|
|
|
Człowiek staje przed Bogiem?
Twój komentarz do artykułu
Pominięcie biblijnych chrześcijan to poważny błąd. Wybaczalny ;) Katolicy są zwiedzeni niestety Od Redakcji Redakcja zwraca się z prośbą o przestrzeganie regulaminu. Anonimów nie publikujemy (ani tych, których treść aprobujemy, ani tych, z którymi dyskutujemy). W rubryce e-mail musi być podany prawdziwy adres (do wiadomości redakcji). Publikuję ten komentarz tytułem wyjątku. Niezależnie od tej prośby, dobrze aby autorzy komentarzy próbowali wyraźnie powiedzieć, co mają na myśli, ponieważ te enigmatyczne myśli niedokończone nadmiernie przypominają fragmenty sztuk Mrożka.
Widzę, że jest Pan niepoprawnym optymistą, licząc na to, że Kościołowi kat. zaszkodzi prima aprilisowy żart. Skoro nie zaszkodziło mu ujawnienie przed światem dwóch wielkich fałszerstw, tzw. Donacji Konstantyna i Dekretów Pseudo-Izydora, to i to mu nie zaszkodzi w najmniejszym stopniu. Poza tym tego typu "dowody", które przedstawił cytowany przez Pana szacowny profesor, tak naprawdę niczego nie udowadniają. Czego najlepszym przykładem są Żydzi, których jakoś nie przekonała żadna z relacji Ewangelistów, do uznania Jezusa za zapowiadanego Mesjasza. Czytając Pański komentarz przypomniała mi się podobnie zawiła argumentacja, przytoczona w książce "Nauka przeciwna Biblii?" Wilhelma Gottwalda, na poparcie cudu zatrzymania słońca na niebie (Joz 10,10-14). Jest ona dość długa, więc nie będę jej cytował. Wykorzystałem ją w tekście "Owce Labana, a teoria inteligentnego projektu" (jest w Racjonaliście). Postaram się w najbliższym czasie przytoczyć dla Pana pewien kuriozalny przykład podobnej argumentacji, po którym wyraźnie widać, iż pomysłowość osób wierzących nie zna granic (a już na pewno granic śmieszności). Pozdrawiam i cieszę się, iż moje teksty działają na Pana w taki nietypowy sposób. Proszę się nie powstrzymywać w przyszłości.
Jest duża siła religijnej indoktrynacji (mechanizm imprinting). Pozostałością jest myślenie, że religie miały w przeszłości pozytywny wpływ na rozwój społeczny. Myślę, że to przykładem jest poniższy cytat: „W epoce mroku i ciemnoty religia jest najlepszym przewodnikiem ludzi, tak jak w noc ciemną choć oko wykol najlepszym przewodnikiem będzie ślepiec. On zna wszystkie drogi i ścieżki lepiej aniżeli człek, który widzi. Kiedy jednak nastaje dzień, głupotą jest posługiwać się starymi ślepcami w roli tego, który idzie na przedzie”. Heinrich Heine, Gedanken und Einfalle To religia stworzyła epokę mroku i ślepoty. Religijna indoktrynacja powoduje ślepotę moralną. Wtedy kapłan staje się przewodnikiem. W historii były przypadki odzyskania wzroku, ale widzący zostali zamordowani lub oślepieni. Biblijna historia drzewa poznania dobra i zła, mówi że człowiek ma być moralnym ślepcem. Czy może istnieć świat, w którym nie ma pojęcia dobra i zła? (brak zasad moralnych, absolutnie wolna wola)
Widząc tekst Pana Lucjana zawsze mam ochotę dyskutować. Tym razem jednak się powstrzymam. Podzielę się natomiast pewnym, wg mnie bardzo istotnym spostrzeżeniem. Fakt, na który mam zamiar zwrócić Państwa uwagę, wstrząsa podstawami całego chrześcijaństwa. Gdy owa tajemna wiedza ujrzy światło dzienne, będą Państwo świadkami upadku dwu tysiącletniej tradycji, najwyższej, najrozleglejszej i najbardziej okrutnej w historii władzy jaką dzierżył i zazdrośnie chronił zarówno Watykan jak i dziesiątki innych nurtów chrześcijaństwa. Innymi słowy, proszę się przygotować na prawdziwą rewolucję, na trzęsienie Ziemi, na Armagedon! A wszystko to za sprawą mimochodem zapewne poczynionej przez Autora dygresji o prima aprilisowym żarcie. Zacznę jednak od początku... Wpadł mi kiedyś taki oto post na blogu, nie byle kogo, bo profesora AGH, kierownika katedry automatyki i inżynierii biomedycznej. Bez żadnego sarkazmu - to naprawdę naukowy autorytet! http://ryszardtadeusiewicz.natemat.pl/98391,krwawy-ksiezyc-nad-jerozolima Wpis pana profesora wskazuje jednak, że na religię i wierzenia nie ma mocnych! Nieważne jak wielkim profesorem się jest: biomedykiem, astronomem, fizykiem jądrowym czy innym, gdy człowiek otwiera Biblię nagle staje się infantylny, zabobonny, skłonny do pomijania jednych a naciągania innych faktów po to, aby potwierdził wpojoną za młodu, dającą poczucie społecznej przynależności, doktrynę religijną. Nieco odbiegłem od głównej myśli, ale proszę mi uwierzyć cierpliwość Państwa wynagrodzona zostanie w dwójnasób. Otóż post ów, skomentowałem. Komentarz widniał jakieś kilka dni po czym zniknął. Nie chcąc aby Państwo dostali od razu zawału serca, przytoczę wprzódy pierwszy z punktów mojego usuniętego komentarza. Proszę zwrócić uwagę na "wspaniałą" technikę argumentacji pana profesora. Piszę on mianowicie: "Humphreys i Waddington odtworzyli kalendarz żydowski z początków naszej ery i sprawdzili, że w możliwym do przyjęcia okresie czasu 14 Nisan zawsze zbiegał się z pełnią księżyca." Humphreys i Waddington to dwaj naukowcy z Oksfordu, bardzo zacnej i godnej najwyższego zaufania uczelni. Dodaje to całej argumentacji autorytetu i sprawia, że trudno z nią dyskutować. Oksford należy we wszystkich rankingach do pierwszej dziesiątki, AGH leży gdzieś w czwartej setce wyższych uczelni na świecie, ale pod względem "naukowej" obrony starożytnych mitów obydwie uczelnie leżą bardzo blisko siebie. Brytyjczycy się nie mylą! O nie! Rzeczywiście 14 dzień miesiąca Nisan zbiegał się w początkach naszej ery z pełnią Księżyca! Problem w tym, że to nie świadczy o prawdziwości dalszych obliczeń. 14 dzień Nisana ZAWSZE przypadał, przypada i będzie przypadał (przynajmniej dopóki Ziemia krążyć będzie wokół Słońca a Księżyc wokół Ziemi) na pełnię Księżyca. Tak zbudowany jest żydowski kalendarz lunarny: pierwszego dnia każdego miesiąca jest nów, a w połowie miesiąca jest pełnia. Tak, panie profesorze , tak panowie z Oksfordu, każdy Żyd z zamkniętymi oczyma potwierdzi, że 14 Nisana roku 33 n.e. była pełnia. To w najmniejszym calu nie dowodzi tezy, którą autor wpisu próbuję nam wmówić. Dlaczego o tym wszystkim mówię? Ponieważ chce użyć tego samego kalendarza żydowskiego w celu uświadomienia Państwu prostego faktu. Proszę wstrzymać oddech, czytelników o słabszych nerwach, dla ich własnego dobra proszeni są o zaniechanie dalszej lektury. Otóż jak dowodzi prosty rachunek oparty na NIEZMIENIONYM od czasów niewoli babilońskiej kalendarzu, 14 dzień miesiąca Nisan w roku 33 n.e. wypadł w Prima Aprilis! Oto dowód: http://www.hebcal.com/converter/?hd=14&hm=Nisan&hy=3793&h2g=1 Veneralia obchodzone właśnie pierwszy kwietnia to bardzo stary rzymski zwyczaj sięgający II w. p.n.e. W dniu tym dozwolony był każdy, nawet mało wybredny dowcip, wygłup czy kawał. Proszę Państwa, nie da się tego inaczej nazwać: świat padł ofiarą prima aprilisowego dowcipu. Obawiam się, że Monty Pyton z jego Żywotem Briana nie byli tak dalecy od prawdy. Dziwi mnie tylko to, że nikt wcześniej nie zauważył tego oczywistego faktu. Tak się dać nabrać! Wiem, że nadredaktorka Hili nie lubi komentarzy nie na temat. Tym razem proszę jednak o wyrozumiałość. Sprawa wydaje się nazbyt istotna by bawić się w cenzurowanie miauczenia czytelników w obliczu tak doniosłych odkryć.
Znalezionych 906 artykuły. |
|
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
