Przemoc Teheranu wobec demonstrantów jest najgorsza od 40 lat. Niemniej Europejczycy wybrali ten właśnie tydzień, by podwoić starania o ominięcie sankcji nałożonych przez USA na Iran.
Wiadomości z Iranu powinny wstrząsnąć sumieniem świata. Jak donosił „New York Times” w artykule opublikowanym na pierwszej stronie w poniedziałek, kiedy Irańczycy próbowali protestować przeciwko arbitralnej decyzji swojego rządu o drastycznej podwyżce cen benzyny, reżim odpowiedział z bezprecedensową siłą. W całym kraju siły bezpieczeństwa, włącznie z jednostkami Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, otworzyły ogień do nieuzbrojonych obywateli. Według „New York Times” w pierwszych dwóch tygodniach protestów zabito między 180 a 450 osób, co najmniej 2 tysiące raniono i 7 tysięcy aresztowano. To przyćmiewa przemoc z 2009 roku, kiedy sfałszowane wybory wyprowadziły wielu Irańczyków na ulice.
Wiadomości o tym, co jest równoznaczne z masowym morderstwem dokonanym przez islamistycznych władców Iranu, wyciekały powoli, ponieważ reżim zdecydował się na zablokowanie Internetu w całym kraju. Kiedy jednak potwierdzające relacje dotarły na Zachód, nie można było dłużej zaprzeczać rozmiarom morderczej przemocy.
Być może jednak równie szokująca jak rozkaz zabijania wydany przez duchownych, którzy rządzą Iranem, jest reakcja Europy Zachodniej. Stany Zjednoczone ostro potępiły przemoc i zobowiązały się do nasilenia nacisków wywieranych na irański reżim, by zarówno renegocjował umowę nuklearną zawartą z Zachodem, jak zmienił zachowanie wobec własnych obywateli i wobec sąsiednich krajów. Europa jednak nie tylko zasygnalizowała brak zainteresowania niepokojami w Iranie; podwoiła starania o utrzymanie strumienia zachodnich pieniędzy płynącego do Teheranu, by reżim mógł utrzymać się przy władzy.
W rzeczywistości, właśnie teraz, kiedy przyszło potwierdzenie rozmiarów przemocy, sześć dodatkowych krajów dołączyło do konsorcjum, którego celem jest omijanie sankcji USA wobec tego bandyckiego reżimu. Belgia, Dania, Finlandia, Holandia, Norwegia i Szwecja ogłosiły decyzję uczestnictwa w Instrument in Support of Trade Exchanges, czyli INSTEX. Ta grupa, której członkami-założycielami są Wielka Brytania, Francja i Niemcy, jest próbą stworzenia drogi handlu z Iranem w oparciu o barterową wymianę dóbr i usług. W teorii te kraje będą teraz mogły prowadzić handel z Teheranem bez rozliczeń w amerykańskich dolarach lub angażowania finansowego systemu USA.
Brzmi to niewinnie, ale prawdziwym celem jest pozwolenie Iranowi na dalsze sprzedawanie ropy naftowej. Brzmi to niewinnie, ale prawdziwym celem jest umożliwienie Iranowi sprzedawania ropy naftowej. Uczestnicy mówią, że robią to, by utrzymać umowę nuklearną z Iranem z 2015 roku, którą przedstawiano światu jako sposób powstrzymania Teheranu przed zdobyciem broni jądrowej. Ponieważ jednak ta umowa jedynie opóźniała budowę irańskich bomb i czyniła taką katastrofę czymś nieuniknionym, te wymówki nie zdają egzaminu.
Tym, czego chce Europa, nie jest zachowanie pokoju lub niedopuszczenie Iranu do zdobycia broni jądrowej. Europa szuka sposobu na utrzymywanie zyskownych kontaktów z brutalnym reżimem, który nie tylko uciska własną ludność, ale pozostaje czołowym sponsorem terroryzmu na świecie.
Korupcyjna natura tego planu nie ulega wątpliwości. Europejskie kraje i biznesy oczekiwały, że pakt prezydenta Baracka Obamy z Iranem da w wyniku Eldorado w Teheranie dla przedsiębiorców i inwestorów. Nie interesowało ich nierozprzestrzenianie broni jądrowej, ani niebezpieczeństwo, jakie dążenie Iranu do regionalnej hegemonii stanowiło dla Bliskiego Wschodu, ani nawet sposób, w jaki Iran używał terroryzmu, by osiągnąć swoje cele na całym globie. Pragnęły zysków z rynku, który był zasadniczo pomijany na Zachodzie od rewolucji islamskiej 1979 roku.
Ale Eldorado nigdy się nie zmaterializowało, w dużej mierze dlatego, że wielu inwestorów słusznie obawiało się, iż może zostać ekonomicznymi zakładnikami ajatollahów. Żadne inwestycje – nie mówiąc już o osobistym bezpieczeństwie i wolności tych, którzy angażują się w handel z Iranem – nie dawały się uznawać za pewne w kraju, gdzie nie istnieją rządy prawa.
Równie ważne jest to, że sankcje USA, które uchwalił Kongres, obowiązywały nadal, chociaż administracja Obamy ich już nie egzekwowała.
Kiedy Trump wycofał Amerykę z umowy nuklearnej, zaczął ponownie narzucać i wzmacniać sankcje, co stanowiło szczególną trudność dla Europejczyków, którzy nadal pożądali gotówki Iranu. Chociaż Obama i jego medialna „jaskinia ech” twierdzili, że bez pomocy Europy Stany Zjednoczone nie będą mogły z powodzeniem egzekwować sankcji na Iran, Trump szybko obalił tę prognozę. Postawieni przed wyborem zerwania związków z największą gospodarką na świecie, a pogonią za zyskiem w Teheranie, większość rozsądnie zdecydowała nie zadzierać z Amerykanami.
Zachodni Europejczycy mają nadzieję, że unikną sankcji USA przechodząc na system barterowy, chociaż niewielu ekspertów finansowych sądzi, że może to działać skutecznie i zapewnić niezawodną drogę do sprzedaży ropy naftowej.
Nawet gdyby była to realna opcja, tym, co robią Europejczycy, jest zasadniczo wysyłanie pieniędzy tym samym ludziom, włącznie z IRGC, kierującym także większością irańskiej gospodarki, którzy zabijają ludzi na ulicach i finansują terrorystów. Podobnie jak umowa nuklearna, która doprowadziła do wysyłania przez Stany Zjednoczone samolotów wypełnionych paletami z gotówką w dolarach i innych walutach, INSTEX jest kołem ratunkowym dla tyrańskiego reżimu. Pakt nuklearny wzbogacił i wzmocnił ajatollahów. INSTEX stara się tymi samymi środkami utrzymać ich u władzy, umożliwiając im kontynuowanie strzelania do własnej ludności i torturowania jej, grożąc równocześnie innym krajom, w tym Izraelowi.
Wielu zwolenników umowy Obamy, którzy krytykują decyzję Trumpa, lubi często pozować na adwokatów praw człowieka, kiedy chodzi o krytykowanie Izraela, niemniej są dziwnie milczący w sprawie potworności, jakie dzieją się w Iranie. Być może równie oburzająca jak ta hipokryzja jest gotowość oświeconej Europy do podpierania INSTEX-em islamistycznego reżimu właśnie w czasie, kiedy przyzwoici ludzie robią, co mogą, by go izolować.
While Iran shoots protesters, Europe schemes to enrich the murderers
JNS.org, 4 grudnia 2019
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Jonathan S. Tobin
Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.
Od Redakcji:
MEMRI udostępniła wywiad jaki pojawił się w irańskiej telewizji, na temat tego co należy zrobić z protestującymi:
Abolfazl Bahrampur, irański interpretator i tłumacz Koranu, udzielał wywiadu dla Kanału 1 irańskiej telewizji 26 listopada 2019 r. W wywiadzie Bahrampur powiedział, że według Koranu karą dla protestujących powinna być rzeź, czyli albo śmierć w męczarniach, albo obcięcie ich dłoni i stóp po przeciwnych stronach ciała. Następnie powiedzial, że kara musi być wykonywana publicznie i w miejscu, gdzie popełnili przestępstwa i że muszą zostać także ukrzyżowani, żeby służyć jako odstraszenie dla “ludzi, którzy czekają za kulisami na rozkazy Ameryki”. Powiedział, że zabicie 10 tysięcy protestujących nie będzie przesadą. Więcej: https://www2.memri.org/polish/iranski-ekspert-koranu-bahrampur-w-krajowej-telewizji-on-national-tv-protestujacy-powinni-zostac-poddani-rzezi-lub-miec-obciete-stopy-i-rece-naprzemiennie-jesli-zabijemy-10-tysiecy-spo/13426?fbclid=IwAR3vxNisjN1iNVA7ewF0ngzspBrO6xENG3F3IETwpjTTIHhlXlTfCHj_fd0