Czy zauważyliście, jak dużo wojna w Gazie, a raczej „cierpiące kobiety, a zwłaszcza palestyńskie dzieci”, zajmują miejsca w mediach? Odkąd wojna rozpoczęła się 7 października, w wieczornych wiadomościach nie widać już wiele na temat wojny w Ukrainie, chociaż wojna ta nadal trwa z taką samą zaciekłością jak poprzednio, a Ukraina z braku uwagi nie otrzymuje broni, której tak rozpaczliwie potrzebuje. Od czasu do czasu słyszymy o gangach, które przejęły władzę na Haiti, ale nie o pięciu milionach Haitańczyków borykających się obecnie z – jak to określa ONZ – „poważnym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego”.
Najwyraźniej jedyny „poważny brak bezpieczeństwa żywnościowego”, jaki się liczy, to ten, którego obecnie doświadcza jedna czwarta populacji Gazy, około 550 000 ludzi, czyli około jedna dziesiąta liczby Haitańczyków obecnie pozbawionych żywności. I praktycznie nikt nie donosi o Sudanie, gdzie Arabowie prowadzą morderczą wojnę z czarnymi afrykańskimi Sudańczykami. Ci arabscy rabusie, jak milicja Janjaweed wiele lat temu w Darfurze, zamierzają przejąć i „arabizować” ziemie czarnego plemienia Masalitów. Obecnie w Sudanie znacznie więcej ludzi cierpi dotkliwy głód niż w Gazie — około 730 000 dzieci cierpi tam z powodu „poważnego niedożywienia”, podczas gdy ONZ twierdzi, że jeśli wkrótce nie zostaną dostarczone ogromne dostawy żywności, pięć milionów czarnych Sudańczyków doświadczy „katastrofalnego głodu". Widzieliście coś na ten temat w wieczornych wiadomościach? Ja nie widziałem.
Spektakl współczucia okazywany mieszkańcom Gazy i obojętność wobec jeszcze większej nędzy ludzi w innych krajach rozdartych wojną skłania do pytań: „Wojna to piekło. Wszędzie". Tak pisze Ben Cohen, na łamach JNS.org:
…Bo choć wojna była piekłem, nadal jest i zawsze będzie piekłem, tak niektóre wojny są sprawiedliwe, a inne wyraźnie niesprawiedliwe. Wojna Izraela przeciwko Hamasowi w Gazie jest doskonałym przykładem tego pierwszego. Dzieje się tak dlatego, że Izrael nie rozpocząłby swoich operacji wojskowych, gdyby mordercy i gwałciciele Hamasu nie zamordowali ponad 1200 Izraelczyków i obcokrajowców podczas pogromu 7 października. Dzieje się tak dlatego, że Izrael walczy z wrogiem, który nigdy nie ukrywał swojego celu, jakim jest zniszczenie jedynego na świecie niezależnego państwa żydowskiego. Dzieje się tak dlatego, że bez izraelskiej reakcji, jaką widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy, Hamas i jego irańscy władcy nie mieliby żadnych skrupułów, aby rozpocząć kolejny 7 października, a potem kolejny, w nieskończoność, aż do osiągnięcia celu.
Nie oznacza to, że palestyńscy cywile w Strefie Gazy nie cierpią. Cierpią – i jest to prawda, którą możemy przyznać, nawet jeśli słusznie mamy podejrzenia, że liczba ofiar śmiertelnych podawana przez kierowane przez Hamas Ministerstwo Zdrowia w Gazie jest zawyżona. Pragnienie zawieszenia broni, aby przynajmniej zatrzymać ten rozlew krwi, jest humanitarną reakcją na sceny, których jesteśmy świadkami. Ale ci, którzy wzywają Izrael do ogłoszenia teraz zawieszenia broni, (wśród nich są te same głosy ludzi, którzy fałszywie oskarżają Izrael o popełnianie „ludobójstwa” w Gazie), nie chcą zawieszenia broni w konwencjonalnym znaczeniu tego terminu. Chcą, aby Izrael bezwarunkowo i jednostronnie poddał się, co byłoby pierwszym krokiem w kierunku jego ostatecznej eliminacji. Innymi słowy, demonstranci ubrani w kefije wypełniający nasze ulice, są oburzeni widokiem martwych palestyńskich dzieci, ale nie mają żadnych zastrzeżeń, by życzyć podobnego losu dzieciom w Izraelu.
Szczególnie przygnębiające w tej sytuacji jest to, że podczas gdy ta pseudo debata się przeciąga, przybierając coraz bardziej jednoznacznie antysemicki charakter, inne, straszniejsze wojny i konflikty na całym świecie są po prostu ignorowane. Obecnie o Ukrainie czytamy i słyszymy o wiele mniej , a kiedy to robimy, rzadko chodzi o cierpienia zadawane ukraińskiej ludności cywilnej przez rosyjskich najeźdźców, w tym o gwałty i porwania dzieci, a prawie zawsze o tym, jak ta wojna wpłynęła na wewnętrzne podziały polityczne w Ameryce w obliczu listopadowych wyborów prezydenckich.
To samo dotyczy Sudanu, gdzie rebeliancka grupa paramilitarna Sił Szybkiego Wsparcia (RSF) w dalszym ciągu dokonuje niewyobrażalnych okrucieństw w swojej rasistowskiej kampanii „arabizacji” wymierzonej w ludność Masalitów na zachodzie kraju, coraz bardziej podobnej do ludobójstwa w Darfurze w 2005 r., które w tamtym czasie zmobilizowało amerykańskich Żydów do niemal bezprecedensowej kampanii solidarności politycznej i pomocy humanitarnej w konflikcie na drugim końcu świata. To samo dotyczy Haiti, gdzie gangi przestępcze grasują obecnie i rządzą ulicami, co skłoniło jednego z czołowych urzędników ONZ do porównania scen w Port-au-Prince z apokaliptycznym filmem „Mad Max”, choć wypowiedź ta różni się w tonie od oświadczeń urzędników ONZ na temat Strefy Gazy, nie wywołała ani jednej demonstracji ani aktu protestu. Kto słyszał o toczących się wojnach w regionie Sahelu w Afryce Zachodniej, gdzie junty wojskowe walczą z islamistycznymi terrorystami; lub w Nigerii, gdzie chrześcijanie są bezlitośnie atakowani przez islamistycznych bandytów, wśród nich 87 osób, głównie kobiet i dzieci, uprowadzonych w stanie Kaduna tylko w zeszłym tygodniu; lub w Birmie/Związku Myanmar, gdzie junta, która trzy lata temu przejęła władzę od demokratycznie wybranego rządu w drodze zamachu stanu, nasila swoje represje….
Obserwujmy bardzo dziwnie selektywną empatię. Zaczynając od dzisiaj, notuj ile razy NPR i BBC donoszą historie o głodzie w Gazie, a ile razy o głodzie w Sudanie i na Haiti. I zrób to samo z mediami drukowanymi. Do południa 25 marca usłyszałem jedenaście historii o głodzie w Gazie, trzy o Haiti i żadnej o Sudanie. Będę notować wyniki i ty też to zrób. I chociaż nie ma tygodnia bez kolejnej rezolucji żądającej natychmiastowego zawieszenia broni w Gazie, nie było ani jednej rezolucji w sprawie trwającego ludobójstwa Czarnych Afrykanów przez Arabów w Sudanie. Zastanawiam się, dlaczego tak jest.
Link do oryginału: https://www.jihadwatch.org/2024/03/selective-sympathies-or-only-palestinian-lives-matter
Jihad Watch, 27 marca 2024r.
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski