Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 06:11

« Poprzedni Następny »


Niebezpieczeństwa martwienia się o sądny dzień


Steven Pinker 2018-04-27

Plakaty wieszczące koniec świata w 1934, 2011, 1964 i 2017 r.CLEVELAND MUSEUM OF ART/BRIDGEMAN IMAGES, GETTY IMAGES

Plakaty wieszczące koniec świata w 1934, 2011, 1964 i 2017 r.

CLEVELAND MUSEUM OF ART/BRIDGEMAN IMAGES, GETTY IMAGES



Sądny dzień ma ogromne wzięcie. Przez dziesięciolecia przerażały nas straszliwe wizje niszczącego cywilizację przeludnienia, braku zasobów, zanieczyszczeń i wojny jądrowej. Ostatnio jednak lista egzystencjalnych zagrożeń rozdęła się. Mówią nam teraz, że mamy martwić się o nanoroboty, które nas zaleją, roboty, które nas zniewolą, sztuczną inteligencję, która zamieni nas w surowce i nastolatków, którzy siedząc w swoich pokojach upichcą ludobójczego wirusa lub rozwalą Internet.

Naukowcy i technicy wysilają swoją wyobraźnię, by zidentyfikować coraz więcej sposobów, na jakie może nastąpić koniec świata. W 2003 r. wybitny astrofizyk, Martin Rees, opublikował książkę pod tytułem Our Final Hour, w której ostrzegał, że „ludzkość jest potencjalnie twórcą własnego końca” i przedstawił dziesiątki rzeczy, którymi „zagroziliśmy przyszłości całego wszechświata”. Na przykład, eksperymentalny zderzacz cząstek może stworzyć czarną dziurę, która unicestwi Ziemię, lub „strangelet” ze sprężonych kwarków, który spowoduje, że cała materia w kosmosie zwiąże się z nim i zniknie. Techno-filantropowie finansują instytuty badawcze poświęcone odkrywaniu nowych egzystencjalnych zagrożeń i wymyślaniu sposobów uratowania przed nimi świata, włącznie z Future of Humanity Institute, Future of Life Institute, Center for the Study of Existential Risk i Global Catastrophic Risk Institute.


Jak powinniśmy myśleć o tych egzystencjalnych zagrożeniach, które niesie olbrzymi przyrostowy postęp na świecie w takich dziedzinach jak długość życia, poprawa zdrowia, wzrost zamożności i edukacji? Nikt nie może zapewnić, że kataklizm nigdy się nie zdarzy. Ale, podobnie jak z naszą śmiertelnością, istnieją mądre i głupie sposoby radzenia sobie z zagrożeniami dla naszego istnienia. Część zagrożeń okazuje się być wytworami kulturowego i historycznego pesymizmu. Inne są autentyczne, ale musimy traktować je nie jako nadciągającą apokalipsę, ale jako problemy do rozwiązania.


Obraz Wiktora Wazniecowa z 1887 r. “Czterech Jeźdźców Apokalipsy” przedstawia chrześcijańską wizję końca świata: Śmierć, Głód, Wojna i Zaraza jadą, by oznajmić Dzień Sądu Ostatecznego.
Obraz Wiktora Wazniecowa z 1887 r. “Czterech Jeźdźców Apokalipsy” przedstawia chrześcijańską wizję końca świata: Śmierć, Głód, Wojna i Zaraza jadą, by oznajmić Dzień Sądu Ostatecznego.

Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że im więcej myśli poświęcamy egzystencjalnym zagrożeniom, tym lepiej. W końcu stawki, całkiem dosłownie, nie mogłyby być wyższe. Jakie szkody mogą wyniknąć z tego, że ludzie myślą o tych straszliwych zagrożeniach? Najgorsze, co może się zdarzyć, to że podejmiemy pewne środki ostrożności, które potem okażą się niepotrzebne.


Apokaliptyczne strachy mają jednak poważne minusy. Jednym jest, że fałszywe alarmy na katastrofalne zagrożenia same mogą być katastrofalne. Na przykład, jądrowy wyścig zbrojeń z lat 1960. Rozpoczął się z obaw o mityczną „lukę rakietową” ze Związkiem Radzieckim. Inwazję na Irak w 2003 r. uzasadniano niepewną, ale katastrofalną możliwością, że Saddam Husajn pracował nad bronią jądrową i zamierzał użyć jej przeciwko Stanom Zjednoczonym. (Jak powiedział George W. Bush: „Nie możemy czekać na rozstrzygający dowód, który może nadejść w postaci atomowego grzyba”.) A jedną z przyczyn, dla których wielkie mocarstwa odmawiają złożenia zdroworozsądkowego zobowiązania, że nie użyją pierwsze broni jądrowej, jest to, że chcą zachować prawo użycia jej przeciwko innym, podobno egzystencjalnym zagrożeniom, takim jak bioterror i ataki cybernetyczne. Sianie strachu o hipotetycznych katastrofach zamiast strzec przyszłości ludzkości, może tej przyszłości zagrozić.


Drugie ryzyko wyliczania scenariuszy dnia sądnego jest to, że ludzkość ma ograniczone zasoby, ograniczone możliwości umysłowe i emocjonalne. Nie można się martwić o wszystko. Pewne zagrożenia są jednoznaczne, takie jak zmiana klimatyczna i wojna jądrowa, i wymagają olbrzymiego wysiłku i pomysłowości, by je złagodzić. Włączanie ich w listę egzotycznych scenariuszy o minimalnym lub nieznanym prawdopodobieństwie wyłącznie rozwadnia poczucie naglącej potrzeby. Psycholodzy poznawczy pokazali, że ludzie niezbyt potrafią oceniać prawdopodobieństwa, szczególnie niewielkie, i zamiast tego odgrywają w umyśle całe scenariusze. Jeśli dwa scenariusze dają się równie łatwo wyobrazić, mogą je uznać za równie prawdopodobne i nie będą martwić się o autentyczne zagrożenie bardziej niż o scenariusz rodem z science-fiction. A im więcej sposobów, na jakie ludzie mogą sobie wyobrazić złe rzeczy, tym wyższa ich ocena prawdopodobieństwa, że to zło się zdarzy.


To zaś prowadzi do największego niebezpieczeństwa ze wszystkich: że rozsądni ludzie uznają – jak to ujęto w artykule z „New York Times” z 2016 r.: „Te ponure fakty powinny doprowadzić każdego rozsądnego człowieka do wniosku, że ludzkość jest na przegranej pozycji”. Skoro ludzkość jest na przegranej pozycji, po co poświęcać cokolwiek dla zredukowania potencjalnego zagrożenia? Po co rezygnować z wygody paliw kopalnych lub namawiać rządy do ponownego przemyślenia polityki broni nuklearnej? Jedzmy, pijmy i weselmy się, bo jutro umrzemy! W sondażu z 2013 r. w czterech angielskojęzycznych krajach pokazano, że wśród respondentów, którzy wierzyli, że nasz sposób życia zakończy się przed upływem stulecia, większość popierała stwierdzenie: „Przyszłość świata wygląda ponuro, musimy więc skupić się na sobie i naszych bliskich”.


Niewielu ludzi piszących o zagrożeniu technologicznym myśli o łącznych efektach psychologicznych nieustannego bębnienia o zagładzie. Jak wskazuje zajmująca się środowiskiem Elin Kelsey: „Mamy oceny w mediach, żeby chronić dzieci przed seksem lub przemocą w filmach, ale nie zastanawiamy się ani przez chwilę przed zaproszeniem naukowca do drugiej klasy szkoły podstawowej, żeby opowiedział dzieciom, że planeta jest w ruinie. Jedna czwarta [australijskich] dzieci tak niepokoi się stanem świata, że szczerze wierzą, iż nastąpi koniec świata zanim będą dużo starsze”. Według niedawnych sondaży to samo sądzi 15 procent ludzi na całym świecie i między jedną czwartą a jedną trzecią Amerykanów. W The Progress Paradox dziennikarz Gregg Easterbrook sugeruje, że główną przyczyną tego, że Amerykanie nie są szczęśliwsi mimo ich obiektywnie lepszego życia, jest “obawa upadku”: strach, że cywilizacja może załamać się i nic na to nie można poradzić.   


W literaturze, filmie i telewizji ludzie od dawna przedstawiają apokaliptyczne scenariusze z powodu zarówno realistycznych przyczyn (wojna jądrowa, zmiana klimatu, załamanie się gospodarcze), jak nieprawdopodobnych (powodzie na całej planecie, roboty, zombie, małpy i, w filmie z 2002 r., Reign of Fire, smoki).STUDIO HANDOUT PHOTOS

W literaturze, filmie i telewizji ludzie od dawna przedstawiają apokaliptyczne scenariusze z powodu zarówno realistycznych przyczyn (wojna jądrowa, zmiana klimatu, załamanie się gospodarcze), jak nieprawdopodobnych (powodzie na całej planecie, roboty, zombie, małpy i, w filmie z 2002 r., Reign of Fire, smoki).

STUDIO HANDOUT PHOTOS



Oczywiście, uczucia ludzi są nieistotne, jeśli zagrożenie jest realne. Ale ocena ryzyka rozpada się, kiedy mają do czynienia z wysoce nieprawdopodobnymi zdarzeniami w złożonych systemach. Ponieważ nie możemy odtworzyć historii tysiące razy i policzyć wyników, powiedzenie, że jakieś wydarzenie zdarzy się z prawdopodobieństwem 0,1 lub 0,001 albo 0,0001 lub 0,00001 jest zasadniczo odczytem subiektywnej pewności oceniającego. To obejmuje matematyczne analizy, w których naukowcy wykreślają rozrzut zdarzeń w przeszłości (takich jak wojny lub cyberataki) i pokazują, że mieszczą się one w rozkładzie prawa skalowania z „grubymi” brzegami, w którym skrajne wydarzenia są wysoce nieprawdopodobne, ale nie astronomicznie nieprawdopodobne. Matematyka niewiele pomaga w kalibrowaniu ryzyka, ponieważ rozrzucone dane wzdłuż końca rozkładu nie zachowują się przyzwoicie, odbiegając od gładkiej krzywej i uniemożliwiając ocenę. Wszystko, co wiemy, to że złe rzeczy mogą się zdarzyć.


Co doprowadza nas z powrotem do subiektywnego odczytu, który jest rozdęty przez heurystykę dostępności i inklinację negatywną oraz przez dążenie komentatorów społecznych do powagi: ci, którzy sieją strach przed przerażającym proroctwem, mogą być widziani jako ludzie poważni i odpowiedzialni, podczas gdy ci, którzy są umiarkowani, uważani są za samozadowolonych i naiwnych. Rozpacz jest wieczna. Co najmniej od czasów hebrajskich proroków i Apokalipsy św. Jana prorocy ostrzegali swoich współczesnych o rychłym sądnym dniu. Przepowiednie końca świata są chlebem codziennym jasnowidzów, mistyków, telewangelistów, przywódców kultów, założycieli religii i mężczyzn wędrujących ulicami z plakatami „Żałujcie za wasze grzechy!” Opowieść, której kulminacją jest okrutna zapłata za technologiczną pychę, jest archetypem zachodniej fikcji, włącznie z ogniem Prometeusza, puszką Pandory, lotem Ikara, cyrografem Fausta, Uczniem Czarnoksiężnika, potworem Frankensteina i z ponad 250 filmami z Hollywood. Jak zauważył autor i akademik Erik Zencey: „W apokaliptycznym myśleniu jest nieodparty urok. Jeśli żyje się w Ostatnich Dniach, czyny, a wręcz samo życie przybierają historycznego znaczenia i niebywałej ostrości”.


Naukowcy i technicy w żadnym razie nie są na to odporni. Pamiętacie Y2K? W latach 1990., kiedy zbliżało się nowe tysiąclecie, informatycy zaczęli ostrzegać świat o nadciągającej katastrofie. W pierwszych dziesięcioleciach komputerów, kiedy informacja była kosztowna, programiści często oszczędzali parę bajtów przez używanie tylko ostatnich dwóch cyfr roku. Uznali, że do czasu, kiedy nadejdzie rok 2000 i niewpisane „19” nie będzie już ważne, programy będą już dawno przestarzałe. Ale skomplikowane oprogramowanie jest zastępowane powoli i wiele starych programów nadal funkcjonowało w instytucjonalnych mainframe i w czipach. Kiedy miała nadejść godzina 12 w nocy 1 stycznia 2000 r. i cyfry miały przeskoczyć, program myślałby, że jest rok 1900 i załamałby się lub sfiksował (przypuszczalnie dlatego, że podzieliłby jakieś liczby przez różnicę między tym, co uważał za obecny rok, a rokiem 1900, czyli zero, choć nigdy nie wyjaśniono, dlaczego miałby to zrobić). W tym momencie rachunki bankowe zostałyby wymazane, windy stanęłyby między piętrami, inkubatory na porodówkach zamknęłyby się, pompy wodne zamarzły, samoloty spadłyby z nieba, elektrownie atomowe stopiłyby się, a międzykontynentalne pociski balistyczne wystrzeliłyby ze swoich silosów.


A były to praktyczne przewidywania znających się na technice władz (jak prezydent Bill Clinton, który ostrzegał naród: “Chcę podkreślić pilność tego wyzwania. To nie jest film, gdzie można zamknąć oczy podczas przerażających momentów”).


Kulturowi pesymiści widzieli Y2K jako odpłatę za oddanie naszej cywilizacji w niewolę technice. Wśród religijnych myślicieli numerologiczny związek z chrześcijańskim millenaryzmem był nieodparty. Wielebny Jerry Falwell oświadczył: “Wierzę, że Y2K może być narzędziem Boga, by wstrząsnąć tym narodem, upokorzyć ten naród, obudzić ten naród i od tego narodu rozpocząć odrodzenie, które rozszerzy się na całą ziemię przed Porwaniem Kościoła”. Na całym świecie wydawano setki miliardów dolarów na przeprogramowywanie software na Y2K, które to zadanie porównywano z zastąpieniem każdej śruby w każdym moście na świecie.


Jako były programista byłem sceptyczny wobec scenariuszy dnia sądnego i przypadkowo byłem w Nowej Zelandii, pierwszym kraju, który powitał nowe tysiąclecie, w tym pamiętnym momencie. I faktycznie, o 12 w nocy 1 stycznia nic się nie stało (jak szybko uspokoiłem rodzinę w domu przez zupełnie normalnie funkcjonujący telefon). Ludzie reprogramujący systemy komputerowe na Y2K, podobnie jak sprzedawcy odstraszaczy słoni, przypisali sobie zasługę za zapobieżenie katastrofie, ale wiele krajów i drobnych przedsiębiorstw podjęło ryzyko i nie przygotowało się na Y2K, i oni również nie mieli problemów. Chociaż część software potrzebowała uaktualnienia (jeden z programów na moim laptopie pokazywał „1 stycznia 19100”) okazało się, że bardzo niewiele programów, szczególnie tych, w urządzeniach wbudowanych w maszynach, zarówno zawierało problem, jak dokonywało gorączkowych działań arytmetycznych. Groźba okazała się nie bardziej poważna niż litery na plakatach proroków wędrujących ulicami. Wielka Panika Y2K nie znaczy, że wszystkie ostrzeżenia o potencjalnych katastrofach są fałszywymi alarmami, ale przypomina nam, że jesteśmy podatni na techno-apokaliptyczne urojenia.

Zrekonstruowany szkielet neandertalczyka, po prawej, i szkielet Homo sapiens na wystawie w Museum of Natural History w Nowym Jorku. Wymarcie ludzkości jest jedną z wielkich egzystencjalnych kwestii  myśli apokaliptycznej; w końcu, żaden gatunek nie trwa wiecznie. FRANK FRANKLIN II/ASSOCIATED PRESS
Zrekonstruowany szkielet neandertalczyka, po prawej, i szkielet Homo sapiens na wystawie w Museum of Natural History w Nowym Jorku. Wymarcie ludzkości jest jedną z wielkich egzystencjalnych kwestii  myśli apokaliptycznej; w końcu, żaden gatunek nie trwa wiecznie. FRANK FRANKLIN II/ASSOCIATED PRESS

Jak powinniśmy myśleć o katastrofalnych zagrożeniach? Zacznijmy od największej kwestii egzystencjalnej ze wszystkich: losu naszego gatunku. A podobnie jak z mniej znaczącą kwestią naszego losu jako jednostek, z pewnością musimy pogodzić się z naszą śmiertelnością. Biolodzy dowcipkują, że z grubsza biorąc wszystkie gatunki wymarły, ponieważ taki był los co najmniej 99 procent gatunków, które kiedykolwiek żyły. Typowy gatunek ssaka trwa około miliona lat i trudno twierdzić, że Homo sapiens będzie wyjątkiem. Nawet gdybyśmy pozostali technologicznie skromnymi myśliwymi-zbieraczami, nadal żylibyśmy na geologicznej strzelnicy. Wybuch promieni gamma z supernowej mógłby napromieniować połowę planety, niszcząc roślinność, zniszczyć warstwę ozonową, pozwalając promieniom ultrafioletowym na napromieniowanie drugiej połowy. Lub pole magnetyczne Ziemi mogłoby przeskoczyć, wystawiając planetę na okres zabójczego promieniowania słonecznego lub kosmicznego. Asteroid mógłby uderzyć w Ziemię pustosząc tysiące kilometrów kwadratowych i wzbijając kurz, który zakryłby słońce i oblewał nas żrącym deszczem. Superwulkany lub olbrzymie wycieki lawy mogłyby udusić nas popiołami, CO2 i kwasem siarkowym. Czarna dziura mogłaby zawędrować do naszego układu słonecznego, wyciągnąć Ziemię z jej orbity lub wessać ją w nicość. Nawet jeśli gatunkowi uda się przeżyć kolejny miliard lat, Ziemia i układ słoneczny nie przetrwają: słońce zacznie zużywać wodór, stanie się gęstsze i gorętsze i wygotuje nasze oceany w procesie stawiania się czerwonym olbrzymem.


Technologia nie jest więc przyczyną, dla której nasz gatunek musi któregoś dnia spotkać się z Kostuchą. W rzeczywistości, technologia jest naszą najlepszą nadzieją na oszukiwanie śmierci, przynajmniej przez pewien czas. Jak długo rozważamy hipotetyczne katastrofy daleko w przyszłości, musimy także zastanowić się nad hipotetycznym postępem, który pozwoli nam je przeżyć, jak na przykład uprawianie żywności w świetle tworzonym przez fuzję jądrową lub syntetyzowanie jej w przemysłowych instalacjach. Także technologia nie tak odległej przyszłości może nas uratować. Jest technicznie możliwe śledzenie trajektorii asteroidów i innych „obiektów zbliżających się do Ziemi”, ustalenie, które z nich są na kursie kolizyjnym z Ziemią i zepchnięcie ich z tego kursu zanim poślą nas w ślady dinozaurów. NASA wykombinowała także sposób na pompowanie wody pod wysokim ciśnieniem do superwulkanów i wydobywania ciepła dla energii geotermalnej, ochładzając magmę w stopniu wystarczającym, by nigdy nie wybuchła. Nasi przodkowie byli bezradni wobec tych śmiertelnych zagrożeń, w pewnym sensie więc technologia nie uczyniła naszych czasów najbardziej niebezpieczną epoką w historii naszego gatunku, ale wyjątkowo bezpieczną.


Z tego powodu techno-apokaliptyczne twierdzenia, że nasza cywilizacja jest pierwszą, która może siebie zniszczyć, są chybione. Jak Ozymandis przypominał podróżnikowi w poemacie Percy’ego Bysshe Shelleya, większość cywilizacji, jaka kiedykolwiek istniała, została zniszczona. Konwencjonalna historia obwinia za zniszczenie wydarzenia zewnętrzne, takie jak zarazy, podboje, trzęsienia ziemi i pogodę. Ale fizyk David Deutsch wskazuje, że te cywilizacje mogły zatrzymać ciosy, gdyby miały lepszą rolniczą, medyczną lub militarną technologię: „Zanim nasi przodkowie nauczyli się, jak sztucznie tworzyć ogień (a także wiele razy do tamtego czasu) ludzie musieli umierać dosłownie siedząc na środkach do wykrzesania ognia, który uratowałby im życie, ponieważ nie widzieli, jak to zrobić. W powierzchownym sensie zabiła ich pogoda; ale głębszym wyjaśnieniem jest brak wiedzy”.


PHOTO ILLUSTRATION BY BRYAN GEE/THE GLOBE AND MAIL (ORIGINAL PHOTO: BRIDGEMAN IMAGES) 

PHOTO ILLUSTRATION BY BRYAN GEE/THE GLOBE AND MAIL (ORIGINAL PHOTO: BRIDGEMAN IMAGES)

 



Roztropne spojrzenie na zagrożenia globalnego dobrostanu nie jest wezwaniem do samozadowolenia, ale wręcz przeciwnie. Jest wezwaniem do uszeregowania zagrożeń pod względem ważności, zidentyfikowania środków do ich złagodzenia i do pracy ku wprowadzeniu w życie i wzmocnieniu tych środków z całym niezbędnym pośpiechem.


Niektóre z tych zagrożeń wydają mi się wersją Y2K na XXI wiek. To obejmuje możliwość, że unicestwi nas sztuczna inteligencja, czy jako bezpośredni cel i dążenia do władzy, czy jako szkody uboczne ich upartego dążenia do wykonania celu, jaki im damy. Pierwsze zagrożenie polega na pomyleniu inteligencji z dominacją: te cechy idą w parze u Homo sapiens, ale inteligencja, która jest zaprojektowana, nie musi być obarczona bezlitosną megalomanią. Drugie polega na założeniu, że (1) ludzie są tak utalentowani, że potrafią zaprojektować wszechwiedzącą i wszechmocną AI, niemniej są takimi idiotami, że daliby jej panowanie nad wszechświatem, nie sprawdziwszy uprzednio, jak działa; i (2) AI będzie tak wspaniała, że potrafi wykoncypować, jak przeobrazić pierwiastki, jak przeprogramować mózgi i inne nadzwyczajności, niemniej tak debilna, że spowoduje spustoszenie z powodu podstawowych błędów nieporozumienia.


Inne zagrożenia są mniej wydumane, ale już są częściowo opanowane. Wbrew maltuzjańskim przepowiedniom o mnożących się populacjach, które wpędzają się w masową śmierć z głodu, świat w coraz większym stopniu potrafi się wyżywić. Wśród przyczyn są postępy w agronomii, rozpowszechnianie się demokratycznego zarządzania, a szczególnie przejście demograficzne: kiedy kraje uciekają od skrajnej nędzy i analfabetyzmu, ich ludność decyduje się na posiadanie mniejszej liczby dzieci. Także przewidywania katastrofalnego wyczerpania zasobów zostały wielokrotnie sfalsyfikowane dzięki kombinacji technologii i rynku. Kiedy najłatwiejsze do wydobycia zasoby stają się rzadsze, ich cena rośnie, zachęcając ludzi do oszczędzania, szukania mniej dostępnych depozytów lub znajdowania tańszych i powszechniej występujących materiałów zastępczych.


To nadal pozostawia inne zagrożenia, które są realne i w żadnym razie jeszcze nie rozwiązane: zmianę klimatyczną i wojnę jądrową. Nierozwiązane nie znaczy jednak „nie dające się rozwiązać”. Zmapowano drogi do dekarbonizacji gospodarki, włącznie z systemem cen za emisje dwutlenku węgla, źródłami energii zero-węglowej i programami wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla. Mamy też drogi do denuklearyzacji, włącznie ze wzmocnieniem instytucji międzynarodowych, ustabilizowaniem systemów odstraszania i redukowaniem (a z czasem pełnym wyeliminowaniem) arsenałów nuklearnych.


Perspektywa rozwiązania tych trudności nie jest utopią. Świat radził sobie w przeszłości z globalnymi wyzwaniami, włącznie z próbami jądrowymi w atmosferze i dziurą ozonową. Przetrwał mimo szalonych despotów dysponujących bronią jądrową, a mianowicie Stalina i Mao, oraz epizody na skraju wybuchu konfliktu podczas zimnej wojny. Zredukował arsenały nuklearne o 85 procent, a ilość emisji CO2 na dolara PKB o 44 procent. Wprowadzenie w życie kroków, które zepchną te liczby do zera, będzie wymagało olbrzymich ilości perswazji, nacisków i politycznej woli.


Wiemy jednak, że jest jedno posunięcie, które nie uczyni świata bezpieczniejszym: lamenty, że jesteśmy skazani.  


The dangers of worrying about doomsday

Globe and Mail, 24 lutego 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

 



Steven Pinker

Amerykański psycholog, profesor związany od wielu lat z Uniwersytetem Harvarda uznany przez magazyn Time za jedną ze 100 najbardziej wpływowych osób naszych czasów, autor wielu książek, w których porusza zagadnienia i problemy z zakresu neurobiologii, psychologii, językoznawstwa, teorii ewolucji. Na język polski przełożono Jak działa umysł (tłumaczenie Małgorzata Koraszewska) i Tabula Rasa. Spory o naturę ludzką (Tłumaczenie Agnieszka Nowak). Jego wydana w 2012 roku książka The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Niedawno ukazała się jego kolejna pozycja pt.: The Sense of Style: The Thinking Person's Guide to Writing in the 21st Century.

 Strona www autora


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Pole Lucyan 2018-04-30


Nauka

Znalezionych 1479 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Opadający liść, latający smok   Yong   2015-01-10
Nowotwory są konsekwencją wieku, a nie grzechu   Ridley   2015-01-11
Lekcja ewolucji: specjacja w akcji!   Coyne   2015-01-12
Epidemiologia   Feldman   2015-01-13
Aquilops, mały dinozaur, który wiele mógł   Farke   2015-01-15
Mózgi dwudysznych wcale nie są nudne   Farke   2015-01-18
Nasi przyjaźni rozkładacze drożdży   Yong   2015-01-19
Rok 2014 był świetny dla Hupehsuchia   Farke   2015-01-24
Czy mikrobiom może się zbuntować?   Zimmer   2015-01-28
Moje życie zwolennika łagodnego ocieplenia   Ridley   2015-01-29
Dan Brown - akomodacjonista   Coyne   2015-01-31
Towarzyskim małpom w zimie jest cieplej   Yong   2015-02-01
Miejsce dla Hallucigenii   Łopatniuk   2015-02-08
Frankenstein dziś  nie może wyjść i się bawić   Zimmer   2015-02-11
Skaczący DNA i ewolucja ciąży   Yong   2015-02-12
Mitochondrialna donacja jest cudowną możliwością   Ridley   2015-02-13
O pochodzeniu kolorowych twarzy małp   Yong   2015-02-16
Mimikra chemiczna u mszyc   Coyne   2015-02-19
Ogon ćmy i nietoperze   Coyne   2015-02-23
Nasze wewnętrzne wirusy: obecne od 40 milionów lat   Zimmer   2015-02-27
Jak wirus odry stał się mistrzem zarażania   Zimmer   2015-03-01
Łowienie mikrobów u podstaw niedożywienia   Yong   2015-03-03
Astrocyty tworzą nowe neurony po udarze   Łopatniuk   2015-03-04
Trzecia droga ewolucji? Nie sądzę   Coyne   2015-03-05
Nie igraj z odrą   Łopatniuk   2015-03-06
Myszy z wszczepionym ludzkim DNA mają większe mózgi   Yong   2015-03-09
Pasożytnicze osy zarażone kontrolującymi umysł wirusami   Zimmer   2015-03-10
Twój spadek po przodkach, drogi strunowcu   Łopatniuk   2015-03-12
Modliszka storczykowa: czy upodabnia się do storczyka?   Coyne   2015-03-13
Ebola przenoszona drogą kropelkową?   Zimmer   2015-03-17
Woda odskakuje od skóry gekona   Yong   2015-03-19
Czerwonogłowe muchy   Naskręcki   2015-03-22
Porywacze mitochondriów   Łopatniuk   2015-03-23
Jesteśmy błyskawicznymi rozgryzaczami liczb   Zimmer   2015-03-24
Seks paproci i kreacjoniści   Coyne   2015-03-27
Piersi i jajniki, czyli rak i święto błaznów   Łopatniuk   2015-03-28
Walenie po niewłaściwej stronie świata   Zimmer   2015-03-31
Paliwa kopalne nie są wyczerpane, nie są przestarzałe, nie są złe   Ridley   2015-04-01
Francis Crick był niesamowitym geniuszem   Coyne   2015-04-02
Matrioszki, czyli płód w płodzie (fetus in fetu)   Łopatniuk   2015-04-03
Jak ryba łyka pokarm na lądzie?   Yong   2015-04-04
Dobór krewniaczy pozostaje wartościowym narzędziem   Coyne   2015-04-06
Malaria pachnąca cytryną    Zimmer   2015-04-07
Nowotwory sprzed tysiącleci   Łopatniuk   2015-04-08
Nowa i dziwaczna, zmieniająca kształt żaba   Coyne   2015-04-10
Czy mleko matek może odżywiać manipulujące umysłem mikroby?   Yong   2015-04-14
Wczesna aborcja farmakologiczna – skuteczna i bezpieczna, a w Arizonie w dodatku – odwracalna   Łopatniuk   2015-04-15
Małpo ty moja   Koraszewski   2015-04-17
Jak często geny przeskakują między gatunkami?   Coyne   2015-04-18
Młode mysie matki i oksytocyna   Yong   2015-04-21
Ciąg dalszy sporu o dobór grupowy   Coyne   2015-04-22
Jak psy zdobywają nasze serca?   Yong   2015-04-23
Niebo gwiaździste nade mną   Łopatniuk   2015-04-24
Żywotne pytanie   Ridley   2015-04-25
Czy rozum jest “większy niż nauka”? Kiepska próba deprecjonowania nauki   Coyne   2015-04-28
Kiedy Darwin spotkał inną małpę   Zimmer   2015-04-30
Redagowanie ludzkich embrionów: Pierwsze próby   Zimmer   2015-05-04
Robaki i rak   Łopatniuk   2015-05-09
Nowe skamieniałości: najwcześniejszy na świecie znany ptak   Coyne   2015-05-12
Pradawny DNA czyni z prehistorii otwartą książkę   Ridley   2015-05-13
Chiński dinozaur miał skrzydła jak nietoperz i pióra   Yong   2015-05-14
Czy człowiek musiał wyewoluować?   Coyne   2015-05-15
Gigantyczne walenie mają super elastyczne nerwy   Yong   2015-05-18
Znikające badaczki, czyli Sophie Spitz była kobietą   Łopatniuk   2015-05-21
Bambusowi matematycy   Zimmer   2015-05-25
Pierwsza znana ryba ciepłokrwista   Coyne   2015-05-27
Puszek kłębuszek, zdobywca serduszek   Łopatniuk   2015-05-28
Jak powiększyć kapitał naturalny   Ridley   2015-05-30
Symbiotyczna katastrofa długoletniej cykady   Yong   2015-06-02
Przypuszczalnie złamana kość    Coyne   2015-06-04
Tajemnica kangurzych adopcji   Zimmer   2015-06-05
Proszalne mruczenie kota zawiera płacz, dźwięk bardziej naglący i nieprzyjemny niż normalne mruczenie   Coyne   2015-06-09
Jak afrykańskie obszary trawiaste utrzymują tak wiele roślinożernych?   Yong   2015-06-11
Co tam, panie, w anatomii, czyli mózg, naczynia limfatyczne i inne drobiazgi   Łopatniuk   2015-06-13
Uratujmy producentów zombi!   Zimmer   2015-06-15
Mikrob, który dokonał inwazji karaibskich raf koralowych   Yong   2015-06-16
Ekomodernizm i zrównoważona intensyfikacja     2015-06-17
Kości! Wszędzie kości!   Łopatniuk   2015-06-20
Cud? Ryba-piła urodzona z dziewiczej matki   Coyne   2015-06-23
Rozproszony potencjał umysłowy owadów społecznych   Yong   2015-06-27
Jak i dlaczego ta gąsienica gwiżdże?   Coyne   2015-06-30
Co mamy zrobić z neuroróżnorodnością?   Coyne   2015-07-02
Ser z czekoladą, czyli w kuchni u patologów   Łopatniuk   2015-07-04
Nadajniki GPS zapowiadają nową epokę w badaniu zachowań zwierząt   Yong   2015-07-06
Seksizm w nauce: czy Watson i Crick naprawdę ukradli dane Rosalind Franklin?   Cobb   2015-07-07
Pielęgnice z jeziora w Kamerunie prawdopodobnie nie podlegały specjacji sympatrycznej: Część 1   Coyne   2015-07-09
Pielęgnice z jeziora w Kamerunie prawdopodobnie nie podlegały specjacji sympatrycznej: Część  2   Coyne   2015-07-10
Nowotwory spoza pakietu, czyli nie tylko czerniak   Łopatniuk   2015-07-11
Photoshop czy nie photoshop?   Naskręcki   2015-07-13
Gatunki inwazyjne są największym powodem wymierania   Ridley   2015-07-14
Depresja inbredowa u człowieka   Mayer   2015-07-15
Rozmowy między dzbanecznikiem a nietoperzem   Yong   2015-07-16
Zdumiewająca historia dwóch par bliźniąt   Coyne   2015-07-17
Ten chrząszcz niszczy twoją kawę przy pomocy bakterii   Yong   2015-07-22
Co wojny o klimat zrobiły nauce   Ridley   2015-07-23
Zabójcy z bagien   Naskręcki   2015-07-25
Jak olbrzymie krewetki mogą zwalczać chorobę tropikalną i biedę   Yong   2015-07-28
Ostrogony nie są naprawdę “żywymi skamieniałościami”    Coyne   2015-07-29
Czworonożny wąż   Mayer   2015-07-30
Gwałtownie ocieplający się klimat wywołał rewolucję megafauny   Yong   2015-07-31

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk