Prawda

Środa, 8 maja 2024 - 13:20

« Poprzedni Następny »


Je suis Charlie wywołuje ich śmiech


Sarah Honig 2015-01-21

“Miłość jest silniejsza niż nienawiść”: satyryczna okładka „Charlie Hebdo” po wybuchu bomby zapalającej w tym piśmie w 2011 r.
“Miłość jest silniejsza niż nienawiść”: satyryczna okładka „Charlie Hebdo” po wybuchu bomby zapalającej w tym piśmie w 2011 r.

 

Jest to zdecydowanie niemodne, ale trzeba to powiedzieć: wielka kampania “Je suis Charlie” jest integralną częścią poprawności politycznej, która powoli zabija Zachód.


Jest to bezskuteczna afektacja tych, którzy chcą podbudować własnego ducha, nie robiąc równocześnie nic, by rzeczywiście poprawić swoje szanse przeżycia. Smutnym faktem jest bowiem to, że pióro nie jest potężniejsze od miecza i nigdy nie było.


Kiedy zderzają się cywilizacje, potęga wspiera argumenty. Bez potęgi argumenty giną. W niedawnej historii nazizm pokonały armie, a komunizm upadł, bo stał naprzeciw siłom militarnym, których nie mógł pokonać.  


Kiczowate slogany nigdy nie zmiękczyły serc łotrów, a stalówka pióra nigdy nie odbiła zimnej, stalowej klingi. Co gorsza, afektacja służy jako przykrywka – często nawet jako usprawiedliwienie – tchórzostwa. Samozwańczy wojownicy pióra i ich szykowni cheerleaderzy mogą puszyć się i udawać, ale większość z nich to ostatni ludzie, na których może polegać demokracja.


Z “Je suis Charlie” nadal na ustach już robią ile mogą, by zamieść prawdę pod dywan i wykiwać wszystkich oklepanymi banałami. Wzruszającym przykładem jest niedorzeczne zapewnianie, że „miłość jest silniejsza od nienawiści”, co pismo „Charlie Hebdo” ogłosiło po tym, jak spalono im redakcję w 2011 r.

 

Rozmiary zagrożenia islamskiego są zbyt przytłaczające, by stawić mu czoła, a rozwiązanie zbyt boleśnie niezgodne z ewangelią takiej wielokulturowości, która nie toleruje herezji.

 

Natychmiast po popełnieniu barbarzyństwa w Paryżu na ekranach telewizyjnych i w artykułach redakcyjnych na całym świecie widzieliśmy stada jednogłośnie brzmiących apologetów muzułmańskich, którzy głosili: „te morderstwa nie mają nic wspólnego z islamem”.


Niektórzy z nich, renomowani profesorowie z otaczanych czcią świątyń wiedzy, takich jak Oksford, nie omieszkali wspomnieć o „zbrodniach Izraela w Palestynie” – które to oszczerstwo nieodmiennie jednoczy umiarkowanych i ekstremistów z muzułmańskiego spektrum opinii.


Prawdziwa refleksja i uczciwość intelektualna prowadziłyby do zakwestionowania tego oszczerstwa, ale żaden taki cud się nie objawił. Tak poważny brak moralności powinien wywoływać sceptycyzm wobec tej tylko pozornej introspekcji i uczciwości tych, którzy chcą oddzielić islam od masakr zapamiętale popełnianych w jego imieniu.


Ale bardzo pobłażliwi prezenterzy wiadomości, którzy zaprosili obrońców tak zwanego islamu głównego nurtu, nigdy nie zawracali sobie głowy analizowaniem tego co słyszą. Niestety, media w pełni podpisują się pod oczernianiem Izraela, które rozgłaszają z nieukrywanym upodobaniem.


Mówiąc po prostu, ci wojownicy pióra nie zawsze są po stronie prawdy.


Nigdzie żaden telewizyjny prezenter nie zadał pytania, dlaczego terroryści muzułmańscy są sprawcami tych wszystkich koszmarnych potworności na całym globie –  poczynając od Argentyny do Filipin, Australii, Indonezji, Tajlandii, Pakistanu, Indii, Rosji, Bułgarii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Kenii, Nigerii, Kanady, Nowego Jorku, Bostonu, Ford Hood, aż do Izraela. To muzułmanie są masowymi mordercami w Syrii i Iraku i sprawcami makabrycznego obcinania głów w imię Allaha.

Jest czymś głęboko nieszczerym przypisywanie tego wszystkiego – jak robi głównodowodzący siłami Ameryki, Barack Obama – jakiejś bezkształtnej, choć nikczemnej „bezsensownej przemocy”. To nie jest dzieło irracjonalnych wariatów, sfrustrowanych mieszkańców slumsów ani patologicznych frustratów.


Traktowanie tego wszystkiego jako przypadkowego nagromadzenia niezwiązanych ze sobą zbrodni oznacza przegranie wojny od pierwszego dnia.


Koncepcja, że przestępców można wyławiać i zatrzymywać każdego z osobna, przypomina walkę w II wojnie światowej przez ściganie poszczególnych nazistów, oczekując, że w ten sposób pokona się Trzecią Rzeszę. Niemniej tę właśnie koncepcję propaguje prezydent Obama.


Tchórzliwi przywódcy europejscy – wszyscy będący kapłanami pluralizmu – są tak chętni do ugłaskania wroga, że wolą go nie nazywać po imieniu, a już z pewnością nie zwalczać w systematyczny i nieugięty sposób. Dlatego też wszyscy – w takim lub innym języku – powtarzają w zasadzie to, co kilka lat temu powiedział Obama zwracając się do tureckiego parlamentu. Zaczął od wylewnego wyrażenia uznania „dla wiary islamskiej, która tak wiele zrobiła przez tak wiele stuleci, by uczynić świat lepszym, włącznie z moim krajem”.


Co prowadziło go do jego powracającej mantry: „Nie prowadzimy wojny z islamem”. Możemy zatem wyciągnąć wniosek, że islam także nie jest w stanie wojny z Ameryką, ani też zresztą z Izraelem – nie mówiąc już o żadnym innym kraju, w którym muzułmańscy terroryści zdetonowali jedną lub drugą bombę, wzięli zakładników lub oddzielili głowy od  ciał.


Zamachy samobójcze, strzelaniny, porywanie samolotów i związane z tym niefortunne wypadki – dowiadujemy się od przywódcy jedynego supermocarstwa – są niemiłymi przestępstwami, do których zdolny jest każdy i wszędzie, bez infrastruktury, szkolenia, indoktrynacji, szerokiego poparcia społecznego itd. Zazwyczaj Obama opisywał sprawców 9/11 jako „żałosną bandę” lub jak to określił: „jakaś mała banda morderców”.


To zatem, co jest potrzebne, by im przeciwdziałać, nie jest zdecydowana i rygorystyczna samoobrona – z pewnością nie wojna – ale coś bardziej podobnego do akcji policyjnej. I rzeczywiście, kiedy zabito Osamę bin Ladena, zrobiono to według przykładu pułapki Melvina Purvisa zastawionej w 1934r. na Johna Dillingera. „Wróg publiczny” został zastrzelony bez procesu i zamieszania, tak jak i Osama wiele dziesięcioleci później.


Podobnie jak Dillinger, Osama – zdaniem Obamy – był tylko super-ohydnym bandziorem. Dlatego też, oznajmiając o zejściu bin Ladena, światło wolnego świata raz jeszcze oznajmiło, że „nie jesteśmy – i nigdy nie będziemy – w stanie wojny z islamem”.


W najwęższym pragmatycznym sensie ma to pewne zalety. Dlaczego jakakolwiek demokracja chciałaby zadzierać z całym światem muzułmańskim? Ostatnią rzeczą, jakiej chcemy lub potrzebujemy – lub kiedykolwiek chcieliśmy albo potrzebowaliśmy – jest zderzenie cywilizacji.


Nasze pobożne życzenia komplikuje jednak nie tak drobna sprawa tego, czy jest to także interpretacja wojowniczego islamu. Podstawowym pytaniem jest to, czy fanatyczny islam, którego podżegająca retoryka rozbrzmiewa na całym świecie, nie uważa, że jest w stanie wojny z nami. Choć czujemy wielką odrazę do konfliktu, wybór nie należy tylko do nas.


W tym kontekście egzaltowane wypowiedzi o “umiarkowanym islamie” są farsą. W najlepszym wypadku umiarkowany islam – jeśli w ogóle jest realny i nie jest wygodną i oszukańczą fasadą - kuli się w mrocznej strefie cienia, w zasadzie milcząc.


Jeśli nieumiarkowany islam podżega do walki, czy wystarczy, że usiądziemy, spróbujemy zrozumieć ich punkt widzenia, będziemy mil i będziemy próbowali uspokoić ich gorączkowy nastrój braterskimi pochlebstwami?


Taka właśnie jest rada Obamy. Nie jest to jedynie jego taktyka – ani nawet strategia – ale jego ideologia. Jest to także materiał, z którego Europa zbudowała swój wyimaginowany świat. Jest to z natury kuszące i znacznie łatwiejsze niż pilnowanie znanych ekstremistów, takich jak bracia Carnajew lub Kouachi.


Jest to łatwiejsze niż narzucenie systemu administracyjnego internowania (wynalezionego i okazjonalnie używanego przez demokratyczną Wielką Brytanię) przeciwko zidentyfikowanym fanatykom, co do których już ma się podejrzenia. Choć może to zgrzytać wobec poprawności politycznej, zapobiegawcze internowanie kilku mogłoby zapewnić podstawowe prawo do życia wielu i nie zmuszałoby do całodobowego śledzenia każdego indywidualnego i potencjalnego rzeźnika.


Jesteśmy w stanie wojny, a podczas wojny nie każdemu niuansowi wszystkich wolności obywatelskich można przyznawać wagę najwyższą. Często szlachetne wypowiedzi o obronie naszych wolności obywatelskich maskują defetyzm i objawy syndromu sztokholmskiego.


Tak więc, na całym Zachodzie, na porządku dnia priorytetem jest usunięcie pozornych pretekstów muzułmańskiej wściekłości. I tutaj pojawiamy się my, przy dźwiękach werbli. My, Izraelczycy, jesteśmy  bardzo niedobrą, rzekomą łyżką dziegciu w beczce arabsko/muzułmańskiego miodu.


Jak to chce mitologia postmodernistyczna, wszystkim, co rozpala arabsko/muzułmańską wrogość wobec Izraela, są terytoria, które Izrael zdobył w wojnie sześciodniowej (nieważne, że była to klasyczna wojna w samoobronie, narzucona oblężonemu, małemu narodowi, przy jawnej groźbie ludobójstwa). Tak więc, wiele z tego, co spada na Izraelczyków/Żydów, jest jakoś ich winą i jest czymś innym od terroru przeciwko zwykłym ludziom.


Dlatego właśnie nie było tej samej fali współczucia dla ofiar z żydowskiego supermarketu w Paryżu, co dla personelu „Charlie Hedbo” albo dla rozstrzelanych policjantów francuskich. Przypomina to ocenzurowanie terroru w 2005 r. przez papieża Benedykta XVI, który wyliczał niewinne ofiary w Wielkiej Brytanii, Egipcie i Turcji, ale w jakże charakterystyczny sposób  pominął Izrael – i to tuż po zamachu samobójczym w Netanii.


Nieuniknionym sygnałem, jaki daje to terrorystom, jest, że ich ataki na Żydów, choć może nie akceptowane jawnie, nie wywołują tego samego oburzenia moralnego i uczuciowego.


Skłonność, podświadoma lub nie, do plasowania Żydów w odrębnej kategorii, jest powszechna. Założenie, że dla czarnych charakterów nie-Żydzi nie są pierwszoplanowym celem, daje także poczucie pół-bezpieczeństwa niezaangażowanym obserwatorom.


Wrzucaniu anty-żydowskiego i anty-izraelskiego terroru do osobnej kategorii sprzyja dwulicowe potępienie paryskiej krwawej łaźni przez Mahmouda Abbasa i jego partnerów z Hamasu w Gazie. Umożliwiają oni terror na wielką skalę, ale zaprzeczają własnej odpowiedzialności. Potępiają jatki pro forma, ale popierają terror, gloryfikują i finansują sprawców.


Świętoszkowaci wojownicy pióra nie ganią Abbasa i Hamasu za ich przestępstwa i jawne oszustwa. Media europejskie dosypują soli do ran pomagając szerzyć fałszywą analogię między demonizowanymi i dehumanizowanymi Żydami w Niemczech hitlerowskich a muzułmanami Europy, którzy twierdzą, że są równie demonizowani jako zbiorowość.


Niewątpliwie, niedobre jest oczernianie całej grupy, ale jest zbyt dużo cynicznego zysku PR w przeciąganiu tej paraleli, by brać ją za dobrą monetę. Porównywanie judeofobii z epoki Holocaustu do islamofobii jest nie tylko błędne, ale niesłychanie irytujące.


Choćby dlatego, że Żydzi nigdy nie stosowali terroru wobec Niemców. Raczej uważali się za patriotów niemieckich. Dochodzi do tego drobna sprawa Arabów, którzy należeli do najgłośniejszych promotorów judeofobii w czasach nazistowskich. I są nimi do dziś.


Ale samozwańczy wojownicy pióra w Europie nie chcą tego zobaczyć, zdemaskować hucpy i uczciwe walczyć przeciwko mega-hipokryzji. Z rzadkimi wyjątkami są tylko eleganckimi strażnikami własnego, nadętego ego. Ich ociekające sacharyną slogany pomagają w ostatecznym rachunku nieprzejednanym wrogom nas wszystkich. “Je suis Charlie” rozśmiesza dżihadystów.


Charlie makes them laugh

Another Tack, 15 stycznia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Sarah Honig


Izraelska publicystka, pracuje w redakcji "Jerusalem Post" od 1968 roku.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. wzrost nietolerancji religijnej mieczysławski 2015-01-21
1. Zgadzam się Raven 2015-01-21


Brunatna fala

Znalezionych 1478 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Przepraszam, że przypominam raz jeszcze   Bekdil   2014-07-27
Mit zbiorowej kary wymierzanej przez Izrael   Greenfield   2014-07-28
List od rozgniewanej czarnej kobiety   Valdary   2014-07-30
Nigdy więcej: udzielanie Żydomlekcji moralności   Levick   2014-07-31
Przepraszam, że przypominam raz jeszcze Część III i IV   Bekdil   2014-08-01
Do Redaktora Naczelnego „Gazety Wyborczej”, Adama Michnika   Koraszewski   2014-08-03
Czy Iran zbroi Zachodni Brzeg?   i Y. Carmon   2014-08-04
Głęboki terror   Collins   2014-08-05
Publicysta pakistański: Żyjemy w Faszystanie   Taqi   2014-08-06
Pozostałe wiadomości ze świata   Koraszewski   2014-08-06
Złudzenia w sprawie Hamasu   Johnson   2014-08-07
Czy wszystkie martwe dzieci są równe?   Greenfield   2014-08-09
Osobliwa sytuacja Izraela   Hoffer   2014-08-10
Nowe szaty cesarza nienawiści   Wójcik   2014-08-11
Hamas potrzebuje martwych Palestyńczyków   Eid   2014-08-12
Wyznania janapawłaversus głos Jana Pawla II   Koraszewski   2014-08-13
Jarmułka i dupki   Bellerose   2014-08-14
USA wścieka się na Izrael? Hamas cały szczęśliwy   Horovitz   2014-08-15
“Humaniści” wszystkich krajów łączcie się   Koraszewski   2014-08-16
Kilka naprawdę znienawidzonych prawd   Honig   2014-08-17
Los chrześcijan w Islamskim Państwie     2014-08-18
Po co Żydom własne państwo   Boteach   2014-08-20
UNRWA jest Hamasem   Greenfield   2014-08-21
Twarzą w twarz z antysemitami w Paryżu   Liphshiz   2014-08-23
Otwarty list do radnego Andrew Burnsa   Cook   2014-08-28
Były korespondent Associated Press wyjaśnia...   Friedman   2014-08-29
Islam jest religią obcinania głów     2014-08-30
Terror widziany oczyma ofiary   Wilson   2014-08-31
Edward Said: uciśniony szalbierz   Greenfield   2014-09-03
Wiadomość z ostatniej chwili: terroryści zabijają ludzi!   Tsalic   2014-09-05
Kto wygrał?   Landes   2014-09-09
Wojnę z terrorem trzeba wygrać na płaszczyźnie ideologicznej   Al-Rashed   2014-09-10
Nikogo nie powinna zaskakiwać brutalność ISIS   Dershowitz   2014-09-11
Przygnębiający sondaż z Palestyny   Coyne   2014-09-13
Lekarz, który postanawia zostać ludzka bombą     2014-09-14
Bliski współpracownik Chameneiego wzywa do unicestwienia Izraela     2014-09-18
Nazizm, komunizm, islamizm   Tsalic   2014-09-19
Impotencja arabskich i zachodnich przywódców   Al-Habtoor   2014-09-20
Barbarzyńcy u bram   Koraszewski   2014-09-23
Czy Turcja wspiera ISIS?   Bulut   2014-09-26
Dzieci żołnierze   Koraszewski   2014-09-26
Zamach 9/11 nie zmienił muzułmanów   Saleh   2014-10-01
Negacja Holocaustu pod inną nazwą   Apfel   2014-10-03
Kilku odważnych ludzi w Turcji   Bekdil   2014-10-07
Dzieci, niewinność, retoryka i barbarzyństwo   Roth   2014-10-12
Nie zostawiajmy Hamasu samego   Koraszewski   2014-10-14
Osiedla utrudniają zawarcie pokoju?   Koraszewski   2014-10-17
Shlomo Sand rezygnuje z bycia wymyślonym Żydem   Marquardt-Bigman   2014-10-19
Jak darczyńcy uratowali Hamas   Toameh   2014-10-21
Czy Turcja współpracuje z ISIS?     2014-10-25
Izrael jak ISIS?   Marquardt-Bigman   2014-10-26
Nadal budują tunele w Gazie     2014-10-28
John Kerry i ekstremizm     2014-10-29
XIV wiek w dzisiejszym Waszyngtonie   Honig   2014-10-31
Największa zbrodnia lewicy na Bliskim Wschodzie   Greenfield   2014-11-02
Zissel znaczy słodycz   Honig   2014-11-04
Najnowszy raport Amnesty     2014-11-07
Palestyńska intifada samochodowa i proces pokojowy Obamy   Toameh   2014-11-08
Irański plan likwidacji Izraela   Roth   2014-11-12
Ludobójstwo, Żydzi i dlaczego niektórzy nazywają Izraelczyków nazistami   Boteach   2014-11-13
Pokój czyniący   Bellerose   2014-11-15
Dziesięć lat po Arafacie: więcej nienawiści i terroru   Roth   2014-11-17
Garść refleksji o proporcjonalności   Koraszewski   2014-11-18
Żyjemy w epoce wielkich zwycięstw małych armii   Charbel   2014-11-19
Ceną powściągliwości jest śmierć   Greenfield   2014-11-20
Dlaczego Abbas nie potępia zamachów terrorystycznych?   Toameh   2014-11-21
Szlachetny rasizm   Johnson   2014-11-23
Faszyzm i komunizm prawie znikły, islamizm jest wszędzie   Pipes   2014-11-24
Turcja, kraj NATO     2014-11-25
Jarmark barbarzyńców   Chesler   2014-11-26
Realpolitik czy Surrealpolitik?   Prosor   2014-11-27
Relacje medialne ścisłe i bezstronne?   Gilboa   2014-11-28
Kto podpala Zachodni Brzeg?   Zahran   2014-11-29
Prawda o intifadach   Widlanski   2014-12-01
Ponoć obcy obywatele Turcji   Bekdil   2014-12-02
Dobry terrorysta muzułmański   Greenfield   2014-12-03
Ważniejsze niż wszystko inne   Honig   2014-12-04
Ksenofobia nigdy nie kończy się na Żydach   Koraszewski   2014-12-05
Jak i dlaczego prasa zniekształca wiadomości?   Friedman   2014-12-07
Zbudowaliśmy pociski rakietowe o zasięgu 2 tysięcy km   Y. Mansharof i A. Savyon   2014-12-09
Państwo Islamskie w Strefie Gazy!   Toameh   2014-12-12
Turecka gościnność dla terroryzmu arabskiego   Bekdil   2014-12-14
Wojna współczesnych młotów na heretyków   Koraszewski   2014-12-18
Głos wolnej Palestyny   Koraszewski   2014-12-21
Kiedy dżihad zmienia się w ludobójstwo   Jemini   2014-12-22
Wojna o ropę i wojna o rząd dusz   Koraszewski   2014-12-23
Zderzenie barbarii, bezradność cywilizacji   Koraszewski   2014-12-28
Widziane, słyszane, ignorowane   Collins   2014-12-29
Europa, prawdziwy wróg Palestyńczyków   Tawil   2015-01-02
Nauczyciel akademicki, patron nożowników     2015-01-03
Etniczna czystka Żydów w Turcji   Bulut   2015-01-05
ONZ cofa zegar historii i afirmuje kłamstwo   Bayefsky   2015-01-08
Wymazywanie Izraela z mapy   Blum   2015-01-09
Ćwierkanie sępów   Koraszewski   2015-01-11
Ideologia terrorystów wywodzi się z świętych tekstów islamu   Warraq   2015-01-14
Izrael Dreyfusem narodów   Koraszewski   2015-01-16
 Punkt zwrotny   Ahmed Aboutaleb   2015-01-17
Je suis Charlie wywołuje ich śmiech   Honig   2015-01-21
Antysemityzm po turecku, (i wśród młodych Brytyjczyków)     2015-01-23
Holocaust, którego nikt by nie zauważył   Greenfield   2015-01-24

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk