Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 13:41

« Poprzedni Następny »


Lotosowe szaleństwo


Paulina Łopatniuk 2018-12-22

<span>Kwiat lotosu Nelumbo nucifera; Peripitus, CC BY-SA 4.0, </span>https://en.wikipedia.org/wiki/Nelumbo
Kwiat lotosu Nelumbo nucifera; Peripitus, CC BY-SA 4.0, https://en.wikipedia.org/wiki/Nelumbo

porodach lotosowych usłyszałam po raz pierwszy niecałą dekadę temu. Opisywana w lokalnej prasiehistoria pary, która – powołując się na swoje przekonania religijne – nie wyraziła zgody na przecięcie pępowiny po narodzinach syna, zwróciła moją uwagę i wciągnęła w temat. Zaskoczony ordynator byłby może nawet skłonny zaakceptować ekscentryczne żądania rodziców, sytuacja jednak nieco się skomplikowała.

Zaniepokojona ryzykiem infekcji ekipa medyczna nie zdołała mimo pomocy psychiatrów skłonić rodziców malucha do wyrażenia zgody na procedurę. Rzecz ostatecznie trafiła w trybie pilnym do sądu rodzinnego, który nakazał lekarzom wykonanie zabiegu wbrew woli rodziców – nic w tym w sumie dziwnego, zwłaszcza że podwyższony poziom białych krwinek noworodka niejako wspierał obawy zespołu szpitalnego.  Ostatecznie pępowinę odcięto 13 godzin po porodzie – decyzja sądu przełamała opór opiekunów. Skąd upór pary? Tygodnik Zamojski cytował ich wypowiedzi: Jeżeli pępowina jest odcinana zaraz po porodzie, to dusza musi gwałtownie opuścić łożysko. My pozwoliliśmy jej na łagodniejsze przejście. To argument powtarzający się często na stronach propagujących podobne praktyki. Ale moment, wróćmy do samego łożyska. A właściwie do popłodu.

Krwisty pokryty błonami płodowymi pulpet; Inferis, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/wiki/Placenta#/media/File:Placenta_held.jpg
Krwisty pokryty błonami płodowymi pulpet; Inferis, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/wiki/Placenta#/media/File:Placenta_held.jpg

Wiecie jak zbudowany jest ludzki popłód? Sama płyta łożyskowa, to, co kojarzycie najprawdopodobniej jako łożysko, to taki krwawy pulpet (trudno nie skojarzyć z “tragicznym krwawym kotlecikiem” z pewnej powieści młodzieżowej). Z jednej strony pokryty błonami płodowymi, z wyciągniętą w stronę płodu pępowiną, z drugiej – wgryzający się we współtworzącą go ścianę macicy. A na przekroju gęsta, zbita, krwista gąbka. Łożyskową gąbkę tworzą rozgałęziające się kosmki łożyskowe, wypustki powstające z jednej z błon płodowych (kosmówki) – zdjęcie mikroskopowe kosmków pojawiało się już kiedyś w jednym z tekstów blogowych. Wewnątrz kosmków biegną sobie drobne naczynia krwionośne pełne krwinek płodowych. Krew ciężarnej od krwi płodu oddziela pokrywająca kosmki warstwa trofoblastu, tkanka łączna wnętrza kosmkowych wysepek/wypustek oraz wyścielający naczynia kosmkowe śródbłonek – czyli trzy warstewki; u innych niż człowiek gatunków zwierząt barierę tę może tworzyć odpowiednio mniej lub więcej składowych, podobnie jak i całe łożysko innych ssaków może mieć zupełnie inną aniżeli ludzka formę. Ale to już materiał na inną opowieść.

<span>Łożysko, powierzchnia od strony ściany macicy; Jason Rust, CC BY-NC-ND 2.0, </span>https://www.flickr.com/photos/rustyparts/2912304239/
Łożysko, powierzchnia od strony ściany macicy; Jason Rust, CC BY-NC-ND 2.0, https://www.flickr.com/photos/rustyparts/2912304239/

Cała ta dość skomplikowana krwista struktura współtworzona przez tkanki ciężarnej i płodu ma w każdym razie – pomijając wytwarzanie pewnych hormonów – służyć zaopatrzeniu rozwijającego się płodu w potrzebne mu produkty i odprowadzeniu odeń zbędnych lub szkodliwych metabolitów. Oczywiście nie wszystko zawsze idzie jak powinno – czasem w grę wchodzą różnorakie nieprawidłowości rozwojowe,  niekiedy drogą łożyskową przechodzą także rzeczy niekoniecznie pożądane (dość wspomnieć o infekcjach – zarówno kiła, jak i różyczka wrodzona nadal się zdarzają), z drugiej strony niekiedy przewędrowują również dodatkowe bonusy (wspomnijmy chociażby o szczepieniach ciężarnych), wszystko to jednak przestaje mieć znaczenie wraz z nadejściem porodu. Łożysko kończy swą przydatność. Przynajmniej dla medycyny. Niektórzy jednak łakną czegoś więcej i w coś więcej wierzą. Tu przechodzimy do psychologii, tu też przechodzimy do magii i do rytuałów. I między innymi do porodów lotosowych.

<span>Zaciśnięta pępowina jeszcze przed odcięciem; zdjęcie na wolnej licencji, </span>https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Umbilicalcord.jpg
Zaciśnięta pępowina jeszcze przed odcięciem; zdjęcie na wolnej licencji, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Umbilicalcord.jpg

Po porodzie pępowinę zwykło się przecinać. Łożysko w tym momencie z istotnego narządu staje się odpadem medycznym albo – w razie jakichkolwiek nieprawidłowości – wędruje do lokalnego zakładu patomorfologii – w końcu tak płyta łożyskowa, jak i pępowina potrafią być być siedliskiem najróżniejszych patologii, także nowotworowych. Choć praktyka pozostawiania dziecku pępowiny z łożyskiem aż do momentu samoistnego ich oddzielenia się znana jest antropologii (choć nadal uchodzi za rzadką) – propagatorzy/rki lubią powoływać się na lokalne zwyczaje plemienne z Australii czy Indonezji, moda na nie w naszej okolicy sięga tak naprawdę lat siedemdziesiatych. Otóż w 1974 roku pewna pielęgniarka, uchodząca jednocześnie za (sic!) jasnowidzkę, Claire Lotus Day, przeczytawszy o podobnym zjawisku obserwowanym u niektórych małp człekokształtnych, zadeklarowała, iż dzięki swemu darowi jasnowidzenia odczuwa astralne wibracje przecinanej pępowiny oraz ból i krzywdę psychiczną okaleczanego rzekomo w taki sposób dziecka. Będąca akurat w ciąży Claire postanowiła z okaleczającym procederem walczyć. I w przypadku swojego porodu dało jej się ten plan wyegzekwować. Twierdzenia Claire – jako prekursorki lotosowych porodów – pobrzmiewają w większości tłumaczeń, z jakimi się obecnie zetkniecie, nurkując w otchłaniach internetu. Nie przecinamy zatem pępowiny, ponieważ łożysko jest duchowym bliźnięciem dziecka, dzieli z nim aurę, odcięcie go równoznaczne jest z okaleczeniem duszy malucha. Jest odpępnienie nazbyt brutalną ingerencją w rozwój duchowy noworodka, przerywa przepływy energetyczne, niszczy mistyczną więź, zakłóca harmonię. Na pewno przy odrobinie wyobraźni dopiszecie sobie całą litanię podobnych w formie i treści wniosków. W każdym razie, jeśli nie chcecie okaleczać noworodkowej duszy, w żadnym razie nie przecinajcie pępowiny. Przy czym nie zrozummy się źle. Nie mówimy tu o opóźnionym odpępnieniu – to akurat zupełnie zwyczajna procedura medyczna. Wcale nie postuluję, by sznur pępowinowy odcinać natychmiast. Dysponujemy całkiem niezłymi papierami potwierdzającymi, że warto chwilę odczekać, poświadczającymi wymierne korzyści procedury zarówno u wcześniaków, jak i u dzieci urodzonych o czasie. Ale nie mówimy tu o lotosowym opóźnieniu kilkudniowym – poruszamy się raczej w zakresie sekund i minut. Co zaś postulują “lotosowi rodzice”? By zapewnić dziecku harmonię, by nie zrywać jego mistycznych więzów z płytą łożyskową i nie zabierać mu duchowego bliźnięcia drzemiącego w naszym krwistym pulpecie każą czekać aż pulpet sam odpadnie. Trochę jak w starym dowcipie. “Proszę podskoczyć. O, widzi pan, samo odpadło.”

Rzeczywiście, pozostawione sobie łożysko z czasem oddzieli się od ciałka znajdującego się na drugim końcu pępowiny. Sznur pępowinowy buduje – poza naczyniami pępowinowymi – szczególna luźna tkanka zwana galaretą Whartona i z czasem – zależnie od temperatury i wilgotności otoczenia – całość obkurczy się, obeschnie, wreszcie odpadnie. Tyle że to potrwa. Zwykle wspomina się o kilku dniach, niekiedy rzecz przedłuża się do ponad dziecięciu nawet. Tymczasem “duchowe bliźnię dziecka” wisi sobie martwe na końcu obsychającego sznurka i podgniwa. I nie, nie o zastrzeżenia estetyczne mi chodzi, jak od czasu do czasu sugerują entuzjaści/tki lotosowych porodów. Samo łożysko nie budzi we mnie żadnych negatywnych emocji – generalnie człowiek jest jednym z nielicznych ssaków, które swojego po prostu nie spożywa po porodzie – tzn. w większości przypadków nie spożywa, placentofagia to kolejny modny okołołożyskowy trend praktykowany przez niektóre rodzące lub ich rodziny. Jest też łożysko podobno znakomitym materiałem do produkcji kosmetyków (nie, nie wykorzystujemy w ten sposób popłodów przychodzących do zakładu na badania – pamiętajcie, że w większości przychodzą one zalane formaliną, a naprawdę nie chcecie wsmarowywać sobie formaliny w skórę). Ale po paru dniach, o których wspominają źródła, łożysko to już nie krwawy kotlecik, tylko, że tak się nieładnie wyrażę, kawał gnijącego ochłapu, ewentualnie przy odrobinie szczęścia podeschnięte truchełko – zależnie od lokalnych warunków środowiskowych. Taka pełna skrzepów mumijka.

<span>Kryształowy pucharek wypełniony łożyskiem wygląda nawet apetycznie; KellyPhD, CC BY-SA 3.0, </span>https://en.wikipedia.org/wiki/Lotus_birth#/media/File:Merlin_Lotus_Birth_2006.jpg
Kryształowy pucharek wypełniony łożyskiem wygląda nawet apetycznie; KellyPhD, CC BY-SA 3.0, https://en.wikipedia.org/wiki/Lotus_birth#/media/File:Merlin_Lotus_Birth_2006.jpg

Nie może być, powiecie – przecież ludzie nie chcieliby, by ich dziecku zwisał z brzucha gnijący ochłapek. Ależ możliwe – szybki spacer przez wyszukiwarki internetowe zapozna was z zawiłościami lotosowych biznesów, pozwoli za odpowiednia kwotę zaopatrzyć się w specjalne woreczki lub pieluszki, bogato niekiedy zdobione, ręcznie robione z “naturalnych” materiałów, w których można ochłapka na końcu pępowiny zdeponować, internet zaoferuje też specjalne mieszanki suszonych ziół i kwiatów mających  “zabić naturalną woń rozkładu”. Zderzycie się z całymi albumami fotografii noworodków leżących w łóżeczkach, wtulonych w kocyki czy rodzicielskie ramiona u boku podsychających łożysk, łożysk ułożonych obok dzieci w garnkach, miskach, kryształowych salaterkach, do wyboru, do koloru. Takie łożysko w garnku posypane kwieciem niczym parmezanem… Nieomalże gotowy obiad. Oddam sprawiedliwość lotosowym środowiskom – wiele spośród nich zaleca obmycie wpierw obumierającego narządu ze skrzepów i przepłukanie słoną wodą celem lekkiego zakonserwowania – trudno mi ocenić czy zapeklowanie duchowego bliźnięcia nie wpływa negatywnie na mistyczną więź. Widać nie bardzo.

Nie o względy estetyczne jednak chodzi, powtórzę. Ja nikomu w garnek nie zaglądam; problem w tym, że na drugim końcu ochłapka znajduje się doczepione nie tylko duchową więzią dziecko, którego nikt nie pytał czy chce być przedmiotem eksperymentu magicznego.


Jeszcze do niedawna obawy związane z ryzykiem infekcji były tylko rozsądnym wnioskiem, bez danych, którymi można by się podeprzeć. W końcu martwe i rozpadające się tkanki to świetne podłoże dla mikrobów – nic dziwnego, że taki ochłapek nie budzi powszechnego zachwytu w medykach i medyczkach. Porody lotosowe doczekały się nawet oficjalnego ostrzegającego przed infekcjami stanowiska RCOG (Royal College of Obstetricians and Gynaecologists), badań jednak nie było. Dużych nadal nie ma i pewnie długo nie będzie. Sama procedura na szczęście jest raczej niszowa, decydujące się na nią środowiska zaś niekoniecznie chętne będą do współpracy z kręgami medycznymi. Nieprzypadkowo w jednej z serii opisywanych w literaturze przypadków jedynie jedno dziecko zostało zaszczepione. Dużych badań zatem nie należy się spodziewać, jednak zaczynają się pojawiać w literaturze fachowej opisy przypadków. Ten, który wzburzył szczególnie Amy Tuteur piszącą bloga The Skeptical OB i przypomniał mi o problemie, to historia dwudziestogodzinnego dziecka, które (po porodzie domowym, lotosowym oczywiście) przywiezione zostało do szpitala z trudnościami z oddychaniem, ostatecznie zaś zostało tam na sześć tygodni z powodu sepsy powikłanej zapaleniem wsierdzia, przy czym innych aniżeli pozostawione dziecku łożysko wrót infekcji nie zdołano się doszukać. Dożylna antybiotykoterapia okazała się na szczęście skuteczna, ale – jak to nieco złośliwie zauważa ginekolożka – pewnym paradoksem jest, że matka noworodka chcąc zapewnić dziecku możliwie “naturalne” warunki i harmonię duchową, najprawdopodobniej zafundowała mu dużo bliższy kontakt z współczesną medycyną i dużo głębsze interwencje niż to zazwyczaj bywa podczas standardowych porodów szpitalnych.


Przyjmuję oczywiście argument, że dla ludzi rytuały bywają ważne, że niektórym niezbędna jest szczypta mistyczności, posmak niesamowitości, że zamknięcie pewnych spraw wiele czasem daje, a zrobienie z łożyskiem czegoś więcej niż to się zazwyczaj czyni z odpadami medycznymi może stanowić takie właśnie domknięcie jakiegoś etapu życia, symbol wejścia na nową ścieżkę, etc, pewnie więcej ma tu do powiedzenia psychologia. Ludzie jedzą łożyska? No niech już sobie jedzą, skoro takę czują potrzebę, o ile akurat nie jest konieczna ocena histopatologiczna narządu. Zakopują je i urządzają im uroczyste pochówki? Skoro ich to uszczęśliwia… Sadzą nad nimi drzewa owocowe? Czemu nie. Drzewa się przydają. Drzewa są ważne. Sadźmy je choćby i nad odpadami medycznymi. Przechowują na pamiątkę krwiste odbitki? Szyją misie z błon płodowych? Konserwują żywicą i wykonują drobne przedmioty użytku codziennego? Cóż, ludzie robią różne rzeczy. Póki są to rzeczy nieszkodliwe, nie ma co się oburzać. Żyj i daj żyć innym, jak mawiają. Ale porody lotosowe akurat nie zawsze są nieszkodliwe – przehandlowują bezpieczeństwo dziecka za rzekome (mało namacalne) korzyści duchowe. To już lepiej uszyjcie sobie łożyskowego misia albo zróbcie popłodowy gulasz. Istnieją nawet całe książki z przepisami kulinarnymi. Smacznego.


Inspiracją do tego konkretnego tekstu były mi Amy Tuteur i Jen Gunter, ginekolożki i blogerki oraz ich blognotki.


(Przypominam też, że patologów możecie śledzić również na fejsbuku – warto tam zaglądać, bo strona jest codziennie aktualizowana)


Literatura:


Umbilical Cord Nonseverance and Adverse Neonatal Outcomes
. BR Ittleman, KR German, E Scott, V Walker, VJ Flaherman, J Szabo, JB Beavers; Clinical Pediatrics 2018; Oct 3:9922818805243. doi: 10.1177/0009922818805243. [Epub ahead of print]

Lotus Birth: A Case Series Report on Umbilical Nonseverance. KK Monroe, A Rubin, KP Mychaliska, M Skoczylas, HL Burrows; Clinical Pediatrics 2019;58(1):88-94

Lotus Birth Associated With Idiopathic Neonatal Hepatitis. A Tricarico, V Bianco, AR Di Biase, L Iughetti, F Ferrari, A Berardi; Pediatrics and Neonatology 2017;58(3):281-282

Staphylococcus lugdunensis sepsis and endocarditis in a newborn following lotus birth. BR Ittleman, JS Szabo; Cardiology in the Young 2018 Nov;28(11):1367-1369

More Than Clinical Waste? Placenta Rituals Among Australian Home-Birthing Women. E Burns; The Journal of perinatal education 2014;23(1):41-9

RCOG statement on umbilical non-severance or “lotus birth”. The Royal College of Obstetricians and Gynaecologists (RCOG) 2008

ALTERNATIVE BIRTHING PRACTICES INCREASE RISK OF INFECTION. KA BRYANT; PEDIATRIC NEWS, AUGUST 14, 2017

When parents say “no” to newborn nursery protocols. K Monroe, MS Skoczylas, HL Burrows; Contemporary PediatricsJan 1, 2018



Paulina Łopatniuk


Lekarka ze specjalizacją z patomorfologii, pasjonatka popularyzacji nauki, współtwórczyni strony poświęconej nowinkom naukowym Nauka głupcze, ateistka, feministka. Prowadzi blog naukowy Patolodzy na klatce.
 

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nauka

Znalezionych 1479 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Opadający liść, latający smok   Yong   2015-01-10
Nowotwory są konsekwencją wieku, a nie grzechu   Ridley   2015-01-11
Lekcja ewolucji: specjacja w akcji!   Coyne   2015-01-12
Epidemiologia   Feldman   2015-01-13
Aquilops, mały dinozaur, który wiele mógł   Farke   2015-01-15
Mózgi dwudysznych wcale nie są nudne   Farke   2015-01-18
Nasi przyjaźni rozkładacze drożdży   Yong   2015-01-19
Rok 2014 był świetny dla Hupehsuchia   Farke   2015-01-24
Czy mikrobiom może się zbuntować?   Zimmer   2015-01-28
Moje życie zwolennika łagodnego ocieplenia   Ridley   2015-01-29
Dan Brown - akomodacjonista   Coyne   2015-01-31
Towarzyskim małpom w zimie jest cieplej   Yong   2015-02-01
Miejsce dla Hallucigenii   Łopatniuk   2015-02-08
Frankenstein dziś  nie może wyjść i się bawić   Zimmer   2015-02-11
Skaczący DNA i ewolucja ciąży   Yong   2015-02-12
Mitochondrialna donacja jest cudowną możliwością   Ridley   2015-02-13
O pochodzeniu kolorowych twarzy małp   Yong   2015-02-16
Mimikra chemiczna u mszyc   Coyne   2015-02-19
Ogon ćmy i nietoperze   Coyne   2015-02-23
Nasze wewnętrzne wirusy: obecne od 40 milionów lat   Zimmer   2015-02-27
Jak wirus odry stał się mistrzem zarażania   Zimmer   2015-03-01
Łowienie mikrobów u podstaw niedożywienia   Yong   2015-03-03
Astrocyty tworzą nowe neurony po udarze   Łopatniuk   2015-03-04
Trzecia droga ewolucji? Nie sądzę   Coyne   2015-03-05
Nie igraj z odrą   Łopatniuk   2015-03-06
Myszy z wszczepionym ludzkim DNA mają większe mózgi   Yong   2015-03-09
Pasożytnicze osy zarażone kontrolującymi umysł wirusami   Zimmer   2015-03-10
Twój spadek po przodkach, drogi strunowcu   Łopatniuk   2015-03-12
Modliszka storczykowa: czy upodabnia się do storczyka?   Coyne   2015-03-13
Ebola przenoszona drogą kropelkową?   Zimmer   2015-03-17
Woda odskakuje od skóry gekona   Yong   2015-03-19
Czerwonogłowe muchy   Naskręcki   2015-03-22
Porywacze mitochondriów   Łopatniuk   2015-03-23
Jesteśmy błyskawicznymi rozgryzaczami liczb   Zimmer   2015-03-24
Seks paproci i kreacjoniści   Coyne   2015-03-27
Piersi i jajniki, czyli rak i święto błaznów   Łopatniuk   2015-03-28
Walenie po niewłaściwej stronie świata   Zimmer   2015-03-31
Paliwa kopalne nie są wyczerpane, nie są przestarzałe, nie są złe   Ridley   2015-04-01
Francis Crick był niesamowitym geniuszem   Coyne   2015-04-02
Matrioszki, czyli płód w płodzie (fetus in fetu)   Łopatniuk   2015-04-03
Jak ryba łyka pokarm na lądzie?   Yong   2015-04-04
Dobór krewniaczy pozostaje wartościowym narzędziem   Coyne   2015-04-06
Malaria pachnąca cytryną    Zimmer   2015-04-07
Nowotwory sprzed tysiącleci   Łopatniuk   2015-04-08
Nowa i dziwaczna, zmieniająca kształt żaba   Coyne   2015-04-10
Czy mleko matek może odżywiać manipulujące umysłem mikroby?   Yong   2015-04-14
Wczesna aborcja farmakologiczna – skuteczna i bezpieczna, a w Arizonie w dodatku – odwracalna   Łopatniuk   2015-04-15
Małpo ty moja   Koraszewski   2015-04-17
Jak często geny przeskakują między gatunkami?   Coyne   2015-04-18
Młode mysie matki i oksytocyna   Yong   2015-04-21
Ciąg dalszy sporu o dobór grupowy   Coyne   2015-04-22
Jak psy zdobywają nasze serca?   Yong   2015-04-23
Niebo gwiaździste nade mną   Łopatniuk   2015-04-24
Żywotne pytanie   Ridley   2015-04-25
Czy rozum jest “większy niż nauka”? Kiepska próba deprecjonowania nauki   Coyne   2015-04-28
Kiedy Darwin spotkał inną małpę   Zimmer   2015-04-30
Redagowanie ludzkich embrionów: Pierwsze próby   Zimmer   2015-05-04
Robaki i rak   Łopatniuk   2015-05-09
Nowe skamieniałości: najwcześniejszy na świecie znany ptak   Coyne   2015-05-12
Pradawny DNA czyni z prehistorii otwartą książkę   Ridley   2015-05-13
Chiński dinozaur miał skrzydła jak nietoperz i pióra   Yong   2015-05-14
Czy człowiek musiał wyewoluować?   Coyne   2015-05-15
Gigantyczne walenie mają super elastyczne nerwy   Yong   2015-05-18
Znikające badaczki, czyli Sophie Spitz była kobietą   Łopatniuk   2015-05-21
Bambusowi matematycy   Zimmer   2015-05-25
Pierwsza znana ryba ciepłokrwista   Coyne   2015-05-27
Puszek kłębuszek, zdobywca serduszek   Łopatniuk   2015-05-28
Jak powiększyć kapitał naturalny   Ridley   2015-05-30
Symbiotyczna katastrofa długoletniej cykady   Yong   2015-06-02
Przypuszczalnie złamana kość    Coyne   2015-06-04
Tajemnica kangurzych adopcji   Zimmer   2015-06-05
Proszalne mruczenie kota zawiera płacz, dźwięk bardziej naglący i nieprzyjemny niż normalne mruczenie   Coyne   2015-06-09
Jak afrykańskie obszary trawiaste utrzymują tak wiele roślinożernych?   Yong   2015-06-11
Co tam, panie, w anatomii, czyli mózg, naczynia limfatyczne i inne drobiazgi   Łopatniuk   2015-06-13
Uratujmy producentów zombi!   Zimmer   2015-06-15
Mikrob, który dokonał inwazji karaibskich raf koralowych   Yong   2015-06-16
Ekomodernizm i zrównoważona intensyfikacja     2015-06-17
Kości! Wszędzie kości!   Łopatniuk   2015-06-20
Cud? Ryba-piła urodzona z dziewiczej matki   Coyne   2015-06-23
Rozproszony potencjał umysłowy owadów społecznych   Yong   2015-06-27
Jak i dlaczego ta gąsienica gwiżdże?   Coyne   2015-06-30
Co mamy zrobić z neuroróżnorodnością?   Coyne   2015-07-02
Ser z czekoladą, czyli w kuchni u patologów   Łopatniuk   2015-07-04
Nadajniki GPS zapowiadają nową epokę w badaniu zachowań zwierząt   Yong   2015-07-06
Seksizm w nauce: czy Watson i Crick naprawdę ukradli dane Rosalind Franklin?   Cobb   2015-07-07
Pielęgnice z jeziora w Kamerunie prawdopodobnie nie podlegały specjacji sympatrycznej: Część 1   Coyne   2015-07-09
Pielęgnice z jeziora w Kamerunie prawdopodobnie nie podlegały specjacji sympatrycznej: Część  2   Coyne   2015-07-10
Nowotwory spoza pakietu, czyli nie tylko czerniak   Łopatniuk   2015-07-11
Photoshop czy nie photoshop?   Naskręcki   2015-07-13
Gatunki inwazyjne są największym powodem wymierania   Ridley   2015-07-14
Depresja inbredowa u człowieka   Mayer   2015-07-15
Rozmowy między dzbanecznikiem a nietoperzem   Yong   2015-07-16
Zdumiewająca historia dwóch par bliźniąt   Coyne   2015-07-17
Ten chrząszcz niszczy twoją kawę przy pomocy bakterii   Yong   2015-07-22
Co wojny o klimat zrobiły nauce   Ridley   2015-07-23
Zabójcy z bagien   Naskręcki   2015-07-25
Jak olbrzymie krewetki mogą zwalczać chorobę tropikalną i biedę   Yong   2015-07-28
Ostrogony nie są naprawdę “żywymi skamieniałościami”    Coyne   2015-07-29
Czworonożny wąż   Mayer   2015-07-30
Gwałtownie ocieplający się klimat wywołał rewolucję megafauny   Yong   2015-07-31

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk