Prawda

Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 - 15:00

« Poprzedni Następny »


Alternatywa dla idei zbawienia


Lucjan Ferus 2020-10-04


Do powstania niniejszego tekstu przyczynił się fragment komentarza p. Leszka, który do ostatnich moich „Refleksji sprzed lat” m.in. napisał: „Moja teściowa ostatnio przyznała się /../ że nie wierzy, by coś na nią czekało po śmierci (dodam, że to bardzo dobry człowiek). Dla niej to bajki /../ Nigdy nie była głęboko wierząca, raczej umiarkowanie. Ale to co powiedziała mnie powaliło”. I wcale się nie dziwię, gdyż na ogół w tej kwestii „trend” jest odwrotny: im ludzie są starsi i bliżsi odejścia z tego świata, tym bardziej stają się religijni. Choć trzeba przyznać, iż „religijność” w katolickim wydaniu daleka jest od ewangelicznego wzorca.


Nawiasem mówiąc jest to bardzo ciekawy problem: niektórzy wielcy filozofowie (ateiści w młodości), czy też znani naukowcy – na starość stają się żarliwie wierzący i praktykujący z takim zapałem, jakby chcieli „przeprosić Boga”, że w młodości w niego wątpili. Jednakże trafiają się też i tacy osobnicy (z tego co wiem raczej rzadko), którzy u schyłku życia doznają coś w rodzaju „areligijnego przebudzenia” i przestają wierzyć w prawdziwość wpajanych im od dziecka religijnych „prawd”, jak i potrzebę odprawianych przez całe życie religijnych rytuałów i obrzędów oraz uczestnictwa w uroczystościach religijnych.

 

I to właśnie im pragnę poświęcić ten artykuł. Kiedy przeczytałem ów wpis, dotarło do mnie, że najprawdopodobniej wiele lat temu błędnie oceniłem/zrozumiałem swoją babcię (osobę wierzącą), która krótko przed śmiercią stwierdziła: „Życie jest nic nie warte”. W jednym ze swoich tekstów gdzie opisałem ten epizod, wyraźnie widać jak opacznie to pojąłem. Uznałem wtedy, że ta konstatacja musi odnosić się do oceny jakości jej życia. Dlatego bardzo dziwne wydawało mi się w tamtym czasie, że wg niej, nie doświadczyła ona w swym życiu niczego wartościowego i pięknego. Dziś myślę, że mogło jej chodzić o coś zgoła innego.

 

Nie jest bowiem wykluczone, że mogło u niej dojść do czegoś takiego, co doświadczyła nasza sąsiadka (pisałem o tym kiedyś), starsza już pani, która przez te wszystkie lata, niezależnie od pogody chodziła do odległego o ponad dwa kilometry kościoła w każdą niedzielę i święto. A jakiś czas temu stwierdziła coś, o co bym ją nigdy nie podejrzewał, mianowicie, że „nie ma się co spieszyć na tamten świat, bo kto to może być pewny, czy tam w ogóle coś jest?”. Biorąc pod uwagę powyższe i im podobne przykłady, można wyobrazić sobie takie oto rozumowe i logiczne wytłumaczenie owego problemu (choć oczywiście mogę się mylić).

 

Być może jest tak, iż niektóre (nieliczne) osoby w podeszłym wieku, z nieznanych mi przyczyn, zaczynają bardziej przeczuwać niż rozumieć, że wiele z zachowań, które dotąd uważali za wartościowe i ważne w swoim życiu, jest wyrachowanym i wyrafinowanym oszustwem, mającym na celu uspokojenie ich ego bojącego się śmierci. Ale też (a może przede wszystkim), jest podstępnym sposobem wymyślonym dawno temu przez nadzwyczaj cwanych ludzi, aby panować nad sumieniami i umysłami bliźnich i mieć nad nimi władzę.

 

Że te wszystkie „świętości” z jakimi dotąd mieli do czynienia (np. „msza święta”, „święta komunia”, „święty chrzest”, „święta spowiedź”, „święte sakramenty”, „święty Kościół” i jego 12 tys. „świętych”, „Ojciec święty”, „Święta Inkwizycja”, „Pismo Święte”, „święcenia”, „woda święcona”, „oleje święte”, „święta posługa kapłańska” itp.), to wielka fikcja mająca na celu uzasadnienie potrzeby istnienia stanu kapłańskiego, ewangelizacji jako nieustającej jego działalności i zinstytucjonalizowanego Kościoła, prowadzonego ponoć przez „Ducha Świętego”. Dlatego z definicji ma on być nieomylny i ponad ludzkim prawem (czy nie dlatego, nie sposób ukarać u nas pedofili w sutannach i biskupów, którzy ich ukrywali?!).

 

Zatem idąc tokiem tego rozumowania, także i owe „święte obietnice” pośmiertnego zbawienia ludzkich dusz na końcu dziejów ludzkości oraz zmartwychwstania wierzących zmarłych (każdy ożywiony ma mieć 30 lat), rychłe nadejście (od 2 tys. lat) królestwa Bożego na ziemi, którego sprawiedliwe rządy będą trwały przez tysiąclecia – to wszystko jest tylko „bajką złotą” jak mawiał poeta, obietnicą bez pokrycia, nie mającą żadnego odniesienia w rzeczywistości. Ale za to doskonale nadającą się do poprawiania wiernym samopoczucia, do uzależnienia ich od „litościwej opieki” religii i do panowania nad umysłami mas ludzkich.

 

I kiedy tak to wszystko przeczuwają ci starsi ludzie, zaczyna docierać do nich przerażająca prawda, iż nieopatrznie i niepotrzebnie zmarnowali sporą część życia na zbędne i niczemu nie służące czynności i zachowania (o wydanych pieniądzach nawet nie wspominając). Zapewne szkoda im tego zmarnowanego czasu, którego już w żaden sposób nie da się odzyskać. I mają do siebie żal za swoją łatwowierność, dzięki której stali się niewolnikami idei, która wmówiła im „grzeszne pochodzenie”, „grzeszną naturę, skłonną do czynienia zła”, „odpowiedzialność i winę za istnienie Zła w dziele Bożym”, jak i „litościwe zbawienie” od tego wszystkiego.

 

Mogłoby to być realne wytłumaczenie tego ciekawego fenomenu psychologicznego? Czy to tylko moja zbyt bujna wyobraźnia podpowiada mi takie rozwiązanie? No cóż, wygląda to logicznie, ale czy to możliwe by istnieli ludzie, których byłoby stać u schyłku życia (po tych wszystkich latach nieustającej indoktrynacji religijnej i licznych wypowiedziach naszych „wielkich moralnych autorytetów”), aby „przejrzeć na oczy” w tej ważnej kwestii? Chyba raczej mało prawdopodobne i nawet na cud nie można by się powołać w uzasadnieniu. Jednak uważam (niezależnie od tego, czy mam rację w powyższej kwestii, czy nie), że religie mocno skomplikowały swoje sposoby pocieszania naszego ego, świadomego własnej śmiertelności.

 

No, bo tak: człowiek jako jedyne stworzenie na Ziemi wie, iż kiedyś umrze, a posiadając silny instynkt samozachowawczy (tzw. „wolę życia”), nie może tego zaakceptować i żyć beztrosko z tą świadomością. Zatem  prędzej czy później musiało dojść do powstania idei/koncepcji, która pomogła w jego umyśle „rozwiązać w zadowalający sposób” ów problem. Tak oto już wiele tysięcy lat temu człowiek wykreował (w dużym stopniu podświadomie) niewidzialne istoty żyjące w nadprzyrodzonym świecie, o wiele potężniejsze od człowieka, które są w stanie pokonać niechcianą śmierć i dać mu upragnioną nieśmiertelność.

 

Mówiąc wprost: gdyby człowiek nie był śmiertelny – nie potrzebni byliby mu bogowie (a więc to świadomość tego powszechnego prawa przyrody zrodziła bogów). Jednakże jest śmiertelny na równi z całą ziemską przyrodą, bez wyjątku. I w taki oto sposób (mocno skrócony i uproszczony), doszło do powstania bóstw, bogiń, bogów (i w końcu Boga), którzy byli w stanie „rozwiązać” problem śmiertelności człowieka. Ta trwająca od wielu tysięcy lat idea, ewoluując przybierała bardzo różne formy, lecz jej główna koncepcja jest taka sama: w kwestii ludzkiej śmiertelności tylko bogowie/Bóg są w stanie pomóc człowiekowi.

 

Wystarczy tylko wiedzieć w jaki sposób ich skłonić do tego, by zechcieli pomóc ludziom, by mogli żyć wiecznie. I choć każda kultura i każda religia miały różne sposoby na osiągnięcie tego celu, to faktem jest, że wszystkie te sposoby były i są bardzo wymagające, angażujące cały umysł człowieka, który także musi poświęcać im znaczną część życia, od dzieciństwa aż do śmierci. Oraz są mocno skomplikowane jeśli chodzi o sferę obrzędowości i odprawianych rytuałów, mających przychylnie ustosunkować bogów do ich wyznawców. Z tego właśnie powodu powstał (a raczej wyewoluował) mocno rozbudowany system ofiar.

 

Ofiar składanych bogom przez ludzi (a jakże często też z ludzi), których zadaniem było przebłaganie/przekupienie bóstwa, by zechciało spełnić ich prośby. Ponieważ zwykły człowiek nie miał „zielonego pojęcia” o „naturalnych” potrzebach bogów i o właściwych relacjach na linii: „bóstwo/bóg – człowiek” i vice versa, z biegiem czasu wytworzyła się uprzywilejowana kasta kapłanów, którzy byli specjalnie szkoleni do tej odpowiedzialnej i zaszczytnej pracy (sorry: powołania). I to od nich zawsze zależały dobre stosunki ludzi z bogami, dzięki którym mogli żyć w dostatku i nie martwić się o swój niepewny los.

                                                          

Jeśliby przyjąć założenie, iż ta szeroko rozumiana działalność kapłanów w przedstawionej tu kwestii „religiotwórstwa i bogotwórstwa” była świadoma, to można by mniemać, iż uznawali oni „od zawsze”, że ludzie powinni być oszukiwani, co do własnej śmiertelności. Czyli to, co mówi łacińska maksyma „Mundus vult decipi, ergo decipiatur”: „Świat chce być oszukiwany, więc niech go oszukują” – która ma usprawiedliwiać to „święte” oszustwo. Myślę jednak, że bliższe prawdy będzie założenie, iż działalność ludzka związana z religiami, nigdy nie była w pełni świadoma, a im dalej w przeszłość, tym mniej w niej było świadomości.

 

Człowieka jest bowiem łatwo oszukać w tym, w czym chce być oszukiwany. Na tym właśnie polega istota łatwowierności: ludzie chętnie wierzą w „prawdy”, w które chcieliby aby były prawdziwe. Biorąc pod uwagę korzyść, jaką religie mamią wiernych (wieczne życie w niebie u boku Boga i uniknięcie piekła), to nie powinno wydawać się dziwne, że religijne idee tak chętnie są „kupowane” przez zdecydowaną większość ludzi  A jeśli do tego dodamy wczesną indoktrynację religijną małych dzieci, powodującą uzależnienie od religii do końca życia, to łatwo wytłumaczyć dlaczego religie z łatwością zawładnęły na trwale umysłami ludzkimi.

                                                           ------ // ------

A przecież można było rozwiązać ów problem w sposób o wiele prostszy: o wiele mniej wymagający i kosztowny, o wiele mniej pracochłonny i czasochłonny, a dający podobny efekt końcowy. Może wystarczyłoby zacząć od tego, aby uświadamiać ludzi od wczesnego dzieciństwa (tylko kto miałby to robić, nie czerpiąc z tego korzyści?), że nasza śmiertelność nie ma przyczyn religijnych, jak mówi Biblia, lecz przyczyny biologiczne, jakie „wymyśliła” natura, na długo przedtem nim pojawił się człowiek na Ziemi.  O czym możemy przeczytać w książce biologa Darryla Reanney’a:  Śmierć wieczności. Przyszłość ludzkiego umysłu:   

„W odległej przeszłości problem prokreacji został rozwiązany w ten sposób, że powstało nietrwałe, z góry skazane na zagładę ciało jednorazowego użytku.Wraz z ciałem pojawił się fenomen śmierci zaprogramowanej/../ śmierć jest wynalazkiem pochodzącym z wczesnej epoki rozwoju życia. Jego celem było zmniejszenie kosztów ekspansji genów. Rozwijające się organizmy zrzekły się wiecznej młodości w zamian za tanią metodę reprodukcji. Wszystkie istoty żywe są skonstruowane według tego samego schematu; wszystkie kryją nieśmiertelne geny w nietrwałym opakowaniu. Człowiek nie jest wyjątkiem od tej reguły”.

Nie jest to więc ani wina Ewy, iż „pozwoliła się skusić wężowi”, ani też „kara boska za nieposłuszeństwo człowieka w raju”. Mówiąc wprost: ani Bóg jest temu winien (będący dużo, dużo późniejszym „wynalazkiem” kulturowym), ani tym bardziej człowiek, będący jedynie cząstką ziemskiej natury. Dlatego moim zdaniem, najlepiej byłoby ludziom oswoić się z myślą o własnej śmiertelności i starać się złagodzić strach przed nieuchronnym końcem życia. Co prawda, religie już od wielu tysięcy lat „pomagają” ludzkości w tej kwestii, robią to jednak w sposób typowy dla religii, czyli zakłamany. Mówiąc wprost: każą sobie płacić dość „słoną cenę” za te „duchowe usługi” i narzucane siłą i sposobem „przewodnictwo duchowe”.

 

W tym miejscu nasuwa mi się parę pytań: Czy człowiek koniecznie musi być oszukiwany przez religię (bo o to czy chcemy nikt, nigdy nie pyta)? Czy naprawdę mamy taką słabą psychikę, iż musimy być przez całe życie mamieni iluzjami życia wiecznego, by nie wpaść w depresję? Czy jako przedstawiciele gatunku rozumnego, nie stać nas na spojrzenie prawdzie „w oczy”, dotyczącej naszej śmiertelności? Prawdzie, która według religii ma nas przecież wyzwalać od strachu, czyż nie tak? Na jakiej podstawie religie uznały, iż lepsza będzie dla człowieka fikcyjna „prawda”, niż prawda o naszej rzeczywistości?        

 

A nie lepiej byłoby w tym szczególnym przypadku przywołać zasadę (nawiasem mówiąc, religijną): „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli?”. Tym innym sposobem (i to o wiele prostszym moim zdaniem), aby pozbyć się, a przynajmniej złagodzić lęk przed śmiercią, byłaby akceptacja prawdy o rzeczywistym losie człowieka. Prawdy nie zafałszowanej religijnymi ideami, a mimo to pięknej w swej prostocie i o wiele mniej „kosztownej” jeśli chodzi o zaszczepienie jej i podtrzymywanie w umysłach ludzi. O co w niej chodzi? Głównie chodzi o to, aby bez religijnego zakłamania wytłumaczyć czym w istocie jest śmierć. Jak dotąd najlepiej i najprościej przedstawił to Epikur już 2300 lat temu:

„Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czuciem; a śmierć jest niczym innym, jak całkowitym pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite przeświadczenie, że śmierć jest niczym, sprawia, że lepiej doceniamy śmiertelny żywot, a przy tym nie dodaje bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy pragnienie nieśmiertelności. /../ A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas nie ma. Wobec tego śmierć nie ma żadnego związku ani z żywymi, ani z umarłymi; tamtych nie dotyczy, a ci już nie istnieją”.

Co wynika z powyższego rozumowania? Otóż śmierć, to nieistnienie, a ono wydaje się straszne tylko z pozycji ludzi żyjących, którzy potrafią sobie uświadomić ten problem. Jednak od razu on znika, kiedy odniesiemy go do nieistniejących osób. Czy przeraża kogoś fakt, iż nie istniał od początku świata do dnia swych urodzin? Nie! Czym będzie się różniło jego pośmiertne nieistnienie od tego przed jego narodzeniem? Niczym! Drugi powód, by nie bać się śmierci jest natury logicznej. Jaki sens jest bać się czegoś, na co nie mamy żadnego wpływu, czemu w żaden sposób nie możemy zapobiec, ani przeciwstawić się? Żaden!

 

A zatem, skoro tak się sprawy mają, nie powinniśmy bać się śmierci i traktować jej jako osobistej tragedii, lecz jako nieuchronną konsekwencję naszej egzystencji, bez której życie nie byłoby możliwe (w formie, w jakiej wyewoluowało na Ziemi). Dziś już wiemy, że śmierć jest ceną, jaką płacimy za złożoność naszych organizmów. W tym kontekście stosunek  człowieka do własnej śmiertelności można by uznać za coś w rodzaju „miary jego wartości” i świadomie (a nie intuicyjnie) pojmowanego człowieczeństwa.

 

Można więc przez całe życie poniżać się, korzyć i zabiegać u „naszych bogów” o łaskawe wejrzenie w swój marny los, byleby tylko obiecali nam życie wieczne w niebie, po śmierci na tym „padole łez”. Można też umierać w instynktownym strachu, nie umiejąc go opanować, gdyż jest on immanentny naszej ułomnej naturze. Ale można też odrzucić religijne iluzje, tak doskonale kojące nasze ego, odważnie spojrzeć rzeczywistości w „twarz” i mimo wszystko czuć się wolnym, gdyż prawdziwa wolność jest stanem umysłu. Bo jak zauważył Seneka: „Kto się boi, jest niewolnikiem”. A zdarzające się u starszych ludzi wątpliwości odnoszące się do religijnie pojmowanego życia pośmiertnego, nie muszą zaraz być przejawem ich słabości.

 

Październik 2020 r.                            ------ KONIEC------


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. Odpowiedź p.Hardingowi Lucjan Ferus 2020-10-05
3. Nie zgadzam się w drugim argumentem Harding 2020-10-05
2. Owoc poznania jako grzech, który może odkupić ? mjod 2020-10-04
1. nie komplikować spraw prostych, ot co! Leszek 2020-10-04


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nie będziesz brał imienia żadnego Pana Boga nadaremno   Koraszewski   2014-09-21
Religia doskonała   Ferus   2014-09-25
Gdyby bóg ISIS był moim bogiem, czy miałbym robić to, co nakazuje?   Coyne   2014-09-27
Abraham aresztowany po próbie złożenia ofiary z syna   Swidler   2014-09-29
Wspólnota (niektórych) wierzących i (niektórych) ateistów   Koraszewski   2014-10-01
Moje stanowisko wobec NOMA: stara recenzja   Coyne   2014-10-03
Allah mi kazał   Greenfield   2014-10-08
Ateistyczny Kościół powszechny?   Ferus   2014-10-08
Chusta wreszcie wolna; Turcja wręcz przeciwnie   Bekdil   2014-10-10
Jesus and Mo oraz dosłowność i umiarkowani muzułmanie   Coyne   2014-10-11
Bóg pierwszego kontaktu   Kruk   2014-10-14
Nowy pogląd na piekło: “warunkowa nieśmiertelność”   Coyne   2014-10-18
Mój dojrzały ateizm   Ferus   2014-10-20
Obrona islamu przez kłamstwao obrzezaniu dziewczynek   Hastie   2014-10-20
Teologia wyzwolenia diabłów                  Kruk   2014-10-24
List do Pana Boga   Ferus   2014-10-25
Taktyka pokrętnej prezentacji faktów   Hastie   2014-10-27
Czy ateizm jest irracjonalny? Filozof mówi “tak”   Coyne   2014-10-28
Mój dojrzały ateizm,Część II   Ferus   2014-11-02
Ukarane, bo zostały zgwałcone   Chesler   2014-11-06
Test na człowieczeństwo   Ferus   2014-11-07
Papież akceptuje ewolucję z boskim napędem   Coyne   2014-11-08
Święte strzyżenie   Ferus   2014-11-11
Święte strzyżenie Część II   Ferus   2014-11-16
Uzdrawianie wiarą zabija dzieci   Coyne   2014-11-19
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Spis powszechny niewierzących   Koraszewski   2014-11-24
Mój dojrzały ateizm Część IVLucjan Ferus   Ferus   2014-11-29
Deklaracja poddaństwa   Ferus   2014-12-08
Pies urojony, czyli objawienie Franciszka   Coyne   2014-12-12
Mój dojrzały ateizm Część V   Ferus   2014-12-17
Konflikt palestyński   Spyer   2014-12-19
Boże, zbaw nas od religii!   Farhi   2014-12-19
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Sumerowie patrzą z osłupieniem jak Bóg tworzy świat     2014-12-23
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Ateizm w społecznościach czarnych   Igwe   2014-12-29
Bóg odkrywa modlitwy ludzkości w spamie     2015-01-01
Czym jest wszechświat wobec chodzenia po wodzie?   Ferus   2015-01-03
Bezbożny Olimp   Koraszewski   2015-01-04
Jak można być ateistą?   Kruk   2015-01-05
Dzięki dobroci!   Dennett   2015-01-07
Mój dojrzały ateizm.Część VII   Ferus   2015-01-09
Cyrograf   Ferus   2015-01-17
Mój dojrzały ateizm, Część VIII   Ferus   2015-01-20
Umysł Boga jak umysł wyrostka   Kruk   2015-01-22
W co wierzy prof. Marek Abramowicz   Kalbarczyk   2015-02-03
Mój dojrzały ateizmCzęść IX   Ferus   2015-02-07
Zgodność między nauką i religią? Wolne żarty.   Coyne   2015-02-09
Tożsamość i rozum   Kruk   2015-02-10
Mój dojrzały ateizm. Część X   Ferus   2015-02-14
Ab ovo   Kruk   2015-02-15
Czego Żydzi nauczyli Koptyjkę     2015-02-20
Najlepszy sposób walki z tzw. przemysłem islamofobii   Bekdil   2015-02-21
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Proces przeciwko szatanowi   Ferus   2015-02-25
Kampania przeciwko penalizacji bluźnierstwa   Igwe   2015-02-26
Mój dojrzały ateizm. Część XII   Ferus   2015-02-28
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Ken Ham vs. Dawkins: O naturze nauki i praw fizycznych   Coyne   2015-03-08
Niebezpieczne iluzje   Ferus   2015-03-11
Pod sztandarem Niebios   Foster   2015-03-15
Krytyka religii nie jest rasizmem   Hagberg   2015-03-19
Doradztwo religijne i religioznawcze Część VIII   Ferus   2015-03-21
Chcę sprzedać moją córkę, co ksiądz o tym sądzi?   Söderberg   2015-03-26
Koran i mowa nienawiści   Rizvi   2015-03-28
Sumienny ojciec chrzestny   Ferus   2015-03-29
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Zbiorowe zmartwychwstanie, czyli jednak Halloween   Kruk   2015-04-09
Doradztwo religijne i religioznawcze X   Ferus   2015-04-12
Australijka, Świadek Jehowy (i jej płód) umierają, bo odmówiła transfuzji krwi   Coyne   2015-04-16
Doradztwo religijne i religioznawcze XI   Ferus   2015-04-19
Doradztwo religijne i religioznawcze XII   Ferus   2015-04-26
Cztery słowa i 1280 poszkodowanych…   Bekdil   2015-04-26
Niewidzialni ateiści arabskiego świata   Koraszewski   2015-05-02
Człowiek staje przed Bogiem?   Ferus   2015-05-03
Ewolucja pomogła im pozbyć się religii   Coyne   2015-05-07
Matura z religii   Ferus   2015-05-10
O rozwoju duszy w człowieku   Kruk   2015-05-11
Komunijna opowieść   Ferus   2015-05-17
Religia – nauka, odwieczna wojna   Coyne   2015-05-23
Doradztwo religijne i religioznawcze XIII   Ferus   2015-05-24
Ludzkość poniosła tragiczną klęskę   Koraszewski   2015-05-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XIV   Ferus   2015-05-31
Dobro i Zło   Ferus   2015-06-07
Absolwent teologii mówi o naszej rzekomej potrzebie dalszych studiów teologicznych zanim zaczniemy krytykować religię   Coyne   2015-06-12
Doradztwo religijne i religioznawcze XV   Ferus   2015-06-14
Deislamizacja jest jedynym sposobem walki z ISIS   Greenfield   2015-06-21
Myślowe szlaki   Ferus   2015-06-21
Moc Chrystusa zmusza cię: Opuść Meksyk!   Hastie   2015-06-26
Doradztwo religijne i religioznawcze XVI   Ferus   2015-06-28
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Doradztwo religijne i religioznawcze XVII   Ferus   2015-07-12
Józef Flawiusz – ważny dowód na istnienie Jezusa?   Seidensticker   2015-07-18
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Kicz sakralny i diabeł sralny   Kruk   2015-07-24
Perełki infantylizmu   Ferus   2015-07-26
Chrześcijanie przestawiają bramki, kiedy nie mogą wygrać uczciwie   Seidensticker   2015-07-27
Ojcowie (nie)ŚwięciCzyli dlaczego papież Franciszek wydaje się być postępowy i nowoczesny?   Ferus   2015-08-02
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk