Prawda

Piątek, 2 maja 2025 - 14:45

« Poprzedni Następny »


Jak i dlaczego prasa zniekształca wiadomości?


Matti Friedman 2014-12-07

Samochód Reutersa jedzie przez zbombardowany obóz dla uchodźców w Gazie. (Yannis Behrakis/Reuters)
Samochód Reutersa jedzie przez zbombardowany obóz dla uchodźców w Gazie. (Yannis Behrakis/Reuters)

Podczas wojny w Gazie latem tego roku stało się jasne, że jeden z najbardziej istotnych aspektów nasyconego mediami konfliktu między Żydami i Arabami otrzymuje najmniej uwagi: sama prasa. Prasa zachodnia stała się nie tyle obserwatorem tego konfliktu, co jego współuczestnikiem, a ta jej rola ma konsekwencje dla milionów ludzi, którzy próbują zrozumieć wydarzenia bieżące, włącznie z politykami, którzy polegają na relacjach dziennikarzy, żeby zrozumieć region, w którym nieustannie i bezskutecznie próbują interweniować.

Mój opublikowany przez "Tablet" esej, pod tytułem Były korespondent Associated Press wyjaśnia, wywołał żywe zainteresowanie. W artykule opartym na moich doświadczeniach w latach 2006 -2011 jako reporter i redaktor biura Associated Press w Jerozolimie, jednej z największych na świecie organizacji informacyjnych, wskazałem na istnienie problemu i ogólnie go omówiłem. Zilustrowałem nieproporcjonalną uwagę mediów poświęconą temu konfliktowi w stosunku do innych wydarzeń przez pokazanie stanu liczebnego personelu i dałem przykłady decyzji redakcyjnych, które wyglądały na podejmowane ze względów ideologicznych, nie zaś dziennikarskich. Pisałem, że kumulatywny efekt tego zjawiska stworzył niezmiernie uproszczony obraz – rodzaj nowoczesnego moralitetu, w którym Żydzi z Izraela pokazani są jako przykład porażki moralnej, bardziej zasługujący na potępienie niż jacykolwiek inni ludzie na ziemi. Jest to wzór myślenia z głębokimi korzeniami w cywilizacji zachodniej.


Jak jednak ten wzór myślenia przejawia się w codziennym funkcjonowaniu, a raczej złym funkcjonowaniu dziennikarzy?  Odpowiedź na to pytanie wymaga zbadania sposobu, w jaki relacje prasy zachodniej są kształtowane przez wyjątkowe okoliczności tutaj w Izraelu, a także przez wady funkcjonowania mediów poza ramami tego konfliktu. Analizując to, będę czerpał z doświadczeń własnych i doświadczeń moich kolegów. Są one oczywiście ograniczone, ale sądzę, że są reprezentatywne.


Wiec poparcia dla Islamskiego Dżihadu na uniwersytecie Al-Kuds w Jerozolimie Wschodniej w listopadzie 2013 r. (Z archiwum Matti Friedmana)
Wiec poparcia dla Islamskiego Dżihadu na uniwersytecie Al-Kuds w Jerozolimie Wschodniej w listopadzie 2013 r. (Z archiwum Matti Friedmana)

Zacznę od prostej ilustracji. Powyżej jest zdjęcie z wiecu studenckiego zorganizowanego w listopadzie zeszłego roku na uniwersytecie Al-Kuds, instytucji palestyńskiej głównego nurtu w Jerozolimie Wschodniej. Na wiecu poparcia dla zbrojnej grupy fundamentalistycznej, Islamski Dżihad, w którym uczestniczyły setki studentów, widzieliśmy aktorów grających martwych żołnierzy izraelskich i szereg zamaskowanych mężczyzn z rękoma w charakterystycznym salucie. Na tym uniwersytecie podobne wiece są często organizowane.


Nie używam tej fotografii, by twierdzić, że Palestyńczycy są nazistami. Palestyńczycy nie są nazistami. Są, podobnie jak Izraelczycy, ludźmi porającymi się z trudną teraźniejszością i przeszłością w sposób, który czasami jest szpetny. Pokazuję ją z innego powodu.


Takie wydarzenie w instytucji takiej jak Uniwersytet Al-Kuds, kierowany w owym czasie przez dobrze znanego, umiarkowanego profesora, z powiązaniami z siostrzanymi instytucjami w Ameryce, mówi coś o tym, jakie wiatry wieją w społeczeństwie palestyńskim i w całym świecie arabskim. Wiec jest ciekawy z powodu wizualnego związku, jaki czyni między radykalnym islamem tutaj i gdzie indziej w regionie; takie zdjęcie może pomóc wyjaśnić, dlaczego wielu całkowicie racjonalnych Izraelczyków obawia się wycofania swojego wojska z Jerozolimy Wschodniej lub Zachodniego Brzegu, mimo że nienawidzą okupacji i pragną żyć w pokoju ze swoimi palestyńskimi sąsiadami. Obrazy z tej demonstracji były, jak to lubią mówić redaktorzy zajmujące się dokumentacją fotograficzną, „mocne”. Innymi słowy, wiec miał wszystkie niezbędne elementy wiadomości na pierwszą stronę.


Wydarzenie to miało miejsce o żabi skok od domów i biur setek dziennikarzy z całego świata, którzy mają bazy w Jerozolimie. Dziennikarze wiedzieli o tym: na przykład, duże biuro Associated Press, które potrafi wyprodukować kilkanaście doniesień dziennie, miało zdjęcia z tego wydarzenia, włącznie z tym powyżej, już następnego dnia. (Zdjęcia zrobił znajomy, który był tego dnia na kampusie i sam wysłałem je do biura.) Jerozolimscy redaktorzy uznali, że zdjęcia i sam wiec nie były warte opublikowania i AP wspomniała o tej demonstracji dopiero kilka tygodni później, kiedy bostońskie biuro organizacji  poinformowało , że Uniwersytet Brandeis zerwał z powodu tego incydentu związki z Al-Kuds. W dniu wydarzenia, kiedy AP postanowiła zignorować wiec, 6 listopada 2013 r., to samo biuro opublikowało relację o zobowiązaniu Departamentu Stanu USA niewielkiego zwiększenia funduszy dla Autonomii Palestyńskiej; to było warte publikowania. I to jest standard. Żeby podać inny przykład: budowa 100 mieszkań w osiedlu żydowskim jest zawsze wiadomością wartą opublikowania; przeszmuglowanie 100 rakiet do Gazy przez Hamas, nie jest, z rzadkimi wyjątkami, żadną wiadomością.


Rurociąg wiadomości z Izraela jest nie tylko pordzewiały i przeciekający, ale jest celowo zapychany.


Wspominam te sytuacje, żeby pokazać praktykę decyzji podejmowanych systematycznie w biurach prasy zagranicznej informującej z Izraela i terytoriów palestyńskich oraz pokazać, że rurociąg informacji z tego miejsca jest nie tylko pordzewiały i przeciekający, co jest stanem normalnym w mediach, ale także celowo zapychany.


Istnieją banalne wyjaśnienia problemów z przekazywaniem relacji o wydarzeniach – reporterzy spieszą się, redaktorzy są przeciążeni i roztargnieni. Taka jest rzeczywistość i może ona wyjaśnić małe błędy i niefortunne wpadki, jak niezręczne tytuły, i dlatego takie szczegóły nie uderzają mnie jako szczególnie ważne lub warte analizy. Niektórzy mówią, że przesada i pomijanie są nieuniknionym wynikiem uczciwych prób informowania o wydarzeniach w trudnym i czasami niebezpiecznym środowisku, w co początkowo sam wierzyłem. Kilka lat w tej pracy spowodowało, że zmieniłem zdanie. Takie wymówki nie mogą wyjaśnić, dlaczego to samo rozdymanie wiadomości i pomijanie wiadomości powraca raz za razem i dlaczego prosta „relacja o Izraelu” w mediach międzynarodowych jest tak nieprawdziwa dla ludzi znających kontekst historyczny i regionalny tego miejsca. Wyjaśnienie leży gdzie indziej.

* * *

Żeby nadać sens większości międzynarodowego dziennikarstwa z Izraela, ważne jest zrozumienie, że wiadomości mówią nam znacznie mniej o Izraelu niż o ludziach piszących te wiadomości. Decyzje redakcyjne podejmują ludzie, żyjący w określonym środowisku społecznym, które – jak większość grup społecznych – pociąga za sobą pewne ujednolicenie postaw, zachowania, a nawet ubioru (zainteresowanych informuję, że modna dzisiaj nie jest już kamizelka z niepotrzebną liczbą kieszeni, ale koszula z niepotrzebną liczbą guzików). Ci ludzie znają się wzajemnie, spotykają regularnie, wymieniają informacje i ściśle obserwują wzajemnie swoją pracę. Pomaga to wyjaśnić, dlaczego czytelnik patrzący jednego dnia na artykuły pół tuzina największych dostawców wiadomości w regionie odkryje, że chociaż artykuły napisane są i zredagowane przez zupełnie inne osoby i organizacje, na ogół brzmią tak samo.


Najlepsze spostrzeżenia w kwestii jednego z kluczowych zjawisk na tym polu pochodzą nie od reportera z Bliskiego Wschodu, ale od dziennikarza i pisarza Philipa Gourevitcha. Gourevitch pisał w 2010 r., że w Ruandzie i innych miejscach w Afryce uderzyło go istnienie etycznej szarej strefy związków między reporterami a organizacjami pozarządowymi (NGO). „Zbyt często prasa przedstawiała organizacje humanitarne z bezkrytycznym podziwem” – pisał w „The New Yorker”. „Dlaczego nie sprawdzamy ich uczciwości? Dlaczego nasze relacje o nich tak bardzo przypominają materiały w apelach tych organizacji o zbieranie funduszy? Dlaczego mielibyśmy my (jak to robi wielu fotoreporterów i dziennikarzy) pracować dla agencji humanitarnych w przerwach między pracami dziennikarskimi, pomagając im w popularyzowaniu ich oficjalnych raportów i apeli w sposób, w jaki nigdy byśmy tego nie zrobili dla korporacji, partii politycznych lub agend rządowych?”


To pomieszanie ról jest jak najbardziej widoczne w Izraelu i na terytoriach palestyńskich, gdzie zagraniczni aktywiści są wybijającym się elementem krajobrazu i gdzie międzynarodowe NGO i liczne agendy ONZ znajdują się między najpotężniejszymi graczami, obracając miliardami dolarów i zatrudniając wiele tysięcy zagranicznych i miejscowych pracowników. Ich SUV-y dominują w dzielnicach Jerozolimy Wschodniej, a ich fundusze reprezentacyjne utrzymują ekonomię Ramallah. Dostarczają reporterom kręgów towarzyskich, partnerów do romansów oraz alternatywnego zatrudnienia – który to fakt jest obecnie ważniejszy niż kiedykolwiek w obliczu podupadania wielu gazet i ubóstwie ich internetowych następców.


Za moich czasów dziennikarskich nauczyłem się, że nasz stosunek z tymi grupami nie jest dziennikarski. Moi koledzy i ja nie staraliśmy się analizować lub krytykować ich. Dla wielu zagranicznych dziennikarzy grupy te nie są celem dziennikarskiego zainteresowania, ale źródłem informacji i przyjaciółmi – w pewnym sensie, kolegami po fachu, nieformalnymi sojusznikami. Sojusz składa się z aktywistów i międzynarodowego personelu ONZ i NGO; zachodniego korpusu dyplomatycznego, szczególnie w Jerozolimie Wschodniej; i zagranicznych reporterów. (Jest tam także element lokalny, składający się z niewielkiej liczby izraelskich aktywistów praw człowieka, którzy sami są w znacznej mierze finansowani przez rządy europejskie, jak również personel palestyński z Autonomii Palestyńskiej, NGO i ONZ.) Wszyscy oni obracają się w miejscach takich, jak uroczy podwórzec orientalny hotelu American Colony w Jerozolimie Wschodniej, lub na przyjęciach wydawanych przy basenie na dachu konsulatu brytyjskiego. Dominującą cechą niemal wszystkich tych ludzi jest ich przejściowość. Przybywają skądś, spędzają trochę czasu, żyjąc w specyficznej kulturze ludzi mieszkających w obcym kraju, a potem jadą dalej.


Paskudniejsze aspekty społeczeństwa palestyńskiego są nietykalne, bo zakłóciłyby “opowieść o Izraelu”, która jest opowieścią o żydowskiej porażce moralnej.


Z mojego doświadczenia wynika, że w tych kręgach obrzydzenie wobec Izraela stało się czymś pośrednim między akceptowanym uprzedzeniem a warunkiem koniecznym otrzymania wejściówki do salonu. Nie chodzi mi o krytyczne podejście do polityki izraelskiej lub niezręcznego rządu, jaki obecnie kieruje krajem, ale o przekonanie, że do pewnego stopnia Żydzi w Izraelu są symbolem zła na tym świecie, szczególnie zła kojarzonego z nacjonalizmem, militaryzmem, kolonializmem i rasizmem – jest to idea, która szybko staje się jednym z centralnych elementów „postępowego” zeitgeist zachodniego, szerząc się od europejskiej lewicy do amerykańskich uniwersytetów i intelektualistów, włącznie z dziennikarzami. W tej grupie społecznej to uczucie przekłada się na decyzje redakcyjne dokonywane przez poszczególnych reporterów i redaktorów informujących z Izraela, to zaś z kolei daje takiemu myśleniu środki masowej samoreplikacji.

* * *

Każdy, kto podróżował za granicę, rozumie, że przybycie do nowego kraju jest deprymujące,  jeśli oczekują od ciebie natychmiastowego wykazania się znajomością rzeczy. Sam tego doświadczyłem w 2008 r., kiedy AP posłała mnie, bym informował o inwazji rosyjskiej na Gruzję. 24 godziny później jechałem w konwoju rosyjskich pojazdów wojskowych. Muszę przyznać, że nie tylko nie znałem rosyjskiego, gruzińskiego ani historii tego regionu, ale nie wiedziałem, z której strony jest północ i ogólnie nie powinienem był tam jechać. Dla reportera w takiej sytuacji rozwiązaniem jest trzymanie się blisko bardziej doświadczonych kolegów i postępowanie zgodnie z powszechnie uznawanymi opiniami.


Wielu nowoprzybyłych do Izraela reporterów, podobnie zgubionych w nowym kraju, podlega szybkiej socjalizacji w wymienionych wyżej kręgach. Dostarcza im to nie tylko źródeł i przyjaciół, ale także gotowych ram relacjonowania – narzędzi do destylowania i wypaczania skomplikowanych wydarzeń w prostą narrację, w której jest zły facet, który nie chce pokoju, i dobry facet, który chce pokoju. To jest „opowieść o Izraelu” i ma to tę przewagę, że łatwo o niej informować. Wszyscy tutaj odpowiadają na dzwonki swoich telefonów komórkowych i wszyscy wiedzą, co powiedzieć. Możesz umieścić swoje dzieci w dobrej szkole i jadać w dobrych restauracjach. Wszystko jest w porządku, jeśli jesteś gejem. Prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie pokażą na YouTube obcinanie twojej głowy, jest nikłe. Niemal wszystko co potrzebujesz wiedzieć – to, że informacje (w większości krytyczne wobec Izraela) nie tylko są łatwo dostępne, ale już poinformowali cię o nich dziennikarze izraelscy lub zestawiły je NGO. Możesz twierdzić, że mówisz władzy prawdę w oczy, wybrawszy jedyną „władzę” w okolicy, która nie stanowi zagrożenia dla twojego bezpieczeństwa.


Wielu zagranicznych dziennikarzy zaczęło postrzegać się jako część tego świata organizacji międzynarodowych, a szczególnie jako medialnego ramienia tego świata. Postanowili nie tylko opisywać i wyjaśniać, co jest wystarczająco trudne i ważne, ale „pomóc”. I tu zaczynają się kłopoty reporterów, ponieważ „pomaganie” jest zawsze przedsięwzięciem mrocznym, subiektywnym i politycznym, a jest tym trudniejsze, jeśli nie znasz języków i historii regionu.


Pomieszanie w kwestii roli prasy wyjaśnia jeden z najdziwniejszych aspektów relacjonowania tego konfliktu – a mianowicie, podczas gdy organizacje międzynarodowe należą do najpotężniejszych aktorów w kształtowaniu obrazu Izraela, niemal nigdy nie ma o nich informacji. Czy są nadmiernie rozrośnięte, nieefektywne lub skorumpowane? Czy pomagają, czy szkodzą? Nie wiemy, ponieważ są to grupy, które należy cytować, a nie zajmować się ich  badaniem. Dziennikarze przechodzą z miejsc takich jak BBC do organizacji takich jak Oxfam i z powrotem. Na przykład, obecny rzecznik agencji ONZ dla uchodźców palestyńskich w Gazie jest byłym pracownikiem BBC. Palestynka, która uczestniczyła w protestach przeciwko Izraelowi i z wściekłością tweetowała o Izraelu kilka lat temu, pracowała równocześnie jako rzeczniczka biura ONZ i była bliską przyjaciółką kilku reporterów, których znam. I tak dalej.



Organizacje międzynarodowe na terytoriach palestyńskich w znacznej mierze przyjęły na siebie rolę adwokatów sprawy palestyńskiej przeciwko Izraelowi, a znaczna część prasy pozwoliła, by ta rola polityczna zajęła miejsce ich roli dziennikarskiej. Ta dynamika wyjaśnia rozumowanie, jakie kryje się za wyborami redakcyjnymi, które inaczej trudno pojąć, jak ten przykład, który podałem w moim pierwszym eseju o zatajeniu przez jerozolimskie biuro AP informacji o izraelskiej ofercie pokojowej dla Palestyńczyków w 2008 r., lub decyzje o zignorowaniu wiecu na uniwersytecie Al-Kuds, lub też ideę, że rozwinięcie przez Hamas rozległych prac zbrojeniowych w Gazie w ostatnich latach nie jest warte poważnego reportażu mimo, że obiektywnie jest to jedno z najważniejszych wydarzeń, wymagające uwagi reporterów.


Jak zwykle, Orwell był tu pierwszy. Oto jego opis z 1946 r. dziennikarstwa komunistów i „poputczików”: „Argument, że powiedzenie prawdy byłoby ‘niefortunne’ lub ‘ułatwiłoby zadanie’ temu lub innemu, uważa się za nieodparty i niewielu ludzi niepokoi perspektywa, że kłamstwa, na które godzą się, przedostaną się do gazet i do podręczników historii”. Wydarzenia, o których wspomniałem, byłyby „niefortunne” dla Palestyńczyków i „ułatwiłyby zadanie” Izraelczykom. Tak więc, zdaniem korpusu prasowego, na ogół nie są warte publikacji.


Po trzytygodniowej wojnie w Gazie w 2008-2009 r., nie całkiem jeszcze rozumiejąc mechanizmów działania, spędziłem tydzień pisząc o NGO takich jak Human Rights Watch, którego praca o Izraelu właśnie była przedmiotem niezwykle ostrej krytyki na łamach „New York Times” ze strony samego założyciela tej organizacji, Roberta Bernsteina. (Pisał, że Bliski Wschód “pełen jest autorytarnych reżimów, które w przerażający sposób gwałcą prawa człowieka. Niemniej, w ostatnich latach, Human Rights Watch napisał znacznie więcej potępień naruszeń prawa międzynarodowego przez Izrael niż przez jakikolwiek inny kraj tego regionu”.) Mój artykuł był stosunkowo łagodny, stwierdzałem w nim na początku: 


JEROZOLIMA (AP)  Drażliwe relacje między Izraelem a jego krytykami z organizacji praw człowieka przerodziły się w bezprecedensową wojnę słów w czasie, kiedy efekty ofensywy Izraela w Gazie trwają już dziesięć miesięcy po zakończeniu walk.  


Redaktorzy nie puścili tekstu.

Mniej więcej w tym czasie mieszcząca się w Jerozolimie grupa o nazwie NGO Monitor toczyła walkę z organizacjami międzynarodowymi, które potępiały Izrael po konflikcie zbrojnym z Gazą, i chociaż grupa ta jest bardzo pro-izraelska i nie jest obiektywnym obserwatorem, mogła dostarczyć argumentów drugiej strony w naszych artykułach o oskarżeniach NGO, że Izrael popełnił „zbrodnie wojenne”. Jednak biuro wydało wyraźny rozkaz reporterom, by nigdy nie cytowali wypowiedzi tej grupy ani jej dyrektora, urodzonego w Ameryce profesora Geralda Steinberga. Przez cały mój czas pracy w AP, w charakterze  człowieka piszącego o miejscowym konflikcie, rozmawiano z tłumami szaleńców, bigotów i morderców, ale jedyną osobą, jaka kiedykolwiek była przedmiotem zakazu prowadzenia z nią wywiadów, był ten właśnie profesor.


Kiedy ONZ opublikowała kontrowersyjny raport Goldstone’a o walkach w Gazie, w biurze roztrąbiliśmy to w dziesiątkach artykułów, chociaż już w tym czasie toczyły się dyskusje w sprawie braku dowodów na główne oskarżenie raportu: że Izrael celowo zabijał cywilów. (Dyrektor głównej grupy praw człowieka w Izraelu, B’Tselem, który był krytyczny wobec działań izraelskich, powiedział mi wówczas, że to twierdzenie „sięga zbyt daleko, biorąc pod uwagę fakty”, którą to ocenę poparł z czasem sam autor raportu. „Gdybym wiedział wówczas to, co wiem dzisiaj, Raport Goldstone’a byłby innym dokumentem” napisał Richard Goldstone w „Washington Post” w kwietniu 2011 r.) Rozumieliśmy, że naszym zadaniem nie było krytyczne patrzenie na raport ONZ ani na żaden tego typu dokument, ale nagłaśnianie go. 


Trudno pojąć takie decyzje, jeśli wierzysz, że rolą prasy zagranicznej jest wyjaśnienie skomplikowanej historii ludziom, którzy są daleko od tych wydarzeń. Mają one jednak sens, jeśli rozumiesz, że dziennikarze donoszący z Izraela i terytoriów palestyńskich często nie w ten sposób widzą swoją rolę. Dziennikarz radiowy i prasowy, Mark Lavie, który relacjonował o wydarzeniach w tym regionie od 1972 r., był moim kolegą w AP, gdzie był redaktorem biura w Jerozolimie, a potem w Kairze do przejścia na emeryturę w zeszłym roku. (Lavie był tym dziennikarzem, który pierwszy dowiedział się o ofercie pokojowej Izraela z końca 2008 r. i dostał rozkaz zignorowania sprawy od swoich przełożonych.) Urodzony w Indianie Izraelczyk o umiarkowanych poglądach politycznych, miał długi staż w dziennikarstwie, który obejmował kilka wojen i pierwszą intifadę palestyńską, i nie widział wielu powodów, by narzekać na funkcjonowanie mediów.


Sprawy jednak zmieniły się poważnie w 2000 r. wraz z załamaniem się wysiłków osiągnięcia pokoju i wybuchem drugiej intifady. Tej jesieni Izrael zaakceptował plan pokojowy prezydenta Billa Clintona, a Palestyńczycy odrzucili go, jak to Clinton wyraźnie potwierdził. Niemniej Lavie powiedział mi niedawno, że linią redakcyjną biura było, iż konflikt jest winą Izraela, zaś Palestyńczycy i świat arabski są bez winy. Pod koniec swojej kariery Lavie redagował izraelską edycję w regionalnym biurze AP na Bliski Wschód w Kairze, próbując przywrócić równowagę i kontekst doniesieniom, które jego zdaniem miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak mówi, przeszedł od widzenia siebie jako dumnego członka międzynarodowego korpusu prasowego do „żydowskiego chłopca, który palcem zatyka przeciekającą tamę”. Napisał książkę Broken Spring o tym, jak z pierwszego rzędu widział staczanie się Bliskiego Wschodu w chaos i odszedł na emeryturę rozczarowany i gniewny.


Reporterzy postanowili nie tylko opisywać i wyjaśniać, ale “pomóc”. I tu właśnie zaczęły się kłopoty.


Uważałem te wady, które obaj widzieliśmy w AP, za objawy ogólnego sposobu rozumowania w prasie, ale Lavie miał bardziej zaciekłe stanowisko, uważając tę wpływową amerykańską organizację medialną za jednego z głównych autorów tego sposobu myślenia. (Rzecznik AP, Paul Colford, odrzucił moją krytykę jako „wypaczenia, półprawdy i nieścisłości” i zaprzeczył, by relacjonowanie AP było nieobiektywne wobec Izraela.) Nie jest tak tylko dlatego, że wiele tysięcy mediów bezpośrednio używa materiałów AP, ale także dlatego, że kiedy dziennikarze przychodzą rano do pracy, pierwszą rzeczą, którą robi wielu z nich, jest sprawdzenie depesz AP (lub dzisiaj obejrzenie ich na Twitterze). AP jest jak Ringo Starr, walący w bębny z tyłu sceny; z przodu mogą być bardziej efekciarscy wykonawcy, ale kiedy milknie Ringo, milkną wszyscy.


Lavie uważa, że w ostatnich latach jego pracy zawodowej, działalność AP w Izraelu przesunęła się od tradycyjnej roli starannego wyjaśniania do aktywizmu politycznego, który zarówno przyczynia się, jak karmi narastającą wrogością do Izraela na całym świecie. „AP jest niesłychanie ważna i kiedy odwróciła się AP, odwróciła ze sobą dużą część świata – powiedział Lavie. – Wtedy zaczęło być trudniej pracować tutaj każdemu profesjonalnemu dziennikarzowi. Żydowi lub nie. Odrzucam myśl, że moje niezadowolenie jest związane z tym, że jestem Żydem lub Izraelczykiem. Jest związane z tym, że jestem dziennikarzem”.

* * *

Podczas drugiej wojny światowej - pisał amerykański krytyk Paul Fussell - prasa była cenzurowana i cenzurowała się sama do takiego stopnia, że „przez niemal sześć lat duże obszary rzeczywistości – może jedna czwarta lub połowa – były ogłoszone za zakazane, a złagodzoną i pełną eufemizmów pozostałość przedstawiano jako całość”. Podczas tej samej wojny dziennikarze amerykańscy (głównie z pism Henry’ego Luce’a) zajmowali się tym, co Fussel nazwał „Wielką Mistyfikacją Chińską” – latami tendencyjnego informowania, którego celem było przedstawienie skorumpowanego reżimu Czang Kaj-szeka jako godnego podziwu sojusznika Zachodu w wojnie z Japonią. Chang sześciokrotnie występował na okładce „Time”, a korupcję i dysfunkcjonalność jego rządu starannie ignorowano. Jeden z żołnierzy piechoty morskiej stacjonujący w Chinach był tak rozczarowany przepaścią między tym, co widział, a tym, co czytał, że po zwolnieniu z wojska powiedział “Przerzuciłem się na ‘Nesweek’”.


Innymi słowy, dziennikarskie halucynacje mają precedens. Pojawiają się na ogół, jak w wypadku Wielkiej Mistyfikacji Chińskiej, kiedy reporterzy nie mają swobody pisania o tym, co widzą, ale oczekuje się od nich podtrzymywania „narracji”, która biegnie wzdłuż przewidywalnych linii. Dla prasy międzynarodowej paskudniejsze aspekty społeczeństwa palestyńskiego są nietykalne, bo zakłóciłyby “opowieść o Izraelu”, która jest opowieścią o żydowskiej porażce moralnej.


Większość konsumentów opowieści o Izraelu nie rozumie, jak ta opowieść jest sfabrykowana. Rozumie to jednak Hamas. Od przejęcia władzy w Gazie w 2007 r. Islamski Ruch Oporu zrozumiał, że wielu reporterów przywiązanych jest do narracji, w której Izraelczycy są ciemiężcami, a Palestyńczycy są biernymi ofiarami, które mają rozsądne cele, i dziennikarzy nie interesują sprzeczne z tym informacje. Rozumiejąc to, pewni rzecznicy Hamasu zaczęli zwierzać się dziennikarzom zachodnim, włącznie z kilkoma, których znam osobiście, że grupa w rzeczywistości jest potajemnie organizacją pragmatyczną z wojowniczą retoryką, dziennikarze zaś – chętni do dawania wiary tym zwierzeniom, a czasami niechętni do przypisywania ludziom miejscowym wystarczającej inteligencji, by ich oszukać – przyjęli to jako sensacyjny materiał, zamiast jako bajeczkę dla naiwnych.


Za moich czasów w AP pomagaliśmy Hamasowi przekazać tę tezę manierą dziennikarstwa, którą można zaklasyfikować jako „Zaskakujące Oznaki Umiarkowania” (wcześniej pisaliśmy - „Bractwo Muzułmańskie Jest W Istocie Liberalne”, która to formułka przez krótki czas była modna w sprawie Egiptu). W jednym z moich ulubionych artykułów „Bardziej tolerancyjny Hamas” (11 grudnia 2011) reporterzy cytowali rzecznika Hamasu, który informował czytelników, że polityka ruchu jest taka, iż “nie będziemy nikomu niczego dyktowali”, inny zaś przywódca Hamasu mówił, że ruch “nauczył się, że musi być bardziej tolerancyjny wobec innych”. W tym właśnie czasie starsi redaktorzy biura poinformowali mnie, że nasz palestyński reporter w Gazie w żaden sposób nie może dostarczać krytycznych materiałów o Hamasie, gdyż naraziłoby go to na niebezpieczeństwo.


W manipulowaniu mediami Hamasowi pomaga stare przekonanie reporterskie (rodzaj odruchu), według którego reporterzy nie powinni wspominać o istnieniu reporterów. W konflikcie takim, jak nasz, wymaga to niemałych wysiłków: na przykład unikania ujawniania, że tak wielu fotografów zajmuje się protestami w Izraelu i na terytoriach palestyńskich; w efekcie jednym z wyzwań dla każdego, kto robi zdjęcia, jest utrzymanie kolegów poza kadrem. Fakt, że inni fotografujący dziennikarze są równie ważni dla tematu, jak protestujący Palestyńczycy lub żołnierze izraelscy – tego nikt nie wydaje się zauważać.


Wojownik Hamasu w podziemnym tunelu w Gazie w sierpniu 2014 r. podczas  wycieczki dla dziennikarzy Reutersa (Mohammed Salem/Reuters)
Wojownik Hamasu w podziemnym tunelu w Gazie w sierpniu 2014 r. podczas  wycieczki dla dziennikarzy Reutersa (Mohammed Salem/Reuters)

W Gazie zamienia się to z osobliwego detalu psychologii prasy w główną wadę. Strategią Hamasu jest prowokowanie reakcji izraelskiej przez atakowanie zza pleców cywilów palestyńskich, ściągając w ten sposób kontruderzenia, które zabijają cywilów. Następnie ofiary filmowane są przez jeden z największych na świecie kontyngentów prasowych, by wynikające z tego oburzenie na świecie stępiło reakcję Izraela. Jest to bezlitosna strategia i bardzo skuteczna. I jest zależna od współpracy dziennikarzy. Jednym z powodów, że działa, jest odruch, o którym wspomniałem. Jeśli informujesz, że Hamas ma strategię opartą na kooptowaniu mediów, podnosi to szereg trudnych pytań, takich jak: jakie właściwie są stosunki między mediami a Hamasem? Czy te stosunki skorumpowały media? Jest łatwiej pozostawić innych fotografów poza kadrem i pozwolić, by zdjęcie opowiedziało o wydarzeniu: tutaj są martwi ludzi i zabił ich Izrael.


W poprzednich rundach walk w Gazie Hamas nauczył się, że relacje mediów międzynarodowych z terytoriów palestyńskich mogą być kształtowane zgodnie z jego potrzebami, którą to lekcję zastosował w wojnie tego lata. Większość roboty prasowej w Gazie wykonują lokalni pomagierzy, tłumacze i reporterzy, ludzie, którzy ze zrozumiałych względów nie ośmielają się rozgniewać Hamasu, co czyni, że grupa ta rzadko tylko musi grozić zachodniemu dziennikarzowi. Można zrobić tak, że siły zbrojne organizacji znikają z pola widzenia. Można zaufać prasie, że odegra swoją rolę według scenariusza Hamasu zamiast informowania o istnieniu takiego scenariusza. Według Hamasu, jego strategia nie istnieje – lub, jak powiedzieliby reporterzy „nie była tematem”. Nie było karty Hamasu oskarżającej Żydów o stulecia perfidii  i wzywająca do ich zamordowania; to nie było tematem. Rakiety spadające na miasta izraelskie były „całkowicie nieszkodliwe”; one także nie były tematem.


Jest łatwiej pozostawić innych fotografujących poza kadrem i pozwolić, by zdjęcie opowiedziało o wydarzeniu: tutaj są martwi ludzi i zabił ich Izrael.


Hamas rozumiał, że dziennikarze nie tylko zaakceptują jako fakt podawaną przez Hamas liczbę ofiar cywilnych – przekazywaną przez ONZ lub przez coś o nazwie “Ministerstwo Zdrowia w Gazie”, kontrolowany przez Hamas urząd – ale również to, że uczynią te liczby najważniejszym punktem swoich relacji. Hamas zrozumiał, że reporterów można zastraszyć, kiedy to konieczne, i że nie poinformują o tym, że ich zastraszono; zachodnie organizacje przekazywania informacji nie widzą żadnego imperatywu etycznego do informowania czytelników o restrykcjach kształtujących ich relacje w krajach, w których panują represje, lub na innych niebezpiecznych obszarach. Po wojnie można było liczyć na sojusz NGO-ONZ-media, że rozpętają atak organów społeczności międzynarodowej na Izrael i zostawią grupę dżihadystyczną w spokoju.


Kiedy przywódcy Hamasu analizowali swoje aktywa przed letnią rundą walk, wiedzieli, że wśród tych aktywów jest prasa międzynarodowa. Personel AP w Gazie mógł być świadkiem odpalenia rakiety sprzed ich biura, narażając reporterów i innych cywilów – a AP nie poinformuje o tym nawet w artykułach AP o izraelskich twierdzeniach, że Hamas odpala rakiety z dzielnic mieszkalnych. (To właśnie się zdarzyło.) Wojownicy Hamasu mogą wpaść do biura AP w Gazie i grozić personelowi – a AP nie poinformuje o tym. (Także to zdarzyło się.) Kamerzyści przed szpitalem Szifa w Gazie mogą filmować przybycie ofiar cywilnych, a potem, na sygnał dany przez funkcjonariusza Hamasu, wyłączyć kamery, kiedy przybywają martwi i ranni wojownicy, co pomagało Hamasowi utrzymywać iluzję, że giną tylko cywile. (To także zdarzyło się; informacja pochodzi z wielu źródeł z wiedzą z pierwszej ręki o tych incydentach.)


Colford, przedstawiciel AP, potwierdził, że uzbrojeni bojówkarze weszli do biura AP w Gazie na początku wojny, żeby złożyć zażalenie na fotografię, która pokazywała lokalizację wyrzutni rakiet, chociaż powiedział, że Hamas twierdził, iż ci ludzie „nie reprezentowali grupy”. AP „nie informuje o wielu kontaktach z milicją, armiami, zbirami lub rządami – napisał. – Te incydenty są częścią trudności w zdobyciu wiadomości – nie są zaś same wiadomościami”.


Tego lata, z Jazydami, chrześcijanami i Kurdami uciekającymi przed siłami radykalnego islamu niezbyt daleko stąd, lokalna franszyza tej ideologii rozpętała najnowszą wojnę przeciwko ostatniej, prosperującej mniejszości na Bliskim Wschodzie. Zachodni korpus prasowy stawił się en masse, żeby o tym informować. Ten konflikt obejmował grad rakiet na Izrael i był świadomie rozgrywany spoza pleców palestyńskich cywilów, z których wielu zginęło w wyniku tego konfliktu. Przytępieni latami „opowieści o Izraelu” i przyzwyczajeni do rutynowego pomijania pewnych spraw, zdezorientowani co do roli, jaką mają odgrywać i dokooptowani przez Hamas, reporterzy opisywali tę wojnę jako izraelską napaść na niewinnych ludzi.  Tym samym ta grupa inteligentnych i na ogół pełnych dobrych intencji profesjonalistów przestała być wiarygodnymi obserwatorami i stała się zamiast tego grupą nagłaśniającą propagandę jednej z najbardziej nietolerancyjnych i agresywnych sił na ziemi. I to, jak powiadają oni, jest prawdziwy temat.


How the media makes the Israel story

The Atlantic, 30 listopada 2014

Wcześnieszy tekst Matti Friedmana w „Listach”: Były korespondent Associated Press wyjaśnia     



Matti Friedman

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. sercem pisane Ola 2014-12-08
1. Bez komentarza zygmunt 2014-12-08


Brunatna fala

Znalezionych 1671 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Krew w buszu, milczenie na Zachodzie: Chrześcijanie giną, podczas gdy Gaza kradnie łzy   Finlayson   2025-04-30
Tak, ale… Antysemityzm a antysyjonizm – współczesna kontynuacja tej samej nienawiści?   Walter   2025-04-30
Konferencja islamskich duchownych w Pakistanie wzywa do dżihadu przeciwko Izraelowi     2025-04-29
Wojna Izraela z Hamasem?   Koraszewski   2025-04-27
Plan Autonomii Palestyńskiej: zalać Izrael uchodźcami z Gazy, którzy „wrócą do swoich miast” w Izraelu   Zilberdik   2025-04-26
Nie tylko Hamas! Przywódcy religijni Autonomii Palestyńskiej zgadzają się, że islam zabrania istnienia Izraela   Marcus   2025-04-25
Groteskowa zdrada kobiet i Żydów przez lewicę   O'Neill   2025-04-24
Największa teoria spiskowa kiedykolwiek wymyślona – i rzeczywisty spisek, o którym nikt nie mówi   Pessin   2025-04-23
Tanecznym krokiem powraca przeszłość   Koraszewski   2025-04-21
Dżihad szaleje w Afryce, a Zachód odwraca wzrok   i Uzay Bulut   2025-04-12
Długi cień nazistowskiej twierdzy   Koraszewski   2025-04-03
Nowa Syria pod rządami islamistów   Stalinsky   2025-04-02
Odrodzenie nazistowskiej ideologii w antysemityzmie Autonomii Palestyńskiej   Marcus   2025-03-31
Krytyka definicji antysemityzmu @IHRA w @Guardian jest obraźliwą, oszukańczą propagandą     2025-03-30
Dlaczego przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego spotkał się ze zwolennikiem 7 października?   i Itamar Marcus   2025-03-29
Przeciwdziałanie negacjonistom 7 października   Cohen   2025-03-28
Film dokumentalny o masakrze dokonanej przez Hamas   Canlorbe   2025-03-27
Barbarzyńskie rozbijanie naszej cywilizacji   O'Neill   2025-03-24
Jak cementowała się podłość   Koraszewski   2025-03-22
Wielokrotnie składanie ofiar z dzieci powraca z kart starożytnej historii   Oz   2025-03-20
Wiele mówiąca dziura pamięci   O'Neill   2025-03-19
Dokumenty znalezione w sieci gazańskich tuneli   Koraszewski   2025-03-18
Najwyżsi rangą funkcjonariusze Hamasu: Żadnych dyskusji o rozbrojeniu nas     2025-03-17
Kłamstwa, które tak niewielu przeszkadzają   Koraszewski   2025-03-15
Katar dla początkujących: złowrogi reżim stojący za Al-Dżazirą   Mirisch   2025-03-14
Opłakiwanie zabitych żydowskich dzieci to „biała supremacja”   Greenfield   2025-03-13
Przywódca Autonomii Palestyńskiej: Kobieta zyskuje „szacunek i wysoki status w społeczeństwie, gdy jej syn ginie jako męczennik”   i Itamar Marcus   2025-03-12
Palestyńska tożsamość narodowa jest kłamstwem   Ephraim D. Tepler   2025-03-06
Nie dajcie się oszukać: Autonomia Palestyńska nie wstrzymała wypłat dla terrorystów   Tawil   2025-02-25
Zachodni liberałowie, parada trumien dała wam drugą szansę, na którą nie zasługujecie   Pandavar   2025-02-25
Plan Autonomii Palestyńskiej: Żydzi powinni udać się do Ameryki lub Europy, a mieszkańcy Gazy powinni zalać Izrael   i Itamar Marcus   2025-02-24
Śmierć rodziny Bibas jest plamą na naszym sumieniu   O'Neill   2025-02-22
Najnowsze kłamstwo terrorystów z kultury honoru/wstydu: „Dzieci rodziny Bibas zostały porwane jako akt współczucia dla Shiri”     2025-02-22
Hamasowscy mordercy dzieci i popsuta globalna busola moralna   Tobin   2025-02-21
“Katar to Hamas i Hamas to Katar”   Toameh   2025-02-20
Dziwna niechęć do postrzegania Żydów jako ofiar   O'Neill   2025-02-19
Ohydne inscenizacje przekazywania zakładników przez Hamas to zbrodnia wojenna. @Amnesty, @HRW i @MKCK mogłyby temu zapobiec już dziś – ale nie chcą tego zrobić     2025-02-14
Jak Hamas planuje udaremnić plan Trumpa dotyczący Gazy   Toameh   2025-02-11
Outsourcing – czyli jak Zachód wraca do swoich chrześcijańskich korzeni, ale już bez chrześcijaństwa.   Koraszewski   2025-02-11
Izrael prawdopodobnie, na pewno, być może popełnił ludobójstwo   Koraszewski   2025-02-10
Nie jestem Żydem, ale dzień 7 października 2023 roku zmienił moje życie   Malicki   2025-02-09
Akredytowana przy ONZ organizacja oskarża Izrael o dokonywanie „holokaustu” na Palestyńczykach co najmniej od 2008 r.     2025-02-06
Prawdziwą przyczyną jest i zawsze była nienawiść do Żydów. @Amnesty nie zwalcza jej – ona do niej zachęca     2025-02-04
Piewcy śmierci świętują w ruinach   Koraszewski   2025-02-03
Zazdrość o HolokaustDlaczego antyizraelska tłuszcza atakuje Żydów ich własną historią?   O'Neill   2025-02-03
W Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu: Hańba   Pandavar   2025-01-29
Zero tolerancji dla pustych słów pamięci o Holokauście   Tobin   2025-01-28
Oszczerstwo o „naukobójstwie” to kolejny powód, dla którego Trump powinien pozbawić funduszy instytucje praktykujące antysemityzm   Tobin   2025-01-22
Diament w Parlamencie Europejskim   Koraszewski   2025-01-22
Umowa, która utrzymuje Hamas u władzy, nie ma sensu   Toameh   2025-01-20
LFWP przechodzi hollywoodzką metamorfozę: kiedyś ruch znany z porwań i zabójstw – obecnie jest akceptowany jako główny nurt   Stalinsky   2025-01-17
Palestyński dziennikarz: atak Hamasu jest wielkim sukcesem     2025-01-13
Odcięcie NGO od przemysłu propagandowego   Steinberg   2025-01-12
Jak „pro-palestyńscy” protestujący w rzeczywistości szkodzą Palestyńczykom   Toameh   2025-01-11
Organizacje pozarządowe napędzające antysemityzm w Europie, część II: Wielka Brytania   Williams   2025-01-09
Ci sami ludzie, którzy na nowo definiują „ludobójstwo”, na nowo definiują również „zniszczony szpital”, ponieważ wiele szpitali w Gazie po zniszczeniu jakimś cudem leczy pacjentów     2025-01-09
Hamas nadal kontroluje duże części Gazy   Frantzman   2025-01-07
Najpierw przyszli po syryjskich Żydów…   Julius   2025-01-05
„Intifada” dociera do Nowego Orleanu   O'Neill   2025-01-04
Dlaczego tureckie imperium Erdogana stanowi rosnące zagrożenie   Bryen   2025-01-04
Cały świat i reszta   Koraszewski   2024-12-31
W tym roku Izrael pokazał nam, co naprawdę oznacza antyfaszyzm   O'Neill   2024-12-30
Organizacje pozarządowe napędzające antysemityzm w Europie i na świecie   Williams   2024-12-30
Rosnące zagrożenie terrorystyczne w północnej części Zachodniego Brzegu   Frantzman   2024-12-27
Wszystkie słońca kalifatu   Koraszewski   2024-12-27
Gdzie jest oburzenie w czasie Bożego Narodzenia?   Stalinsky   2024-12-26
Magiczna sztuczka Autonomii Palestyńskiej! Zmień starożytnych Żydów w Palestyńczyków, a nagle Palestyńczycy mają historię   Ephraim D. Tepler   2024-12-24
Dowód na to, że media są stronnicze, sprzyjają grupie terrorystycznej i są przeciwne Żydom     2024-12-23
Nienawiść i obojętność we współczesnej Australii   Lehmann   2024-12-20
Organizacja Narodów Zjednoczonych i Międzynarodowy Trybunał Karny są w stanie wojny z Izraelem   Donnelly   2024-12-07
Organizacje pozarządowe wzywające do embarga na broń dla Izraela są niebezpieczne i pełne hipokryzji   Deutsch   2024-12-06
Wojna prawna staje się globalna   Collins   2024-12-04
Hamas uważa zawieszenie broni w Libanie za kapitulację Izraela i żąda podobnych warunków   i Ephraim D. Tepler   2024-12-02
Przykro mi, Alanie Dershowitz, ale żyjemy w świecie, w którym prawda się nie liczy     2024-11-30
UNRWA zatrudnia palestyńskich terrorystów, gloryfikuje przemoc i terroryzm   Tawil   2024-11-25
Czynienie przestępstwa z obrony życia przez Żydów   O'Neill   2024-11-24
Międzynarodowy system nie nadaje się do naprawy   Glick   2024-11-24
Bezlitosny cynizm lewicy wobec pogromu w Amsterdamie potwierdza, jak bardzo jest ona zagubiona moralnie.   O'Neill   2024-11-24
Zaniechanie działań przez policję jest niezbędnym składnikiem pogromu   Julius   2024-11-21
„Nigdy więcej?” Nie   Bryen   2024-11-19
Nowy raport ujawnia głębokie powiązania edukatorów UNRWA z terroryzmem     2024-11-19
Ponowne pojawienie się nienawiści do Żydów w Amsterdamie   Chesler   2024-11-16
Hamas musi zostać pokonany, a nie zalegalizowany   Toameh   2024-11-15
Ponowny atak dżumy   Koraszewski   2024-11-14
Ukraina jest w stanie wojny z Rosją… i Koreą Północną i Iranem   Cohen   2024-11-13
Hamas i Hezbollah zagrażają USA   Stalinsky   2024-11-09
Słynni pisarze nienawidzący Żydów   Chesler   2024-11-07
Grupa parasolowa „Islamski Ruch Oporu w Iraku” została utworzona po 7 października wyłącznie w celu atakowania Izraela i USA     2024-11-06
Czego media starają się nie widzieć   Tawil   2024-11-04
Popieranie Hamasu i Hezbollahu jest modne, więc dlaczego nie talibów?   Finlayson   2024-10-31
Pokusa ignorowania zła   Koraszewski   2024-10-31
Siły Obronne Izraela uderzają w „szkołę”   Fitzgerald   2024-10-25
Czwarta władza i test moralności   Koraszewski   2024-10-23
Porażka UNIFIL-u   Fitzgerald   2024-10-21
Dlaczego zachodnia „solidarność” jest wyrokiem śmierci dla Palestyńczyków   O'Neill   2024-10-20
Szokujący nowy raport ONZ to manipulacja w obronie Hamasu   Bayevsky   2024-10-20
Edukacja w Autonomii Palestyńskiej: Nie ma miejsca na rozwiązanie w postaci dwóch państw   Bedein   2024-10-16
Mimo strat poniesionych w wojnie, Hamas jest dumny z 7 października   Frantzman   2024-10-14
Walka o cywilizację dopiero się zaczyna   O'Neill   2024-10-10
Zimna wojna przeciwko Żydom   Simkovich   2024-10-08

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk