Prawda

Wtorek, 1 lipca 2025 - 10:03

« Poprzedni Następny »


Empatia to piękna rzecz – dopóki nie przestaje być piękna.


Lucy Tabrizi 2025-07-01


Na Zachodzie zbudowaliśmy cały nasz moralny system wartości wokół empatii. Wychwalamy ją. Nagłaśniamy. Czcimy. Ale gdzieś po drodze empatia przestała być cnotą, a stała się słabością – podatną na przejęcie i wykorzystanie przeciwko nam.


Znam empatię. Żyłam nią. Wywodzę się z kręgów obrońców praw zwierząt; moje dawne konto nosiło nazwę „compassionate living” (współczujące życie), jeśli to cokolwiek mówi. Spędzałam godziny oglądając nagrania z rzeźni, przyglądając się cierpieniu, od którego większość ludzi odwraca wzrok. Stałam kiedyś po kolana w zakrwawionej wodzie morskiej, filmując ciężarną wielorybicę w agonii. Zginęła. Zostały mi po tym objawy PTSD.


Jestem też matką. Sama myśl o cierpieniu moich dzieci jest nie do zniesienia. Ale szczerze mówiąc, cierpienie jakiegokolwiek dziecka też takie jest. Gdy widzę dziecko wciągnięte w wojnę, mam wrażenie, że świat powinien się zatrzymać, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość. Każdy niewinny w ogniu krzyżowym to moralna porażka – i plama na naszym sumieniu.


Na Zachodzie żyjemy w niezwykłym dobrobycie. W większości jesteśmy jednymi z największych szczęściarzy w historii. Wojnę znamy głównie z ekranu. Nie słyszymy rakiet, nie boimy się milicji. Nasze rozumienie cierpienia nie wynika z pamięci, tylko z mediów – intensywnych i nieustannych.


Luksusem jest to, że możemy nazywać siebie pacyfistami, właśnie dlatego, że nie doświadczyliśmy wojny. Żyjemy w bezpiecznych, stabilnych społeczeństwach, zbudowanych na zgliszczach krwawych konfliktów. Łatwo jest powiedzieć, że jest się „antywojennym”. Żaden rozsądny człowiek nie jest „pro-wojenny”. Ale łatwo głosić pokój, gdy nikt nie próbuje cię zabić. Prawdziwa próba przychodzi wtedy, gdy pacyfizm się kończy – i trzeba zmierzyć się z tym, czego wymaga zapobieganie wojnie.


Pacyfistyczny ideał kiełkuje w miejscach nie tkniętych wojną. W wygodnych społeczeństwach mówimy sobie, że przemoc niczego nie rozwiązuje. „Nie można zbombardować drogi do pokoju”, mówimy – ale historia twierdzi co innego. Pokój, którym dziś się cieszymy, nie przyszedł przez dyplomację czy zawieszenia broni, lecz przez siłę: bombardowanie Drezna, upadek Berlina, bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki. Brutalne, ale zakończyło wojnę światową i przyniosło dekady względnej stabilności. Chcemy wierzyć, że każdy konflikt można rozwiązać dialogiem – ale niektóre reżimy reagują tylko na siłę.


Pokój, który bierzemy za pewnik, chronią armie, którym rzadko dziękujemy, i sojusze, których nie zauważamy. Wygoda rodzi moralny idealizm – ale też zbiorową amnezję. Zapominamy, że sama wolność bycia „antywojennym” została zdobyta na wojnie.


W rzeczywistości wiele z tego, co nazywamy pokojem, pokojem nie jest. To zarządzany impas – państwa z bronią nuklearną tkwiące w permanentnym klinczu. Utrzymuje go nie harmonia, lecz groźba. Odstraszanie wygląda na stabilność – i mylimy ciszę z postępem. To złudzenie wypacza nasze postrzeganie przemocy. Nie odpowiadamy pamięcią historyczną ani strategicznym myśleniem, lecz czystą emocją. A szukając szybkich rozwiązań, często przedłużamy przemoc, którą rzekomo potępiamy.


W książce Against Empathy, psycholog Paul Bloom argumentuje, że empatia często działa jak wąski reflektor. Jest intensywna – ale ograniczona, stronnicza i łatwa do zmanipulowania. Popycha nas ku emocjonalnym decyzjom – często kosztem jasności.


To jeszcze bardziej niebezpieczne w chwilach moralnej presji. Psycholog Daniel Kahneman, autor Thinking, Fast and Slow, tłumaczy, że nasze umysły mają tendencję do polegania na szybkich, intuicyjnych osądach, a nie na przemyślanym rozumowaniu.


Gdy emocje wkraczają do gry, logika często siada z tyłu. Jak zauważa psycholog społeczny Jonathan Haidt, nie dochodzimy do wniosków przez rozum. Najpierw czujemy – potem uzasadniamy. Dlatego większość debat to nie spory o fakty – lecz uczucia udające argumenty.


Wiele polityk zaczyna się od empatii, a kończy pogorszeniem sytuacji. W Stanach Zjednoczonych „wojna z ubóstwem” z lat 60. miała wspierać rodziny – ale stworzyła finansowe zachęty, które zniechęcały do małżeństwa. To przyczyniło się do wzrostu liczby samotnych rodziców i pogłębiło biedę, którą miało zwalczyć.


Niektóre przepisy dotyczące praw osób transpłciowych, jak obowiązek używania zaimków czy samookreślenie płci, również wynikają z współczucia – ale często wywołują reakcję odwrotną do zamierzonej, powodując izolację i pogarszając sytuację tych, których miały chronić. To przypomnienie, że współczucie to nie to samo co pomoc.


W dzisiejszej kulturze empatia to kapitał społeczny – wydawany szybko, zdobywany łatwo, i niezwykle łatwy do podrobienia. Oburzenie staje się walutą – szczególnie tam, gdzie panuje obsesja na punkcie moralnej widoczności. Psycholodzy nazywają to „sygnalizowaniem cnoty” – publiczne oburzenie nie dla zmiany, lecz dla pokazania przynależności. Udostępnianie grozy staje się oznaką moralności – a potem chodzi już nie o pomoc, lecz o pokazanie, po której stronie się stoi.


Paradoksalnie, nieokiełznana empatia może uczynić nas okrutnymi. Badanie opublikowane w Social Psychological and Personality Science w 2021 roku wykazało, że silna empatia wobec ofiary zwiększała poparcie dla kary, nawet agresywnej, wobec domniemanego sprawcy – niezależnie od pewności winy. Zamiast poszerzać współczucie, empatia może napędzać plemienność i usprawiedliwiać zemstę.


Emocje nie są przypadkowe. Jak zauważa Haidt, ewoluowały, by pomagać grupom przetrwać i karać odstępców – dziś odstępcą jest każdy, kto nie wyraża oczekiwanych emocji na zawołanie.


W społeczeństwie, gdzie uczucia dominują, uwierzyliśmy, że ten, kto czuje najmocniej, widzi najjaśniej. Ale głębokie emocje to nie to samo co moralna przejrzystość. Żal zamazuje obraz. Oburzenie czyni nas lekkomyślnymi. Intensywne uczucia nie czynią nas mądrzejszymi.


Najwyraźniej widać to dziś wśród zwolenników „Ceasefire now!” (Natychmiastowe zawieszenie broni), gdzie empatia – szczególnie wobec cierpiących dzieci – stała się całą siłą napędową sprawy. Rozwiązanie wydaje się kusząco proste: obwinić Izrael; nałożyć sankcje, bojkotować, wykluczać; udostępniać grozę; podsycać oburzenie; wywierać presję na instytucje, aż Izrael pęknie; a jeśli ktoś okaże cień współczucia wobec Izraelczyków – odrzucić i jego. A potem dołożyć jeszcze mocniej.


Tylko że „zawieszenie broni” w każdym innym kontekście oznacza, że obie strony przestają walczyć. Ale nie tego chce ruch „Ceasefire now!”. Chce, by tylko Izrael się wycofał – nawet jeśli oznacza to, że Izraelczycy będą nadal żyć pod ostrzałem rakiet i zagrożeniem terroru. Niektórzy nie tylko to akceptują – oni to świętują. Wychwalają „opór”, skandują za intifadą, romantyzują walkę zbrojną – wszystko z bezpiecznych krajów daleko od przemocy.


Zapomnijmy, że to Hamas zaczął. Udawajmy, że nie Hamas utrzymuje ten konfliktu przy życiu. Zignorujmy dzieci, do których strzela, gdy próbują uciec, pomoc humanitarną, którą kradnie, cywilów, których używa jako żywych tarcz. W ogóle go usuńmy z obrazu. A przy okazji odwróćmy wzrok od Islamskiej Republiki Iranu – reżimu, który zbroi Hamas, finansuje terror w całym regionie i brutalnie traktuje własnych obywateli. Po prostu skupmy reflektory wyłącznie na Izraelu.


Ale co to właściwie przyniosło Gazie? Czy zakończyło wojnę? Wyzwoliło „Palestynę”? A może tylko zapełniło zachodnie kanały informacyjne żałobą, rozmyło moralną jasność i podarowało propagandowe zwycięstwa reżimom, które liczą na to, że będziemy ich echem?


Celem nie jest tylko wzbudzenie współczucia dla Palestyńczyków; chodzi o izolowanie Izraela, rozbijanie zachodnich sojuszy i przekształcanie organizacji terrorystycznej w szlachetny ruch oporu. Dlatego widzimy więcej drastycznych obrazów z Gazy niż z Syrii, Jemenu i Sudanu razem wziętych. Oburzenie nie jest spontaniczne; protesty są hojnie finansowane, profesjonalnie zorganizowane i strategicznie zaplanowane. Hamas rozumie algorytmy. Iran zna swoją widownię. Władcy obu tych krajów doskonale wiedzą, jak wywoływać oburzenie, uzbrajać żałobę i kierować ją przeciwko demokracjom Zachodu.


Celem jest przekształcenie opinii publicznej w kulę demolującą zachodnią jedność od środka.

I to działa.


Miliony ludzi o dobrych intencjach (wraz z głośną grupą pożytecznych idiotów) stają się bezpłatnymi propagandystami teokratycznych reżimów, które finansują terror, mordują dysydentów, wieszają homoseksualistów na ulicach i biją kobiety na śmierć za odsłonięcie włosów. W tej skrajnej moralnej inwersji mówi się nam, że jesteśmy współwinni ludobójstwa, o ile nie popieramy tych, którzy otwarcie wzywają do jego dokonania.


Wymowne jest to, które dzieci trafiają do naszych feedów, a które pozostają niewidoczne. W Sudanie miliony dzieci doświadczają niewyobrażalnego horroru. Ponad 5 milionów zostało przesiedlonych. Dzieci są palone żywcem, gwałcone, głodzone i zostawiane na śmierć w strefach głodu bez dostępu do opieki zdrowotnej. Ten horror jest równie realny (a być może gorszy), ale bez sprawnej machiny propagandowej toczy się w ciszy. Bez wyselekcjonowanych nagrań. Bez influencerów. Tylko cierpienie bez widowni.


Nie reagujemy na cierpienie w równym stopniu. Bardziej przejmujemy się jedną twarzą niż statystykami o tysiącach. To zjawisko znane jest jako „efekt rozpoznawalnej ofiary” i pomaga wyjaśnić, dlaczego zdjęcie dziecka z Gazy potrafi rozpalić globalne oburzenie, podczas gdy raporty o masowej śmierci gdzie indziej przechodzą niemal bez echa. Nasza empatia nie zależy od skali, ale od bliskości. A to czyni ją potężnym narzędziem w rękach tych, którzy wiedzą, jak kształtować narrację i umieszczać ją w naszych kanałach informacyjnych.


Nikt nie lubi myśleć, że jest emocjonalnie manipulowany, ale wiele z tej fali żalu to strategia. Grupy takie jak Hamas, wspierane przez Iran (a także przez Rosję, która doskonale zna się na propagandzie), rozumieją zachodni kodeks moralny lepiej niż my sami. Wiedzą, że jesteśmy zaprogramowani, by reagować przerażeniem na obrazy martwych dzieci owiniętych w białe całuny. Dlatego nie tylko dokumentują tragedie – oni je inscenizują. Kręcą w szpitalach, paradują z ciałami po ulicach, dbają, by nagrania trafiły do zachodnich odbiorców.


Ten medialny teatr, często określany mianem „Pallywood” (palestyńskiego Hollywood), jest zaprojektowany, by manipulować zachodnimi emocjami. Wiedzą, że rozpowszechni się pod hasłem wolności prasy i uderzy mocniej niż jakikolwiek pocisk.


Gdyby żałoba nie była wykorzystywana jako broń, dlaczego tak często recyklinguje się nagrania z innych wojen? Materiały z Syrii i Jemenu są regularnie przedstawiane tak, jakby pochodziły z Gazy. Stare filmy wracają z nowymi podpisami i krążą jako „nowe dowody izraelskich zbrodni”. To nie incydent – to wzorzec mający na celu podsycanie oburzenia, obniżanie czujności i wykorzystywanie żalu.


Celowe wykorzystywanie cierpienia dzieci, ich śmierci i widoczności to jedna z najbardziej odrażających taktyk współczesnych konfliktów. Nie chodzi o zmniejszenie cierpienia ani zakończenie wojny – chodzi o przejęcie emocji, wyłączenie rozsądku i naginanie moralnej woli zewnętrznych obserwatorów. To wojna psychologiczna, nie przeciwko żołnierzom, lecz przeciwko naszym sercom.


Przekazując dalej obrazy, które chcą nam pokazać, nagradzamy ich strategię. Pomagamy im wygrać wojnę narracyjną i odbieramy im jakąkolwiek motywację, by się poddać. Dlaczego Hamas miałby się poddawać, skoro każde martwe dziecko przynosi „dyplomatyczne” nagrody, a oburzenie spada na ich wroga? Każde udostępnione zdjęcie, każde skandowane hasło, wzmacnia ich wolę walki. Nasza empatia stała się ich najskuteczniejszą bronią. W efekcie ci, którzy udostępniają te obrazy, nie kończą wojny, lecz pomagają ją przedłużać.


Tego rodzaju propaganda nie potrzebuje kłamstw, wystarczy staranna selekcja i sprytne kadrowanie. Większość z nas nie jest ekspertami wojskowymi. Nie jesteśmy szkoleni, by rozpoznawać propagandę. Dorastaliśmy w bezpiecznych, dostatnich społeczeństwach, przez co jesteśmy szczególnie podatni na manipulację. Widzimy zbombardowany szpital i zakładamy najgorsze. Płaczące dziecko, bez wzmianki o polityce ludzkich tarcz. Martwe ciało, natychmiast określane jako efekt celowego ataku, zanim pojawią się jakiekolwiek fakty. Hamas o tym wie. Dlatego ubiera się jak cywile i chowa się między nimi, by wywołać oburzenie.


To wszystko nie neguje cierpienia w Gazie. Prawdziwe dzieci umierają. Rodziny są rozbijane. Matki opłakują dzieci. To właśnie czyni ten temat tak trudnym do poruszenia. Kwestionowanie narracji wydaje się bluźnierstwem, jakby zaprzeczało prawdziwemu bólowi. I dlatego ta emocjonalna waluta ma taką moc. Ci, którzy wykorzystują cierpienie, często robią to po to, by je przedłużyć. W wojnie obrazy są bronią. W świecie przesyconym mediami, rozeznanie nie jest obojętnością – to moralny obowiązek.


Najtrudniejsze do zaakceptowania dla ludzi kierujących się empatią jest to, że empatia może zostać uzbrojona. A reżimy takie jak Hamas i Iran doskonale to rozumieją. Oni znają zachodni kompas moralny lepiej niż my. Jedno zdjęcie może złamać ci serce. Tysiąc, streamowanych bez przerwy, może stworzyć ruch społeczny.


Zalewając nasze feedy umierającymi dziećmi, stajemy się bezwolną masą. Pokazując tylko jedną stronę, doprowadzamy do tego, że miliony ludzi machają flagą państwa będącego światowym liderem w egzekucjach nieletnich. Kwestionuj tę narrację, a nazwą cię potworem. Bez serca. Mordercą dzieci. Empatia stała się nowym testem moralnym. Nie zdasz – jesteś wykluczony.


W świecie pozbawionym wspólnego systemu moralnego zakorzenionego w religii, obowiązku czy tradycji, empatia stała się domyślną etyką i najwyższą wartością. A to czyni nas niebezpiecznie podatnymi na emocjonalną manipulację. Nasi wrogowie nie muszą nas pokonać militarnie. Wystarczy, że poruszą nas emocjonalnie.


Tymczasem Hamas używa dzieci jako ludzkich tarcz, rekrutuje je jako bojowników i nagrywa dla celów propagandowych. Iran wykonuje najwięcej egzekucji nieletnich na świecie, strzela do nastolatków na ulicach i wysyła 12-latków na wojny zagraniczne z plastikowymi „kluczami do nieba”.


W niektórych rejonach Jemenu dziewczynki w wieku 9 lat są zmuszane do brutalnych małżeństw. A mimo to najgłośniejsze głosy krzyczące „chrońcie dzieci” nie interesują się tymi historiami. Gdy o nich wspominam, oskarżają mnie o „whataboutism”, jakby współczucie miało limit.


Paradoksalnie ci sami ludzie, którzy odpowiadają „a co z Gazą?” gdy wspomina się izraelskie dziecko, nie mają problemu z ignorowaniem zbrodni w innych miejscach. Ich oburzenie już się wyczerpało. Spróbuj wspomnieć o Sudanie, gdzie śmierć dzieci jest jeszcze bardziej powszechna, a zostaniesz oskarżony o ten sam whataboutism, który oni sami uprawiają. Wyraź smutek z powodu izraelskiego dziecka, a usłyszysz chłodne wyliczenia: „W Gazie zginęło więcej.” Jakby opłakiwanie jednego dziecka wykluczało drugie. Jakby empatię należało reglamentować i poddawać moralnemu audytowi.


A gdy dopytasz – pojawiają się przewidywalne wymówki: „Obchodzi mnie tylko wojna finansowana z moich podatków”, jakby cierpienie miało znaczenie tylko wtedy, gdy winny jest Zachód. To zachodniocentryczne i wybiórcze oburzenie. A nawet według tej logiki, Zachód wspierał wiele innych konfliktów. Najechał Irak, podsyca wojnę domową w Jemenie, zbroił bojówki w Syrii. Po odarciu z usprawiedliwień pozostaje niewygodna prawda: oburzenie utrzymuje się tylko wtedy, gdy winę można zrzucić na Żydów.


Doszliśmy do punktu, w którym brak wystarczająco głośnej żałoby nad jedną wojną uznawany jest za moralne wykroczenie. Spokojna, wyważona analiza nie jest już szanowana, lecz potępiana jako emocjonalne wyjałowienie. Zaproponuj inne rozwiązanie, a nazwą cię zdrajcą. Wyraź niepokój wobec Hamasu – zarzucą ci brak troski o martwe dzieci. To kiepski żart, biorąc pod uwagę, że Hamas je rekrutuje, chowa się za nimi i strzela do nich, gdy próbują zdobyć jedzenie.


To logika równie emocjonalna, co błędna. Gdybyś naprawdę się przejmował, zgodziłbyś się ze mną. Jeśli się nie zgadzasz – znaczy, że ci nie zależy.


To potężna pułapka – nie tylko dlatego, że ludzie są emocjonalni, ale dlatego, że nasza kultura nagradza emocje bardziej niż myślenie. Zachodnie społeczeństwa były kiedyś oparte na wartościach rozumu, debaty i dowodów. Dziś traktujemy uczucia jako najwyższą formę prawdy. Ludzie chcą się czuć moralni. Mówią, że chcą końca cierpienia – ale kim byliby bez niego? Oburzenie nadaje im tożsamość. Żałoba daje cel. Pragną prostych złoczyńców i łatwych bohaterów. Odmów powtarzania haseł – jesteś oprawcą.


Trudna prawda jest taka, że udostępnianie horroru go nie zatrzymuje. Powtarzanie propagandy nie przynosi pokoju, lecz oddala go jeszcze bardziej. Głębokie przeżywanie nie jest tym samym co jasne myślenie, a tym bardziej – czynienie dobra.


Empatia ma znaczenie. Ale bez rozsądku sprowadza nas na manowce. Czasami to, co wydaje się najbardziej słuszne, wyrządza największe szkody.


Dopóki nie nauczymy się odróżniać jednego od drugiego, będziemy mylić emocje z etyką i chodzić w kółko, przekonani, że idziemy naprzód.


Link do oryginału:https://www.futureofjewish.com/p/its-easy-to-preach-peace-when-no

Future of Jewish, 28 czerwca 2025

Tłumaczenie: Chat GPT and me



Lucy Tabrizi

Pisze o sobie: Politycznie bezdomna, żegluje przez spolaryzowany świat polityki, historii, religii i starć miedzy wielkimi ideami.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2973 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Empatia to piękna rzecz – dopóki nie przestaje być piękna.   Tabrizi   2025-07-01
Wyciek informacji z CNN to desperacka próba zaprzeczenia zwycięstwu Izraela   Goldberg   2025-06-30
Przeczytaj konstytucję Iranu i rozbij reżim   i Bill Siegel   2025-06-28
Reakcje ONZ na ataki Iranu na izraelskich cywilów     2025-06-27
Wyobraź sobie, że Hitler pozostał nietknięty   Hoffman   2025-06-26
Kurdowie: zapomniany naród w świecie odurzonym wybiórczym oburzeniem   Finlayson   2025-06-26
Ataki Trumpa na Iran były sygnałem dla Chin   Greenfield   2025-06-25
Czas, którego nigdy nie zapomnimy   Chesler   2025-06-25
Od wtorku do wtorku minął tydzień   Koraszewski   2025-06-24
Iran jest z Ameryką w stanie wojny od 46 lat   Greenfield   2025-06-23
Nieznośna lekkość oporu: Granice nieposłuszeństwa obywatelskiego w cieniu antysyjonizmu i antysemityzmu   Walter   2025-06-21
Większość podstawowych elementów do przeprowadzenia rewolucji na Zachodzie już obecnie istnieje, ale jakiej rewolucji?   Fernandez   2025-06-21
Komiczny upadek kultu kefiji   O'Neill   2025-06-18
Izrael wykonuje brudną robotę za innych     2025-06-16
Logika i uprzedzenia: od starożytności do BBC   Tsalic   2025-06-13
Dlaczego administracja Trumpa sprzedaje broń państwom, które przodują w sponsorowaniu terroryzmu?   Williams   2025-06-13
Gaza – Palestyna - kalifat   Koraszewski   2025-06-12
Krzyż na drogę jachtowi głupków płynących z Gretą do Gazy   O'Neill   2025-06-11
Nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne   Koraszewski   2025-06-07
Antyizraelska prawica łączy się z proirańską lewicą   Smith   2025-06-07
To Amerykanie zmienią stanowisko, a nie Iran     2025-06-06
Antysemityzm należy badać jako poważną chorobę psychiczną   Hoffman   2025-06-05
Krytyka Izraela przez ONZ w sprawie pomocy dla Gazy dowodzi, że dobrze wiedzieli, iż Izrael nie okupował Gazy     2025-06-04
Krwawe oszczerstwo dociera do kolejki po chleb: fabrykowanie masakry w Rafah   Oz   2025-06-03
Wzniosłe zasady i sentymenty   Taheri   2025-06-01
Wywiad z Alanem Dershowitzem   Ruda   2025-05-31
List z Wydziału Praw Obywatelskich Departamentu Sprawiedliwości USA do Franceski Albanese   Terrell   2025-05-30
Najnowsza zbrodnia Izraela? Karmienie mieszkańców Gazy   O'Neill   2025-05-29
List otwarty do prezydenta Trumpa wzywający go do zapobieżenia irańskiemu arsenałowi nuklearnemu   I Andrew Stein   2025-05-28
„Nakba” nie jest naszym problemem   Cohen   2025-05-27
Gaza to więzienie na świeżym powietrzu. Jak śmiesz proponować komukolwiek, żeby wyjechał! (Z satyrycznej strony PreOccupied Territory)     2025-05-26
Iran używa strategii Korei Północnej — a USA znów dają się na to nabrać   Rafizadeh   2025-05-25
Human Rights Watch @HRW jest niemoralny     2025-05-25
Anglia, którą kiedyś szanowaliśmy   Haug   2025-05-24
List otwarty do dziennikarskiej braci   Koraszewski   2025-05-24
Wielką ironią jest to, że Stany Zjednoczone rezygnują z miękkiej siły, jednocześnie przyjmując prezenty od Kataru     2025-05-22
Achillesowa pięta inteligenta   Koraszewski   2025-05-20
Jak rozprzestrzenia się antysemicka nauka: wadliwa metodologia liczenia ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy jest promowana przez @TheEconomist     2025-05-19
Samer Berany: Nadszedł czas na przywrócenie Druzom autonomii – państwa, którego Turcy zawsze się bali   Oz   2025-05-17
Czy Unia Europejska rzeczywiście oczekuje, że radykalni islamiści mogą się zreformować?   Haug   2025-05-17
Turcja: masowe aresztowania, tortury, cenzura   Bulut   2025-05-16
Tętent galopujących wiadomości   Koraszewski   2025-05-15
Kącik Miłośników Językoznawstwa, czyli: co znaczy słowo "antysemityzm"?      Kerner   2025-05-15
Benjamin Netanjahu kontra Edward Said: globalna wojna o idee przebudzone   Taub   2025-05-14
Nielegalne przejmowanie ziemi przez Europę   Rhea   2025-05-12
Siedem największych kłamstw na temat działań Izraela i Sił Obronnych Izraela w Gazie   i Arsen Ostrovsky   2025-05-09
Krótka historia antysemityzmu jako sygnalizacji cnoty     2025-05-07
Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii potwierdza, że kobiety istnieją   Greenfield   2025-05-07
Malowane papugi na plafonie jak długi   Koraszewski   2025-05-05
Koszmarne dziedzictwo kolonializmu   Koraszewski   2025-05-02
Departament Sprawiedliwości stwierdza, że UNRWA może zostać pozwana przed amerykańskim sądem   Fitzgerald   2025-05-02
„Guardian” przedstawia antysemityzm na kampusach jako wytwór naszej wyobraźni   Levick   2025-04-29
Zachód znów wpada w pułapkę Iranu   Rafizadeh   2025-04-28
Jak ekstremizm maszeruje bez przeszkód   Bryen   2025-04-28
Vermont, Mohsem Mahdawi i tabun użytecznych idiotów   Collier   2025-04-25
Azerbejdżan: rozszerzenie Porozumień Abrahamowych   Sherman   2025-04-24
Dwa pełne lata piekła w Sudanie   Fernandez   2025-04-23
Szalona kampania mająca na celu dekryminalizację Hamasu   O'Neill   2025-04-21
Najnowsza próba podważenia Izraela? Wykorzystywanie palestyńskich chrześcijan   Bard   2025-04-20
Sytuacja kryzysowa kanadyjskich Żydów   Hecht   2025-04-19
Sahel: rodzące się centrum globalnego islamizmu   Haug   2025-04-19
Drodzy uprzejmi Żydzi i inni o mentalności „Nie chcę się do tego mieszać”:To nie działa.   Finlayson   2025-04-17
Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem   Bard   2025-04-17
Biesy napadają raz jeszcze   Koraszewski   2025-04-16
Zapomniana wojna w Sudanie ujawnia nieludzkość izraelofobii   O'Neill   2025-04-16
Zastosowanie żydowskiej perspektywy etycznej do zidentyfikowania i ujawnienia stronniczości mediów (znowu @NYTimes)     2025-04-15
Żydowska etyka polityczna: projekt dla sprawiedliwych     2025-04-14
Realistyczne spojrzenie na kolonializm osadniczy   Finlayson   2025-04-14
Ramy uniwersalnej etyki żydowskiej     2025-04-13
Trump i pułapka Najwyższego Przywódcy   Taheri   2025-04-13
Antyglobalista w Białym Domku   Koraszewski   2025-04-12
Etyka żydowska: wróg każdej wadliwej filozofii     2025-04-11
Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże   Abdul-Hussain   2025-04-10
Wojna ONZ z sukcesem Żydów     2025-04-10
Ludobójcza krucjata Iranu     2025-04-09
Trzydzieści lat temu Izrael deportował przywódców Hamasu. Świat zmusił Izrael do przyjęcia ich z powrotem   Greenfield   2025-04-09
Turcja idzie w ślady demokracji z tradycjami   Koraszewski   2025-04-08
Nazistowski supersesjonizm: unicestwienie żydowskiej „antyrasy”     2025-04-08
Wojna socjalizmu z Żydami – od Marksa do dzisiaj     2025-04-07
Zbrodnia to niesłychana   Koraszewski   2025-04-06
Czy rząd USA ma prawo stawiać warunki finansując uniwersytety?   Dershowitz   2025-04-05
Palestyńscy mężczyźni dopuszczają się przemocy wobec kobiet, ale winą obarcza się Izrael   Levick   2025-04-05
Turcja: moment neoosmański   Fernandez   2025-04-04
Jak świecki progresywizm stał się moralnie regresywny     2025-04-04
Samą istotą palestynizmu jest supersesjonizm     2025-04-03
Zawsze przyczyna, nigdy skutek   Malicki   2025-04-02
Tożsamość w czasach zarazy   Koraszewski   2025-04-01
Sprawiedliwość społeczna i supersesjonizm     2025-04-01
Gaza, Trump, prawda i… „transfer”   Sherman   2025-03-31
Nie ma różnicy między “politykami” Hamasu a jego terrorystami   Toameh   2025-03-30
UE musi przestać podważać starania o uratowanie jej samej   Rafizadeh   2025-03-29
Rządy terroru w Bangladeszu: w stronę kolejnego islamistycznego centrum w Azji Południowej?   Bulut   2025-03-28
Jednolita teoria pola antysemityzmu     2025-03-27
Irak: Nieustające ataki na Jazydów   Bulut   2025-03-26
Dają nam słowo Hamasu, że piszą prawdę i tylko prawdę   Koraszewski   2025-03-26
Nie licz na to, że Arabowie odbudują Gazę lub pomogą Palestyńczykom   Toameh   2025-03-25
Jedna wojna ale w różnych odsłonach   Bryen   2025-03-23
Sieć kłamstw Hamasu i współudział mediów (w tym @NYTimes)     2025-03-22
Najwyższy czas usunąć biurokrację ONZ sprzyjającą Hamasowi   Cohen   2025-03-21
Palestyńczycy: “Giniemy z powodu Hamasu”   Toameh   2025-03-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk