Dzięki Aussie Dave z Israellycool właśnie obejrzeliśmy krótki film wideo, który na pierwszy rzut oka opowiada o konfiskacie własności arabskiej przez policję izraelską. Zaczęło się to od Coreya Gil-Shustera, który prowadzi wywiady z ludźmi do swojego projektu Ask an Israeli/Ask a Palestinian i natrafił na film na kanale dla miłośników zwierząt.
Według suchego opisu jest to klip filmowany niedawno przez kogoś z policji izraelskiej, który drastycznie pokazuje maltretowanie zaniedbanego i bardzo pokaleczonego osiołka. I przestraszonego, rozgniewanego, sfrustrowanego chłopca, odpowiedzialnego za zwierzę. Oraz zwierzę uratowane przed powolną i okropną śmiercią dzięki interwencji dorosłych z Gwiazdą Dawida na mundurach.
Dave przytacza Coreya, zauważając znaczenie tego, co pokazuje ten film, poza samym okrucieństwem wobec zwierzęcia i dotyka prawd, które są kluczowe dla wielopokoleniowego konfliktu arabsko-izraelskiego. Parafrazując słowa Coreya:
Arabskie dziecko w wieku 11 lat z Zachodniego Brzegu zostaje wyprawione samo do Izraela do nielegalnej pracy, niemal z pewnością przez swoją ubogą rodzinę. Mógł zostać ranny lub zabity. I z pewnością jest naruszeniem prawa robienie czegoś takiego dziecku w jego wieku.
Po jego zachowaniu, kiedy angażuje się policja, można wywnioskować, że jest bity w domu i przypuszczalnie zostanie pobity jeszcze bardziej za stracenie osiołka i zostawienie go syjonistom.
Oraz, że "z czasemto wideo zostanie tak zmontowane, by pokazać, że Izraelczycy kradną osiołka palestyńskiemu dziecku”.
Dave dodaje, że "pokazuje to współczucie izraelskich policjantów wobec tego nielegalnego gościa w Izraelu, mimo że maltretował on osiołka i nie kooperuje z nimi”. Oczywiście ma rację. Mógłby również wspomnieć ich godną podziwu cierpliwość i wyrozumiałość.
Ale jest tu jeszcze ten aspekt:
Głęboko cyniczne i często zagrażające życiu maltretowanie i wykorzystywanie palestyńskich dzieci arabskich jest nie tylko dobrze udokumentowaną rzeczywistością. Jest to także jedna z tych kłopotliwych stron konfliktu, która powoduje, że organy praw człowieka – te, które w każdym innym wypadku krzyczałby pod niebiosa w proteście – nagle tracą głos i wpatrują się w sufit, nucąc coś pod nosem.
Demaskujące milczenie kwitnącego, wielomiliardowego przemysłu praw dziecka wobec tego, co palestyńskim dzieciom arabskim robi ich rządząca klika, jest klarownym wyrazem ich priorytetów i ideologii stanowiącej motyw głównych działaczy i zarządzających tymi organizacjami charytatywnymi i NGO. Jest to skandal, który powinien przyciągać więcej uwagi niż na przykład, ukradziony akapit w przemówieniu żony polityka. Ale na ten dramat media nie znajdują miejsca.
W wieku Twittera, Facebooka, YouTube i Instagram z pewnością nie mogą powiedzieć, że nie wiedzą. Postanowili o to nie dbać, nie interweniować i nie robić tego, czego chcą ludzie dający datki na ich organizacje. Zamiast tego sprzymierzają się z ponurą i znajomą narracją, która, absurdalnie przypisuje winę za "palestyńskie cierpienia" "okupacji" (jak to robi brytyjska Izba Lordów w reporcie, który wycofała w tym tygodniu, zaledwie w dzień po publikacji). Ponieważ rujnowane jest życie dzieci, mamy prawo odczuwać i wyrażać gniew. Zdumiewa nas, że rozumie to tak niewielu ludzi.
Jest coś w popieraniu Arabów palestyńskich, co czyni inteligentnych ludzi głupcami, ludzi z empatią okrutnikami, a filantropów Zachodu bezmyślnymi durniami.
Rodzice zamordowanej przez terrorystów z Hamsu 15-letniej Malki Roth. Ich córka została zamordowana 9 sierpnia 2001 roku podczas zamachu na restaurację Sbarro. W zamachu zamobójczym zginęło wówczas 15 cywilów, w tym 7 dzieci, 130 osób zostało rannych.
Frimet i Arnold Roth od wielu lat prowadzą stronę internetową This Ongoing War
Państwo Frimet i Arnold Roth założyli również fundację imienia swojej córki. Fundacja ta zajmuje się pomocą dla dzieci żydowskich, muzułmańskich i chrześcijańskich.