Opowiadanie utrwaliło parę zmarszczek mimicznych - kurzych łapek od uśmiechu. Podobnie jak piosenka Always look at the bright side of life mimo, że śpiewana w wisielczej scenerii.
Myślę jednak, że niezależnie od wyznawanego światopoglądu, gdy Ponury Żniwiarz świśnie kosą koło ucha, to każdego zucha - "co to wszystkich łajał i roztrącał", szybko zmienia w zająca. A przynajmniej w kogoś, kto zaczyna cenić chwile pod tym Słońcem, mówi o drugiej szansie od Boga/losu, bo wierzący i ateiści, tu i teraz mają tylko jedno życie, które warto tak przeżyć, by u jego kresu "być sytym dni"(Job). P.S. Fajna książka, choć pełna aluzji do minionych wydarzeń, dziś jej lektura wymaga czujności/retrospekcji. Maksymy cymes