A sposób, w jaki potraktowaliśmy zwłoki Sinwara, jest tego dowodem.
Miałam okazję sprostować opinie kilku przyjaciół, którzy mówili o tej wojnie tak, jakbyśmy działali w ramach odwetu za 7 października. Nie zgadzam się.
Postępowanie po likwidacji Jahji Sinwara wspiera moje twierdzenie. Pokazuję dowody fotograficzne, a potem omawiam różnicę między działaniem z zemsty i gniewu a sposobem, w jaki Izrael prowadzi tę wojnę.
Oto dwa słynne zdjęcia zemsty, gniewu i nienawiści: pierwsze przedstawia lincz w Ramallah, kiedy dwóch żołnierzy, którzy przypadkowo znaleźli się w Ramallah, nie tylko zabito, ale funkcjonariusze palestyńskiej policji rozszarpali ich ciała na strzępy; drugie przedstawia młodą Izraelkę zamordowaną 7 października i wywiezioną martwą, wrzuconą na ciężarówkę i przewożoną ulicami Gazy.
W odróżnieniu od tego jednostka IDF, która zlikwidowała arcywroga Izraela, Jahję Sinwara, architekta 7 października, wynosi na noszach jego ciało z zakurzonych ruin budynku, w którym został zabity. Nie ma potrzeby okazywać nienawiści ani wściekłości. Usuwają go z godnością i szacunkiem – nie wobec Sinwara, ale wobec samych siebie.
Powtórzę: nie walczymy z pragnienia zemsty.
Walczymy, aby upewnić się, że 7 października nigdy się nie powtórzy, aby upewnić się, że rakiety, drony, zapalające latawce itp. nigdy więcej nie zostaną wystrzelone na nasz kraj.
Wątpię, byśmy zaakceptowali śmierć tylu żołnierzy w tej wojnie, gdyby to była zemsta. Nie sprowadzilibyśmy tego bólu na ich rodziny w ramach zemsty. A ich rodziny by tego nie tolerowały. Utrata syna lub córki w walce ze złem — aby upewnić się, że zło nie powtórzy się ponownie, próbując pochłonąć nas wszystkich — to, z rozpaczą i wielkim niepokojem, są gotowi zaryzykować. Ale dla zemsty? Wątpię.
Widzieliśmy, co się dzieje, gdy cel wojny jest niejasny dla ludzi — ruch Czterech Matek powstał w 1997 r. po wypadku helikoptera, w którym zginęło 73 żołnierzy. Trzy lata później, pod wpływem ruchu protestów antywojennych, który rozpoczęły, Izrael jednostronnie wycofał się ze strefy bezpieczeństwa, którą utrzymywaliśmy od 1982 r.
Gdybyśmy wówczas wiedzieli, że wycofanie się ułatwi powstanie Hezbollahu, być może mielibyśmy wystarczającą motywację do utrzymania strefy bezpieczeństwa nawet za cenę życia żołnierzy (256 między 1985 a 2000 rokiem) i zapobieglibyśmy złu, które coraz śmielej zbliżało się do naszych granic na północy.
Gdybyśmy zrozumieli, co oznaczało oddanie Hamasowi pełnej swobody w Strefie Gazy, posłuchalibyśmy głosów tych wśród nas, którzy w 2005 r. ostrzegali nas przed wycofywaniem się z Gazy.
Do tej pory ponad 700 żołnierzy poświęciło swoje życie walcząc z Hamasem i Hezbollahem dla dobra nas wszystkich (w tym 301, którzy zginęli podczas masakry 7 października). Ich rodziny, żadni Izraelczycy, nigdy nie tolerowałyby takich strat dla zemsty.
Walka dla zemsty
Nasi wrogowie nazywają swoje ataki na nas zemstą — za zabicie tego funkcjonariusza Hamasu lub tamtego funkcjonariusza Hezbollahu. Ale my nie zabijamy ich z zemsty; nie gramy w ich grę „oko za oko”. I oni też nie, jeśli zwrócisz uwagę na to, co mówią. Atakują nas nie z powodu tego, co robimy, kogo zabijamy, jakie punkty kontrolne stawiamy: walczą z nami, ponieważ ośmielamy się żyć i oddychać jako żydowski suwerenny naród pośród nich, a co gorsza — na ziemi, która została kiedyś podbita, a następnie kontrolowana przez okupujących ją islamskich władców (ale nie palestyńskich Arabów).
Walczymy z nimi, ponieważ jesteśmy zdecydowani żyć bezpiecznie i swobodnie jako suwerenny naród żydowski, którym jesteśmy – na naszej rodzimej ziemi.
Gdybyśmy walczyli, by wywrzeć zemstę, walczylibyśmy w stanie emocjonalnym. Z gniewu. Emocje nie dają solidnej podstawy do opracowywania strategii i projektowania sposobów ataku. Poza tym, gniew na Hamas 7 października oznaczałoby, że zostaliśmy całkowicie zaskoczeni ich barbarzyństwem — że nawet po zobaczeniu barbarzyństwa ISIS, myśleliśmy, że ich ideologiczni odpowiednicy w Gazie nie będą tacy jak oni.
Więc nie; walczymy z tym złem przy pomocy chłodnej i wyważonej kalkulacji.
To czyni, że jesteśmy bardziej niebezpieczni, bardziej precyzyjni, bardziej zdeterminowani. To sprawia, że populacja jest bardziej zdolna do akceptacji kosztów tej wojny, które są nie do zniesienia. Straty członków rodzin, straty domów, straty środków do życia, strata naszego normalnego codziennego życia. Jeśli chcesz poczuć smak naszej nowej „normalności”, zobacz tutaj i tutaj i tutaj.
Gdzie kryje się gniew
Jeśli jesteśmy pełni gniewu — a jesteśmy — to na nasze dowództwo wojskowe i cywilne, które przegapiło oznaki zbliżającej się katastrofy. I potrzeba ogromnej samokontroli, aby zapobiec temu, by ten gniew nie zakłócał naszej potrzeby posłuszeństwa Dowództwu Frontu Domowego, znoszenia lęków i zmagań nieodłącznie związanych z życiem w warunkach wojennych, wychowywania dzieci i prób utrzymania zdrowych relacji rodzinnych, nie będąc pewnymi, jak „normalny” będzie dzień. Czekamy, aż wojna się skończy, zanim zażądamy odpowiedzialności i sprawiedliwości za to, do czego doprowadziło nas nasze przywództwo.
Oczywiście, nie każdemu udaje się, a część nawet nie próbuje powstrzymać gniewu i czekać do rozliczenia, które nastąpi po wojnie. Wychodzą na ulice, demonstrują, czasami gwałtownie — przeciwko rządowi, przeciwko kontynuowaniu wojny, niemal tak, jakby wojny nie było. Ale to sprawa na inny dzień.
Więc nie. Nie walczymy z pragnienia zemsty.
Po prostu walczymy o życie.
Link do oryginału: https://www.israelnationalnews.com/news/397765
Israel National News, 18 października 2024
Sheri Oz
Urodzona w Kanadzie w 1951 roku, w wieku 26 lat wyemigrowała do Izraela, gdzie studiowała rolnictwo, po studiach wróciła do Kanady, studiowała psychologię. W 1986 wróciła do Izraela zajmując się psychoterapią rodzin. Autorka książki Overcoming Childhood Sexual Trauma: A Guide to Breaking Through the Wall of Fear for Practitioners and Survivors
Sheri Oz prowadzi blog Israel Diaries.