośledzonych. Jednym słowem, mogłabym być członkiem amerykańskiej Elity Kulturowej. Ola nadal byłaby moją przyjaciółką, i nie dostawałabym wstrętnych komentarzy i epitetów wysyłanych pod swoim adresem od znajomych moich znajomych przez prywatnego Messengera.

 

No więc jak i dlaczego znalazłam się po tej parszywej stronie? Może dlatego, że nie chcę być po stronie tej oskarżycielskiej nienawiści, która kazałaby mi zerwać przyjaźń z koleżanką po drugiej stronie oceanu za głosowanie na kandydata, który z moim życiem nie ma nic wspólnego. Albo tej rozgrzanej do czerwonego nienawiści, która każe zakładać czarne maski, brać do ręki pałki, i pobić do krwi dziennikarza, Azjatę-geja, za to, że jest politycznie po innej stronie. Czy tej bigoteryjnej nienawiści, która każe bojkotować i wykluczać za inny punkt widzenia czy inne wartości. Ani tej niebezpiecznej nienawiści, która kojarzy mi się z ludobójstwami, z Holokaustem i Rwandą. Nienawiści otwarcie wyznawanej przez tych, którzy chlubią się tolerancją i inkluzywnością i wierzą, że miłość zwycięża. Nienawiści, której doznałam na własnej skórze, i w której szerzeniu nie chcę uczestniczyć.

 

Zarówno ja, jak i mój mąż, David, byliśmy kiedyś Demokratami. Oboje głosowaliśmy na Obamę. Prezydentura Obamy przyniosła nam osiem lat głębokich rozczarowań na wszystkich polach rządowej działalności. Pogłębiły się podziały rasowe i klasowe, zmniejszyło się zaufanie do rządu, wzrosła korupcja, skurczyła się nadzieja, której ogromna fala kilka lat wcześniej wyniosła Obamę na szczyt politycznej popularności. W 2016 wiedziałam, że nie będę głosować na Hillary Clinton, ale nie przypuszczałam, że przyjdzie mi zagłosować na Trumpa. Zrobiłam to bez entuzjazmu, ale nie miałam innego wyboru. Cztery lata później, czyli w zeszłym tygodniu, głosowałam na Trumpa z pełnym przekonaniem, i jeżeli okaże się, że Trump zechce kandydować w 2024, to przypuszczam, że znowu oddam na niego głos.

 

Pomimo nieprzerwanych szykan, szyderstw, kłamliwych ataków, a nawet spisków (udowodnionych) o pozbawienie go prezydentury, które zaczęły się jeszcze zanim objął ten urząd w styczniu 2017, a nade wszystko pogardy, z jaką Trump był i jest traktowany przez lewicowe elity kulturowe, poparcie zwykłych ludzi dla Trumpa nie tylko utrzymało się, ale wzrosło. W ostatnich wyborach Trump uzyskał ponad 70,5 miliona głosów: o prawie osiem milionów więcej, niż w 2016 roku, i o ponad pół miliona więcej, niż Obama w szczycie swojej popularności w 2008 roku.

 

Pogarda jest jednym z kluczowych czynników, które motywują tradycyjny elektorat Partii Demokratycznej do zmiany obozu. Niedyplomatyczne określenie Hillary Clinton, że zwolennicy Trumpa są godni pożałowania, kosztowało ją chyba sporo głosów, a może i prezydenturę. Publiczne wyśmiewanie się z Trumpa, kiedy powiedział, że kocha ludzi mniej wykształconych, postawiło Demokratów w ostrej opozycji do tych właśnie bezdyplomowych, ciężko pracujących fizycznie Amerykanów, którzy postanowili stanąć po stronie tego, który się za nimi opowiedział. Niestety, te lekcje nie nauczyły Bidena, który określił zwolenników Trumpa mianem “chumps”, głupców, i “ugly folks”, nieprzyjemnych typów. Biden wygrał wybory – być może legalnie, być może przez zmasowane oszustwo – być może nigdy nie dowiemy się prawdy. Ale przepowiadana przez sondaże “niebieska fala” nie zmaterializowała się.

 

Biedni i średniozarabiający, mniej wykształceni, pracujący Amerykanie są dumni i nie dają się obrażać. Duma jest jedną z niewielu wartości, na które mogą sobie pozwolić, szczególnie w ciężkich czasach. Rozpoznają Trumpa jako “swojego”, który walczy o ich dobrobyt. Trump nie jest politykiem – jest ulicznym wojakiem, który na pewno nie nadstawi drugiego policzka, ale odda, i to podwójnie. Ma niewyparzoną gębę, jest nieokrzesany, ma skłonność do astronomicznej przesady, pomijania niektórych faktów, i ignorowania szczegółów. Jak wielu innych stronników Trumpa, irytują mnie jego wyskoki, jego niewybredne komentarze, jego brak dyplomacji, więc nie czytam jego tweetów; z drugiej strony, doceniam to, że wali prawdę w oczy bez ogródek, i że mówi bezpośrednio do ludzi, a nie do kamer, mediów, polityków. Ma niespożytą energię i siłę przebicia sowieckiego czołgu. Na swoich słynnych wiecach, Trump niezmiennie używa zaimka “my”– w odróżnieniu do Obamy, którego ulubionym słowem w przemówieniach było “ja”. Trump oddaje cesarzowi co cesarskie, wywołując na podium i publicznie wyrażając uznanie dla miejscowych polityków i aktywistów, jak również zupełnie przeciętnych ludzi, którzy się w jakiś sposób wyróżnili.


Przeciwnikiem Trumpa jest “The Swamp”, Bagno: skorumpowane agencje rządowe (łącznie z FBI i CIA), media, internetowy “Big Tech” (Google, Yahoo, Facebook), przemysł rozrywkowy, i wyższe uczelnie. Ideami przewodnimi tych ostatnich stały się marksizm, teorie tożsamości płciowej, i krytyczna teoria rasy, według której każdy członek społeczeństwa jest przypisany do jednej z dwóch grup: ofiar lub ich prześladowców. Trump obiecał osuszyć Bagno i przywrócić przeciętnym, ciężko pracującym, poniżanym przez elity Amerykanom ich godność.

 

Trump jest pierwszym prezydentem w historii naszej zbiorowej pamięci, który spełnił, przynajmniej w dużej części, obietnice, jakie dał swoim stronnikom. “Promises Made, Promises Kept” (Obietnice Dane, Obietnice Dotrzymane): obniżone stawki podatkowe dla przedsiębiorstw pozwoliły na sprowadzenie zakładów przemysłowych z zagranicy, przede wszystkim z Chin, z powrotem do Stanów. Do napędu gospodarki przyczyniły się również nowe międzynarodowe porozumienia handlowe. Wszystkie te działania poprawiły rynek pracy i spowodowały spadek stopy bezrobocia do historycznie niskiego poziomu 3.7% w 2019 roku (czyli tuż przed pandemią). Bezrobocie wśród Czarnych i Latynosów spadło do najniższych poziomów w historii kraju. Wróciła praca w kopalniach w Pensylwanii i Zachodniej Virginii, rozkręciło się szczelinowe wydobycie ropy i gazu ziemnego, ruszyły zamknięte ropociągi, i raptem staliśmy się energetycznie niezależni od Bliskiego Wschodu po raz pierwszy od 1957 roku. Na Bliskim Wschodzie Trump rozprawił się szybko i skutecznie z Kalifatem Islamskim, przeniósł ambasadę USA z Tel-Awiwu do Jerozolimy, i pośredniczył już w trzech umowach pokojowych pomiędzy Izraelem a krajami islamskimi. Trump, który jest pragmatykiem i nie popiera uszczęśliwiania ludzi wbrew ich woli, ale za nasze pieniądze, wycofuje amerykańskie wojska z Afganistanu. Bo to nie nasza wojna.

 

Nasza wojna to ta na naszej południowej granicy, przez którą bezkarnie przechodziły tysiące nielegalnych imigrantów nie tylko z krajów Ameryki Łacińskiej, ale z całego świata: czasami w liczbie ponad stu tysięcy osób w ciągu miesiąca. Nie tylko ludzie poszukujący pracy, ale również członkowie gangów, przemytnicy fentanylu i dziewczynek do prostytucji, osobnicy z przeszłością kryminalną. Mur, a właściwie płot graniczny, porozumienie z Meksykiem, i zmiany w procedurach przyznawania azylu politycznego zmniejszyły możliwość bezkarnego forsowania naszej granicy. (Apropos dzieci oddzielonych od rodziców: zdjęcia dzieci w klatkach krążące w Internecie są z czasów Obamy, kiedy dzieci wysyłane były same, pociągami, pod nadzorem opłacanych “kojotow”, i wypuszczane samopas na naszych przejściach granicznych. Natomiast około pięciuset dzieci oddzielonych na granicy od nierzadko fikcyjnych “rodziców” za prezydentury Trumpa, ciągle przebywa pod opieką władz amerykańskich, bo biologiczni rodzice odmówili ich przyjęcia, mając nadzieję na połączenie się z nimi w Stanach, przy następnej próbie przekroczenia granicy).

 

Nie sposób jest tu wymienić wszystkich osiągnięć Trumpa, bo lista jest długa. Jego zdobycze dla kraju i popierającej go części społeczeństwa nie są reklamowane w mediach, ponieważ zaprzeczają narracji lewicowych elit, którym nie zależy na osiągnięciu obiecanego przez Trumpa American Dream, Amerykańskiego Marzenia, bo już je osiągnęli. Niedawno zadzwoniła do mnie znajoma Polka, która wraz z mężem uciekła do Stanów z socjalistycznej polskiej biedy, z wynajmowanego kątem u kogoś pokoiku z grzybem na ścianie, bez szansy na lepszą przyszłość. Przepracowali fizycznie wiele lat, sprzątając cuchnące motele i nosząc cegły na budowach, a po nocach ucząc się angielskiego i dorabiając nowe kwalifikacje na różnych kursach. Krystian, ich dorosły dziś syn, za którego studia płacili 30 tysięcy dolarów rocznie ze swoich ciężko zapracowanych kapitalistycznych oszczędności i pożyczek, i który wrócił po studiach trochę pomieszkać w domu, oświadczył, że będzie głosować na Bidena, bo tylko socjalizm zagwarantuje wszystkim Amerykanom prawdziwą równość. “Wy Boomersi (“Baby Boomers”, osoby urodzone w wyżu demograficznym) nie macie o tym pojęcia,” skwitował reakcje zaszokowanych rodziców, którzy połowę życia spędzili w socjalizmie.

 

Pisząc te słowa wyglądam od czasu do czasu przez okno, gdzie Alejandro, rówieśnik Krystiana i również syn imigrantów, układa deski na naszym nowym tarasie. W nocy spadł śnieg i jest bardzo zimno, ale prac budowlanych nie przerywa się z powodu pogody, jeżeli są klienci. Alejandro, zakutany w pikowaną kufajkę i czapkę naciągniętą na uszy, co chwila chucha w zmarznięte ręce i kontynuuje robotę. Alejandro nie poszedł na studia, bo musi zarobić na własne utrzymanie i jeszcze pomóc rodzinie. Nie głosował w 2016 roku, ale w zeszłym tygodniu, dołączając do rosnącej liczby latynoskich entuzjastów Trumpa, oddał na niego głos. Alejandro wierzy, że polityka Trumpa pomoże mu osiągnąć Amerykańskie Marzenie. Krystian natomiast nie musi już niczego osiągać, bo do opływania w dostatki jest przyzwyczajony, i dlatego też może sobie pozwolić na rozmyślanie o socjalizmie.

 

Przytakiwałam koleżance ze zrozumieniem, bo moje dzieci, dowiadując się, że głosowałam na Trumpa, też najpierw mnie obszczekały, a potem przestały ze mną rozmawiać.

 

“If Trump loses, we’re totally screwed,” (“Jeżeli Trump przegra, jesteśmy pogrzebani”) mówi James, współwłaściciel małego przedsiębiorstwa, które buduje nasz taras, i u którego pracuje Alejandro. Jeżeli przedsiębiorstwo Jamesa padnie, Alejandro straci pracę. “Wszyscy mali przedsiębiorcy i ich pracownicy w Reno stoją za Trumpem”, mówi James. Robert, nasz elektryk, niezależnie potwierdza słowa Jamesa. “Nigdy nie było nam tak dobrze, jak za Trumpa” dodaje. “Boimy się, że jak Demokraci wygrają, nasza dobra passa się skończy.”

 

Podczas gdy Partia Demokratyczna wybrała drogę tzw. “identity politics”, polityki tożsamości, która dzieli ludzi na grupy według wskaźników demograficznych, w pierwszym rzędzie rasowych, polityka Trumpa zaczęła jednoczyć ludzi o średnim statusie ekonomicznym: tych, których dochód nie jest gwarantowany, których komfort materialny nie jest stabilny i zależy od fluktuacji gospodarki. Bogaci mogą sobie pozwolić na popieranie Demokratów, bo nie muszą się obawiać załamania ekonomii; bogaci mogą sobie również pozwolić na luksus pełnej izolacji z powodu pandemii, bo mają wybór pracy z domu, a co im jest potrzebne, dostawiają im pod drzwi fizyczni robole, tacy jak Alejandro. Ci żyjący z zasiłków też nie mają się czego obawiać, zwłaszcza, jeżeli do władzy dojdą Demokraci.

 

Dwa tygodnie przed wyborami, mój mąż David i ja zaoferowaliśmy się jako ochotnicy-domokrążcy, chodzący od drzwi do drzwi i przypominający mieszkańcom o potrzebie głosowania. Odpowiednia aplikacja w telefonie pokazywała nam przynależność partyjną mieszkańców domów w różnych dzielnicach: domy Republikanów oznaczone były na czerwono, a domy Demokratów – na niebiesko. Im bogatsze dzielnice, tym bardziej niebiesko wyglądały mapy. Osiedla strzeżone, czyli tzw. “gated communities”, okazały się prawie bez wyjątku niebieskie; jako ochotnicy z ramienia partii Republikańskiej nie zostaliśmy nawet wpuszczeni za bramę. Wyraźny jest również podział pokoleniowy: w wielu domach konserwatywnych, które odwiedziliśmy, rodzice ubolewali, że ich dzieci zmieniły swoją afiliację polityczną w okresie studiów, lub zaraz po ich ukończeniu. “Uniwersytety zupełnie wyprały im mózgi. Teraz żałujemy, że płaciliśmy czesne,” kilka razy słyszałam tą samą opinię, którą wyraziła matka Krystiana.

 

Nasze krążenie po osiedlach nie dało nam wglądu w różnice poglądowe przedstawicieli różnych ras, bo tereny podmiejskie zamieszkane są głównie przez białą ludność, wśród której znalazło się tylko kilku Azjatów. Ale w skali narodowej, poparcie dla Trumpa wśród mniejszości rasowych i innych grup tradycyjnie popierających Demokratów wzrosło znacząco: 26% członków tych grup głosowało w zeszłym tygodniu na Trumpa. Wśród Czarnych, Trump uzyskał głosy 18% mężczyzn (tylko 5% głosowało na Republikańskiego kandydata w 2008 roku) i 8% kobiet (z 4% w 2016 roku). Wśród Latynosów, jak Alejandro, 35% głosowało na Trumpa. Jeszcze większy sukces odniósł Trump wśrod rdzennej ludności amerykańskiej: 59% Hawajczykow i 52% kontynentalnych Indian Amerykańskich oddało na niego głos; chyba nie dotarła do nich wiadomość, że Trump jest rasistą. Wśród grup mniejszościowych o nierasowym charakterze, Trump znalazł poparcie 28% głosów społeczności LGBT. (Powyższe dane są kalkulacjami na podstawie tzw. “exit polls”, czyli sondaży powyborczych). Czarni i Latynosi przechodzą do obozu Trumpa, bo chcą być traktowani jak Amerykanie, a nie jak uciskane mniejszości czy ofiary rasizmu, kokietowane co cztery lata przez Partię Demokratyczną jako niezawodne mięso wyborcze. “What do you have to lose?” (“Co macie do stracenia?”), zawołał do nich Trump podczas kampanii wyborczej w 2016. “Ludzie Kolorowi” (People of Color, w tej chwili najbardziej politycznie poprawny termin ) zaczęli się rozglądać i zauważać, że przez odejście od Demokratów niczego tak naprawdę nie stracą.

 

Ani dylematy Ludzi Kolorowych, którzy czują się politycznie wykorzystywani przez Demokratów, ani interesy Jamesa, czy ryzyko utraty pracy przez Alejandra nie musiałyby motywować mnie do głosowania na Trumpa. Mogłabym równie dobrze stanąć po tej samej stronie co Krystian, który ma dwa dyplomy, studiów menadżerskich i nauk politycznych, i liczy na dobrą pracę w jakiejś korporacji, gdzie, pracując w biurze z pełną klimatyzacją, zarobi kilka razy więcej, niż przemarznięty Alejandro. W końcu należy mi się członkostwo w liberalnej elicie, wśród której nikt nie będzie mną pogardzał. Moje dzieci, trochę starsze od Krystiana, też wybrały polityczny i towarzyski komfort elity. Gdybym opowiedziała się za Bidenem, dzieci pewnie pozwoliłyby mi na kontakt z moimi wnukami, bo nie byłabym dla nich ideologicznym zagrożeniem. No trudno.

 

To właśnie troska o dzieci jest moim największym motywatorem do popierania Trumpa. Nie o własne dzieci, a o te cudze. Nie te z rodzin elitarnych, tak jak moje wnuki, chodzące do prywatnych szkół lub tych ekskluzywnych państwowych w orbitach strzeżonych osiedli, ale te z rodzin walczących o przeżycie, uczące się w szkołach, które są intelektualnymi pustyniami. Ponieważ zawsze pracowałam i nadal pracuję z dziećmi biednymi, takie szkoły znam aż nadto dobrze.

 

Jednym z punktów programu Trumpa jest “school choice”, czyli prawo wyboru szkoły. Mało osób spoza Stanów Zjednoczonych wie, że w naszym kraju dziecko przywiązane jest do szkoły dzielnicowej jak feudalny chłop do ziemi. Szkoły w bogatych dzielnicach, które zamieszkują elity, są dużo lepiej wyposażone i mają doskonałych nauczycieli, a ich uczniowie osiągają o wiele wyższe wyniki, niż szkoły w etnicznych gettach, w których często ani jeden uczeń nie osiąga nawet najniższego progu testu z matematyki wymaganego przez program szkolny (tak jest m.in. w Okręgu Szkolnym Baltimore). Z tego też powodu domy w rejonach z dobrymi szkołami są bardzo drogie, a czynsz mieszkań do wynajęcia wysoki. Rodziny z biednych dzielnic nie mogą sobie pozwolić na przeprowadzkę, i nie mają prawa wysłać swoich dzieci do tych lepszych szkół. Dzieci są więc skazane nie tylko na akademicką miernotę, ale są też nierzadko narażone na narkotyki i przestępczość.

 

Administracja Trumpa od dawna walczy o prawo uczniów do wyboru szkoły: o to, aby państwowe pieniądze przeznaczone na kształcenie szły za dzieckiem. Wszystkie kraje wysokorozwinięte, których dzieci i młodzież osiągają dobre wyniki na arenie międzynarodowej, pozwalają na wybór szkół; w niektórych krajach wybór szkoły jest gwarantowany konstytucyjnie. Tylko dostęp wszystkich dzieci i młodzieży do tych samych możliwości kształcenia się może zagwarantować równość społeczną i stworzyć możliwość wyrównania rażących dysproporcji ekonomicznych w następnym pokoleniu.

 

Partia Demokratyczna i popierające ją związki zawodowe nauczycieli ostro zwalczają wszelkie zabiegi polityczne i administracyjne, zmierzające w kierunku zagwarantowania wyboru szkoły. Wielomilionowe kontrybucje finansowe związków nauczycielskich do Komitetów Akcji Politycznej (Political Action Committees) po stronie Demokratów mają zapewnić, że propozycja wyboru szkoły nigdy nie zostanie zaakceptowana przez Kongres.

 

Trzeba się zastanowić, dlaczego amerykańskie elity liberalne związane z Partią Demokratyczną nie chcą, aby dzieci biedne miały dostęp do dobrych szkół? Dlaczego tak bardzo się boją, aby ich własne dzieci nie znalazły się przypadkiem w klasie z tymi gorszymi, ze slumsów? Dwie odpowiedzi cisną się na usta: kontrola i pogarda. Bo Bagno wciąga.


I dlatego właśnie głosowałam na Trumpa.

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
3. Dlaczego znowu głosowałam na Trampa Barbara Wacker 2020-11-19
2. Źródła informacji Danka 2020-11-18
1. @subject Hal 2020-11-12


Notatki

Znalezionych 2594 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Bliski Wschód jest jak 1000 Hiroszim   Charbel   2016-06-18
Bojkot, osiedla i piękna niewinność   Tsalic   2016-03-12
Co kogo rani i jak mocno?   Koraszewski   2019-02-02
Co się dzieje w gabinecie Putina?   Koraszewski   2022-04-01
Co trzeba wiedzieć o obecnym trudnym położeniu Izraela    Flatow   2018-02-03
Cywilizacja zniszczona przez obojętność Zachodu?   Meotti   2017-11-25
Cywilizacja śmierci czy cywilizacja życia?   Koraszewska   2016-07-26
Czarny sierżant policji pozywa Obamę i Black Lives Matter przed sąd   Greenfield   2016-10-01
Czego chcą Palestyńczycy? Widziane z Malezji   Lau   2017-12-31
Czego lub kogo mamy się bać?   Koraszewski   2017-09-05
Cztery dekady irańskiej nienawiści     2017-11-10
Czy będzie rewolucja w nauczaniu islamu?     2016-08-31
Czy dobry Bóg może latać z kałachem?   Koraszewski   2016-01-08
Czy kobiety rzeczywiście są ofiarami? Cztery kobiety dorzucają swoje zdanie      2017-12-15
Czy można przywrócić pokój w Iraku?   Fernandez   2016-09-23
Czy ONZ ułatwia zbrodnie przeciwko ludzkości?   Frantzman   2016-09-02
Czy Oxfam popiera terror?    Clarfield   2018-01-28
Czy Rashida Tlaib jest winna bigoterii?    Dershowitz   2019-01-22
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Czym zajmuje się WHO?   Ridley   2014-11-09
Demokratyczna republika Somalilandu    Clarfield   2018-08-16
Dlaczego dobre wiadomości to oksymoron   Gardner   2015-02-24
Do czego wzywa imam w New Jersey?     2017-12-22
Dwadzieścia lat po obaleniu Saddama przez Amerykę Irakijczycy są pod butem islamistycznego Iranu   Abdul-Hussain   2023-04-29
Dyskryminacja z miłości i dobrego serca   Koraszewski   2022-07-29
Elegia z Rakki dla Państwa Islamskiego pokazuje zarówno słabość, jak siłę   Fernandez   2017-06-25
Europa: Muzułmańskie zbrodnie przeciwko kobietom? Nie szkodzi.   Bulut   2017-06-01
Fake news czyli partyjna “Prawda”   Koraszewski   2017-03-29
Fałszywi sojusznicy Ameryki w Zatoce    Bekdil   2018-08-31
Harvard zaprasza głównego palestyńskiego negacjonistę    Lipman   2020-09-04
Holenderscy łowcy Żydów, którzy udzielili olbrzymiej pomocy nazistom   Gerstenfeld   2018-02-07
Irańczycy przeciwko irańskiemu reżimowi      2018-01-03
Islamscy terroryści tworzą klęski głodowe, żeby czerpać korzyści z pomocy zagranicznejWalka z terrorystami nie powoduje klęsk głodowych; pomoc humanitarna dla terrorystów powoduje klęski głodowe.   Greenfield   2024-02-01
Izraelskie osiedla nie są nielegalneOdpowiedź Nathanielowi Bermanowi   Kontorovich   2023-08-18
Jak belgijscy sceptycy popełniali masowe samobójstwo   Bonneux   2014-10-04
Jak Izrael, Diaspora i Polska mogą opanować debatę o Holocauście   Frantzman   2018-03-01
Karykatura sprawiedliwości w Międzynarodowym Trybunale Karnym?Prokuratorka Bensouda powinna zostać zdyskwalifikowana.   Calvo   2020-06-22
Kiedy amerykańska administracja spała, inni spiskowali   Fernandez   2016-12-28
Kogo rzeczywiście obchodzi, gdzie trafia pomoc zagraniczna?   Roth   2016-08-21
Koronawirus: dyrektor WHO ma długą historię tuszowania faktów    Kern   2020-04-21
Kto się boi czarnego luda?   Koraszewski   2016-08-08
Ku politycznemu wymarciu   Carmon   2018-05-11
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Lewica i konflikt izraelsko-palestyński: droga do wzniosłej nienawiści    Palmer   2017-08-13
Lewica podeptała swoje wartości   Koraszewski   2017-03-20
Libańska nienawiść do Izraela objawem choroby kraju   Maroun   2016-10-16
Ludowe diabły i panika moralna   Koraszewski   2017-02-09
Małorolny agent wpływu   Koraszewski   2016-08-18
Milczenie feministycznych owiec: ani słowa o horrorach HamasuZwolennicy #MeToo milczeli.   Chesler   2024-02-22
Mord na Wzgórzu Świątynnym i kanonizacja zbirów     2017-07-22
Mowa obronna na rzecz kurdyjskiej niepodległości    Dershowitz   2017-10-09
Nowa cenzura, czyli powrót Policji Myśli?   Chesler   2018-12-18
Nowy, irański porządek świata     2017-12-21
Obietnica i zagrożenia porozumienia pokojowego z Dżuba    Fernandez   2020-09-04
Obnażenie palestyńskich kłamstw    Blum   2020-09-19
Obozy Hamasjugend, Gaza 2017     2017-08-14
Omar i Mohammed mają wspólny cel    Koraszewski   2017-06-20
ONZ adoptowała palestyńskie kłamstwa, mity i morderczy terror wobec Izraela    Hirsch   2020-07-17
Orwellowskie doniesienie z procesu Franza K.   Koraszewski   2016-08-16
Oxfam, NGO i efekt aureoli    Steinberg   2018-03-04
Oświecenie: Rozum jest niezbywalny    Pinker   2018-02-15
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Palestyńczycy: Nie zaakceptujemy żydowskiego Izraela   Toameh   2016-05-01
Palestyńska kleptokracja i jej zachodni sojusznicy   Roth   2016-05-31
Pandy trzymają się mocno   Lomborg   2017-01-23
Państwo, naród, społeczeństwo   Koraszewski   2019-08-15
Pomieszanie z poplątaniem   Tsalic   2014-09-30
Powrót aborcji domowym sposobem    Koraszewski   2016-03-14
Pośladkowy poród IV Rzeczpospolitej   Koraszewski   2015-05-22
Prawdziwe ludobójstwa, które świat ignorujeZamiast przeciwstawić się prawdziwym zbrodniom przeciw ludzkości, społeczność międzynarodowa obrzuca Izrael krwawymi oszczerstwami.   Bryen   2024-01-29
Problem uchodźców w prasie arabskiej     2015-09-27
Problem z wodą w kranach i w propagandzie    Roth   2015-04-05
Przestańcie “rozumieć” Palestyńczyków    Yemini   2018-01-19
Przypowieść o dobrym muzułmaninie   Koraszewski   2017-08-30
Purytańska świątobliwość Putina i ideologiczna wojna z Zachodem   Meotti   2016-10-18
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Rekord Guinessa w pluciu na demokrację   Koraszewski   2015-03-21
Rozwiązanie w postaci 50 państw   Koraszewski   2017-01-13
Rzecz o etyce w szkole i poza szkołą    Koraszewski   2021-11-25
Rząd USA odmawia ujawnienia antyizraelskiego podżegania w palestyńskich podręcznikach szkolnych   Bedein   2019-01-20
Sam-Wiesz-Kto wraca   Koraszewski   2016-10-22
Sport - czyli szlachetna rywalizacja   Koraszewski   2015-06-01
Stu francuskich intelektualistów ostrzega przed islamskim totalitaryzmem      Fitzgerald   2018-03-23
Sułtan kontra Car: Runda XXI wieku – zderzenia ambicji imperialnych o hegemonię regionalną     2015-12-14
Syria: Wojna, która nie ma końca    Taheri   2023-02-16
Szczepienie dzieci przeciwko liberalizmowi i sekularyzmowi   Kharrazi   2016-12-19
Terytorialne apetyty Turcji   Bekdil   2016-10-25
Testament palestyńskiego nożownika, Katiby Zahrana     2017-09-19
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Trzy konflikty żydowsko-arabskie   Rosenthal   2017-07-24
Turcja: kraj meczetów, więzień i niedouczonych   Bekdil   2016-10-05
Udręczona granica Turcji z Syrią   Bekdil   2016-02-18
Urojenie dwóch państw jest największą przeszkodą dla pokoju    i Bruce Abramson   2018-01-24
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
W krzyżowym ogniu  – na Bliskim Wschodzie i na Zachodzie   Fernandez   2016-12-14
W poszukiwaniu mądrego…   Koraszewski   2019-01-22
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Widmo złego rozpoznania końca świata   Koraszewski   2016-09-26
Widziane z Indonezji: Ameryka i rzeczywistość   Lato   2017-05-23
Więzień sumienia   Koraszewski   2014-09-25

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk