Prawda

Środa, 15 maja 2024 - 07:15

« Poprzedni Następny »


XIV wiek w dzisiejszym Waszyngtonie


Sarah Honig 2014-10-31

Średniowieczny manuskrypt pokazujący palenie Żydów na stosie we  Flandrii jako popularne antidotum na Czarną Śmierć.
Średniowieczny manuskrypt pokazujący palenie Żydów na stosie we  Flandrii jako popularne antidotum na Czarną Śmierć.

Trzeba uczciwie przyznać, że nie tylko administracja Obamy kocha insynuacje, że Izrael jest w jakiś sposób winny wszelkiemu złu na Bliskim Wschodzie. Już wcześniej była to ulubiona melodia w Departamencie Stanu USA od chwili narodzin Izraela w 1948 r.


Różnice w stanowisku wobec Izraela wypływają z intensywności antypatii – są to różnice w subtelnościach tonu, w jakim te insynuacje są wypowiadane. Sądząc po wojowniczych napaściach, administracja Obamy jest najmniej subtelną administracją Stanów Zjednoczonych w dotychczasowej historii.


Podczas gdy poprzedni prezydenci i ich sekretarze stanu starali się przynajmniej udawać, że nie opowiadają się po stronie jawnych antyizraelskich arabskich kłamstw, takie uprzejmości nie pojawiają się w retoryce Baracka Obamy i Johna Kerry’ego. Powtarzają antyizraelskie slogany i kalumnie jak niepodważalną, politycznie poprawną ewangelię.


W zeszłym tygodniu Kerry twierdził z niebywałym tupetem – i to podczas uroczystości w Białym Domu z okazji muzułmańskiego święta Eid al-Adha – ni mniej ni więcej tylko, że konflikt izraelsko-palestyński (czyli walka państwa żydowskiego o przetrwanie) wzmacnia atrakcyjność radykalizmu Państwa Islamskiego.


Pani rzeczniczka Białego Domu oskarżyła nas później o pomylenie wszystkiego. W śmiertelnie poważnej wypowiedzi twierdziła, że Kerry „nie dokonał powiązania między Izraelem a wzrostem ISIL [Państwa Islamskiego]. Kropka”.


Słowa jej szefa mówią jednak same za siebie i zadają kłam jej twierdzeniu.


Oto, niezbyt gramatycznie składna mądrość Kerry’ego:

 

As I went around and met with people in the course of our discussions about the ISIL coalition, the truth is we – there wasn’t a leader I met with in the region who didn’t raise with me spontaneously the need to try to get peace between Israel and the Palestinians, because it was a cause of recruitment and of street anger and agitation” [Kiedy podróżowałem i spotykałem ludzi w trakcie naszych dyskusji o koalicji ISIL, prawdą jest, że my – nie było przywódcy, którego spotkałem w regionie, który by nie podniósł spontanicznie potrzeby spróbowania doprowadzenia do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami, ponieważ to jest przyczyna werbunku i gniewu i wrzenia ulicy]


Pozwólcie, że wyjaśnię: “pokój między Izraelem a Palestyńczykami” oznacza w tym przypadku takie ustępstwa izraelskie, które w sposób zasadniczy narażają szanse przetrwania Izraela. Tylko i wyłącznie to zadowoli „przywódców”, z którymi wnikliwy Kerry spotkał się „w regionie”. Byli to Arabowie i/lub muzułmanie i oczywiście „spontanicznie” wyrażali swoją wrogość do Izraela – wrogość, która całkowicie wypiera ich jakiekolwiek zażenowanie z powodu odrażających walk między Arabami.


Ci niezbyt obiektywni przywódcy są chronicznie skłonni do zwalania na Izrael winy za wszelkie nieszczęścia (włącznie z epidemią polio w dawniejszych czasach, potem za raka, jeszcze później za AIDS, a ostatnio mówią nam, że Izrael umyślnie szerzy ebolę). Czy więc rzeczywiście jest tak dziwne, że obwiniają Izrael za morderczy fanatyzm islamski w Iraku i Syrii, który coraz bardziej grozi rozlaniem się na  inne obszary?


Czy Kerry powinien był być zaskoczony, że ci anonimowi, pozornie obiektywni “przywódcy” jednomyślnie zgadzali się, że to Izrael stanowi “przyczynę werbunku [do oddziałów ekstremistów islamskich] i gniewu i wrzenia ulicy” w całym regionie?


Kerry mógł się spodziewać, że to właśnie usłyszy. Nienawiść do państwa żydowskiego różni się tylko stopniem ostrości i wojowniczości, ale od dziesięcioleci jest jedynym klajstrem, który łączy skłóconych i walczących ze sobą synów Arabii w ich rozmaitych przebraniach i niedających się pogodzić odcieniach ich wiary religijnej.


Dlatego Kerry – gdyby miał, choćby powierzchowną wiedzę historyczną – powinien był oczekiwać właśnie takiego oczerniania. Co więcej, gdyby Kerry posiadał, choćby odrobinę uczciwości intelektualnej, odrzuciłby te prostackie próby zrzucania winy na Izrael jako typowe barbarzyństwo. Mógłby potępić to jako rażące mydlenie oczu i jako moralnie odrażające wykręty przed odpowiedzialnością .


Gdyby Kerry miał resztki przyzwoitości w swojej roli pośrednika, którą tak kocha, powiedziałby swoim regionalnym rozmówcom, że nie mogą trwać przy przedstawianiu Izraela jako źródła wszelkiego zła. Gdyby choć w najmniejszym stopniu był mężem stanu,  bez strachu przeciwstawiłby się chmarze bliskowschodnich dyktatorów i potentatów. Ale on wolał z lubością wsłuchiwać się w ich słowa.


Powinien był jednoznacznie zakwestionować to zamiłowanie do zwalania winy na Izrael. Powinien był przywołać ich do porządku i podkreślić, że szkalowanie jest z natury sprzeczne z aspiracjami do pokoju. Nieustanne oczernianie przeczy samej koncepcji akceptacji i współistnienia.


Ale Kerry’emu wyraźnie brak elementarnej przyzwoitości i kwalifikacji męża stanu. Inaczej powstrzymałby przedstawiane przez Arabów fałszerstwa i powiedziałby śmiało, że rzezie w rejonie błędnie nazwanym Żyznym Półksiężycem i dziwacznie nazwana „Wiosna Arabska” (której z zapałem kibicował) nie mają absolutnie nic wspólnego z Izraelem, z żadnym konfliktem narzuconym Izraelowi i podsycanym przez opitych naftą krezusów Arabii.


Kerry mógł zauważyć, że konflikty można rozwiązać tylko wtedy, kiedy obie strony mają konkretne oczekiwania, które mają szanse na realne rozwiązania, zadowalające obie strony.


Kiedy prezentowane oczekiwania są groteskowo wszechogarniające, stanowią w rzeczywistości pretekst do niekończącej się walki zamiast kwestii, którymi można się zająć w dobrej wierze. Nic, co Izrael kiedykolwiek mógłby zrobić, nie jest w stanie udobruchać wiecznie utyskujących wyznawców islamu i przerwać ich mrożące krew w żyłach ekscesy.


Mordercy, gwałciciele i handlarze niewolnikami z IS są może na czołówkach gazet i poprawiają statystyki sprzedaży gazet, ale z pewnością nie są jedynymi ludźmi, których nie zaspokoi żadna dająca się realizować umowa. Nawet pobieżne spojrzenie na kartę Hamasu (która obwinia Żydów za rewolucję francuską i rosyjską, za I i II wojnę światową, za nieokreślone „szpiegostwo międzynarodowe”,  za potwora masonerii i za wiele innych rzeczy) pokazuje, że jest to jeszcze jedno skrzydło islamu z uniwersalnymi zamysłami i szeroko zakrojonymi roszczeniami, których nigdy nie da się racjonalnie rozwiązać.


Traktowanie Hamasu jako prawomocnej części palestyńskiej reprezentacji jest podobne do uznania podbitych przez IS obszarów w Iraku i Syrii za legalny obszar w jurysdykcji potencjalnych partnerów negocjacji.


Oczywiście, nieograniczony i wiecznie rozszerzający się zestaw nie dających się spełnić żądań nie jest tylko przesadą religijną. Nie jest to wyłącznie cecha IS, Al-Kaidy, Boko Haram, Hezbollahu, Hamasu i licznych pokrewnych wojowników w imię Allaha.


Rzekomo świeckie organizacje i świeccy dyktatorzy krajów arabskich wykrzykują te same nieuzasadnione protesty o rzekomej niesprawiedliwości, na które nie ma i nie może być realnej odpowiedzi. Ich wojowniczość ma własny napęd.


Dla “liberalnej” inteligencji zachodniego świata zamaskowani obcinacze głów z IS są najnowszą i najmodniejszą grozą, ale szum, jaki tworzą, wymazuje z pamięci tyranów arabskich, którzy paradują w mundurach lub w garniturach i którzy niewyrobionym widzom wydają się świeccy w sensie zachodnim.


Ćwierć wieku temu postrachem na czołówkach gazet była iracka szycha, Saddam Husajn. Nie był jedynym „świeckim nacjonalistą” w okolicy. Na całym Bliskim Wschodzie, zarówno wcześniej jak i później,  pełno było jemu podobnych, takich jak klan Assadów z partii Baas w Syrii.


Wśród palestyńskich samozwańczych sekularystów był sprzymierzeniec Bractwa Muzułmańskiego Jaser Arafat, zwolennik osławionego muftiego Hitlera, Hadż Amina Al-Husseiniego, (z którym, jak twierdził Arafat, łączyły go więzy pokrewieństwa). Następcą Arafata, reklamującym się jako umiarkowany, jest negujący Holocaust i gloryfikujący terror Mahmoud Abbas. To on oznajmia raz za razem z całą powagą, że obecność żydowska sama w sobie profanuje świętość Jerozolimy i że Żydzi nie mają ani śladu więzi historycznej  z tą ziemią.


W ostatecznym rachunku ludobójcze ambicje Abbasa i jego kohort nie różnią się od ambicji Hamasu, mimo różnych taktyk, niuansów, stylu i odmiennej public relations.


Jeśli chodzi o niebezpieczeństwo dla Izraela na długą metę, są one nie do odróżnienia. Abbas jest wygoloną, zaopatrzoną w okulary twarzą, jaką Palestyńczycy prezentują łatwowiernemu światu. Za granicą Abbas jest traktowany jako pokazowy demokrata. Kto pamięta (lub kogo obchodzi), że wkrótce wkroczy w jedenasty rok swojej czteroletniej kadencji, na którą został wybrany w wątpliwy sposób, w styczniu 2005 r.?


Ten podejrzany “prezydent”, który w żałosny sposób polega na Izraelu, by utrzymał go żywego przy władzy, jest tym, który najbardziej żarliwie i skutecznie szerzy kalumnię wszechobejmującej winy Izraela. Już samo to – szczególnie  oskarżenia o zbrodnie wojenne, jakie ten negacjonista Holocaustu wielokrotnie i z lubością rzuca na Izrael – powinno było dawno temu zdyskwalifikować go jako partnera pokojowego.


Niemniej Kerry uparcie popycha nas do negocjacji z tym właśnie dwulicowym człowiekiem. Jest tak, jakby niedawna runda wymuszonych przez Kerry’ego rozmów nie zapadła się zaledwie kilka miesięcy temu w paskudnie cuchnące rumowisko.


Kerry w tym, co wyłącznie można nazwać cykliczną głupotą, naciska teraz na Izrael, żeby raz jeszcze przeszedł identyczny proces niepokojowy. Nie jest to jednak tylko bezczelność połączona z debilizmem. Jest w tym premedytacja.


Niestety, można powiedzieć bez cienia zastrzeżeń, że zdumiewająca amnezja Kerry’ego nie objawiałaby się w odniesieniu do żadnego innego narodu.


Żaden naród na tej planecie nie doświadcza takiego zagrożenia egzystencjalnego jak Izrael, niemniej jest nieprawdopodobne, by Kerry traktował nawet narody znacznie mniej zagrożone z bezdusznością, jaką okazuje Izraelowi. Żaden naród, który właśnie odbył daremne rozmowy (prowokacyjnie przerwane przez drugą stronę), a potem przeżył wojnę trwającą całe lato (podczas której „partner pokojowy” z zapałem rozdmuchiwał płomienie) byłby tak podstępnie popychany z powrotem do tego samego stołu negocjacyjnego z tym samym „partnerem pokojowym”.


Pozwalanie sobie na to, na co można pozwolić sobie z Żydami, nie jest w żaden sposób tolerowane w stosunku do żadnego innego narodu. My, Izraelczycy, jesteśmy przyzwyczajeni do tej arogancji. Wiemy, że żaden inny naród nie jest traktowany tak podle jak nasz, że od żadnego innego nie oczekuje się, by ryzykował samo swoje przeżycie.


Kerry jednak poszedł o krok za daleko, kiedy insynuował, że istnieje związek między Izraelem i powstaniem współczesnego barbarzyństwa islamskiego. Sugestią było, że ponosimy winę za grzechy innych, bo nie jesteśmy wystarczająco ustępliwi.


Kerry nie tylko nie potępił tego niebezpiecznego oskarżenia, kiedy usłyszał je od “przywódców regionalnych”, z którymi tak przyjaźnie się zadawał. Kerry faktycznie zacytował te arabskie kalumnie, nadając im rozgłos i oficjalne poparcie.  


Nie tylko zaś powtórzył słowa wrogów Izraela, ale dodał własny komentarz, by wzmocnić ich twierdzenie o związku z Izraelem: „Ludzie muszą zrozumieć ten związek. I ma to coś wspólnego z poniżeniem i zaprzeczaniem, i brakiem godności”.


Tutaj Kerry przekroczył czerwoną linię w wyrachowanym posunięciu, które powinno wywołać ciarki na grzbiecie każdego myślącego człowieka.


Kerry dał do zrozumienia, że odmawiając popełnienia kolektywnego samobójstwa, Izrael wspomaga najohydniejsze zagrożenie cywilizowanego świata. Podtekst powinien być jasny nawet dla tego niebyt pojętnego Sekretarza Stanu.


W istocie obwinianie niewinnego o to, w czym nie ma najmniejszego udziału, jest równie naganne moralnie, jak czternastowieczne palenie Żydów podczas Czarnej Śmierci. Wtedy na całym europejskim kontynencie zalecanym środkiem zaradczym było oskarżanie Żydów o zatruwanie studni.


Z pewnymi adaptacjami ten zabobon pozostaje niekwestionowaną mądrością ludową. Jak zapewnia Hamas, a Kerry po kumplowsku potakuje, kiedy dzieje się cokolwiek złego, natychmiastowym i pewnym środkiem zaradczym jest obwinianie Żydów. Wiek XIV żyje w Waszyngtonie XXI wieku.

 

The 14th century in Washington

Jerusalem Post, 23 października 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Sarah Honig

Izraelska publicystka, pracuje dla "Jerusalem Post" od 1968 roku.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. premedytacja Ola 2014-10-31


Brunatna fala

Znalezionych 1481 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Przepraszam, że przypominam raz jeszcze   Bekdil   2014-07-27
Mit zbiorowej kary wymierzanej przez Izrael   Greenfield   2014-07-28
List od rozgniewanej czarnej kobiety   Valdary   2014-07-30
Nigdy więcej: udzielanie Żydomlekcji moralności   Levick   2014-07-31
Przepraszam, że przypominam raz jeszcze Część III i IV   Bekdil   2014-08-01
Do Redaktora Naczelnego „Gazety Wyborczej”, Adama Michnika   Koraszewski   2014-08-03
Czy Iran zbroi Zachodni Brzeg?   i Y. Carmon   2014-08-04
Głęboki terror   Collins   2014-08-05
Publicysta pakistański: Żyjemy w Faszystanie   Taqi   2014-08-06
Pozostałe wiadomości ze świata   Koraszewski   2014-08-06
Złudzenia w sprawie Hamasu   Johnson   2014-08-07
Czy wszystkie martwe dzieci są równe?   Greenfield   2014-08-09
Osobliwa sytuacja Izraela   Hoffer   2014-08-10
Nowe szaty cesarza nienawiści   Wójcik   2014-08-11
Hamas potrzebuje martwych Palestyńczyków   Eid   2014-08-12
Wyznania janapawłaversus głos Jana Pawla II   Koraszewski   2014-08-13
Jarmułka i dupki   Bellerose   2014-08-14
USA wścieka się na Izrael? Hamas cały szczęśliwy   Horovitz   2014-08-15
“Humaniści” wszystkich krajów łączcie się   Koraszewski   2014-08-16
Kilka naprawdę znienawidzonych prawd   Honig   2014-08-17
Los chrześcijan w Islamskim Państwie     2014-08-18
Po co Żydom własne państwo   Boteach   2014-08-20
UNRWA jest Hamasem   Greenfield   2014-08-21
Twarzą w twarz z antysemitami w Paryżu   Liphshiz   2014-08-23
Otwarty list do radnego Andrew Burnsa   Cook   2014-08-28
Były korespondent Associated Press wyjaśnia...   Friedman   2014-08-29
Islam jest religią obcinania głów     2014-08-30
Terror widziany oczyma ofiary   Wilson   2014-08-31
Edward Said: uciśniony szalbierz   Greenfield   2014-09-03
Wiadomość z ostatniej chwili: terroryści zabijają ludzi!   Tsalic   2014-09-05
Kto wygrał?   Landes   2014-09-09
Wojnę z terrorem trzeba wygrać na płaszczyźnie ideologicznej   Al-Rashed   2014-09-10
Nikogo nie powinna zaskakiwać brutalność ISIS   Dershowitz   2014-09-11
Przygnębiający sondaż z Palestyny   Coyne   2014-09-13
Lekarz, który postanawia zostać ludzka bombą     2014-09-14
Bliski współpracownik Chameneiego wzywa do unicestwienia Izraela     2014-09-18
Nazizm, komunizm, islamizm   Tsalic   2014-09-19
Impotencja arabskich i zachodnich przywódców   Al-Habtoor   2014-09-20
Barbarzyńcy u bram   Koraszewski   2014-09-23
Czy Turcja wspiera ISIS?   Bulut   2014-09-26
Dzieci żołnierze   Koraszewski   2014-09-26
Zamach 9/11 nie zmienił muzułmanów   Saleh   2014-10-01
Negacja Holocaustu pod inną nazwą   Apfel   2014-10-03
Kilku odważnych ludzi w Turcji   Bekdil   2014-10-07
Dzieci, niewinność, retoryka i barbarzyństwo   Roth   2014-10-12
Nie zostawiajmy Hamasu samego   Koraszewski   2014-10-14
Osiedla utrudniają zawarcie pokoju?   Koraszewski   2014-10-17
Shlomo Sand rezygnuje z bycia wymyślonym Żydem   Marquardt-Bigman   2014-10-19
Jak darczyńcy uratowali Hamas   Toameh   2014-10-21
Czy Turcja współpracuje z ISIS?     2014-10-25
Izrael jak ISIS?   Marquardt-Bigman   2014-10-26
Nadal budują tunele w Gazie     2014-10-28
John Kerry i ekstremizm     2014-10-29
XIV wiek w dzisiejszym Waszyngtonie   Honig   2014-10-31
Największa zbrodnia lewicy na Bliskim Wschodzie   Greenfield   2014-11-02
Zissel znaczy słodycz   Honig   2014-11-04
Najnowszy raport Amnesty     2014-11-07
Palestyńska intifada samochodowa i proces pokojowy Obamy   Toameh   2014-11-08
Irański plan likwidacji Izraela   Roth   2014-11-12
Ludobójstwo, Żydzi i dlaczego niektórzy nazywają Izraelczyków nazistami   Boteach   2014-11-13
Pokój czyniący   Bellerose   2014-11-15
Dziesięć lat po Arafacie: więcej nienawiści i terroru   Roth   2014-11-17
Garść refleksji o proporcjonalności   Koraszewski   2014-11-18
Żyjemy w epoce wielkich zwycięstw małych armii   Charbel   2014-11-19
Ceną powściągliwości jest śmierć   Greenfield   2014-11-20
Dlaczego Abbas nie potępia zamachów terrorystycznych?   Toameh   2014-11-21
Szlachetny rasizm   Johnson   2014-11-23
Faszyzm i komunizm prawie znikły, islamizm jest wszędzie   Pipes   2014-11-24
Turcja, kraj NATO     2014-11-25
Jarmark barbarzyńców   Chesler   2014-11-26
Realpolitik czy Surrealpolitik?   Prosor   2014-11-27
Relacje medialne ścisłe i bezstronne?   Gilboa   2014-11-28
Kto podpala Zachodni Brzeg?   Zahran   2014-11-29
Prawda o intifadach   Widlanski   2014-12-01
Ponoć obcy obywatele Turcji   Bekdil   2014-12-02
Dobry terrorysta muzułmański   Greenfield   2014-12-03
Ważniejsze niż wszystko inne   Honig   2014-12-04
Ksenofobia nigdy nie kończy się na Żydach   Koraszewski   2014-12-05
Jak i dlaczego prasa zniekształca wiadomości?   Friedman   2014-12-07
Zbudowaliśmy pociski rakietowe o zasięgu 2 tysięcy km   Y. Mansharof i A. Savyon   2014-12-09
Państwo Islamskie w Strefie Gazy!   Toameh   2014-12-12
Turecka gościnność dla terroryzmu arabskiego   Bekdil   2014-12-14
Wojna współczesnych młotów na heretyków   Koraszewski   2014-12-18
Głos wolnej Palestyny   Koraszewski   2014-12-21
Kiedy dżihad zmienia się w ludobójstwo   Jemini   2014-12-22
Wojna o ropę i wojna o rząd dusz   Koraszewski   2014-12-23
Zderzenie barbarii, bezradność cywilizacji   Koraszewski   2014-12-28
Widziane, słyszane, ignorowane   Collins   2014-12-29
Europa, prawdziwy wróg Palestyńczyków   Tawil   2015-01-02
Nauczyciel akademicki, patron nożowników     2015-01-03
Etniczna czystka Żydów w Turcji   Bulut   2015-01-05
ONZ cofa zegar historii i afirmuje kłamstwo   Bayefsky   2015-01-08
Wymazywanie Izraela z mapy   Blum   2015-01-09
Ćwierkanie sępów   Koraszewski   2015-01-11
Ideologia terrorystów wywodzi się z świętych tekstów islamu   Warraq   2015-01-14
Izrael Dreyfusem narodów   Koraszewski   2015-01-16
 Punkt zwrotny   Ahmed Aboutaleb   2015-01-17
Je suis Charlie wywołuje ich śmiech   Honig   2015-01-21
Antysemityzm po turecku, (i wśród młodych Brytyjczyków)     2015-01-23
Holocaust, którego nikt by nie zauważył   Greenfield   2015-01-24

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk