Oto znaleziona w Internecie opinia o czarnej zarazie odnośnie tego, co Jędraszewski wydalił z siebie na temat sprzeczności ekologii z „biblią”, moim zdaniem bardzo trafna:
„Nie dość, że sutannowi i habitowi śmierdziele zrobili z Polski państwo klerykalno-wyznaniowe , to jeszcze chcą z Niej zrobić kraj brudny i śmierdzący.
Ten wiersz dedykuję Jędraszewskiemu i pozostałym klechom równie śmierdzącym jak on brudasom w koloratkach i w habitach:
„Raz na spacerze mimochodem
Pan Brud się spotkał z panem Smrodem.
Pan Smród ramiona rozwarł swe:
- Ach jak mi miło, panie B.!
Pan Brud miał oczy pełne łez:
- Ach, jak się cieszę, panie S.!
I poszli razem naszym krajem,
Komplementując się nawzajem
- Dla mnie - kolego - to, co cudne,
Musi być przede wszystkim brudne.
- A ja zaś śmiem to głośno twierdzić,
To bywa cudne, co mi śmierdzi.
A już największym w świecie cudem
Jest mieszanina smrodu z brudem!
Wie pan - kolego - dla mnie czystość
To bujda, mrzonka, pełna mglistość.
A dla mnie znowu, proszę pana,
To rzecz zupełnie niesłychana.
To przecież można umrzeć z nudów,
Gdy nie ma smrodu albo brudu!
Na szczęście (tu dziękować Bozi!)
Ta klęska jeszcze nam nie grozi
I nie tak prędko (mam nadzieję!)
Wszystko dokoła oczyścieje.
My mamy wszędzie swoich ludzi:
Połowa smrodzi, reszta brudzi!”
/Ludwik Jerzy Kern/