Kongresman George Santos żył w kłamstwach. Kłamał na temat swojego wczesnego życia, osiągnięć akademickich, doświadczenia biznesowego, majątku, pochodzenia, życia osobistego i karalności. Ma szczęście, że zdecydowana większość tych kłamstw nie była wypowiedziana pod przysięgą. Nie zniesławiał też konkretnych osób. O ile nie skłamał na formularzach rządowych, jest mało prawdopodobne, aby można go było skutecznie ścigać lub pozwać. Jego ofiarami są przede wszystkim wyborcy, którzy oddali głosy na osobę, która bardzo różniła się od tego, za kogo go uważali.
Żaden kongresman nigdy nie został usunięty za oszukiwanie wyborców, ale gdyby kiedykolwiek istniał powód, by to zrobić, byłby to właśnie Santos. Izba niechętnie skorzystałaby z tej opcji nuklearnej, ponieważ byłby to precedens, by bacznie przyjrzeć się wielu sprawującym władzę za ich kłamstwa w kampaniach wyborczych.
Możliwe zatem, że George Santos nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności prawnej za swoje kłamstwa, zwłaszcza te najbardziej skandaliczne, które zapewniły mu nominację i wybór do Kongresu.
Niektórzy będą zaskoczeni, gdy dowiedzą się, że Pierwsza Poprawka do Konstytucji chroni większość kłamstw. Pozwala antysemitom zaprzeczać Holokaustowi. Chroni seksistów i rasistów kłamliwie angażujących się w fałszywą i złośliwą mowę nienawiści. Nie pozwala Kongresowi uchwalać ustaw chroniących pamięć żołnierzy poległych w obronie naszego kraju. Pozwala ignorantom twierdzić, że Ziemia jest płaska i że astronauci nigdy nie lądowali na Księżycu.
Chociaż kłamanie, kiedy nie jest się pod przysięgą i nie atakuje się konkretnej osoby, nie jest w Ameryce przestępstwem, to w innych krajach karze się za fałszowanie historii i mowę nienawiści skierowaną na grupy, a nie jednostki. Wybraliśmy inną drogę, która nie jest pozbawiona kosztów. Wszechobecny fałsz na arenie publicznej to cena, jaką płacimy za wolność słowa i rynek idei.
O niebezpieczeństwie karania ogólnych kłamstw świadczą prawa innych krajów. W Polsce przestępstwem jest twierdzenie, że Polacy uczestniczyli w Holokauście, chociaż stwierdzenie to jest absolutnie prawdziwe z punktu widzenia faktów historycznych. Polacy nie tylko kolaborowali z nazistami, niektórzy nadal zabijali Żydów nawet po odejściu nazistów. Polski parlament uznał jednak prawdę historyczną za karalne kłamstwo.
W Turcji przestępstwem jest mówienie, że doszło do ludobójstwa Ormian. We Francji przestępstwem jest twierdzenie, że to samo zdarzenie nie miało miejsca.
To historycy – a nie sędziowie czy ława przysięgłych – określają prawdziwość lub fałszywość twierdzeń historycznych, tak samo jak zadaniem naukowców jest wydawanie osądów na temat trafności twierdzeń naukowych.
W ostatnich kilku latach pojawiały się fałszywe twierdzenia dotyczące COVID, szczepionek i innych problemów medycznych. Kłamstwo w takich sprawach może wyrządzić znaczne szkody.
Poważne szkody mogą wyrządzić również fałszywe twierdzenia dotyczące wyborów. W Brazylii takie twierdzenia na temat ostatnich wyborów przyczyniły się do przemocy. W naszym kraju fałszywe doniesienia o wyborach prezydenckich w 2020 roku pogłębiły podziały wśród naszych obywateli.
Pozwolenie George'owi Santosowi na życie w kłamstwach bez odpowiedzialności prawnej to wysoka cena, jaką płacimy za odmówienie rządowi prawa do cenzurowania. To, co Winston Churchill powiedział kiedyś o demokracji, można sparafrazować i odnieść do wolności słowa: najgorsza polityka „z wyjątkiem wszystkich [innych], których próbowano od czasu do czasu”.
Alternatywą dla wolności słowa jest z konieczności jakaś forma cenzury. Na przestrzeni dziejów cenzura ze strony rządów, kościołów i innych potężnych instytucji była regułą. To nie działało dobrze. Nieskrępowana wolność słowa również nie działa idealnie. Ale historia wyraźnie pokazała, że cenzura jest o wiele bardziej niebezpieczna dla wolności niż wolność słowa. Thomas Jefferson mógł to przesadzić, kiedy napisał w liście 25 lat po Deklaracji Niepodległości: „[Nie] mamy się czego obawiać od demoralizującego rozumowania niektórych, jeśli innym pozostawi się swobodę pokazywania ich błędów…” Z pewnością miał jednak rację, że tak długo, jak prawdomówni są w stanie odpowiedzieć kłamcom, mamy o wiele więcej powodów do obaw przed cenzurą niż przed wolnością słowa.
Więc nadal potępiajmy George'a Santosa w osądzie opinii publicznej, ale nie uznajmy jego kłamstw za przestępstwo, chyba że mieszczą się one w wąskich wyjątkach ustanowionych prawem.
Is There a Legal Remedy for George Santos’ Lies?
Gatestone Institute, 13 stycznia 2023
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
*Alan M. Dershowitz
Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).
Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.